O mitologii

avatar użytkownika FreeYourMind

Mamy przynajmniej jasność – skoro w Polsce nie było komunizmu, jak twierdzi najlepiej w tych sprawach zorientowany Jaruzel, to i nie było obalenia komunizmu, a w ten sposób znika przedmiot tych naszych wszystkich sporów wokół świętowania 4 czerwca. To, że J. Szczepkowska się pomyliła, ogłaszając koniec czegoś, co nie istniało, to już jej problem, natomiast sprawy się przedstawiają ciekawie właśnie przy założeniu, że było tak, jak mawia Jaruzel. Oczywiście trzeba słuchać Jaruzela, póki jeszcze św. Piotr nie wskazał mu miejsca w jednym z kręgów piekielnych, ponieważ to Jaruzel był głównym monterem nie tylko III RP, ale i paru dekad poprzedniej wersji polskiego państwa pod sowiecką okupacją. Służąc sowietom i będąc sowieciarzem, Jaruzel przemawiał między innymi tak:

„Musimy nieustannie pamiętać, że nie może być niepodległej, o sprawiedliwe granice opartej Polski bez socjalizmu. A jednocześnie nie może być socjalizmu bez partii, bez spełniania rzez nią historycznej misji. Świadomość tej współzależności powinna nam – patriotom polskim, polskim komunistom – nieustannie towarzyszyć.”
(28-10-1981, przemówienie na „V Plenum KC PZPR”)

Czy jest to przykład mowy komunisty do komunistów czy nie? Nie wiadomo, oczywiście. Poza tym w Związku Sowieckim istniała komunistyczna partia, w peerlu zaś jeno „robotnicza”, choć jakoś dziwnie wsłuchana w to, co przekazywała jej KPZS, co więcej, okupowane przez sowietów państwo nazywało się „Polska Rzeczpospolita Ludowa”, a nie „Polska Republika Komunistyczna”, aczkolwiek dziwnie zżyte było z ZSSR, jak kolejna sowiecka republika. Na uczelniach istniały katedry marksizmu-leninizmu, a nie komunizmu, powszechnie obowiązywała w peerelowskiej, zsowietyzowanej nauce „ideologia marksistowska” (aczkolwiek wystarczy poczytać choćby teksty A. Schaffa, by dostrzec specyfikę tego stylu myślenia). No więc może faktycznie komunizmu nie było? Dlaczego jednak walczono z ludźmi, którzy mieli antykomunistyczne poglądy, zakazywano jakichkolwiek antykomunistycznych publikacji, zagłuszano „antykomunistyczne ośrodki dywersji”, wyrzucano osoby o poglądach antykomunistycznych za granicę, wprowadzano „zapisy cenzorskie” na poszczególne teksty i nazwiska – skoro komunizmu nie było? Jeśli go nie było, to chyba można było nieistniejący byt krytykować? A jakoś z tym krytykowaniem było wyjątkowo ciężko. Dlaczego obchodzono święto „rewolucji październikowej”, dlaczego rusyfikowano dzieci i młodzież? Dlaczego organizowano całą gospodarkę tak, by stanowiła peryferyjne wsparcie dla gospodarki ZSSR? Nie wiadomo.

Dziś słyszałem sędziwego J. Rolickiego w Trójce, który podpierał się intelektualnie migawkami z Placu Niebiańskiego Spokoju jako możliwego scenariusza wydarzeń także w Polsce. Okazuje się zatem, że jak się przepracowało te długie lata w „Trybunie”, to jednak serce bije zawsze po właściwej stronie, nawet, jeśli się przeszło do „Faktu”, co na pewno Rolickiemu także na poborach się pozytywnie odbiło. Ale skoro w Polsce nie było komunizmu (tako rzecze Zarajaruzel), to z jakiej racji miałyby w 1989 r. czołgi wojska ludowego miłującego pokój rozjeżdżać protestujących przeciwko komunie, tak jak to zrobiono w Chinach? (Warto by też pamiętać, że w ChRL nie tylko do żadnych rozmów z opozycją nie doszło, ale też żadnej opozycji nie pozwolono na działanie.)

Nie mam jednak pretensji ani do Jaruzela, że łże, bo on inaczej nie potrafi, ani do Rolickiego, że wygaduje brednie, bo najwyraźniej też mu z tym dobrze. W świecie medialnym III RP, gdzie kłamstwo goni kłamstwo, a oszustwo oszustwo, gdzie zamiast historii współczesności serwuje się nam mitologię, to i tak to, co wygadują starzy komuniści brzmi niewinnie w stosunku do tychże fałszerstw jakich dokonała i dokonuje „konstruktywna opozycja”. Ale gdy zawali się ta cała potiomkinowska wieś, to z nią znikną ci wszyscy zakłamani celebransi.

http://www.tvn24.pl/-1,1603550,0,1,jaruzelski-w-polsce-nigdy-nie-bylo-komunizmu,wiadomosc.html

3 komentarze

avatar użytkownika Dominik

1. czas zaintonować - wyklęty powstań ludu...

Dla mnie FYM-ie, obecne status quo, gdzie patriote Gwiazde wypiera na oficjalnych uroczystościach Kwaśniewski, jest rzeczą znamieną. Jeśli historia posiada swe dno - to całe to dzisiejsze "święto" jest własnie na tym dnie. A ludziska się cieszą bo im otwarto granice. Moim zdaniem po to, aby zmniejszac bezrobocie w ich własnym kraju - bo na urlopy za granicą i tak niewielu może sobie pozwolić.
tede
avatar użytkownika FreeYourMind

2. Dominik

to prawda. Jeśli to, że możemy wyjechać z kraju i pracować za granicą ma być wielką zdobyczą po "obaleniu komunizmu" to faktycznie sukces jest po byku :)
avatar użytkownika skywalker07

3. Na szczęście

Nic nie trwa wiecznie toteż przyjdzie czas na autorów sprzysiężenia okrągłego stołu, które kiedyś historia oceni jako crimen, jako zupełnie niepotrzebne oddanie władzy komunistom przez usadowioną w "Solidarności" agenturę. No a jutro i pojutrze pewnie będzie tak, że nie niepokojeni przez nikogo: Jaruzel/Wolski/ i Kiszczak, odejdą z tego świata, a ludziom zamydli się oczy hasłami: "schowaj babci dowód" albo "bądźmy razem","pępek Europy" no chyba... żeby młode pokolenie dojrzało. Kto wie? Póki co duże skupiska pracownicze jak stocznie i inne są po prostu likwidowane. Kilka tysięcy ludzi w jednym miejscu...To nic nie pomoże, nie takie numery wyprawiano z rodakami: płacenie wódką za pracę, wszystko na kartki itp. a w hymnie Polski, którego większość rodaków nie zna jest napisane:" mamy racławickie kosy, Kościuszkę Bóg pozwoli".
skywalker07