Napisał FYM.

Napisał Rybitzky.

Na podobny temat  pisałem i ja.  Poprawiłem drugi raz. Dodałem coś na deser. 

Tym razem dorzucam tylko skromny komentarz do tego co napisali dwaj znakomici Blogerzy.


Kotłuje się w Blogosferze. Podobnie jak FYM myślę, że kotłuje się nieco bardziej niż powinno, nieco bardziej niż wynikałoby to tylko z temperamentu  i naturalnych różnic poglądów między blogerami.

Istnieje jakaś niewidzialna łapa, która dorzuca paliwa do piecyka z emocjami?

Nawet jeśli tak nie jest, to warto przywyczaić się do myśli, że wraz ze wzrostem znaczenia Internetu przybędzie łap, a i podrzucane pod kociołek szczapy  będą bardziej smolne. Trzeba się nauczyć z tym żyć i mimo, że krew nie woda, nie wdawać się w zręcznie prowokowane personalne wojenki.

Zsynchronizowana produkcja materiałów "przeciwko chamstwu w sieci", metody działania i bardzo emocjonalne, osobiste zaangażowanie w sprawę medialnych gwiazd świadczą tylko o tym, że profesjonaliści przekonani są już o (potencjalnie) dużym znaczeniu blogosfery. (Przy okazji warto zwrócić uwagę, że największe portale kreują swoich mistrzów blogowania nie mniej uparcie niż kiedyś popularyzowały różnych "czułych-wojtków" i "antków-emigrantów") 

"Mainstreamowi" dziennikarze wyraźnie przygotowują grunt pod "plan zatykania traby".  Komu przeszkadzają blogowi amatorzy? W czym przeszkadzają?

Odwrotnie niż Rybitzky uważam, że to właśnie nieuporządkowanie i "całkowity brak kompromisowości" głosów wydobywających się z blogosfery jest jej siłą.  Przecież blogerzy  nie są lepszymi rzemieślnikami od zawodowych dziennikarzy! Robią więcej błędów stylistycznych, ortograficznych, merytorycznych... Gdyby byli, niczym dziennikarze,  grzeczni, ślicznie wyczesani, podporządkowani linii konkretnej redakcji, konkretnej partii politycznej... wtedy w ogóle nie byłoby sensu zaglądać na blogi!

Profesjonalizacji rozumianej jako mistrzowskie "odgrywanie roli" na scenie politycznej, zatroskania "aby dobrze wypaść przed publicznością" powinniśmy unikać.

Upupienie, upodobnienie do medialnych profesjonalistów spowoduje, że blogosfera utraci swój główny atut. Utraci autentyczność. Stanie się nudna i przewidywalna niczym twórczość dziennikarzy któregoś z  "wiodących tytułów prasowych".

Czego ani sobie, ani Wam nie życzę :-)


To mówiłem ja. Zaskorupiały gad. Ostatni Mohikanin blogowej amatorszczyzny :-)