Political fantazy totalitarnej opozycji - Franek Sterczewski trafiony

avatar użytkownika michael

*

Polityczne fantazje idiotycznej opozycji oraz ich durne żarty dobiegły końca. Można zastanawiać się nad bardzo rozmaitymi scenariuszami historii i rozważać najbardziej dziwne konsekwencje zdarzeń. Dotyczy to także najbliższej przyszłości wojny światowej, do której pełną parą zmierza wschodnie mocarstwo, które samo siebie nazwało zbirem.

Wyobraźmy sobie manewry ZAPAD-2021, które przewidują grę operacyjną zbrojnej odpowiedzi na naruszenie zachodniej granicy ZBiR w Usnarzu Górnym przez Franka Sterczewskiego, Bartosza Kramka, Klaudię Jachirę lub innej podobnie naiwnej ofiary narracji ZBiR.  

Załóżmy, że za plecami zgromadzonych za polską granicą statystów jest stanowisko strzelca wyborowego, gotowego do działania w odpowiedzi na naruszenie-polsko białoruskiej granicy przez polskiego agresora.

Załóżmy, że Franek Sterczewski przedziera się przez kordon policji, wojska i posterunki Straży Granicznej i przekracza granicę z niebieskim workiem w garści. Pada strzał, naiwny Franek z dziurą w głowie pada kilanaście centrmetrów za polską granicą.

Naruszenie granicy przez agresywne działanie Rzeczypospolitej Polskiej staje się faktem. A za plecami statystów obozujących w okolicy Usnarza Górnego rusza do boju dwieście tysięcy żołnierzy ZBiR w obronie przed polską agresją. Już bombardują Suwałki i Białystok. 

A Franek Sterczewski w rzyci ma to wszysko, leży na granicy z podziurawioną czaszką.

 

Trzeba zniszczyć «Wielką Ściemę» antypolskiego totalitaryzmu.
Polsce jest potrzebna prawdziwa, uczciwa opozycja!

* * *

następny - poprzedni

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. A posłowie Siemoniak i Gawkowski klaszczą w rączki

i nie posiadają się z radości. Czekają na bombardowanie Warszawy. Ajajaj. Ile to radości, kolega Putin wreszcie pokaże temu strasznemu Kaczorowi, może nawet użyje taktycznej bomby atomowej, walnie w ulicę Nowogrodzką, a może nawet w Żoliborz.

Tak, trzeba rozrąbać plac Wilsona, który tak przyczynił się do utworzenia tego koszmarnego bękarta traktatu wersalskiego. Nigdy więcej żadnej Polski między Berlinem a Moskwą. Ribbentrop z Mołotowem mieli historyczną rację. Trzeba zniszczyć ten paskudny polski naród, który bezczelnie lekceważy mądrość panów Siemoniaka i Gawkowskiego.

Generał Franco wam pokaże.

avatar użytkownika michael

2. Oszustwo Jana Filipa Libickiego i jego partnera z PO. Kła mać!

Obaj panowie, kieł twa mać, w dzisiejszym programie telewizyjnym "minęła ósma" zachowywali się dokładnie tak jak powinna działać delegatura niemieckiego rządu na nasz kraj i jej niemiecki delegat, domagając się bezwzględnego przestrzegania wyroków TSUE, nawet wtedy gdy te wyroki są bezprawne, niepraworządne i pozbawione podstawy prawnej, są "ultra vires" [link].

Co to jest "ultra vires (łac. ponad siły)? To jest wyrażenie prawnicze, określające sytuacje działania poza zakresem kompetencji. Pojęcie stosowane często w prawie konstytucyjnym, administracyjnym, cywilnym a także międzynarodowym. Akty dokonywane ultra vires są z reguły nieważne (ex nunc, choć istnieją wyjątki) - [link] Działania poza zakresem umocowania nie należy mylić z zobowiązaniem do niemożliwego świadczenia.

