Był test, czas na wnioski (SZKIC)

avatar użytkownika michael

*

Kampania wyborów do "Parlamentu Europejskiego" dobiega końca (22 maja 2019) a wnioski powinny być już znane... Przebieg dwóch kampanii wyborczych dostarczył dostatecznie dużo danych, niezbędnych do konstruktywnego ich wykorzystania w strategicznym programie dalszej pracy dla Polski. Pozwolę sobie na przedstawienie szkicu propozycji takich wniosków:
 
  1. Kampania wyborów do Parlamentu Europejskiego rzeczywiście może być traktowana jako test, dotyczący strategicznych przesłanek dalszej polityki Zjednoczonej Prawicy, wspominałem o tym już bardzo dawno temu, w dość zawoalowanej formie w felietonie "CO SIĘ TERAZ DZIEJE?" - (24 czerwca 2018  roku - w punktach "ŚCIEŻKA DOJŚCIA" oraz "WARUNKI WSPARCIA"). Z tamtejszego tekstu wynika jasno, że miarą sukcesu w triadzie wyborczej (wybory samorządowe, wybory do Parlamentu Europejskiego i następnie wybory parlamentarne do Sejmu) jest osiągnięcie znacznej, bezpiecznej większości konstytucyjnej zjednoczonej prawicy w polskim Sejmie. To jest cel podstawowy i najważniejszy.
    Ten cel wyjaśnia dlaczego do PE kandydują najmocniejsi i najbardziej zaufani politycy Zjednoczonej Prawicy. Chodzi o zbudowanie możliwie najmocniejszego i najsprawniejszego polskiego przyczółka w Brukseli, zapewniającego faktyczne wsparcie polskiego interesu w Unii Europejskiej, przyczółka złożonego z osób, które naprawdę potrafią zdobyć tam autentyczny autorytet i poważne wpływy polityczne pozwalające na znaczne powiększenie skuteczności polskiej reprezentacji w PE. Ugrupowanie schetynoidalnych-timmermansoidów przegapiło to kryterium i dobrało skład swoich kandydatów jako wynik kalkulacji zmierzającej do maksymalnego rozszerzenia wewnętrznej koalicji politycznej w Polsce. Jedynym kryterium utworzenia tej koalicji była bezwarunkowa zgoda na politykę i interesy "antypolskiej partii antypisu". Była to pozornie kompromisowa kalkulacja ignorująca wszelkie inne interesy polityczne, włącznie z interesami polskiej racji stanu. Paradoksalnie, spowodowała to taki stan rzeczy, że największe szanse wyborcze w tej koalicji mają zbyt różne osoby o zbyt sprzecznych interesach, by mogły zbudować zespół zdolny do zrównoważenia jakości zespołu PiS w Brukseli. Może dlatego, że przeważnie są to kłopotliwi ludzie, których pan Grzegorz Schetyna nie chce widzieć w Polsce.
    Podsumowanie:
    PiS zastosował pozytywne, a Koalicja Europejska negatywne kryterium doboru kandydatów. Ten styl awansu i polityki kadrowej jest charakterystyczny dla totalitarnych struktur politycznych. Kara będzie wymierzona automatycznie albo raczej wymierzy się sama, jako skutek takiej polityki kadrowej.
     
  2. Kampania samorządowa i europejska ujawniły systemowa pustkę intelektualną totalnej opozycji, której ostoją jest hipokryzja, arogancja, kłamstwo i oszustwo polityczne i wiązka interesów, które nie mają nic wspólnego ani z polską racją stanu i jakimkolwiek polskim interesem narodowym.
    Pisałem o tym zjawisku w dwóch felietonach. Pierwszy zatytułowany "ŚREDNIOTERMINOWA PROGNOZA DLA POLSKI - 1 i ½" (26 listopada 2017 roku), w którym w równie zawoalowanej formie opisuję w punktach "Czas zniszczenia" i "Etap odzyskiwania szans", czyli strategiczny obraz koniecznej do zrobienia roboty, by stopniowe awansowanie stanu polskich aktywów materialnych oraz systemowych zbliżało Polskę do wizji "państwa poważnego"
    Drugi felieton "CO DECYDUJE O ZWYCIĘSTWIE PIS?" (28 lipca 2017 roku) skupiał uwagę na aktywach intelektualnych totalitarnej opozycji oraz Zjednoczonej Prawicy. W tym felietonie wspominałem oczywiście o wartości zespołów obu stron. Teraz wspomnę tylko o jednej ze stron, o opozycji jako wniosku z obu ostatnich kampanii wyborczych. Określiłem gdzieś niedawno średni poziom intelektualny praktycznie całej kadry politycznej totalitarnej opozycji jako ordynarne chamstwo, którego arogancka pycha ujawnia ich prymitywne prostactwo. Jest to zjawisko tak uderzające, że aż przerażające i prowadzące do bardzo prawdopodobnej hipotezy, że politycy Platformy Obywatelskiej i szerzej totalitarnej opozycji nie są samodzielnymi politykami, ale są po prostu marionetkami, albo podobnie jak główni oskarżeni w sprawie Amber Gold są po prostu słupami. Jeśli to są słupy, to czyje [link]?
     
