Majestik i jego brat Bo
Anonim, śr., 09/09/2009 - 05:27
Majestik widząc żebraka w dworcowej poczekalni zatrzymuje się i zwracając się do licznie zgromadzonej, ale zajętej swoimi sprawami publiczności przypomina, że zarówno dworzec, żebrak jak i policja jest utrzymywana z jego podatków.
Na protesty żebraka, że jest „prywatną inicjatywą”, Majestik nie zwraca uwagi.
Podnosi palec do góry i gromi współobywateli jako nieodrodnych synów i wnuków komuny.
W świecie Majestika nie ma żadnych wątpliwości.
Majestik przechadza się nad wątpliwościami.
- Każdemu trzeba dać wędkę – nie rybę – mówi Majestik, ale gdy widzi zbliżający się tłum wędkarzy orzeka – Łowienie na wędkę jest nieekonomiczne!
Policja odmawia oddania salwy do ludzi z wędkami. Majestik nie kryje oburzenia.
Majestik uważa, że należy dawać każdemu wedle jego pracy, czym zaskarbia sobie poparcie prawicy oraz liberałów. Na zbyt dociekliwe pytania dotyczące tego, co tak naprawdę zrobił czy robi, odpowiada wzruszając ramionami. Takie pytania są źle sformułowane. Majestik ocenia innych, chętnie używając słów takich jak „populista” i „oszołom”
Majestikowi nie brakuje rozumu. Doskonale wie, z kogo można się wyśmiewać a z kogo nie należy. Mówiąc wolność, myśli Rosja – Tak mu się jakoś skojarzyło.
Z lubością opowiada w towarzystwie, że gdy był w post sowieckim państwie widział jak wykonywano karę chłosty wobec niespełniającego wymagań jakościowych robotnika.
- To miało zauważalny wpływ na zgromadzonych pracowników – zaznacza – ciesząc się swoim cynizmem.
Obecni na spotkaniu dziennikarze i oficjale nie klaszczą, starając się zachować coś, co można nazwać „akceptującym dystansem”
Ale debil – szepcą, ale wiadomo, że pecunia, prawda, nie śmierdzi.
W związku z taką nieadekwatną i nieliberalną reakcją Majestik nie ciągnie wątku i nie opowiada o publicznym ruchaniu żony niefrasobliwego robotnika.
Mówi za to o wolności.
Nikt go nie zmuszał, by pracował w tej akurat firmie, gdyż każdy człowiek ma prawa ale i obowiązki. Na szczęście Majestik nie cytuje papieskich encyklik, ponieważ ma słabą pamięć.
Majestik, trzeba to napisać, po prostu dał dupy w tym wystąpieniu. Niepotrzebnie później marudził, że słuchacze byli przesiąknięci polityczną poprawnością. Dał dupy i tyle – co tu tłumaczyć?
Majestik, czego byście się pewnie nie spodziewali, jest za tym by Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio, byle nie z jego podatków oczywiście. Z tymi podatkami to jest trochę tak zwana ściema, ponieważ Majestik jako szczery liberał płaci je w całkiem innym kraju. Takim jakimś kraju.
- Cóż to za problem – mówi – Tak czy tak wychodzę na zero. Rok temu dodawał coś o globalizacji, ale przestał.
- Polacy – mówi Majestik bawiąc się szklaneczką ciskacza - wiskacza. Polacy – powtarza – aby osiągnąć sukces muszą żyć pod batem. I wymienia baty.
Majestik ma brata, który nazywa się Bo.
To taki sam skurwysyn jak on.
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. skad my znamy "tę" rodzinę?
2. Może i ma