Czy Czesi powinni walczyć w 1938 roku? (2)

avatar użytkownika godziemba
Nie ulega wątpliwości, że gdyby w 1938 roku doszło do wybuchu wojny czechosłowacko-niemieckiej, jedynym teatrem działań wojennych byłoby wyłącznie terytorium Czechosłowacji. W takim przypadku głównym obszarem walk byłyby oczywiście Czechy i Morawy, Słowacja pełniłaby raczej rolę zaplecza. Oceniając ukształtowanie Wyżyny Środkowoczeskiej pod względem możliwości obrony w przypadku wojny z Niemcami, należy wspomnieć o trzech znacznych obniżeniach w granicznych pasmach górskich, które stanowiły niejako naturalne kierunki ataku. Są to dolina rzeki Ohre, przełęcze Czeskiego Lasu oraz Kotlina Czeskobudziejowicka. Nizina Połabska, która łączy się z Kotliną Kłodzką także stanowiła prawdopodobne miejsce niemieckiego ataku. Newralgiczne położenie Moraw, wynikało zaś nie tylko z braku naturalnych przeszkód terenowych, ale z faktu, iż stanowiły one przewężenie terytorium Czechosłowacji o szerokości zaledwie 200 km. W sytuacji, gdy w 1938 roku Trzecia Rzesza kontrolowała północną i południową granicę Moraw największe niebezpieczeństwo dla sił czeskich broniących się w Czechach i na Morawach, wiązało się z możliwości przepołowienia Czechosłowacji przez armie atakujące jednocześnie z obu stron Bramy Morawskiej i zamknięcia ich tym samym w strategicznym okrążeniu. Oczywiście gdyby armii czeskiej udało się wycofać w porządku i bez większych strat na Słowację, to tamtejszy górski teren stwarzał nieporównywalnie korzystniejsze warunki do obrony. Tyle tylko, czy opanowaniu całych Czech i Moraw Niemcy chcieliby podbijać Słowację? Na nieszczęście dla militarnego położenia Czechosłowacji, najbardziej liczna i w większości wrogo nastawiona do Pragi, grupa Niemców sudeckich zamieszkiwała w sposób zwarty tereny pograniczne, na których w przypadku wojny toczyłyby się działania wojenne. Tak więc armia czechosłowacka, broniąc własnego państwa walczyłaby wśród wrogiej sobie ludności, natomiast wkraczający żołnierze Wehrmachtu byliby traktowani jak wyzwoliciele. Zakrojona na dużą skalę akcja przerzucania broni dla dywersantów działających w rejonach pogranicznych świadczyła o przygotowaniach do wywołania rebelii na tyłach broniącej się czeskiej armii. Szczególnie niebezpieczne były znaczne skupiska Niemców na Śląsku Opawskim, gdzie znajdował się punkt ciężkości całego systemu obronnego oraz w południowych Morawach, których zdobycie umożliwiało Niemcom okrążenie większości sił czechosłowackich. Czechosłowacki plan wojny obronnej z Niemcami, określany jako „Wariant XIII”, sprowadzał się do prowadzenia walk opóźniających w Czechach i stopniowego wycofywania się z zachodu na wschód przy jednoczesnej bezwarunkowej obronie północnych i południowych Moraw. Kolejnymi rubieżami miały być: Wełtawa, Wyżyna Czesko-Morawska, rzeka Morawa, a w ostateczności grzbiety górskie Javornikow oraz Białych i Małych Karpat. W ten sposób zamierzano związać gros sił niemieckich i doprowadzić do ich wykrwawienia. Podstawowym założeniem było bowiem przetrwanie pierwszego impetu niemieckiej agresji do czasu podjęcia przez Francję generalnej ofensywy nad Renem. Szczegółowy plan operacyjny przewidywał, że główne siły zostaną rozmieszczone liniowo wzdłuż granic państwa. Miało to bardzo negatywne skutki: niemożliwe stało się uzyskanie w jakimkolwiek punkcie przewagi nad przeciwnikiem, utrudnione było manewrowanie siłami, rozproszone zostały artyleria, środki obrony przeciwlotniczej i broń maszynowa. Alternatywą było pozostawienie sił osłonowych w Czechach i skoncentrowanie większości sił na Morawach i Słowacji. Jednak oddanie najbardziej ludnego i uprzemysłowionego rejonu kraju, ze stolica państwa, było krokiem samobójczym. Ułatwiłoby to również Francji usprawiedliwienie bierności wobec swego wschodniego sojusznika. Dodatkowo Hitler deklarował, że jego celem nie jest pokonanie armii czeskiej lecz odzyskanie terenów zamieszkałych przez Niemców sudeckich. Analogiczne argumenty przeważyły o liniowym ugrupowaniu polskich dywizji w 1939 roku. Czechosłowacki plan obrony mógł zostać zrealizowany pod warunkiem, że: armiom broniącym północnych