Śmieszny sposób debaty
gw1990, czw., 09/04/2009 - 10:52
Oglądałem późnym wieczorem program Jana Pospieszalskiego "Warto Rozmawiać". Warto było przysłuchać się dyskusji, której poziom zaniżał dziennikarz "Superstacji" - Mazowiecki. Faceta pierwszy raz widziałem w telewizji, ale do takiej fantazji i jadu, to daleko choćby Tomaszowi Lisowi. Jeżeli w ogóle przysłuchamy się rozmowom na temat książki Zyzaka od ponad tygodnia, nie ma w niej merytorycznych zarzutów, a połajanka na PiS, Kaczyńskich i IPN, autora biografii nazywa się "obszczymurkiem", "kłamcą", "skończonym historykiem". Ciekawe...
Najciekawsze jest to, że mało kto w Polsce tę książkę jeszcze przeczytał. Jakim prawem ktokolwiek wyzywa autora publikacji i wskazuje na jego koniec kariery, skoro nie odważył się nawet przeczytać choćby strony? Czy można być wiarygodnym i w miarę sprawiedliwym, słuchając jednej strony - przeciwników IPN? A dlatego właśnie, że ruszyła w mediach akcja establishmentu, aby zamykać usta ludziom, patrzącym na świat inaczej, niż przez pryzmat Okrągłego Stołu, atakuje się w sposób komiczny IPN. Wracając do redaktora Mazowieckiego (z wyglądu przypominał mi posła Wenderlicha, ale w argumentacji i prezencji nawet dużo gorszy, notabene), gadał te same frazesy - atak na Wałęsę, same anonimowe źródła, a zaraz wspomina o wypowiedziach Wyszkowskiego w publikacji. Nie chciał wyjść na głupa, to argumentację lekko podrasował - w książce wypowiadają się sami niechętni Wałęsie. To tyle, co miał do powiedzenia o biografii, napisanej przez Zyzaka. Program trwał ok. godziny, a Mazowiecki udzielał się bardzo często. Reszta jego wypowiedzi dotyczyła już IPN i PiS. Dodał, że przyzwolenie na kłamanie historią dali Kaczyńscy w okresie 2005-2007. Specjalnie dobrał ten okres, a nie wcześniejszy, ani późniejszy. Cel jasny - uderzyć w PiS, bo tak najłatwiej przy braku wiedzy i argumentów.
Zaskoczył mnie za to Michał Karnowski, który chwalił IV RP za wolność i wytworzenie pewnej atmosfery. Dotyczyła ona właśnie pisania o historii, niekiedy bardzo przykrej i trudnej. Mazowiecki chciał zaimponować Stefanowi Niesiołowskiemu i nazwał Karnowskiego „pisowskim dziennikarzem”. Na tym właśnie polega jałowość dyskusji o książce Zyzaka. O jej treści nie rozmawia się prawie w ogóle, a przedkłada się tematy zastępcze. Próbował merytorycznie krytykować biografię Wałęsy prof. Friszke, ale obecny w studiu prof. Nowak miał tę przewagę, że cały tekst przeczytał dwukrotnie. Najciekawszym momentem, smaczkiem programu, było jednak stwierdzenie gwiazdy wieczoru – Mazowieckiego. Dziennikarz „Superstacji” stwierdził, że książka Zyzaka i cały IPN dlatego jest zły, bo nie przestrzega zasady demokratycznej „domniemania niewinności”. Kiedy sam chyba zauważył śmieszność w tym stwierdzeniu i poplątanie zasad procesów sądowych z historią, spytał o potwierdzenie tezy prof. Friszke. Historykowi głupio się zrobiło, że został wywołany do tablicy i nic nie odpowiedział, poza uśmiechem.
Dlaczego przytaczam ciekawe fragmenty z wieczornego programu? Bo taki jest poziom dyskusji w Polsce na temat pracy magisterskiej. Nie ma z nim związku żadnego IPN, ale „na pustych stronach aż czuć jego zapach”. Nikt nie przeczytał książki w całości, w tym politycy (podejrzewam, że Lech Wałęsa nawet jej nie przekartkował), ale już chcą sprawdzać prace magisterskie na UJ, używają kompromitujących słów – jak choćby Aleksander Kwaśniewski, Donald Tusk i Bronisław Komorowski. Premier nawet przebąkiwał o likwidacji IPN. Do tego całego magla należy dodać zarzuty o „pisiorstwo” i „pisanie pod dyktando Kaczyńskich”. A gdzie tu zasada „domniemania niewinności” panie Mazowiecki?
- gw1990 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Nieśmieszny spsób debaty
uparty
2. Nienawiść
basket