Kiedy pierwsza bulla?
FreeYourMind, śr., 15/07/2009 - 11:16
Ani się człek nie obejrzał, a tu już ogłaszają drugiego polskiego papieża – i to nie byle kto ogłasza, bo M. Morozowski z TVN24, i nie byle gdzie, bo na antenie TOK FM. Morozowski wprawdzie mówi też o nowym Małyszu, ale ja pozostanę przy tym określeniu „następny papież”, bo w przypadku J. Buzka, to o niego wszak chodzi, wydaje się ono z wielu względów na czasie. Jeśliby się ktoś dziwił tym papieskim skojarzeniom człowieka z TVN24, to spieszę przypomnieć, że przecież nie kto inny, a ta właśnie stacja nadawała swój nadzwyczajny program na żywo w okresie agonii Jana Pawła II, kiedy to J. Pałasiński (ten od późniejszych szmalcowników na Jasnej Górze) odchodził od zmysłów, nie wiedząc już co mówić w kolejnych stand-upach z Watykanu, zatem powtarzał w kółko to samo, zaś J. Pochanke zasłynęła powiedzeniem „trzymamy kciuki za Jana Pawła II”. Dawne czasy, ale na samo wspomnienie od razu jakoś serce żywiej bije, niewykluczone więc, że Morozowski zapragnął tej adrenaliny i Buzka namaścił na nowego papieża, takiego papieża porządnego, europejskiego i dla fajnych ludzi, a nie tylko dla ponurych katolików.
No i w czym problem? Skoro jednym z parytetów czy priorytetów, które sobie Buzek wyznaczył na swoje lata szefowania „Parlamentowi Europejskiemu” jest walka ze zmianami klimatycznymi, to czy nie jest to zadanie iście papieskie? Oczywiście w tym nowoczesnym rozumieniu sprawowania władzy nad żywiołami. Innym takim papieżem, tym razem na kontynencie amerykańskim, jest A. Gore, człowiek, który niedługo Ziemią zacznie kręcić w drugą stronę, żeby jej nieco przychylić nieba. Jak kosztowne są zabiegi energooszczędne Gore'a pisze ze szczegółami M. Kolonko w „Rz” - faktycznie trzeba się nieźle narobić, by z dobrodusznej ekologii wycisnąć taki pokaźny grosz. A propos Gore'a i Buzka, to od jakiegoś czasu dumałem, co to się stało, że fraza „globalne ocieplenie” jakoś wyleciała z leksykonu politpoprawnej nowomowy. Jeszcze nie tak dawno nie było dnia, by w serwisach informacyjnych, programach kulturalnych i oczywiście prognozach pogody prezenterzy nie ronili łzy nad wizją topniejących lodowców i białych niedźwiedzi przechadzających się po Saharze, a tu nagle, jak ręką odjął – nie ma, panie, nie ma. Takie cuda się zdarzają wtedy, gdy nauka wykrywa jakieś nowe bogactwa naturalne, które potem eksploatują eksperci i ludzie mediów. Tedy, skoro okazało się, że od 2030 r. może być globalne ochłodzenie, to zamiast frazy „globalne ocieplenie” teraz się mówi o „zmianach klimatycznych”. To tak jak ze „świńską grypą”, która to fraza zniknęła, żeby przypadkiem ludzie nie przestali kupować wieprzowiny.
Jak się zorientowaliśmy, Buzek, mówiąc w swej mowie powitalnej do eurodeputowanych z troską o „naszych obywatelach” (szkoda, że nie o naszych płatnikach, brzmiałoby talk jakoś bardziej dorzecznie), wspominał o braku zrozumienia „naszych obywateli” dla przemian i dla „Traktatu Lizbońskiego”, co brzmiało jednocześnie tak, jakby I sekretarz KC ganił towarzyszy za to, że się partia oddaliła od dołów robotniczych, ale też wspominał o nieszczęsnych zmianach klimatycznych, od których niejednemu urzędnikowi głowa puchnie. Jak bowiem zaplanować budowę superpaństwa, skoro lada dzień może przyjść tornado i zmieść budynek „Parlamentu Europejskiego” albo innych ważnych dla przyszłości ludzkości instytucji? Wypadałoby więc najpierw zatroszczyć się o klimat dla „naszych obywateli”, a reszta już pójdzie z górki.
Oczywiście, że takie profilaktyczne zabiegi kosztują, bo kosztować muszą. Wystarczy spojrzeć na te eskadry samolotów, które nad Placem Czerwonym w Moskwie rozganiają chmury, gdy przychodzą dni ważnych defilad. Jeśli tyle trzeba zachodu, by na parę godzin zapewnić pogodę politykom, to nie zdziwmy się, gdy eurokraci nałożą na nas kolejne haracze ze względu na konieczność powstrzymania katastrofalnych zmian klimatycznych, które wielu poczciwych komisarzy brukselskich wpędzają w zgryzotę. Nie powinniśmy przeciwko temu protestować, tylko cieszyć się, że ktoś czuwa nad nami i pilnuje, by zawsze świeciło słońce (jak w starej, sowieckiej piosence dla dzieci). To słońce powinno świecić w jakichś rozsądnych przedziałach temperatur, jak się domyślamy, ale ustalą to, co do któregoś miejsca po przecinku, niezawodni brukselscy naukowcy (mają głowy nie od parady), wystarczy, by „następny papież” wydał odpowiednią bullę dotyczącą sfer niebieskich.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6822508,_Mamy_nastepnego_papieza__Mamy_nowego_Malysza_.html
http://www.rp.pl/artykul/9133,334129_Kolonko__Ocieplenie_czy_globalna_sciema_.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. @FYM
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
2. FYM-ie,
jerry
3. dziwne...