„Competence creep”
*
Jacek Saryusz-Wolski powiedział, że: "Jesteśmy świadkami pełzającego zawłaszczania kompetencji przez UE. Pełzające zawłaszczanie kompetencji to proces, który trwa od dekad i jest opisany w literaturze europeistycznej jako „competence creep”. W skrócie, chodzi o stopniowe i bezprawne przejmowanie kompetencji przez instytucje unijne kosztem państw członkowskich, a celem tego procesu pozatraktatowa zmiana ustroju UE i stworzenie oligarchicznego superpaństwa."
Bardzo polecam przeczytanie kilku wypowiedzi pana Jacka Saryusza-Wolskiego o tej brukselskiej strategii [wPolityce-link].
Czasami cholera mnie bierze, ponieważ o mechanizmie „competence creep” wiem chyba od zawsze, piszę o tym dość często, a od dość długiego czasu przywołuję jawną deklarację w tej sprawie zawartą w wypowiedzi Jean Monneta. Zacytuję tutaj jeden z moich komentarzy w tej sprawie, znaleziony teraz wyszukiwarką Google. Komentarz jest zatytułowany "TAJNE SUPERPAŃSTWO". Oto on:
OSZUSTWO EUROPEJSKIEGO BEZPRAWIA
"Państwa Europy powinny być potajemnie sterowane w kierunku superpaństwa"
[link] Docent zza morza w 2017 roku pokazał wypowiedź pana Jean Monneta jako jedno z wielu ostrzeżeń. Taki jest szatański plan realizowany przez środowiska europejskiej władzy politycznej i finansowany wielkimi pieniędzmi. Jeśli mamy pozostać Polską w Chrystusie - musimy działać skutecznie, musimy działając - myśleć strategicznie.
_________________________________________________________
Pisałem o tym zjawisku gdzieś w okolicach roku 2007 w portalu Salon24, ale już wtedy wypowiedzi na ten temat były ignorowane, albo kwitowane wzruszeniem ramion lub brutalnie atakowane przez takich typów jak Wojciech Sadurski, pod pretekstem rzekomej antyunijnej propagandy. Minęło wiele lat, konkretnych zdarzeń brukselskiej strategii „competence creep” mamy już mnóstwo, a informacje o realizacji tej strategii nadal są ignorowane albo co najwyżej traktowane z powątpiewaniem.
Niestety, zupełnie inaczej trzeba interpretować aktywność antypolskiej "zewnętrznej opozycji", która, jak się po latach okazuje, jest w czołówce moskiewskiej lub berlińskiej agentury służącej budowie euroazjatyckiego imperium od wysp Kanaryjskich do Kurylskich, czyli brukselskiemu Heartlandowi. Hipoteza o działaniu antypolskiej totalnej opozycji jako u służnych idiotów, którzy dążąc do wrogiego przejęcia władzy politycznej pasożytują na europejskiej imperialnej utopii mocarstwa Rosji i Niemiec, staje się co raz mniej prawdopodobna.
Z każdym tygodniem interpretacja bieżących faktów wskazuje na inspirującą rolę rzekomo polskiej, a w rzeczywistości "zewnętrznej opozycji", wskazuje na świadome działanie w złej wierze, polegające na prowadzeniu własnej, wrogiej Polsce kampanii dezinformacyjnej, agresywnie wzmacniającej rosyjską propagandę kłamstwami, oszustwami i antypolskimi prowokacjami wprowadzanymi do europejskiej i światowej opinii politycznej i publicznej.
Przesłanką potwierdzającą takie odwrócenie ról w tej paskudnej antypolskiej aktywności jest ostatnie wystąpienie Ursuli von der Leyen w sprawie "kwestionowania statusu polskich sędziów". Skąd szefowej Komisji Europejskiej przyszedł do głowy taki pomysł?
- Kto ostatnio rozmawiał z Ursulą von der Leyen?
- Donald Tusk, oczywiście.
Pani Ursula złożyła mu nawet życzenia powrotu w randze polskiego premiera. I najprawdopodobniej wtedy ją oszukał opowiadając o palącym problemie kwestionowania statusu sędziów.
Donald Tusk jednak nigdy nie cofnie się przed niczym i gotów jest na każdą dezinformację, nigdy nie zachowując żadnej lojalności, nawet wtedy gdy prowadzony jest na niemieckiej smyczy. Nawet wtedy jest gotów ugryźć rękę trzymającą smycz.
Pani Ursula von der Leyen powinna o tym wiedzieć.
Największe szaleństwo w tym politycznym idiotyzmie polega na czymś zupełnie innym. Mianowicie ani brukselskie ani berlińskie, ani warszawskie elity nawet nie domyślają się, że rosyjski udział w projekcie euroazjatyckiego imperium wcale nie jest żadnym strategicznym partnerstwem, lecz od samego początku jest rosyjskim oszustwem.
Rosja wykorzystuje starą berlińską imperialną utopię Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka przystosowaną do współczesnych rosyjskich warunków przez Aleksandra Dugina do realizacji zupełnie innego projektu. Ten projekt to wielkie cesarstwo moskiewskie zdobyte siłą militarnej przewagi. Najpierw Gruzja, potem Ukraina, kraje bałtyckie, później Polska i dalej Niemcy, Paryż i cały Zachód. Aby pokonać i skolonizować Zachód konieczne jest jego zniszczenie, osłabienie, zdegenerowanie,... Trzeba zepsuć Zachód tak, by zaczął śmierdzieć...
Potraktowanie Niemiec tak jak teraz traktowana jest Ukraina, będzie później i dalej...
Bombardowanie Drezna, spalenie Berlina, to gorące marzenie Putina.
Zemsta za 22 czerwca 1941.
* * *
Dlatego trzeba zniszczyć «Wielką Ściemę» antypolskiego totalitaryzmu.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
- agentura Putina
- DMS
- IGP
- komunizm
- Michael
- mowa nienawiści
- niszczenie państwa polskiego
- ponerologia
- prowokacja polityczna
- pycha
- rozległy system o rozproszonej inteligencji
- śledzik remoulade
- strategia
- totalitaryzm liberalny
- Ukraina
- umiejętność rządzenia
- wojna informacyjna
- zdrada
- zdrajcy
- zła wola antypolskiej opozycji
6 komentarzy
1. Dać świni palec, to rękę odgryzie
Opisane wyżej działanie współczesnej totalnej opozycji, która jednoznacznie nazywając sama siebie opozycją demokratyczną, w "faktycznie realnej rzeczywistości" i od samego początku jest opozycją totalitarną, faktycznie wykorzystującą metody wzorowane na przedsięwzięciach NSDAP do czasu zdobycia władzy na przełomie roku 1932 i 1933 i jawnie zobowiązując się do stosowania totalitarnych środków w realnej polskiej rzeczywistości, po zdobyciu władzy lub jej siłowym wrogim przejęciu.
Portal niezależna sugeruje, że Tusk chce używać "tituszek" do "załatwiania spraw na ulicy". Owszem Donald Tusk obiecuje totalitarne, wręcz nazistowskie metody przejęcia władzy, ale użycie porównania jego bojówek do "tituszek" jest dzisiaj wyjątkowo niezręczne. Chociażby dlatego, że ukraińskie "tituszki" były rządowymi oddziałami ulicznych bandytów Wiktora Janukowycza.
A Tuskowi rzeczywiście zależy, by w Polakach stworzyć silne poczucie zagrożenia. Z jednej strony mamy wojnę, z drugiej kryzys energetyczny i wszystkie inne zjawiska gospodarcze mu towarzyszące, do których Tusk dodaje agresję w debacie publicznej, na ulicach, wyzwiska, zastraszanie przenosząc 1 : 1 wszystkie ataki i pogróżki propagandy Putina do Polski. Do tego dąży lider opozycji - chce rozchwiać sytuację społeczną w Polsce, chce żeby Polacy przestali czuć się bezpiecznie. [niezależna - link]. Tak po prostu jest. Ale rola wszystkich bojówek totalitarnej opozycji może być idealnie porównana do bojówek SA w długim marszu antydemokratycznej niemieckiej rewolty NSDAP.
Polskie
Sturmabteilung.
Pytanie:
Kto teraz w Polsce gra rolę współczesnego Ernsta Röhma?
michael
2. To jest bardzo ważna, wręcz groźna sprawa
Rzeczywiście, jakaś tam jachura, tekstura i każda inna potwora może nas nic nie obchodzić i dlatego jest niezwykle niebezpiecznym narzędziem totalitarnej, wrogiej i antypolskiej opozycji.
