Rodacy Pani Aliny Cała, rzeź w Koniuchach

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz
Moja publikacja ma związek z wywiadem udzielonym przez Panią Alinę Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego,imienia Emanuela Ringelbluma, dziennikowi Rzeczypospolitej. "W pewnym sensie Polacy są odpowiedzialni za Żydów, którzy ponieśli śmierć w wyniku Holokaustu" – powiedziała "Rzeczpospolitej" dr Alina Cała z Żydowskiego Instytutu Historycznego. "Duchowni Kościoła Katolickiego oraz endecy przygotowali Polaków do roli współorganizatorów zagłady". Być może Żydowski Instytut Historyczny jest finansowany przez polskich podatników. W latach 1994 - 2008 formalnie funkcjonował jako państwowy Instytut Naukowo-Badawczy, jedyna w Polsce państwowa placówka naukowa związana z mniejszością narodową. Od 1 stycznia 2009 roku instytut nosi imię Emanuela Ringelbluma i ma status państwowej instytucji kultury. W 1994 roku ze Stowarzyszenia wyodrębniono Żydowski Instytut Historyczny Instytut Naukowo-Badawczy, który został podporządkowany Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jego działalność była finansowana głównie przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Rzeź w Koniuchach: W dniu 29 stycznia 1944 roku międzynarodowa grupa partyzantów, działających na ziemiach okupowanych przez Niemców, dokonała mordu i spalenia całej wsi Koniuchy zamieszkałej przez ludność polską. Zamordowano, starców, kobiety, dzieci. Dokładnej liczby zamordowanej ludności nie można ustalić bez oficjalnego śledztwa, które winien prowadzić Instytut Pamięci Narodowej. Wiele źródeł podaje różne liczby. Orientacyjnie od 38 do 300. Najmłodszym zamordowanym, było dziecko, miało 2 lata. Kilkuset mieszkańców zostało rannych. Wieś Koniuchy, jest położona w Rejonie Solecznik na Litwie w Puszczy Rudnickiej.. Przed atakiem, wielonarodowej partyzantki działającej na okupowanych ziemiach przez Niemców, mieszkało 300 osób w około 60 domach. Zamożna wieś polska, była bardzo często atakowana przez różne oddziały partyzanckie, które zabierały ludności żywność dobytek. Według śledztwa prowadzonego w bardzo wolnym tempie przez Instytut Pamięci Narodowej, ustalono, że napadu dokonały wiielonarodościowe oddziały partyzanckie mające swoje bazy w Puszczy Rudnickiej. "Śmierć faszystom" i "Margirio", " Śmierć okupantowi". Oddział " Śmierć okupantowi" tworzyli w większości Żydzi. Ugrupowanie żydowskie liczyło około 50 partyzantów-bandytów. Dowódcami byli Jacob Penner i Samuel Kaplinsky. Według jednego z napastników, Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek. Według ustaleń Kongresu Polonii Kanadyjskiej, będących podstawą wszczęcia śledztwa, liczba zabitych była większa (ok. 130). Atak na Koniuchy i wymordowanie tutejszej ludności cywilnej był największą z szeregu podobnych akcji prowadzonych w 1943 i 1944 przez oddziały partyzantki żydowskiej i sowieckiej w Puszczy Rudnickiej i Nalibockiej (np. masakra ludności w miasteczku Naliboki http://www.naszawitryna.pl/jedwabne_25.html Władza sowiecka ze zrozumiałych względów wolała ukryć tę sprawę. Zupełnie inaczej potraktowali mord w Koniuchach jego sprawcy mieszkający po wojnie w USA i Izraelu. Chaim Lazar w książce "Destruction and Resistance", wydanej w Nowym Jorku w 1985 r., pisał: "Sztab brygady zdecydował zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner. Mieli rozkaz, aby nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite. (...) Wieś okrążono z trzech stron. Z czwartej strony była rzeka, a jedyny most był w rękach partyzantów. Partyzanci palili domy, stajnie, magazyny, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie. (...) Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt".(...) Zarząd Główny Kongresu Polonii Kanadyjskiej: Kongres przywołał m.in. opublikowane relacje i wspomnienia sprawców zbrodni z wiosny 1944 r. na mieszkańcach wsi Koniuchy. Relacje o zbrodni znalazły się w książce Richa Cohena "Mściciele", wydanej w Nowym Jorku w 2000 r.: "Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, nie pomalowanych domach. (...) Partyzanci Rosjanie, Litwini i Żydzi zaatakowali Koniuchy od strony pól, a słońce świeciło im w plecy. Odezwał się ogień z wież strażniczych. Partyzanci odpowiedzieli ogniem. Chłopi uciekli do swych domów. Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili, strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. Większość chłopów biegło w stronę niemieckiego garnizonu, a więc przez cmentarz na skraju miasta. Komandir partyzantów przewidział to i dlatego nakazał kilku swoim ludziom schować się przy grobach. Gdy ci partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawrócili i wpadli w ręce żołnierzy, którzy ścigali ich z drugiej strony. Setki chłopów zginęło złapanych w ogień krzyżowy?. Pro i contra Jerzy Robert Nowak Zbrodnia w Koniuchach; W sygnalizowanej już w poprzednim numerze Niedzieli wkładce do Naszego Dziennika z 27 stycznia pt. Niechciana rocznica ukazały się dokumenty, wspomnienia i relacje o zbrodni w Koniuchach. Jest to wstrząsająca historia wymordowania mieszkańców całej polskiej wsi Koniuchy, w tym wielu kobiet i dzieci, przez sowieckich partyzantów, głównie żydowskich, 29 stycznia 1944 r. (O sprawie tej przemilczanej masakry pisałem wcześniej w tomiku Kogo muszą przeprosić Żydzi, Warszawa 2002, krytykując powolność działalności IPN w kwestii tej zbrodni na Polakach). Na tym tle tym bardziej warto polecić wstrząsający opis masakry w Koniuchach zamieszczony w tekście Hanny Sokolskiej Niechciana zbrodnia. Autorka wymienia wśród zamordowanych przez sowieckich partyzantów ofiar m.in. 1,5-roczną Molisównę, 10-letnią Jadwigę Bobinównę, 8-letniego Zygmunta Bandalewicza. Mieszkańców wsi wymordowano za to, że sprzeciwiali się ciągłym rabowaniom wsi przez partyzantów. Według rzecznik prasowej Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto: „W mordzie wzięło udział nie tylko około 50 żydowskich partyzantów z Brygady Litewskiej, ale także wielu żydowskich członków Brygady Kowieńskiej oraz innych oddziałów”. H. Sokolska z oburzeniem stwierdza, że w całej sprawie: „Śledztwo toczy się opieszale i są niewielkie szanse na jego zakończenie w szybkim czasie. Nie podjęto próby odszukania i przesłuchania byłych sowieckich i żydowskich partyzantów, uczestników akcji w Koniuchach, zamieszkałych w Rosji, Izraelu i USA (...). Mimo tak licznych informacji, niepozostawiających żadnych wątpliwości co do sprawców i przyczyn popełnionej zbrodni, nie stała się ona przedmiotem zainteresowania mediów. Można w tym zakresie dokonać porównania z długotrwałą kampanią medialną, dotyczącą zbrodni w Jedwabnem (...). Koniuchy pozostają zaś jedną z wielu licznych zbrodni popełnionych w okresie II wojny światowej, które – z uwagi na kontekst narodowościowy – usiłuje się zakryć wstydliwym milczeniem”. Sprawę masakry polskiej ludności we wsi Koniuchy szeroko omawia znany badacz czasów wojennych Leszek Żebrowski w tekście: Zbrodnia w Koniuchach. Nowe dowody (Nasza Polska z 3 lutego). Opisując historię okrutnej rzezi popełnionej na Polakach, Żebrowski podobnie jak Sokolska przeciwstawia powolność działań IPN w tej sprawie i brak nagłośnienia w mediach ogromnemu rozgłosowi medialnemu w Polsce i w świecie, jaki towarzyszył sprawie Jedwabnego. Pisze: „Koniuchy nie wzbudzają natomiast prawie żadnego zainteresowania mediów (...). Prezydent, czynniki rządowe i instytucje do tego powołane całkowicie zignorowały rocznicę tej tragedii”. Obok tekstu Żebrowskiego znajdujemy bardzo interesującą, a dotąd nieznaną w Polsce relację z pamiętnika Ruzki Korczaka, uczestnika rzezi na Polakach. Wspominał on w tekście wydanym w 1977 r. w Tel Awiwie m.in.: „Żydowscy partyzanci opuścili miejsce zasadzki i poszli do boju. Po zaciętej potyczce opór mieszkańców wsi został złamany. Partyzanci palili dom za domem; od ich kul zginęło wielu chłopów, kobiet i dzieci. Tylko nieliczni uratowali się. Wieś została starta z oblicza ziemi (...). Historia wsi Koniuchy na długo poskromiła inne wsie w całym okręgu. Ta operacja karna, jak również sposób jej przeprowadzenia wywołały w obozie żydowskim głęboką konsternację i ostrą krytykę ze strony wielu bojowników (...). Wielu z uczestniczących w akcji bojowników żydowskich wróciło do bazy wstrząśniętych i przygnębionych”. Warto zacytować w tym kontekście za tekstem AKA: Mord w Koniuchach (Rzeczpospolita z 28 stycznia) przytoczony przez Chaima Lazara rozkaz: „Nie darować nikomu życia”. I nie darowano. H. Sokolska w cytowanym wcześniej tekście z Naszego Dziennika przytoczyła m.in. fragment wstrząsającej relacji uratowanej z rzezi Stanisławy Woronis na temat działań sprawców rzezi: „Nie było różnicy, kogo złapali, to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z osiem kul po piersiach puścili”. Najsłynniejszy zagraniczny badacz historii Polski, Walijczyk, prof. Norman Davies, pisał już 9 kwietnia 1987 roku na łamach "The New York Review of Books" "Wśród kolaborantów, którzy przybyli, aby pomagać sowieckim siłom bezpieczeństwa w wywózce wielkiej liczby niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci na odległe zesłanie i przypuszczalnie śmierć, była nieproporcjonalnie wielka liczba Żydów." Żydowski autor ze Stanów Zjednoczonych Harvey Sarner pisał w książce "General Anders and the Soldiers of the Second Polish Corps", Brunswick Press 1997, s. 4: "(...) nie pomogło stosunkom między Polakami a Żydami to, że niektórzy Żydzi witali najeźdźczą Armię Czerwoną. (...) Część Żydów współdziałała z Rosjanami przez rozpoznawanie polskich oficerów, których potem aresztowano. Aby zrozumieć jak poważnie takie akcje wpływały na stosunki polsko-żydowskie, musi się zdawać sprawę, że większość schwytanych polskich oficerów była później stracona przez Sowietów w Katyniu i innych miejscowościach". Znany intelektualista pochodzenia żydowskiego Aleksander Wat stwierdzał w słynnym "Moim wieku" (wyd. podziemne "Krąg", Warszawa 1983, cz. 2, s. 298), iż we Lwowie "sporo było donosicieli Żydów, niesłychanie dużo". Komendant Związku Walki Zbrojnej - gen. Stefan Rowecki-Grot, uskarżał się w meldunku z 21 listopada 1940 roku, że to "przede wszystkim Żydzi" dominują w donosach dla bolszewików przeciwko Polakom (cyt. za J. Węgierski: "Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941", Warszawa 1991, s. 218). Jeszcze ostrzejsze były słowa gen. Roweckiego-Grota w notatce wysłanej do Londynu 25 września 1941 roku: "Ujawniło się, że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu (...) po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami Państwa Polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych" (por. J.R. Nowak, Przemilczane..., s. 238). Współpracownik IPN dr Marek Wierzbicki pisał w książce "Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim" (Warszawa 2001, s. 152): "Donosili miejscowi sympatycy nowej władzy rekrutujący się z ludności żydowskiej. Na pewno nie tylko oni, ale w gronie donosicieli stanowili grupę zdecydowanie największą". W swej książce "Przemilczane zbrodnie" piszę o licznych śmiertelnych ofiarach tych żydowskich donosów (por. J.R. Nowak, Przemilczane..., s. 73, 74, 76, 77 i in.). Wystarczy? Dlaczego kieresowski IPN nie ujawnia nazwisk autorów tych zbrodniczych czynów na Polakach?
Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Powtorka

Panie Michale, tak to jest. Prawde trzeba glosic rano i wieczorem. Zawsze. Powtarzac. i ja tez powtorze, co rzeklem wczoraj. "Wspolorganizowali?". Czyzby Polacy: planowali, wykonywali i rozliczali sie z tego paskudnego przedsiwziecia historycznego? Czyzby kontrolowai wykonanie i pisali sprawozdania a takowoz wnioski i zalecenia? Czy ta Cala chocby czesciowo sie wytlumaczy z ignorancji i przesadow?. nie jestem w nastroju, by otwierac jakis pisany przeze mnie podrecznik na temat organizacji. Bylbym jeszcze bardziej szyderczy. Jak "Mizerykordia".
avatar użytkownika benenota

2. Bohaterstwo Polakow

Witam. http://www.savingjews.org/ Ciezko otworzyc te strone.Mozna probowac przez Google wpisujac:Saving Jews Polish Righteous. Pzdr.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Joanna K.

3. Znalazłam tamto ogłoszenie - Cała je przypomina sobie?

Generalne Gubernatorstwo Dystrykt Radom Komisarz Miasta w Ostrowcu Starostwo Powiatowe w Opatowie O g ł o s z e n i e Stwierdzono powtarzające się wypadki ukrywania się żydów uchodźców u polaków. Zwracając uwagę na 3 rozporządzenie z dnia 15.10.1941r. (VO.BI.GG.str.595)w sprawie ograniczenia pobytu na terenie Generalnego Gubernatorstwa, pouczam, że kto udziela żydom uchodźcom pomieszczenia i żywności lub sprzedaje żydom środki żywnościowe będzie karany śmiercią. Pouczenie jest ostateczne. Ostrowiec dnia 28 września 1942r. Komisarz Miasta Motschall

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika benenota

4. Cala zapomniala

o 5.400 drzewach posadzonych w Izraelu,symbolizujacych Polakow ktorzy uratowali Zydow-a przeciez powinien to byc las...ogromny las. Pzdr.
Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Sceptyk

5. Benenota

Ona nie zapomniała, co więcej czyni z tego zarzut. Stwierdziła: co to jest przy 30 mln narodzie.
avatar użytkownika Joanna K.

6. Cała krytykuje Polaków za to, ze wszyscy nie wystawili się na

karę śmierci od Niemców, aby ratować Żydów? Niech przyjrzy się Francuzom, Holendrom, Duńczykom - oni wręcz wskazywali każdego Żyda na wywózkę, przeważnie do Auswitz. Aha, niech nie przeoczy także działalności Judenratów w gettach, które pilnowały aby jak najdokładniej wykonać zalecenia Niemców odnośnie wywiezienia Żydów z gett do niemieckich obozów zagłady. Sądzę, ze czyta nie tylko swoje gazety - więc niech nie łudzi się, ze o Judenratach zapomnieliśmy.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika Maryla

7. Zbrodnia w Koniuchach z 29


Zbrodnia
w Koniuchach z 29 stycznia 1944 r. należy do tych kategorii wydarzeń,
które ciągle są ukrywane - zauważa Leszek Żebrowski

