Hazardowa Subkultura kontra Interes Rzeczpospolitej

avatar użytkownika witas
Nie mogę odmówić sobie powtórzenia sformuowania Marka Jurka w dzisiejszej "Kawa na ławę". Powiedział, jak to on szczerym, pełnym oburzenia głosem, że wybrańcom narodu posłom na Sejm RP oraz najwyższym urzędnikom państwowym nie przystoją znajomości, nie mówiąc już o takich rozmowach z przedstawicielami tzw. subkultury hazardowej. Określenie przecudne. Z tym, że nie zauważył, że akurat jeden z ministrów, jeszcze urzędujący, mimo pobicia żony ( zagranicą ) doskonale definiuje się pod to określenie. Ksywa "Biały nos" oraz częsta nienaturalna czerwień jego twarzy będąca niechybnie wynikiem degustacji napojów wysokoprocentowych ( intuicyjnie stawiam na "łyski" - "Pij ,to łyski, to piją Anglicy" ) nie jest u niego przypadkowa. Hazard jest rozrywką ( chorobą, nałogowiem ) stymulującą spożycie alkoholi i innych wytłumiających używek. Ciekawym tematu polecam genialną, autopsyjną powieść Fiodora Dostojewskiego "Gracz" [ "Igrok"]. Wracając do naszych baranów, jak mawiał Ostap Bender, choć to określenie obraża te poczciwe zwierzaki w porównaniu do tych parazitów [ =pasożytów ] czyli klasy próżniaczej, pomyślałem, że szkoda wielka, że tak poczciwy, uczciwy człowiek jak Marek Jurek swoją utopijnością odsunął się od centrum polskiego życia politycznego. Nie wszyscy mogą być tacy prawi jak on, ale tym bardziej przydałby się jako wyrzut sumienia i wzór rzetelności.
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz