O antypolonizmie

avatar użytkownika FreeYourMind
Zwykle antypolonizm widzi się w perspektywie pewnej specyficznej ideologii czy wprost postawy urągającej godności obywateli naszego kraju, jego historii czy kulturze, tymczasem istotą antypolonizmu jest działanie uniemożliwiające ukonstytuowanie się wspólnoty polskiej. W tym sensie antypolonizm pozwala jednoczyć się przedstawicielom rozmaitych opcji politycznych, a nawet ludziom bez jakichś skrystalizowanych poglądów, czyli zarówno wyrachowanym cynikom, którzy w każdym ustroju są w stanie tę samą nędzną, niszczycielską robotę wykonywać i dobrze się z tym czują, jak i pospolitym chamom, dla których ani Polska, ani wspólnota narodowa nic nie znaczy, gdyż ważne jest, by mieć kasę, nażreć się i nachlać, a czy ta kasa jest w rublach, „bonach towarowych PKO”, markach czy euro, to już bez znaczenia.

Jeśli ujmiemy antypolonizm właśnie w tym znaczeniu, w jakim podałem wyżej, to zarazem łatwiej nam będzie zrozumieć to, dlaczego III RP swoje korzenie (fundamenty, złoża kopalniane, minerały, bogactwa kulturowe itd.) ma w peerelu, a nie w II RP, dlaczego polski patriotyzm, postawa dumy narodowej i czerpania z najważniejszych historycznych wydarzeń są konsekwentnie zwalczane i/lub wyszydzane na wszelkie możliwe sposoby, dlaczego panuje kult „małej stabilizacji” („ciesz się z tego, co masz”), a także dlaczego utrwala się polityczna poprawność jako neomarksistowskie widzenie świata (i porządku) społecznego – wszystko to bowiem idealnie współgra z istotą antypolonizmu. Co więcej, antypolonizm dzięki swej plastyczności czy elastyczności pozwala wziąć się do roboty każdemu, kto tylko odczuwa obrzydzenie do Polski i polskości – bez względu na to, czy będzie to osoba o zdolnościach literackich, która, by trafić na salony, wgryza się w mądrość etapu i pisze tak, by politpoprawny salon wypromował, wynagrodził i jeszcze „za granicę” do tłumaczeń wypchnął, czy będzie to zwykły budowlany robotnik, który z racji tego, że pracuje na polskiej budowie i dla swojego rodaka, to będzie oszukiwał, robił bylejak, a potem domagał się normalnej zapłaty (w poczuciu sprawiedliwości, oczywiście), ponieważ wychodzi z założenia, że uczciwie pracować można tylko u Niemca czy Angola, zaś w Polsce uczciwie robią tylko frajerzy. „Dlaczego mam pracować uczciwie dla gościa, co łopaty do ręki nie weźmie, tylko se siedzi w książkach albo przy komputerze i jeszcze z tego pieniądze ma? I jeszcze rozkazy daje, i pogania”, myśli sobie robotnik i dzieli się swoimi refleksjami z „brygadą”, która, rzecz jasna, przyznaje mu rację.

Obrzydzenie do Polski i polskiej wspólnoty może mieć więc formę „estetyczną”, jaką przyjmuje na łamach całej postkomunistycznej prasy i literatury (od środowisk komunistycznych po różowo-salonowe), ale też zwyczajnie pszenno-buraczaną, gdy właśnie w najprostszych interakcjach między Polakami, jeden drugiego okrada, traktuje z pogardą itd. Co warto podkreślić, ta postawa w żadnym wypadku nie jest przejawiana wobec „nacji lepszych”, a więc wobec – co zrozumiałe (choćby z finansowych względów) - Niemców, Rosjan, oczywiście Francuzów, no i – co jeszcze bardziej oczywiste - nie daj Boże, Żydów; może się zaś zdarzyć, że jakaś „estetyczna” szydera skierowana zostaje wobec obywateli USA czy „imperialistycznej Ameryki” (ta zgrabna fraza wróciła do językowego obiegu po okresie zimnej wojny, tym razem ze słownika zachodnich neomarksistów, a nie sowieciarzy z kremlowskiego namaszczenia).