Pisałem kiedyś o tym bardzo dawno temu, zrobiłem później przedruk tego felietonu (Oszukana demokracja. Dlaczego PiS przegrał wybory w 2007 roku?) Jest w tym tekście informacja o odkryciu ówczesnych doradców Donalda Tuska, speców od marketingu politycznego o możliwości dokonania bezczelnego nadużycia wyborczego wykorzystującego konkretną słabość polskiej ordynacji wyborczej, słabość wykorzystującą właściwości metody D'Hondta obliczania wyników wyborów. Podsumowanie tego chwytu wyłożyła pani Natalia de Barbaro w cytowanym w tym felietonie "liście do kandydatki":
Wniosek, wyprowadzony przez panią Natalię de Barbaro był prosty - trzeba znaleźć jakąś dziwną osobę, jakieś Dydo na słomianych nogach, charakterystycznego oryginała, rzucającego się w oczy, kolorowego, nietypowego, bezczelnego, nie ważne czy mądrego czy głupiego, byle było łatwo zrobić z niego osobę łatwo rozpoznawalną i łatwą do zapamiętania. Taką, aby mogła w swoim okręgu wyborczym zdobyć kilkanaście procent głosów i w ten sposób, bez żadnego ryzyka i bez żadnych uprzednich zasług być wybraną do parlamentu.
Takich kilkanaście osób dodatkowo i wręcz przypadkowo dobranych może w parlamencie zachwiać równowagą parlamentarną albo nawet zapewnić wystarczająca przewagę dla partii wykorzystującej to oszustwo wyborcze. Tylko w tym celu Grzegorz Schetyna w ostatnich wyborach wydłubał w politycznych katakumbach dawnych łatwo rozpoznawalnych działaczy komunistycznych, którzy taką "startową" rozpoznawalność już mieli, wystarczyło tylko trochę szumu, a do tego Platforma dołożyła sporo takich właśnie dziwadeł, z których spory odsetek dostał się na ławy sejmowe. Z tego punktu widzenia pomiędzy Lempart a Jachirą nie ma różnicy.
W sumie - jest to bardzo groźne zjawisko, którego nie wolno lekceważyć, ponieważ odpowiednio rozkręcone może oddać Polskę w łapy wrogów polskiej Niepodległości. Absolutnie nie żartuję.
michael
3. Walka o uniwersytety
Wracam do wielokrotnie przypominanego "Planu Andropowa-Gorbaczowa" z jesieni 1967 roku, który został przygotowany i wdrożony do realizacji po analizie przyczyn klęski strony arabskiej w wojnie sześciodniowej w czerwcu roku 1967. Była to w rzeczywistości klęska sowieckiej techniki i strategii wojennej.
Teraz nie będę wracał do pełnej charakterystyki tego planu, powiem tylko, że nastąpiła diametralna zmiana strategii rosyjskiej agresji na Zachód, polegająca na zamianie priorytetu strategii wojny militarnej na strategię wojny hybrydowej, której główną siłą miało być uderzenie informacyjne przez masową infiltrację elit akademickich i politycznych Zachodu, której celem było zdemontowanie globalnego systemu aksjologicznego.
Czyli właśnie uderzenie na uniwersytety, była to strategia nadania priorytetu wojnie aksjologicznej jako głównego narzędzia zniszczenia Zachodu. Nie oznaczało to rezygnacji z wojny militarnej, była to jedynie zamiana priorytetów. Napad aksjologiczny miał jedynie sparaliżować wolę i zdolność Zachodu do obrony. To jest strategia skorpiona. Sparaliżować ukłuciem kolca jadowego, by później spokojnie zeżreć ofiarę.
Realizacja tego planu wystartowała od tak zwanej studenckiej wiosny 1968 roku, po której nastąpił masowy exodus wszelkich dysydentów, rewizjonistów i antykomunistycznych opozycjonistów z krajów "demokracji ludowej" na Zachód.
Pamiętamy masowy wyjazd gomułkowych "syjonistów do Syjamu" po polskich wydarzeniach marcowych 1968.
Przypis:
Leopold "EUROAZJA W BUDOWIE"
michael
4. Dyskutowałem kiedyś dawno z prof. Jerzym Przystawą o JOW
Na łamach Salon24 mianowicie. Nie zaglądam tam od lat, także z tego powodu, że tam rząd dusz blogowej cenzury trzymał pan Wojciech Sadurski i jemu podobni. Ale wrócę do dyskusji o Jednomandatowych Okręgach Wyborczych.
W tej dyskusji ważnym okazał się fakt taki, że zarówno jeden jak i drugi dyskutant był z wykształcenia fizykiem teoretykiem, czyli specem od metod matematycznych fizyki, Na ogół tak jest, że w dyskusjach o problemach politycznych wykształcenie rozmówców nie ma żadnego znaczenia. Ale w rozmowie o Jednomandatowych Okręgach Wyborczych akurat to konkretne przygotowanie zawodowe ma ogromne znaczenie, ponieważ pozwala na użycie bardzo poważnych argumentów, których użycie i solidne ich rozumienie jest dostępne dla obu stron.
