Miłością niech świat zapłonie...

avatar użytkownika intix

 

„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak Ja was umiłowałem”  (J 15,12).

 

 

 

 

 

Leży w żłóbeczku Iskierka Mała

Pełna Światłości, pełna Miłości...

Przeczysta tuli Ją Maryja Panna

A Józef Święty troszczy się o Nich...

 

Bo przyszło na świat Słowo Wcielone

Z Niepokalanej Maryi zrodzone...

Przez proroków zapowiadane

Z dawien dawna oczekiwane...

 

W Jezusie... światu się Objawiło

Ubogą stajenkę wybrało...

Wśród swoich miejsca dla Niego nie było...

Na sianku... Słowo - Ciałem się stało...

 

I przyszło na świat Słowo Wcielone

Z Miłości Bożej do nas... zrodzone...

Jezus... Droga Prawda i Życie...

Jezus... nasz Król i nasz Zbawiciel...

 

Padnijmy przed Nim na kolana

Z radością, wdzięcznością, w wielkiej pokorze...

Panu  Bogu w Trójcy niech będzie Chwała...

Od Małej Iskierki... Miłością niech świat zapłonie...

 

 

 

 

 

 

 

Oblubienica Ducha Świętego

Maryja...

Przeczysta Lilija

Bogu Ojcu zaufała

- Syna Bożego światu dała...

 

Ave... Ave... Ave Maryja...

 

Powiła w żłóbku Boga-Człowieka

Jezusa

Zbawiciela-Chrystusa

Króla naszego i Pana

- Błogosławiona... Niepokalana...

 

Ave... Ave... Ave Maryja...

 

To poprzez Ciebie, Matko Najświętsza

Maryjo...

Miłość do ludzi przyszła

W Trójcy Świętej uwielbiana

- Chwała Tobie... Niepokalana...

 

Ave... Ave... Ave Maryja...

 

 

 

 

 

 

Na Święta Bożego Narodzenia

A także na po Świętach…:)

Życzę Wszystkim…

Wielu Duchowych Uniesień...

Duchowej Odnowy...

I…:) 

Abyśmy się wzajemnie miłowali…

Aby Mały Jezusek

Król nad królami…

Przyniósł Wiele Łask Bożych...

I Ojczyźnie Naszej

Zmartwychwstanie…

 

intix…:)

 

 

Pomódlmy się w Noc Betlejemską…

 

 

 

**************************************************************

/”Miłością niech świat zapłonie...”, ”Poprzez Ciebie… Niepokalana…”- J.B.K. - 20.12.2014r./

 

***

>MILOŚĆ PONAD WSZYSTKO

>RADIO CHRYSTUSA KRÓLA PL 24H

 

 

Króluj nam Chryste, zawsze i wszędzie…

 

 

 

40 komentarzy

avatar użytkownika intix

2. Adeste, fideles - Przybądźcie, wierni...



Adeste, fideles
, laeti triumphantes:
Venite, venite in Bethlem:
Natum videte Regem Angelorum.
 
Venite, adoremus. Venite, adoremus.
Venite, adoremus Dominum.

 
En grege relicto, humiles ad cunas
Vocati pastores approperant:
Et nos ovanti gradu festinemus:
Venite, adoremus…
 
Aeterni Parentis splendorem aeternum
Velatum sub carne videbimus.
Deum infantem pannis involutum.
Venite, adoremus…
 
Pro nobis egenum, et foeno cubantem
Piis foveamus amplexibus:
Sic nos amantem quis non redamaret ?
Venite, adoremus…
 
Qui foeno iacebat panis speciebus,
Pro nobis effectus Emmanuel.
Sic nos amantem, quis non redamaret?
Venite, adoremus…
     
Przybądźcie, wierni...

Przybądźcie wierni, weseli, triumfujący
Przyjdźcie, przyjdźcie do Betlejem
Narodzonego zobaczcie Króla Aniołów.
 
Przyjdźcie, uczcijmy. Przyjdźcie, uczcijmy.
Przyjdźcie, uczcijmy Pana.

 
To, trzodę opuściwszy, pokorni do kołyski,
Wezwani pasterze zbliżają się.
I my radosnym krokiem śpieszmy.
Przyjdźcie, uczcijmy…
 
Wiecznego Rodzica wspaniałość wieczną,
Zasłoniętą pod osłoną ciała zobaczymy
Boga Dziecko pieluszkami owinięte.
Przyjdźcie, uczcijmy...
 
Dla nas ubogiego i na sianie leżącego,
Pobożnymi ogrzejmy uściskami;
Tak nas kochającego, któż nie pokocha z równą miłością?
Przyjdźcie, uczcijmy...
 
Ten, który na sianie leżał, pod postacią chleba,
Dla nas stał się Emmanuelem Pan z wami.
Tak nas kochającego, któż nie pokocha z równą miłością?
Przyjdźcie, uczcijmy...

Adeste Fideles - pieśń na czas Bożego Narodzenia

avatar użytkownika Maryla

3. @intix

"Abyśmy się wzajemnie miłowali…

Aby Mały Jezusek

Król nad królami…

Przyniósł Wiele Łask Bożych...

I Ojczyźnie Naszej

Zmartwychwstanie…"

Radujmy się, Bóg się nam rodzi!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Dziecię nam się


Dziecię nam się narodziło

Rozważanie do dziewiątego dnia Nowenny do Dzieciątka Jezus

zdjęcie

O Zbawicielu, Królu nasz i dawco prawa,
nadziejo i zbawienie wszystkich ludów, przyjdź i zbaw nas, Panie, nasz
Boże. Ty jesteś Słowem Boga, które stało się Ciałem, które zamieszkało
między nami dla naszego zbawienia. Ty jesteś naszą pociechą i
umocnieniem w ziemskiej pielgrzymce. Pomóż nam, Jezu, przyjąć tajemnice
zbawienia sercem prostym i czystym. Pozwól nam jak najobficiej czerpać z
Twego Boskiego życia, które nam przyniosłeś. Naucz nas na wzór Twojej
Matki słuchać i wiernie zachowywać Słowo Boże. Niech nasza modlitwa
wyjedna pokój uciśnionym, ubogim i maluczkim. Niech radują się, że ich
kochasz najwięcej. Niech ludzie całej ziemi uwierzą i przyjmą Ciebie.
Usłysz, o Panie, te nasze modlitwy dla chwały Twojego Imienia, który
żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…

Modlitwy wspólne każdego dnia nowenny:

Boże, Ty co roku uweselasz nas oczekiwaniem naszego odkupienia; dozwól,
abyśmy przyjmując radośnie Twojego Jednorodzonego Syna jako Dziecię i
Zbawiciela, mogli Go bez trwogi oglądać, gdy przyjdzie jako Sędzia, Pan
nasz, Jezus Chrystus, który z Tobą i z Duchem Świętym żyje i króluje na
wieki wieków. Amen.

Dzieciątko Boże, prawdziwy Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami

Dzieciątko Boże, najmilszy Synu Maryi Panny

Dzieciątko Boże, najpiękniejszy spośród synów ludzkich

Dzieciątko Boże, największy miłośniku ludzi

Dzieciątko Boże, niepokalany Baranku za grzechy świata

Dzieciątko Boże, nauczycielu świętości

Dzieciątko Boże, oczekiwanie wszystkich narodów

Dzieciątko Boże, przyjacielu ubogich i maluczkich

Dzieciątko Boże, dawco wszelkiego błogosławieństwa

Aby wszystkie narody Ciebie poznały i w Ciebie uwierzyły, spraw to, o
Jezu, Dzieciątko Boże.

Aby Twój pokój z Nieba cały świat napełnił

Abyśmy we wszystkim Twej chwały gorliwie szukali

Abyśmy z dziecięcą prostotą Tobie we wszystkim ufali

Abyśmy Ciebie wiernie naśladowali w pokorze i cichości

Abyśmy służyli Tobie w czystości serca

Abyśmy szli za Tobą z radością w doskonałym ubóstwie

Abyśmy przełożonych naszych z wiarą i ochotnie słuchali

Abyśmy Ciebie z całego serca miłowali teraz i na wieki

P. A Słowo stało się ciałem

W. I zamieszkało między nami.

Módlmy się: Wszechmogący, wieczny Boże, który się objawiasz maluczkim,
spraw, prosimy, abyśmy uwielbiając z należną czcią tajemnice Dzieciątka
Jezus i wiernie wstępując w Jego ślady, mogli dojść do królestwa
niebieskiego, obiecanego maluczkim. Przez tegoż Chrystusa, Pana naszego.
Amen.

Źródło: Parafia Matki Bożej Zwycięskiej w Warszawie-Rembertowie


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

5. @Maryla

Bóg zapłać... za wszystko... także za poruszające serce rozważania i wspólną Modlitwę...
Radujmy się, Bóg się rodzi!
Niech narodzi się w sercach wszystkich... Ta Miłość Największa, Która WSZYSTKO ZWYCIĘŻA...
Pozwolę sobie przekazać też Nam Wszystkim życzenia od Zespołu Profeto.pl
"Bożego Narodzenia" od nas dla Was


***
Pozdrawiam całym sercem... Świątecznie..:)

avatar użytkownika intix

7. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO


***
a także:

Narodziła się MIŁOŚĆ

Czwartek, 25 grudnia 2014 roku
>NARODZENIE PAŃSKIE

Jan 1,1-18



Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył.


Słowo, które przychodzi do człowieka, oświeca go. Jezus pragnie być rozumiany, jasny, czytelny, stając się Słowem. Ukształtował nas i nieustannie kształtuje sobą, będąc Słowem. On jest życiem, w Nim jest życie. Prawdziwe życie jest tylko w Bogu i przez Niego. W Bogu stajemy się ludźmi. Nie można być człowiekiem, nie przyjmując Słowa. Kiedy doświadczamy Boga, ocieramy się o głęboką radość z życia. Zawdzięczamy Bogu życie. Wszystko, co dobre w naszym życiu, jest Jego darem, mówi o Jego bliskości, o czułej miłości.

Innym doświadczeniem człowieka obok światła, jest ciemność. Wielu z nas chodzi po omacku potykając się i przewracając w swoim życiu. Ciemność sprawia, że odczuwamy życie z dnia na dzień, bez perspektywy, bez nadziei, w smutku. Przez Słowo, które jest światłością poznajemy Boga, świat i siebie samych. Możemy i powinniśmy wybierać między światłem a ciemnością. Kiedy wybieram światłość, nie odczuwam lęku przed życiem. Dzięki Jezusowi, który jest Słowem i Światłem, mogę poznać własne życie. Bez Jezusa, bez Słowa nie jestem w stanie siebie zrozumieć, znaleźć odpowiedź na wiele pytań.

Pozwalając Jezusowi, aby był moim Światłem i moim Słowem, doświadczam podążania drogą życia duchowego. Wielu ludzi nie przyjęło Słowa. Ten, kto je przyjmuje, rodzi się z Boga i dla Niego. Przyjęcie Słowa jest poczęciem się w Bogu i narodzinami z Niego. To jest źródło naszej godności. Uświadamiamy sobie, że jesteśmy otoczeni troską Boga i Jego umiłowanymi.

„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy”. Bóg stał się ciałem. Ciało jest symbolem ziemskiego związania, symbolem słabości wszystkiego, co podlega przemijaniu, symbolem bezradności ludzkiego życia.

„I oglądaliśmy Jego chwałę”. Oglądanie chwały jest z kontemplacji. „Kontemplować” znaczy „oglądać”. Gdy patrzę na Jezusa, emanuje na mnie chwała Boga. Piękno Pana oglądam w Jego człowieczeństwie. Przez kontemplację Jezusa możemy doświadczyć przemiany, chwały, w którą Bóg wprowadza człowieka.

"Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli". Słowo, które jest od początku na świecie, przez które świat powstał, jest Bogiem. Słowo, czyli Jezus Chrystus rodząc się na świecie, przychodzi do siebie, do swojej własności. Lecz Bóg może być odrzucony. Nie zostaje On przez człowieka wybrany, przyjęty, uznany. Człowiek wybiera świat, to co widzialne, odrzucając to, co niewidzialne. Człowiek wybiera to, co teraz cieszy umysł i zmysły, nie chcąc cierpliwie czekać na pocieszenie, które przychodzi przez Słowo, przez Jezusa Chrystusa.

Potrzebujemy umocnienia Słowem Bożym. Stąd trzeba je uczynić w sobie, jakby dzieckiem, przyjacielem, nieodłącznym towarzyszem drogi. Rozważanie Słów Pańskich daje moc do stania się dzieckiem. Przez to Słowo rodzimy się na tym świecie na nowo., jako ci, którzy przyjmując moc Boga, stają się Jego uczniami.

Rozważanie Słowa Bożego, może człowieka męczyć. To, co go męczy, to odrzuci, a przynajmniej podchodzi do tej rzeczywistości z dużą rezerwą. Dlaczego odrzucamy Słowo Jezusa, a tym samym Jego samego? Ponieważ to, co widzialne pociąga, cieszy, rodzi większe, nienasycone pragnienie pochłaniania konsumowania tego, co można ogarnąć ciałem i zmysłami. To, co niewidzialne, chce dotrzeć bezpośrednio do ludzkiego ducha, do jego serca. Słowo Boga jest pocieszeniem dla ludzkiego serca, nie zaś bezpośrednio dla jego zmysłów i ciała. Kiedy człowiek wybiera jako pierwsze pocieszenie zmysłów i ciała, nie będzie chciał słuchać tego, co mówi Bóg.

Pochodzimy od Boga. Niekiedy nie ma On wiele nam do powiedzenia, gdyż twierdzimy, że Go nie rozumiemy. Czytam Biblię i nie rozumiem. Potrzeba najpierw pozwolić Bogu na posprzątanie w moim sercu, wyobraźni, zmysłowych nawykach, przyzwyczajeniach, a może i nałogach. Gdy Słowo Pana nakładamy na to, co przyjęliśmy za świata, jest ono niezrozumiałe, a nawet drażniące, wręcz odpychające, również pojawia się znudzenie. Im więcej w nas świata, tym mniej pragnienia Boga. Świat może w nas niszczyć, bez naszej wiedzy i często bez naszego bezpośredniego, świadomego przyzwolenia, porządek, jaki Bóg dał nam, wraz z naszym stworzeniem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

8. Usłyszeć Boże Narodzenie

zdjęcie

Poeta Alan Harris pyta: Czy kiedykolwiek słyszałeś Boże Narodzenie? Nie, nie odgłosy zabieganych w supermarketach ludzi, nie dzwony i piękne kolędy, ani nawet śmiech dzieci, gdy otwierają prezenty. Ale czy słyszałeś samo Boże Narodzenie?!

Pytajmy dalej! Czy kiedykolwiek widziałeś Boże Narodzenie? Nie błyszczącą na niebie pierwszą gwiazdkę wigilijnego wieczoru, nie blask choinki skrzącej się kolorami i migoczące języki ognia z wielu lampek, nawet nie najpiękniejszą szopkę w mieście lub okolicy. Pytam, czy widziałeś Boże Narodzenie?!

Czy kiedykolwiek czułeś smak Bożego Narodzenia? Nie pytam o smak wypiekanych ciasteczek, których zapach wypełnia dom. Nie pytam nawet o smak dwunastu tradycyjnych dań na wigilijnym stole. Pytam, czy kiedykolwiek czułeś prawdziwy smak Bożego Narodzenia?!

Usłyszeć Boże Narodzenie to uwierzyć Słowu, które Ciałem się stało. Usłyszeć Boże Narodzenie to odczytać wiadomość, którą Bóg nam wysyła. To usłyszeć wiadomość ogłoszoną w tę świętą noc, że Bóg Wcielony zamieszkał wśród nas. Usłyszeć Boże Narodzenie to usłyszeć głos Boga w tych, którzy wołają o pokój i sprawiedliwość, którzy działają na rzecz ubogich i zepchniętych na margines, i tych, którzy walczą o godność i prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Bóg, który jest z nami i mówi do nas. Jesteśmy wezwani do słuchania. Jeden z najbardziej uroczych i trwałych obrazów Bożego Narodzenia to zastęp aniołów.

Usłyszeć Boże Narodzenie to nie tylko usłyszeć, jak brzmią anielskie cudne pienia nad stajenką lichą, ale usłyszeć ich przesłanie: narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. Usłyszeć Boże Narodzenie to za każdym razem, czytając lub słuchając tej ponadczasowej opowieści, o tej świętej nocy, pozwolić sobie, by zachwycić się faktem, że ta historia oraz jej przesłanie jest dla każdego z nas, na każdy dzień i na każdą noc.

Zobaczyć to obserwować i kontemplować, przetwarzać i interpretować oraz wyciągać wnioski. Zobaczyć Boże Narodzenie to dostrzec tajemnicę miłości Boga do nas. Zobaczyć Boże Narodzenie to dostrzec w ciemności swego życia Światło nadziei, które rozbłysło. Zobaczyć Boże Narodzenie to zobaczyć, jak wielką miłością obdarzył nas Ojciec. To zapalić w sobie światło nadziei, że można szukać i ujrzeć lepsze jutro. Zobaczyć Boże Narodzenie to jak Starzec Symeon, któremu Duch Boży otworzył oczy wiary, ujrzeć zbawienie, ujrzeć Światło oświecające pozostających w mroku i cieniu śmierci i oddać chwałę Bogu, bo oczy ujrzały zbawienie Boże.

Zobaczyć Boże Narodzenie to dostrzec w pokornym, bezradnym, zwykłym Dziecięciu swego Zbawcę i chwalić Boga, nie martwiąc się o formę spełnienia się obietnic, lecz cieszyć się z ich spełnienia bez pytania: jak?

Zobaczyć Boże Narodzenie to ujrzeć jak Abraham, w nadziei, i uwierzyć. Ujrzeć Boże Narodzenie to sprawić, by nasze oczy otwarły się na Prawdę. Poczuć smak Bożego Narodzenia to doświadczyć dobroci Boga, jak zachęca do tego psalmista, mówiąc: skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan.

Poczuć smak Bożego Narodzenia to doświadczyć jak dobry jest Pan. Nie abstrakcyjnie, ale w konkretnej rzeczywistości swojego życia. To poznać, że Bóg jest mym dobroczyńcą. Poczuć smak Bożego Narodzenia to w pełni polegać na Tym, który dla mnie stał się człowiekiem. Poczuć smak Bożego Narodzenia to karmić się Ciałem Tego, który przyszedł na świat w Domu Chleba – w Betlejem i stał się Chlebem życiodajnym na życie wieczne. Poczuć smak Bożego Narodzenia to pożywać ten Chleb, który zstąpił z Nieba i tam, gdzie zmysł darmo dojść się stara, zezwolić, by krzepiła zmysły żywa wiara. Wiara w Jego Wcielenie, przez które stało się nam zbawienie.

Ks. prof. dr hab. Stanisław Nabywaniec

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/120313,uslyszec-boze-n...

avatar użytkownika intix

9. Homilia Papieża Franciszka

wygłoszona podczas uroczystej Mszy Świętej Wigilii Narodzenia Pańskiego



„Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło”(Iz 9,1). „Stanął przy nich [pasterzach] anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła” (Łk 2,9). W ten sposób liturgia tej świętej nocy Bożego Narodzenia przedstawia nam narodziny Zbawiciela: jako światło przenikające i rozpraszające najgęstsze ciemności. Obecność Pana pośród swego ludu przekreśla ciężar porażki i smutek niewoli, zaprowadzając radość i wesele.

Również my, w tę błogosławioną noc, przyszliśmy do domu Boga, przechodząc przez ciemności  otaczające ziemię, ale prowadzeni płomieniem wiary oświecającym nasze kroki i ożywiani nadzieją znalezienia „wielkiego światła”. Otwierając nasze serce, także i my możemy podziwiać cud tego dziecka-słońca, które rozświetla horyzont, przychodząc z wysoka.

Źródło ciemności otaczającej świat ginie w nocy wszechczasów. Powróćmy myślą do mrocznej chwili, w której popełniono pierwszą zbrodnię ludzkości, gdy ręka Kaina, zaślepionego nienawiścią zadała śmiertelny cios bratu, Ablowi (Rdz 4,8). W ten sposób, bieg dziejów został naznaczony  przemocą, wojnami, nienawiścią, prześladowaniem. Ale Bóg, który złożył swoje nadzieje w człowieku, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo, oczekiwał. Czekał tak długo, że być może w pewnym momencie powinien był zrezygnować. Natomiast nie mógł zrezygnować, nie mógł się zaprzeć samego siebie (por. 2 Tm 2, 13). Dlatego nadal cierpliwie oczekiwał wobec zepsucia ludzi i narodów.

Na drodze dziejów, światło prześwitujące ciemność ukazuje nam, że Bóg jest Ojcem i że Jego cierpliwa wierność jest mocniejsza niż ciemności i zepsucie. Na tym polega wieść nocy Bożego Narodzenia. Bogu obcy jest wybuch gniewu i zniecierpliwienia; jest zawsze na miejscu, jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, czekając, aby dostrzec z daleka powrót straconego syna.

Proroctwo Izajasza zapowiada wzejście wielkiego światła, które przenika ciemność. Rodzi się Ono w Betlejem i zostaje przyjęte kochającymi rękoma Maryi, miłością Józefa, zdumieniem pasterzy. Gdy aniołowie ogłosili pasterzom narodziny Odkupiciela, czynili to następującymi słowami: „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2,12). „Znakiem” jest pokora Boga doprowadzona do skrajności; jest miłość, z jaką w tę noc przyjął On naszą słabość, nasze cierpienia, nasze lęki, nasze pragnienia i nasze ograniczenia. Orędzie, którego  wszyscy oczekiwali, którego wszyscy poszukiwali w głębi swojej duszy, było nie czym innym, jak, czułością Boga: Bóg patrzący na nas oczyma pełnymi miłości, który akceptuje naszą nędzę, Bóg zakochany w naszej małości.

W tę świętą noc, gdy kontemplujemy co dopiero narodzone i położone w żłobie Dzieciątko Jezus, jesteśmy zachęceni do refleksji. Jak przyjmujemy czułość Boga? Czy pozwalam, aby On do mnie dotarł, objął mnie, czy też przeszkadzam Jemu się zbliżyć? „Ależ ja szukam Pana” – możemy odrzec. Jednak najważniejszą rzeczą nie jest poszukiwanie Go, ale pozwolenie, aby to On mnie odnalazł, obdarzył serdeczną pieszczotą. Samą swoją obecnością Dzieciątko stawia nam następujące pytanie: czy pozwalam Bogu, aby mnie kochał?

I jeszcze jedno: czy mamy odwagę, by z czułością przyjąć sytuacje trudne i problemy ludzi stojących wokół nas, czy raczej wolimy rozwiązania bezosobowe, być może skuteczne, ale pozbawione ciepła Ewangelii? Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje czułości!

Odpowiedź chrześcijanina nie może być inna od tej, jaką Bóg daje naszej małości. Do życia należy podchodzić z dobrocią, z łagodnością. Kiedy uświadamiamy sobie, że Bóg jest rozmiłowany w naszej małości, że On sam czyni się malutkim, aby lepiej z nami się spotkać, to nie możemy nie  otworzyć drzwi naszego serca i prosić Go: „Panie, pomóż mi być takim jak Ty, obdarz mnie łaską czułości w najtrudniejszych okolicznościach życia, daj mi łaskę bliskości w obliczu każdej potrzeby, łagodności w każdym konflikcie”.

Drodzy bracia i siostry, w tę świętą noc kontemplujemy żłóbek: tam „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką” (Iz 9,1). Widzieli ją ludzie prości, gotowi do przyjęcia daru Bożego. Natomiast przeciwnie, nie widzieli jej ludzie zarozumiali, pyszni, ustanawiający prawa według swoich osobistych kryteriów, ludzie przyjmujący postawę zamknięcia. Spójrzmy na żłóbek i módlmy się, prosząc Maryję Pannę: „O Maryjo, pokaż nam Jezusa!”.

Tłumaczenie: Radio Maryja


avatar użytkownika intix

11. Przyjąć Bożą Dziecinę

Przyjąć Bożą Dziecinę
„Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli." Homilia ks. Krzysztofa Zimończyka SCJ na Uroczystość Bożego Narodzenia, która wprowadza nas w głębię przeżywania tej tajemnicy narodzenia się Boga w człowieku. Zapraszamy koniecznie!


„Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,11-13).

    W historii zbawienia Bóg przemawiał do człowieka na różne sposoby. Przemawiał przez wybrane osoby. Mówił głosem patriarchów i proroków. Przemawiał przez znaki na niebie i wydarzenia, budzące grozę na ziemi. Mówił twardym głosem przykazań, ale odzywał się też głosem najczulszej matki. Różne były owoce tej Bożej pedagogii. Znaleźli się ludzie, którzy całym sercem zaufali Bogu i w Jego imię dokonywali wielkich dzieł, ale byli i tacy, którzy okazywali Mu nieposłuszeństwo, gardząc Jego słowem.

    Gdy nadeszła pełnia czasów, wydarzyła się rzecz niepojęta: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Bóg przemówił do człowieka poprzez Tajemnicę Wcielenia Swojego Syna – Jezusa Chrystusa. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Wielki Bóg z Miłości do człowieka stał się malutkim dzieckiem, niemowlęciem.

     Pozwolił się wziąć w ramiona ludzi: Maryi i Józefa. On, który utrzymując w istnieniu cały wszechświat, oddał się w ręce człowieka, mówił mu niejako: „Przyjmij mnie do siebie”.

    Pewna siostra zakonna była kiedyś tak przejęta tą rzeczywistością Boga, który stał się dzieckiem, że pobiegła do klasztornego dzwonu i z całych sił zaczęła dzwonić. Gdy wszystkie siostry przybiegły i zapytały, gdzie się pali, ona odpowiedziała z radością w sercu: „Pomyślcie! Bóg stał się człowiekiem!”.

    Może nas bulwersować fakt, że w miasteczku Jego narodzin, Betlejem, nie było dla Niego miejsca. A czy dziś znajdzie się miejsce dla Niego w naszych domach, rodzinach, w naszych sercach?

   Czy chcesz przyjąć Nowonarodzonego Jezusa do siebie, do swojego domu, do swojego życia? To pytanie nie jest poetyckim sformułowaniem. Przychodząc na świat ponad dwa tysiące lat temu, Jezus przychodzi także i dziś w wydarzeniu liturgicznym świąt Swoich Narodzin i pragnie zostać przez ciebie przyjętym.

   Kto nie chciałby wziąć Go w swoje ramiona i przytulić do siebie? Zwłaszcza w świątecznym czasie, przy śpiewie kolęd, w blaskach choinki ma się ochotę wykrzyknąć: Tak! Chcę Cię, Jezu, na dobre i na złe! Chwileczkę, zastanów się. Dziś Jezus taki śliczny i cichy w żłóbeczku, ale zaraz po świętach trzeba Go będzie brać na ręce i nieść do zakładu pracy, szkoły, sklepu… I zawsze, gdy świat będzie nas zwodził swymi pokusami, On odezwie się w naszym sumieniu: Nie postępuj tak! Ilu ludzi wtedy z powrotem odda Pana Jezusa, tłumacząc, że chrześcijaństwo jest nieżyciowe, a Kościół wtrąca się w nie swoje sprawy.

    Opowiadała mi pewna osoba o tym, jak wspaniale przygotowała stół dla swoich gości. Kiedy do umówionej godziny spotkania brakowało już tylko kilka minut, maleńka Ania podeszła do stołu, chwyciła za obrus i za chwilę wszystko, co znajdowało się na nim, leżało na ziemi. Podobnie może zdarzyć się i w twoim życiu. Gdy wszystko zaplanujesz w nim tak mądrze i roztropnie, Jezus może w jednej chwili wszystko pozmieniać. Może pociągnąć za obrus twoich ludzkich kalkulacji i życiowych przewidywań. Postawi cię w sytuacji próby, aby twoja wiara się doskonaliła.

    Może ktoś chce zadać pytanie tak charakterystyczne dla naszych czasów: A co ja będę z tego miał, jeśli przyjmę Jezusa do siebie? Co mi to da? Co ci to da? Tak dużo, że aż trudno powiedzieć. On da ci życie! Prawdziwe życie! Nie na lat siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt, ale na wieczność!

    Święty Jan Ewangelista ujmuje to słowami: „Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,12). Wielkość tego daru zakryta jest dla oczu. Widzi się ją tylko sercem. Nie da się jej przeliczyć na dobra materialne.

   Wielkości tego daru doświadczyła pewna kobieta o imieniu Luiza. Jej życie, jako młodej dziewczyny, było jedną wielką włóczęgą z grupą przyjaciół, z narkotykami, z luzem moralnym. Po pewnym czasie postanowiła jednak porzucić złą drogę i udało się jej wyzwolić z uzależnienia od narkotyków. Ale właściwie była już nieodwracalnie naznaczona chorobą. Po pochopnym zawarciu ślubu cywilnego pojawiły się pierwsze oznaki AIDS. Z tego powodu opuścił ją mąż.

    Luiza została sama z ciężarem swych upadków, aż do chwili spotkania katolików z Odnowy w Duchu Świętym, którzy żyją Słowem Bożym i dzielą się doświadczeniami tego życia. Wnet odkryła świat przedtem jej nieznany. Kiedy poznała Boga, który jest Ojcem, jest Miłością, nie mogła już zatrzymywać swoich grzechów tylko dla siebie, uwierzyła w Boże przebaczenie. Jej życie zaczęło się zmieniać. Pomimo cierpienia i choroby, otrzymane przebaczenie otworzyło ją na radość, jakiej nigdy dotąd nie przeżywała. Jej twarz jaśniała pięknem, którego postępująca choroba nie przysłoniła. Lekarze byli zdumieni jej pogodą ducha. Luiza doświadczyła nowego narodzenia. Jak o to prosiła, po śmierci ubrano ją na biało. Droga do nieba została wyrównana.

   W czasie I pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku Jan Paweł II wypowiedział w Warszawie znamienne słowa: „Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego godność”. Tę prawdę trzeba koniecznie przypomnieć w tym świątecznym czasie.

   Człowieka nie można zrozumieć bez tego Dziecka, na które patrzymy dziś w betlejemskiej stajence. Bez Niego nie zrozumiemy innych, nie zrozumiemy samych siebie. Nie zrozumiemy naszych pragnień i tęsknot, naszych upadków i powrotów. To wszystko można zrozumieć tylko z Jezusem w blasku betlejemskiej stajenki. I dlatego trzeba do niej pójść z pastuszkami i mędrcami. I powiedzieć: Tak, Jezu! Chcę przyjąć Cię do siebie, do swojego serca! Chcę, byś narodził się we mnie prawdziwie!

ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

avatar użytkownika intix

13. Wskrzeszone ruiny

O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: Twój Bóg zaczął królować. Głos!

Twoi strażnicy podnoszą głos, razem wznoszą okrzyki radosne, bo oglądają na własne oczy powrót Pana na Syjon. ​Zabrzmijcie radosnym śpiewaniem, wszystkie ruiny Jeruzalem! Bo Pan pocieszył swój lud, odkupił Jeruzalem. Pan obnażył już swe ramię święte na oczach wszystkich narodów; i wszystkie krańce ziemi zobaczą zbawienie naszego Boga.

    "Wszystkie ruiny" dzisiaj zostają na nowo odbudowane! Przychodzi bowiem Ten, który leczy z rozbicia, z chaosu, z wszystkiego, co nie jest Boże. Oddajmy więc Nowonarodzonemu wszystkie nasze osobiste gruzowiska, by Pan mógł wskrzesić i odbudować nas na nowo.

 ks. Michał Olszewski SCJ

avatar użytkownika intix

14. Pójdźmy wszyscy do stajenki ...



Pójdźmy wszyscy do stajenki,
Do Jezusa i Panienki:
Powitajmy Maleńkiego,
I Panienkę Matkę Jego.

Witaj Jezu ukochany,
Od Patryarchów czekany,
Od Proroków ogłoszony,
Od narodów upragniony.

Witaj Dziecineczko w żłobie;
Wyznajemy Boga w Tobie,
Coś się narodził tej nocy,
Byś nas wyrwał z czarta mocy.

Witaj Jezu nam zjawiony,
Witaj dwakroć narodzony,
Raz z Ojca przed wieków wiekiem,
A teraz z Matki człowiekiem:

Któżto słyszał takie dziwy,
Tyś człowiek i Bóg prawdziwy,
Ty łączysz w Boskiej Osobie,
Dwie natury różne sobie.

Tyś świat stworzył, a świat Ciebie
Nie poznał, mając wśród siebie:
Idziesz dla jego zbawienia,
On Ci odmawia schronienia.

Za to u świata ubogich,
Ale w oczach Twoich drogich,
Pastuszków którzy czuwali
Wzywasz by Cię przywitali.

O szczęśliwi pastuszkowie!
Któż radość waszą wypowie:
Czego Ojcowie żądali,
Wyście pierwsi oglądali.

Obietnica w raju dana,
Dziś została wykonana:
Boże! jakżeś miłosierny,
W darach hojny, w słowach wierny.

Takeś świat ten umiłował,
Iżeś Syna nie żałował:
Zesłałeś Go na cierpienia,
Od samego narodzenia.

O Jezu nasze kochanie,
Czemu nad niebios mieszkanie,
Przekładasz nędzę, ubóstwo,
I wyniszczasz Swoje Bóstwo.

Miłości to Twojej dzieło,
Z Miłości początek wzięło:
Byś nas zrównał z Aniołami,
Poniżasz się między nami.

Spraw to Jezu Boskie Dziecię,
Niech Cię kochamy nad życie:
Niech miłością odwdzięczamy
Miłość której doznawamy.

Święta Panno Twa przyczyna,
Niech nam wyjedna u Syna;
By to Jego narodzenie,
Zapewniło nam zbawienie....

(Śpiewnik kościelny)

avatar użytkownika intix

16. Orędzie Bożonarodzeniowe i błogosławieństwo “Urbi et Orbi”



Drodzy Bracia i Siostry, dobrych Świąt Bożego Narodzenia!

Narodził się nam Jezus, Syn Boży, Zbawiciel świata. Urodził się w Betlejem z Dziewicy, wypełniając starożytne proroctwa. Dziewicy na imię Maryja, a Jej Oblubieńcowi Józef.

Są to ludzie pokorni, pełni nadziei w dobroć Boga, przyjmujący Jezusa i rozpoznający Go. Podobnie Duch Święty oświecił pasterzy z Betlejem, którzy przybiegli do groty i adorowali Dzieciątko. Następnie Duch Święty poprowadził starców Symeona i Annę do świątyni jerozolimskiej, a oni rozpoznali w Jezusie Mesjasza. „Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów” (Łk 2,30) – zawołał Symeon.

Tak, bracia, Jezus jest zbawieniem dla każdego człowieka i każdego narodu!

Jego, Zbawiciela świata, proszę, by strzegł naszych braci i siostry w Iraku i Syrii, od dawna cierpiących z powodu skutków obecnego konfliktu i wraz z członkami innych grup etnicznych i religijnych, doznających brutalnych prześladowań. Niech Boże Narodzenie przyniesie im nadzieję, podobnie jak licznym wysiedlonym, zbiegom i uchodźcom, dzieciom, dorosłym i osobom w podeszłym wieku, w tym regionie i na całym świecie; niech przemieni obojętność w bliskość, a odrzucenie w gościnność, aby ci, którzy przeżywają obecnie trudne doświadczenia, mogli otrzymać niezbędną pomoc humanitarną i przetrwać surowość zimy, powrócić do swoich krajów i godnie żyć. Niech Pan otworzy serca na ufność i obdarzy swoim pokojem cały Bliski Wschód, począwszy od Ziemi pobłogosławionej Jego narodzeniem, wspierając wysiłki tych, którzy aktywnie angażują się na rzecz dialogu między Izraelczykami a Palestyńczykami.

Niech Jezus, Zbawiciel świata, strzeże tych, którzy cierpią na Ukrainie i obdarzy tę umiłowaną ziemię przezwyciężeniem napięć, pokonaniem nienawiści i przemocy oraz podjęciem nowego procesu braterstwa i pojednania.

Niech Chrystus Zbawiciel obdarzy pokojem Nigerię, gdzie [także w tych godzinach] na nowo przelewana jest krew i wiele osób jest bezprawnie wykradanych swoim bliskim, trzymanych jako zakładnicy lub mordowanych. Modlę się także o pokój w innych częściach kontynentu afrykańskiego. Myślę szczególnie o Libii, Sudanie Południowym, Republice Środkowoafrykańskiej i różnych regionach Demokratycznej Republiki Konga; proszę wszystkich przywódców politycznych, by poprzez dialog zaangażowali się w przezwyciężanie konfliktów i budowali trwałe braterskie współistnienie.

Niech Jezus ocali nazbyt wiele dzieci będących ofiarami przemocy, uczynionych przedmiotem kupczenia i handlu ludźmi, albo zmuszonych do stawania się żołnierzami. Niech pocieszy rodziny dzieci zabitych w minionym tygodniu w Pakistanie. Niech będzie blisko wszystkich, którzy cierpią z powodu chorób, w szczególności ofiar epidemii wirusa Ebola, zwłaszcza w Liberii, Sierra Leone i Gwinei. Dziękując serdecznie tym, którzy dokładają starań, aby pomóc chorym i ich rodzinom, ponawiam pilną zachętę, by zapewnić im opiekę i niezbędne leczenie.

Doprawdy w to Boże Narodzenie tyle łez łączy się ze łzami Dzieciątka Jezus.

Drodzy bracia i siostry! Niech Duch Święty oświeci dziś nasze serca, abyśmy mogli rozpoznać w Dzieciątku Jezus, narodzonym w Betlejem z Maryi Dziewicy, zbawienie dane przez Boga każdemu z nas, każdemu człowiekowi i wszystkim narodom ziemi. Niech moc Chrystusa, która jest wyzwoleniem i służbą, daje się odczuć w wielu sercach, które cierpią prześladowania, wojny, zniewolenie. Niech przez swoją łagodność ta Boża moc usunie zatwardziałość z serc tak wielu mężczyzn i kobiet, zanurzonych w światowości i obojętności. Niech Jego odkupieńcza moc przemieni broń na lemiesze, zniszczenie w twórczość, nienawiść w miłość i czułość. W ten sposób będziemy mogli powiedzieć z radością: „Nasze oczy ujrzały Twoje zbawienie”.

Dobrych Świąt Bożego Narodzenia!

Tłumaczenie: vatican.va

avatar użytkownika intix

17. Anioł Pasterzom Mówił



Anioł pasterzom mówił:
Chrystus się wam narodził
W Betleem nie bardzo podłem mieście,
Narodził się w ubóstwie,
Pan wszego stworzenia.

Chcąc się tego dowiedzieć
Poselstwa wesołego,
Bieżeli do Betleem skwapliwie,
Znaleźli Dziecię w żłobie,
Maryją z Józefem.

Jaki Pan chwały wielkiej!
Uniżył się z wysokiej,
Pałacu kosztownego żadnego,
Niemiał zbudowanego,
Pan wszego stworzenia.

O dziwne narodzenie!
Nigdy niewysłowione,
Poczęła Panna Syna w czystości,
Porodziła w całości,
Panieństwa swojego.

Już się ono spełniło,
Co pod figurą było:
Aaronowa różdżka, zielona
Stała się nam, kwitnąca
I owoc rodząca.

Słuchajcież Boga Ojca,
Jako go wam zaleca:
Tenci jest Syn najmilszy jedyny,
Wam w Raju obiecany,
Tego wy słuchajcie.

Bogu bądź cześć i chwała,
Któraby nieustała;
Jak Ojcu, tak i Jego Synowi,
I Świętemu Duchowi,
W Trójcy jedynemu.

(Śpiewnik kościelny)

avatar użytkownika intix

18. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO


***
a także:

Nie mogli sprostać mądrości i Duchowi

Piątek, 26 grudnia 2014 roku
>Św. Szczepana

Dzieje Apostolskie 6,8-10; 7, 54-60


Szczepan pełen łaski i mocy działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej [synagogą] Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego [natchnienia] przemawiał. Gdy to usłyszeli, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego. A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga». A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem. Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: «Panie Jezu, przyjmij ducha mego!» A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!» Po tych słowach skonał.


„Pełen łaski i mocy, działał”. Łaska i moc udzielają człowiekowi entuzjazmu, gorliwości, spontaniczności, pomysłów. Jest ona wyrazem dobroci Boga, pamiętania o człowieku i jego pragnieniach. Istnieją więzy między tym, który daje, a tym, który przyjmuje. To, co Bogu daję, ile kosztuje to, co daję, wpływa na siłę mojej więzi z Jezusem. W odniesieniu do Pana jest istotne również moje przyjmowanie tego, co On chce dać. Umiejętność przyjmowania jest związana z umiejętnością życia w bliskości Boga. Człowiek otwarty na łaskę, posiada w sobie wdzięk, będący wdziękiem samego Boga, i to pociąga innych ku niemu. W ten sposób ludzie doświadczają dobroci Boga, przez tych, którzy są otwartymi na łaskę. Wdzięk jest od Boga, ukazuje Jego piękno, w przyjętej przez człowieka łasce.

Tam, gdzie pojawia się grzech, w jeszcze większym stopniu rozlewa się łaska. Mieć łaskę, to znaczy, otrzymać pomoc od Boga, w stosownej chwili. Mieć łaskę oznacza również przyjęcie Bożego przebaczenia. Łaska, którą otrzymujemy i przyjmujemy jest w nas płodna. „Szczepan działał cuda i znaki wśród ludu”. Ta „płodność” daru Bożego w nas, jest miłością Jezusa. Cuda i znaki uczynione przez Szczepana były miłością Boga. Człowiek staje się duchowo płodny gdy przyjmuje to, co Bóg daje, zgadzając się na to, że nie zawsze rozumie Jego działanie.

Szczepan wzbudził wiele negatywnych emocji wśród Żydów. Człowiek otwarty na Boga, budzi sprzeciw u osób posługujących się podstępem, kłamstwem, posądzeniem, fałszywymi oskarżeniami. Tyle niechęci do Szczepana. To, co umożliwia dostrzeżenie działania Bożego w człowieku, obecność dobroci Boga, głębie oddania Boga i Jego bezsilność wobec człowieka, jest „bycie uważnym”. „Przyglądali mu się uważnie i zobaczyli”. Prawda nie musi zawierać się w pierwszej, nagłej myśli, spontanicznym odczuciu, szybko sporządzonym oskarżeniu. Potrzeba uwagi, długomyślności w pewnych sprawach, wolności od uprzedzeń, dystansu do podejrzliwości.

Codzienne przyglądanie się Jezusowi, powinno zmieniać nasz sposób patrzenia na człowieka. I wcale nie chodzi o to, aby w każdym człowieku zobaczyć Boga, Jezusa. Potrzeba przede wszystkim w człowieku zobaczyć człowieka, którego ja usiłuję kreować na świętego, nie dopuszczając myśli o jego słabościach. Sposób traktowania innych jest związany niejednokrotnie z tym, jak odnoszę się do tego, z czym w sobie poradzić nie mogę.

Bądźcie roztropni, to znaczy przewidujący, myślący o tym, co wyniknie z waszego mówienia, myślenia, lub działania. Jakie konsekwencje będziemy musieli ponieść przez to, że nie chcemy mówić, gdy mówić powinniśmy, i nie chcemy działać wtedy, kiedy brak zaangażowania w konkretne sprawy jest ewidentnym złem?

Świat jest jak wilk. Jesteśmy posłani do świata, czyli między tych, którzy nie chcą wzrastać, którym nie zależy na byciu wolnymi w duchu. Brak tego ducha, ducha ewangelicznego, to nieobecność myślenia i wrażliwości Chrystusa. Natomiast to, co dominuje, to stosowanie prawa bez ducha: podejrzliwość, oskarżenia, wmawianie intencji, które by nam do głowy nie przyszły. Wilk nie jest po to aby człowieka chronić, lecz by go okaleczyć, pożywić się nim, dokuczyć, zaniepokoić. Trzeba zgodzić się na to, że jestem owcą, a inni, od czasu do czasu, mogą wypełniać wobec mnie trudną misję właściwą wilkom. Może być i tak, że to ja pełnię rolę wilka w moim środowisku.

Chrystus mówi bardzo wyraźnie: "miejcie się na baczności przed ludźmi". Nie warto i nie zawsze należy wchodzić w spory, aby wyjaśniać za wszelką cenę swoją niewinność, ponieważ zło może się rozlać na innych. Argumenty nie przemawiają tam, gdzie nie ma zaufania i racjonalnego podejścia, a przede wszystkim żywej wiary. Panem Bogiem uzasadniają niektórzy to, co jest grzechem wołającym o pomstę do nieba.

Widzieć szalejące zło: szatana, ludzki cynizm, obłudę, nie liczenie się z nikim i z niczym. Osoby dotychczas dla nas życzliwe zaczynamy postrzegać na pozycji przeciwników i oskarżycieli. Gdy idziemy dobrą drogą, przyjść muszą na nas bezsensowne i bezpodstawne oskarżenia. Przygotujmy się na to! Szatan mąci w głowie i sercu osób poranionych, doświadczonych skrzywdzeniem. Osoby te są podatne na wpływy złego i manipulacje, do których on sam pisze scenariusz. Człowiek jest podatny, podporządkowany, źle uległy, ulegający wpływom demonów wtedy, kiedy nie przebacza. Kto nie przebacza sobie albo drugiemu, nie może zwyciężać. Kto nie przebacza, jest słabego ducha.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***

Bóg zapłać...

avatar użytkownika guantanamera

19. Cud Miłości...

Do Betlejemu pełni radości
Śpieszmy powitać Jezusa małego,
Który dziś dla nas cudem miłości
Zstąpił na ziemię z nieba wysokiego.

Śpieszmy więc śpieszmy, On na nas woła,
On na to przyszedł, ażeby nas zbawił.
Otoczmy żłobek Jego dokoła
Aby nas rączką swą pobłogosławił.

Niech spełnią się życzenia tej dawnej kolędy...

Niech nas Jezus błogosławi!

avatar użytkownika intix

20. @guantanamera

Dziękuję za przekazane Wszystkim nam życzenia... i przypomnienie pięknej, starej kolędy...
Pozwól, proszę, że zapiszę kolejne  zwrotki:

3.Witaj nam, witaj, Panie nasz drogi!
My Ci składamy cześć i hołd pod nogi.
Daj nam, abyśmy tu łask doznali,
z Tobą na wieki w niebie królowali.

4.Niechaj z serc naszych znikną ciemności,
Otwórzmy do serc Jezusowi wrota;
Niech w nich to Boskie Dziecię zagości
I do wiecznego poświęci żywota. Amen.

Do Betlejemu, pełni radości ( ks. Józef Cebulski  - Kantyczki, czyli zbiór najpiękniejszych kolęd i pastorałek )

***
...Otwórzmy do serc Jezusowi wrota...(ks.J.C.)
...nie lękajmy się... otwórzmy na oścież drzwi Chrystusowi...(św.JPII)

otwórzmy... otwórzmy NA OŚCIEŻ... dla Miłości Bożej nasze serca
i niech poprzez nas... Wola Boża... się wypełnia...
tak... jak poprzez Niepokalaną
Słowo - Ciałem się stało...


Pozdrawiam serdecznie... nadal świątecznie...:) i załączam:
Droga do Betlejem naszych Serc...

http://youtu.be/mwG_uSN7a8k

avatar użytkownika intix

21. Anioł Pański z Ojcem Świętym Franciszkiem - 26.12.2014



Drodzy bracia i siostry,

Dzisiejsza Liturgia wspomina świadectwo św. Szczepana. Wybrany przez Apostołów, wraz z sześcioma innymi, do diakonii miłosierdzia, czyli do obsługi ubogich, sierot i wdów we wspólnocie Jerozolimskiej; staje się pierwszym męczennikiem Kościoła. Poprzez swoje męczeństwo Szczepan uczcił przyjście na świat Króla królów, dał o Nim świadectwo i oddał w darze swoje własne życie, tak jak czynił to służąc najbardziej potrzebującym. W ten sposób pokazuje nam, jak w pełni można żyć tajemnicą Bożego Narodzenia.

Ewangelia z dzisiejszego Święta przypomina część mowy, którą Jezus wygłosił do swoich uczniów w momencie, gdy rozsyłał ich na misję. Mówił między innymi: “Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia. Lecz kto wytrwa do końca będzie zbawiony” (Mt 10,22). Te słowa Pana nie zakłócają świętowania Bożego Narodzenia, ale ogołacają z go z fałszywej słodkawej powłoki, która do niego nie należy. Pozwalają one nam zrozumieć, że w próbach przyjmowanych z powodu wiary, przemoc pokonana jest miłością, śmierć życiem. Drogą, by naprawdę przyjąć Jezusa do naszego życia i przedłużyć radość tej Świętej Nocy, jest droga wskazana w dzisiejszej Ewangelii, to znaczy dawanie świadectwa Jezusowi w pokorze, w cichej służbie, bez obawiania się, by iść pod prąd i zapłacić cenę własnego życia.

I chociaż nie wszyscy są powołani, by jak św. Szczepan, przelewać swoją krew, to każdy chrześcijanin jest powołany do spójności własnego życia z wyznawaną wiarą w każdych okolicznościach. A spójność chrześcijańska jest łaską o jaką powinniśmy prosić Pana. Być spójnym, czyli żyć jak chrześcijanie a nie mówić: jestem chrześcijaninem, a potem żyć jak poganin. Spójność jest łaską, o jaką dzisiaj powinniśmy się modlić. Kroczyć drogą Ewangelii jest z pewnością czymś wymagającym, ale pięknym, bardzo pięknym i kto idzie nią z wiernością i z odwagą, ten otrzyma od Pana dar obiecany ludziom dobrej woli.

Jak śpiewali aniołowie w dzień Bożego Narodzenia: pokój, pokój! Ten pokój dany przez Boga jest w stanie ukoić sumienia tych, którzy poprzez życiowe próby potrafią przyjąć Słowo Boże i angażują się, aby żyć nim wytrwale aż do końca. Módlmy się dzisiaj siostry i bracia w sposób szczególny za tych, którzy są dyskryminowani, prześladowani i mordowani za dawanie świadectwa o Chrystusie.

Pragnąłbym powiedzieć każdemu z nich: jeżeli niesiecie z miłością ten krzyż, to weszliście w tajemnice Bożego Narodzenia, jesteście w sercu Chrystusa i Kościoła.

Módlmy się nadto, aby ofiara współczesnych męczenników – a jest ich wielu, bardzo wielu – wzmocniła na całym świecie zaangażowanie na rzecz prawdziwego uznania wolności religijnej, która jest niezbywalnym prawem każdej osoby ludzkiej. Drodzy bracia i siostry! Życzę wam pogodnego przeżycia świąt Bożego Narodzenia. Niech święty Szczepan, diakon i pierwszy męczennik, wspiera nas na naszej drodze każdego dnia, która, jak ufamy, ukoronowana zostanie radosnym zgromadzeniem ze świętymi w niebie.

Po modlitwie Anioł Pański:

Drodzy bracia i siostry! Pozdrawiam was bardzo w radości Bożego Narodzenia i ponawiam moje życzenie pokoju: pokoju w rodzinach, pokoju we wspólnotach parafialnych i zakonnych, pokoju w ruchach i stowarzyszeniach (kościelnych).

Pozdrawiam wszystkich, którzy noszą imię Szczepana (Stefan, Stefania).
Wszystkiego najlepszego! W tych tygodniach otrzymałem mnóstwo życzeń z Rzymu i z innych części świata. Nie mogąc odpowiedzieć każdemu, wyrażam moje serdeczne podziękowanie, szczególnie za dar modlitwy. Z serca wam dziękuje. Niech Pan wam wynagrodzi swoją wielkodusznością.
I nie zapominajcie: spójność chrześcijańska, odczuwać i żyć jak chrześcijanin, a nie myśleć jak chrześcijanin a żyć jak poganin: tak nie wolno. Dzisiaj prośmy św. Szczepana o łaskę spójności chrześcijańskiej.
I proszę was o nieustanną modlitwę za mnie, nie zapominajcie.

Wesołych Świąt i dobrego obiadu. Do zobaczenia!

Tłumaczenie: Radio Maryja

>Anioł Pański z Ojcem Świętym Franciszkiem

avatar użytkownika intix

22. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO

***
a także:

Ujrzał i uwierzył

Sobota, 27 grudnia 2014 roku
>Św. Jana
Apostoła i Ewangelisty


Jan 20,2-8


Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.


Nie była przygotowana na odsunięcie kamienia. Zaskoczona, zapewne przestraszona, szuka drogi do tych, którzy Jezusa kochali, którzy z Nim przebywali, a teraz się rozproszyli. Gdy są ciemności w mojej wierze, gdy są znaki, że jakieś zło zostało odrzucone (kamień odsunięty), trzeba szukać wspólnoty z innymi, którzy wierzą, a równocześnie są słabymi w wierze.

Jest etap, do którego Maria doszła. Dalej nie wie, co robić. Szuka, bo wie jedynie tyle: "Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono". Czyż nie było to mobilizujące dla Piotra, który rozważał zapewne swoje zaparcie się Mistrza? Nie można ciągle myśleć o grzesznej przeszłości. Jezus Zmartwychwstały przez Marię, zachęca Piotra, by swój dramat złożył w Jego pustym grobie. Nasze porażki, grzechy, niewierności trzeba widzieć w perspektywie Zmartwychwstania. I to jest nasza nadzieja. Trzeba być wrażliwym na znaki, jakie Zmartwychwstały zostawia w nas, ale i przez ludzi. Piotr otwarty na owe znaki, ale i na kobietę, "która prowadziła w mieście życie grzeszne". Zaufać tej kobiecie. Oprzeć się na tym, że Jezus jej przebaczył.

Wydaje się, że świt Zmartwychwstania łączył ludzi. Zaczęli się rozumieć pomimo własnego wewnętrznego rozbicia, zagubienia, dezorientacji w tym – komu naprawdę można uwierzyć? Można zrozumieć słabość człowieka przechodząc przez własną i ucząc się skruchy, jak pieśni o miłości.

Maria weszła w ciemność, "prowadząc w mieście życie grzeszne". Z ciemności wyrusza, w stronę grobu Jezusa. W swoim pogrzebaniu trzeba szukać pogrzebanego. Jeśli Go szukamy znajdziemy Zmartwychwstałego. Człowiek, który głęboko upadł może wypłynąć na głębię. Można powiedzieć, że Maria Magdalena, zanim Jezusa spotkała, gdy jeszcze prowadziła życie grzeszne, gdy żyła w swoim wewnętrznym grobie, już Go kochała. Upadając można kochać Boga. Jak to możliwe? W danej chwili strach o siebie, albo siła namiętności są jeszcze większe od siły miłości. Stajemy się a nie jesteśmy silnymi w wierze, w zaufaniu i miłości.

Nie ma wydarzeń niepotrzebnych w życiu. Wydarzenie, jakim jest grzech może również zbliżyć do Boga, jeśli człowiek pójdzie za rytmem swojej wewnętrznej tęsknoty w stronę Światła, które w nim jest. Światła, które nie gaśnie nawet wtedy, gdy człowiek popełnia ciężki grzech. Bóg przez wszystko, co się w naszej rzeczywistości życia wydarza, usiłuje otworzyć nam nie tylko oczy, ale i serce.

Jezusa znajdują ci, którzy Go potrzebują, którzy szukają i chcą znaleźć. Nie ma takiej ludzkiej grzeszności, z którą Zmartwychwstały nie mógłby sobie poradzić. Trzeba jednak pozwolić Mu się prowadzić, również w ciemności, która nie jest bez znaczenia.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***

Bóg zapłać...

avatar użytkownika guantanamera

23. Jeszcze o iskrze Miłości...

Ach witajże pożądana perło droga z nieba,
Gdy cały świat upragniony anielskiego chleba:
W ciele ludzkiem Bóg jest skryty,
Na pokarm ludziom obfity;
Ciałem karmi, krwią napoi,
By człowieka w chwale swojej
Między wybranemi policzył.

Niedośćże to Boskie dziecię żeś na świecie z nami?
Ale jeszcze zimno cierpisz między bydlętami:
Malusieńki Jezu w żłobie,
Co za wielka miłość w tobie!
Czyliż nie są wielkie dziwy,
W ludzkiem ciele Bóg prawdziwy
Przyszedł na zbawienie człowieka.

O miłości niepojęta jakżeś wielka była!
lżeś się tu z niebieskiego tronu sprowadziła,
A to do pustej szopiny,
O niesłychane nowiny!
Ach pokorny Baraneczku,
Twój odpoczynek w żłobeczku,
Z dalekiej podróży niebieskiej.

Niech ci Jezu będą dzięki za twe narodzenie,
Bo przez nie zacząłeś nasze sprawować zbawienie:
Miłość która to sprawiła,
Iż cię do nas sprowadziła,
Niech swą iskrą nas zapali,
Abyśmy cię miłowali,
Teraz i bez końca w wieczności.

Pozdrawiam wciąż świątecznie - w Oktawie Bożego Narodzenia...

avatar użytkownika gość z drogi

24. Droga @Intix :)

szczęśliwego Nowego Roku 2015,dużo zdrowia ,Miłości i Nadziei na lepsze Jutro :)serd poranne pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

25. Witaj Zofio Droga...:)

Dziękuuuję Ci...:)
Wzajemnie dla Ciebie i Twoich Bliskich... Wiary Nadziei i Miłości...:)
i wielu, wielu Łask... (także dobrego zdrowia)...  od Dzieciątka Bożego Nowonarodzonego... na ostatnie dni tego roku i na wszystkie w nadchodzącym 2015r.
Zosieńko...:) nie wiem w jakim wieku są Twoje Budrysy... ale przyjmij proszę dla Nich podarunek, który kryje się pod >tym linkiem...:)

Radujmy się z Narodzenia Pana...:)
Pozdrawiam serdecznie... jeszcze świątecznie...Ciebie i Twoją Rodzinę...:)
i wspólnie z Wesołymi Nutkami zaśpiewajmy...:)

 

avatar użytkownika intix

26. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO

***
a także:
Pozwól odejść słudze Twemu w pokoju

Niedziela, 28 grudnia 2014 roku

>Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa




Łukasz 2,22-40

Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: "Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela". A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu". Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.


Życie jest piękne i wartościowe, kiedy jest komuś oddane. Nie ma życia poza miłością. Kiedy kochamy, dajemy osobie kochanej to, co mamy najcenniejsze. Maryja i Józef ofiarują Ojcu Syna. Każdy człowiek należy do swoich rodziców i do Pana.

To za mało, aby nowe życie było przyjęte jedynie przez człowieka (Maryja i Józef). Konieczne jest to również ze strony Boga. Aby życie ludzkie stało się pełnym, znaczącym, potrzeba, aby zostało oddane Bogu. To, czego Bogu nie poświęcamy nie ma smaku, nie daje wewnętrznej mocy, nie pociesza.

Życie Jezusa zostało zanurzone w życiu Ojca. Ofiarowanie jest zanurzeniem się w miłości większej od miłości ludzkiej. Jest ono ogarnięciem tego, co skończone przez Nieskończonego. Poświęcamy się w ofiarowaniu, abyśmy zostali uświęceni.

Nic z tego, co człowiek otrzymuje w swoim życiu, jeśli nie jest poświęcone Panu, On nie uczestniczy w tych sprawach, nie jest zaproszony do przewodniczenia im. Ofiarowanie Jezusa jest wyrażeniem miłości Syna do Ojca. Aby miłość ludzka miała moc i była miłowaniem „do końca” potrzebuje oddania się tej Miłości, która niczego nie zatrzymuje, lecz umacnia, ubogaca i oddaje.

W naszym ofiarowaniu się Bogu, ktoś nas wspiera, ktoś w nim uczestniczy. Jak Maryja i Józef w oddaniu Jezusa, tak w naszym ci, którzy nas rozumieją, zdolni do bycia hojnymi przed Bogiem. On ubogaca to, co zostało Jemu ofiarowane. Starzec Symeon będący cały darem dla Boga, był człowiekiem sprawiedliwym, pobożnym i oczekującym pocieszenia od Niego.

Kiedy poświęcamy Bogu własne życie staje się ono również Jego życiem. Żyjąc we mnie, niesie On to wszystko, co mnie raduje i boli. „Bez Niego nic nie możemy uczynić”. Bez Niego nie oddychamy oczekiwaniem i nie spodziewamy się Jego pocieszenia. Żyjąc tajemnicą poświęcenia się żyjemy świadomością tego, że jedynie On niesie nam pełne i głębokie pocieszenie, będące źródłem życia w Nim.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

28. MIŁOŚĆ JEST WIĘZIĄ DOSKONAŁOŚCI

Miłość jest ważniejsza
od mówienia o miłości.
(Ks. J. Twardowski)

Rodzina Święta. Świętość Jezusa, świętość Maryi, świętość Józefa. Już w chwili zwiastowania Maryja usłyszała z ust anioła słowa: "Duch Święty zstąpi na Ciebie (...). Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym". Również Józef swoją pokorą, prawością i posłuszeństwem współtworzył świętość tej niezwykłej wspólnoty.

Jezus stał się człowiekiem, narodził się i wzrastał w ludzkiej rodzinie. W rodzinie doświadczył także w swym człowieczeństwie, czym jest miłość. Jak każdy człowiek uczył się miłować Boga i bliźniego i pozostawił nam to, co sam przeżył. Również cierpienie. Cierpienie samotności, niezrozumienia, odrzucenia. Bez jednej choćby rany to jeszcze nie miłość...

Jezus znał słabość ludzkiego serca i dlatego poprzez sakrament małżeństwa chciał być u początków każdej rodziny. To Jego obecność jest źródłem jej świętości i gwarancją jedności. Świętość kojarzy się z doskonałością. W chrześcijańskiej rodzinie Jezus kocha pierwszy, każdego, zawsze miłością doskonałą.

Szczęśliwa rodzina, której więzią doskonałości jest miłość. W rodzinie uczymy się kochać bezinteresownie, tak po prostu, za nic. Nieważne, czy zmywam naczynia, czy sprzątam, czy obsługuję komputer, czy odrabiam lekcje, czy wypoczywam; ważne - jak to robię, ważne, czy kocham. W rodzinie człowiek jest kochany ze wszystkimi swoimi słabościami i wadami, z całym bagażem swoich problemów. Miłość nie jest tylko uczuciem, wzruszeniem, zapatrzeniem. Jest dojrzewaniem, troską i wzajemną za siebie odpowiedzialnością.

Morze milczy, ziemia krzyczy, niebo śpiewa, a tylko w sercu człowieka jest głębia morza, krzyk ziemi i śpiew nieba. Ludzkie serce, które czerpie siłę od Stwórcy, potrafi umilknąć, by drugi mógł zaistnieć, umie znieść cierpienie, wiedząc, że ono również jest drogą do jedności z Bogiem i z braćmi, pragnie wreszcie wyśpiewywać swoje Magnificat z radości, że dzięki zdolności do miłowania może już tu, na ziemi, w pewnej mierze doświadczać nieba.

Człowiek, który kocha, potrafi podzielić się miłością. Człowiek z człowiekiem może podzielić się Bogiem, i to jest najważniejsze i najpiękniejsze w chrześcijańskiej rodzinie. Taka rodzina, w której przekazuje się wiarę i dzieli się nią, staje się szkołą miłości. Jest prawdziwie domowym Kościołem.

Polskie słowo "rodzina" pochodzi od czasownika "rodzić". Rodzi się przede wszystkim człowiek, ale nie tylko; rodzą się więzy miłości, rodzi się powołanie, rodzą się dobre pomysły. W rodzinie człowiek rodzi się do wiecznego życia dzięki wzrastaniu w świętości.

Źle jest, gdy nasze serca przestają myśleć i zapominają o tym, co najistotniejsze. Zajmują się sobą i kochają po swojemu; krzyczą, ranią, obrażają się i boją. Rzucają się w złości i miotają czasem nawet w nienawiści. Rodzina staje się polem walki, gdzie jedna osoba potrafi nieraz wszystkich sterroryzować. Nie tak ma być między nami.

"Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem..." (II czyt.).

Oby każda nasza wspólnota promieniowała coraz bardziej światłem wzajemnej miłości. Wtedy "świat uwierzy". Obudzi się w nim tęsknota. Zapragnie pełni pokoju, radości i jedności.

Ks. Tadeusz Czakański

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/H/HX/swietej_rodziny-0-5.html

avatar użytkownika Maryla

29. @intix

„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was

umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie”
(J 13, 34).



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

30. Droga Intix :)

dzięki za cudny podarunek,Budrysy i Budrysiątko dziękują serdecznie :)
a TY droga Przyjaciółko,tak serdecznie wspominana przez śp Pana Michała w naszej korespondencji zawsze jesteś w moich myślach...:) "wesołę nutki" śpiewaliśmy wspólnie :)
droga @Intix :)
Budrysowo kłania Ci się i serdecznie pozdrawia,pamiętając również o wielkim szacunku jaki miał dla Ciebie Nieobecny już Pan Michał :)
To już ostatnie dni starego Roku,ale każda Jego godzina jest ważna...tak dla Nas jak i dlaPolski,co przyniesie Nowy ? tego nie wiemy,Trzy jednak słowa,to słowa jak modlitwy brzmienie...Miłość Nadzieja i Wiara...to słowa,które często przywołujesz dla Nas...i za to Ci serdeczne dzięki....:)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

31. @Maryla

Pięknie dziękuuuję... :)

Zachęcona Twoim komentarzem, znalazłam  teraz "fragment" z:
KONFERENCJE I ROZWAŻANIA - Ks. Edward Staniek
Pozwolę sobie pod tym wpisem zapisać:

MIŁOŚĆ WZAJEMNA

Mamy za sobą refleksje nad dwoma formami ewangelicznej miłości drugiego człowieka. Celem miłości bliźniego jest przezwyciężenie obojętności w świecie.

Celem miłości nieprzyjaciół jest przezwyciężenie nienawiści istniejącej na świecie.

Celem zaś miłości wzajemnej, której poświęcimy dzisiejsze rozważanie, jest objawienie światu nowego ewangelicznego sposobu życia. Biorąc pod uwagę codzienne doświadczenie, łatwo stwierdzić, że stosunkowo często możemy spotkać ludzi, którzy kochają swoich bliźnich. Rzadziej mamy do czynienia z tymi, którzy potrafią w sposób ewangeliczny kochać nieprzyjaciół. A bardzo rzadko mamy do czynienia z ludźmi, którzy przeżywają miłość wzajemną. Jest to jakiś wielki paradoks, ponieważ serce człowieka pragnie przede wszystkim tej wzajemnej miłości.

Miłość wzajemna Bożym darem

Dlaczego miłość wzajemna jest rzeczywistością tak wyjątkową? Odpowiedź jest prosta. Tak miłość bliźniego, jak i miłość nieprzyjaciół jest w zasięgu możliwości jednego człowieka. Tu wszystko zależy ode mnie. Natomiast w miłości wzajemnej nie wszystko zależy ode mnie. Ja nie mogę nikogo zmusić do tego, aby mnie kochał. Nie mam do tego ani prawa, ani żadnych środków. W miłości wzajemnej tylko 50% zależy ode mnie, drugie 50% należy całkowicie do drugiej osoby. Sprawa jest tym bardziej skomplikowana, że człowiek jest tajemnicą i nigdy w pełni nie wiem, ani komu zawierzyłem, ani w jakim stopniu ten człowiek potrafi kochać. W tej sytuacji zaistnienie prawdziwej, autentycznej miłości wzajemnej, a więc tych stu procent jest możliwe wyłącznie wówczas, kiedy dwóch ludzi łączy sam Bóg. On jest znawcą ludzkiego serca. On jeden może te serca odpowiednio dobrać i połączyć ze sobą.

Jeżeli tak jest, to miłość wzajemna jest darem. Bardzo często sądzi się, że wystarczy, jeśli dwie osoby chcą się kochać, aby zaistniała miłość wzajemna. To jest nieporozumienie. Tak może wyglądać sympatia, ale nigdy ewangeliczna miłość wzajemna. Taka miłość jest zawsze wielkim darem, tak wielkim, że człowiek się go nie spodziewa, a kiedy się zjawia, człowiek czuje się zakłopotany, zdając sobie sprawę, że nie dorasta do tego daru. Trudno mu nawet uwierzyć, że dostąpił tej wielkiej łaski możliwości przeżycia na ziemi pełnej, autentycznej wzajemnej miłości.

Aby zrozumieć przykazanie wzajemnej miłości, trzeba wejść do Wieczernika. Wielki Czwartek jest przełomową datą w dziejach miłości na ziemi. Zanim jednak to uczynimy, musimy sobie uświadomić kilka faktów.

Chrystus nigdy nie mówił o przykazaniu miłości wzajemnej do tłumów. Ogłasza je dopiero na kilka godzin przed Swoją śmiercią, w Wieczerniku, w gronie niezwykle małym. Obecnych jest jedenaście osób. Chrystus czeka, aż Wieczernik opuści Judasz. Dopiero wtedy, przy zamkniętych drzwiach, Chrystus ogłasza rewolucyjne prawo miłości wzajemnej.

Jeżeli uważnie obserwujemy działalność Chrystusa, to dostrzeżemy jedno: sympatyków Chrystusa były tysiące, uczniów Chrystusa niewielu. Przykazanie miłości wzajemnej jest przekazane wyłącznie Chrystusowym uczniom. Oto jak brzmią słowa Jezusa: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13,34-35).

Druga prawda. Po miłości wzajemnej świat rozpozna przynależność ludzi do Chrystusa. I tu chciałbym bardzo mocno podkreślić jedno: nie po miłości nieprzyjaciół poznaje się Chrystusowych uczniów, ale po miłości wzajemnej, po tym, że potrafią wzajemnie darzyć się miłością. A więc chodzi o zaprezentowanie światu nie tyle odwagi, której wymaga miłość nieprzyjaciół, ile szczęścia zawartego we wzajemnej miłości. To jest ta ewangeliczna perła, to jest ten ewangeliczny skarb, wielka wspaniała wartość, którą uczniowie Chrystusa mają objawić światu.

I wreszcie trzecia prawda zawarta w tej wypowiedzi. Przykazanie nowe posiada szczególną miarę, zupełnie inną miarę, aniżeli przykazanie miłości bliźniego. Miłość bliźniego - jak siebie samego; miłość wzajemna - tak jak Ja was umiłowałem. Miara ewangelicznej miłości wzajemnej to miara największa, miara miłości, którą Chrystus nas umiłował. W tej sytuacji staje się zrozumiały podstawowy warunek wzajemnej miłości. Jest to spotkanie i umiłowanie Chrystusa, jest to przyjaźń z Chrystusem. I nie gdzie indziej, ale właśnie w Wieczerniku, słyszymy te zdumiewające słowa Chrystusa:

Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał (...). To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali (J 15,14-17).

Droga do przeżywania wzajemnej miłości to droga przyjaźni z samym Jezusem Chrystusem. Trzeba się po prostu znaleźć w gronie przyjaciół Chrystusa i dopiero On przedstawia mnie swojemu drugiemu przyjacielowi: „poznajcie się". On łączy swoich przyjaciół ze sobą węzłem prawdziwej, wzajemnej miłości. On wybiera i On decyduje, kto ma być darem dla kogo. To wszystko jest Jego dziełem. Okazuje się zatem, że kto nie przeżył przyjaźni z Chrystusem, nigdy nie otrzyma daru wzajemnej miłości. Ewangeliczna miłość wzajemna posiada zatem charakter ściśle religijny. U jej podstaw leży doskonała realizacja pierwszego i najważniejszego przykazania: Będziesz miłował Pana Boga twego (Chrystusa) z całego serca swego, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich. Na tym przykazaniu oparte jest przykazanie: abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.

Sposób realizacji miłości wzajemnej

Przykazanie jest jasne, a teraz chodzi o sposób, w jaki według Chrystusa należy je realizować. Jeżeli uważnie czytamy Ewangelię, to łatwo zauważymy, że Chrystus mówi nie tylko, „co" należy czynić; ale mówi zawsze „jak" należy czynić. W Ewangelii jest zawarta odpowiedź na pytanie, które nas najbardziej interesuje, a mianowicie w jaki sposób realizować wymagania podane przez Jezusa. Przypominam, że w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie Chrystus ukazał bardzo precyzyjnie, na czym polega miłość bliźniego: zobaczyć, zatrzymać się, opatrzyć rany, odwieźć do gospody, zapłacić, pielęgnować, mówiąc krótko - pomóc poszkodowanemu wrócić do życia.

 Podobnie ukazał, na czym polega realizacja przykazania miłości nieprzyjaciół: modlitwa, dobry czyn wobec tego, który nas nienawidzi, i wreszcie troska o to, aby nie odpowiedzieć ciosem na cios.

Jak zatem w praktyce ma wyglądać ewangeliczna miłość wzajemna? Jezus jako najdoskonalszy pedagog, jaki kiedykolwiek chodził po ziemi, wiedział, że do wyjaśnienia tego przykazania nie wystarczą słowa, że tego się nie da powiedzieć nawet w przypowieści, że sprawa jest zbyt wielka, ażeby można było poprzestać tylko na słownym pouczeniu. Miarą miłości wzajemnej jest przykład samego Chrystusa - Jak Ja was umiłowałem. Chrystus zatem musiał dać taki przykład.

Rzecz dzieje się w Wieczerniku. Św. Jan, który najdoskonalej kochał Chrystusa, który w Wieczerniku w czasie wieczerzy spoczywał na Jego piersi, bardzo dokładnie przedstawił zachowanie Chrystusa. Oto jego słowa, jeden z najpiękniejszych fragmentów Ewangelii:

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy i zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany (J 13,1-5).

Nie wszyscy chcieli się zgodzić na to umywanie, szczególnie głośno protestował Piotr. Chrystus musiał mu tłumaczyć, że teraz nie rozumie tego, co On czyni, ale zrozumie nieco później. A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem" (J 13,12-15). Miłość wzajemna to wzajemne umywanie nóg. Wzajemne - jeden drugiemu. Jeżeli jeden umywa nogi, a drugi nie, to mamy do czynienia z miłością bliźniego. Chodzi zaś o to, by sobie wzajemnie nogi umywać.

Moi drodzy, to jest niezwykle wielkie wydarzenie w dziejach ludzkości. Proszę pamiętać, że kiedy Bóg chciał objawić swoją wszechmoc i mądrość, stworzył wspaniały świat, jego cudowne prawa, które do dnia dzisiejszego podziwiamy, powoli odkrywamy, próbujemy w jakiejś mierze wykorzystać. Nigdy nas jednak nie wezwał, byśmy Go naśladowali w dziele stworzenia wielkich rzeczy. Ale kiedy Bóg chciał objawić Swoją miłość, wziął do ręki miednicę i umył swoim uczniom nogi! I tu powiedział: Dałem wam przykład, abyście jakom Ja wam uczynił, tak i wy czynili.

Nikt z nas nie może się usprawiedliwić, że nie potrafi naśladować Boga, że nie potrafi kochać, bo każdy z nas potrafi wziąć do ręki miednicę i umyć drugiemu nogi. Miłość objawia się nie w wielkich rzeczach. Miłość objawia się w drobiazgach, w służbie, w najprostszej służbie. To nie jest przypowieść, to jest rzeczywistość. Pełnia tej służby objawia się w ofierze złożonej z życia. Chrystus w Wieczerniku powiada: Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. I znów, to nie jest przypowieść. Upłynie kilkanaście godzin i Chrystus za swoich uczniów, których umiłował do końca, oddaje swoje własne życie. W tej sytuacji staje się jasne, że miłość wzajemna, o której mówi Chrystus w Wieczerniku, jest pełnią miłości.

Skutki miłości wzajemnej

Człowiek, który przeżywa miłość wzajemną, umie kochać bez problemu tak bliźnich, jak i nieprzyjaciół. Dlaczego? Bo wszystkich kocha tak, jak kocha Chrystus. Miarą jego miłości bliźniego, miarą jego miłości nieprzyjaciół jest miłość samego Chrystusa.

 Powiedzmy więcej, dopiero ten, kto uczestniczy we wzajemnej miłości, w nowym przykazaniu, potrafi w pełni zrozumieć i łatwo wykonać wszystkie wymagania, jakie stawia Chrystus odnośnie do miłości bliźniego i miłości nieprzyjaciół. I to są święci. Oni nie mają kłopotów z miłością bliźniego i miłością nieprzyjaciół, ponieważ oni przeżywają pełnię miłości.

Drugi niezwykle ważny wniosek: miłość wzajemna całkowicie usuwa z życia samotność. Kocham i jestem kochany, a to są dwie rzeczywistości, które decydują o szczęściu człowieka. Miłość bliźniego nie usuwa samotności. Ktoś może być człowiekiem wielkiego poświęcenia, dwadzieścia cztery godziny na dobę opiekując się bliźnimi, i może być bardzo samotny. Tym bardziej nie usuwa samotności miłość nieprzyjaciół.

Natomiast w miłości wzajemnej człowiek wchodzi we wspólnotę, serce jego nigdy nie bije samo, zawsze jest włączone w rytm wielu serc kochających Boga. Stąd człowiek ten jest autentycznie szczęśliwym człowiekiem, wypełniony wielkim pokojem, równowagą ducha, pełnią radości, pełnią wolności, o której mówi Chrystus w Wieczerniku. To szczęście człowieka, który przeżywa ewangeliczną wzajemną miłość, promieniuje z jego postawy. To szczęście staje się znakiem, po którym świat poznaje jego przynależność do Chrystusa:

Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeżeli będziecie mieć miłość wzajemną do siebie.

Czy świat musi widzieć jedną i drugą stronę? Nie, w wielu wypadkach nie powinien. Świat jest zazdrosny i każdy skarb stara się zniszczyć. Nie musi wiedzieć, kogo ten człowiek kocha, ale widzi jego szczęście i to szczęście go zastanawia. Pyta: Dlaczego ten człowiek jest szczęśliwy? Czasami z punktu widzenia czysto doczesnego nic na to nie wskazuje: jest biedny, nawet kaleki, czasami chory, cierpi, a promieniuje szczęściem, bo przeżywa miłość wzajemną.

Miłość wzajemna podstawą chrześcijańskiego życia

Teraz dopiero można zrozumieć, dlaczego nauka Kościoła katolickiego o małżeństwie stoi w obronie nierozerwalności małżeństwa. U podstaw bowiem sakramentu małżeństwa jest wzajemna miłość. To są dwa serca, które umieją kochać Boga. Bóg te serca łączy z sobą, a więc mąż jest darem dla żony, żona darem dla męża. Darem Chrystusa. Sakrament małżeństwa to małżeństwo przyjaciół Chrystusa, przez Niego dobrane, przez Niego połączone, przez Niego pobłogosławione. Ponieważ jest oparte o przyjaźń z Chrystusem, nie może być rozerwalne. To jest niemożliwe, bo jeżeli jeden drugiemu nogi umywa, to na jakiej podstawie mają się rozejść? Jeżeli mąż jest gotów oddać życie za żonę, a żona za męża, to gdzie tu mówić o rozejściu. Przykazanie wzajemnej miłości stanowi fundament i cel życia małżeńskiego. Oni mają tak się kochać wzajemnie, aby dzieci wychowane w tej miłości poznały prawdziwe ewangeliczne szczęście człowieka.

To samo przykazanie stanowi fundament i cel życia zakonnego. To samo przykazanie wzajemnej miłości stanowi fundament i cel życia kapłańskiego. To jest po prostu ta wspaniała perspektywa chrześcijańskiego życia. Chrystus zwraca się do nas:

 „Słuchajcie, Ja chcę, abyście byli szczęśliwi, chcę, aby każdy z was przeżył wzajemną miłość. Ja was po to wybrałem, Ja was po to zgromadziłem, Ja po to do was przyszedłem. Mnie przede wszystkim zależy na waszym szczęściu".

To jest chrześcijaństwo. I jeśli chodzi o perspektywę rozwoju naszego życia, to nie wolno zapomnieć, że celem naszego spotkania z Chrystusem, każdej naszej modlitwy jest stopniowe dorastanie do miłości wzajemnej.

Czas nasz dobiega końca. Jutro dzień spowiedzi. Proszę, aby w tym roku przy rachunku sumienia uwzględnić refleksję nad swoją miłością. Chodzi o to, aby zastanowić się nad właściwym czy niewłaściwym ustawieniem miłości własnej (samego siebie), nad podejściem do miłości bliźniego, nad niechęcią czy nienawiścią, a więc nad miłowaniem nieprzyjaciół. Kończąc, podaję dwa ostatnie rekolekcyjne pytania do refleksji nad miłością wzajemną.

Co uczyniłem od ostatnich rekolekcji, by lepiej poznać Chrystusa i dorastać do Jego miłości? Przyjaźń ta jest warunkiem miłości wzajemnej.

Czy wiem, że prawdziwa miłość objawia się w małych rzeczach, w umyciu nóg temu, kogo kocham? Jak cenię te wielkie drobiazgi?

Kończąc, serdecznie zapraszam do ostatniego naszego wspólnego spotkania w czasie Świętej Ofiary, gdzie razem będziemy błagać Boga o rozwój naszej miłości. Jutro w homilii podczas Mszy św. chciałbym krótko odpowiedzieć na podstawowe pytanie, koronujące nasze rekolekcyjne rozważania: Gdzie i w jaki sposób można się najszybciej nauczyć ewangelicznej miłości drugiego człowieka?

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR/staniek_konferencje-10.html
***

Nadal świątecznie... Pozdrawiam serdecznie...:)

avatar użytkownika intix

32. Droga Zofio...:)

Miło mi, że podarunek sprawił radość...:)

A Pan Michał... nieodżałowany Pan Michał...:(
Ja też bardzo Go szanowałam... a teraz... codzienna Modlitwa za Niego... aby Dobry Bóg przyjął go do Królestwa Swego...

***
"...To już ostatnie dni starego Roku,ale każda Jego godzina jest ważna...tak dla Nas jak i dla Polski,co przyniesie Nowy ? tego nie wiemy,Trzy jednak słowa,to słowa jak modlitwy brzmienie...Miłość Nadzieja i Wiara...to słowa,które często przywołujesz dla Nas.."

Módlmy się... prośmy... o Wiarę Nadzieję i... Miłość...
One... są najważniejsze w naszym życiu...

Zosieńko... Dziękuję Ci... Pozdrawiam serdecznie i nadal świątecznie...:) Ciebie i całe Budrysowo...:)

avatar użytkownika intix

33. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO


***
a także:

Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu

Poniedziałek, 29 grudnia 2014 roku
Łukasz 2,22-35

Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby Je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela. A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.


Ważne jest to ile człowiek ma lat, co w życiu przeżył, jak żył, jakie funkcje pełnił w swojej społeczności. Patrząc na Symeona w świątyni wychodzącego naprzeciw Świętej Rodziny zaczynamy rozumieć, że zawsze jest dobry czas, również późny wiek życia, na przeżycie czegoś niezwykłego. Niezwykłe jest to, że Symeon i Anna razem zrozumieli, że to, co widzą i słyszą jest działaniem Boga. Trudno z innymi patrzeć na życie swoje, własnej wspólnoty i zobaczyć w nich działanie, obecność, rękę Boga. Za wydarzenia przykre, bolesne czynimy winnymi ludzi, ich charaktery, nieprzemakalność w przyjmowaniu prawdy, słabą wrażliwość wewnętrzną. Może i to się pojawić, jako warstwa zewnętrzna, która robi na nas negatywne wrażenie. I na tym wrażeniu w ocenie zjawiska, które jest dokuczliwe, jesteśmy skłonni zatrzymać się.

Symeon i Anna widzą razem, rozumieją razem, radują się razem. Co to jest wspólnota? To ludzie, którzy razem uczą się wierzyć Bogu, razem się cieszą, razem tworzą, sprzeczają się i godzą, lecz nie trwają z uporze, w nie przebaczeniu.

Maryja doświadczy tego, co jest dwubiegunowością życia człowieka: radości i cierpienia, pocieszenia i bólu. To wszystko przygotował dla Matki Syn, który się narodzi. Maryi nie czeka beztroska przyszłość. Cieszy się narodzinami Syna, ale jest w tej radości ból, że dla Niego, nie było miejsca, że musi uciekać, że będzie cierpiał, choć nic złego nie uczynił. Za radością, może nas czekać cierpienie. Ktoś nam przygotuje: radość i cierpienie. Ktoś się o to zatroszczy. Cierpimy, choć nic złego nie czynimy. Uciekamy przed kimś lub przed czymś, choć chcielibyśmy doznawać stabilizacji duchowej, moralnej i emocjonalnej. Chcemy spokoju, spokoju, spokoju, a tymczasem, niepokój, problemy, narastająca niechęć do innych we wspólnocie.

Maryja uświadomiła sobie, że nie czeka Jej beztroska przyszłość, gdy spotkała starca Symeona w świątyni. W świątyni, na modlitwie, dając Bogu swoje życie możemy odkryć, że życie będzie dla nas trudne: życie ze sobą i z innymi.

Bóg wyzwala w nas radość, ale są i takie chwile, kiedy jest dla nas niezrozumiały, budzi w nas sprzeciw i domaga się od nas przemiany w bólu. Maryja kształtowana przez ból. Między innymi te środki, były u podstaw Jej formacji: modlitwa, radość, ból, ucieczka, brak miejsca na nocleg, wielkie ubóstwo, wielkie zawierzenie, nie rozumienie Syna, niepokój o Niego, gdy był poza domem, współcierpienie z Nim na Golgocie.

Symeon należy do tej kategorii ludzi, którzy w obliczu bliskiej śmierci potrafią z wdzięcznością patrzeć na minione życie. "Teraz, w Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju". Podobnie jak dla Symeona, tak również dla nas, Jezus jest pokojem i światłem, ale też mieczem i cierpieniem. Duszę Matki Bożej ma przeniknąć miecz. Maryja będzie uczestniczyć w Męce Syna. Jezus przynosi nie tylko zbawienie, ale i sąd. Dzięki Niemu wyjdą na jaw ludzkie zamysły. Stanie się widoczne, jak bardzo ludzie zamykają się na Boga.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

34. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO

***
a także:

Była tam również prorokini Anna

Wtorek, 30 grudnia 2014 roku
Łukasz 2,36-40



Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta – Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.


Niezwykłym zwieńczeniem życia prorokini Anny, było spotkanie Jezusa, którego rodzice przynieśli do świątyni. Tyle lat się modliła, a dopiero u końca życia mogła spotkać i rozpoznać Tego, za którym przez całe życie tęskniła i o którym innym mówiła. Służyła Bogu. Żyła zgodnie z mężem i jej małżeństwo było szczęśliwe. Mówi o tym liczba siedem, będąca symbolem pełni i doskonałości. "Siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową". Będąc wdową, zdecydowała się na służbę Bogu w świątyni. Jest kobietą, która potrafi podejmować właściwe decyzje: wiedziała, jakiego mężczyznę wybrać na swojego męża, a po jego śmierci miała jasną świadomość, co zrobić dalej ze swoim życiem. Dawać siebie w życiu zarówno człowiekowi, jak i Bogu, nie żyjąc w żadnej wewnętrznej sprzeczności, to była mądrość Anny. Więź Anny z Bogiem była silna i wierna, gdyż "nie rozstawała się ze świątynią". Świątynia może stać się dla człowieka domem. Człowiek może być domem dla świątyni. Nie tylko Anna żyła w świątyni, ale i świątynia żyła w niej. Tam, gdzie szła, niosła swoją wierność wobec Boga i umiłowanie Jego.

To, czym żyła w swoim wnętrzu, było również na jej ustach: "sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim". Była rozumiana przez tych, którzy podobnie jak i ona, oczekiwali Mesjasza. Żyła oczekiwaniem, tęsknotą, pragnieniem wolności, miłością do Tego, który ma przyjść. Czyż nie to pozwoliło jej rozpoznać Jezusa? Ona już otrzymała Jego obraz. Tęsknota i miłość umożliwiają zobaczenie w sercu tego, którego się oczekuje. Jej czuwanie, to znaczy życie, obejmowało dnie i noce. Dzień i noc to odpowiedniki światła i ciemności. Noc wiąże się z początkami zarówno dobrych jak i złych duchów, a także z początkami człowieka. Zarówno w dzień, jak i w nocy wzrastamy. Noc nie przeszkadza w duchowym i moralnym rozwoju człowieka, choć wskazuje na działanie sił wrogich człowiekowi, jego powołaniu i ostatecznemu przeznaczeniu. Noc jest towarzyszką zła, odwróconą stroną życia.

Zarówno w dzień, jak i w nocy, jesteśmy wzywani do wielbienia Boga: "Dnie i noce błogosławcie Pana, chwalcie i wywyższajcie Go na wieki" (Dn 3,71). Noc jest ponadto symbolem bojaźni, nieszczęść i śmierci. Jednak będzie ona musiała ustąpić, gdy przyjdzie dzień Pański. W nocy możemy być otwarci na Boga, na światło łaski, która od Niego przychodzi. To w nocy, mimo różnorodnych przeszkód w postaci pokus, namiętności, możemy stawać się wolnymi duchem, mocarzami dobra, kontemplatykami Światłości. Izraelici w nocy wyszli z niewoli, z ziemi egipskiej. Noc jest czasem niewiedzy i grzechu. Żyć w świetle oznacza konieczność odrzucenia uczynków ciemności, czyli nocy. Prorokini Anna jest symbolem czuwającego człowieka. Bez względu na to, czy jest noc, czy dzień, ona jest przygotowana na przyjście Jezusa Chrystusa.

Anna miała za sobą trzy etapy życia, jakże istotne dla kobiety: dziewictwo, małżeństwo i wdowieństwo. Służy Bogu w modlitwie. Nie opuszcza świątyni. I jest prorokinią. Widzi sprawy głębiej od innych. Widzi, co Bóg uczynił poprzez Jezusa. Ma ona zdolność rozpoznawania tego, co Bóg myśli na temat określonej sytuacji, jak ocenia postępowanie w przeszłości, czego pragnie w chwili obecnej, i jaką rolę odegra w życiu przyszłym. Jest ona przykładem poświęcenia, zrozumienia, świętości i oddania. Jest osobą, której powołaniem jest widzieć lub słyszeć to, co Bóg ma do przekazania, wyrazić to swoim życiem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

35. Zakończenie roku kalendarzowego

Wszystko przez Nie się stało. (J 1, 3).

Znana anegdota głosi, że pewien kapłan katolicki odwiedził niegdyś dom Alberta Einsteina. Ksiądz ten przeczytał artykuł napisany przez Einsteina przed laty, w którym wielki uczony dowodził, że we wszechświecie panuje ład i porządek. Ksiądz chciał porozmawiać z Einsteinem na ten temat, ten jednak zaczął stawiać mu pytania dotyczące Mszy świętej. Ksiądz wyjaśnił mu, czym jest transsubstancja, w wyniku której chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Chrystusa. Powiedział też, że widzi tu pewne analogie z teorią Einsteina o możliwości zamiany materii w energię. Einstein odparł: „W takim razie oznacza to, że Chrystus jest nieograniczony czasem i przestrzenią”.

Nie mamy dowodów, że Einstein nawrócił się na chrześcijaństwo, być może jednak uczyniłby to, gdyby zastanowił się nad dzisiejszą Ewangelią. Jan mówi nam bowiem, że Bóg jest nie tylko ponadczasowy i niezmienny, lecz również żywy. Nie jest bezosobową siłą, którą można zmierzyć, ale Bogiem Miłości. Posłał na świat Swego Syna, Jezusa, aby nas zbawił i abyśmy mogli żyć jako Jego dzieci. W Jezusie nasze życie ma sens i cel. W Nim poznajemy, skąd przyszliśmy i dokąd idziemy. W Nim cały wszechświat wreszcie nabiera sensu!

Albert Einstein poświęcił całe życie na to, by badać pojęcie czasu i przestrzeni. Skąd przyszliśmy? Dokąd zmierzamy? W jaki sposób funkcjonuje wszechświat? Są to bardzo istotne pytania z punktu widzenia fizyka. Może je jednak zadać sobie również każdy z nas, trwając przed Panem na modlitwie osobistej, a zwłaszcza adorując Go w Najświętszym Sakramencie.

Szczególnie dziś, w ostatni dzień roku, stań w obecności ponadczasowego, wiecznego, wszechobecnego Słowa. Pozwól Mu ukazać ci, kim jesteś, skąd przychodzisz, a co najważniejsze, dokąd On chce cię zaprowadzić. Wyznaj wiarę w to, że Bóg, który jest ponad czasem - i który jest Stwórcą czasu - odkupił twoją przeszłość i ma w Swoich dłoniach twoją przyszłość. On towarzyszy ci na każdym kroku twojej życiowej drogi. Powierz Mu swoje życie, zaufaj Mu, a On tchnie w twoje serce powiew wieczności.

http://www.kapky.eu/pl/homilie/okolicznosciowe/zakonczenie-roku-kalendar...


avatar użytkownika intix

36. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO


***
a także:

Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył

Środa, 31 grudnia 2014 roku
>Św. Sylwestra

Jan 1,1-18


Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz [posłanym], aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było [Słowo],a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali - łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył.


Wszystko, co kochamy, pochodzi od Boga. Nie podziwiamy stworzenia, zapominając o Stwórcy. Nie mogę pokazać innym naszego Boga, możemy jednak pokazać Jego dzieła. Wszystko przez Niego zostało uczynione.

Są w Prologu cztery słowa, które wyrażają całość Objawienia Bożego: Słowo, Życie, Światłość i Chwała.

„Na początku było Słowo”. Wszystko istnieje w Bogu. W Nim wszystko otrzymało życie i jest podtrzymywane w istnieniu. Każdego dnia Bóg udziela nam ze swojego życia. Dlaczego Bóg dał nam życie? Abyśmy byli święci i nieskalani w miłości przed Nim. Bóg powiedział Słowo i wszystko zaczęło istnieć. Jezus mówi: „Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam” (J 5,17).

W Boże Narodzenie świętujemy przyjście do nas stwórczego Słowa z pierwszego dnia świata. To Słowo objawiło się nam i ono jest Panem nieba i ziemi. To Słowo jest Prawem, które nas prowadzi, Mądrością, która nas oświeca, Słowem, które nas poucza. To słowo stało się Człowiekiem.

Zobaczmy, że Słowo wyraża to, co w nas najlepsze. Ono mówi o nas w sposób najgłębszy. Słowo pozwala na komunikowanie się między nami, poucza nas, rozwija, uświęca. Człowiek jest człowiekiem, ponieważ mówi! Słowo kwiliło ustami Dziecka w Betlejem.

Wraz z przyjściem Słowa na ziemię, przez tajemnicę Wcielenia, rozpoczyna się jakby nowe stworzenie świata. Kiedy słuchamy, rozważamy Słowo Boga, On nas stwarza nowymi. Słowo przyszło na ziemię, ponieważ człowiek zagubił się w mowie, dokonało się pomieszanie języków. Kiedy słuchamy Słowa, odzyskujemy jedność z innymi, rozumiemy się, błogosławimy wzajemnie, a nie złorzeczymy. Gdzie jest Słowo, jest błogosławienie; gdzie zaś nie ma słuchania Słowa, człowiek nie ma siły do przeciwstawiania się złu. Jesteśmy ludźmi świadomymi swojej wartości i piękna, kiedy Słowo żyje w nas, a my żyjemy w Nim.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także:

>Program pracy nad sobą …

***
Bóg zapłać...


avatar użytkownika gość z drogi

37. Droga @Intix :)

 

Wiara, nadzieja, miłość.

te Trzy Słowa na cały następny Nowy Rok dla Ciebie,dla Blogmedia24.pl i dlaPolski :)
serdeczności z ostatniego Dnia Starego Roku :)na drodze do Nowego,jeśli  Bóg pozwoli :)
Jezu,ufam Tobie 





                              

gość z drogi

avatar użytkownika intix

38. Droga Zofio...:)

Tak... Wiary Nadziei Miłości...
Tej Triady, Którą Pan Bóg tworzy i łączy...
Życzmy sobie wzajemnie... życzmy Wszystkim... życzmy Polsce... światu...
na Anno Domini 2015...

Dziękuuuję Ci... Pozdrawiam baaardzo ciepło...:)

avatar użytkownika intix

39. Słowo Boże na dziś...


SŁOWO


***
a także:

Opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu

Czwartek, 1 stycznia 2015 roku
>ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI

Łukasz 2,16-21


Udali się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.


Macierzyństwo Maryi odsłania nam tajemnicę życia Jezusa. Miała Ona odwagę zgodzić się na to, by w Jej życiu to, co dotyczy spraw intymnych, pięknych, kobiecych – łączyło się z Bogiem. Gdy człowiek wchodzi w taką bliskość Oblubieńczą z Bogiem, otrzymuje łaskę pokazania Jezusa.

Macierzyństwo Maryi zmienia Jej życie, życie Józefa, mężczyzn, którzy stali się apostołami i uczniami Jej Syna, zmienia życie kobiet, które Jezusowi towarzyszyły w drodze. Maryja wyzwala potrzebę bycia pielgrzymem. Pasterze, których spotkaliśmy w świętą noc Bożego Narodzenia, zdążali z pośpiechem, szukali i znaleźli Świętą Rodzinę. Maryja zdążała z pośpiechem w góry, po zwiastowaniu. Macierzyństwo, jest udzielaniem tego, co człowiek sam praktykuje, czym żyje i jak żyje. Tak żyć, aby inni chcieli szukać Jezusa, a gdy Go znajdą, pozostać przy Nim.

Co czynimy z dobrym pośpiechem, takim, który nas i innych czyni "błogosławionymi? Taki pośpiech, który uczy wiary w spełnienie się słów Pana. Taki pośpiech, którego zwieńczeniem jest wielbienie: "Wielbi dusza moja Pana". Kogo chcemy szukać lub, co szukać? Dlaczego szukamy? Co znaleźliśmy w minionym Roku Pańskim, co zrozumieliśmy, na jakie tajemnice otworzyły się nam oczy, które słowa Pisma wprawiły nas w zdumienie Bogiem? To, co szukam i znajduję może zmienić moje życie. To nie powinno być cokolwiek. Spotykamy pasterzy, którzy wiedzą dokąd idą, czego chcą, co mówią o "tym Dziecięciu".

Maryja jest Matką dla Jezusa, dla pasterzy, dla uczniów Syna, również dla nas. Matka to ktoś, kto odsłania sprawy najważniejsze w życiu dziecka. Maryja odsłania wielką Tajemnicę naszej wiary – Osobę Jezusa Chrystusa. Czyż macierzyństwo nie polega na tym, aby życie, nowe życie przechodziło przez człowieka? To, co pozwalam odsłonić przed moim sercem, to, co przechodzi przez serce, staje się moim doświadczeniem, moją mocą.

Zachowuj w sercu to wszystko, co Bóg czyni w tobie i wokół ciebie. Rozważaj w sercu, choćby życie wydawało się krzywdzące, niesprawiedliwe, a ludzie nieuczciwi. O czym mówię? O macierzyństwie, o życiu tajemnicą duchowego macierzyństwa. Trudno jest być Matką od nędznej stajni do poniżającej Golgoty. Lecz Maryja nosiła w sobie pokój. To wszystko jest możliwe, gdy dar pokoju, dar Ducha Świętego ożywia moje serce.

Maryja chłonie Sercem wszystkie wydarzenia towarzyszące przyjściu na świat Jezusa. Gdy Jezus będzie już mówił, będzie słuchała, rozważała i zachowywała w Sercu Jego słowa. Tymczasem rozważa i zachowuje to wszystko, co łączy się z Jego przyjściem na Ziemię. Słucha świadków tego wydarzenia i wpatruje się w nich, ich radość, hojność wobec Jej Syna, otwartość serca. Jej Serce słucha, rozważa i zachowuje, to znaczy poczyna się w nim słowo, rozwija i rodzi. To proces siania słowa, czułej jego pielęgnacji w sercu i rodzenia się.

Serce Maryi żyje i oddycha otwartością. Jest w nim umiejętność przyjmowania, nasłuchiwania, skupienia, uwagi na tym, co ktoś mówi. Tak wyraża się Jej miłość, Jej macierzyństwo. Otwarte serce, słuchające jest podatne na ból, na zranienie, na usłyszenie tego, co może przeniknąć cierpieniem na wiele lat. Być człowiekiem o sercu otwartym, to zaufać również wtedy, kiedy nie ma do tego żadnych przesłanek. Kochając sercem, stajemy się w nim bezbronni. Łatwo nas zranić. Miłość jest bezbronna, ufna, otwarta, szczera, piękna. Zranienie nie może zniszczyć miłości, a jedynie ją pogłębić, spotęgować, ożywić na drodze bolesnego oczyszczania. To jest rodzenie tego, który nas zranił.

Ci, którzy nas ranią, doprowadzają innych do odczuwania bólu serca, oni też, często nie wiedząc o tym proszą o zajęcie się nimi, okazanie im ojcowskiej czy macierzyńskiej troski. Ci, którzy bolą potrzebują duchowego odrodzenia. Dokonuje się to wtedy, gdy przyjmujemy ból od człowieka, który nam zaufał, poczuł się przy nas bezpiecznie, a przez to nas zranił. Zranić, to podzielić się tym, co jest nadmiarem naszego serca. Możemy zranić radością, miłością, osobistą pasją, ale też rozczarowaniem, złością, nienawiścią. Chcąc uczestniczyć w procesie rodzenia się duchowego, czy odrodzenia człowieka, trzeba otworzyć się na to, co on nosi w swoim sercu. Tak bardzo przemawiają dzisiaj do mnie te słowa: "Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu".

Maryja jest kobietą czułą, mocną i dającą schronienie w Swoim Sercu. Przeżywa innych, przeżywa to, co słyszy i widzi w człowieku. Pozwala się zranić, aby człowiek z nią pozostał. Pozostajemy z tymi, których zraniliśmy, ale i z tymi, którzy nas zranili. Przez ból i rany duchowo dojrzewamy. To jest rodzenie się i rozwój pod czułym spojrzeniem Maryi. Ona daje czas na przemianę. Niczego nie przyspiesza, nie żąda, abyśmy byli doskonali. Zgadza się na braki, które w nas są. Jej miłość wprowadza w wolność, dając czas na dorastanie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także:

>Ekwipunek dla Noworodka –pieluszki, żłób i … siano

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika gość z drogi

40. Dobrego Nowego Dnia droga @Intix:)

Dobrego w Nowym anno domini 2015 :)Wszystkim :)

gość z drogi