Si vis pacem, para bellum!
*
Dzieje się tak dlatego, że Donald Tusk od bardzo wielu lat stosuje tę samą metodę działania. Nie polecam studiowania tej metody osobom źle zadowolonym, czyli malkontentom (franc: malcontent). Pierwsze podejście do opisania tej metody wykonałem 21 lutego 2008 roku, czyli bardzo dawno temu [link], w felietonie "Oszukana demokracja...". Już wtedy ten sposób działania, czyli modus operandi tuskowego marketingu politycznego był bezczelnym oszustwem, był ordynarną drwiną z demokracji.
Do dzisiaj mam w pamięci "debatę telewizyjną" Tuska z Kaczyńskim, do której w studio pojawiła się wynajęta tłuszcza młodych agresywnych aktywistów, która na nieomal każde słowo Kaczyńskiego odpowiadała pogardliwym wyciem. Jest bardzo prawdopodobne, że wśród tych wyjców była znacznie młodsza "Babcia Kasia", a może nawet Marta Lempart, zdobywające pierwsze doświadczenia w szeregach antypolskiego Volkssturmu.
Minęło kilkanaście lat, sprawdzona metoda chamskiej agresji politycznej dojrzewa w Polsce i niestety w całej Europie w formie idealnej kopii niemieckiego marketingu politycznego 1932 roku. Wtedy brutalna przemoc i polityczne chamstwo zwyciężyło w wyniku świadomie stosowanej nienawiści i pogardy do politycznego wroga. Wtedy, w 1932 roku, niemiecka narodowo-socjalistyczna partia robotnicza zdobywająca władzę nie miała przeciwnika politycznego, miała wroga, którego chciała eksterminować, wykluczyć, a nawet zabić. Modus operandi tej partii - to była pogarda i nienawiść X kłamstwo.
Wtedy w lutym 2008 roku napisałem uwagę o słabości polityki braci Kaczyńskich:
"Niestety, jest to i historyczna i emocjonalna prawda. Widać, szczególnie u braci Kaczyńskich tę staromodną postawę politycznej poczciwości, która nie chce zniżać się do żadnej imagistyki społecznej, pijaru albo tej okropnej propagandy. To jest dzisiaj widoczna słabość PiS."
Teraz, dzisiaj, w 2021 roku wiemy, że polityczna brutalna przemoc znowu próbuje wkroczyć do Polski. Ta przemoc nie żartuje. Już w kwietniu 2010 roku udowodniła, że w wojnie o wykluczenie Polski jest gotowa zabić. Teraz jeszcze jest wojna dezinformacyjna.
Na wojnę trzeba odpowiedzieć wojną. Na wojnę dezinformacyjną trzeba odpowiedzieć wojną informacyjną. Na napaść dezinformacją trzeba odpowiedzieć atakiem informacyjnym, ale ten atak musi być wyprowadzony mocą odpowiednią do siły napaści.
Użyte do kontrataku siły muszą być zastosowane w skali proporcjonalnej do warunków wojny o Niepodległość Polski. Koszty tego ataku muszą być skalkulowane co najmniej na poziomie wojennym, proporcjonalnym do kosztu zakupu 250 czołgów marki Abrams. Na przykład w kwocie 10% a nawet 15% tego zakupu. Dwa albo trzy razy więcej niż koszt budowy muru na granicy ze ZBiRem.
Si vis pacem, para bellum!
Trzeba zniszczyć «Wielką Ściemę» antypolskiego totalitaryzmu.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. NIE WOLNO ohydnego kłamstwa i paskudnej obelgi nazywać krytyką!
Krytyka jest ujawnieniem informacji o zauważonych błędach i podejmowana jest by je usunąć oraz przeciwdziałać ich złym konsekwencjom. Krytyka jest naturalną i dobrą częścią wymiany informacji w zdrowym społeczeństwie. Krytyka jest podejmowana w dobrej wierze - by było lepiej.
Kłamstwo, obelga i potwarz jest dywersją i sabotażem podejmowanym w złej wierze - by było gorzej.
Dlatego proszę, błagam i nakazuję wszystkim ludziom, by nie nazywali żadnego kłamstwa, żadnej potwarzy ani obelgi krytyką.
https://www.salon24.pl/u/michael/50852,oszukana-demokracja-dlaczego-pis-przegral-wybory
michael
2. PRZYKŁAD
Teraz jest w Polsce kilka, a może kilkadziesiąt demonstracyjnych protestów przeciwko wyrokowi TK, który rzekomo stał się przyczyną śmierci kobiety w Pszczynie. Wystarczy jasno powiedzieć, wręcz wykrzyczeć:
michael
3. Enter Air
michael
4. INFAMIA DLA POLITYCZNYCH PUCZYMORDÓW?
Najpierw cytat:
"...wypowiedzi polskiej opozycji w sprawie kryzysu na granicy znajdują się „na granicy zdrady. Jak można żołnierzy chroniących bezpieczeństwa obywateli, bezpieczeństwa naszych granic z narażeniem zdrowia i życia, oskarżać o zbrodnie, których nie popełnili? Te osoby mają absolutnie złą wolę”.