Nie mogę oczywiście powtórzyć tamtej dyskusji, ale mogę opowiedzieć jaka była istota użytych argumentów. Otóż każdy realny system państwowy jest tak bardzo złożony, że nawet najprostszy, nawet uproszczony model jego działania, pozwalający na w miarę zgodne z rzeczywistością wyciąganie wniosków i przewidywanie przebiegu konkretnych procesów jest bardzo trudnym zadaniem. Zadanie jest trudne, ponieważ w prawdziwej rzeczywistości biegnie wiele, a nawet bardzo dużo równoczesnych procesów, które mniej lub bardziej oddziałują na siebie i tak po prawdzie, żadnego z tych oddziaływań nie można arogancko wywalić do kosza.
Konieczne jest więc wybranie takiego modelu tej rzeczywistości, który jeszcze działa i daje dobre przybliżenie, dostarczając konkretne wyniki, ale za cenę dobrze dobranych uproszczeń, które nie naruszają zgodności otrzymanych wyników z rzeczywistością. Bardzo skomplikowana matematyka użyta tylko po to, by można było prowadzić prognozowania reakcji rzeczywistości na wprowadzane zmiany.
To są modele zachowań układów dynamicznych, niestety dzieją się w bardzo wielowymiarowej przestrzeni. Stan rzeczywistości przed zmianą oraz stan tej samej rzeczywistości po wprowadzeniu jednej zmiany, musi uwzględniać nie tylko skutki tylko tej jednej zmiany, ale także wszystkie skutki oddziaływań tej zmiany z innymi siłami tej rzeczywistości. Niestety tak na ogół jest, że jeśli w konkretnej rzeczywistości jest jakiś parszywy stan równowagi i jakiś cholerny reformator zechce wprowadzić jakąś zmianę jednej z sił tworzących tę parszywą równowagę, to wszystkie pozostałe siły zrobią wszystko, by system wrócił do poprzedniej parszywej równowagi.
Dlatego zmiana albo będzie na tyla mocna, by ten powrót już był niemożliwy.
Albo zmieniać trzeba nie tylko jeden element systemu, lecz cały system. To jest najlepsza metoda - trzeba zmienić nie tylko jeden element systemu jakim jest ordynacja wyborcza, lecz konieczna jest zmiana zbioru wielu innych elementów systemu zawartych na przykład w konstytucji. Choć jest prawdopodobne, że nawet zmiana konstytucji, to jeszcze za mało.
Przykład:
Wprowadzenie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych będzie bezskuteczne, jeżeli nie będzie przeprowadzona równoczesna reforma mechanizmu totalnego immunitetu, ponieważ bez względu na to jak konkretny elekt będzie wybrany, zaraz po wyborze schowa się pod ochronę immunitetu i będzie mógł bezkarnie wygłupiać się i szaleć jak wariat w pustym sklepie, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności z tego powodu, że czyni idiotyzmy.
A przy tym warto zastanowić się czy nie powinny być zmienione inne reguły, na przykład inicjatywy ustawodawczej lub uprawnienia wybranego elekta do grzebania w treści stanowionego prawa, chociażby dla uniknięcia wnoszenia do ustaw bezsensownych poprawek bez liczenia się z ich skutkami oraz bez żadnej odpowiedzialności za głupotę tak stanowionego prawa.
Czyli cały system, a nie tylko JOW.
Przypisy:
- Ksiądz Zygmunt Zieliński, "CZY POLSCE GROZI ROSJA ALBO W OGÓLE JAKIŚ SĄSIEDNI WRÓG"
- Prof. Grzegorz Górski: "Operacja MONTI 2"
michael
5. Rosyjski faszyzm
Przypis:
Powyżej jest zamieszczona ilustracja do felietonu Humpty Dumpty "NAZIŚCI PUTINA. ROSYJSKA PARANOJA"
michael
6. Casus posła Tomasza Lenza - świadectwo immanentnej głupoty
To, że poseł Tomasz Lenz ujawnił polityczną tajemnicę Platformy Obywatelskiej albo zburzył fundamentalny dla Platformy podział na trzy rodzaje prawdy, czyli „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda”, to małe piwo, rzecz zupełnie bez znaczenia. To, że wszyscy politycy totalnej opozycji kłamią bez przerwy tak zapamiętale, że aż gubią się w tych kłamstwach w takim zacietrzewieniu, że sami nie wiedzą co prawdą jest, a co jest bezczelnym kłamstwem - to jest jasne.