Antypolonizm ma zarazem intelektualny i praktyczny wymiar – pozwala się wyzewnętrzniać rozmaitym dansingbubkom na raucikach czy spotkaniach towarzyskich, na których pomstowanie na Polskę i Polaków należy do kanonu dobrej zabawy - a zarazem pozwala się realizować zwyczajnej ludzkiej zawiści, podsycanej i w komunizmie, i w obecnych neopeerelowskich warunkach, zawiści, która nie może znieść, że „tamten” ma lepiej, a która wobec tego nakazuje czynić jak najwięcej, by drugiemu Polakowi zaszkodzić. Jeśli nie można tego zrobić wprost (bo akurat zatrudnił mnie przy remoncie albo robi zakupy w moim sklepie), to robi się to poprzez fuszerkę, nieuczciwe rozliczenie się albo zwyczajnie chamskie potraktowanie „klienta” (uprzejmość byłaby przecież „poniżaniem się” - zresztą uprzejmym można być wobec Niemców, Rosjan, Francuzów etc., ale nie Polaków).

Piszę to wszystko na marginesie wypowiedzi prof. Z. Krasnodębskiego oraz B. Wildsteina, chcę bowiem zwrócić uwagę przede wszystkim na to, jak wiele zła dla Polski i naszej narodowej wspólnoty potrafią czynić sami Polacy. Naturalnie, można by się tu spierać, czy powinno się mówić o Polakach, skoro ktoś z premedytacją działa przeciwko Polsce, ale przecież to nie jest tak, że wszystkie te postawy, o których wspominałem wyżej, wiążą się z działalnością agenturalną i to nie jest tak, że ci wszyscy ludzie nie czują się Polakami i nie chcieliby, żeby Polska istniała (choć co do tej ostatniej kwestii, to pewnie jest im to obojętne). To jest raczej tak, że im sprawia przyjemność i radość to działanie na szkodę Polski i/lub rodaków, a ból i upokorzenie, jeśli z Polską i Polakami bywa inaczej.


http://www.rp.pl/artykul/346463.html
http://fakt-opinie.salon24.pl/119221,polacy-moga-swiatu-zaproponowac-glownie-wlasne-miesnie

2 komentarze

avatar użytkownika hrabia Pim de Pim

1. O antypolonizmie

"istotą antypolonizmu jest działanie uniemożliwiające ukonstytuowanie się wspólnoty polskiej" Tak, przy czym antypolonizm ma zarówno charakter wewnętrzny jak i zewnętrzny. Ten opisany powyżej to wewnętrzny. Z zewnętrznym mamy do czynienia gdy zagranica ingeruje w celach dezintegracyjnych w sprawy polskie, często poprzez kontrolowaną przez siebie media, biznes, wpływy polityczne, korupcję itp. Oczywiście obie odmiany antypolonizmu wspierają się wzajemnie. Skutki znamy: to słynna niemożność działania, sprzeczne i znoszące się inicjatywy, klincz, prywata, grabież "w zgodzie z panującym prawem", rozkład sądownictwa, destrukcyjne modele oświaty itp. Świadomość tych zagrożeń jest warunkiem koniecznym aby podjąć wysiłki prowadzące do ujawnienia i upowszechnienia wiedzy na temat przyczyn, przejawów i metod antypolonizmu, a w dalszej kolejności skuteczne przeciwdziałanie. Jednak bez udziału państwa walka o Polskę będzie z konieczności toczyć się metodami "partyzanckimi". Włączenie się państwa powoduje z kolei reakcję antypolonizmu analogiczną do interwencji zaborców w XVIII wieku i oczywiście później. Antypolonizm ma bowiem charakter systemowy, a system autonomiczny dąży do zachowania równowagi. Pozdrawiam -

hrabia Pim de Pim

avatar użytkownika victor

2. Free...delikatna nutka

...trudno sie tu nie zgodzic...ale nalezalo by sie zastanowic- czy istnieje jakis organizm na swiecie, ktory codzien atakowany- anty, w naszym przypatku antypolonizmem jest w stanie sie obronic- biorac pod uwage tego organizmu mimo wszysko wynikajace z natury- ograniczenia biologiczne... ps.znane polskie przyszlowie mowi...jezeli jestes wsrod wron to zaczynasz krakac jak one
... http://www.foxnews.com/