JAKA NASZA EUROPA? ZDECYDUJEMY NIEBAWEM!!!
Krzysztofjaw, pt., 17/04/2009 - 19:59
Jak wszyscy wiemy i powoli czujemy, zbliżają się Wybory do Parlamentu Europejskiego. Wbrew pozorom są to najważniejsze wybory do tego gremium od początku jego istnienia. Będę o tym często pisał.
Ważą się losy Europy jej przyszłego kształtu!
ALBO BĘDZIEMY MIEĆ TOTALITARNE PAŃSTWO ZBLIŻONE DO DAWNEGO ZSRR (relatywnie)
ALBO ZWYCIĘŻY EUROPA JAKO EFEKTYWNY I SKUTECZNY POLITYCZNO-EKONOMICZNIE ORGANIZM WOLNYCH PAŃSTW I NARODÓW!
Wybór jest tak prosty, że aż banalny. Musi zwyciężyć silna Europa Wolnych Narodów i Państw. To jest oczywista-oczywistość. Więc NA PEWNO MUSI PRZEGRAĆ koncepcja traktatu lizbońskiego, jako tworu budującego de facto totalitaryzm brukselski, który niczym Cesarstwo Rzymskie chce wyznaczać wszystkim jednostkom prawidła postępowania.
Prawidła te tworzone w zamkniętych gabinetach brukselskiej biurokracji już są , a niedługo będą tak oderwane od rzeczywistości danych państw i narodów jak obrazy abstrakcyjne od pejzaży natury.
Być może niedługo normy europejskie obejmą takie dziedziny naszego życia jak: pożądana dla Europejczyka długość stosunku seksualnego czy też czasu trwania czynności mycia zębów. Absurd? Być może, ale widząc zapał brukselskich biurokratów do określania nam różnorakich norm życia i zachowania nietrudno sobie wyobrazić nawet tego typu rozwiązania. Pamiętacie słynną już normę krzywizny banan?. Więc moje obawy wcale nie są płonne.
Zdolność biurokratów do tworzenia norm jest zdumiewająca aczkolwiek zrozumiała. Normy te przecież wymagają kontroli i nadzoru oraz poprawiania. A do tego potrzebni są biurokraci. Im więcej norm tym bardziej potrzebna jest biurokracja. Jej liczebność rośnie i rośnie. A normy tylko uzasadniają konieczność jej trwania. Gdzie tu WOLNOŚĆ, DEMOKRACJA, WOLNY RYNEK
skoro wszystko regulują normy?
Ok., niech nawet te normy regulują pewną część rzeczy, ale za aprobatą mieszkańców Europy zarówno w sensie lokalnym jak i globalnym. A w przypadku przyjęcia traktatu brukselskiego nie ma konieczności jakichkolwiek referendów dotyczących jego zmian. Będzie można go zmieniać do woli w zależności (w skrócie) od widzimisię brukselskich biurokratów.
Rozwiązania lizbońskie są zaprzeczeniem idei powstania EWG (Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej). Jej powstanie wiązało się z umożliwieniem pomiędzy państwami (jednostkami, grupami, firmami) należącymi do EWG swobodnego przepływu towarów, kapitału i ludzi. Czyż obecnie tak nie jest? W sumie (choć może mniej niż kilkanaście lat temu) jest. Więc po co traktat tworzący superpaństwo z jednym Prezydentem Europy?
Pragnę zwrócić Wam uwagę na losy sztucznie tworzonych supermocarstw. Cesartswo Rzymskie upadło chcąc z jednego centrum władać ogromnymi połaciami ziemi i ujednolicając wszystkich mieszkańców w centralnie ustanowionych prawach i wolnościach (przepraszam historyków za skrót myślowy). Podobnie było z faszyzmem czy komunizmem.
Wszystko co było w historii narzucane sztucznie, poprzez siłę czy autorytarne prawa umierało śmiercią naturalną lub poprzez rewolucje.
Śmiem twierdzić, że obecna biurokracja unijna odchodzi od oddolnej idei dawnej EWG. Można powiedzieć, że "kisi" się we własnym sosie i aby udowodnić konieczność jego istnienia cały czas go doprawia i doprawia i nie może uzyskać oczekiwanego smaku. A może takiego nie ma? Może ten smak jest inny dla każdego państwa Europy, dla Litwina, Niemca, Polaka czy Holendra? Czyż miarą oceny człowieka nie jest jego indywidualność a miarą jego człowieczeństwa historia, tradycja, przynależność narodowa? Czyż kiedykolwiek istniała narodowość Europejska? Przecież nie i WŁAŚNIE W RÓŻMNORODNOŚCI I KULTURZE RÓŻNYCH PAŃSTW I NARODÓW TKWI SIŁA EUROPY!!!
Tradycja Europy oraz podziału na narodowości i państwa funkcjonuje od kilku tysięcy lat. Jak można tą tradycję przekreślić dekretami czy prawami tworzącymi narodowość europejską. Takiej nie ma. Nie ma tak naprawdę Unii Europejskiej i nigdy nie będzie (wszelkie próby sztucznego jej narzucenia prędzej czy później zakończone zostaną porażką). Nie ma Unii ale jest ZWIĄZEK SUWERENNYCH PAŃSTW I NARODÓW i jako taki (abstrahując od nazwy) ma szansę na sukces. Mieszkaniec Holandii zawsze pozostanie Holendrem, mieszkaniec Francji Francuzem itd.
Stawiam tezę, że na stworzeniu nowego człowieka, tzw. bezpaństwowego Europejczyka najbardziej zależy tym, którzy nie maja oparcia w tradycji i historii. Europejczycy w sensie narodowym i terytorialnym taką tradycję i historię mają. Nie zamaże się wielowiekowej historii, kultury, narodowości i odrębności euro-syjo-brukselsko-biurokratyczną gumką do ścierania!
Kształt Unii powinien być jak najbardziej zbliżony do tego, jaki panował w dawnym EWG a do tego nie potrzebny jest traktat brukselski i superpaństwo z prezydentem Europy (celowo z małej litery).
Pozdrawiam Wszystkich
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz