Dziś... Święto Objawienia Pańskiego (Trzech Króli)

avatar użytkownika intix

.

 


 

 

 

***

 

 

>SŁOWO…

Uroczystość Objawienia Pańskiego

 

 

 

***

 

 

„…Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo…(…)

A Słowo stało się ciałem

i zamieszkało wśród nas...”

(Jan 1,1-18)

 

Jak… Jak Dziękować Panu Bogu

za Prawdę Jedyną

Która Objawiła się światu

Maleńką  Dzieciną...?

 

Słowo… Ciałem się stało…

Droga i Życie dla nas… Światłość Świata…

Pomiędzy nami zamieszkało…

Panu Bogu w Trójcy Jedynemu… Chwała…

 

„…A Słowo stało się ciałem…”

Rozpoznali Je… do serc przyjęli

Ludzie pokorni… ludzie Wiary

Z Pana Boga zrodzeni…

 

Wszyscy, którzy uwierzyli…

Podążyli, gdzie świata Światłość

Królowi królów oddać cześć… pospieszyli

Za Aniołami… za Betlejemską Gwiazdą…

 

Podążyli do ubogiej stajenki…

Tam, gdzie  Światłość nowonarodzona

Z Maryi, Niepokalanej Panienki…

Gdzie Prawda została Objawiona…

 

Pobieżeli tam też poganie…

Trzej Mędrcy Wschodu…

Kacper, Melchior i Baltazar…

By powitać Króla królów… Króla narodów…

 

 

 

 


 

 

 

 

Kacper, Melchior i Baltazar… „Trzej Królowie”…

Byli prawdziwymi mędrcami…

 

Że przed nimi Dziecię Niezwykłe

Rozpoznali… Pokłon Mu oddali…

Złoto… kadzidło i mirrę…

Złożyli Jezusowi u stóp… w darze…

 

Powrotną… i dalszą drogę

Światłością świata… rozświetlali…

 

Kacper, Melchior i Baltazar…

Wcześniej… poganami byli…

To symbol ludzi pogańskiego świata,

Którzy przyjęli Prawdę… Słowu uwierzyli…

 

Uwierzyli w Boga Wcielonego…

Uwierzyli w Pana Boga… w Trójcy Świętej Jedynego…

W Niezmierzoną Miłość do człowieka

Pana Boga naszego…

 

Nie odrzucajmy Bożej Miłości…

Nie schodźmy z Tej Drogi,

Którą Trzej Mędrcy podążali…

Nie odwracajmy się od Tej Światłości…

Która nam życie… wieczne życie daje…

Nieśmy Panu Bogu w darze

Serca nasze wierne… czyste…

Prośmy pokornie…

 

 „[Proszę] aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam (nam) ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam (nam) światłe oczy serca tak, byście (byśmy) wiedzieli, czym jest nadzieja waszego (naszego) powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych”. (Ef 1,15-18)

Prośmy pokornie…

 

 

 

 

Niech Chrystus Błogosławi Nasz Wspólny Dom…

 

 

 

 

 

Christus Mansionem Benedicat


†  M  †  B  †  2014

 

Niech Chrystus Błogosławi Nasz Dom Ojczysty….

 

 

 

 

 

*******************************************************

/”Światłość Świata…”– J.B.K. 04.01.2014r./

31 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Trzej królowie jadą Złoto mirrę kładą

Skrzypi wóz wielki mróz Wielki mróz na ziemi
Ref.: Trzej królowie jadą
Złoto mirrę kładą
Hej kolęda, kolęda

A komóż takiemu, dzieciątku małemu
Ref.: Cóż to za dzieciątko
Musi być paniątko
Hej kolęda, kolęda

Pasterze na lirze na skrzypeczkach grali
Ref.: W tę stronę do szopy
Prędko przybiegali
Hej kolęda, kolęda

To Jezus maluśki, to dzieciątko krasne
Ref.: Cichutkie malutkie
Jak słoneczko jasne
Hej kolęda, kolęda

Pójdę do niego poproszę od niego
Ref.: Daj nam Boże dziecię
Pokój na tym świecie
Hej kolęda, kolęda

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Skaldowie - Do szopy wszyscy, by odtajało serce...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. @Maryla

Dziękuuuję pięknie... także za przywołanie i uzupełnienie poprzedniego wpisu w temacie.
Pozwolę sobie połączyć te wpisy, podanym przez Ciebie komentarzem:
> Kacper, Melchior i Baltazar

Pozdrawiam serdecznie... świątecznie...:)

avatar użytkownika intix

4. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo

Film... który gorąco polecam Wszystkim... wierzącym... i tym, którzy jeszcze nie...

"Bóg cudów "
"Odkryj wspaniałość stworzenia, sumienia i chwały Bożej.
Otaczają
nas Boże cuda, które wiele nam o Nim mówią. Dzięki stworzeniu
doświadczamy przebłysku Jego mocy, mądrości, majestatu i troski.
Stworzenie przemawia do tych, którzy chcą słuchać...
Dołącz do nas w
niezwykłej podróży odkrywającej dzieło Stworzyciela i to, co Jego
stworzenie objawia na temat Jego charakteru. Przyjrzyj się
niewyobrażalnej wielkości wszechświata i zastanów się nad zdumiewającą
ilością energii znajdującej się w całej materii.
Zbadaj niezbędną dla
każdego organizmu wytworną molekułę wody i odkryj, w jaki sposób Bóg
łączy te molekuły, by uformować piękne, symetryczne kryształki śniegu.
Zapoznaj się z niewiarygodną złożonością DNA i tym, jak wspaniałą pracę
musi wykonać maleńkie nasionko, by stać się rośliną.
Ptak --
niebywale funkcjonalny, przystosowany do lotu organizm, motyl -- owad
powstający z poczwarki, te i wiele innych cech stworzenia przedstawiono w
tej, zachwycającej nasze oczy, prezentacji.
„Bóg cudów" to
zapierająca dech w piersiach podróż po widzialnych i niewidzialnych
wspaniałościach Bożego stworzenia. Opowiada również o jednym z
najwspanialszych Bożych cudów -- darze zbawienia i odkupienia życia!

Rozgłaszajcie Jego chwałę... Jego cuda -- wśród wszystkich ludów! (Ps 96:3)"



http://youtu.be/SHWH8lseaxA

avatar użytkownika intix

5. Głodni znalezienia Boga

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 roku
> Objawienie Pańskie
Mateusz 2,1-12

Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon. Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.

Najpierw przyszli pasterze, ludzie prości, którzy mieszkali najbliżej Boga. Teraz przychodzą także mędrcy tego świata. Przychodzą wielcy i mali. Wśród ludzi chcących handlować, byli ci, którzy szukali odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Pośród nich byli trzej szukający wyjątkowego Skarbu. Nie interesują się handlem, osobistym rozwojem intelektualnym. Oni szukają Boga. Mówili o tym wyraźnie na dworze króla Heroda.

Niezwykłe jest jednak to, że nikt z nimi nie poszedł szukać Mesjasza. Oni szli z daleka szukając Boga. Inni byli tak blisko, a nie było w nich pragnienia poznania Pana, który się narodził. Nie chcieli szukać Mesjasza również uczeni w Piśmie, którym powinno zależeć na poznaniu Prawdy. Wskazali jedynie Mędrcom drogę, kierunek mówiąc: „Idźcie do Betlejem”. Tylko Mędrcy byli głodni Boga. Tymczasem Bóg przychodzi zarówno do tych, którzy Go szukają, jak i do tych, którzy nie chcą Go szukać. Przychodzi do głodnych pojawienia się Jego i tych, którzy mówią, że nie odczuwają głodu Boga.

Jednym z warunków spotkania Boga, jest odczuwanie głodu Jego Osoby w swoim życiu. Wydaje się, że również wielu z tych, którzy przychodzą do świątyni, nie są w tym celu, aby poznać Boga, zbliżyć się do Niego. Coś powinniśmy zostawić na boku, od czegoś odejść, z czegoś się wycofać jak trzej Mędrcy, aby zająć się przede wszystkim szukaniem Mesjasza. Wszystko inne jest mało ważne, a nawet nieważne, kiedy przychodzi czas silnego głodu Boga, który odczuwamy.

W czym wyraża się szczęście Mędrców? W ich głodzie Boga. Oni nie potrafią zająć się tyloma, po ludzku rzecz biorąc ciekawymi, ważnymi sprawami, które są na tym świecie. Dla nich najważniejszy jest Bóg. Znalezienie Jego uczyni sensownym dalsze ich życie i życie im najbliższych. Im nie wystarcza do szczęścia to, kim są, co posiadają, jaką wiedzę, jakie bogactwo, jakie urzędy pełnią. Oni bardzo potrzebują Boga.

To takie ważne abyśmy nie zatrzymywali się na tym, co nie prowadzi do spełnienia. Trzej Mędrcy nie zainteresowali się handlem, które w tych dniach kwitło w Jerozolimie. Nie byli zainteresowani życiem na dworze Heroda. Nie chcieli zgłębiać ksiąg, które przez nimi otworzyli rabini żydowscy. Oni poszli dalej. Jak ważne jest rozeznanie tego, co nas powinno zatrzymać, zaangażować, zaspokoić głód naszego ducha. Nie zatrzymujmy się na tym, co nie nasyca Bogiem.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

6. Światłość świata

Światłość świata
Światłość świata - William Holman Hunt
olej na płótnie, 1851–1854, Keble College, Oxford


Drzwi, do których puka Chrystus, chyba
nikt jeszcze nigdy nie otwierał. Są tak bardzo zarośnięte chwastami, że
trzeba dużego wysiłku, by je uchylić. Ale Chrystus wytrwale i
cierpliwie czeka. Cierniowa korona na głowie Zbawiciela przypomina nam o
ofierze, jaką za nas poniósł, a ozdobny płaszcz nawiązuje do Jego
kapłańskiego posłannictwa. William Holman Hunt ilustruje tym obrazem
słowa Apokalipsy św. Jana: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto
posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim
wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Nie ma wątpliwości, że po drugiej
stronie drzwi jest dusza człowieka.

Chrystus niesie w lewej ręce
latarnię, której światło pada na drzwi. Jezus oświetla nas swoją
miłością i dobrocią, byśmy znaleźli drogę w ciemności, zgodnie ze
słowami z Ewangelii św. Jana: „Ja przyszedłem na świat jako światło, aby
nikt, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności” (J 12,46). Kiedy
dokładnie przyjrzymy się solidnym, drewnianym drzwiom, dostrzeżemy, że
nie mają one klamki z zewnątrz. Chrystus puka, ale to my musimy otworzyć
drzwi, by się z Nim spotkać.

Artyście wyraźnie zależało na tym,
by każdy widz odczuł, że to do jego duszy puka Chrystus. Zbawiciel nie
patrzy więc na drzwi, w które puka, tylko wprost w oczy widza. Żeby Jego
twarz bardziej zwracała naszą uwagę, Hunt oświetlił ją światłem z
latarni i dodatkowo otoczył złocistą aureolą. – Tak, także do Ciebie
kołacze, może dawno nie otwierałeś na Jego miłość drzwi Twojej duszy i
nawet nie wiesz, jak bardzo jest zarośnięta chwastami grzechów.
Pamiętaj, że klamka jest tylko od wewnątrz, z Twojej strony! – mówi do
widza artysta.

(za: Leszek Śliwa, Gość Niedzielny Nr 50/2008)



avatar użytkownika UPARTY

8. Trzej Królowie a Księga Tobiasza

To, że współcześni widzieli Trzech Magów nie wiadomo skąd to pewne, ale nikt nie wie kim oni byli, przyszli nie wiadomo skąd i poszli nie wiadomo gdzie.
Kiedy po raz pierwszy na religii gdy słyszałem o tym, że św. Józef wstał i zabrał rodzinę w podróż - ucieczkę, zastanawiałem się jak by to było teraz i pierwsza przeszkoda jak widziałem to był brak potrzebnych na to pieniędzy. Moi rodzice na o wiele krótsze przecież wakacje zawsze musieli oszczędzać. No, ale były dary Trzech Króli przypomniałem sobie już po lekcji, w drodze do domu.
Później, gdy w moim otoczeniu zacząłem dostrzegać problem alimentów na dziecko, to od razu skojarzyło mi się to z darem Trzech Króli i przedziwną postacią przewodnika dla Młodego Tobiasza, który też zjawił się nie wiadomo skąd. Od tego czasu traktuje to święto jako przypomnienie o Opatrzności Bożej jako pewności tego, że wszyscy jesteśmy pod opieką.

uparty

avatar użytkownika intix

9. UPARTY

To, że współcześni widzieli Trzech Magów nie wiadomo skąd to pewne, ale nikt nie wie kim oni byli, przyszli nie wiadomo skąd i poszli nie wiadomo gdzie...
***
    Boże, który w dniu dzisiejszym, za przewodem gwiazdy, objawiłeś Jednorodzonego Syna Swojego poganom, spraw łaskawie, abyśmy poznawszy Cię już, przez wiarę zostali doprowadzeni do oglądania twarzą w twarz blasku Twojego Majestatu (Mszał Polski: kolekta).

    Uznaję, o Chryste, mędrców, Twoich czcicieli za pierwociny naszego powołania i naszej wiary i z radością wysławiam początek tej błogosławionej nadziei. Od owej chwili zaczęliśmy wchodzić do wiecznego dziedzictwa; wówczas zostały nam odkryte tajemnicze słowa Pisma mówiące o Tobie, o Chryste, a prawda, której ślepota żydowska nie przyjęła, oświeciła wszystkie narody. Pragnę więc uczcić ten najświętszy dzień, w którym Ty, sprawca naszego zbawienia, dałeś się poznać. Mędrcy uczcili Cię w Dzieciątku złożonym w żłobie, ja uwielbiam Cię wszechmocnego w niebie. Jak oni w skarbach swoich ofiarowali Ci mistyczne dary, tak również i ja, Boże mój, pragnę w sercu moim znaleźć dary godne Ciebie (św. Leon Wielki).

    Uwielbiamy Cię, o Panie, i z mędrcami składamy Ci te bogate dary, jakie otrzymaliśmy z rąk Twoich. Z Twojej ręki otrzymaliśmy złoto miłości, kadzidło z wnętrza naszego serca otwartego dla modlitwy, pobożne i słodkie rozmyślanie Twojej ręki otrzymaliśmy złoto miłości, kadzidło z wnętrza naszego serca otwartego dla modlitwy, pobożne i słodkie rozmyślanie Twojej męki i śmierci. Uznaję to, o Zbawicielu! Im więcej Ci ofiaruję, tym większym dłużnikiem się staję. Wszystkie moje zasoby są Twoimi i nie mając potrzeby raczysz przyjmować to wszystko, co Ci daję, albowiem Ty sam uprzednio mnie to dałeś i nic nic jest miłym w oczach Twoich, co nie nosi Twojego znamienia i nie pochodzi od Ciebie. (J. B. Bossuet).
(>Źródło)

***
...Od tego czasu traktuje to święto jako przypomnienie o Opatrzności Bożej jako pewności tego, że wszyscy jesteśmy pod opieką

dokądkolwiek idę...
dokądkolwiek wyruszam...
zawsze
Opatrzności Bożej ufam...
wiele razy w moim życiu
także w wielu...
wielu moich podróżach
w przypadkach zagrożenia
(czego nie zawsze w danym momencie byłam świadoma)
nie wiadomo skąd
nagle... niespodziewanie
miałam w drugim człowieku
Anioła stróża...
i wiem, że nie był to przypadek...
był to w danej chwili
Boży posłaniec...
bądź... było to też inne
zaskakujące wydarzenie
niwelujące zagrożenie...
lub... pokierowanie myśli
na taki sposób działania
aby zagrożenie mogło zostać
zniwelowane...

Myślę, że wielu, wielu z Nas...
miało podobne dośiadczenia...
UPARTY...
Dziękuję za TO przypomnienie
...wszyscy jesteśmy pod opieką...

Dziękuję za Wizytę i zostawioną nam piękną refleksję...
Pozdrawiam serdecznie... świątecznie...:)

***
Wszystkich Zainteresowanych zachęcam do wysłuchania rekolekcji o Bożej Opatrzności...

avatar użytkownika Pelargonia

10. Droga Intix,

Dzięki za te poetyckie strofy:)

Zrewanżuję się takim oto wierszem:

Kiedyś trzej mędrcy ze Wschodu
rzucili rodzinne gniazda,
by odbyć podróż w nieznane,
gdzie wiodła ich lśniąca gwiazda.
Choć droga była niełatwa,
trudy znosili z ochotą,
niosąc bogactwa swych krajów-
mirrę, kadzidło i złoto.
A gdy Dzieciątko ujrzeli,
upadli przed Nim na twarze,
nie wiedząc, co tak naprawdę
przynieśli Maleństwu w darze.
Że znosząc trudy podróży
za gwiazdą lśniącą na niebie
ofiarowali Dziecinie
największy dar - samych siebie.
Ja także chcę pójść ich śladem,
ku Gwieździe, co w dali lśni,
by zanieść w darze Dzieciątku
swe serce, uśmiech i łzy.

/Kalina Beluch/

Pozdrawiam serdecznie

PS Moja Mama mówi, że są Mędrcy Świata i mendrzec świata;)

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika intix

11. Homilia Ojca św. Franciszka

wygłoszona w Uroczystość Objawienia Pańskiego

„W blasku gwiazdy szukali światła”: To
sugestywne wyrażenie jednego z hymnów liturgicznych uroczystości
Objawienia Pańskiego odnosi się do doświadczenia Mędrców: idąc za
światłem poszukiwali Światła. Gwiazda, która pojawiła się na niebie
rozpaliła w ich umyśle światło, pobudzające do poszukiwania wielkiego
Światła Chrystusa. Mędrcy wiernie podążali za tym światłem, które ich
wewnętrznie przenikało i spotkali Pana.

Ta droga Mędrców ze Wschodu jest
symbolem przeznaczenia każdego człowieka: nasze życie jest wędrowaniem, w
którym jesteśmy oświeceni światłami rozjaśniającymi drogę, aby znaleźć
pełnię prawdy i miłości, którą my, chrześcijanie rozpoznajemy w Jezusie,
Świetle świata. A każdy człowiek, podobnie jak Mędrcy, ma do dyspozycji
dwa wielkie „księgi”, z których trzeba zaczerpnąć znaki, aby
zorientować się w pielgrzymce: księgę stworzenia oraz księgę Pisma
Świętego. Ważna jest czujność, czuwanie, słuchanie Boga, który do nas
mówi. Jak powiada Psalm w odniesieniu do Prawa Pańskiego: „Twoje słowo
jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105).
Zwłaszcza słuchanie Ewangelii, czytanie jej, rozmyślanie nad nią i
czynienie jej naszym pokarmem duchowym pozwala nam spotkać żywego
Jezusa, doświadczyć Go i Jego miłości.

Pierwsze czytanie pozwala nam usłyszeć
ponowne z ust proroka Izajasza wezwanie Boga skierowane do Jerozolimy:
„Powstań! Świeć!” (60,1). Jerozolima jest wezwana, by była miastem
światła, odzwierciedlającym w świecie światło Boga i pomagającym ludziom
podążać Jego drogami. To właśnie jest powołanie i misja Ludu Bożego w
świecie. Ale Jerozolima może nie odpowiedzieć na to wezwanie Pana.
Ewangelia mówi nam, że Mędrcy, gdy przybyli do Jerozolimy, przez jakiś
czas przestali widzieć gwiazdę. Światło to jest szczególnie nieobecne w
pałacu króla Heroda: ten dom jest mroczny, panują tam ciemności,
nieufność, lęk. Herod bowiem okazuje się podejrzliwy i zatroskany z
powodu narodzin słabego Dziecięcia, które postrzega jako rywala. W
istocie Jezus nie przyszedł, aby obalić jego, marną marionetką, ale by
obalić Księcia tego świata! Jednakże król i jego doradcy czują, że
trzeszczą podstawy ich władzy, boją się, że zostaną wywrócone reguły
gry, zdemaskowane pozory. Dzieciątko podminowuje cały świat budowany na
panowaniu, na sukcesie i posiadaniu! Herod posuwa się aż do zabijania
dzieci: „Zabijasz maleństwa, bo strach zabija twe serce” – pisze św.
Quodvultdeus (Kazanie 2, O wyznaniu wiary, PL 40, 655).

Mędrcy potrafili przezwyciężyć to
niebezpieczne wydarzenie ciemności u Heroda, ponieważ wierzyli Pismom,
słowu proroków, które wskazywało w Betlejem miejsca narodzin Mesjasza. W
ten sposób uniknęli odrętwienia nocy świata, podjęli drogę do Betlejem i
tam ponownie ujrzeli gwiazdę , doświadczając uczucie wielkiej radości
(por. Mt 2,10).

Jednym z aspektów światła prowadzącego
nas na drodze wiary jest również święty „spryt” Chodzi o ową duchową
przebiegłość pozwalającą nam rozpoznać zagrożenia i ich unikać. Mędrcy
potrafili wykorzystywać owe światło „sprytu”, kiedy w drodze powrotnej
postanowili nie przechodzić przez mroczny pałac Heroda, ale iść inną
drogą. Ci mędrcy przybyli ze Wschodu uczą nas, jak nie wpaść w pułapki
ciemności i jak się bronić przed ciemnością, która usiłuje otoczyć nasze
życie. Trzeba przyjąć do naszego serca światło Boga, a jednocześnie
pielęgnować ów duchowy spryt, potrafiący łączyć prostotę z
przebiegłością, jak tego żąda Jezus od swoich uczniów: „Bądźcie więc
roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!”(Mt 10,16).

W uroczystość Objawienia Pańskiego,
kiedy przypominamy ukazanie się Jezusa ludzkości w obliczu Dzieciątka,
odczuwamy, że obok nas podążają Magowie, jako mądrzy towarzysze drogi.
Nich ich przykład pomaga nam wznieść wzrok ku gwiazdom i podążać za
wielkimi pragnieniami naszego serca. Nich oni nas nauczą, abyśmy nie
zadowalali się życiem przeciętnym, bez szczególnego znaczenia, ale
nieustannie dawali się zafascynować tym, co jest dobre, prawdziwe,
piękne … Bogiem, który jest tym wszystkim w sposób zawsze większy! Niech
nas też oni nauczą, abyśmy nie dali się zwieść pozorom, tym co dla
świata jest wielkie, mądre, potężne. Nie możemy na tym poprzestać. Nie
możemy zadowalać się pozorami, fasadowością. Trzeba iść dalej, do
Betlejem, tam, gdzie w prostocie domu na peryferiach, między matką a
ojcem pełnymi miłości i wiary jaśnieje Słońce, które wzeszło z Wysoka,
Król Wszechświata. Idąc za przykładem Mędrców z naszymi małymi światłami
szukajmy Światła.

Tłumaczenie: Radio Watykańskie

Za: Radio Maryja

avatar użytkownika Maryla

12. arch/- Uroczystość

zdjecie

arch/-

Uroczystość Objawienia Pańskiego

Dzisiaj w Kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Objawienia Pańskiego.

W potocznej nomenklaturze nadal funkcjonuje określenie tej
uroczystości jako święta Trzech Króli, chociaż wcale nie byli to
królowie, najprawdopodobniej nie było ich tylko trzech i nie oni akurat
są głównymi bohaterami, na których chce Kościół zwrócić naszą uwagę.
Uroczystość Objawienia Pańskiego (bo taka jest prawidłowa nazwa tego
święta), dawniej Epifanii lub Teofanii,  jest jednym z najstarszych
świąt ku czci Chrystusa. Jak wskazuje już sama nazwa, uroczystość ta
jest pochodzenia wschodniego.

Greckie słowa: epifaneia, teofaneia – ukazanie się, objawienie –
rozumiano na Wschodzie jako widzialne ukazanie się bóstwa albo też za
pomocą tych słów określano uroczyste odwiedziny cesarza w mieście lub
świętowanie ważnych dni z życia władcy. Ogólnie rzecz ujmując, jest to
każde objawienie się bóstwa w czasie i przestrzeni. Początkowo
obchodzono dwa święta razem: święto Bożego Narodzenia i Objawienia się
ludzkości Jezusa jako Zbawiciela. Na Zachodzie zaczęto obchodzić je
oddzielnie dopiero od IV w. Epifania stała się wspomnieniem i
uobecnieniem trzykrotnego objawienia się Chrystusa światu – „tria
miracula” (trzy cudowne zdarzenia) – jakie dokonało się podczas chrztu
Jezusa w Jordanie, w chwili pokłonu trzech Mędrców oraz w czasie
pierwszego cudu Pana Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej. Natomiast w
liturgii Kościoła zachodniego podkreślono szczególnie w uroczystości
Epifanii objawienie się Syna Bożego jako oczekiwanego Zbawiciela poganom
w osobie trzech Mędrców i dlatego dzień ten jest określany jako święto
Trzech Króli. Motyw ten jest główną treścią Mszy św. i tematem
dominującym w Liturgii Godzin.

Natomiast w Jutrzni i Nieszporach wspomina się również „tria
miracula”. Antyfona do Pieśni Maryi w Nieszporach wyraźnie wskazuje, o
jakie objawienie chodzi: „W tym dniu tak świętym trzy cuda wysławiamy:
dziś gwiazda przywiodła mędrców do żłóbka; dziś podczas godów woda stała
się winem; dziś Chrystus dla naszego zbawienia przyjął od Jana chrzest w
Jordanie”. Widzimy więc, że treść tej uroczystości jest o wiele
bogatsza niż ta, którą tradycyjnie wiążemy z odwiedzinami w Betlejem
mędrców ze Wschodu, czasem zbytnio koncentrując się na stronie
zewnętrznej lub na symbolice darów przez nich złożonych.

To święto przypomina nam, że Jezus Chrystus objawia się światu, to
znaczy, że przyszedł na ziemię nie tylko dla wybranego przez Boga
narodu, ale dla wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli i będą żyć.
To On jest głównym bohaterem, który winien być przedmiotem naszej uwagi.
To w Nim winniśmy rozpoznać Zbawiciela i odpowiedzieć naszą wiarą. Do
tej odpowiedzi wiary zaproszeni jesteśmy wszyscy, niezależnie z jakiego
narodu i kultury się wywodzimy. On nie ma względu na osoby i granice,
ale przyszedł do wszystkich.

Błogosławiony Jan Paweł II na początku swego pontyfikatu tak wyraził
istotę tego święta: W uroczystości tej „Kościół dziękuje Bogu za dar
wiary, która stała się i wciąż na nowo staje się udziałem tylu ludzi,
ludów, narodów. Świadkami tego daru, jego nosicielami jednymi z
pierwszych byli właśnie owi trzej ludzie ze Wschodu, Mędrcy, którzy
przybyli do stajenki, do Betlejem. Znajduje w nich swój przejrzysty
wyraz wiara jako wewnętrzne otwarcie człowieka, jako odpowiedź na
światło, na Epifanię Boga. W tym otwarciu na Boga człowiek odwiecznie
dąży do spełnienia siebie. Wiara jest początkiem tego spełnienia i jego
warunkiem” (7 stycznia 1979). Jest zatem uroczystość Objawienia
Pańskiego świętem wiary i zaproszeniem do wdzięczności za dar wiary,
który i nam został przekazany.

Ojciec Święty Benedykt XVI często przypominał nam także, że to święto
jest także dniem objawienia prawdy o tym, czym jest Kościół, a także
przypomnieniem naszej odpowiedzialności misyjnej. Dar wiary, który
został nam przekazany, jest darem zobowiązującym nas do apostolstwa.
Naszym zadaniem jest nieustanie ukazywać światu Chrystusa.

Dziś wreszcie, po długich staraniach, doczekaliśmy się, że Objawienie
Pańskie jest dniem wolnym od pracy. Nie pozwólmy sprowadzić tego dnia
jedynie do roli składowej jeszcze jednego długiego weekendu, spędzonego
na „nieróbstwie”, lecz starajmy się sięgać do głębi i odkrywać prawdziwą
treść, która jest podstawą naszego świętowania.

O. dr Piotr Andrukiewicz CSsR

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/64380,uroczystosc-obja...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Orszaki Trzech Króli przejdą

Orszaki Trzech Króli przejdą ulicami ponad 180 miast

Ulicami Warszawy i ponad 180 innych polskich miast przejdą
dziś orszaki Trzech Króli. Po raz drugi odbędą się one również poza
granicami kraju, m.in. na Ukrainie, we Włoszech, Niemczech i Wielkiej
Brytanii, a także na innych kontynentach – w Afryce (Rwanda) i Ameryce
Północnej (USA, Chicago). Orszak ma też połączyć granicę
polsko-niemiecką. Barwny korowód przejdzie z przygranicznego miasta
Goerlitz przez most na ulice Zgorzelca. W każdym z tych miast uczestnicy
otrzymają korony i śpiewniki z kolędami. 

W Warszawie na placu Zamkowym Orszak Trzech Króli poprzedzi modlitwa
„Anioł Pański”, której będzie przewodniczył metropolita warszawski ks.
kard. Kazimierz Nycz. Warszawski orszak poprowadzą trzej królowie
symbolizujący trzy kontynenty – Europę, Azję i Afrykę. Orszakowi
towarzyszyć będą m.in. góralskie kapele, zwierzęta – konie, wielbłądy,
owieczki i osiołek. Po dotarciu na pl. Piłsudskiego, gdzie Trzej
Królowie oddadzą pokłon Jezusowi złożonemu w stajence, odbędzie się
koncert kolęd.

W Krakowie orszak wyruszy z Wawelu i przejdzie ulicami miasta na
Rynek Główny. Podczas przemarszu prowadzona będzie zbiórka na rzecz
Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia” (pomagająca uzdolnionym dzieciom z
ubogich rodzin), „Dzieło Pomocy Św. Ojca Pio” (wspiera osoby bezdomne,
biedne) oraz akcji „Cappuccino dla Afryki” (Fundacja „Kapucyni i Misje”,
która chce pomóc ofiarom rebelii w Republice Środkowoafrykańskiej).
Orszak poprowadzi metropolita krakowski ks. kard. Stanisław Dziwisz.

Orszak w Katowicach rozpocznie się uroczystą Eucharystią w
katowickiej katedrze o godz. 12.00. Po Mszy św. ulicami miasta przejdzie
korowód. W orszaku oprócz aktorów, orkiestr i mieszkańców wezmą udział
dzieci z katowickich szkół. Korowód będzie miał charakter
średniowiecznej pielgrzymki do Ziemi Świętej, śladami miejsc uświęconych
wydarzeniami z historii narodzin Chrystusa – podkreśla Piotr Czakański,
organizator orszaku.

- W Orszaku Trzech Króli nie tylko po raz pierwszy weźmie udział orkiestra górnicza z kopalni Murcki, ale
również wezmą udział aktorzy z widowiska „Franciszek – wezwanie z
Asyżu”. Będzie to nawiązanie do średniowiecznych pielgrzymek, do
świętego miejsca jakim jest Jerozolima. Orszak jest wielobarwnym
pochodem. Pojawią się także grupy rekonstrukcyjne. W zeszłym roku byli
Huzarzy w tym roku inna grupa, to niech też stanowi pewną niespodziankę –
informuje Piotr Czakański.

W Katowicach tego dnia będzie prowadzona zbiórka przyborów szkolnych dla dzieci z krajów misyjnych.

- Warto powiedzieć o tym, że podobnie jak w ubiegłych latach korowód
tworzą trzy barwne orszaki królewskie. Orszak europejski, azjatycki i
afrykański. Odpowiednio prowadzone przez Kacpra, Melchiora i Baltazara. A
w skład tych orszaków wchodzą między innymi dzieci z katowickich szkół,
które już od dłuższego czasu przygotowują się do tego wydarzenie,
przygotowują swoje stroje i robią to z całymi rodzinami. Królowie wraz z
orszakami przynoszą świętej rodzinie i dzieciątku tradycyjne dary, ale w
tym roku dodatkowo chcemy zachęcić wszystkich uczestników orszaku
Trzech Króli w Katowicach, żeby przynosić przybory szkolne, które można
złożyć w darze na schodach katedry przed naszą żywą szopką, będą one
przeznczone na cele misyjne. Wyślemy je do dzieci w Zambii –
powiedział Piotr Lebek, koordynator orszaku.

Orszak Trzech Króli przejdzie również, ulicami Torunia, Łodzi czy też
Rzeszowa. W Toruniu zaplanowano zmotoryzowaną paradę. Orszak w tym
mieście wyruszy o godzinie 15.00 z Rynku Staromiejskiego i
przejdzie ulicą Szeroką na Rynek Nowomiejski, gdzie odbędzie się koncert
rockowego zespołu Bracia. Korowód Trzech Króli jak co roku będzie
barwny i efektowny – wzorem hiszpańskich miast jest najhuczniej
obchodzonym świętem w okresie bożonarodzeniowym. Nie zabraknie również
atrakcji dla najmłodszych. Będzie można także podziwiać zabytkowe
pojazdy – podkreśla Aleksandra Iżycka, rzecznik prasowy prezydenta
miasta Torunia.

- Chcemy, aby już tak jak od paru lat w Toruniu było bardzo barwnie i
w związku z tym po południu przez ulice Starówki przejdzie bardzo
barwny orszak taki zmotoryzowany, bo będą w nim brały udział również
zabytkowe pojazdy tak, aby oczywiście główni bohaterowie czyli trzej
królowie: Kacper, Melchior i Baltazar przywitali wszystkich mieszkańców
Torunia. Tradycją jest już to że Królowie zawsze mają ze sobą słodycze,
cukierki i drobne upominki dla najmłodszych torunian i tak też będzie w
tym roku –
informuje Aleksandra Iżycka.

Orszaki Trzech Króli planowane są również poza granicami naszego kraju. Odbędą
się one w 7 krajach na 3 kontynentach – w Europie: w Polsce, Ukrainie, w
Niemczech, we Włoszech, Wielkiej Brytanii, w Afryce w Rwandzie oraz w
Ameryce Północnej w Stanach Zjednoczonych. W tym roku wyjątkowy będzie
Orszak Trzech Króli w Zgorzelcu gdyż po raz pierwszy przekroczy on
granicę niemiecką. Rozpocznie się w Niemczech w mieście Goerlitz
(Gelric), przejdzie ulicami miasta, następnie mostem Jana Pawła II
wejdzie do Polskiego Zgorzelca. O tradycji świętowania uroczystości
Trzech Króli w Niemczech mówi red. Waldemar Maszewski.

- Do tej pory tutejszym zwyczajem, do tego pielęgnowany raczej w
katolickich landach były jako imiona trzech króli, ale wersja łacińska i
używana przez Niemców tłumaczy to także jako błogosławieństwo  „
Christus Mansionem Benedicat
„ – „Niech Chrystus Błogosławi to mieszkanie” . Specjalny sposób święto
Trzech Króli obchodzone jest w Kolonii, gdzie znajdują się relikwia
trzech mędrców
– mówi red. Waldemar Maszewski.

Jak podkreśla red. Waldemar Maszewski, tego dnia katolicy nawiedzają
kolońską katedrę, w której znajduje się relikwiarz Trzech Króli. Tam też
sprawowana będzie uroczysta Eucharystia, po której będzie można
wysłuchać koncertu chórzystów z całego kraju.

- W tym roku w katedrze kolońskiej już po raz 56 po Mszy św. odbędzie
się słynny ogólnoniemiecki koncert śpiewów w wykonaniu chórzystów z
całego kraju. W tym roku będzie ich ponad 4 tys. Po koncercie orszak
Trzech Króli przejdzie ulicami miasta i most Hohenzollernów w kierunku
Kolońskich targów. To jest największa impreza organizowana z okazji
Trzech Króli w Niemczech
– zaznacza red. Waldemar Maszewski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Pochód wyruszył z pl.

Pochód wyruszył z pl. Zamkowego o godz. 12

Idzie Orszak Trzech Króli:
tłumy na Krakowskim Przedmieściu


Idzie Orszak Trzech Króli: tłumy na Krakowskim Przedmieściu

Ulicami Warszawy idzie Orszak Trzech Króli,
który w południe wyruszył z pl. Zamkowego. Na trasie czekają
inscenizacje, a także koncert kolęd. Jak co roku idą...
więcej »
Tegoroczna, szósta edycja orszaku przebiega pod hasłem "Kolędujmy".

Uczestnicy otrzymali od organizatorów symboliczne papierowe korony i o
godzinie 12, po modlitwie Anioł Pański pod przewodnictwem metropolity
warszawskiego kard. Kazimierza Nycza w stronę pl. Piłsudskiego, pod
stajenkę.

Warszawscy biskupi o Orszaku Trzech Króli. Kard. Nycz: To uroczystość rozesłania. Abp Hoser: Potrzebujemy pokory Trzech Mędrców

"Święto Trzech Króli nie jest folklorem, który jest tylko czymś
dodanym. Musimy poprzez ten folklor, który się obecnie ujawnia w
Orszakach Trzech Króli dostrzec istotę teologiczną oraz przedmiot i
treść wiary, która się wyraża w tym święcie i w tym dniu".

Ulicami Warszawy przeszedł Orszak Trzech Króli [ZDJĘCIA]


Orszaki Trzech Króli na Pomorzu. W Gdańsku zabrakło koron dla uczestników [ZDJĘCIA]


Orszaki Trzech Króli na Pomorzu. W Gdańsku zabrakło koron dla uczestników...

Orszak Trzech Króli w Gdyni. Przemarsz i kwesta na dom hospicyjny [ZDJĘCIA]


Orszak Trzech Króli w Skoczowie [ZDJĘCIA]

Orszak Trzech Króli w Rudzie Śląskiej. Przeszli przez Rudę Południową [ZDJĘCIA] 

Święto Trzech Króli w Łodzi. Orszak przeszedł ulicami miasta [ZDJĘCIA]

Rekordowy Orszak Trzech Króli. Przez Wrocław przeszły 32 tysiące osób (ZDJĘCIA) 

Orszak Trzech Króli w Poznaniu. Barwny i wesoły [ZDJĘCIA, FILM] 


W Tarnowskich Górach Orszak Trzech Króli, a nawet Czterech Króli [ZDJĘCIA]

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Jantek

Modlitwa w dzień św. Trzech Króli. (1880r)

Miłosierny Boże, Tyś przez gwiazdę na niebie wezwał Trzech Króli do żłóbka Syna Twego, a w ich osobach świat cały do
uczestnictwa w nauce i łaskach Chrystusa, chcąc w miłości Swojej nie
samych Żydów tylko, ale wszystkie zbawić narody. Podobnie jak świętych
Królów i mnie wzywasz ku Sobie, przez Słowo Boże, pobożne czytania,
świątobliwe przykłady, przez natchnienia wewnętrzne, wreszcie kary,
któremi mię do upamiętania przywodzisz. Ty, Panie, wzywasz mię, a ja
głosu Twego nie słucham. Ty szukasz mię pilnie, oczekujesz cierpliwie, a
ja grzesząc, oddalam się od Ciebie! I jakiż czeka mię koniec, gdy mię
Ty odstąpisz?
Szczęśliwi Królowie, bo posłuchali Twego głosu, i nie oglądając się na
trudy podróży i przeszkody ze strony Heroda, poszli do stajenki.
Szczęśliwi wszyscy, którzy słuchając Twego natchnienia lub upomnień,
porzucają drogę grzechu i spieszą do Ciebie drogą pokuty. O Panie! i ja
chcę iść ich śladami. Rozerwij wszystkie pęta, które mię oddalają
Ciebie, a dopomóż mi w pokorze serca, w ubóstwie ducha, i w cierpliwości
woli iść drogą wiary i cnoty do Ciebie, Jezu, który jesteś Szczęściem,
Dobrem i Prawdą. Amen.

za: Zupełny śpiewnik i książka do nabożeństwa (1880r)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Ulicami polskich miast

Ulicami polskich miast przeszły Orszaki Trzech Króli

Orszak Trzech Króli przeszedł ulicami Warszawy. Poprzedziła go
modlitwa Anioł Pański; zakończyło wspólne kolędowanie. Podobne
uroczystości odbyły się także w około 200 innych polskich miastach. 

W stolicy po raz szósty z okazji święta Trzech Króli, w barwnym
Orszaku, który przeszedł Traktem Królewskim na plac Piłsudskiego, wzięło
udział – według organizatorów – ponad 50 tys. mieszkańców Warszawy i
okolic. Wszyscy jego uczestnicy otrzymali korony i śpiewniki.

Przewodzący orszakowi ks. kard. Kazimierz Nycz podkreślił, że jest
“wielkim fenomenem i dziełem ostatnich sześciu lat”, o czym – jak
zaznaczył hierarcha – świadczy ogromna rzesza ludzi w nim
uczestniczących.

- Musimy pamiętać, że do żłóbka w Betlejem przyszyli pasterze, ale
także ludzie z innych narodów. Mówimy o nich Mędrcy ze Wschodu. (…)
Jezus przyszedł do wszystkich ludzi, żeby zbawić wszystkich, a Królowie
Mędrcy są przedstawicielami tych, których przyszedł zbawić Jezus
– powiedział ks. kard. Nycz.

Nawiązując do przesłania tegorocznego warszawskiego Orszaku Trzech
Króli “Wiele dróg prowadzi do Boga: Dobro, Prawda i Piękno”, ks. kard.
Nycz podkreślił, że ta “święta triada wartości – podstawowych wartości,
które przynosi Bóg, których broni Chrystus, obowiązuje nas wszystkich i
zawsze”.

Orszak poprowadzili trzej królowie symbolizujący trzy kontynenty –
Europę, Azję i Afrykę. Były wielbłądy króla afrykańskiego, kareta króla
azjatyckiego i rydwan króla z Europy. Tradycyjnie na trasie odgrywano
sceny tematyczne: dialog z Aniołem Bożym, Walkę Aniołów ze Złem, scenkę
na dworze Heroda. Orszak przybył do stajenki usytuowanej na pl.
Piłsudskiego. Kulminacyjnym momentem był pokłon Dzieciątku. Całość
zakończyła się wspólnym śpiewaniem kolęd.

Orszakowi towarzyszyła zbiórka pieniędzy przez wolontariuszy z
Fundacji “Dzieło Nowego Tysiąclecia” na stypendia dla uzdolnionej,
ubogiej młodzieży.

W Krakowie w orszaku wzięło udział kilka tysięcy osób. Z Wawelu
wyruszył orszak czerwony (europejski) pod przewodnictwem metropolity
krakowskiego ks. kard. Stanisława Dziwisza. Z pl. Matejki – orszak
niebieski (afrykański), a z ul. Retoryka orszak zielony (azjatycki).
Wszyscy spotkali się na Rynku Głównym, gdzie na zakończenie wspólnie
śpiewano kolędy i pastorałki.

Orszak miał również wymiar charytatywny – na jego trasie oraz podczas
kolędowania wolontariusze z Fundacji “Dzieło Nowego Tysiąclecia”
zbierali datki na stypendia dla uzdolnionych dzieci z ubogich rodzin,
natomiast Dzieło Pomocy św. Ojca Pio na rzecz najuboższych – osób
bezdomnych i zagrożonych bezdomnością.

W Poznaniu, w orszaku prowadzonym przez Trzech Króli na koniach,
wzięło udział kilka tysięcy osób ubranych w okolicznościowe tekturowe
korony, którzy ze śpiewnikami w rękach wspólnie kolędowali na trasie z
Placu Wolności na Stary Rynek. Po drodze zainscenizowano scenę walki
dobra ze złem oraz scenę spotkania z Herodem. Orszak zakończył się
złożeniem darów przed poznańskim odwachem.

We Wrocławiu nowością już czwartej edycji orszaku Trzech Króli była
straż ojcowska, która troszczyła się o bezpieczeństwo najmniejszych
uczestników na trasie dwukilometrowego przemarszu spod katedry Jana
Chrzciciela na Ostrowie Tumskim do Rynku. W trakcie godzinnego
przemarszu orszak zatrzymywał się co trzy minuty, a grupy jasełkowe
odgrywały krótkie bożonarodzeniowe przedstawienia tzw. herody. Wiele
osób było przebranych za pastuszków, anioły, diabły, ale można było
dostrzec również bardziej oryginalne stroje np. żołnierzy z czasów
napoleońskich.

W Lublinie orszak Trzech Króli wyruszył z dziedzińca zamku
lubelskiego i przeszedł przez centrum miasta do archikatedry, gdzie
zainscenizowano hołd złożony przez monarchów małemu Jezusowi w imieniu
narodów z różnych kontynentów. Trzej Królowie przejechali przez Lublin
na specjalnie przygotowanych platformach z baldachimami. Podczas
lubelskiej uroczystości przypomniano o czwartym królu, tym, który –
według legendy – spóźnił się ze swoją wizytą u Jezusa 33 lata i dotarł
do Jerozolimy dopiero w czasie ukrzyżowania. Przed zamkiem na
kilkunastometrowym podnośniku umieszczono wykonaną ze styropianu
trzymetrowej wysokości głowę czwartego króla.

W Białymstoku Orszak Trzech Króli odbył się po raz drugi. Według
policji wzięło w nim udział ok. 10 tys. osób. Wielu uczestników miało
barwne przebrania, niektórzy na głowach papierowe korony. Orszak, na
którego czele stanęło trzech króli, wyruszył z placu przed Pałacem
Branickich. Po drodze śpiewano kolędy i pastorałki. Przemarsz zakończył
się na Rynku Kościuszki, przy stajence, gdzie trzej królowie pokłonili
się świętej rodzinie i złożyli dary.

Święto Objawienia Pańskiego, w Polsce nazywane też świętem Trzech
Króli, jest jednym z pierwszych ustanowionych przez Kościół. W obrządku
wschodnim obchodzone jest 6 stycznia od III w. Właśnie tego dnia Kościół
grecki obchodzi święto Bożego Narodzenia. W Kościele obrządku
zachodniego obchodzone jest od schyłku IV w. jako niezależne od Bożego
Narodzenia święto na pamiątkę pokłonu, jaki Trzej Królowie złożyli
Dzieciątku Jezus w Betlejem.

W Orszaku Trzech Króli, ponad 16 tys. osób przeszło ulicami centrum
Rzeszowa. Uczestnicy Orszaku maszerowali do każdej z pięciu scen
śpiewając kolędy. Na wielbłądzicy podróżował Melchior, zaś Baltazar i
Kacper siedzieli na koniach. Wszyscy trzej pozdrawiali zebranych licznie
dookoła ludzi. Razem z Orszakiem szedł ks. bp Jan Wątroba i
przedstawiciele władz miasta, województwa i parlamentarzyści. Przemarsz
kończył się na Rynku, gdzie trzej królowie złożyli w szopce dary
Jezusowi i Św. Rodzinie. W Rzeszowie wzięło udział w Orszaku około
tysiąca młodych aktorów – głównie uczniów i ich rodziców. Orszak Trzech
Króli szybko wpisał się w jedno z najważniejszych wydarzeń w
Rzeszowie. Na Podkarpaciu orszaki przeszły również ulicami, m.in.
Krosna, Dębicy, Przemyśla, Stalowej Woli, Lubaczowa, Strzyżowa.

Natomiast w Jarosławiu w południe jednocześnie z czterech kościołów
wyruszyły cztery orszaki: Orszak Świętej Rodziny, Orszak Europejski
(Król Kacper), Orszak Azjatycki (Król Melchior) oraz Orszak Afrykański
(Król Baltazar). Gościem honorowym – głównym pasterzem – był
przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski i metropolita przemyski ks.
abp Józef Michalik.

- Piękne jest to, że jest tyle rodzin, tyle dzieci, że to wydarzenie
biblijne z okresu narodzin Jezusa zostało zilustrowane w tak piękny
sposób, to piękny znak. Zawsze cieszę się kiedy widzę, że ludzie się
jednoczą, nie dzielą, nie krytykują, nie atakują jeden drugiego – tylko
jeden drugiego wspiera
– powiedział w Jarosławiu ks. abp Michalik.

Około tysiąc osób, zakopiańczyków i turystów, przeszło Krupówkami w
korowodzie Trzech Króli w mieście pod Giewontem. Pochód rozpoczął się
przy betlejemskiej stajence przy kościele św. Rodziny i zakończył się na
Placu Niepodległości. Przemarsz poprowadzili góralscy kolędnicy niosący
gwiazdę, za nimi w konnej karecie jechali trzej królowie. Orszakowi
towarzyszyła góralska kapela z Tatrzańskiego Centrum Kultury “Jutrzenka”
pod kierunkiem Krzysztofa Trebuni-Tutki.

Fabuła tegorocznego Orszaku Trzech Królów w Katowicach miała
nawiązywać do średniowiecznych pielgrzymek do Ziemi Świętej.
Parotysięczny pochód, który pokonał pętlę między katowicką archikatedrą a
Śląskim Urzędem Wojewódzkim, pięciokrotnie zatrzymywał się, by obejrzeć
sceny odgrywane przez młodych aktorów-amatorów.

Uczestnicy przemarszu oglądali kolejno: zebranie pielgrzymów, rycerzy
i królów, scenę w gospodzie symbolizującą pielgrzymie pokusy,
wystąpienie próżnego króla Heroda, spotkanie z pasterzami oraz wieńczący
drogę pokłon w stajence. Pochód otwierała grupa dzieci z gwiazdą w
śląskich strojach, potem szły m.in. grupy przebrane za średniowiecznych
rycerzy i pielgrzymów niższych stanów. Trzej Królowie jechali konno.
Przejście orszaku, mimo krótkiej, około kilometrowej trasy, trwało
znacznie ponad godzinę.

W woj. śląskim tego dnia zorganizowano kilkanaście orszaków. Niektóre
z nich, m.in. w Gliwicach, Rudzie Śląskiej i Zabrzu, miały charakter
promienisty – wiedzione przez poszczególnych królów pochody zmierzały do
miejsca spotkania z różnych stron. W Tarnowskich Górach do orszaku
dołączył czwarty król, Jan III Sobieski, który kiedyś zatrzymał się w
tym mieście w drodze na bitwę pod Wiedniem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Pięknie dziękuje za przepiękne wiersze i malowidła obrazujące jedno z najstarszych Świąt w Kościele Katolickim.
Czcimy dzień przekazania przez Mędrów Światu, że narodził się Chrystus.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

18. Herod i gender - homilia ks. M. Olszewskiego SCJ

Pośród rozpaczy liberalnych środowisk, które nie mogą sobie
wybaczyć, że po wielu latach starań doszło w Polsce do ustanowienia
święta „Trzech Króli” dniem wolnym od pracy, rozbrzmiewa dzisiaj
radosne: „Mędrcy świata, monarchowie, gdzie śpiesznie dążycie?”


Objawienie Pańskie, A (Mt 2,1-12)
.


1. Ważne Święto

Te słowa inspirują nas do tego, byśmy zadali sobie pytanie, dlaczego
ten dzień jest tak ważny? Dlaczego jest świętem obowiązkowym w Kościele i
dlaczego cała kiedyś chrześcijańska Europa ma wolne, choć dzisiaj w
większości krajów nie wie dlaczego?

Otóż historia opisana przez Mateusza mówi nam o wydarzeniu, które miało
gigantyczne konsekwencje dla całego świata! Już nie tylko cywilizacji
rzymskiej, ale też dla innych kultur, wierzeń i religii. I nie chodzi tu
o ową podróż Magów ze wschodu do Betlejem, nie chodzi nawet o gwiazdę,
ale o fakt OBJAWIENIA się Syna Bożego całemu Wszechświatu!

Jezus staje się odpowiedzią na owo oczekiwanie Izraela, odpowiada na
nadzieję poszukiwań jaką mieli w sercu owi mędrcy, którym tradycja w V
wieku nadała liczbę „trzech” idąc za analogią złożonych darów, a w VII
wieku opatrzonych imionami Melchior, Kacper i Baltazar. W końcu
odpowiada na nadzieję, którą noszą w sercu całe pokolenia aż do dnia
dzisiejszego, które pragną doświadczyć spotkania z Bogiem żywym!

Tak często nie doceniamy tego, że nam została objawiona już cała prawda
o Jezusie z Nazaretu, że mamy Świętą Ewangelię i znamy Jezusa jako Pana
i Zbawiciela. Sprawdza się tu powiedzenie „cudze chwalicie, swego nie
znacie”, gdy poszukujemy w naszym życiu szczęścia poza Bogiem, poza
Ewangelią i poza Kościołem. Zawstydzają nas wtedy ci, którzy z całych
sił, choć im to wcześniej nie zostało objawione, starają się znaleźć
Chrystusa.

2. Lęk Heroda a lęk dzisiaj

I tak jak wtedy rzeczywistość była bardzo emocjonalnie wymieszana,
gdzie wielka radość pasterzy, Maryi i Józefa oraz nadzieja mędrców
mieszały się z lękiem i przerażeniem Heroda oraz bólem matek i rodzin
pozabijanych dzieci, tak i dzisiaj mamy do czynienia z tymi samymi
emocjami.

Niestety nie tylko w sercach pojedynczych ludzi zalega lęk przed
Jezusem, ale całe państwa, społeczeństwa są sparaliżowane lękiem przed
Bogiem. Europa jest tego najlepszym przykładem. Tak wiele się robi, by
prawdę o narodzeniu Jezus, Króla Wszechświata zagłuszyć, zakopać pod
ziemię. Ale to jest nie możliwe, gdyż to się stało, Bóg naprawdę
przyszedł na świat.

Ten lęk ma to samo podłoże co 2000 lat temu. Ludzie boją się, że Bóg
odbierze im władzę, pieniądze, możliwość ustanawiania praw sprzecznych z
prawem naturalnym. W Polsce też mamy podobną próbę zasiania lęku przed
Bogiem. Zobaczmy choćby niedawny list biskupów na temat gender. Wielu
katolików nawet uległo owemu lękowi, krytykując Episkopat. A tym czasem,
zbrodnicza ideologia, która chce zabić do końca w nas to, co normalne i
narzucić nam antyludzki sposób pojmowania człowieka, staje się jak
groźny wirus dziesiątkujący serca i umysły ludzi stworzonych na obraz i
podobieństwo Pana Boga. To jest właśnie taki herodowy lęk.

3. Jezus Pan i Zbawiciel

Dlatego my dzisiaj chcemy prosić Boga o tę radość, która była w sercach
Maryi i Józefa, chcemy prosić o nadzieję, która przepełniała serca
mędrców, chcemy powiedzieć stanowcze nie dla lęku heroda i świata i
ogłosić, że Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem, jest Synem Bożym i
naszym jedynym Panem i Zbawicielem.

Zawsze ilekroć dokonujemy tego aktu wyznania wiary powtarzając za
Piotrem, jego słowa spod Cezarei Filipowej: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga
żywego” (Mt 16,16) chcemy kolejny raz w naszym życiu z okazji tej
dzisiejszej Uroczystości Objawienia Pańskiego, dokonać tego aktu
wyznania wiary. Ono daje miejsce dla Ducha Świętego, który przenika
wtedy nasze serce i nasze życie.

A teraz uklęknijmy i powtarzając za mną, wyznajmy Jezusa Panem i Zbawicielem:

Panie Jezu Chryste, klękam przed Tobą na znak,

że uznaję Cię Panem i Zbawicielem całego mojego życia.

Poddaję się całkowicie Tobie i Twojej świętej woli,

abyś uczynił ze mną to, co chcesz. Amen!



avatar użytkownika intix

19. Tajemnica królów

Za: Profeto.pl

Czy było ich trzech? Nie wiadomo. Królowie? Nie wiadomo.
Kacper, Melchior i Baltazar? Nie wiadomo. Mimo tak wielu niewiadomych,
uroczystość Objawienia Pańskiego, czyli Trzech Króli, osadzona jest
głęboko w chrześcijańskiej tradycji.

Monika Białkowska

Artykuł: Przewodnik Katolicki

Objawienie Pańskie jest jednym z najstarszych
świąt w Kościele. Na Wschodzie obchodzono je jako Epifanię, Objawienie –
czyli połączone wspomnienie Bożego Narodzenia, pokłonu mędrców, chrztu
Pańskiego i cudu w Kanie Galilejskiej. W Kościele zachodnim wspomnienie
pokłonu trzech królów stało się odrębną od Bożego Narodzenia
uroczystością w IV wieku. Jak na tak dawne święto, obrosłe wielowiekową
tradycją, uroczystość Objawienia Pańskiego ma w sobie wiele niewiadomych
i do dziś zmusza nas do stawiania sobie pytań.

Historia i legenda

      Przede wszystkim bowiem należy spróbować znaleźć to, co wiemy o
nim na pewno. Królowie? Nie byli królami. Nie nazywa ich tak ani Biblia,
ani najstarsze tradycje. Dopiero późniejsza interpretacja jednego z
psalmów pozwalała dostrzegać w nich władców. Św. Mateusz Ewangelista
określa przybyszów greckim słowem magoi, które oznaczało kastę uczonych,
perskich kapłanów. Orygenes i Tertulian pod tym pojęciem rozumieli
astrologów z Babilonu. Arystoteles magoi nazywał uczniów Zaratustry, a
Herodot – szczep irański. Z królami, władcami odległych krain,
tajemniczy goście małego Jezusa niewiele zatem mieli wspólnego.

       Co więcej, być może wcale nie było ich trzech. Św. Mateusz nie
podaje przecież ich liczby, mówi jedynie o trzech złożonych darach.
Wprawdzie o trzech magach pisał Orygenes, trzech również pojawia się na
większości malowideł w katakumbach, ale czasem malowano ich dwóch,
czterech, sześciu czy nawet dwunastu. Trudno powiedzieć, czy przekazana
przez tradycję liczba trzech magów miała oddawać historyczną prawdę, czy
raczej wyrażać teologię. Symbolika cyfry 3 oznaczała pełnię. Tu pod
postaciami trzech mędrców cały świat składał hołd Jezusowi. Doskonale
widać to w sztuce, która w trzech magach zamykała całego człowieka:
młodego, dojrzałego i w podeszłym wieku, albo też ludzi wszystkich
krańców świata: z Europy, Azji i Afryki.

       Skąd przyszli magowie? Św. Mateusz notuje, że „ze Wschodu”. W
czasach Jezusa pojęciem tym określano wszystkie ziemie, znajdujące się
na wschód od rzeki Jordan, a więc Arabię, Babilonię, Persję… Proroctwo z
Psalmu 71 wspominało o królach Szeby (dzisiejszej Etiopii) – i stąd
zapewne wzięło się przekonanie, że jeden z magów był czarnoskóry.

      I jeszcze jedno: kiedy przybyli? Św. Mateusz zapisał, że „weszli
do domu i zobaczyli Dziecię”. Jezus z rodziną nie mieszkał już w
stajence, lecz w domu. Skoro Herod kazał wymordować wszystkich chłopców
do dwóch lat, zatem i Jezus mógł już nie być noworodkiem: równie dobrze
mógł mieć kilka miesięcy czy nawet ponad rok.

       Tak naprawdę historycznie poznać trzech magów nie sposób.
Legenda o tym, że było ich trzech i że nosili imiona Kacper, Melchior i
Baltazar, pojawiła się dopiero w średniowieczu. Ta sama legenda głosiła
też, że magowie po oddaniu pokłonu Jezusowi mieli wrócić do swojej
krainy, gdy jeden z Apostołów głosił im lata później Ewangelię, mieli
przyjąć chrzest, zostać biskupami, a następnie ponieść śmierć męczeńską.
To pobożna legenda, ale w niej ukryta jest głęboka i prawdziwa
symbolika samego pokłonu i darów.

Dary

        Magowie – według świadectwa św. Mateusza – złożyć mieli
Jezusowi w ofierze dary ze złota, kadzidła i mirry. O kadzidle i mirze
jest w Biblii mowa dość często. Zwyczaj okadzania ołtarzy był znany
wśród wielu narodów starożytnych, w tym również wśród Żydów. Za kadzidło
służyła wówczas żywica z ponad dziesięciu gatunków drzew z domieszką
ziołowych aromatów. Używane było ono nie tylko jako przyjemny środek
zapachowy, miało być również symbolem wznoszącej się do Boga modlitwy.
Mirra to żywica drzewa Commiphore, starożytny środek leczący i gojący
rany. W starożytności zarówno kadzidło, jak i mirra osiągały wysokie
ceny i były darem równie wartościowym jak złoto.

        Na czym polegała nadzwyczajność darów, przyniesionych przez
mędrców? Czy tylko na ich kosztowności? W II wieku św. Ireneusz z Lyonu
tłumaczył, że podarowane przez magów złoto jest znakiem królewskiej
godności Jezusa, kadzidło znakiem Jego Boskości, a mirra – zapowiedzią
śmierci na krzyżu. Według Złotej Legendy magowie podarować mieli złoto
dla ubogiej Maryi, kadzidło dla zniwelowania nieprzyjemnego zapachu
stajni, a mirrę, by wzmocnić ciało Jezusa i odpędzić od niego złe
robaki.

      Według XX-wiecznego teologa Karla Rahnera złoto jest symbolem
ludzkiej miłości, kadzidło – tęsknoty, a mirra – cierpienia, jakie
przynosimy Jezusowi, by je przemienił.

       Jeszcze inne interpretacje każą nam widzieć w znakach symbol
godności królewskiej (złoto), kapłańskiej (kadzidło) i wypełnienia
proroctw mesjańskich (mirra). Dary miały być też świadectwem tego, że
magowie uwierzyli w Chrystusa, który jest prawdziwie Bogiem (złoto),
prawdziwie człowiekiem (mirra) i prawdziwie Królem (złoto). Późniejsze
tradycje dopasowały dary do poszczególnych magów i w ten sposób
Afrykańczyk z mirrą został nazwany Kacprem, Azjata z kadzidłem
Baltazarem, a Europejczyk ze złotem – Melchiorem.

Zwyczaje

       Zwyczaj święcenia złota i kadzidła w święto Trzech Króli pojawił
się stosunkowo późno, bo dopiero na przełomie XV i XVI wieku. Król Jan
Kazimierz przy okazji tej uroczystości składał na ołtarzu ofiary ze
wszystkich rodzajów monet, wybitych w minionym roku. Poświęconym złotem
dotykano szyi, by ustrzec się przed chorobami. Poświęconym kadzidłem – w
Polsce najczęściej żywicą z jałowca – okadzano całe domy i
gospodarstwa, łącznie z oborami, żeby symbolicznie zabezpieczyć je przed
chorobami i nieszczęściem.

        Jeszcze młodszy jest zwyczaj święcenia kredy, który
upowszechnił się w XVIII wieku. Poświęconą kredą chrześcijanie wypisują
na drzwiach bieżący rok oraz rozdzielone krzyżami litery C, M i B. Nie
są to, jak się często błędnie interpretuje, imiona trzech mędrców (KMB:
Kacper, Melchior i Baltazar), ale łacińskie błogosławieństwo Christus
Mansionem Benedicat – „Niech Bóg błogosławi temu domowi”. Św. Augustyn
tłumaczył te litery jeszcze inaczej, jako wyznanie Christus Multorum
Benefactor – „Chrystus dobroczyńcą wielu”.

        W polskiej tradycji cały czas od Bożego Narodzenia aż do Trzech
Króli uważano za święty. Nazywano go „szczodrym czasem”. Nie wykonywano
wówczas żadnych ciężkich prac, nie młócono ani nie mielono na żarnach,
kobiety przerywały nawet przędzenie. Czas spędzano głównie na
spotkaniach towarzyskich i śpiewaniu kolęd. A kiedy już skończyły się
świąteczne ciasta, wypiekano szczodraki – słodkie pieczywo, które
służyło dla gości oraz dla kolędników i dzieci. Tradycja szczodraków
zrodziła się wówczas, kiedy jeszcze nie ziemiach polskich nie było
niemieckiej tradycji choinek i prezentów. To właśnie słodkie bułeczki
miały umilić dzieciom świętowanie. Czasem nadziewano je serem, a czasem
przyrządzano na słono, z nadzieniem z mięsa lub kapusty. W niektórych
regionach pieczono je tak, żeby przypominały miniony rok: jeśli był
urodzajny, to i szczodraki były duże, z białej mąki, bogato nadziewane.
Jeśli rok był ubogi, takie same były i świąteczne bułeczki: małe, z
mieszanej mąki, bez nadzienia.

       Uroczystość ta wiązała się z jeszcze jednym, świeckim już,
zwyczajem. Właśnie tego dnia, na rozpoczęcie staropolskiego karnawału,
wybierano „migdałowego króla”. Zabawa popularna była od XVI wieku, a
przywędrowała do nas z Francji i Anglii. Na zakończenie wystawnej
kolacji podawano specjalnie przygotowany placek. Początkowo nazywał się
on gorenflot, od nazwiska mnicha, który miał go wymyślić w XVI wieku, i
był w kształtcie ośmiokąta, tak by siedem części było dla gości, a ósma
dla Boga. Później już kształt nie miał znaczenia: ważne było, by w
środku ukryty był jeden migdał. Ten, któremu trafił się kawałek z
migdałem, zostawał migdałowym królem i musiał w czasie karnawału
urządzić dla innych zabawę. Czasem ciasto zastępowano rogalami, a w
Warszawie przygotowywani dwie patery ciasta, dla pań i dla panów, by w
ten sposób skojarzyć „migdałową parę królewską”.

Relikwie

        Tradycje związane z uroczystością Objawienia Pańskiego są
bogate i ciekawe, a historia – trudna do odkrycia. Co jednak zrobić
wobec tego z tym, co kryje się w wielkim relikwiarzu w katedrze
kolońskiej? Czy legenda i tradycje spotykają się z historią w miejscu,
gdzie otaczane są czcią relikwie trzech królów?

Kiedy w XIII wieku Marco Polo podróżował na Daleki Wschód, zapisał w swym pamiętniku:

„Jest w Persji miasto Savah, z którego wyszli trzej Magowie, kiedy
udali się, aby pokłon złożyć Jezusowi Chrystusowi. W mieście tym
znajdują się trzy wspaniałe i potężne grobowce, w których zostali
złożeni trzej Magowie. Ciała ich są aż dotąd pięknie zachowane cało tak,
że nawet można oglądać ich włosy i brody”. Bł. Oderyk de Pordenone,
włoski franciszkanin, który w 1320 r. podróżował w tym samym co Marco
Polo kierunku, zostawił po sobie relacje z podróży. Opisywał wprawdzie
rzeczy często fantastyczne, jak skorupy żółwi większe od katedralnych
kopuł – ale o Savah zapisał dokładnie to samo co wenecki podróżnik.

         Co innego niż podróżnicy głosi legenda z XII wieku. Według
niej relikwie trzech magów już w VI wieku miały trafić do Mediolanu,
podarowane tamtejszemu biskupowi przez cesarza Konstantynopola. W
Konstantynopolu zaś znalazły się wcześniej dzięki cesarzowej Helenie,
która poświęcając się pracom archeologicznym, odnalazła je w
Jerozolimie.

        Kiedy w 1164 r. Fryderyk I Barbarossa zajął Mediolan, zabrał
relikwie trzech królów do Kolonii i umieścił je w tamtejszym kościele
św. Piotra. W ten sposób zaczął się wielki i szybki rozkwit Kolonii jako
miasta. Relikwie podniosły jego prestiż i znaczenie na arenie
międzynarodowej. Jako że w mieście znajdowały się również relikwie św.
Urszuli i Gereona oraz figura Madonny Mediolańskiej, Kolonia szybko
stała się jednym z najważniejszych celów pielgrzymkowych w ówczesnej
Europie.

Miasto królów

       Trzej królowie – choć niektórzy wątpią w ich istnienie –
otrzymali relikwiarz, który zachwyca do dziś. Wykonany został na
przełomie XII i XIII wieku przez złotnika Mikołaja z Verdun. Długi na
ponad dwa metry i na półtora metra szeroki, z dębowego drewna i srebra,
pokryty złotą, srebrną i miedzianą blachą, zdobiony antycznymi gemmami i
kameami. Kamea to wizerunek stworzony z dwóch różnobarwnych warstw
kamieni, kości słoniowej, korali czy muszli: na relikwiarzu trzech
królów jest ich ponad trzysta, co sprawia, że jest to największy zbiór
kamei na świecie. Oprócz nich relikwiarz zdobi ponad tysiąc szlachetnych
kamieni i pereł, kolorowe emalie i siedemdziesiąt cztery figury z
pozłacanego srebra.

       Relikwiarz kształtem przypomina trójnawową bazylikę. Umieszczone
są na nim sceny Madonny z Dzieciątkiem, pokłonu trzech królów, chrztu
Jezusa, Chrystusa tronujący, sceny biczowania i ukrzyżowania, Bóg Ojciec
z księgą, prorok Izajasz, popiersia męczenników, postaci apostołów i
proroków, królowie Dawid i Salomon, a nawet wizerunki bogini Wenus czy
cesarza Nerona (na starszych od samego relikwiarza gemmach i kameach).

         W scenie pokłonu trzech królów umieszczono postać cesarza
Ottona IV, który był fundatorem relikwiarza. Otton ufundował również
korony na głowy mędrców, który później stały się herbem miasta.



        Sama katedra zaczęła powstawać w 1248 r., kiedy to położono pod
nią kamień węgielny. Budowa trwała z przerwami prawie 600 lat. Między
1870 a 1884 rokiem katedra kolońska z relikwiami trzech królów była
najwyższym budynkiem świata, a dziś jest drugą co do wielkości gotycką
budowlą sakralną na świecie. Mieszkańcy Kolonii otaczają ją czcią i
szczególnie w okresie Bożego Narodzenia tłumnie odwiedzają nie tylko
samą katedrę, ale i znajdujące się w niej relikwie mędrców ze Wschodu.

        Kiedy badano tkaniny, w które owinięte są kolońskie relikwie,
okazało się, że materiał jest bardzo stary i rzeczywiście może pochodzić
nawet z I wieku. Prawdziwości samych relikwii nikt naukowo nie
potwierdził i pewnie potwierdzić nie zdoła. Niezależnie od tego, czy
trzej królowie rzeczywiście istnieli i czy św. Helenie udało się
właściwie rozpoznać ich szczątki, jedno jest pewne. Pobożność związana z
postaciami mędrców ze Wschodu jest żywa i od wieków uczy człowieka tego
samego: że narodzone w Betlejem Dzieciątko jest prawdziwym Bogiem i
Człowiekiem

avatar użytkownika Maryla

20. Krystian Łukasz

List

Jurek piszę do Ciebie
W ten Wieczór Trzech Króli
Samotnością otulony
Noc,nadchodzi powoli...
Czasem patrzę przez samotności
przestworza...
Jurek czy to łaska Boża ?
Być samemu ze sobą i Bogiem
Patrzeć oczyma miłości
Błogosławiąc wrogom...
Niebo już pełne gwiazd
Dzień się kończy...
Sam ze sobą i Bogiem
Jurek tyle lat minęło
Czy w duszach coś drgnęło
Egoizm sięga zenitu
Szczyt staje się szczytem
Szczytów...
Jurek... młody poeta zostaje sam
Sam... prosząc za innymi
Samotność jest darem i błogosławieństwem
Ten co pisał te strofy przytula
Was sercem...
I choćby wszystko się zakończyło
Pozostaje mojej błogosławionej samotności
Miłość ....

K.Ł.P

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

21. @Maryla

Za wszystko... moje serce dziękuje Twojemu Sercu...

***
W odniesieniu do:
...W Tarnowskich Górach do orszaku

dołączył czwarty król, Jan III Sobieski, który kiedyś zatrzymał się w

tym mieście w drodze na bitwę pod Wiedniem
.

(piękne...) pozwolę sobie podpiąć do tego wpisu
> Idź i zwyciężaj, ocal chrześcijaństwo

Natomiast do powyższych relacji z Orszaków Trzech Króli dołączam jeszcze jedną relację... z Łodzi:

Orszaki Trzech Króli
Orszaki Trzech Króli

Tworzymy galerię zdjęć z orszaków
Trzech Króli, które przeszły ulicami wielu miejscowości archidiecezji
łódzkiej. Zachęcamy do przesyłania fotografii. Od jednego autora prosimy
o maksymalnie 10 zdjęć!

Jak przesyłać zdjęcia? Wystarczy skorzystać ze specjalnego formularza.
***

Powrót Trzech Króli


Łódzkie
obchody uroczystości Objawienia Pańskiego rozpoczęły się o godz. 11.00
Mszą świętą w kościele Matki Bożej Fatimskiej. Przewodniczył jej i
homilię wygłosił abp Marek Jędraszewski.

avatar użytkownika intix

22. Droga Pelargonio

Dziękuję Ci pięknie...:)

(...)
Ja także chcę pójść ich śladem,
ku Gwieździe, co w dali lśni,
by zanieść w darze Dzieciątku
swe serce, uśmiech i łzy
.

Ja także...

Pozdrawiam całym sercem Ciebie i Twoją Mamę...
***


TRZEJ KROLOWIE
1 Ciemne niebo świat otula,
Nad Betlejem gwiazdka wschodzi,
Niosą dary Trzej Królowie,
Jezus Chrystus się nam rodzi.
Stajnia nisko się pochyla,
Jakby chciała zgiąć kolana,
Oddać pokłon Maleńkiemu,
Uznać Boga w Nim i Pana

Ref: Gloria, Gloria In Exelsis Deo
Zaśpiewali Aniołowie,
Pokój ludziom dobrej woli,
Przyniósł Chrystus w Swej Osobie

2. Płacze w żłóbku Dzieciąteczko,
Matka siankiem je otula,
Nie płacz Jezu malusieńki
Lulaj mały lulaj, lulaj...
Ref: Gloria...

3. Serce swoje niosę w darze,
Za Twą Miłość, Mały Panie,
Żeś narodził się w Betlejem,
W starej szopie i na sianie.
Ref: Gloria....

avatar użytkownika intix

23. Szanowny Panie Michale

Serdecznie dziękuję...

Pozdrawiam... również serdecznie...
***


1. Jakaż to gwiazda świeci na wschodzie,
gwiazda nowego imienia?
Mędrcy wołają: "Ciesz się narodzie,
to gwiazda twego zbawienia."
Biegną Królowie za jej promieniem
a za Królami tłum ludu;
bo im ta gwiazda świeci zbawieniem,
bo im zwiastuje cud cudu.

2. Ten, co nam później miał być przykładem
w Miłości i poświęceniu,
dziś niezgłębionych wyroków śladem
zrodzon w nędzy, poniżeniu.
W garstce barłogu skrył Świętą Głowę,
Palmę Światłości Męczeństwa,
co światu życie miała dać nowe,
nad błędem odnieść zwycięstwa.

3. Panie, ta gwiazda, co Mędrców wiodła
do Chrystusowej kołyski,
niech nas do Twego prowadzi Źródła,
światowe przyćmi połyski.
Do ostatniego życia zaniku
Boskiego Światła udziela,
byśmy Tam zaszli po jej promyku,
do Świętych Stóp Zbawiciela.

avatar użytkownika intix

24. Słowo Boże na dziś: Przynoszono do Niego wszystkich cierpiących

Wtorek, 7 stycznia 2014 roku
Mateusz 4,12-17.23-25

Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie». I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.


Jan Chrzciciel został pozbawiony wolności. Jezus wie o tym, lecz nie podejmuje próby uwolnienia proroka. Oddala się z tego miejsca. Dokonuje wyboru tego, co lepsze. Większą niewolą człowieka jest grzech, niż ograniczenie jego zewnętrznej wolności. Tak rozumianym więźniom, trzeba głosić wolność, a uciśnionych odsyłać wolnymi (por. Łk 4,18). W wymiarze doczesnym walczymy o wolność człowieka; w wymiarze troski o zbawienie zajmujemy się wzywaniem do nawrócenia. Istotna w życiu człowieka jest jego wewnętrzna, duchowa wolność, polegająca na odejściu od zła, którym jest grzech, a zwróceniu się w stronę najwyższego dobra, którym jest Bóg. Patrząc na życie człowieka z perspektywy ziemi, zabiegamy o jego wolność zewnętrzną, o to, aby nie był poniżany w swojej ludzkiej godności. Postrzegając natomiast życie człowieka z perspektywy jego zbawienia, troszczymy się o to, aby poznał on Pana i przeżył nawrócenie. To właśnie czyni Jezus.

„…mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło”. Mateusz, posługując się tekstem z proroka Izajasza, mówi, że światłem, które rozjaśni życie siedzącym w ciemnościach, jest Mesjasz. Rozjaśnianie ciemności dokona się przez głoszenie Dobrej Nowiny. Zauważmy, czy Słowo Boże, którego słuchamy, które czytamy w zaciszu swojego domu, rozjaśnia nam drogi, którymi prowadzi nas Jezus? Czy odczuwamy w sercu zachętę, aby porzucić to, co jest ciemnością, a przyoblec się w zbroję światła?

„Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Czym jest nawrócenie się? To nie tylko odrzucenie grzechu, lecz przede wszystkim wejście w głęboką, bliską, serdeczną relację z Bogiem. To zgoda, żeby Jezus odniósł zwycięstwo nade mną. Co Jezus proponuje tym, którzy się nawrócą? On będzie ich Panem, otrzymają nowe życie, staną się nowymi ludźmi. Nawrócenie się, oznacza równoczesne wejście do wspólnoty żyjącej w Królestwie Bożym. Jest to wspólnota ludzi wyzwolonych, w pełni wolnych, żyjących w Duchu i prawdzie. Są tymi, którzy doświadczają mocy pocieszenia i radości, których źródłem jest Bóg. Nie należą oni do świata, lecz do Boga, w Nim znajdują najgłębsze spełnienie wszystkich swoich potrzeb i pragnień.

„Szły za Nim liczne tłumy”. To ci wszyscy, którzy słuchali Słowa Bożego, a także uwolnieni od wpływu złego ducha, uzdrowieni z paraliżu ciała, uzdrowieni z cierpień fizycznych i psychicznych. Aby nie powrócić do grzechu, do stanu duchowej i moralnej niewoli, podążali za Tym, który dał im nowe życie: nowe myślenie, nową wrażliwość, nową jakość rozumienia siebie, nowe potrzeby i pragnienia, które umiejscowiły ich we wspólnocie Królestwa Bożego, gdzie się miłością żyje. Potrzeba nam chodzić z Panem słuchając Jego Słowa, „zanurzając” swoje myśli, pragnienia, zamiary w Jego myślach, pragnieniach, zamiarach. Kiedy tak się stanie, odczujemy życie w prawdzie, która wyzwala. Czy w moim życiu to wszystko już się wydarza?

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

25. Relikwiarz Trzech Króli


565px-Köln_Dreikönigsschrein 1Relikwiarz Trzech Króli, strona przednia – około1181–1230;                                                    
Katedra św. Piotra i Najświętszej Marii Panny w Kolonii

Relikwiarz Trzech Króli – dzieło Mikołaja z Verdun stanowiące jeden z
najważniejszych przykładów europejskiego rzemiosła artystycznego wieków
średnich. Wewnątrz kryje relikwie Trzech Króli – patronów Kolonii.
Ponadto przechowuje relikwie świętych Nabora i Feliksa oraz Grzegorza ze
Spoleto. Relikwiarz stanowi zasadniczą część ołtarza głównego w
katedrze pw. św. Piotra i NMP w Kolonii.

Historia

Tradycja Trzech Króli związana jest z Kolonią od XII wieku. W 1164 r.
arcybiskup koloński Rainald z Dassel kierujący kancelarią cesarza
Fryderyka Barbarossy przywiózł z podbitego Mediolanu nad Ren wojenną
zdobycz – relikwie, które w Mediolanie czczone były jako szczątki Trzech
Króli. O sposobie dostania się relikwii do Italii wiadomo z
XII-wiecznego Żywota biskupa Eustorgiusza. Według tego dokumentu
doczesne szczątki Trzech Króli miała znaleźć w IV w. w Jerozolimie św.
Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, po czym miała je wysłać do
Konstantynopola. Stamtąd jeszcze w IV w. zostały przewiezione do
kościoła w Mediolanie przez biskupa Eustorgiusza.

Według innych źródeł Mediolańczycy do
1158 r. nic nie wiedzieli o posiadanych przez siebie relikwiach Mędrców
ze Wschodu. Dowiedzieli się o ich pochodzeniu dopiero wówczas, gdy z
powodu oblężenia miasta musieli zabrać relikwie z położonego u jego bram
kościoła.

Rainald z Dassel przyniósł Kolonii w XII wieku nie tylko relikwie,
ale także inne przedmioty kultu religijnego, m.in. Madonnę Mediolańską.
Od tego momentu nastąpił gwałtowny rozwój miasta – polityczny,
gospodarczy i kulturalny; przyniesienie i konsekracja relikwii podniosły
zaś prestiż Kolonii na arenie międzynarodowej. W krótkim czasie miasto
to stało się jednym z największych ośrodków kultu religijnego.

Obok relikwii Trzech Króli w mieście znajdowały się już przedmioty
czci związane ze św. Urszulą oraz św. Gereonem. W rezultacie Kolonia
stała się jednym z najważniejszych punktów docelowych pielgrzymek
chrześcijańskiej Europy – ustępowała jedynie takim ośrodkom jak
Jerozolima, Rzym, Santiago de Compostela i pobliski Akwizgran. Relikwie
Trzech Króli umocniły pozycję cesarza; ze względu na ciągle powtarzający
się w średniowieczu spór o inwestyturę świeccy władcy tłumaczyli fakt
posiadania tak ważnych relikwii jako dany przez Boga dowód na
„prawowitość” ich władzy, która nie potrzebowała już papieskiego
błogosławieństwa.

Obecny relikwiarz został wykonany między ok. 1181 a ok. 1230 rokiem przez złotnika Mikołaja z Verdun.

W 1248 r. arcybiskup Konrad von Hochstaden położył kamień węgielny
pod budowę gotyckiej katedry, która miała się stać symbolicznym
kamiennym relikwiarzem dla sarkofagu Trzech Króli. W miejscu tym
przetrwał aż do końca wieku XVIII, do wydarzeń związanych z rewolucją
francuską.

Gdy w 1794 r. wojska francuskie zajęły Kolonię, kapituła katedralna w
tajemnicy przeniosła w bezpieczne miejsce większość wyposażenia
katedry, w tym również skarbiec oraz relikwiarz, który wywędrował m.in.
do Arnsbergu i Bambergu.

W 1804 r. powrócił do Kolonii. Ewakuacja i wędrówka tego cennego
dzieła złotnictwa przyczyniła się do pojawienia się na nim licznych
drobnych uszkodzeń. Kilkakrotnie konserwowany, obecny wygląd otrzymał po
gruntownej renowacji w latach 1961-1973.

Do dnia dzisiejszego pełni pierwotną funkcję. Podczas swoich
pielgrzymek do Niemiec modlił się przy relikwiach Trzech Króli Jan Paweł
II. W dniu 18 sierpnia 2005 r. Benedykt XVI przybył do katedry
kolońskiej w ramach XX Światowych Dni Młodzieży.(...)

Cologne_Cathedral_Shrine_of_Magi 2

Relikwiarz Trzech Króli – tzw. Strona Salomona


800px-Dreikönigenschrein_köln 3

Relikwiarz Trzech Króli – tzw. Strona Dawida

Więcej > TUTAJ


avatar użytkownika intix

26. Bóg: policjant czy przyjaciel - ks. Marek Dziewiecki

17 maja w Pabianicach polski duszpasterz i rekolekcjonista ks.
Marek Dziewiecki spotkał się
z młodzieżą w ramach cyklu "Dialog młodych o wierze". Po wykładzie
"Bóg, w którego wierzę: policjant czy przyjaciel" odpowiadał też na
pytania.

Gorąco
polecam Wszystkim zainteresowanym...

avatar użytkownika intix

27. Słowo Boże na dziś: Trwają z Panem, aż do nasycenia

Środa, 8 stycznia 2014 roku
Marek 6,34-44

Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich! Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia». Lecz On im odpowiedział: «Wy dajcie im jeść!» Rzekli Mu: «Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?» On ich spytał: «Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!» Gdy się upewnili, rzekli: «Pięć i dwie ryby». Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się, gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi; także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości. i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatków z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.


Jezus karmi w miejscu pustynnym wszystkich, którzy Go szukają. Wystarczy szukać Jezusa, aby zostać przez Niego nasyconym. Słuchanie Jego, jest napełnianiem się tym, czego potrzebujemy dla ducha i ciała. Już samo podążanie za Panem jest wiarą w to, że Bóg może mnie nasycić. Pustynia wskazuje na niemożność otrzymania tego, co zaspokaja ludzki głód. Czasem warunki zewnętrzne przekonują nas, że Bóg, w takim miejscu nie może nam udzielić tego, za czym tęskni nasza dusza i ciało.

Nie przyszli po to, aby Jezus ich karmił, lecz aby do nich mówił. Od tego rozpoczynamy relację z Panem, od słuchania Jego słowa, a to, co będzie nam potrzebne więcej, dopełni w swoim czasie. Każda pora jest dobra na to, aby doświadczyć cudu, doświadczyć dotknięcia łaski. Konieczne jest jednak zmaganie się z własnym niepokojem. Ci, którzy szli za Jezusem, aby Go słuchać wiedzieli, że idą na miejsce pustynne; wiedzieli, że nie mają pokarmu ze sobą; wiedzieli, że pora już późna i nie będą mogli kupić chleby. Jezus wprowadza człowieka w sytuacje, w których potrzebne jest zaufanie. Odczuwanie niejasności, i dużej niepewności, a zarazem pustki, może być znakiem, że blisko jest Pan.

Nie ma zwyciężania, bez kuszenia. Nie ma nasycenia, bez głodu. Nie ma ufności, bez słuchania Słowa Bożego.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Modlitwa o...

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

28. Słowo Boże na dziś: Odwagi!

Czwartek, 9 stycznia 2014 roku


Marek 6,45-52
Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz też przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: «Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się!». I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.


Wydaje się, że jesteśmy jak uczniowie wydani na niebezpieczeństwa szalejących żywiołów. Jezus każe im siadać do łodzi i płynąć, a sam znika. Jakby Go nie obchodzili. Jednak Ten, który się modli, nie może być nie zainteresowany sytuacją najbliższych osób. Uczniowie w niebezpieczeństwie. Czy Bóg jest blisko mnie, gdy się boję, gdy coś mi zagraża?

Jest blisko, lecz mogę Go nie rozpoznać. Strach, poczucie zagrożenia, szalejący żywioł ludzkich namiętności i pragnień może skłaniać do wątpienia o obecności Boga w moim życiu. Wątpienie nie jest przeszkodą aby rozmawiać z Bogiem. Nawet wtedy, gdy doświadczamy Jego bliskości, lęk każe być nieufnym. Nieufność zawsze sprowadza problemy: człowiek odczuwa, że traci kontrolę nad swoim życiem. Co pozostaje? Krzyk! Czy to jedynie psychiczne odreagowanie? Krzyk może być prośbą skierowaną do Jezusa. Gdy się bardzo boję, wówczas mogę głośno krzyczeć. Ludzie nie słyszą tego krzyku. A nawet gdy usłyszą, to nie rozumieją. Chrystus może odczytać ludzki krzyk powodowany niemocą, przerażeniem, bezsilnością – jako jedynie możliwą na tę chwilę, modlitwę człowieka.

Co może pomóc? Kto? Człowiek przyjazny. Jego słowa, którym ufamy. Obecność kogoś, na kim dotychczas nie zawiodłem się. Bóg posyła ludzi. Mówimy: on, ona – jest moim aniołem. Człowiek na czas jakiś pomaga. Potem trzeba większego oparcia, już nie z tej ziemi. Jeśli ktoś tego nie rozumie, wówczas tonie, a kochający ludzie, nie mogą mu pomóc. Gdy uczniowie usłyszeli mówiącego Jezusa, uspokoili się. Gdy dziecko płacze w nocy czymś zaniepokojone, przychodzi mama, mówi do dziecka czule, pieszczotliwie równocześnie je dotykając. Dziecko uspokaja się, zasypia. Zna głos matki, który daje poczucie bezpieczeństwa. Bóg jest dla nas i matką i ojcem. Jego głos, słowa – dają poczucie bezpieczeństwa, uspokajają. Warto pamiętać, że słowa Jezusa, nie każdego człowieka, uspokajają. Potrzeba nie raz zbłądzić, zgrzeszyć, dojść do poczucia bezsensu, może nawet rozpaczy, żeby chcieć słuchać, co mówi Bóg.

Dlaczego toniemy w życiu? Dlaczego coś się wali, a my nie możemy nic zrobić? "Czemu zwątpiłeś?" Wątpimy w wiele spraw: czyjąś uczciwość, prawdomówność, lojalność, wierność. Jak wątpimy w ludzi, w możliwość życia określonymi ideałami, w to, czy warto w tym świecie, być porządnym człowiekiem – może pojawić się wątpienie w Boga. Ci, którzy wątpią w innych, nie wierzą przynajmniej najbliższym, łatwiej zniechęcają się do życia, łatwiej mogą tonąć. Posiadamy określoną wizję życia. Nie chcemy, by coś się nam w nim popsuło. Załamujemy się, gdy przychodzi sytuacja bolesna. Bóg jest w tym, co nas boli. Dlaczego zatem, wielu nieszczęściom nie zapobiega? Tego nie wiemy. Więcej w naszej chrześcijańskiej wierze nie wiemy, niż wiemy. Jezus pragnie, byśmy Jemu wierzyli, bez względu na cierpienie, jakie nas spotyka.

To opis naszej drogi przez burze życia. Nasze życie z natury swej przechodzi kryzysy, stale wstrząsają nim burze zewnętrzne i wewnętrzne.

Jezus żąda od uczniów, by weszli do łodzi i udali się na drugi brzeg. Łódź, to obraz mnie, mojego życia, mojej pewności. W tym się usadowiliśmy i tego się mocno trzymamy. Nie chcemy, by ktokolwiek oczekiwał od nas pójścia w stronę, której nie jesteśmy pewni, do końca przez nas nie zaplanowaną, zamierzoną. Nasza droga wiedzie na drugi brzeg. Jeżeli chcemy pójść dalej po naszej drodze wewnętrznej, to musimy pokonać wodę, symbol nieświadomości. Woda może też być obrazem potrzeb i udręk, naszych obaw, że tracimy grunt pod nogami.

Jest noc. Nocą z naszej nieświadomości wyłania się niejedno. W nocy czujemy się wystawieni na wewnętrzne zawieruchy. Zdarza się, że pod powierzchnią pełnego sukcesów życia tracimy stały grunt.

Łodzią uczniów miotają gwałtowne fale. Silny wiatr odpycha ją od brzegu. Wiosłując, starają się o własnych siłach dobić do brzegu. Ale im gwałtowniej wiosłują, tym trudniejsze jest ich położenie.

Naszą pierwszą reakcją na niepewność, na kryzysy naszego życia – jest zaciśnięcie zębów i chęć wydostania się z opresji o własnych siłach. Ale to nam się nie udaje. Im mocniej trzymamy się naszych przyzwyczajeń, złych doświadczeń przeszłości, zranień, lęków, próbując się wyprowadzić na spokojne wody, w tym większą wpadamy opresję.

Jezus przyszedł do uczniów po wodzie. Uczniowie nie poznają Go, myślą że to zjawa. Trzymając się kurczowo dotychczasowych sposobów na życie, to na przychodzącego Jezusa będziemy patrzyli jak na upiora. "Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!"

Tylko Bóg może sprawić, że człowiek przestanie się bać. Chrystus chce się ze mną spotkać, w środku nocy. Powiedz Jezusowi o twoim bólu, lęku, poczuciu wielkiej niepewności co do twojej przyszłości; powiedz o żalu, odczuwanym skrzywdzeniu, o tym jak bardzo zawiodłeś się na ludziach, o tym, że nie tego się spodziewałeś w kapłaństwie, w życiu zakonnym. Powiedz, czego naprawdę chcesz, naprawdę pragniesz? Nie chcesz krzyża, upokorzeń, niesprawiedliwości, fałszu, zakłamania, udawania? Nie zgadzasz się ze złem, które czynią osoby, blisko ciebie żyjące. Nie zgadzasz się na zło, które sam czynisz. Nie zgadzasz się na własną grzeszność i słabości? Ale również powiedz Jezusowi: na co się zgadzasz? Czego jest więcej? Co jest twoją burzą? Co jest twoją chorobą ducha? Zacznij wołać: "Panie ratuj, ginę!".

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także

>Umysł i serce...

***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

29. Słowo Boże na dziś: Duch Pański spoczywa na Mnie

Piątek, 10 stycznia 2014 roku
Łukasz 4,14-22a

Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: «Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli». A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego.


To, co mówił Jezus podobało się zgromadzonym w synagodze. „Przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego”. Do tej chwili, to, co mówił Jezus, odpowiadało zgromadzonym. Na początku jest dobrze. Są duże oczekiwania innych. Istnieje pragnienie, by Jezus lub człowiek spełnił to, czego się spodziewamy. Gdy jednak zaczyna im mówić prawdę o nich, pojawia się gniew, złość. Wyrzucają Jezusa z miasta. Jezus odchodzi. Czy odchodzi jako przegrany? Na pewno niechciany, odrzucony. Ważne są nasze oczekiwania. Jeśli są jednak przesadne, mogą doprowadzić do gniewu, złości, buntu.

Jednego i drugiego możemy być pewni: przyjęcia i odrzucenia, sukcesu i gorzkiego odczucia porażki; ktoś mnie potrzebuje, a za czas jakiś, ta sama osoba ignoruje, lekceważy. Czy odrzucenie, bycie przez kogoś niechcianym, to przegrana? W nasze życie wpisany jest konflikt polegający na tym, że czego innego chcą od nas ludzie, a czego innego oczekuje Bóg. Trzeba to uznać. Nie obruszać się na tych, którzy chcą ode mnie czegoś innego, niż daję. Powinienem iść za tym, czego oczekuje od nas Bóg, jak Jezus, szedł za wolą Ojca, nie zaś spełniając oczekiwania mieszkańców Nazaretu.

Nie ucieka On od sytuacji konfliktowych. Ukazuje to, co się dokonało w mieszkańcach Nazaretu. Niekiedy trzeba pozwolić, żeby konflikt się ujawnił. Lepszy jest otwarty, niż szeptany po kątach. Jezus pozwala, aby wyszło na zewnątrz to, co w nich drzemie, a równocześnie w jakiś sposób niszczy. Prowokuje ich mówiąc, że źle traktowali proroków we własnej ojczyźnie. Sytuacja konfliktowa, napięcia, są stałą sytuacją Królestwa Bożego. Niekiedy brak konfliktu otwartego prowadzi do tego, że osoby żyjące razem, patrzą na siebie, jak na nieprzyjaciół. Nie wolno za wszelką cenę blokować ujawnienia się konfliktu. Konflikt może stać się okazją do szczerego mówienia, otwartego, nie zaś w sposób zakamuflowany. Konflikt właściwie prowadzony może zbliżać osoby, pogłębiać więzi we wspólnocie. Ale istotny jest warunek - stronom naprawdę zależy na wyjaśnieniu problemu, nie zaś na wzajemnym obrażaniu się i poniżaniu.

Jezus nie troszczy się o własną opinię, o sukces. Nie pozwala sobie narzucić ich podejścia, ich oczekiwań. Mówi, choć wie, że słuchający Go czekają na coś zupełnie innego. Jest wewnętrznie wolny. Ta wolność jest z doświadczenia miłości Ojca i pragnienia pełnienia Jego woli: „Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał”. To jest Jego siłą.

Demaskuje zakłamanie mieszkańców Nazaretu. Oczekuje uznania przez nich prawdy o własnej przeszłości. Oni jednak zareagowali na Niego z agresją, wyrzucając poza granice miasta. Obraz ten przywołuje na myśl wydarzenia, które nadejdą. Nauczyciel zostanie odrzucony przez arcykapłanów i uczonych w Piśmie, a następnie ukrzyżowany poza Jerozolimą.

Jezus nie stawia na pierwszym miejscu troski o własne życie, lecz głoszenie prawdy otrzymanej od Ojca. Wiedział, że ona nie będzie przyjęta przez mieszkańców Nazaretu. Dlaczego ją głosi? Ponieważ oni jej potrzebują. Choć jej nie przyjmują, to jednak dokonuje się w ich sercu konfrontacja z nią. Prawda, którą usłyszeli uwolniła w nich gniew (wściekłość, rozdrażnienie, oburzenie). Rodzi się on wówczas, gdy się z czymś nie zgadzamy lub wtedy, kiedy ktoś dotknie dla nas tematu bardzo bolesnego, do którego nie chcemy powracać. Jezus przez słowa prawdy o mieszkańcach Nazaretu ujawnia ich zatwardziałość serca i brak skruchy wobec wydarzeń minionych. Gniew jest owocem serca zamkniętego, zatwardziałego, nieustępliwego wobec prawdy pochodzącej „ z ust Bożych”.

Dorastamy do przyjęcia prawdy, również przez gniew, chwilowe jej odrzucenie, agresję wobec osoby, która nam ją objawia. Gniew uświadamia nam fakt bolesnych miejsc w naszej przeszłości. Wskazuje na miejsca chore w sercu, potrzebujące uzdrowienia. Nie ma innej drogi jak leczenie przez prawdę czynioną w miłości. Tym, co uwalnia nas od zatwardziałości serca, a tym samym od gniewu, jest Słowo Boże. Gniew jest istotnym etapem odsłaniającym uwalnianie się człowieka od zatwardziałości serca, zamknięcia na prawdę.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

30. Słowo Boże na dziś: Czas powrotu

Sobota, 11 stycznia 2014 roku


Łukasz 5,12-16
Gdy przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: «Chcę, bądź oczyszczony». I natychmiast trąd z niego ustąpił. A On mu przykazał, żeby nikomu nie mówił: «Ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę za swe oczyszczenie, jak przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich». Lecz tym szerzej rozchodziła się Jego sława, a liczne tłumy zbierały się, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych niedomagań. On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się.

Trędowaty w swojej nieczystości i odrzuceniu nieustannie szuka kogoś, komu mógłby siebie powierzyć z całym zaangażowaniem. Zobaczył swoją szansę powrotu do życia w czystości, „upadając na kolana” przed Jezusem. Zdobył się na odwagę przyjścia do Nauczyciela, choć było to zabronione przez prawo. Sytuacja trudna skłania nas do posunięć heroicznych, na którą trudno byłoby się zdobyć przy naszym logicznym myśleniu i subtelnej trosce o przestrzeganie prawa.

Trędowaci mieszkali daleko od miast i wiosek. Byli zagrożeniem, więc ich izolowano. Chory człowiek nie tyle postanowił zlekceważyć zasady życia społecznego, lecz wiedziony wielką tęsknotą za czystością odważył się na krok w stronę Boga. Bez ryzyka nie ma czystości. Wymaga ona ryzyka, śmiałości, odwagi przy wszechobecnej jej negacji. Uznany za nieczystego, odtrącony przez ludzi, odczuł silną potrzebę do zmiany dotychczasowego stylu życia. Zobaczył Jezusa. Wiedział, że tylko On może mu pomóc. Stąd nieustępliwe wołanie, „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Dostrzegamy radość Pana. Cieszy się odwagą trędowatego. Mężczyzna nie narzuca Jezusowi swojego rozwiązania, swoich marzeń o wolności, mówiąc „Musisz mnie oczyścić”, lecz „Jeśli chcesz, możesz…”.

Czy zdobyłby się na powrót, gdyby nie wiedział, że jest ważny dla Boga? Odczuł swoją niepotrzebność ze strony ludzi, lecz Pan nigdy mu nie powiedział, że z niego zrezygnował. Ukrywał się w jaskini. Nie ona, która była chłodna i wilgotna, przysparzała mu najwięcej cierpienia, lecz ta, którą nosił we własnym sercu. Więcej boli to, co wewnętrzne, niż to, co zewnętrzne. Zwlekanie z podjęciem właściwej decyzji czyni nasze wnętrze chłodnym, a nas samych nieprzystępnymi i nadmiernie wrażliwymi na wydarzenia wokół nas.

Czas powrotu do Boga to chwile, w których odkrywamy, że już nic więcej nie możemy stracić, natomiast wiele możemy otrzymać. Odczucie potrzeby powrotu jest równoznaczne z zapotrzebowaniem na łaskę Jezusa. Potrzebujemy Jego dotknięcia, które przekonywuje, że nadal jesteśmy Jego braćmi.

Wielu z nas sądzi, że potrafi o siebie zadbać. Nie potrzebują Boga, ani Kościoła, ani kapłana, ani sakramentów świętych. Brak potrzeby Boga jest życiem w jaskini zimnej, ciemnej i budzącej ciągły niepokój. Jest to sytuacja, w której nie odczuwamy nadziei zdolnej „nieść nas” przez życie. Tęsknota za powrotem do Boga jest spowodowana napełnianiem się tym, co napełnić nas nie zdoła. Świat daje nam odczuć, że traktuje nas jedynie jako osoby cielesne, kończące swoje życie na ziemi.

Nieczystość serca wprowadza nas w odczucie bycia gorszym, przeświadczenie o tym, że jesteśmy odrzuceni przez innych, a życie na marginesie społeczeństwa, rodziny, wspólnoty czy znajomych jest naszym przeznaczeniem. Jest w nas silna potrzeba człowieka, któremu moglibyśmy powierzyć naszą „bolesną tajemnicę”. Powierzenie drugiemu tajemnic własnego serca i pozostanie niezależnym od niego, jest naszym ukrytym dążeniem. Nie możemy uzależniać się od tych, którzy znają nasze słabości. Będąc słabymi, mamy prawo do odczuwania szacunku i poruszania się w obszarze wolności, jaka jest dana człowiekowi przez Boga.

Powrót staje się koniecznością wraz z rozeznaniem, że tracimy kontrolę nad własnym życiem. Stajemy się zależnymi od przyjemności, które obiecują „niebo”, a w rzeczywistości pozostaje nam odczucie pustki, samotności i rozpaczy. Usiłujemy imponować sobie oraz innym naszą wydajnością pracy, osiągnięciami. Tymczasem nie to daje poczucie spełnienia. Nie chcemy być odizolowanymi od piękna, spokojnego wpatrywania się w nie. Tęsknimy za słuchaniem ciszy, której wielu ludzi nie znosi, pędząc za tworzeniem własnej wielkości. Nie odczuwamy bliskości ani Boga, ani człowieka. Mówimy, że zależy nam na przyjaźni, a tymczasem nie jesteśmy do niej zdolni, ponieważ nie umiemy składać własnego życia w ręce innych, powierzać je z zaufaniem. Brakuje nam czasu na stałe związki. Nie czujemy się przez to kochani i komukolwiek potrzebni. Nie możemy potrzeby tej zaspokoić przelotną znajomością czy kilkuletnim zamieszkaniem z kimś.

Popularność, sukces, bogactwo nie wypełnią w nas tęsknego oczekiwania za moralnym i duchowym bogactwem. Czyż nie jesteśmy duchowo i moralnie upośledzeni w tym znaczeniu, że nie wiemy gdzie powinniśmy szukać duchowego uzdrowienia? Chcemy dla kogoś być ważni, znaczący, potrzebni. Odczuwamy niedosyt w spotkaniu z człowiekiem, nawet z przyjaciółmi.

Nasze cierpienie jest wołaniem do Boga, również wtedy, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Wielu zapewne było trędowatych w jaskini i wokół niej, lecz jeden z nich zdobył się na wyjście w stronę Pana. Trzeba zdobyć się na samotne wyjście z jaskini, choćby nikt inny nie chciał z nami pójść. Nawet wtedy, gdy nam się wydaje, że nie ma nadziei na zmianę życia. Nawet wtedy, gdy jesteśmy w jaskini naszego upadku powinniśmy pamiętać, że Jezus jest w pobliżu. Gdy zatęsknisz za Panem, posłyszysz Jego kroki. To tęsknota, marzenia, których nie jest zdolna zniszczyć w człowieku nieczystość pozwala wychylić się z jaskini upadku i poczucia rezygnacji.

Przez bardzo wiele upokorzeń trzeba przejść, żeby zrozumieć, że nie można igrać w życiu z nieczystością. Upokorzenia są dojrzewaniem do pokornego spojrzenia przede wszystkim na siebie i na własne życie. Czystym może być ten, kto uczy się życia przez upokorzenia. Pojawia się niechęć do samego siebie, do Boga, do własnej natury, która nie chce przyjąć określonych kanonów postępowania. Trzeba przez to wszystko przejść, co jest ciemnością i pomimo tego tęsknić za Bogiem, a tym samym za życiem w czystości.

Wydawać by się mogło, że powrót do życia w czystości jest powodowany decyzją umysłu, który właściwie rozeznaje, co jest dobre, a co złe i podejmuje właściwy wybór. Powracamy do ludzkiej godności, jaką jest życie w czystości, czołgając się wewnętrznie, doznając równocześnie wielu porażek. Jedno jest w tym wszystkim ważne – konieczne staje się przekonanie, że Bóg udziela miłości, której szukam i która jest w stanie uspokoić i wypełnić moją tęsknotę. Czystość boli tak, jak nic innego w życiu nie boli. Jest ona wchodzeniem w bliskość Boga, a konkretnie rzecz ujmując, jest przyzwoleniem, aby Bóg przeniknął nasze życie, wszystkie jego obszary, szczególnie te, które nie zostały przez Niego dotychczas pocieszone uzdrowieniem. Obszary ludzkiego istnienia i działania niedotknięte przez Pana z tej racji, że stawiamy stanowczy opór Jego pojawieniu się w nich, doprowadza nas do nieczystości.

W jakimś momencie życia zauważamy, że mamy dość życia pozornego, udawanego, jakim jest życie w nieczystości. Czymś właściwym jest odczucie niechęci, nie do siebie, lecz do takiego życia, w jakim się zanurzamy, a które obejmuje nas niepokojącym mrokiem. Żeby dostrzec problem własnej nieczystości, trzeba odczuć ból pojawiającego się w nas niepokoju, niedosytu i niespełnienia ze wszystkiego, kim jesteśmy i co robimy z naszym istnieniem.

Powracamy do Boga rozumianego między innymi jako życia w czystości, gdy poczujemy się bezpiecznie. Wraz z poczuciem bezpieczeństwa pojawia się w nas zdolność przyjmowania tego, co Bóg daje. Trzeba nam dorastać do tego, że bliskość Boga może nie pozbawiać nas poczucia bezpieczeństwa. Trwanie przy nim w tym stanie poprowadzi nas do odpoczynku w sercu. Niepokój serca jest stanem skłaniającym nas do ucieczki z domu Ojca.

Jest pewną „prawidłowością” nasze oddalanie się od Boga. Czymś, zatem koniecznym staje się powracanie do Niego. Odejście jest zapomnieniem, nie pamiętaniem o miłości. Moje serce znajduje dla siebie inne źródło przyjmowania pocieszenia. Powrót do Boga jest zmaganiem rozłożonym na całe nasze życie. Choćby nasze pobudki nie były czyste, szlachetne, nadprzyrodzone. Bóg przyjmuje mnie z taką motywacją powrotu, na jaką mnie teraz stać. Nie należy oczekiwać od siebie, że wraz z powrotem do Boga, zobaczymy nasze „czyste serce”. Dobrą motywacją do powrotu jest odczuwanie pustki i brak odczuwania szczęścia, spełniania się.

Doświadczanie nieczystości możemy porównać z włóczęgostwem. Człowiek nigdzie nie czuje się u siebie, ponieważ ciągle poszukuje kogoś, kto go pokocha. Nie dostrzega, że ci, którzy kochają, są tak blisko niego. Nie dostrzega ich, ponieważ nie takiej miłości od nich oczekuje. Jeszcze nie takiej, nie teraz. Będąc zabieganymi, zmęczonymi, sfrustrowanymi sięgamy po to, co nazywa się miłością, a faktycznie nią nie jest. Miłość sprowadza pokój, nieczystość zaś jego odwrotność. Co zrobić? Trzeba uwierzyć, że Bóg naprawdę nas kocha. Miłość Jego zaspokaja wszelkie ludzkie potrzeby. Żeby powrócić do czystości serca, a tym samym do miłości trzeba odważyć się zacząć wierzyć i przyjmować miłość, jaką Jezus ma do zaofiarowania.

Gdzie mam powrócić? Tam, gdzie mogę czuć się bezpieczny. Tam jest mój dom, moja przystań, tam na mnie czeka miłość. Poczucie bezpieczeństwa, którego z upragnieniem oczekujemy, daje wyłącznie Jezus. Powrót do domu jest powrotem do Niego. On naszą Miłością. Dzięki Jego miłości znajdujemy odpoczynek. Życie w nieczystości bardzo męczy, osłabia chęć życia, popycha w stronę rozpaczy. Nieczystość może stać się formą obsesji, obłędu, który mówi o naszej bezwartościowości. Powrót do Boga daje odpoczniecie, wyciszenie, odczucie, że zawsze byliśmy oczekiwani. Bóg nie stawia warunków wstępnych w rodzaju: „Przyjdź, gdy będziesz żył w czystości serca”. Przyjdź w takim stanie, w jakim teraz jesteś. Przyjdź do Mnie, będąc trędowatym.

Powracamy do Jezusa o wiele łatwiej, gdy był On nam naprawdę bliski. Trzeba powrócić do myśli i odczuć o bliskości Boga. Niech ta myśl o bliskości stanie się znowu ważna, nowa, pociągająca. Nie tyle trzeba myśleć o tym, że odszedłem od Niego, ale o tym, że bardzo pragnę powrócić. Zbyt częste myślenie o przeszłości, zniechęca do powrotu, rodzi w nas niewiarę, że to może się nam naprawdę udać. Warto zaufać przeczuciom. Dobre zawsze pochodzą od Boga.

Będziesz przeżywał rozdarcie pomiędzy chęcią powrotu do Boga a przyzwyczajeniem do praktykowania nieczystości. Nie lękaj się zostawić tego, co skłania do patrzenia na twój Egipt. Trudno rozstać się rolą bycia niewolnikiem. Równocześnie przywołaj to wszystko, co było i zobacz, że nie doświadczyłeś tego, czego najbardziej pragnęło twoje serce. Były chwile radości i cierpienia, szczęścia i smutku. Których chwil było więcej?

Coś powinno w tobie umrzeć, żeby mogło się narodzić nowe: nowe przeżycia, myśli, pragnienia, rozmowy. Niech przyjdzie nowe w tym, na co będziesz patrzył, co będziesz oglądał, czytał, o czym będziesz rozmawiał, jak zagospodarujesz swój wolny czas, po jaki relaks, rozrywkę będziesz sięgał, czy odnajdziesz w sobie siłę, żeby „tracić” czas dla Boga. Powracając przyjmij postawę człowieka obnażonego, bezbronnego, który prosi o ufność. To właśnie brak zaufania Bogu sprawił, że odszedłeś w dalekie strony, żyjąc rozrzutnie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
Bóg zapłać...

avatar użytkownika intix

31. Słowo Boże na dziś: Umiłowany

Niedziela, 12 stycznia 2014 roku
> Chrzest Pański



Mateusz 3,13-17
Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?» Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».

Chrzest, którego udzielał Jan Chrzciciel, był dla nawrócenia się człowieka. W nim było wezwanie do zostawienia w wodach Jordanu oporu stawianemu Bogu, nieposłuszeństwa Jemu. Każdy, kto wychodził z wody, był człowiekiem pragnącym nowego życia, innego w wymiarze ducha i moralnego postępowania. Jezus przyjmując chrzest chce przejść drogę grzeszników. Pragnie przeżywać upokorzenie, poniżenie dla ludzkiego wywyższenia. On jest drogą, a równocześnie ukazującym drogę do nawrócenia, czyli do wolności, która jest w Bogu.

To Jezus przychodzi do Jana. Bóg przychodzi do człowieka, aby człowiek znalazł drogę do Boga, aby nauczył się przychodzić do Niego, aby Go potrzebował. Ważne jest dzisiaj dostrzeżenie tego, że Jezus wychodzi naprzeciw mojemu życiu, mojemu zagubieniu się. Jan Chrzciciel był świadomy tego, że to człowiek przychodzi do Boga. Tymczasem doświadcza, że to Bóg pierwszy przychodzi do człowieka i człowiek ma coś Jemu do dania. Co człowiek może dać Bogu? Swoje zagubienie, nędzę moralną, grzechy, a przede wszystkim swoją otwartość, dostęp do siebie, Największym dramatem człowieka jest zamknięcie się, niechęć do oddania Panu swojej nędzy, a przede wszystkim nie widzenie swojego grzechu.

Niezwykłe jest i to, że Jezus prosi Jana o chrzest. Jan odczuwa opór. Jest świadomy tego, jak być powinno. On wie, kto jest Panem, a kto Jego sługą. Jezus nalega. Jan dojrzewa do przyjęcia pragnień Jezusa. Chrzciciel potrafi odejść od poglądów, które w sobie nosi przyjmując ich korektę. Jezus przemienia Jana mocą swojego słowa. Możemy powiedzieć, że Jezus przygotowuje Jana swoją katechezą przed własnym chrztem. Prorok dorasta do wydarzenia jakim będzie chrzest Jezusa. Jan chce dorastać, dlatego pozwala się prowadzić słowom Jezusa.

Tam, gdzie jest chrzest, otwiera się niebo. W chrzcie dane nam jest usłyszenie Boga. Tam też objawia się Ojciec i Syn i Duch Święty. Chrzest jest ucztą, w której karmimy się miłością Boga, Jego umiłowaniem nas.

Ks. Józef Pierzchalski
***
a także

>CHRZEST W DUCHU – Lectio Divina na Niedzielę Chrztu Pańskiego „A”

***
Bóg zapłać...

* * *
Wszechmogący Boże, przy chrzcie Jezusa w Jordanie dałeś się nam poznać jako Trójca Święta, spraw, prosimy, abyśmy odrodzeni z wody i Ducha Świętego mogli być świadkami panującej w Trójcy miłości. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.