Kolejna odsłona Nienawiści

avatar użytkownika FreeYourMind
Aż się prosi, by ukazał się poemat-apel „Nienawiść II”, który wstrząsałby sumieniami wszystkich ludzi dobrej woli, którzy budowali peerel i neopeerel, którzy by znowu zacisnęli pięści i zęby - skoro jednak poeci milczą, to sam premier zaczął im suflować poetyckie frazy. Krążąc po mieście przyszły mi na tle jego dramatycznych mów sejmowych do głowy takie dwa śmiałe wersy: „nie pozwolę by wrócili ludzie nienawiści/ nie pozwolę by w więzieniach gnili komuniści” - resztę można sobie dośpiewać.

Jak tak spojrzeć z lotu ptaka, to w III RP mieliśmy do tej pory dwie wojny poprzedzające tę trzecią, którą wczoraj otwarcie ogłosił Don Tusko. Wszystkie te trzy wojny toczyły się, ma się rozumieć, z nienawiścią, a ściślej z Nienawiścią, aczkolwiek ta ostatnia przyjmowała różne postaci. Stosownie zaś do zmian postaci Nienawiści, należało wojnę toczyć najpierw z zamachem stanu (niektórzy określali go pełzającym) olszewików, którzy dysząc żądzą zemsty chcieli uczciwych agentów pozbawić dobrego imienia, a nawet wprowadzić stan wojenny i załatwić Wałęsę (wersja Wachowskiego). Gdy w 2005 r. w wyniku demokratycznych wyborów wygrała partia kaczystów i uformowała koalicyjny rząd, zaś prezydentem został kaczysta, a nie wolnościowiec, który królował w sondażach (czy ktoś jeszcze pamięta „premiera z Krakowa”? - ach, to były czasy), wtedy w trakcie wojny należało bronić demokracji i nie tyle zapobiec zamachowi stanu, co – państwu policyjnemu, putinizacji i dykaturze. Putinizacją straszyli, warto dodać, wszyscy ci, co na co dzień Putina nie mogli się nachwalić, no ale mniejsza z tym. W trzeciej wojnie zamierza się wykorzystać doświadczenia weteranów wojen poprzednich i połączyć dwie strategie: zapobiegania zamachowi stanu (powrót „ludzi Nienawiści”) oraz ponownemu powstaniu państwa policyjnego, które posługuje się policją polityczną do zwalczania boguduchawinnych byznesmenów, dansingbubków z Wiejskiej i pańć naiwnych - zgodnie zajmujących się uczciwym robieniem interesów związanych z kręceniem lodów.

Warto wspomnieć, że w tych trzech wojnach swój udział i głos miał Don Tusko, zdolny dla społeczeństwa otwartego w chwilach ogniowej próby nawet z diabłem paktować („czy SLD nie skrewi?”; tęczowa koalicja), byleby wolności obywatelskie zabezpieczyć. Tak się też składa, że kłamstwo i bezprawie - które stanowiły podwaliny „nowej Polski”, a które wyrastały z wiekopomnego porozumienia „konstruktywnej opozycji” z najuczciwszymi na świecie komunistami, co muchy by nie skrzywdzili dla zaprowadzenia demokracji i systemu wolnorynkowego – na przestrzeni lat obrosły takimi wrzodami, że dziś już nawet słowa normalne utraciły jakiekolwiek znaczenie, jakikolwiek sens. Jedną ze szczególnie załganych fraz, które furorę zrobiły w pismach zbiorowych funkcjonariuszy Ministerstwa Prawdy jest wszak „mowa nienawiści”, za pomocą której to frazy kwitowano publicystykę antykomunistyczną i domagającą się rozliczeń po sowietyzacji przeprowadzanej przez zdrajców Polski w latach 1944-1989. Do tych tradycji przeinaczania sensu najprostszych słów, tak by trafiać „do mas ludowych”, do patologii kłamstwa nawiązał po raz kolejny Don Tusko, pokazując, która tradycja jest mu tak naprawdę bliższa – antykomunistyczna czy komunistyczna. Innej bowiem drogi dla Polski nie było i nie ma – albo się ten kraj buduje na fundamencie radykalnego odrzucenia peerelu, albo w ramach przemyślanej i zaplanowanej kontynuacji peerelu, czyli rekomunizacji.

Na koniec zatem dobra rada dla Don Tusko. Na wojnę z ludźmi Nienawiści niech sobie koniecznie i bezzwłocznie weźmie do pomocy jeszcze Ludzi Honoru, tylko niech założą mundury, byśmy ich lepiej zza jego i pozostałych przedstawicieli jego żałosnej, skompromitowanej partii widzieli. Ludzie Honoru czekają tylko na sygnał.

2 komentarze

avatar użytkownika Joanna K.

1. FYM -"człowieki honoru", czyli kiszczakowaci, czekają już w

antyszambrach i aż przebierają nogami z niecierpliwości, który pierwszy stanie u boku don Tuska. Prorokuję: Cimoszka, bo to światowiec jest, rodzinę wprawdzie do USA wyekspediował, coby się nowej Ojczyzny uczyła, a On sam tutaj z tubylczą ludnością szybko się rozprawi. Zobaczymy jakie ministerstwo Mu dadzą, bo to i geniusz jest jakiś zapoznany, na wszystkim się zna. Zupełnie jak Schetyna. Nie zabieram głosu w kwestii merytoryczności wystąpienia don Tuska, bom nie słuchała. Właściwie jedynie uwaznie obejrzałam jego wystapienie na "Nocnej zmianie". Już tam liczył sie dla niego sondaż "policzmy głosy", tak wyznał. Teraz nosi się z zamiarem zostania prezydentem RP - szanuję moich Rodaków, nie uważam za idiotów (w przeciwieństwie do płemieła) więc prezydentem nie będzie. Zresztą, jak zakandyduje TW Must, to będzie wybór między dzumą i cholerą. pozdrawiam

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika janekk

2. Partia Tuska to partia

Partia Tuska to partia kanapowa za którą właśnie stoją wspomniani "ludzie honoru". Z resztą nie wykluczam że wszystkie liczące się partie w Polsce (może z wyjątkiem PiS ale to jest temat na oddzielny artykuł)mają taki charakter. Partie niezależne od komunistycznych mocodawców były i są szybko neutralizowane przez agenturę wkręcającą się w ich szeregi a ich podstawiane partie (SLD, PSL, KL-D,UD, UW, PD, PO i te które się dopiero pojawią są przykładem zgodności i jednomyślności jak w pezetpeerze. Inne partie to partie awanturników politycznych używających "języka nienawiści" ale czy wymaganie od przeciętnego człowieka świętości aby wybaczał zbrodniarzom i łobuzom to nie za wiele. "ludzie honoru" to pokolenie w stanie spoczynku i nie musi się już bezpośrednio angażować bo wychowało godnych siebie następców. Pozdrawiam

janekk