i południowych Moraw udałoby się utrzymać pozycję tak długo, aż większość sił walczących w Czechach wycofałaby się na Wyżynę Czesko-Morawską; armia broniąca Czech nie uległaby rozbiciu na szereg izolowanych grup, lecz w szyku zwartym wycofywałaby się w kierunku wschodnim; obszar Słowacji musiałby przez cały czas zachować charakter zaplecza strategicznego. W przypadku braku pomocy francuskiej, czescy sztabowcy nie widzieli szans skutecznej obrony kraju. W przeciwieństwie do sztabowców czeskich, niemiecki Sztab Generalny tworząc plan ataku na Czechosłowację, zwany jako „Fall Grun”, nie był ograniczony żadnymi względami geopolitycznym. Z niemieckiego punktu widzenia najlepsze perspektywy unicestwienia większości sił czeskich stwarzał jednoczesny atak na północne i południowe Morawy, który pozwoliłby odciąć zachodnie prowincje państwa od Słowacji i zamknąć w wielkim kotle siły czeskie broniące Czech i Moraw. Hitler zażądał jednak, aby główne uderzenie zostało wyprowadzone z terytorium Bawarii w kierunku stolicy Czech, gdzie skoncentrowano najwięcej sił niemieckich. Atak na Morawy miał zostać przeprowadzony przy udziale mniejszej liczby dywizji. W sumie przeciw armii czechosłowackiej miał wziąć udział pięć armii, które na głównych kierunkach operacyjnych dysponowały taką samą lub nawet większą przewagą nad armią czechosłowacką, jaką miały nad Wojskiem Polskim w 1939 roku. W efekcie niemieckie dywizje dotarły pod Warszawę 7 dnia wojny, przebywając dystans 250 km. Tymczasem odległość między zachodnią i południową granicą Czech a Pragą wynosiła zaledwie 120 km. W rezultacie Czechom nie udałoby się powstrzymać niemieckiego marszu na Pragę i udaremnić okrążenia wojsk na Wyżynie Czesko-Morawskiej, co doprowadziłoby do szybkiego opanowania całego terytorium Czech oraz załamania obrony w południowych Morawach. Niemieckie dywizje atakujące z południa i północy Morawy również przełamałyby czeskie pozycje obronne i przeniknęłyby daleko na tyły czeskiej armii. Wszystko to doprowadziłoby do utraty spójności całego systemu obronnego i przekształcenia się go w szereg izolowanych ognisk oporu systematycznie likwidowanych przez Wehrmacht. Wszystko to pozawala wysunąć tezę, że scenariusz hipotetycznej wojny Niemiec z Czechosłowacją nie różniłby się w zasadniczy sposób od przebiegu działań zbrojny w czasie wojny polsko-niemieckiej w 1939 roku. Zmasowane ataki niemieckie zakończyłyby się rozerwaniem głównej linii obrony, a w rezultacie przegraniem bitwy granicznej i odwrotem nas dalsze rubieże. Większa mobilność dywizji niemieckich sprawiłaby, że przeniknęłyby one na tyły wycofujących się dywizji czeskich. Ciężar walk przeniósłby się do centrum obronnego Czechosłowacji, co utrudniłoby mobilizację dywizji rezerwowych. W ciągu kilku dni Niemcy mogliby opanować całe terytorium historycznych Czech. Jednocześnie zaciskaliby swe kleszcze wokół Moraw, odcinając broniące się w Czechach wojska od Słowacji. Ostatecznym finałem całej operacji byłoby rozczłonkowanie czechosłowackich sił na kilka pozbawionych łączności i walczących w okrążeniu zgrupowań, starających się przebić na Słowację. Czy Hitler kontynuowałby atak na Słowację, czy zadowoliłby się opanowaniem Czech i Moraw, to drugorzędny problem. W wyniku wojny z Niemcami państwo czechosłowackie na pewno przestałoby istnieć. Przyjęcie przez rząd czechosłowacki warunku układu monachijskiego pozwoliło uniknąć tego krwawego scenariusza. Tym niemniej 15 marca 1939 roku wojska niemieckie zajęły Czechy i Morawy, a powstały Protektorat Czech i Moraw został włączony do Rzeszy. Dzień wcześniej parlament w Bratysławie przyjął uchwałę o utworzeniu niepodległego państwa. Czechosłowacja uniknęła zniszczeń wojennych, jednak – podobnie jak Polska w 1939 roku – przestała istnieć. Wybrana literatura: M. Zgórniak – Sytuacja militarna Europy w okresie kryzysu politycznego 1938 r. J. Tomaszewski – Struktura narodowościowa ludności Czechosłowacji 1918-1938 H. Batowski – Między dwiema wojnami 1919-1939. Zarys historii dyplomacji J. Anger – Obrona zachodnich i południowo-zachodnich Czech w 1938 roku J. Anger – Wojsko czechosłowackie w 1938 roku