  3. Podam luźne uzasadnienie tej hipotezy na przykładzie pani Premier Ewy Kopacz przesłuchiwanej przez komisję śledczą ds. wyłudzeń VAT. Pani Premier pytana przez przewodniczącego komisji posła Marcina Horałę o to, dlaczego w czasie jej rządów wprowadzono "jednolity plik kontrolny" w nieaktywnej wersji - mechanicznie recytowała z pamięci, że to Ona wprowadziła jednolity plik kontrolny, który załatwiał sprawę wyłudzeń VAT i opisywała takie właściwości tego pliku, które wtedy nie istniały. Opisywane prze panią Ewę Kopacz cechy pojawiły się dopiero po zasadniczych zmianach funkcjonalności jednolitego pliku kontrolnego, wprowadzonych przez zespół Mateusza Morawieckiego.
    Pani Premier zachowywała się jak robot, który został przez kogoś zaprogramowany i bezmyślnie powtarzała tę samą fałszywą frazę, co świadczyło o tym, że absolutnie nie rozumie tego o czym mówi, co nadrabiała brutalną arogancją. Wyszczekany polityk, który nie rozumie zjawisk ani procedur za które odpowiada, i o których decyduje - może się tylko kompromitować i z pewnością nie może być samodzielny. A więc jest słupem.
    To jest kultura polityczna prawdziwej mafii, ale na niższych jej szczeblach. Prymitywne prostactwo całego środowiska politycznego totalitarnej opozycji wytycza środki zaradcze, pozwalające na to, by bez specjalnego trudu osiągnąć zamierzony cel. Ich końcowe miejsce nosi nazwę infamia.
    Ani w cytowanym felietonie, ani teraz - ze zrozumiałych względów nie piszę o ścieżce dojścia do końcowej stacji kariery totalitarnej opozycji. Wspominam tylko, że nie piszę o tym, ponieważ prawdziwy podział pomiędzy Polską a totalitarną opozycją przebiega zupełnie gdzie indziej, poza wszystkim, co jest dla Polaków ważne, poza wszystkimi naszymi ludzkimi wartościami. Ten podział nie dotyczy także jakiejkolwiek polityki, jest ponad wszelkimi naszymi wewnętrznymi podziałami. Nie ma żadnej wojny polsko-polskiej. Ich interes, interes "totalnej opozycji" jest interesem najeźdźcy, a Polska ma być ich zdobyczą.
    Prawdziwy podział jest pomiędzy silną, samodzielną i rozwijającą się Polską a głodnymi pasożytami, wrogami Niepodległej.
     
