Polityka równościowa i sztuczny kominek
stagaz1, pt., 22/05/2009 - 17:47
Ten program (Pegaz ?) oglądałem już w okresie schyłkowej komuny i musiał mnie poruszyć, skoro właśnie przy czytaniu wpisu Wojciecha Olejniczaka w Salonie 24 wyskoczył mi nagle z zakamarków podświadomości. Redaktor zaprosił ówczesnego kacyka od literatury i wydawnictw, nie pamiętam już nazwisk obu rozmówców, co zresztą nie ma już żadnego znaczenia.
Rozmowa przybrała obrót groteskowy, gdy prowadzący zagadnął o plany wydawnicze. Wtedy bowiem sekretarz od literatury zaczął mówić o książkach grubych i cienkich, dosłownie, że jak będzie wydawał książki cienkie, to zabraknie papieru na grube, a opłacalność jest większa, gdy wydaje się właśnie grube, z kolei cienkich można wydać więcej i dalej w podobnym stylu.
Być może zresztą było odwrotnie, że cienkie się bardziej opłacają, a grube są deficytowe, już nie pamiętam dokładnie tego wywodu, w każdym razie zszokowany takim oryginalnym rozróżnieniem dzieł literackich prowadzący program, z oczywistych powodów wpadł w panikę.
Pożałowałem trochę redaktora stojącego przed karkołomnym zadaniem ratowania kompromitującego się na żywo aparatczyka, ale ja sam byłem wręcz zafascynowany tymi dywagacjami. Nie miałem już wówczas złudzeń co do przyszłości tamtego ustroju, ale powiem otwarcie, że to co usłyszałem od zwalistego mecenasa sztuki z ramienia siły przewodniej, spowodowało u mnie radosną pewność, iż koniec jest blisko i nie ma od niego odwołania. To był taki czas, że człowiek był zdesperowany już nawet nie tyle represjami ze strony tamtej władzy, które słabły w miarę słabnięcia rządzącej kliki, ale tą wszechogarniającą magmą beznadziejności, tego wrażenia bezmiaru błota w którym tkwiliśmy i którego kresu nie można było dostrzec. W tym znaczeniu wystawienie do elitarnego z definicji programu literackiego koszmarnego buca, który mógłby z marszu, bez żadnej charakteryzacji zagrać w komedii Barei, świadczyło nie tyle o arogancji reżimu, co jego kompletnej już bezradności – nikogo lepszego nie mieli, a nawet jak mieli, to ów ktoś wyraźnie widział przyszłość i już nie kwapił się szargać nazwiska.
Analogicznego odczucia doznałem dzięki Wojciechowi Olejniczakowi, który postanowił założyć blog w Salonie 24, niechybnie w zamiarze wykorzystania go jako darmowego bilbordu wyborczego. Samo w sobie nie jest to w salonie niczym nadzwyczajnym i żadnym fenomenem, można wymienić od ręki co najmniej kilku podobnych delikwentów. Chodzi rzecz jasna o tekst Olejniczaka, którego przeraźliwa drętwota upewnia mnie, że SLD jest skończony definitywnie. Bo to jest ponoć jeden z oficerów największych nadziei tej partii, symbol nowej europejskiej generacji, lokomotywa wyborcza, co ma spowodować renesans lewicy. Pisze więc ten Wojciech Odnowiciel tekstem jak ze wstępniaka Trybuny, że jesteśmy w ogonie Europy, bo nie prowadzi Polska polityki równościowej – tak, polityki równościowej nie prowadzimy i jesteśmy w ogonie. Domyślać się tylko można, że gdybyśmy prowadzili politykę równościową, to bylibyśmy w czołówce. I jeszcze mało tego, pisze Olejniczak, nie mamy organu odpowiedzialnego za politykę równościową, a domiar złego nie mamy w ogóle strategii. W tym celu aspiruje Olejniczak do parlamentu europejskiego, żeby naprawić te błędy i przepchać nas z ogona do czołówki. Ponieważ kiedy zaczniemy prowadzić politykę równościową, założymy organ równościowy i opracujemy strategię równościową, to zapanuje u nas równość. Bo wedle Komisji Europejskiej nasze przepisy równościowe są niewystarczające i dlatego mamy dyskryminację mniejszości. A gdy zadekretujemy kryteria europejskiej polityki równościowej, to wszechpolacy zaczną szanować homoseksualistów, katolicy bratać się z wyznawcami Jehowy, mężczyźni będą dobrowolnie dzielić się zarobkami z kobietami, a kibole przestaną ciskać bananami w ciemnoskórych zawodników przeciwnej drużyny. Na to właśnie liczy Olejniczak – trzeba wydać grubą książkę z dyrektywami w sprawie polityki równościowej, „bo nie możemy przecież wlec się w ogonie Europy ! ”.
Mnie osobiście zawsze frapuje zagadka, kto właściwie i dlaczego głosuje na SLD, przy czym rozumiem tych, którzy są niejako dziedzicami i beneficjentami spuścizny po PRL-u – to jest jasne i nie mam tu żadnych rozterek. Moja ciekawość dotyczy osobników, którzy są ewentualnie skłonni uwierzyć w dywagacje podobne jak w blogu Olejniczaka. I tu mam również hipotezę wynikających z reminiscencji z dość odległej przeszłości, a konkretnie z samego początku lat dziewięćdziesiątych, chyba najpóźniej w 1991 roku. Pamiętam to dobrze, gdyż będąc w pewnym mieście powiatowym na Pomorzu nabyłem w tamtejszy Państwowym Domu Towarowym – tak się chyba ten mocno zapyziały przybytek zwał - swój pierwszy komputer (Amiga – łza się w oku kręci !). Zachęceni takim niebywałym powodzeniem pokręciliśmy się z żoną nieco dłużej po pawilonach i trafiliśmy na prawdziwy rarytas prowincjonalnego obciachu – sztuczny kominek. Plastykowa płyta pokryta tapetą we wzorze ceglanego muru, z cudnie odrobionymi fugami, od frontu odstawał sześcian paleniska z atrapami smolistych bierwion, a w środku wesoło pełgały płomienie z przemyślnie ulokowanych kolorowych lampek. Pamiętam, ze długo dziwowaliśmy się temu wytworowi rzemieślniczej fantazji, a także zachodziliśmy w głowę, kto, na miłość boską, takie rzeczy kupuje ?!
Puenta tego zdarzenia była zaś taka, że niedługo po powrocie z owej eskapady odwiedziliśmy znajomych, z którymi wówczas łączyły nas interesy i jak można się domyśleć, pierwszą rzeczą, która rzuciła się nam w oczy był dokładnie taki sam sztuczny kominek ! I moja hipoteza jest taka, że jak ktoś szczerze upodoba sobie taki kominek, to on również jest w stanie uwierzyć, że organ do prowadzenia polityki równościowej jest w stanie zlikwidować dyskryminację mniejszości. I zaufa Olejniczakowi, że nas wywiedzie z ogona Europy.
http://olejniczak.salon24.pl/106256,w-ogonie-europy
- stagaz1 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. jak ktoś szczerze upodoba sobie taki kominek,
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Maryla