5 komentarzy

avatar użytkownika triarius

1. coś nam ta polszczyzna...

...na psy schodzi ostatnio... "Czy Czesi powinni BYLI walczyć w 1938 roku?" Tak to brzmi w wykształconej i niezlewaczałej polszczyźnie!


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika godziemba

2. @

Tytuł jest jedynie parafrazą tytułu jednego z artykułów narodowej prasy polskiej z 1938 roku. Uznałem, iż niezależnie od pewnej nieścisłości gramatycznej dobrze oddaje sens mojego tekstu. Pozdrawiam
Godziemba
avatar użytkownika triarius

3. @ godziemba

W porządku. To Cię tłumaczy, choć skąd to człek ma wiedzieć? To nawet nie była wprost "gramatyczna nieścisłość", tylko nieco zbyt dziecinny język. Ale ludziska z tą polszczyzną mają problemy. Piszą "pożyteczny idiota", mając na myśli idiotę "użytecznego"... I tak dalej. W końcu czymś się chyba powinniśmy różnić od lewizny, nie? Widać narodowa prasa polska także nadmiernie upraszczała język. ;-) Z drugiej strony ja np. z uporem mówię i piszę "tam pisało to a to", bo nie lubię pedantyzmu, a w tym sformułowaniu wsio jest jasne i logiczne.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika witas

4. autor

Widzę z opracowania, że Czesi nie mieli żadnych szans na walkę dłuższą niż 2 tygodnie, a może i 10 dni. Wiadomo, że Francja by się nie ruszyła. Czyli dla siebie dobrze zrobili, że nie poszli na taką głupotę jak Polacy rok później. pozdrawiam
Witek
avatar użytkownika godziemba

5. @Witas

Wynik wojny był przesądzony, więc Czesi zachowali się racjonalnie, choć i tak oznaczało to upadek państwa. Pragnąłem więc obalić mit o świetnym uzbrojeniu czeskiej armii i ich szansach w walce z Wehrmachtem, który - kolejny mit - nie był rzekomo przygotowany do wojny jak w 1939 roku. No cóż, historia to ciągłe obalanie narosłych mitów. Pozdrawiam
Godziemba