To jest przypadek wyroku TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej polskiego Sądu Najwyższego. Z traktatów Unii Europejskiej cytowanych wyżej w przypisach, nie wynika ani istnienie prawa Unii Europejskiej ani nie wynikają żadne kompetencje Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w zakresie polskiego prawa ani żadne kompetencje w sprawach polskiego wymiaru sprawiedliwości. Polska totalitarna opozycja jest wroga polskiej suwerenności i dlatego udaje, że nie zauważa, że Polska przystępując do wspólnoty europejskiej - nie zrzekła się wszystkich swoich suwerennych praw, lecz tylko niektórych. Te których się nie zrzekła, nadal są nasze i nadal są "ultra vires" poza kompetencjami zarówno Unii Europejskiej jak i jej Trybunału Sprawiedliwości. Tylko zdrajcy mogą gadać, że Polska podpisując traktaty, zrzekła się wszystkich swoich praw, zrzekając się swojej Niepodległości. Tylko zdrajcy i kłamcy. 

Impossibilium nulla obligatio est, znane też w wersji ad impossibilia nemo obligatur (łac. nikt nie jest zobowiązany do rzeczy niemożliwych) – rzymska paremia prawnicza, która stała się podwaliną jednej z podstawowych zasad praworządności i koncepcji tzw. wewnętrznej moralności prawa, a która oznacza, iż dobre prawo nie wymaga rzeczy niemożliwych od jego adresata. Nie powinien istnieć konflikt między chęcią spełniania obowiązku postępowania zgodnie z normami prawnymi a rzeczywistą niemożliwością jego realizacji. Paremia ta odnosi się głównie do stosunków zobowiązaniowych, pod postacią niemożliwości świadczenia. [link]

A to jest przypadek wyroku TSUE w sprawie kopalni i elektrowni "Turów". Tylko wrogi Polsce sąd, znany z polskiej historii sąd doraźny zwany z niemiecka Standgericht mógł w ciągu kilku minut podjąć decyzję o zgodnym niemieckim z prawem zamordowaniu stu siedmiu Polaków w Wawrze. Bardzo podobnie, dzisiaj, tylko wrogi Polsce sąd, znany z polskiej historii sąd doraźny, mógł w ciągu kilku minut podjąć decyzję o niezgodnym z europejskim prawem wykonaniu rzeczy niemożliwej ad impossibilia nemo obligatur, skazując kilka milionów Polaków na poniewierką wyrokiem o likwidacji kopalni Turów. 

A więc nie jest to jeden przypadek bandyckiego wyroku TSUE przeciwko Polsce i jej racji , stanu, lecz dwa raz po raz.

avatar użytkownika michael

3. Sprawiedliwość, to zdaniem wielu prawo do tego, czego nie ma

A gdy czegoś nie ma, to jedynym działaniem jest zniszczenie tego, co jeszcze jest. 

To jest i na tym polega lewicowa intelektualność, taki jest fundament lewackiego sposobu rozwiązywania wszelkich problemów. Jeśli w tej intelektualnej pustce można doszukać się jakiegoś logicznego źródła to:

Po pierwsze, jest to filozofia gry o sumie zerowej, polegającej na tym, że gdy czegoś jest za mało, to jedynym sposobem jest odebranie tego komuś innemu. Na tym polega lewicowa zasada sprawiedliwości społecznej. By mieć, trzeba komuś zabrać. Aby zabrać, można nawet zabić.

Dlatego pan Vincent Rostowski mówił, że piniędzy nie ma i nie będzie. Po prostu, nie wiedział komu zabrać, by były. Nie przyszło mu do głowy, że można zainwestować te piniądze, które są, by wytworzyć nowe aktywa dostępne do "sprawiedliwego podziału". Na przykład w formie programu 500+. Coś takiego nie mieści się w lewackim łbie.  Komunizm nie interesuje się wytwarzaniem czegokolwiek dobrego, by było tego więcej. Lepiej ukraść, niż zarobić, albo zapracować.

A po drugie, ostoją lewackiego rozumu jest relatywizm, czyli zrównaniem kłamstwa z prawdą. Wtedy znika różnica między pracą, a złodziejstwem.