  4. Problem skrajnie negatywnej, wręcz dywersyjnej polityki totalitarnej opozycji, polegającej na sabotowaniu wszystkich decyzji i działań PiS oraz szerzej Zjednoczonej Prawicy. Wszystko, każdy ruch państwa, był i jest traktowany jako pretekst do awantury i międzynarodowych dyfamacji. Skrajna i totalna negacja pociągała za sobą skutki, których prymitywne prostactwo takiej opozycji po prostu nie rozumiało ani nie zdawało sobie sprawy z tego co robi. Już tylko to aż wyje o konsekwentną karalność takiego wrogiego rozwydrzenia. Ale to jeszcze nie koniec źródła ich tragedii.
    Mianowicie:
    Bez specjalnego trudu daje się dowieść, że wroga i celowo niszcząca polskie szanse cywilizacyjne polityka nie była zapoczątkowana po utracie władzy przez rząd PO - PSL. Antypolska polityka gospodarcza, ustrojowa i wszelka działalność każdej władzy i administracji rządowej, samorządowej, sądowniczej i wszelkich służb państwowych miała te same cechy i polityczne i ideologiczne, obracające się na szkodę, a nawet krzywdę i Polski i Polaków oraz ich wszelkich interesów. Parę przykładów podałem w makiecie tekstu "Czas zniszczenia". Jest to niestety łatwa choć żmudna robota, by zrobić opis tego, co woła o pomstę do nieba. Niech mi ktoś wytłumaczy po jaką cholerę rząd polski w roku 2015 ostatnim rzutem na taśmę nie tylko wysmażył absurdalnie nieskuteczny "jednolity plik kontrolny" ale i zlikwidował gospodarcze wykorzystanie rzeki Odry?
    Po jakiego gwinta z mocy stanowionego prawa uniemożliwił wykorzystanie szlaku rzeki Odry dla transportowych potrzeb portu w Szczecinie i Świnoujściu?
    To się daje wytłumaczyć tylko antypolska dywersją polityczną. Skutki takiego aroganckiego rządzenia maja swój wymiar porównywalny ze skutkami i przyczynami smoleńskiej katastrofy.
     
  5. Sprawy cywilizacyjne i ideologiczne. To jest rzecz tak zwanej europejskości i europejskich wartości. Abstrahując od formalnej treści artykułów od pierwszego do siódmego traktatów UE, która jest tak niejednoznaczna i ogólnikowa, że umożliwia każdą, zupełnie dowolną ich interpretację. Wobec tego aktualna ich interpretacja nie wynika z europejskich traktatów, ale z Manifestu z Ventotene, który stanowi o likwidacji państw narodowych oraz ich suwerenności. Cała władza państwowa ma być przekazana Komisji Europejskiej, która nie ma nic wspólnego z demokracją, ponieważ jest niewybieralnym i nie kontrolowalnym Dyrektoriatem rządzącym dekretami omnipotentnej władzy. Jest to władza ideologiczna, w której nawet logika i pojęcie prawdy uległo skrajnemu relatywizmowi. 144% absolutnej bolszewii ignorującej tradycje, historię i okładającą nienawiścią chrześcijańskie korzenie Europejskiej kultury i nauki, razem ze wszystkimi europejskimi wartościami społecznymi. LGBT+ zamiast wiary, nadziei i miłości oraz marksistowska teoria prawdy zamiast logiki. Ideologiczna presja fanatycznych lewaków jest dobrą prognozą totalnej klęski totalitarnej opozycji.
     
  6. Wojna informacyjna albo zewnętrzna dywersja polityczna. Wszystkie fakty wskazują na to, że to nie są dyrdymały, ale realny stan rzeczywistości. Od czasu do czasu pojawia się hipoteza o prawdopodobnych różnego typu agenturach działających w Polsce. W dobrze rozumianym polskim interesie nie powinniśmy mówić o tym konkretnie. Ale konieczne jest podejmowanie konkretnych działań prewencyjnych na poziomie politycznym oraz w przestrzeni właściwej dla odpowiednich służb i organów ścigania.
    Wobec powyższego posłużę się przykładem zjawiska, które zaszyfruję kodem JKM oraz podmiotem o nazwie "Konfederacja", która jest kolejnym jest systematycznym przedmiotem jego aktywności. JKM od trzydziestu lat działa jak antypolski kat. Zawsze, na kilka tygodni przed kolejnymi wyborami budzi się z letargu, by zorganizować kolejną efemerydę polityczną, której celem jest zaangażowanie sporej grupy przeróżnych ludzi w byle jaki konflikt. Chodzi o byle jaki pretekst dający się w danej chwili odświeżyć, zrewitalizować i wykorzystać, by zorganizować ugrupowanie zdolne urwać kilka procent najbardziej patriotycznemu i najsilniejszemu w konkretnym czasie ugrupowaniu politycznemu. Każdy pretekst do awantury wystarczy, każde nieporozumienie, każda prowokacja nadaje się do tego, by JKM zabrał się do roboty.
     
    Nie jest ważne o co chodzi, chodzi oto, że ta konkretna akcja zaszkodzi, podzieli, wprowadzi w strategiczny błąd. Taki z JKM koliber.
    Celuje w młodych naiwnych, w zbłąkanych żarliwych albo zwariowanych frustratów, agresywnych karierowiczów, uczciwych, nieuczciwych - obojętnie.
    Wszystko jedno, byle dzisiaj urwać PiS-owi jeden albo dwa procenty. 
    Przy prawie równowadze PiS przeciwko przedziwnej koalicji dwa procent może mieć strategiczne znaczenie.

Ponad 10 lat temu napisałem felieton zatytułowany "Ale zbaw mnie od nienawiści i ocal mnie od pogardy, Panie..." (9 lutego 2009 r.) [link] Przez dziesięć lat nic się nie zmieniło, prawda jest taka sama. Przypominam to, co mówi elementarna wiedza socjotechniczna. Zwykła taktyka praktyki społecznej polega na wzmacnianiu tego, co w ludziach pozytywne i osłabianiu tego, co negatywne. We wszystkich kwestiach relacji społecznych polski mainstream totalitarnej opozyji przyjął taktykę dokładnie odwrotną. W domenie publicznej bezspornie to widać. Jedyna rozsądna interpretacja tego stanu rzeczy jest następująca. Cel ich kampanii jest odwrotny

Taktyka tej polityki polega na wzmacnianiu, poszukiwaniu i pobudzaniu tego co w Polakach negatywne, a osłabianiu, ignorowaniu i gnojeniu tego, co pozytywne.

Taka polityka może być skomentowana słowami jednego z jej żołnierzy, Janusza Grossa, który otwarcie powiedział, że napisał książkę, aby „odebrać Polakom dumę z faktu, że są najliczniejszym narodem, pośród sprawiedliwych tego świata”. Dlatego o pięknej działalności Pani Ireny Sendlerowej dowiedziały się przez przypadek dzieci szkolne w USA, a o Jedwabnem bębniły wszystkie media przez parę lat. Zadziwiające było to, że polska polityka musiała wiedzieć o roli Ireny Sendlerowej w ratowaniu polskich Żydów, bo Władysław Bartoszewski musiał wiedzieć o jej wojennej aktywności. Wiedział, ale nie powiedział.

Mamy do czynienia z nieustającą systematycznie wznawianą kampanią, przypominającą jedzenie kaszy szpilką. Pracowite rozdłubywanie, intensywne poszukiwanie, nanizywanie koralików, wciąż w trudnej służbie, w nieustannej walce z polskim patriotyzmem, który jest traktowany jako świadectwo polskiej podłości. Pracowite poszukiwanie, by z każdego kłopotliwego ziarenka zrobić możliwie największą awanturę.

Od 1989 roku nieustannie wznawiany jest dręczący problem polskiego nacjonalizmu, rasizmu i ksenofobii, który nie schodzi z pierwszych stron gazet. Władysław Bartoszewski, Adam Michnik, Jerzy Jedlicki, Janusz Gross, oraz współcześni reporterzy Policji Myśli wciąż na tropie. Każda z takich prowokacji, to wiele miesięcy i lat usilnego wędrowania w cyrkowym wozie, od miasta do miasta, od konferencji do głośnego czytania, cierpliwa wędrówka prawie jak kiedyś Uniwersytetów Latających, niosąca jedyne posłanie, hiobową wieść o obrzydliwej polskiej duszy, o jej wrednej nazistowskiej posturze, o zakłamanym polskim charakterze. (...) Takie są po prostu fakty.

Pojawienie się realnej pretensji i niechęci, byłoby normalną reakcją na systematyczne prowokowanie, byłby to naturalny efekt nieustannego drażnienia i pobudzania najniższych ludzkich instynktów. To się kiedyś wreszcie powinno udać. Akcja powinna wywołać reakcję.

Osiągnięty skutek nie przekracza statystycznej istotności. Na kilka milionów Polaków nawet 1000 przypadków rocznie, to zaledwie coś poniżej promila. Zorientowałem się nagle, ku swojemu zdziwieniu, że Polaków jest trochę więcej, raczej kilkadziesiąt milionów. A 1000 przypadków jakichkolwiek ekscesów, to chyba statystyka od 1985 roku. Wybryków i zdarzeń o charakterze rasistowskim było w Polsce chyba mniej przez ostatnie trzydzieści lat, niż w niejednym niemieckim landzie zdarza się przez tydzień.

To jest ten polski cud. To jest dowód na dalsze istnienie „alternatywnego społeczeństwa”, w którym wciąż żywa jest tradycja „Rzeczpospolitej Obojga Narodów”.

Dowody antypolskiej oczywistej złej woli, oczywistego działania w złej wierze przeciwko wszystkim polskim interesom, bezczelne zwalczanie polskiej racji stanu, wredne blokowanie polskiej gospodarki, łajdackie zakłamywanie polskiej historii, rozwalanie polskiej edukacji i wychowania, paniczna obrona wszystkiego co złe i niesprawiedliwe w polskim sądownictwie, wieloletnia kampania dyfamacyjna, język pogardy i nienawiści, rwący strumień obelg i pomówień. Zajadła walka z polskim Kościołem Katolickim, szyderstwa i bezczeszczenie naszej Wiary, Nadziei i Miłości, rzucanie błotem na Boga, Honor i Ojczyznę oraz szyderczy uśmiech, gdy ogonem na mszę dzwonią - to wszystko już jest jak na patelni.

Nie będzie diabeł dzieci nam hartmanił.

Ja tam uważam, że szkoda czasu, rozpalam ogień.

 

Im prawda jest bliższa, tym bardziej agresywna i nienawistna jest propaganda komunistycznego kłamstwa. 

* * *

następny - poprzedni

7 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. @

Obrazek użytkownika Husky




Nie wiem czemu tak się wszyscy jarają tymi eurowyborami, bo 2 europosłów w tą czy w tą nie robi żadnej różnicy dla tego co się w Polsce dzieje. Ważna jest jesień, a eurowybory, to "wilcze doły" dla POKO wykopane przez Prezesa.
 
avatar użytkownika michael

2. Husky! Super!

Pierwszy komentarz i trafienie w sam środek tarczy. Idealne trafienie.

avatar użytkownika michael

3. W „Wyborczej” padły poważne oskarżenia. Franciszkanie sprawdzili

I co? 

Łgarstwo! 

avatar użytkownika michael

4. Towarzysz Cimoszewicz

Jest przykładem odruchowej woli opluskwiania Polski.
Nienawiść i pogarda plus

avatar użytkownika michael

5. Z czego jesteś taka dumna, żałosna idiotko?

Naprawdę? Z czego jesteś taka dumna, żałosna idiotko? Z chamskiego znieważania katolików? Z prowokacyjnego profanowania świętości? Ze wspierania gówniarstwa, którego jedynym celem jest nasrać Polakom na wycieraczkę i napluć do zupy?

Bosh, ależ wy „fajnoplacy” jesteście żałośni ????

avatar użytkownika michael

6. Zamordystyczny łeb - Jakub Wencel

Najpierw zacytuję pana Jakuba Wencel: [link]

"Wbijcie to sobie do waszych zamordystycznych głów: nikogo nie interesuje, że czujecie się obrażani"

A oto konsekwencja słów pana Jakuba Wencel:
"Jesteś głupim i zupełnie zdemoralizowanym bucem i wbij sobie do swojej zamordystycznej głowy, że nikogo nie interesuje, że możesz poczuć się obrażany. Sam sobie wybrałeś swoje własne prawo do wolności obrażania twojej osoby" [link]:

Replying to 

A oto konsekwencja słów pana Jakuba Wencel:
"Jesteś głupim i zupełnie zdemoralizowanym bucem i wbij sobie do swojej zamordystycznej głowy, że nikogo nie interesuje, że możesz poczuć się obrażany. Sam sobie wybrałeś swoje własne prawo do wolności obrażania twojej osoby.

avatar użytkownika michael

7. Partia polska i antypolska

W ciągu całego mego życia widziałem w naszym kraju tylko dwie partie. 
Partię polską i antypolską, ludzi godnych i ludzi bez sumienia, tych, którzy pragnęli ojczyzny wolnej i niepodległej, i tych, którzy woleli upadlające obce panowanie.