[link]
Infamia.
Kompletna zupełna infamia, banicja, a co najmniej międzynarodowa kompromitacja! Byłoby pięknie, gdyby elity Parlamentu Europejskiego dowiedziały się, że były bezczelnie, po chamsku oszukiwane. Okłamywane w zorganizowany sposób. Oszustwo, w którym poważne międzynarodowe instytucje były wykorzystywane jako słupy. Nie tylko europarlamentarzyści, ale najważniejsi europejscy przywódcy. Emmanuel Macron, Angela Merkel byli używani jako naiwni, użyteczni idioci.
Frajerzy łykający ordynarne bzdury nieomal jak tuczone francuskie gęsi.
Taka heca!
Tusk i Jachira z panią Spurkową robią sobie cyrk z europejskiego parlamentu i najważniejszych osób Unii Europejskiej. Objazdowa orkiestra Władimira Putina pod dyrekcją Donalda Tuska i Pawła Grasia.
Pytanie:
Kto wie kim jest ten Puczymorda?
michael
5. Kto będzie rządził w Polsce po kolejnych wyborach?
Tak dowiaduje się redakcja wPolityce [link]: "Bój o władzę w 2023 roku pozostaje nierozstrzygnięty". Uważam, że jest to skrajny defetyzm. Sama możliwość oddania władzy partii "ZNISZCZYĆ POLSKĘ" zwala z nóg. Nie można dopuścić do takiej katastrofy. Nie można dopuścić do tego, by Polacy przed wyborami nie wiedzieli, że jedynym programem wszystkich partii totalnej opozycji jest właśnie "ZNISZCZYĆ POLSKĘ".
A to jest właśnie zadanie dziennikarzy. Nie można udawać bezstronnego, gdy gołym okiem widać jaka jest prawda. Nie można udawać głupiego, gdy opozycja realizuje program antypolskiej zdrady, gdy działa przeciwko Niepodległości Państwa Polskiego, gdy bezwzględnie występuje przeciwko polskiej ekonomicznej, politycznej i społecznej racji stanu.
Wręcz nie wolno bawić się w bezstronność, i z zaciekawieniem czekać na rezultat, gdy dzwony biją na alarm. Gdy widać bezczelnego złodzieja sięgającego do polskiej kieszeni, nie wolno interesować się tym, czy mu się uda, czy nie. To nie jest teatr ani widowisko sportowe. To nie jest żadna gra o wyborczy wynik. To jest wojna.
A gdy jest wojna, to najwyższy czas, by stanąć do walki. Po polskiej stronie.
michael
6. Samoświadomość Donalda Tuska
Donad Tusk mówi w wywiadzie dla Newsweeka: - My wygramy następne wybory. Jestem o tym przekonany. Wiem, co trzeba zrobić. Chcę skupić w moim ręku władzę absolutną w Polsce, by ta władza służyła mi do czynienia zła. Logika mojej władzy polega na mnożeniu i intensyfikacji konfliktów i poczucia zagrożenia. To nieustanne szukanie wewnętrznego wroga, obcego, kogoś, kto można naznaczyć jako niebezpieczną mniejszość, taką jaką na przykład jest PiS. Konieczne jest budowanie atmosfery lęku i nieustannej niepewności, która ma służyć mobilizowaniu własnego elektoratu, usprawiedliwieniu różnych łajdactw, które się dzieją. Trzeba prowadzić autorytarną politykę, nastawioną na zdobycie i utrzymanie władzy i „obrzydzenie przeciwnika”.
Widzę wszystkie niebezpieczne rysy w psychice Platformy Obywatelskiej, ale to nie jest szczególny fenomen. Z reguły zwyrodniała władza ma źródło także w psychice przywódców. [link]
W rzeczywistości Donald Tusk w tym wywiadzie opowiada o własnej polityce, jaką prowadzi w zamiarze zdobycia autorytarnej władzy, tyle że przypisuje swoje cele i metody działania Jarosławowi Kaczyńskiemu, ani słowem nie wspominając o rzeczywistych celach polityki PiS. W ten sposób nie musi wspominać o odbudowie mocy i trwałości Rzeczypospolitej. Nie wspominając o tym celu polityki stronnictwa patriotycznego, może dzięki temu nic nie mówić o swoim prawdziwym zamiarze: - o zniszczeniu Polski.
michael