Każda totalitarna formacja jest teatrem kłamców,
jest akademią oszustwa,
jest gniazdem szatana...
To wszystko małe piwo. Inna prawda jest przerażająca. Poseł Tomasz Lenz ujawnił prawdę nie tylko o politykach, ale i prawdę o elitach intelektualnych totalitarnej opozycji. Jest to prawda o immanentnej głupocie i niekompetencji tej formacji politycznej. Prymityw ich myśli politycznej jest koszmarny.
Pan Tomasz Lenz ma niby dość niezłe formalne wykształcenie i spore międzynarodowe doświadczenie polityczne. Choć jest historykiem, to jednak może więc uchodzić za autorytet także i w innych dziedzinach. Nawet w środowisku podobnych sobie wybitnych specjalistów takich jak Katarzyna Lubnauer, Izabela Leszczyna, Andrzej Rzońca, Dariusz Rosati, i inni....
No, może jest to zbyt powierzchowna ocena. Zajrzałem więc w papiery bardzo poważnej instytucji, świątyni wiedzy i rozumu. Instytut Obywatelski, thin tank polityczny, który stanowi eksperckie zaplecze partii Platforma Obywatelska. Niestety, okazuje się, że jest to raczej cienki czołg polityczny, narzędzie antypisowskiej propagandy, potwierdzając poziom feralnej wypowiedzi posła Tomasza Lenza. W "raportach" i "analizach" tego cienkiego tanku gołym okiem widoczne są źródła codziennej narracji polityków Platformy Obywatelskiej oraz pozostałych partii rosyjsko - niemieckiej agentury.
Na koniec krótko wyjaśnię na czym polega bezdenny prymityw opinii wygłoszonej przez pana Tomasza Lenza. Otóż, zgodnie z tą opinią, walka z inflacją sterowana jest najprymitywniejszym z prymitywnych joysticków o jednym tylko kierunku regulacji:
więcej pieniędzy - mniej pieniędzy.
I żadnych innych związków z czymkolwiek innym, żadnych innych relacji. Nic. Pełen debilizm, żadnych skojarzeń, zero empatii.
Nie patrząc na autora, albo na osobę wygłaszającą taki pogląd - jest to po prostu sama czysta głupota. Już nawet najprymitywniejsza polemika z tak durną interpretacją "teorii inflacji Lenza" polegającej na takiej oto alternatywie "emerycie dać = inflacja do przodu" albo "emerycie zabrać - inflacja do tyłu" jest kompromitująca dla Platformy Obywatelskiej.
Otóż alternatywa Lenza nie bierze pod uwagą skomplikowanej natury zjawiska inflacji, która jest zjawiskiem utraty równowagi pomiędzy podażą a popytem. I wtedy zabranie pieniędzy po stronie popytu może działać antyinflacyjnie. Albo dodanie pieniędzy po stronie podaży, może działać antyinflacyjnie. Czyli nie koniecznie trzeba zabierać pieniądze, żeby walczyć z inflacją. Taki jest pierwszy wniosek, o którym "teoria inflacji Lenza" nie ma zielonego pojęcia.
"Teoria inflacji Lenza" okazuje się jeszcze bardziej naiwna, gdy zauważymy, że inflacja może pojawić się z dwóch różnych powodów:
A - ludzie mają za dużo pieniędzy (demand-pull inflation) - inflacja popytowa.
B - na rynku jest za mało towaru (cost-push inflation) - inflacja podażowa.
Ostatecznym podsumowaniem głupoty "teorii inflacji Lenza" jest oczywisty fakt, że zagrażająca europejskiej i amerykańskiej gospodarce inflacja jest klasyczną inflacją podażową (cost-push inflation), która jest skutkiem dwóch konkretnych politycznych i zarazem synchronicznych działań:
Durnowata "teoria inflacji Lenza" nie rozumie tych zjawisk, a na dokładkę nie ma zielonego pojęcia o tym, że szczyt głupoty osiąga jeszcze w jeden naprawdę ekstremalny sposób. Mianowicie, chcąc zabierać czternaste emerytury polskim emerytom, czyli walcząc z inflacją popytową nie tylko działa przeciwskutecznie, ale nie tylko propagandowo wspiera efekt inflacji Władimira Putina i Fransa Timmermansa.
I wszystko jest jasne - w koalicji sojuszników Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie mamy niesamowite towarzystwo Tomasza Lenza, Fransa Timmermansa i Władimira Putina. Trzech tenorów światowej inflacji roku 2022. Nic dziwnego, że Donald Tusk nie chce pana Lenza. Dziwne, że nie chce tylko pana Lenza.
michael