Idee mają konsekwencje* Paweł Paliwoda
Idee mają konsekwencje*
Wedle starożytnych istota człowieka i jego dusza są tym samym. Dusza to czynnik określający nasze myślenie, percepcję świata, to gwarant naszego istnienia, fundament antropologii. Dziś widzimy, że jego zastąpienie pojęciem „psychika” sprawia, że ludzkość zamienia się w konglomerat androidów.
Zapytajmy przekornie: „Czy Jan ma duszę? Tak? A jeśli Jan naprawdę ją ma, kim – na Boga! – jest Jan, który ją ma?”. Każdy z nas jest duszą, nie zaś bardziej podstawowym bytem, do którego dusza jest dołączona. Dusza jest fundamentem naszego jestestwa. Jakkowiek pojmowana! Mówiąc o sobie „ja”, wskazujemy na duszę. Dusza religijna to niedościgły dla współczesnych i przyszłych konstruktorów byt samoporuszający się. Rzecz, która ma tę zdolność, by determinować samą siebie. Tak twierdzą metafizycy.
W ostatnim stuleciu Jan duszę utracił. Uległo amputacji jego centrum samodecyzyjne, jakim je pojmowali myśliciele od najdawniejszych czasów. Teraz Jan, który uwierzył w śmierć Boga i duszy, może robić, co chce. I z nim można robić to samo.
Co bowiem pozostało w miejsce duszy? „Psyche”, „jaźń”, „osobowość”, „ego” itp. Jakkolwiek żaden psycholog czy antropolog przyrody nie wie, czym w istocie są desygnaty powyższych słów, Jan przypomina im złożoną maszynę albo fragment materii, który można dowolnie formować. Oddziałując umiejętnie na jego „duszę”, można w nią wpoić dowolne treści. Tak sądzą pijarowcy i współcześni inżynierowie społeczni. Ci wczorajsi – czerwoni i brunatni – nie dywagując o prawach człowieka, szli jeszcze dalej. Da się zmanipulować niemal każdego człowieka – także tego naprawdę duchowo wolnego (choć to trudniejsze). Można też obdarować „prawami” i „wolnością” umysłowego androida. Tak masowo czyni się dzisiaj.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz