Wiecie, rozumiecie...
Jan Kalemba, wt., 13/10/2009 - 17:44
W CBA po prostu nie rozumieją, na czym polega gospodarka rynkowa - rankiem 13 października powiedział w radio mentorskim tonem pan poseł Jarosław Gowin. Ten dostojny i wytworny dżentelmen, przypomina mi nie mniej dostojnego, bo nawet pierwszosekretarzowego notabla z lat 70. Podobna poza, przymrużenie oczu i dobrotliwa pogodność oblicza. Tamten też wypowiadał się tonem autorytetu niezachwianego żadnymi wątpliwościami. Po wybrzmieniu w odbiorniku tej światłej opinii pana doktora filozofii, posłyszałem w głowie echo wspomnianego dostojnika sprzed lat – „Wiecie, rozumiecie toaysze, oni, w tej CBA ma się rozumieć, po prostu nie rozumieją!”...
Nie zaskoczę chyba nikogo, ma się rozumieć, gdy powiem, że doskonale rozumieją, na czym polega gospodarka rynkowa koleżanki i koledzy partyjni czcigodnego pana posła z Krakowa. Powiem więcej, oni to już rozumieli wtedy, gdy się ta rynkowa gospodarka zaczynała na początku lat 90. Wtedy tylko ich partia inaczej się nazywała.
Korupcja i kradzież to określenia passe. Tak kiedyś jak i teraz trendy jest mówić consulting i prywatyzacja. Zrozumienie gospodarki rynkowej już na początku transformacji polegało na tym, że ten kto chciał wejść w posiadanie danego przedsiębiorstwa, musiał wpierw wejść w porozumienie z firmą consultingową, która załatwiała mu kontakt z kolegami zajmującymi się w rządzie przekształceniami własnościowymi. Urokiem takiego consultingu była pożyczka pieniędzy, będących własnością danego przedsiębiorstwa, za które delikwent owo przedsiębiorstwo kupował. Tak to nowy właściciel dowiadywał się niechcąco po transakcji, że pieniądze jest winien sam sobie. Tym sposobem sprzedawano nie tylko drobiazgi w stylu POLMOS-ów, ale również takie olbrzymy jak PZU.
Nie żadna korupcja i kradzież tylko pełny legal na full. Co prawda prywatyzowany majątek wypracowany przez Polaków od roku 1945 nie został spożytkowany ani na dokapitalizowanie systemu ochrony zdrowia i ubezpieczeń emerytalnych, ani na unowocześnienie przestarzałej infrastruktury drogowej, energetycznej i telekomunikacyjnej. Dzisiejszym trzydziesto i czterdziestolatkom to jakoś nie przeszkadza i chętnie głosują na tych rozumiejących, na czym polega gospodarka rynkowa. A przecież to ich zdrowia ochrona, ich emerytury i infrastruktura ich kraju zostały przegwizdane przez opisane wyżej, zmyślne wynalazki.
Z tymi stoczniami to też nie żadna korupcja i afera, tylko consulting i projekt transformacji własnościowej. Wszystko wskazuje na to, że stocznie ktoś (Arab czy ki diabeł?) miał kupić na swoją własność za polskie, państwowe pieniądze. W każdym razie wadium pochodziło zdaje się z kasy państwowego BUMAR-u. No i okazuje się, że ten interes też chyba popsuł niekumaty Mariusz Kamiński...
Natomiast wracając do emerytur młodych wykształconych z dużych miast, to już im chyba coś zaświtało, gdy ogłoszono sukcesy tego tzw. drugiego filara, który miał zapewniać Baleary na emeryturze, jak zapowiadali rozumiejący, na czym polega gospodarka rynkowa. „Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”, że zacytuję pana Moliera...
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. emerytury - a viva liberalizm
2. Panie hrabio
3. Gowin
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke