Szybki numer z Palikotem już nie daje satysfakcji

avatar użytkownika stagaz1
Jeśli dać posłuch słowom Winstona Churchilla, że wierzy jedynie w zdementowane informacje, to należałoby poważnie zastanowić się nad stwierdzeniem posła Palikota o użyteczności prezesa Farfała dla PO. Podobno w redakcjach i studiach grzały się telefony od wypowiedzi dementujących rewelacje posła – od samego premiera, przez wiernego Grasia, Śledzińską, Dzikowskiego aż do anonimowych rozmówców, wszyscy żarliwie zaprzeczali tezie o użyteczności prezesa TVP. Ta natychmiastowa reakcja i skwapliwość prominentów Platformy w tej kwestii, wskazuje, że stary Winston miał łeb nie od parady i wszystko przewidział. Poseł Palikot nie tylko zaprzeczył wcześniejszym deklaracjom premiera, ale przy okazji precyzyjnie i logicznie wyjaśnił, na czym konkretnie użyteczność Farfała dla Tuska osobiście (tak!) miałaby polegać. To nie był kolejny numer Palikota zainscenizowany dla przykrycia niewygodnej dla Platformy medialnej wrzawy. To był samodzielny występ posła dającego w domyśle sygnał, że ma jakieś argumenty wobec władzy Donalda Tuska, które pozwalają mu nie obawiać się z jego strony konsekwencji. Można śmiało powiedzieć, że poseł Palikot rzucił Tuskowi oskarżenie prosto w twarz, a premiera stać było jedynie na stwierdzenie, że to kpiny z opinii publicznej. Coś tam jeszcze Donald Tusk bez przekonania, rutynowo powtarzał, że to Kaczyńscy, że to oni, że pies, że Stasiek, że drzewo... Ale odniosłem wrażenie, że od dłuższego czasu premier zachowuje się, jakby woda nad nim zamarzała. Oglądałem zarówno wypowiedź zaprzeczającą użyteczności Farfała, ale także wcześniejszą , potwierdzającą użyteczność ministra Grada - w obu przypadkach oblicze premiera miało wygląd sztormowy raczej niż pogodny i nawet nie starał się tego ukrywać. Bo też fatalny sygnał poszedł i w partię, i w Polskę, że można coś spaprać totalnie, skompromitować siebie, rząd i osobę samego premiera i nie ponieść za to konsekwencji. Rzecz jasna wszyscy zainteresowani zadają sobie to właśnie pytanie, z jakiego powodu tak upiekło się Gradowi. Nikt nie uwierzy przecież w umiejętności prywatyzacyjne czy negocjacyjne ministra po tym, co pokazał w dziedzinie prywatyzacji przez prawie dwa lata. Musiała być inna przyczyna, może dowiemy się kiedyś, dzisiaj trzeba się zadowolić pogłoskami, którymi na razie ekscytuje się warszawka. W każdym przypadku i w każdej możliwej wersji sprzedaży stoczni, nie da się odłączyć Grada od premiera – to trzeba koniecznie pamiętać, gdy chce się znać powód zadziwiającej pobłażliwości premiera w stosunku do ministra. W trakcie tych dwóch lat ekipa Tuska tak się zagwoździła, zapętliła, powiązała oraz uzależniła siecią wzajemnych interesów, intryg i zobowiązań, że paradoksalnie, wszyscy są jednocześnie wierzycielami i dłużnikami. Premier chyba uświadomił sobie swoje uzależnienie od współpracowników, które częściowo niewątpliwie zawdzięcza sobie. Wszystko, co Donald Tusk przez dwa lata naplótł o doskonałości swojej ekipy, o ich umiejętnościach, pracowitości, kompetencjach, wszystkie te cuda wianki obróciły się przeciwko niemu w sytuacji, gdy cała publika zobaczyła, jak jego wybrańcy zawodzą. Rząd Donalda Tuska jest rozpaczliwie nieudolny i wymaga rekonstrukcji, ale to jest eufemizm. Wymaga zbombardowania napalmem i bombami burzącymi, a potem postawienia nowej konstrukcji, ale takie wyjście kompromituje już tylko premiera. No więc jest z góry odrzucane. W tej sytuacji stwierdzenie, że Tusk stał się zakładnikiem swojego wyboru, jest co najmniej godne rozważenia – zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę skromność ławki rezerwowych Platformy. Już chwilę po podaniu składu rządu w 2007 roku zauważono, że wygląda ten skład tak, jakby ministrowie losowali swoje resorty. Po dwóch latach wygląda tak faktycznie, że to była loteria i teraz przyjdzie Tuskowi trwać z tą gromadką do przyszłej jesieni i każdemu patrzeć na ręce. To żadne odkrycie, że gdy się wybierze do współpracy nieudaczników, to potem trzeba samemu tyrać za nich, każdy się o tym przekonał, kto kierował zespołem ludzkim. . A to jest bardzo niewygodne dla kogoś, kto wygodę sobie ceni nade wszystko. Tym bardziej, że łatwo już było, teraz zaczęły się schody.

11 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. skromność ławki rezerwowych Platformy

Witam, tak tragicznie nieudolnego rządu nie było nawet w PRL-u. W momencie formowania widać to było wyraźnie, a wyciągnieta z kapelusza żona A.Halla i polonistka Pitera zadziwiały nawet zwolenników PO. To jest gabinet wynajęty do załatwienia spraw zleceniodawcy. Tusk dostał w prezencie (niemała kasa poszła na to) premierostwo i nie ma nic do gadania. Gdyby był prezydentem, mógłby robic za paprotke, jak planował, jako premier - w kryzysie - nie sprawdza sie juz nawet jako paprotka. Usechł, zżółkł i nawet kolejna "podróż życia" nic nie zmieni.Nawet solarium po Lepperze sprzedane. Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stagaz1

2. Maryla

"Usechł, zżółkł i nawet kolejna "podróż życia" nic nie zmieni.Nawet solarium po Lepperze sprzedane." Schudł i sczerniał, ale nie wyszlachetniał. Pzdr.
avatar użytkownika jlv2

3. @stagaz1

Założenie Zjednoczonej Federacji Słoneczek Kaszub i Peru, inaczej konDonka, było oczywiste: prześlizgać się jakoś na PR do wyborów prezydenckich. Mało robić, dużo obiecywać. Jakoś to będzie. A tu się Pan Kryzys pojawił i szpas. Nagle okazało się, że aktywnym nic-nie-robieniem nie da się. Zaczęło się więc zaklinanie rzeczywistości. A to, że kryzys nas nie dotknie, a to, że nawet, to niewiele. Po roku, półtora nie szło już zrzucić na ten wredny PiS. Z szuflad pełnych ustaw wyszedł tylko kurz, z wielkich osiągnięć śledczych Picery jakiś dorsz za 8 złotych, z obietnic wyborczych nici. W dodatku błędnie (wbrew wielu ostrzeżeniom także ze środowisk ekonomicznych zbliżonych do PO) skonstruowany budżet na 2009, czego w żaden sposób na PiS zwalić nie sposób. A na 2010 wychodzi katastrofa. Dziura budżetowa poza wszelkim zasięgiem. 50 mld, choć co się dało, poupychano na papierze poza budżetem. Razem z tym to lekko 80 mld. I żadnych sukcesów. I co tu zrobić, by konDonek prezydentem został? Ja na to szans nie widzę. Sondaże Gównianej wiadomo, jakie będą. Ale to samo PO, dużo wcześniej, zanim jeszcze się kryzys zaczął, musiało na własnej stronie internetowej najpierw zafałszować, a potem w ogóle usunąć sondaż, bo wynik był dla PO miażdżący. Pisałem nieraz, powtórzę. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Kaczki wiedziały o nadchodzącym kryzysie i celowo oddały władzę. W końcu premier do kupy z prezydentem miał w ręku cały aparat analityczny państwa. Mogli się dowiedzieć, co się święci. I zafundowali władzę PO. Niech się dzieciak cieszy. A konDonek łyknął to, jak młody pelikan ryby (proszę zauważyć, że w wyborach 2007 roku akcje wyborcze PiSu były dość niemrawe i kuda im tam do tego z 2005). Tak, jakby chcieli oddać władzę. Jeżeli mam rację, to Kaczki wykopały rękami PO grób dla konDonka i jego formacji. My mamy to do siebie, jako nacja, że nie lubimy nadmiernego opluwania przeciwnika. I jakoś ktoś chyba z PO zauważył to, bo jakoś ostatnio ciszej o Paligłupie czy Niesiole. Owszem, pojawiają się, ale o wiele rzadziej i o wiele mniej są nagłaśniani, co jest sporą różnicą od tej sprzed choćby pół roku.
jlv2
avatar użytkownika Dominik

4. no cóż...

Dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia, że Tusk et consortes błaźnią się na potęgę. Skoro Wałęsa może robić za medrca, to i Tusk może robić za premiera, a taki jeden palant nad palanty, nawet za wicemarszałka. Ich broszka. Jednak istnieje zagrożenie, że do czasu aż tę grupę wywieje wiatr historii, mogą narobic takich strat (nie tylko ekonomicznych), że znowu będzie trzeba pokoleń, aby zatrzeć ślady ich działalności. Wierzę, że sa ludzie którzy patrza na ręce tego towarzycha, zwanego rządem, i archiwizują te wszystkie ich wygłupy. Dał radę Augiasz, damy rade i my...
tede
avatar użytkownika stagaz1

5. jlv2

"Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Kaczki wiedziały o nadchodzącym kryzysie i celowo oddały władzę." to bardzo śmiała teza - przyznam, ze nie chce mi się wierzyć Pzdr.
avatar użytkownika stagaz1

6. Dominik

"do czasu aż tę grupę wywieje wiatr historii, mogą narobic takich strat (nie tylko ekonomicznych), że znowu będzie trzeba pokoleń, aby zatrzeć ślady ich działalności" Byle nie przyszli gorsi, bo jak to mówią - nigdy jeszcze nie było tak źle, żeby nie mogło być jeszcze gorzej. Ja mam nadzieję, że się w końcu Europa obudzi trochę to całe towarzysttwo generalnie popędzi Pzdr.
avatar użytkownika Selka

7. @Stagaz1

Teza, że J.Kaczyńsci CHCIAŁ (=zdecydował się) ODDAĆ władzę, pojawiła się juz w 2007r. - zaraz po wyborach. Jak niewielu na polskiej scenie analityków, nie mówiąc już o samych politykach - jest to niewątpliwie człowiek, który "widzi dalej" niż przeciętnie. Ja odniosłam wrażenie, że może nie o kryzysie wiedział dokładnie, co przeczuwał nieuchronną bessę (po ewidentnej hossie) i nie mogąć nic ugrać z debilnymi koalicjantami oraz wściekle szczekającymi PełOwcami - mógł wybrać wariant "spalenia" przeciwnika w boju - czyli usunąć się z linii strzałów. Ale moze też być tak, że o kryzysie - wiedział. P.S. Napisałeś: "Ja mam nadzieję, że się w końcu Europa obudzi trochę to całe towarzysttwo generalnie popędzi" Europa? Popędzi realizatorów SWOICH celów? Wolne żarty!

Selka

avatar użytkownika jlv2

8. @stagaz1

O tym, że kryzys nadciąga mówiono już pod koniec 2006 roku. Bo bańka spekulacyjna widoczna była, choć nie dla każdego. Tak więc nie do końca byłbym przeciwny, że Kaczki nie przewidziały. Inna rzecz, że nic tak nie spala partii, jak objęcie władzy. Chcąc pokrzyżować ambicje Tuska na funkcję prezydenta, można było oddać mu władzę. Co prawda, nie wynika z tego, że będzie reelekcja Lecha, ale za to nie będzie elekcji Tuska. A to wartość sama w sobie. Cały ten okres rządów był podporządkowany jednemu: Tusk na prezydenta. I teraz konDonek jest w sytuacji Kubusia Puchatka zaglądającego do chatki Prosiaczka. Bo im bardziej Kubuś Puchatek zaglądał do chatki Prosiaczka, tym bardziej Prosiaczka nie było w środku. Teraz im bardziej konDonkowi zależy na prezydenturze, tym bardziej się ona oddala. Tym bardziej, że PO się po prostu zgrywa, jak stara talia kart. Mówił Tusk, że zdymisjonuje Grada? I co? I nic. Teraz mamy na dokładkę "świętego Stefana". I tak dalej. Pokazuje to, że Tusk jest tylko figurantem, nie ma realnej władzy. Centrum decyzyjne leży gdzieś obok Schetynesku i ludzi, od których Schetyna zależy, a sam Donek robi za atrapę, a i to niskiej jakości.
jlv2
avatar użytkownika stagaz1

9. Selka

"Europa? Popędzi realizatorów SWOICH celów? Wolne żarty!" Mam na myśli ludzi generalnie, nie polityków i beneficjentów tego chorego układu. Pzdr.
avatar użytkownika stagaz1

10. jlv2

"Co prawda, nie wynika z tego, że będzie reelekcja Lecha, ale za to nie będzie elekcji Tuska. A to wartość sama w sobie. " Dość skomplikowane i raczej "spiskowe", ale być może racja jest po twojej stronie Pzdr.
avatar użytkownika TW Petrus13

11. ale za to nie będzie elekcji Tuska.

mylisz sie Wasc,pozostal kosciol tusca,i masz tam biskopow ksiezy itd!.I mozesz sie wsciekac (ale mlodosc ma swoje prawa i kmorki!).Jednak Bog jest na Niebie i dostana i wybrancy i wyborcy to: na co zasluguja! klaniam sie :) ps.dla Twojej info!. mój komp jest sPiSany na straty = robię to celowo,po to aby się podłożyć.W końcu dobrych nauczycieli barak,a na durniach z wyboru łatwiej się uczyć - prawda ;) zyczę miłego dnia!