Zbrodnia, która została popełniona w
Koniuchach 29 stycznia 1944 r., należy do tych kategorii wydarzeń, które
ciągle są ukrywane. Całe tło tych wydarzeń jest całkowicie rozmywane.
Przy jej ocenie stosuje się relatywizm moralny. W zbrodniach innego
typu, gdyby chodziłoby o innych sprawców i inne ofiary, nie byłoby
problemu jasnego mówienia o jej przyczynach oraz wystawienia ocen
moralnych. Dzieje się tak dlatego, że w Koniuchach ofiarami byli
wyłącznie Polacy, a napastnikami bandy sowieckie, które w większości
składały się z Żydów.

Celem tej akcji było zastraszenie ludności cywilnej. Szczególnie tej,
która nie chciała wspomagać sowieckich partyzantów. Wsie były rabowane.
Ludność była bita i strasznie męczona. To była akcja represyjna, mająca
na celu przez strach wymuszenie poddaństwa i posłuszeństwa.

Większość personaliów zbrodniarzy już znamy z imienia i nazwiska.
Głównie dlatego, że po wojnie oni się tą zbrodnią chwalili. Jednakże ze
zbrodni w Koniuchach robiono całkowicie inne wydarzenie. Mówiono, że to
był atak na silnie umocniony posterunek niemiecki w niemieckiej wsi.
Była ona silnie ufortyfikowana oraz uzbrojona w broń maszynową.
Twierdzono, że akcję przeprowadzono bez strat własnych, natomiast wybito
wszystkich 300 faszystów. Widzimy, jak to wszystko jest nieprawdą...

Prawdą jest, że w Koniuchach oficjalnie zginęło 38 osób narodowości
polskiej. Były to głównie kobiety i dzieci. Ofiar mogło być więcej,
ponieważ wieś została zniszczona, ludzie byli ranni, przemieszczali się,
uciekali z tego miejsca. Przez następne kilkadziesiąt lat ludzie ci nie
mogli okazać swojej goryczy i tego, co się tam działo. Z kolei sprawcom
towarzyszyła gloria i chwała. Przypisywano im wielkie zasługi w
partyzantce. Byli pokazywani jako prawdziwi bohaterowie i tak pozostało
do dzisiaj.

Śledztwo, które było wszczęte przez pion śledczy IPN, trwa od kilkunastu
już lat i nie daje praktycznie nic. Podobnie sprawa ma się z Nalibokami
– z maja 1943 r. Także temu śledztwu nie towarzyszy pośpiech, chęć
szybkiego wskazania sprawców. Sprawa ma umrzeć w naturalnym trybie...

Zbrodnie w Koniuchach i Nalibokach nie przedawnią się. Jest wiele
elementów w nich, które zawierają w sobie znamiona ludobójstwa.
Dodatkowo zbrodnia w Koniuchach odbyła się ze szczególnym okrucieństwem.
Opisy znęcania się nad ciałami zmarłych czy ciężko rannymi, głównie
kobietami, są tak drastyczne, że to przechodzi ludzkie pojęcie. To można
tylko porównać ze zbrodniami, jakie przeprowadzała UPA.

Koniuchy nie były jedyne. Do podobnych zbrodni dochodziło zarówno
wcześniej, jak i później. Ta zbrodnia jest jednak najlepiej
udokumentowana. Istnieją źródła niemieckie, litewskie, sowieckie,
polskie, a w pierwszej kolejności żydowskie. Przetrwało bardzo dużo
wspomnień oraz materiałów z tamtego okresu. Przetrwał dziennik jednego
ze zbrodniarzy, który „akcję” w Koniuchach szczegółowo odnotował. Nie
możemy mieć wątpliwości co do sprawców. Smucić musi jednak to, że dalej w
różnych publikacjach książkowych, w prasie czy internecie, Koniuchy
kojarzy się z działaniami antyniemieckimi…

Leszek Żebrowski

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/126101,relatywizm-nad-prawda-i-pamiecia.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl