Straszny Dziadunio czyli "wunderwaffe" Tuska od współpracy z Niemcami i Izraelem.

avatar użytkownika Maryla

21.11.2007r. Donald Tusk wręczył Władysławowi Bartoszewskiemu nominację na sekretarza stanu w Kancelarii Premiera. Będzie odpowiadać m.in. za współpracę Polski z Niemcami i Izraelem.

"Bartoszewski jest patronem nowego rozdziału w historii Polski. Zdaję sobie sprawę z tego, że ta nominacja nie ma charakteru urzędowego - powiedział Tusk. Jak podkreślił, "jest to nominacja symboliczna". To właśnie trio Tusk - Bartoszewski - Sikorski – jak pisze „Gazeta Wyborcza” - ma zdecydować na co zostanie położony nacisk w expose premiera w części poświęconej sprawom zagranicznym. Jak twierdzi „GW” polityka zagraniczna nowego rządu ma się opierać na kompromisie i dialogu, a nie uderzaniu pięścią w stół.

 

Władysław Bartoszewski po swoim wystąpieniu, w którym poparł Bronisława Komorowskiego dostał ponad sto listów z obelgami i pogróżkami. BOR przydzielił profesorowi ochronę - informuje dzisiaj "Gazeta Wyborcza".Listy zaczęły nadchodzić na adres kancelarii premiera, w której Bartoszewski jest sekretarzem stanu, po 16 maja. To wtedy w warszawskich Łazienkach Bartoszewski porównał Komorowskiego, "ojca rodziny", z Jarosławem Kaczyńskim, który "ma jedynie doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych".

Poczucie humoru Bartoszewskiego – Rafał A. Ziemkiewicz - Bibula ...

Władysław Bartoszewski w wywiadzie dla „Polski The Times” powtarza tezę (wcześniej wygłoszoną w „Fakcie”), iż jego słowa o hodowcy zwierząt futerkowych były żartem wymagającym od odbiorców pewnej dozy inteligencji i erudycji; kto dopatruje się w nich czegoś złego, temu po prostu brakuje rozumu i wykształcenia

Nie będę się spierał co do swoich kwalifikacji umysłowych. Wielokrotnie słyszałem, że skoro nie rozumiem, iż ludzie z kręgu Geremka, Kuronia i Michnika po prostu wszystko wiedzą lepiej, a i moralnie stoją wyżej od całej reszty, to mój brak inteligencji i wiedzy, podobnie jak i podłość, są po prostu oczywiste i nie ma się co trudzić ich udowadnianiem. Przywykłem już do tego dyskursu i nie robi na mnie wrażenia. Jeśli na kimś robi, to współczuję.

 

Etykietowanie:

127 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. ZAROBEK Wystąpienie

ZAROBEK

Wystąpienie Władysława Bartoszewskiego popierające kandydata PO na prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Bartoszewski, Profesor bawarski

zapłata

Szanowny Jubilacie, panie ministrze, Władku kochany - takimi słowami prezydent zwrócił się do Bartoszewskiego.
Jak zaznaczył, Bartoszewski zawsze w życiu kierował się "niesłychanie silną busolą, kompasem, który pokazuje, gdzie jest słuszna sprawa, słuszna strona". - Nie wszystkim się to udawało. Tobie Władku udało się przez tyle, tyle lat stawać po stronie słusznej sprawy
W jubileuszu, który ma bardzo uroczystą oprawę, uczestniczą też liczni politycy, w tym ministrowie i ludzie kultury. Prezydent i premier przybyli na Zamek Królewski w towarzystwie małżonek.

Jubileusz Władysława Bartoszewskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Ich skarb

90 lat Bartoszewskiego. Tusk: "Nasze dobro narodowe"


Maj, 2010 r. Prof. Władysław Bartoszewski właśnie odebrał nagrodę<br />
Człowieka Roku

Maj, 2010 r. Prof. Władysław Bartoszewski właśnie odebrał nagrodę
Człowieka Roku "Gazety Wyborczej". Obok Zofia Bartoszewska


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. pytania do Bartoszewskiego nadal bez odpowiedzi


Żydzi też nie święci, who is Bartoszewski?

©

Internaut

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

4. Najlepsze jest to ;)

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

5. A mozesz tez swieczke zapalic "profesorowi"

przed jega marmurowa tablica:

http://kl-warschau.blogspot.com/2009/03/narcystyczny-pierscien-megaloman...

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

6. DZIADZIA Z BRONKIEM I TŁUSZCZA

Bartoszewskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

7. Komorowka

nastojaszczaja ubowka

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Jacek Mruk

8. Oby żyli, umrzeć nie mogli

Takie kiedyś usłyszałem przypadkiem? życzenie
Ja też przesyłam na spełnienie
Wtedy może, w swoim zakłamaniu
Zrozumieją, są diabłu na wydaniu
Pozdrawiam

avatar użytkownika Maryla

9. W.

W. Bartoszewski

www.youtube.com/watch?v=w91VGIYqmbI&feature=related

Sprzeciwił się jako członek kapituły Orderu Orła Białego przyznaniu tego Orderu Rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Mówi prof. Mira Modelska-Creech z Georgetown University

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

11. Z Pileckim

bardzo ciekawa sprawa, bo mowi sie, ze za smierc jego odpowiedzialny jest rodak Bartoszewskiego - Cyrankiewicz, ktory byl wspolwiezniem Pileckiego w KL Auschwitz i ktory mogl go od smierci ocalic. Tymczasem to Cyrankiewiczowi zalezalo na smierci Pileckiego jako zagrazajacego mu swiadka. Swiadka zbrodni Cyrankiewicza jako kapo.

Co do pani Creech-Modelskiej, to rzeczywiscie starala sie dostac do "profesora", aby sprawe rzetelnie wyjasnic. Niestety bez skutku.

Ta odmowa Orderu Orla Bialego Pileckiemu, wyjasnia wlasciwie wszystko.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Maryla

12. Artur Bazak Wielki

Wielki
świadek XX wieku postanowił zwieńczyć swoje polityczne zaangażowanie w
wolnej Polsce służbie partii, która użyła go w kampanii nienawiści

Tylko u nas

Władysław Bartoszewski - zachowując wszelkie proporcje - jest dla PO
tym, kim dla PZPR był Jarosław Iwaszkiewicz. Uwiarygadnia swoim
życiorysem i autorytetem politykę obozu rządzącego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Melka

13. Zadziwiające podobieństwo

Chciałabym zwrócić Państwa uwagę na podobieństwo p. Bartoszewskiego do śp.pani Szymborskiej.
Najlepiej widoczne jest na zdjęciu z maja 2010r.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Andrzej Tym

14. Bartoszewski głosował przeciwko przyznaniu Orderu Orła Białego

poniewaz się obawiał, ze jego dusza będzie wyła pod progiem niebios Pileckiego tak jak dusza abp Życińskiego wyje w oczekiwaniu na Michnika i Grossa.
Polecki nie był świadkiem zbrodni Cyrankiewicza lecz dzięki organizacji Pileckiego Cyrankiewicz jako wiezień po,lityczny otrzymał dobrą funkcję pisarza blokowego. Pilecki na szczęście uciekł z Auschwitz i nie doczekał likwidacji swej organizacji przez SS po czym przeniesiono Cyrankiewicza do Mautchausen skąd wrócił do PRL z Szymonem Wiesenthalem (przetrwał w izbie chorych "doktora śmierć") i Kazimierzem Rusinkiem fałszywym komendantem fałszyweie czerwonych gdyńskich kosynierów z 1939r.przeniesionym po likwidacji orgajnizacji więźniarskiej w Stuthof (pod Gdańskiem)

avatar użytkownika Maryla

15. hucpa na zywo

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

16. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

"

Ukłony moje najnizsze
"

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Żydzi polscy dzisiaj”
Tadeusz Bednarczyk
dodatek uzupełniający do książki
“Życie codzienne warszawskiego getta”
str. 152-153.

” Gdy wybuchła wojna Władysław Bartoszewski miał 17 lat. W 1940 r. przypadkowo dostał się do Oświęcimia, z którego zwolniono go po kilku miesiącach, co było wydarzeniem niespotykanym. Mimo to obdarzono go zaufaniem w organizacji katolickiej FOP – Front Odrodzenia Polski, związanym ze Stronnictwem Pracy, a kierowanym przez pisarkę Zofię Kossak Szczucką. Poznałem ją, oraz towarzyszącego jej Ojca superiora Kosibowiecza – TJ, w połowie lat 30-tych gdy odwiedzała naszą podchorążówkę (organizacja Żółty Krzyż). Ona to doceniając w Bartoszewskim zamiłowania dziennikarskie, zaprotegowała go do Władysława Bieńkowskiego, ps. ” Wencki” – kierownika Wydziału Społ. w Delegaturze Rządu. Ten z biegiem czasu wciągnął go, zawsze wścibskiego i energicznego, do akcji pomocy Żydom, a wreszcie w 1942/43 do organizacji “Żegota”, mając nadzieję, że się dobrze wywiąże z zadań jako pobratymiec krwi.

Bartoszewski opiekował się zleconymi mu rodzinami żydowskimi, nosił im pieniądze, zaopatrzenie, lekarstwa, sprowadzał lekarzy do chorujących, zabezpieczał im zmianę mieszkania po dekonspiracji. był małym kółkiem związanym z życiem kilkudziesięciu rodzin, w ramach dużej machiny troszczącej się o życie dziesiątków tysięcy. Miał skromną rolę związaną z wiekiem. Dopiero po wojnie działalność Bartoszewskiego nabrała dużego rozpędu, zakresu, zaczął sobie przypisywać prawie główną rolę w tym Wydziale, kierowanym przez Bieńkowskiego -” Wenckiego”. To mu udało się przeprowadzić, gdyż Bieńkowski musiał zniknąć, ukrywał się, a Bartoszewski “roztropnie” o nim nie wspominał, choć miał takie okazje gdy pracował w tyg. “Stolica”, bo on tam sobie wyrabiał markę, więc przemilczał Bieńkowski a wpisywał siebie. I tak powstał bohater. W Powstaniu Warszawskim był w W-wie, coś tam statystował. Po wojnie pracował cały czas juko dziennikarz. Siedział kilka lat za AK, choć działał w Delegaturze Rządu – a nie AK, która była jednakowo źle widziana przez żydowskie UB. Później dużo pisał w masońsko-prosyjonistycznym krakowskim Tygodniku Powszechnym (dlatego też tygodnik ten dezawuował J. Em. Ks. Prymas Wyszyński).

W Krakowie był za żydowskiego bohatera, więc ułatwiono mu wykłady na KUL, choć przy wątpliwej maturze okupacyjnej (czy małej maturze) i 3 dr. h.c. nie mając wyższych studiów, kreowano go na “profesora”, ale nie ma tego tytułu, Żydzi mu tego nie załatwili, a przecież to dla nich drobnostka, ale dali mu dobrą posadę ambasadora w Wiedniu, mimo że jest bez kwalifikacji. Napisał kilka wspomnieniowych książek na tematy okupacyjne, nie zapomniał oczywiście wspominać szerzej o polskim antysemityzmie, szmalcownictwie. W Wiedniu znalazł się jako, swój zaufany człowiek, współpracował blisko z wrogiem Polski, opluwaczem, Szymonem Wiesenthalem, dyr. Izraelskiego Ośrodka Dokumentacji (o hańbo – załatwił mu nawet odznaczenie komandorią orderu Odrodzenia Polski -więc order ten zbrukał). Miał odczyty o stosunkach okupacyjnych, tak w Austrii, jak i w Niemczech, wplatał stale nasz antysemityzm, szmalcownictwo, co tam się ogromnie podobało, bo jakoś odciążało Niemców, więc miał dobre publiciti -”profesorskie”. Będąc żydowskiego pochodzenia, miał żony Żydówki, syn mieszka w Izraelu. Nic dziwnego, że zażydzona Unia ” Wolności”, pchała go jako “wielkiego katolika” na ministra spraw zagranicznych u katolika Wałęsy. A nawet mieli bezczelność proponować go jako kandydata na premiera.

Kiedy my otrzeźwiejemy? 10 profesorów KUL zdezawuowało go jako rzekomego naukowca, podkreślili amoralność jego jako katolika, kilka żon, w liście do Biskupa w Essen w XI 1996 r.. List ten był opubliczniony w prasie krajowej, co nie przeszkadza TV tytułować go do teraz profesorem. Jako pupil żydokomuny, dostał od prez. Kwaśniewskiego Order Orła Białego ! Jaka to hańba dla tego Orła. Bartoszewski ma też honorowe obywatelstwo Izraela .”
Tadeusz Bednarczyk, Żydzi polscy dzisiaj – ksiazka Tadeusza Bednarczyka, 2001-04-28
http://marucha.wordpress.com/2007/11/28/pytania-na-ktore-profesor-bartos...

Ukłony moje najnizsze

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

18. to jest wojna ! :)

Spór Bartoszewskiego z Sikorskim


Były szef dyplomacji czuje się okłamany przez obecnego szefa MSZ w sprawie sprzedaży konsulatu w Kolonii

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika wladysl

19. Wczoraj rano

obejrzałem w TV TRWAM (powtórka?) program ze Stanisławem (?) Sikorskim w procesie kiblowym skazanym na karę śmierci. Opowiadał o braciszku z jakiegoś zakonu chętnego do podmianki: Ty z KS-em boisz się śmierci - mówił zakonnik do Sikorskiego, a ja nie, więc zamieńmy się. Odsiedzisz mój 10. letni wyrok, a ja, ponieważ wierzę, że po śmierci będzie mi lepiej w Niebie, dostanę w tył głowy.

To tak nawiasem.
W każdym razie, postać Sikorskiego i b. wielu innych funkcjonujących na dalekich marginesach Bohaterów Narodowych świadczy, nawet bez karkołomnych porównań, że Imć Bartoszewski, hmm...

avatar użytkownika wladysl

20. Z Bednarczykiem jest pewien kłopot,

Panie Michale St...
Mam pierwsze wydanie Bednarczyka, i jak pomyślę co mu w trawie zarzucają, to wolę opierać się na rozsądku: "po owocach poznacie ich".
Taki ze mnie bydlak.

avatar użytkownika Maryla

21. fetowanie "wunderwaffe" Tuska objazdowe?

W czwartek w sali głównej wrocławskiego ratusza zorganizowano benefis Władysława Bartoszewskiego, który niedawno obchodził 90. urodziny. Benefis poprowadzili Maria Zawartko i Jerzy Skoczylas. Wystąpiła też m.in. Bente Kahan.






Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Jacek Mruk

22. Dziadunio nie wie do czego uszko służy

Ot takie elyty jak widać, z burzy
Pozdrawiam

avatar użytkownika Maryla

23. notatki funkcjonariuszy z archiwum IPN

http://lustracja.net/index.php/pozostali/162-wladyslaw-bartoszewski-kont...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. "Romek pisze pozwy". Sikorski zapowiada proces z "Rz" i "GPC"

Wpis Sikorskiego na Twitterze

Sikorskiego w sądzie będzie najprawdopodobniej reprezentował Roman Giertych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Zakon Kawalerów Maltańskich

Zakon Kawalerów Maltańskich odznaczył Władysława Bartoszewskiego


Odznaczenie Wielkiego Krzyża Zasługi otrzymują osoby zasłużone dla Zakonu i promujące wartości chrześcijańskie.

W laudacji Wielki Mistrz przypomniał zasługi i służbę Bartoszewskiego
dla niepodległej Polski zarówno w czasie okupacji, jak i po wojnie.
Byłego szefa polskiej dyplomacji nazwał wybitnym politykiem, broniącym wolności i demokracji, a także autentycznym polskim patriotą, będącym przykładem wielkiej odwagi i uczciwości.

Przypominając dzieje życia Bartoszewskiego i funkcje polityczne,
jakie pełnił Festing podkreślił jego wkład w pokojowy dialog pomiędzy
narodami, w tym w sposób szczególny dla przyjaznych stosunków pomiędzy
Polską i Niemcami.

W słowie dziękczynnym profesor wspomniał m.in. o swoich pierwszych
kontaktach z Zakonem oraz wielkich zasługach szpitala maltańskiego
podczas II wojny światowej i Powstania Warszawskiego

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Merkel rozpoczęła budowę

Merkel rozpoczęła budowę muzeum wysiedleń w Berlinie. "Ucieczka i wypędzenie są wielkim cierpieniem"


Kanclerz Angela Merkel zainaugurowała we wtorek w Berlinie budowę
muzeum poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów
europejskich w XX wieku. Inicjatywa utworzenia placówki wyszła w 1999
roku od szefowej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach.

"Ucieczka i wypędzenie są wielkim cierpieniem i
ciężkim bezprawiem " - powiedziała Merkel. "Przypominając o ucieczce i
wypędzeniu 14 milionów Niemców nigdy nie wolno zapomnieć, że nie
doszłoby do nich bez narodowego socjalizmu" - podkreśliła szefowa rządu.



Przypomniała, że Niemcy przyniosły Europie "wojnę i zniszczenie,
niewyobrażalną przemoc i wyrwę cywilizacyjną - holokaust". Jak
podkreśliła, z tego powodu rządowi i jej osobiście bardzo zależało na
tym, by przyszłe muzeum powstało "w europejskim duchu i było skierowane
na pojednanie".



Zdaniem Merkel migracje są "brutalnym doświadczeniem" całej Europy.
Zadaniem muzeum jest "budowanie pomostów ponad przepaścią przeszłości".
Merkel podziękowała Steinbach za wieloletnie zabiegi o powstanie muzeum.



Polski przedstawiciel w radzie naukowej Krzysztof Ruchniewicz
zaznaczył, że decydujące znaczenie dla ostatecznego kształtu wystawy
będzie miała rozpoczynająca się teraz wspólnie ze specjalistami od
wystaw praca nad praktyczną realizacją przyjętej wcześniej koncepcji.



Otwarcie muzeum zaplanowano na rok 2016.



Z inicjatywą upamiętnienia niemieckich uchodźców wyszła w 1999 roku
szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach. Forsowany przez nią projekt Centrum
przeciwko Wypędzeniom spotkał się z krytycznym przyjęciem w Polsce i
Czechach. Warszawa i Praga obawiały się, że kierowane przez ziomkostwa
muzeum może wypaczać historyczną prawdę, przedstawiając Niemców jako
ofiary wojny, a narody środkowoeuropejskie jako sprawców zbrodni. Spór o
Centrum doprowadził w połowie minionej dekady do poważnego kryzysu w
stosunkach polsko-niemieckich.



W 2005 roku odpowiedzialność za projekt, nazwany wówczas Widocznym
Znakiem, przejął rząd Angeli Merkel. Trzy lata później Bundestag powołał
do życia fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Celem fundacji,
podporządkowanej renomowanemu Muzeum Niemieckiej Historii w Berlinie,
jest realizacja projektu muzeum.



W radzie fundacji oprócz przedstawicieli ziomkostw zasiadają
przedstawiciele parlamentu, rządu, partii politycznych i Kościołów. W
pracach nad merytorycznym programem stałej wystawy, zaaprobowanym w
sierpniu 2012 roku, uczestniczyli polscy historycy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Płużański szokująco szczerze

Płużański szokująco szczerze o PO, postkomunie, żydowskich oprawcach z bezpieki, i bohaterstwie Pileckiego

http://wirtualnapolonia.com/2013/06/11/pluzanski-szokujaco-szczerze-o-po...

Wykład Tadeusza Płużańskiego, niestrudzonego popularyzatora historii Polski, autora nowo wydanej książki o zbrodniach komunistycznych i nazistowskich „Bestie 2” wydanej przez wydawnictwo 2 kolory, który zorganizowało Centrum Edukacyjne Powiśle w Centrum Informacji imienia Jana Nowaka Jeziorańskiego, był sukcesem.

Tematem wykładu była postać rotmistrza Pileckiego i nienawiść środowisk antypolskich do osoby romistrza. Opisując komunistycznych oprawców Pileckiego, Płużański nie krył ich tożsamości. Z detalami opisywał ich zbrodnie, nowe aryjskie tożsamości, ich kariery w PRL i dostatnią emeryturę w III RP. Komunistyczni wielokrotni mordercy polskich patriotów, nie czuja jakichkolwiek wyrzutów sumienia, sądy III RP zapewniają im bezkarność. Do dziś żaden z dziesiątków tysięcy komunistycznych oprawców nie poniósł odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Żaden z nich nie wyraził skruchy.

Mordowani przez komunistów polscy patrioci, byli przez kolejne dziesięciolecia komunistycznej okupacji wymazywani z zbiorowej świadomości. Te ofiary terroru komunistycznego, którym udało się przeżyć wiezienia, przez dziesięciolecia bały się mówić o okrucieństwie komunistycznych oprawców z bezpieki, okrucieństwie które wielokrotnie przewyższało sadyzm nazistów z Niemiec.

Zdaniem Płużańskiego, opublikowany w Polityce organie spadkobierców komuny i promowany dzień przed publikacja w Gazecie Wyborczej, artykuł „IPN podważa legendę rotmistrza Pileckiego” literaturoznawcy profesora Andrzej Romanowski, w którym to Romanowski bezpodstawnie szkaluje Pileckiego, jest przejawem tego, że Romanowski nie posiada podstawowych informacji o śledztwach komunistycznej bezpieki. Artykuł, pracownika Instytutu Historii imienia Tadeusza Manteuffla PAN, Płużański nazywa ohydnym paszkwilem i kłamstwem, szambem i kloaką, ponowną próbą zamordowania Pileckiego.

Wbrew kłamstwom Romanowskiego, publicysty Gazety Wyborczej atakującego IPN, który stwierdził, że zeznania Pileckiego doprowadziły do śmierci osoby którą Pilecki miał wydać w pierwszym dniu śledztwa, UB miała doskonale rozpracowaną grupę Pileckiego którą aresztowała jednego i tego samego dnia. W momencie aresztowania bezpieka wiedziała wszystko o aresztowanych. Dodatkowo torturowany Pilecki podpisywał protokoły przesłuchań nie będąc ich wstanie czytać.

Co bardziej bulwersujące, zdaniem Płużańskiego, Romanowski twierdzi, że nie ma dowodów, że podczas przesłuchań Pilecki był torturowany. Swoje bzdurne opinie Romanowski wsnuł na podstawie dwu dokumentów UB z śledztwa jakie zostały zamieszczone w albumie Jacka Pawłowicza „Rotmistrz Witold Pilecki 1901-1948” wydanym przez IPN cztery lata temu.

Zdaniem Płużańskiego tekst Romanowskiego został napisany na zamówienie. Celem tego plugawego tekstu było szarganie odradzającej się pamięci o Pileckim, i odwracanie uwagi od ekshumacji pochowanych na Powązkach ciał polskich patriotów – ofiar komunistycznego terroru.

Według Płużańskiego prawda o zbrodniach komunistycznych nie jest wygodna dla elit III RP wywodzących się z aparatu komunistycznego terroru. Elity III RP robią wszystko by nie ujawniać prawdy o zbrodniach komunistycznych i sowieckich korzeniach elit III RP. Elity III RP by zniszczyć pamięć o prawdziwych bohaterach kreują nowych: Michnika, Mazowieckiego, Wujca, Lityńskiego, Osiatyńskiego, Jaruzelskiego i Kiszczaka. W świecie wyrosłym z okrągłego stołu nie ma miejsca na bohaterów walki z komunistyczną okupacją. W ramach tej walki z pamięcią historyczną, elity III RP, szkalują Pileckiego.

Płużański wykluczył też to, że Pilecki zostanie doceniony na świecie. Dla świata Pilecki skazany jest na zapomnienie bo Auschwitz ma być miejscem tylko żydowskiego cierpienia. Bohaterem dla świata nie może być przeciwnik komunizmu, ani ofiara której oprawcami byli komuniści żydowskiego pochodzenia – z zasady nie wolno mówić o zbrodniach popełnionych przez Żydów. Żydowskich oprawców którzy nie kryli swojej nienawiści do Polaków.

W odpowiedzi na pytania o Pileckiego i Bartoszewskiego, Płużański stwierdził, że Bartoszewski noszący pseudonim „profesor” jest mitomanem, który przypisuje sobie nienależne zasługi. Jak Cyrankiewicz w PRL przypisuje sobie zasługi Pileckiego z Auschwitz. Podobnie przypisuje sobie zasługi związane z Żegotą i PSL. Co bardziej bulwersujące Bartoszewski przyczynił się do szkalowania Pileckiego odmawiając mu przyznania orderu Orła Białego. Nie jest jasna dla Płużańskiego zadziwiająca sprawa zwolnienia Bartoszewskiego z Auschwitz, i dwukrotnych zwolnień Bartoszewskiego z wiezień bezpieki.

Mówiąc o współczesnej Polsce, Płużański stwierdził, że III RP jest zniewolonym krajem, i stan ten akceptują władze III RP. Krajem wykorzenionym w którym nie oddaje się naturalnych honorów bohaterom walki o niepodległość. Krajem w którym likwiduje się lekcje historii, i nie ma normalnego wychowania patriotycznego. Fundamentem patologii III RP jest zdrada dokonana przy okrągłym stole. Gdzie po jednej i drugiej stronie siedzieli komuniści. Gdzie zapewniono komunistycznym oprawcom bezkarność.

Jan Bodakowski

http://www.prawy.pl/

http://sphotos-e.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/943459_472079096201270_181...

http://sphotos-g.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-prn1/253312_472079036201276_202...

http://sphotos-c.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/947353_472079156201264_157...
About these ads

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Fot.Maciej

Premierzy Polski i Izraela podczas rozmowy w 4 oczy
Fot.Maciej Śmiarowski/KPRM

Polsko-izraelskie konsultacje międzyrządowe

- To kolejne spotkanie, które pokazuje jak dobre i
przyjacielskie są relacje polsko-izraelskie - powiedział premier Donald
Tusk po spotkaniem z szefem rządu Izraela Benjaminem Netanyahu.


Rozmowy w Warszawie dotyczyły szerokiego spektrum zagadnień: od wymiany kulturalnej i naukowej, sytuacji ludzi starszych, po bezpieczeństwo i współpracę militarną.

- Współpraca dotycząca bezpieczeństwa jest na najwyższym możliwym poziomie - zaznaczył premier. Podkreślił, jak ważne dla Polski jest skuteczne rozwiazywanie problemów i napięć na Bliskim Wchodzie. - Będziemy także jeszcze dzisiaj rozmawiali o sytuacji w Syrii i Iranie - dodał. Donald Tusk. Poinformował także, że Polska wysoko ocenia pokojową inicjatywę sekretarza stanu USA Johna Kerry’ego ws. pomocy dla Palestyny.

Ze strony polskiej w międzyrządowych konsultacjach uczestniczyli m.in. ministrowie: pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, edukacji narodowej Krystyna Szumilas oraz kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, a także szef Kancelarii Premiera Jacek Cichocki oraz pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski.

Ze strony izraelskiej w spotkaniu wzięli udział m.in.: minister ds. emerytów Uri Shraga Orbach, minister nauki, technologii i przestrzeni kosmicznej Jacob Perry, minister edukacji Shaye Moshe Piron, minister kultury i sportu Limor Ahava Livnat i minister ds. strategicznych i wywiadu odpowiedzialny za relacje międzynarodowe Yuval Steinitz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Zamieszanie wokół wizyty


Zamieszanie wokół wizyty Netanjahu<br />
w Polsce. Kazał wycofać komunikat


Zamieszanie wokół wizyty Netanjahu

w Polsce. Kazał wycofać komunikat


Izraelski premier Benjamin Netanjahu nakazał
wycofanie komunikatu prasowego przygotowanego do publikacji podczas jego
rozpoczętej w środę wizyty w Polsce - podały izraelskie media. Powodem
miał być ton zbyt pojednawczy pod adresem Palestyńczyków.

Komunikat ten głosił, że "jednostronne
środki powzięte przez jedną czy drugą stronę stoją na przeszkodzie
trwałemu pokojowi" na Bliskim Wschodzie.Tymczasem taki sam ton mają często oświadczenia USA krytykujące kolejne
decyzje Izraela o rozbudowie osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu
Jordanu.

Według mediów, nie był to jedyny kontrowersyjny fragment
wspólnego, polsko-izraelskiego komunikatu, jaki miał być wydany podczas
wizyty premiera Netanjahu w Polsce. Znalazł się tam także ustęp
stanowiący, że "nigdy nie wolno podważać prawomocności istnienia Izraela
oraz bezpieczeństwa jego obywateli, podobnie jak prawa Palestyńczyków
do własnego państwa". Nie było przy tym wzmianki, że przyszła Palestyna
ma być państwem zdemilitaryzowanym i uznającym Izrael jako państwo
żydowskie.

Izraelskie radio wojskowe podało, że treść
komunikatu nie była konsultowana z Netanjahu, a jego wycofania zażądał w
ostatniej chwili.

Przemyślana strategia czy amatorszczyzna?

Komunikat zbiegłby się w czasie z powołaniem w Knesecie grupy "Eretz
Israel", opowiadającej się za Izraelem w jego biblijnych granicach, za
czym idzie wykluczenie państwa palestyńskiego oraz dalsza intensywna
kolonizacja żydowska.

Zdaniem części komentatorów cytowanych
przez AFP, zaskakujące sformułowania w komunikacie prasowym z Polski
miałyby na celu złagodzenie antypalestyńskiej wymowy tej najnowszej
inicjatywy politycznej w Knesecie, do której przyłączyło się wielu
polityków partii Likud premiera Netanjahu.

Dziennik "Haarec"
zauważa jednak, że nie była to przemyślana strategia, a raczej wynik
zaniedbania Netanjahu i jego doradców. Izraelski dyplomata, z którym
rozmawiała AFP, wyraził wręcz pogląd, że to przykład "amatorszczyzny"
otoczenia szefa rządu, w momencie, kiedy służby MSZ strajkują w
proteście przeciwko degradacji ich statusu i niskim płacom.

- To są skutki prowadzenia dyplomacji bez dyplomatów - powiedział anonimowy rozmówca AFP.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Z udziałem premierów obu



Z udziałem premierów obu krajów

arch. KPRM
– Podczas środowego spotkania bardzo mocno wsparliśmy
prace Izraela i polityków z innych krajów na rzecz rozwiązania problemu
palestyńskiego w Izraelu – powiedział premier Donald Tusk podczas
wspólnej
konferencji z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.
Tusk zaznaczył, że zarówno dla Polski, jak i dla Izraela, ważne jest
skuteczne rozwiązywanie problemów i napięć na Bliskim Wschodzie i
szerzej, w całym regionie objętym niepokojami i konfliktami, który to
region jest
otoczeniem Izraela.



Bardzo mocno wsparliśmy także w czasie dzisiejszego spotkania prace
Izraela oraz polityków z innych krajów na rzecz rozwiązania problemu
palestyńskiego w Izraelu
– powiedział Tusk. Jak dodał, wraz z
premierem Netanjahu wysoko oceniają inicjatywę i działania
amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego.



Jestem przekonany, że ta amerykańska inicjatywa pomoże także
państwu Izrael w podjęciu własnych suwerennych decyzji na rzecz
rozstrzygnięcia tych problemów, jakie dzisiaj towarzyszą współżyciu obu
narodów w państwie Izrael
– powiedział polski premier.



Jesteśmy też przekonani, że UE powinna w sposób zdecydowany działać
na rzecz ograniczenia zagrożenia terroryzmem. Tutaj państwo Izrael jest
dla UE i Polski szczególnie ważnym, cennym partnerem i szczególnie
ciężko
Doświadczonym
– mówił Tusk. Zapowiedział, że jako przedstawiciel
polskiego rządu w UE będzie działał na rzecz solidarnego i jednolitego
stanowiska Unii, „które jednoznacznie i negatywnie będzie oceniało
wszystkie działania o charakterze terrorystycznym, nie tylko w tamtym
regionie”.



Polski premier dodał, że w interesie Izraela i Polski i całego świata jest
możliwie szybkie i możliwie pokojowe rozwiązanie konfliktu w Syrii. – Z
nadzieją witamy inicjatywę amerykańsko-rosyjską na rzecz pokojowego
rozwiązania tej tragedii
– powiedział.



Szef polskiego rządu podkreślił, że stosunki polsko-izraelskie cechują
„dobre i przyjacielskie” relacje. Zaznaczył, że w sprawach historii, jak
i
współczesnych tematach, Polska znajduje z Izraelem wspólny język.



Relacjonował, że międzyrządowe rozmowy dotyczyły m.in. współpracy militarnej, wymiany kulturalnej, naukowej, edukacyjnej. –
Muszę z satysfakcją stwierdzić, że współpraca dotycząca naszego
bezpieczeństwa jest na najwyższym możliwym poziomie. Jestem przekonany,
że po dzisiejszym spotkaniu uzyskamy tu jeszcze lepsze efekty
– powiedział Tusk.



Netanjahu „pod wrażeniem”



Premier Izraela Benjamin Netanjahu dziękował rządowi polskiemu za wspieranie działań na rzecz upamiętniania historii Żydów w
Polsce. Zapewnił, że ofiary Holokaustu nie będą zapomniane.



Morderstwo na milionach Żydów dokonane przez nazistów na terenie Polski było i jest nadal wydarzeniem bez precedensu w historii – podkreślił Netanjahu na wspólnym briefingu z premierem Donaldem Tuskiem.



Zapewnił, że ofiary Holokaustu nigdy nie będą zapomniane. – Nie
zapomnimy tego najgorszego z możliwych przestępstw wobec ludzkości,
wobec naszego narodu. Nigdy też nie zapomnimy o naszym obowiązku, by nie
dopuścić do tego rodzaju wydarzeń w przyszłości
– deklarował premier Izraela.



Dziękował Tuskowi i polskiemu rządowi za wsparcie działań na rzecz
upamiętniania ofiar Holokaustu, a także za wsparcie przy budowie Muzeum
Historii Żydów Polskich w Warszawie. – Jest ważne, aby historię
przywracać na właściwe tory i oddawać sprawiedliwość tym, którzy tego
wymagają. Wydaje się to działaniem moralnym, szczególnie obecnie, kiedy
próbuje się zaprzeczać Holokaustowi
– mówił Netanjahu.

Jak zaznaczył, inwazja nazistów przyniosła także „olbrzymie cierpienia
ludności polskiej”. – Ale dzisiaj jesteśmy w czasie, kiedy oba nasze
narody przezwyciężyły te trudy. Widzimy silną i wolną Polskę oraz silny i
wolny Izrael. Jesteśmy dwiema pewnymi i dobrze dającymi sobie radę
demokracjami
– dodał premier Izraela.



Netanjahu przypomniał, że jego ojciec urodził się w Warszawie w 1910
roku, a jego dziadek wykładał hebraistykę w jednej z warszawskich szkół.
Warszawa była wielkim ośrodkiem kultury i życia żydowskiego, więc
historie naszych narodów są ze sobą połączone od ponad tysiąca lat
– mówił szef izraelskiego rządu.



Jak podkreślił, za każdym razem, gdy jest w Polsce, „jest pod wrażeniem
gigantycznego postępu, jeśli chodzi o standard życia, osiągnięć Polski”.



Premier Izraela poruszył też kwestię przyszłych negocjacji pokojowych z Palestyną. –
Moim celem jest osiągnięcie historycznego kompromisu, który położy kres
konfliktowi między Palestyną a Izraelem raz na zawsze. To będzie
oznaczało zdemilitaryzowane państwo Palestyna, które uznaje państwo
Izrael
– mówił izraelski premier. – Musi nastąpić demilitaryzacja – zaznaczył. Dodał jednak, że nie narzuca tego stanowiska jako warunku wstępnego.



Chcę wejść w etap negocjacji bez żadnych warunków wstępnych, bez
opóźniania. Gotów jestem na tego rodzaju pokój. Myślę, że Palestyńczycy
też są gotowi
– ocenił.



Zdaniem Netanjahu Polska i Izrael mają wspólne cele w dążeniu do pokoju.
Obaj wspieramy wysiłki amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego, aby rozpocząć od nowa negocjacje pokojowe – powiedział szef izraelskiego rządu.



Podczas konferencji w trakcie polsko-izraelskich konsultacji
międzyrządowych Netanjahu podkreślił, że zgodził się z premierem
Donaldem Tuskiem, że nie można dopuścić, aby Iran uzyskał „zdolność
nuklearną”.



Presja wywierana na Iran musi być znacząco zwiększona – zaznaczył.



Dodał, że Iran jest dużo większym zagrożeniem niż Korea Północna. – Tu sankcje nie wystarczą. Oprócz nich musi także istnieć wiarygodne zagrożenie
militarne. Iran musi zrozumieć, że nie będzie mógł wypełnić programu rozwoju nuklearnego
– podkreślił premier Izraela.



Według Netanjahu piątkowe wybory prezydenckie w Iranie są bez znaczenia,
ponieważ nie przyniosą zmian. – Ten reżim nadal będzie pod wodzą
jednego
człowieka, będzie kontynuował dążenia Iranu, by stać się mocarstwem
nuklearnym. To reżim, który sponsoruje na całym świecie terroryzm,
aktywnie
uczestniczy w mordowaniu Syryjczyków, buduje pociski dalekiego zasięgu,
żeby móc dosięgnąć Stany Zjednoczone (...) buduje potencjał nuklearny,
żeby
zniszczyć Izrael. Na to nie pozwolimy. Nie pozwolimy na kolejną zagładę
– zaznaczył.



Netanjahu dodał, że Polska i Izrael z niepokojem odnoszą się do sytuacji w
Syrii.



Na zakończenie zaprosił polski rząd na konsultacje w przyszłym roku w
Jerozolimie.
Konsultacje polsko-izraelskie



Pod przewodnictwem premierów Donalda Tuska i Benjamina Netanjahu, w
Warszawie odbyły się polsko-izraelskie konsultacje. Szefowie rządów obu
krajów rozmawiali m.in. o sprawach dwustronnych, w tym o współpracy
wojskowej i planach unowocześnienia polskiej obrony powietrznej.



Tusk i Netanjahu poruszyli również tematy współpracy państw na arenie
międzynarodowej oraz kwestie relacji gospodarczych. Przedyskutowali
także stosunki polityczne na Bliskim Wschodzie, w tym sytuację w Syrii,
Iranie, Egipcie oraz dalszy przebieg bliskowschodniego procesu
pokojowego.

Ze strony polskiej w spotkaniu wzięli udział m.in.
ministrowie: pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz,
nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka, edukacji Krystyna
Szumilas oraz kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, szef
KPRM Jacek Cichocki, a także pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds.
Dialogu Międzynarodowego prof. Władysław Bartoszewski.

Z kolei
ze strony izraelskiej w konsultacjach międzyrządowych wzięli udział
m.in.: minister ds. emerytów Uri Orbach, minister nauki, technologii i
przestrzeni kosmicznej Jakow Perry, minister edukacji Szai Piron,
minister kultury i sportu Limor Liwnat oraz minister ds. strategicznych i
wywiadu odpowiedzialny za relacje międzynarodowe Juwal Szteinic.

W czwartek premier Izraela weźmie udział w uroczystości otwarcia na
terenie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nowej, stałej ekspozycji
poświęconej zagładzie Żydów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. "Witajcie w domu!" - Donald

"Witajcie w domu!" - Donald Tusk przyjął Benjamina Netanjahu. "Izrael jest dla UE i Polski szczególnie ważnym, cennym partnerem"

Netanjahu: "Bardzo cenię sobie twoją przyjaźń wobec kraju, narodu i
wobec mnie osobiście. (...) Za każdym razem, kiedy tego potrzebujemy
jestem pod wrażeniem skali twojej przyjaźni wobec mnie osobiście i
głębokiej sympatii wobec narodu żydowskiego i państwa żydowskiego".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Michalkiewicz: Czy niemiecki

Michalkiewicz: Czy niemiecki i żydowski biznes „sze kręczy”?

(..)

Bodajże w grudniu 2010 roku do Sejmu miał wpłynąć projekt ustawy o
kredycie hipotecznym – do dzisiaj zresztą, o ile mi wiadomo, nie
uchwalonej – na podstawie której osoby, które ukończyły 60 lat, mogłyby
przekazywać bankom własność domów lub mieszkań w zamian za kredyt albo
jednorazowy, albo w transzach. Taki kredyt nie jest ani zły, ani dobry;
stanowi rodzaj zakładu podobnego do ubezpieczeń społecznych. Emeryt
zakłada się, że będzie żył długo, podczas gdy zobowiązany do wypłacania
renty – odwrotnie, czyli że emeryt będzie żył krótko. Jeśli emeryt żyje
długo, no to wygrał, a jeśli nie – to wygrał ubezpieczyciel. Dopóki
takie zakłady nie są przymusowe – a w naszym nieszczęśliwym kraju
niestety są – albo dopóki Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie
przeforsował legalizacji eutanazji emerytów „zbyt starych”, to wszystko
jest w porządku.

Jednak ze względu na kontekst, jaki w Polsce towarzyszyłby kredytowi z
odwróconą hipoteką – bo tak się to właśnie nazywa ten „produkt” – może
okazać się sprawnym instrumentem realizacji niemieckich i żydowskich
planów zmiany stosunków własnościowych w naszym nieszczęśliwym kraju. I
okazuje się, że „GW” przyznaje mi rację – bo podobnie jak ja zwraca
uwagę na pogarszającą się z roku na rok sytuację emerytów, którzy będą
po prostu zmuszeni do korzystania z kredytu z odwróconą hipoteką.
Wskutek tego coraz więcej nieruchomości będzie przechodziło na własność
banków – a zwracałem uwagę, że znaczną część sektora bankowego w Polsce
stanowią banki niemieckie oraz z udziałem kapitału żydowskiego – a to
może sprzyjać zmianie stosunków własnościowych w kierunku oczekiwanym
zarówno przez Niemcy, jak i Izrael, który za pośrednictwem zespołu HEART
już oficjalnie włączył się do akcji „odzyskiwania mienia żydowskiego w
Europie Środkowej”.

Możliwe zatem, że publikacja w „GW” stanowi rodzaj entuzjastycznego
sprawozdania, że biznes właśnie „sze kręczy”. Warto przypomnieć, że po
spotkaniu z naszymi Umiłowanymi Przywódcami z rządu i opozycji dyrektor
tego zespołu twierdził w wypowiedzi dla „The Times of Israel”, że w tej
sprawie nastąpił „przełom”. O co konkretnie chodziło – trudno zgadnąć,
bo MSZ zaprzeczył jakiemukolwiek „przełomowi”, ale ja myślę, że już tam
pan Brown wie, co mówi. W stosownym czasie – to znaczy wtedy, kiedy już
będzie za późno na jakiekolwiek przeciwdziałanie – rezultaty tych rozmów
zostaną nam objawione, więc na razie skupmy się na sytuacji bieżącej.
Ustawy – jak wspomniałem – nadal nie ma, więc Fundusz Hipoteczny „Dom”
zawiera ze swymi klientami umowy o rentę lub umowy o dożywocie na
podstawie kodeksu cywilnego. Na stronie internetowej chwali się
posiadaniem Certyfikatu Etycznego, który przyznawany jest przez Komisję
Etyki Konferencji Przedsiębiorców Finansowych. Fundusz Hipoteczny „Dom”
jest jednym z kilkudziesięciu członków Konferencji, więc trudno sobie
wyobrazić, by Komisja Etyki KPF nie przyznała takiego certyfikatu akurat
jemu. Jestem przekonany, że certyfikat taki posiadają wszyscy
członkowie KPF, która zresztą jest członkiem Rady Rozwoju Rynku
Finansowego przy ministrze finansów Jacku „Vincencie” Rostowskim, znanym
między innymi z tak zwanej „kreatywnej księgowości”.

Nawiasem mówiąc, pan minister Rostowski był jedynym polskim
uczestnikiem tegorocznego spotkania Klubu Bilderberg. Nad czym tam się
namawiano, co uradzono i jak to wszystko przełoży się na sytuację w
naszym nieszczęśliwym kraju – tego pan minister Rostowski nie powiedział
nawet znanym z dociekliwości dziennikarzom śledczym, którzy w tym
przypadku widocznie skądś wiedzą, że nie wolno im o takie rzeczy pytać.
Za to możemy przeczytać sobie Zasady Dobrych Praktyk, ustanowione w
czerwcu 2012 roku, których to zasad wszystkie instytucje finansowe
solennie zobowiązują się przestrzegać. Przypominają one dziesięć zasad
obowiązujących żołnierzy francuskiej Legii Cudzoziemskiej – a w każdym
razie wydrukowanych na werbunkowej ulotce, którą dawno, dawno temu
pokazał mi pewien młody Arab. Będąc we Francji na winobraniu,
przylepiłem sobie na szybie samochodu nalepkę Legii Cudzoziemskiej,
wskutek czego ów Arab wziął mnie za legionistę – co zresztą nasz
krotochwilny francuski patron natychmiast mu potwierdził: „O tak, on był
podoficerem!”. Zwrócił się on tedy do mnie ze wspomnianą ulotką, która
głosiła, że każdy legionista traktuje drugiego legionistę jak brata – i
temu podobne rzeczy. Młody Arab, który najwyraźniej zastanawiał się, czy
by tam nie wstąpić, zapytał mnie, czy to wszystko prawda – co ja z
wielkim przekonaniem mu potwierdziłem. Nie wiem, czy w związku z tym
potem mnie przeklinał, czy błogosławił – ale Zasady Dobrych Praktyk
bardzo przypomniały mi dziesięć przykazań z werbunkowej ulotki Legii
Cudzoziemskiej.

Nie ulega tedy wątpliwości („nie ulega wątpliwości, jak mawiała stara
niania…”), że na pewno są ściśle przestrzegane, bo jakże by inaczej? A
niezależnie od tego po świecie rozsyła swoje apele OSINT Bureau Poland,
zachęcając, kogo się da, do zgłaszania roszczeń majątkowych i chwaląc
się, że prowadzi obecnie około 8 tysięcy spraw i dla swoich klientów,
którym oferuje również pomoc w poszukiwaniach rodowodowych, a udało się
mu już wydębić ponad 100 milionów euro. OSINT oznacza wywiadownię
gospodarczą (open-source intelligence), więc nie jest wykluczone, że tak
czy owak włącza się w działalność zespołu HEART. To może jeszcze nie
jest ów „przełom”, którego „nie ma” – podobnie jak Wojskowych Służb
Informacyjnych czy izraelskiej broni jądrowej – ale jak cierpliwie
poczekamy, to doczekamy się i „przełomu”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Wypędzeni górą Już od

Wypędzeni górą

Już od dawna nikt w Niemczech tak często nie wypowiadał słów
“Wypędzeni” i Erika Steinbach z tak dużą częstotliwością jak w ostatnich
dniach. Sprawa budowy centrum niemieckich wypędzonych, jak i sama
postać szefowej Związku Wypędzonych Steinbach przez wiele ostatnich
miesięcy jakby pozostawała w zapomnieniu, ale tuż przed jesiennymi
wyborami do Bundestagu politycy chadeccy, ale także pozostałe partie
przypomniały sobie, że wypędzeni to kilka milionów głosów wyborczych.

Najpierw rząd i niemiecki parlament uczcił w specjalnej uchwale
wypędzonych i 60-tą rocznica ustanowienia tak zwanego prawa dla nich z
1953 roku zwanego Bundesvertriebengesetz, które – jak stwierdził obecny
szef MSW Friedrich – pomogło ponad 12-tu milionom Niemców wypędzonych z
ojczyzny, zagospodarować się w nowym miejscu. Następnie Bundestag
głosami koalicji rządowej przyjął uchwałę ws. upamiętnienia ofiar
wysiedleń.

Parlamentarzyści przeforsowali w czwartek uchwałę wzywającą rząd
Angeli Merkel do podjęcia na forum ONZ działań w celu upamiętnienia
ofiar wypędzeń w ramach obchodzonego 20 czerwca Światowego Dnia
Uchodźcy.

Jeżeli ONZ się zgodzi na takie rozwiązanie, to dzień 20 czerwca stałby się w Niemczech narodowym dniem pamięci o wypędzonych.

- Tylko Lewica głosowała przeciwko przyjęciu uchwały, natomiast SPD i
Zieloni widocznie także sobie przypomnieli o wyborach i wstrzymali się
od głosu, co w konsekwencji oznaczała poparcie projektu
– informuje red. Waldemar Maszewski.

Co prawda zmieniono datę ewentualnego święta niemieckich wypędzonych
z dnia 5-go sierpnia – o co walczyła Erika Steinbach na dzień 20
czerwca. Ale i tak zaraz po głosowaniu szefowa niemieckich wypędzonych
stwierdziła, że ”Najważniejsze, że dzień pamięci dojdzie wreszcie do
skutku” – dodał Maszewski.

Bawaria już dawno proponowała wprowadzenie święta wypędzonych.
Podczas Dnia Niemców Sudeckich, jakie odbyły się w Augsburgu premier
Bawarii Horst Seehofer poinformował w Augsburgu, że Bawaria nie czekając
na decyzje władz federalnych postanowiła już od przyszłego roku
ustanowić święto niemieckich wypędzonych.

Święto to będzie obchodzone w tym kraju związkowym zawsze w każdą
druga niedzielę września. Kilka dni temu kanclerz Merkel dokonała
uroczystego otwarcia budowy Centrum wypędzonych.  Niemiecka prasa nie ma
wątpliwości, że rozpoczęcie budowy to niewątpliwa zasługa Eriki
Steinbach, która pomimo nie tylko międzynarodowych, ale także
wewnątrzniemieckich protestów zdołała przekonać kanclerz Merkel do tego
pomysłu. To właśnie szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach w
2008 roku należała do współzałożycieli fundacji “Ucieczka, Wypędzenie i
Pojednanie”, która już rok później przedstawiła projekt, jak ma wyglądać
w przyszłości kształt centrum wypędzonych.

Teoretycznie wystawa ma przedstawić losy różnych grup etnicznych i
narodowych w Europie, ale nie ulega wątpliwości – co przyznają sami
Niemcy – że na pierwszym miejscu jako pokrzywdzeni będą pokazani.

red. Waldemar Maszewski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Niemiecki rząd upamiętni

Niemiecki rząd upamiętni wypędzonych

Niemiecka koalicja rządowa CDU/CSU-FDP przeforsowała w
Bundestagu uchwałę wzywającą rząd Angeli Merkel do podjęcia działań na
forum ONZ w celu upamiętnienia ofiar wypędzeń w ramach obchodzonego 20
czerwca Światowego Dnia Uchodźcy.

To kolejna w tym roku inicjatywa niemieckich władz na rzecz wypędzonych.

- Tuż przed jesiennymi wyborami do Bundestagu politycy Hadeccy ale
także pozostałe partie przypomniały sobie, że wypędzeni to kilka
milionów głosów wyborczych. Najpierw rząd i niemiecki parlament uczcił w
specjalnej uchwale wypędzonych i 60 rocznicę ustanowionego prawa dla
nich z 1953 roku zwanego „Bundesvertriebenengesetz” następnie ten san
Bundestag głosami koalicji rządowej przyjął uchwałę w sprawie
upamiętnienia ofiar wysiedleń. Parlamentarzyści przeforsowali wczoraj
uchwałę wzywającą rząd Angeli Merkel do podjęcia na forum Organizacji
Narodów Zjednoczonych działań w celu upamiętnienia ofiar wypędzeń w
ramach obchodzonego 20 czerwca światowego dnia uchodźcy. Jeżeli ONZ
zgodzi się na takie rozwiązanie to dzień 20 czerwca stałby się w
Niemczech narodowym dniem pamięci wypędzonych. Co prawda zmieniono datę
niemieckiego święta wypędzonych z dnia 5 sierpnia – o co walczyła Eryka
Steinbach – na dzień 20 czerwca, ale i tak tuż po głosowaniu szefowa
niemieckich wypędzonych stwierdziła, że najważniejsze, że dzień pamięci
dojdzie wreszcie do skutku
powiedział redaktor Waldemar Maszewski z  Hamburga.

Poseł Dorota Arciszewska Mielewczyk akcentuje, że Związek Wypędzonych
konsekwentnie realizuje swój program przy bierności ze strony polskich
władz.

- Czy weźmiemy centrum wypędzonych, czy dzień wypędzonych który nie
jest na skalę ogólnokrajową, to sprawa zaczyna się od katolickiej
Bawarii, i krok po kroku jest realizowana. W tej chwili zaczyna sięgać
poza granicę, czyli na forum ONZ-u i to jest bardzo niebezpieczne
zwłaszcza, że polski rząd bagatelizując to wzmacnia stronę niemiecką w
dążeniach do poruszania tematu w sposób zrelatywizowany, czyli kłamliwy.
Przy okazji oczernia nas jako Polaków, że jakobyśmy w tym
uczestniczyli. Nie mówiąc o tym, że wypędzonym staje się poprzez
dziedziczenie. W taki sposób robi się z tego polityczny nurt
– akcentuje poseł Dorota Arciszewska Mielewczyk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. 19 października 2007

Bartoszewski: Wygra PiS, to wyjeżdżam

"Jeżeli PiS utrzymałoby się w Polsce u jedynowładzy, do której dąży, to my z żoną wyjeżdżamy z kraju jako emigranci polityczni. Moja żona ma 80 lat, ja mam 85: chcemy umrzeć w demokracji" - powiedział dziś Władysław Bartoszewski w wywiadzie udzielonemu Jerzemu Kuczkiewiczowi z "Le Soir".

"Należy zapobiec taniemu populizmowi prawicowemu i zepchnięciu Polski na pozycje jakiegoś kabaretowego Państwa, które zachowuje się w sposób nieobliczalny i nieprzewidywalny.

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-wybory-2007/news-bartoszewski-wygra-pis-t...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Prof. dr Julius Schoeps,

Prof. dr Julius Schoeps, dyrektor Centrum Studiów
Europejsko-Żydowskich im. Mojżesza Mendelssohna na Uniwersytecie w
Poczdamie zaproszony do dyskusji w Telewizji Polskiej na temat filmu
„Nasze matki, Nasi ojcowie” jest nie tylko jednym z konsultantów tego
filmu. Wspiera również "wypędzonych" Eriki Steinbach.


Ale na najpierw przypomnijmy co mówił Prof. dr Julius Schoeps w dyskusji po emisji filmu:

W łonie Armii Krajowej były grupy antysemickie i to nic nowego.

Według niego na szczęście:

były też dobre ugrupowania, lewicowe, które pomagały Żydom.

Mimo to choć:

Nie do podważenia jest że odpowiedzialność ponoszą Niemcy. Nie chciałbym tego negować.

to

istniał - także w Polsce - antysemityzm. Nie muszę przypominać Jedwabnego czy Kielc.

Pan prof. Schoeps zakończył tak:

Jestem Żydem i niemieckim obywatelem i prawdopodobnie przez to mam
trochę inny kąt widzenia na te wydarzenia, niż ktoś kto nie jest Żydem.

CZYTAJ
TAKŻE: Ppłk Filipkowski: To obraza pamięci AK i jej działań. Ten film
to fałsz historyczny". Gorąca debata po emisji serialu "Nasze Matki,
nasi ojcowie"

Pochodzenie prof. Juliusa Schoepsa nie ma znaczenia.

Interesujące jest natomiast to, że jego nazwisko wciąż znajduje się
na liście osób wspierających Erikę Steinbach i jej "Centrum przeciwko
Wypędzeniom."

TUTAJ
LISTA OSÓB "LUDZI PO NASZEJ STRONIE" Centrum przeciwko Wypędzeniom.
Zwraca uwagę fakt, że jest na niej wybrany w 2012 roku prezydent RFN
Joachim Gauck, a więc lista jest aktualizowana.

Jeszcze kilka lat temu wielu myślało, że z niej zniknie. W 2010 r. w
proteście przeciwko zatargowi między Steinbach a Władysławem
Bartoszewskim prof. Schoeps zażądał przecież wykreślenia go z listy osób
wspierających powstające Centrum przeciwko Wypędzeniom.

Steinbach prawdopodobnie szybko jednak zrozumiała, że są
osoby, których nawet ona nie może obrażać, więc przeprosiła
Bartoszewskiego oraz prof. Schoepsa.

I pewnie dlatego prof. Schoeps znalazł się z powrotem na liście „osób po naszej stronie” Centrum przeciwko Wypędzeniom.

Gdy
jakiś czas temu wyszło na jaw, że Związek Wypędzonych tworzyli
członkowie niemieckiej partii Hitlera - NSDAP było jasne, że zrobią oni
wszystko, aby dla własnego dobra odsunąć od siebie winy za wszelkie zło
drugiej wojny światowej.

Można spokojnie przyjąć, że film "Nasze matki, nasi ojcowie" to efekt tych działań.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/56296-tylko-u-nas-konsultant-filmu-nasze-matki-nasi-ojcowie-wciaz-popiera-erike-steinbach-prof-schoeps-czlonkiem-wspierajacym-centrum-przeciwko-wypedzeniom



Co takiego stało się między marcem a czerwcem, że prezes TVP przeszedł z pozycji polskich na pozycje proniemieckie? Kto dzwonił, kto naciskał, kto sugerował emisję?

Milczenie polskich władz - premiera i prezydenta - w sprawie tego podeptania pamięci żołnierzy AK daje wiele do myślenia.

W związku z sukcesami poniżania Polaków w ostatnim XX-leciu autorom
tej polityki wydaje się, że mogą przesuwać granicę dalej i dalej.
Oczywiście, mogą. Aż do wybuchu. Któregoś dnia rozzuchwaleni własnymi
"sukcesami", nie zrozumieją, co się wokół nich dzieje. Bo przecież szło
tak dobrze...

http://wpolityce.pl/artykuly/56299-co-takiego-stalo-sie-miedzy-marcem-a-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Niemcy ustanawiają święto

Niemcy ustanawiają święto wypędzonych

13 czerwca Bundestag głosami koalicji rządowej CDU/CSU–FDP przyjął
uchwałę, w której opowiedział się za upamiętnianiem tzw. wypędzeń 20
czerwca – podczas Światowego Dnia Uchodźcy.Deputowani zobowiązali rząd Angeli Merkel do podjęcia na forum ONZ
działań w celu włączenia niemieckich uciekinierów i wysiedlonych po II
wojnie światowej do grona tych, których pamięć jest czczona tego dnia.
Partie SPD i Zielonych wstrzymały się od głosu, Lewica głosowała
przeciwko przyjęciu uchwały. Początkowo przedstawiciele koalicji
rządowej proponowali jako datę „narodowego dnia pamięci o ofiarach
wypędzeń” 5 sierpnia. Tego dnia w 1950 roku w Stuttgarcie uchwalono
Kartę Wypędzonych. Wspomniany dokument fałszował jednak przeszłość i
przemilczał niemieckie zbrodnie z II wojny światowej. Po protestach ze
strony opozycji i Centralnej Rady Żydów w Niemczech posłowie koalicji
rządzącej wycofali się z proponowanej daty, zastępując ją obecnie 20
czerwca. Pozwoli to na „umiędzynarodowienie” obchodów i wpisanie ich w
pożądany kontekst.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. Nazistowski czy

  • Nazistowski czy niemiecki

    Jeśli MSZ będzie się obawiało używania sformułowania „niemieckie
    obozy”, to żadna akcja przed sądami nie będzie miała najmniejszego sensu

  • MSZ zapewnia, że walczy z „polskimi obozami
    śmierci” i pomaga osobom, które pozwały niemieckie wydawnictwa. Jeśli
    resort będzie się obawiał używania sformułowania „niemieckie obozy”, to
    żadna akcja przed sądami krajowymi i międzynarodowymi nie będzie miała
    najmniejszego sensu – ripostują posłowie opozycji.

    Wiceminister Beata Stelmach zapewniała wczoraj w Sejmie, że resort od
    9 lat prowadzi „intensywną kampanię informacyjno-edukacyjną”. Jej celem
    ma być uświadomienie istoty historii nazistowskich obozów
    koncentracyjnych w okupowanej Polsce i przeciwdziałanie szerzeniu
    błędnych sformułowań typu: „polskie obozy zagłady”. Na niefortunny skrót
    myślowy – na temat którego wypowiadała się Stelmach, odpowiadając na
    pytania posłów – wskazali parlamentarzyści.

    Preferencje dla powodów

    – Proszę zwrócić uwagę, że na początku swojego wystąpienia użyła pani
    sformułowania: „nazistowskie obozy zagłady”. Problem polega na tym, że
    musimy konsekwentnie mówić, że były to obozy niemieckie. Jeśli to się
    wymywa ze świadomości społecznej, to niedługo nie będzie wiadomo, czyje
    one były. To dlatego pojawiają się sformułowania na temat „polskich
    obozów zagłady” – zwracał uwagę poseł Jarosław Sellin. Razem z
    Kazimierzem M. Ujazdowskim (obaj z PiS) pytał on MSZ o konkretną pomoc
    osobom, które wytoczyły powództwa w tej sprawie. Chodzi o pomoc
    doradczą, ekspercką, informacyjną i prawną, choćby w zakresie
    tłumaczenia dokumentów procesowych. – Albo chwalimy się decyzją UNESCO o
    wpisaniu określenia „niemiecki”, albo obawiamy się użycia sformułowania
    „niemiecki” – tłumaczył Ujazdowski.

    Posłowie chcieli się dowiedzieć, czy resort uruchomił instytucjonalny
    mechanizm pomocy tym wszystkim Polakom, również za granicą, którzy
    zdecydują się na proces sądowy przeciwko wydawnictwom i mediom
    używającym tego typu sformułowań. – Są to w istocie procesy o ochronę
    dobrego imienia Polski, mają charakter publiczny, a nie prywatny.
    Dlatego pytanie o konkretne formy pomocy jest jak najbardziej na miejscu
    – podkreślał poseł. – Potrzebny jest nam precedensowy i jednoznaczny
    wyrok sądowy, na który można byłoby się powoływać – dodał Sellin.

    MSZ – choć monitoruje media, interweniuje za pośrednictwem dyplomatów
    i udziela pomocy prawnej – nie wypracowało jednak do końca mechanizmu
    wspierania podmiotów (kancelarii prawnych, osób prywatnych), które
    składają pozwy. Przykładem mogą być dwie sprawy.

    Jedna z nich to proces, który ruszył 13 września ubiegłego roku. To
    pierwsza taka sprawa w Polsce. Zbigniew Osewski domaga się od
    niemieckiego koncernu wydawniczego Axel Springer przeprosin w głównych
    polskich dziennikach i zadośćuczynienia w kwocie 500 tys. zł na rzecz
    Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Marii Konopnickiej w
    Świnoujściu. Pełnomocnikiem Osewskiego jest mec. Lech Obara ze
    Stowarzyszenia Patria Nostra. Sprawa dotyczy użycia sformułowania
    „polski obóz koncentracyjny” w jednym z numerów „Die Welt” z 2008 roku.

    Najpierw trafiła ona do Sądu Okręgowego w Warszawie, który odrzucił
    pozew, uznając, że polskie sądy nie są właściwe do rozstrzygania sporu
    prawnego wobec niemieckiej spółki prawa handlowego. Jednak w 2010 r. Sąd
    Apelacyjny w Warszawie uznał, że wydawca „Die Welt” może być pozwany
    przed sąd w Polsce za zwrot „polski obóz koncentracyjny”. Uznał, że
    skoro artykuł „Die Welt” rozpowszechniono w Polsce zarówno w formie
    papierowej, jak i elektronicznej, to obywatel polski doznał na terenie
    Polski krzywdy, wynikającej z naruszenia jego sfery psychicznej,
    związanej z godnością i tożsamością narodową, a w związku z tym również
    krajowy sąd może rozstrzygać jego żądanie.

    Drugie powództwo to sprawa Janiny Luberdy-Zapaśnik, w dzieciństwie
    więzionej w niemieckim obozie w Potulicach koło Piły. Trafiła tam, mając
    11 lat, w 1941 roku, razem z rodzicami i czworgiem młodszego
    rodzeństwa. Ocalała tyko ona. Luberda-Zapaśnik zaskarżyła sformułowanie
    „polski obóz zagłady”, dotyczący obozów koncentracyjnych w Sobiborze i
    Treblince, które znalazło się w dwóch publikacjach na internetowym
    portalu niemieckiego tygodnika „Focus”: „Filmemacher Claude Lanzmann
    erhalt Ehrenbar der Berlinare” oraz „Aufstand im Warschauer Ghetto”.
    Pozew o naruszenie dóbr osobistych wpłynął na początku czerwca tego roku
    do Sądu Okręgowego w Olsztynie.

    Wskazówki procesowe

    Ministerstwo potwierdza, że znane są mu powództwa osób, które starają
    się o zaprzestanie używania wadliwych kodów pamięci. Przyznaje, że obie
    sprawy są precedensowe, bo mecenas Obara wytoczył je przed polskimi
    sądami, choć pozwy dotyczą publikacji niemieckich. Stelmach zapewniała
    wczoraj, że MSZ jest w stałym kontakcie z kancelarią Obary, która na
    bieżąco udziela mu informacji. Resort zapewnia też, że konsultuje z
    kancelarią dane powzięte z monitoringu mediów i organizuje spotkania z
    jego prawnikami. – O większy zakres współpracy kancelaria nie
    występowała i nie było o tym mowy – powiedziała Stelmach.

    – W czasie gdy wiceministrem był prof. Janusz Cisek, wpisano do
    programu polityki historycznej współpracę ze stowarzyszeniem w zakresie
    zwalczania, również prawnie, negatywnego wizerunku Polski prezentowanego
    w mediach zagranicznych. Dokonano nawet pewnych ustaleń i podjęliśmy
    już pewne działania. Po odejściu pana Ciska sprawa ucichła. W kwietniu
    zwrócił się do nas wiceminister Andrzej Nowak-Farr z nową propozycją
    współpracy, która dotyczy organizacji konferencji naukowej, z czego
    bardzo się cieszymy, bo jest to ważna inicjatywa. Ale wciąż liczymy na
    powrót ustaleń poczynionych z MSZ jeszcze w ubiegłym roku, które pozwolą
    na zintensyfikowanie naszych działań. W tym celu Stowarzyszenie Patria
    Nostra, które inicjuje procesy przeciwko mediom zagranicznym, zwróci się
    do wiceminister Beaty Stelmach i ministra Radosława Sikorskiego z
    prośbą o spotkanie w celu omówieniu konkretów – mówi mec. Lech Obara.

    We wrześniu br., z inicjatywy MSZ i we współpracy z uniwersytetami:
    Gdańskim, Warszawskim i Adama Mickiewicza w Poznaniu, odbędzie się
    konferencja naukowa na temat zjawiska używania przez zachodnie media
    określenia „polskie obozy koncentracyjne”. Jej efektem ma być publikacja
    wskazówek procesowych dla osób występujących z pozwami.

    Resort spraw zagranicznych zapewnia, że polskie placówki na świecie
    zostały wyposażone w odpowiednie „instrumenty merytoryczne” i
    zobligowane do „reagowania zdecydowanie i bezzwłocznie na rażące błędy
    historyczne pojawiające się w zagranicznych formach wymiany opinii
    takich jak: media, publikacje naukowe i serwisy internetowe”. Przypadki
    użycia sformułowania „polskie obozy koncentracyjne” są stale
    monitorowane – zapewnia MSZ, twierdząc, że użycie frazy „polskie obozy
    koncentracyjne”, po zdecydowanej interwencji polskich dyplomatów, kończy
    się sprostowaniem i przeprosinami.

    Ze względu na zróżnicowany porządek prawny w poszczególnych krajach
    regulujących rynek mediów, np. przyzwolenie na stosowanie skrótów
    myślowych, uznano, że najskuteczniejszym narzędziem jest interwencja
    dyplomatyczna. Ma w tym pomagać decyzja UNESCO z 2007 roku, by poobozowe
    tereny Auschwitz-Birkenau otrzymały na liście Światowego Dziedzictwa
    tytuł „Auschwitz-Birkenau. Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i
    zagłady (1940-1945)”. Jarosław Sellin przypomniał wczoraj, że wpis ten
    został dokonany dzięki osobistym zabiegom ówczesnego wiceministra
    kultury Tomasza Merty, który 10 kwietnia 2010 r. zginął pod Smoleńskiem.


  • zdjecie

    Pozew przeciw producentowi

    Będzie pozew przeciwko producentowi niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, który wyemitowała Telewizja Polska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. "To przestępstwo ma już

"To
przestępstwo ma już charakter międzynarodowy". Berliński prawnik złożył
w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez twórców
serialu "Nasze matki, nasi ojcowie"

W Niemieckiej prokuraturze w Berlinie leży wniosek
polskiego adwokata Piotra Dubera o ściganie twórców antypolskiego
serialu "Nasze matki, nasi ojcowie", do którego emisji prawa kupiły 60
telewizje na całym świecie. Pokrzywdzonym w sprawie jest weteran z Armii
Krajowej, mieszkaniec Olsztyna - Andrzej Olszewski.

O szansach na spacyfikowanie antypolskich kłamstw w niemieckich mediach rozmawiamy z mecenasem Piotrem Duberem.

 

wPolityce.pl: Wystąpił pan do niemieckiej prokuratury z
doniesieniem o popełnieniu przestępstwa przez twórców filmu „Nasze
matki, nasi ojcowie” oraz przez publiczna stacje telewizyjna. Jakie
widzi pan szanse ukarania fałszerzy historii?

Mec. Piotr Duber: Wystąpiłem także z doniesieniem na
właścicieli praw autorskich oraz na właścicieli dziennika „Bild”, w
którym ukazał się po emisji filmu artykuł szkalujący Armię Krajową. Za
pośrednictwem stowarzyszenia Patria Nostra z Olsztyna oraz posła PiS
Kazimierza Michała Ujazdowskiego zgłosił się do mnie weteran AK pan
Andrzej Olszewski, który jednocześnie jest prezesem Stowarzyszenia
Historycznego im. Stefana „Grota” Roweckiego. Ja reprezentuje ich
interesy z punktu prawno-karnego.

Po zapoznaniu się z tą sprawą, z tym filmem doszedłem do wniosku jako
prawnik, że sprawa jest warta skierowania do niemieckich organów
ścigania. Niemieckie przepisy dotyczące zniesławienia, oszczerstwa itd.
dają możliwość skarżenia. Systematyka tych niemieckich przepisów jest
inna niż w Polsce i dlatego stwierdziłem, że można spróbować wystąpić do
niemieckiej prokuratury.

 

A czy nie uważa pan, że bardzo szybko prokuratura niemiecka
utrąci sprawę wymierzoną przeciwko instytucjom niemieckim? Jako powód
umorzenia sprawy może podać wolność słowa i wypowiedzi.

Oczywiście liczę się z tym, że prokuratura to postępowanie umorzy.
Jednak dla mnie istotne jest też już sam fakt uzasadnienia tego
umorzenia. Chcę wyczerpać całą drogę prawną. Skorzystam ze środków
odwoławczych. Jest jeszcze jeden ważny aspekt prawny tej całej sprawy.
Tego rodzaju przestępstwa jak zniesławienie ścigane są na wniosek
pokrzywdzonego. Nie są ścigane z urzędu. Ale są też w Niemczech
przepisy, które mówią o istnieniu interesu publicznego. Jeżeli więc
istnieje taki ważny interes publiczny, to prokuratura ma obowiązek zająć
się tą sprawą z urzędu. To też mnie – jako prawnika interesuje – bo ja
uważam, że ważny interes publiczny tu istnieje. To przestępstwo, które
według mnie popełniono ma już charakter międzynarodowy i dlatego interes
publiczny tutaj występuje. Prokuratura będzie musiała sprawdzić, czy
istnieje interes publiczny obligujący ją do ścigania przestępstwa.

Prokuratura może też pójść inną drogą i uznać, że można ścigać to
tylko z powództwa prywatnego. Wtedy będziemy się odwoływać do
prokuratury wyższej instancji i tenże prokurator będzie musiał się
odnieść do naszego zażalenia. Jeśli z kolei to zostanie odrzucone, to
istnieje możliwość złożenia skargi konstytucyjnej. Cały czas otwarta
jest także droga cywilnoprawna i za każdym razem otrzymamy uzasadnienie
jakiejś decyzji. Po wyczerpaniu krajowej drogi prawnej można też pójść
do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

 

Czyli chodzi też o to, aby – jeśli użyć tu języka militarnego – sprawdzić bojem intencje państwa niemieckiego, tak?

Tak właśnie można to powiedzieć. To zawiadomienie jest pewnego
rodzaju „sprawdzam!” Chcemy sprawdzić, jak niemiecka prokuratura jako
instytucja, która stoi na straży przestrzegania przepisów karnoprawnych
do tego podejdzie. Dobrze by było, aby media rozgłaszały tę sprawę,
nagłaśniały ją.

Wracając jeszcze do wątku prawnego, to w niemieckich przepisach
prawnych jest zapis: kto mówi nieprawdę o kimś, a ta nieprawda godzi w
czyjąś godność, ten podlega karze. To jest istotne, aby prokuratura
odniosła się do tego. Warto też, aby prokuratura zdefiniowała: co to
jest antysemityzm? Co to jest nacjonalizm? Jak on się ma do patriotyzmu?
Poza tym: gdzie leży granica pomiędzy filmem dokumentalnym a
fabularnym? Według mnie film „ Nasze matki, nasi ojcowie” zawiera wiele
elementów filmu dokumentalnego i rozmywa te granice, po to aby jeszcze
bardziej przejaskrawiać proporcje poruszonej problematyki
odpowiedzialności za holocaust oraz antysemityzmu i nacjonalizmu wśród
żołnierzy Armii Krajowej i polskiego społeczeństwa.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. ZNALAZŁ SIE STRASZNY DZIADUNIO!!!!!

Czy po to, żeby się wypowiedzieć w sprawie Dnia Wypędzonych czy antypolskiego serialu niemieckiego?
O nie, straszny dziadunio u Hagaty, funkcjonariuszki Kolendy-Zaleskiej oburzony hołotą polską piętnującą NKWD-stę Baumana .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Bartoszewski: „dowiedziałem

Bartoszewski:
„dowiedziałem się, że służę prawom człowieka." Mentor od
„dyplomatołków”, „bydła” i „zwierząt futerkowych” odznaczony przez RPO

"Próbuję postępować zgodnie z zasadami, które są na tyle ogólne i zdrowe, że służą prawom człowieka."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Dyplomata z układu III RP

Dyplomata z układu III RP

Swój niebanalny życiorys z lat niemieckiej okupacji i
stalinowskich represji rozmienił na drobne grosiki politycznej
poprawności III RP.

Powołując się na ideały II RP i Polskiego Państwa Podziemnego,
bezkrytycznie atakował oponentów. Swoją postawą zaskarbił sobie
przychylność systemu III RP, sam stając się jego istotnym elementem w
dyplomacji.

W kręgu Klubu Krzywego Koła

Władysław Bartoszewski, rocznik 1922. Na początku II wojny światowej
trafił do niemieckiego obozu hitlerowskiego w Auschwitz, został z niego
uwolniony po kilku miesiącach. Uczestniczył w działalności
konspiracyjnej, pracował w Biurze Informacji i Propagandy Armii
Krajowej, działał w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”, brał udział w
Powstaniu Warszawskim.

Po 1945 r. związał się z PSL Stanisława Mikołajczyka, został
dziennikarzem „Gazety Ludowej”, pracował też w Głównej Komisji Badania
Zbrodni Niemieckich w Polsce. Był kilka razy zatrzymywany,
przesłuchiwany i więziony. Z aresztu wychodził dzięki znajomym z
„Żegoty”, którzy interweniowali u Leona Chajna, wiceministra
sprawiedliwości, oraz Adolfa Bermana, brata Jakuba. W 1952 r. został
skazany na 8 lat więzienia, z czego odsiedział 3 lata. Wkrótce objął
kierownictwo redakcji wydawnictw fachowych Stowarzyszenia Bibliotekarzy
Polskich.

Po 1956 r. zaczął publikować m.in. w „Stolicy” i Tygodniku
Powszechnym”, wydawał książki. Był związany z Klubem Krzywego Koła, w
1962 r. otrzymał nagrodę tego klubu. Rok później został odznaczony
Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 1966 r. otrzymał medal
Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

W latach 70. i 80. prowadził wykłady z historii najnowszej na
Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Do pracy polecił go prof. Aleksander
Gieysztor. – Był gadułą i takim „opowiadaczem” historii – wspomina
prof. Ryszard Bender, ówczesny kierownik I Katedry Historii Nowożytnej
KUL, przełożony Bartoszewskiego.

– Przez pewien czas prowadził nawet seminarium magisterskie, chociaż
sam nie ukończył studiów wyższych – przypomina. W latach 80. XX wieku
Bartoszewski był także gościnnym wykładowcą niemieckich uczelni, z tej
racji zaczął używać tytułu „profesor”, chociaż w dalszym ciągu nie
posiadał magisterium.

W pobliżu „układu wiedeńskiego”

Po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego został ambasadorem Polski w
Wiedniu. Tadeusz Kosobudzki podaje w jednej ze swoich książek, że
początkowo rozważano wysłanie Bartoszewskiego na ambasadora w Niemczech.
Jednak bliskie kontakty z Niemcami i liczne stypendia spowodowały, że
nawet rząd Mazowieckiego obawiał się, że Bartoszewski nie będzie
obiektywnym przedstawicielem Warszawy: „Germanofilstwo W.
Bartoszewskiego odstraszało jego politycznych przyjaciół” – twierdził
Kosobudzki.

Już w późniejszym czasie bulwersujące było m.in. przyjęcie przez
Bartoszewskiego złotego medalu Towarzystwa im. Gustawa Stresemanna –
ministra spraw zagranicznych Niemiec w latach 1923-1929, który prowadził
wrogą politykę wobec Polski, otwarcie domagając się rewizji naszej
granicy zachodniej.

Wbrew pozorom również Wiedeń był dość ważną placówką dla
przechodzącej transformację ustrojową Polski. Pierwsza dekada lat 90. to
czas prosperity dla polskich grup przestępczych, które sprowadzały z
Europy do kraju kradzione samochody, przemycały alkohol i papierosy.
Wiedeń był ważnym ośrodkiem koordynującym te działania. Pod Wiedniem
mieszkał Jeremiasz Barański ps. „Baranina”, rezydent mafii
pruszkowskiej. Oficjalnie był on właścicielem m.in. warsztatu
samochodowego, restauracji i lokali rozrywkowych w Wiedniu.

W stolicy Austrii powstało także kilka spółek, które już w III RP
odegrały znaczącą rolę w życiu gospodarczym i politycznym. Bohaterowie
kilku głośnych afer Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel prowadzili swoje
przedsięwzięcia właśnie w Wiedniu. Bartoszewski z racji swojej funkcji
mógł posiadać pewne informacje o działalności tych środowisk.

W cieniu „Olina”

W marcu 1995 r. Bartoszewski został szefem MSZ w postkomunistycznym
rządzie Józefa Oleksego. Był kandydatem prezydenta Lecha Wałęsy, który
zgodnie z ówczesną „małą konstytucją” mógł przedstawiać swoje
propozycje. Oleksy wybrał Bartoszewskiego, potem przyznał, że o tej
kandydaturze myślał równolegle z Wałęsą.

Piastując urząd ministra spraw zagranicznych, Bartoszewski odegrał
szczególną rolę w sprawie „Olina”, czyli w działaniach UOP zmierzających
do oskarżenia postkomunistycznego premiera Józefa Oleksego o
szpiegostwo na rzecz Rosji. Szef dyplomacji dowiedział się o niej już w
sierpniu 1995 r., był pierwszym ministrem, który poznał szczegóły tej
operacji. Już po wyborach prezydenckich Bartoszewski i Andrzej
Milczanowski spotkali się z prezydentem elektem Aleksandrem Kwaśniewskim
i przekazali mu informacje dotyczące Oleksego. Ta rola Bartoszewskiego
być może wynikała z kalkulacji politycznych, że zostanie nowym
premierem. Jednak po zakończeniu prezydentury Wałęsy ustąpił z funkcji
szefa dyplomacji.

Milczał w sprawie oszczerstw Grossa

W latach 1997-2001 był senatorem, wybrano go z listy Unii Wolności. W
lipcu 2000 r. ponownie został szefem MSZ, był nim do października 2001
roku. Kontynuował swoją starą linię proniemiecką i proizraelską,
jednocześnie bił się w piersi za rzekomy polski antysemityzm, zwłaszcza w
czasie dyskusji o Jedwabnem i publikacjach Jana Tomasza Grossa.

Występował w mediach z żądaniami przeproszenia przez Polaków Żydów.
Kierowane przez Bartoszewskiego MSZ sfinansowało tendencyjny zbiór
„Więzi” o Jedwabnem, w którym głównie zamieszczono artykuły korzystne
dla Grossa.

Po latach Bartoszewski stwierdził, że milczał w sprawie książek
Grossa ze względu na przyjaźń z jego rodzicami – Zygmunt Gross był jego
obrońcą w procesie w latach stalinowskich. Jednak nawet uznając te
osobiste rozterki Bartoszewskiego, trudno zgodzić się z taką postawą, że
jeden z najważniejszych urzędników w państwie nie zabiera głosu w
sprawie szkalowania Polski.

Awansował agentów bezpieki

Na szczególną uwagę zasługuje polityka kadrowa Bartoszewskiego. W
2001 r. chwalił się, że w ciągu 15 miesięcy mianował 47 nowych
ambasadorów, a odwołał tylko trzech.

Jednym z najbliższych współpracowników Bartoszewskiego w MSZ był Jan
Barcz, który najpierw pracował z nim w ambasadzie w Wiedniu jako
minister pełnomocny. Potem Bartoszewski mianował go ambasadorem w
Austrii.

W latach 2000-2001 Barcz był dyrektorem Departamentu Unii
Europejskiej MSZ, a następnie dyrektorem gabinetu politycznego szefa
MSZ. Bartoszewski i Barcz zasiadali razem we władzach Polsko-Niemieckiej
Fundacji na rzecz Nauki. Tymczasem z zachowanych w IPN dokumentów
wynika, że Barcz został w latach 80. zarejestrowany przez wywiad PRL
jako kontakt operacyjny pod pseudonimem „Jaksa”, był także aktywnym
członkiem PZPR, partyjnym lektorem.

Bartoszewski mianował również Jakuba T. Wolskiego ambasadorem w
Libii, który w 2003 r. przyznał się, że był tajnym współpracownikiem
służb specjalnych PRL. Również w Raporcie z weryfikacji WSI został
wymieniony jako agent: „W latach 90-91, pracując w MSZ, typował
kandydatów, m.in. spośród redaktorów ’Wolnej Europy’. Konsultant MSZ w
Radzie Europy”.

Przemilczał tajemnice Turowskiego

To również Bartoszewski osobiście zachwalał posłom w marcu 2001 r.
kandydaturę Tomasza Turowskiego na ambasadora na Kubie. Prezentując
posłom osobę Turowskiego, pominął jego pobyt w zakonie jezuitów, nie
wspomniał też o pracy na rzecz służb specjalnych PRL.

Bartoszewski ograniczył się do wygłoszenia pochwał: „Kandydat ma
doświadczenie, jeśli chodzi o proces transformacji na terenie
postradzieckim. Był wysoko oceniany przez naszych partnerów rosyjskich, o
czym wiem drogą nieoficjalną. Jest to nie najgorsza referencja dla
Polaka udającego się na Kubę”.

Słowa o pozytywnej ocenie Rosjan pracy Turowskiego zabrzmiały wtedy
niezwykle zagadkowo, zwłaszcza że to rosyjskie media wymieniały w 1998
r. tego dyplomatę jako osobę współpracującą z polskimi służbami
specjalnymi.

W lutym 2010 r. Turowski został mianowany szefem wydziału
politycznego ambasady w Moskwie, nadzorował i koordynował przygotowania
do tragicznej wizyty w Katyniu. Jednak Bartoszewski słowem nie zająknął
się i nie przeprosił, że uczestniczył w wypromowaniu osoby, która
współorganizowała te uroczystości.

Mowa nienawiści

W styczniu 2006 r. Bartoszewski został przewodniczącym Rady
Nadzorczej PLL LOT. Była to zaskakująca decyzja, gdyż nie posiadał
doświadczenia biznesowego. Na stanowisko powołało go nadzwyczajne walne
zgromadzenie akcjonariuszy spółki.

Z funkcji przewodniczącego rady LOT zrezygnował w lipcu 2006 roku. W
tym samym czasie zrezygnował z funkcji szefa Rady Polskiego Instytutu
Spraw Międzynarodowych. Był to protest przeciwko wypowiedzi Antoniego
Macierewicza, że większość byłych ministrów spraw zagranicznych III RP
była agentami sowieckich służb specjalnych. Od tego momentu ostro
krytykował rząd Jarosława Kaczyńskiego oraz PiS.

Po wygranych przez PO wyborach w 2007 r. został sekretarzem stanu w
kancelarii premiera, odpowiadał za kontakty międzynarodowe, w tym
stosunki polsko-żydowskie. W kampanii prezydenckiej w 2010 r. aktywnie
poparł Bronisława Komorowskiego, atakując jednocześnie lidera PiS. Mówił
o nim jako człowieku, który „ma doświadczenie w hodowli zwierząt
futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich”.

Nic więc dziwnego, że „Gazeta Wyborcza” nagrodziła Bartoszewskiego tytułem „Człowieka Roku 2010”.

Piotr Bączek


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. M.Borawski/Nasz

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Upadek legendy


Władysław Bartoszewski jest cały czas bardzo
aktywny w życiu publicznym, ale jego wizerunek osoby godnej zaufania
dawno już legł w gruzach.

Człowiek, który w czasach komunistycznych był uważany za osobę
odważną, myślącą niezależnie, od wielu lat jest koniunkturalistą,
którego głównym celem jest goszczenie na salonach. A elity mu się
odwdzięczają, umieszczając go w gronie „moralnych autorytetów”.

Lubi wracać do swojej konspiracyjnej przeszłości, działalności w
Armii Krajowej, pobytu w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz.
Swoją pozycję budował na legendzie AK. Sam jednak od kilkunastu lat
sprzeniewierza się ideałom, które przyświecały pokoleniu bohaterów
„Kamieni na szaniec”.

Wiele osób przeżyło prawdziwy szok, gdy dowiedziało się, że w 2006 r.
Bartoszewski był przeciwny przyznaniu Orderu Orła Białego gen.
Augustowi Emilowi Fieldorfowi i rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu.

Bartoszewski był wtedy sekretarzem kapituły orderu, a o jego
wątpliwościach opowiadała Lena Dąbkowska-Cichocka, minister w Kancelarii
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Bartoszewski miał się wtedy obawiać, iż
„precedensowa decyzja o pośmiertnym odznaczeniu obu bohaterów otworzy
możliwość wywierania nacisków w sprawie kolejnych kandydatur”.

Nic dziwnego, że tak pokrętne tłumaczenia i argumenty wywołały
protesty kombatantów. Nie mogli zrozumieć, jak można zgłaszać
wątpliwości co do uhonorowania ludzi symboli walki z hitlerowskimi
Niemcami, którzy po wojnie zostali zamordowani „w wolnej Polsce” przez
komunistów.

Na szczęście nie doszło do kompromitacji kapituły, bo prezydent Lech
Kaczyński nadał Ordery Orła Białego obu bohaterom bez pytania jej o
zgodę. A było wielce prawdopodobne, że opinia Bartoszewskiego by
zwyciężyła i to gremium (zasiadali w nim także Bronisław Geremek,
Tadeusz Mazowiecki i Krzysztof Skubiszewski) wydałoby negatywną opinię
na temat przyznania orderu Fieldorfowi i Pileckiemu.

Agresywny język

Takich bulwersujących wypowiedzi Bartoszewski ma na swoim koncie
znacznie więcej. Dwukrotny minister spraw zagranicznych, a ostatnio
główny doradca premiera Donalda Tuska w sprawach zagranicznych, zajmuje
się dziś nie obroną polskich interesów, ale obrażaniem Polaków. Nie
przebiera w słowach, ale tylko jeśli atakuje swoich przeciwników
politycznych.

Gdy nie podobała się mu polityka zagraniczna PiS i prezydenta Lecha
Kaczyńskiego, to ludzi, którzy się nią zajmowali, nazwał
„dyplomatołkami”, ku uciesze medialnej gawiedzi. Były minister nie
potrafił, albo nie chciał, dostrzec sukcesów polityki swoich
przeciwników politycznych, to dla Bartoszewskiego było nieistotne.

Z biegiem czasu zaczął sobie coraz bardziej folgować, nie oszczędzał
języka, ale obrażał już nie innych polityków, ale zwykłych Polaków.
Przeciwników obecnego rządu, prezydenta nazywał wulgarnie „bydłem”.
Ostatnim przykładem jego agresji słownej są ataki na uczestników
obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, etykietowanie ludzi
uczestniczących w uroczystościach pod pomnikiem Gloria Victis jako
„motłoch”.

I choć usłużne media próbowały go usprawiedliwiać, tym razem nie dało
się wmówić Polakom, że wszystko jest w porządku, bo „Bartoszewski ma
prawo tak mówić”. Nawet ludzie, których trudno podejrzewać o sympatię do
prawicy, nie szczędzili słów krytyki.

– To wywód pełen pogardy, wściekłości – mówił Józef Oleksy z SLD. A
Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych, zwraca
uwagę, że Bartoszewski tak zachowuje się od lat. – Dziś mówi „motłoch,
bydło, nekrofilia polityczna”. Tak wypowiada się minister o Polakach, o
swoich rywalach politycznych – podkreśla Waszczykowski.

Czapką do ziemi

Władysław Bartoszewski jest przedstawiany jako znakomity dyplomata,
przed którym otwierały się wszystkie drzwi. Ale jeśli ktoś pamięta
wydarzenia sprzed kilkunastu lat, ma raczej inną opinię. Zwłaszcza jeśli
spojrzymy na politykę wobec Niemiec.

Bartoszewski jest chwalony za to, że budował porozumienie
polsko-niemieckie. Ale niestety na niemieckich warunkach. Widać to było
zwłaszcza w 1995 roku. Minister zabiegał wtedy o to, aby Niemcy
zaprosili Wałęsę na berlińskie obchody 50. rocznicy zakończenia II wojny
światowej. „Niemieccy przyjaciele” Bartoszewskiego nie zamierzali
jednak tego robić, ale żeby nie tracić tak spolegliwego sojusznika,
szefa MSZ zaproszono na uroczyste posiedzenie Bundestagu i Bundesratu
(28 kwietnia 1995 roku), gdzie wygłosił przemówienie. Niemcom to się
bardzo opłaciło.

Bartoszewski jako pierwszy polski polityk tej rangi przeprosił
Niemców za powojenne wysiedlenia. Co ciekawe, wtedy media tzw. głównego
nurtu przemilczały tę część przemówienia, wiedząc, jakie to wywoła
reakcje w kraju. Niemieckie media oczywiście ten fragment szczególnie
uwypuklały. Bartoszewski powołał się wtedy na słowa swojego przyjaciela
Jana Józefa Lipskiego, przewodniczącego Klubu Krzywego Koła i wielkiego
mistrza loży masońskiej Kopernik, który powiedział w 1981 r.: „Wzięliśmy
udział w pozbawieniu ojczyzny milionów ludzi…”.

W tym przemówieniu zaniżył też liczbę Polaków, którzy zginęli podczas
II wojny światowej. Nie dziwi więc to, że w kolejnych latach były
minister bagatelizował fałszowanie najnowszej historii przez Niemców czy
też działalność Eriki Steinbach i jej Związku Wypędzonych i tym
podobnych stowarzyszeń. A gdy Berlin zdecydował o budowie muzeum
wypędzonych, Bartoszewski wskórał jedynie wprowadzenie niewiele
znaczących korekt do statutu placówki i składu jego władz.

I nie ma się czemu dziwić, skoro jednocześnie były żołnierz AK
pozwolił sobie w wywiadzie dla niemieckiej „Die Welt” na wypowiedź, że
podczas okupacji bardziej bał się swoich sąsiadów, innych Polaków niż
okupujących Polskę Niemców. Bo Polacy mogli go wydać za niesienie pomocy
Żydom.

Co prawda potem Bartoszewski się bronił, że jego słowa wyrwano z
kontekstu, że wcale nie o taki przekaz mu chodziło, nie o wybielanie
Niemców, ale jego słowa poszły w świat. I doskonale pasowały do
niemieckiej narracji, że Polacy są współwinni holokaustowi, że są
narodem antysemitów. To zresztą pasowało też do propagandy prowadzonej
przez najbardziej krzykliwe organizacje żydowskie, które obarczają
Polaków współodpowiedzialnością za to, że Niemcy na polskiej ziemi
mordowali Żydów.

Poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk, prezes Powiernictwa Polskiego,
podkreśla, że minister zajmuje się przede wszystkim tłumaczeniem
polityki niemieckiej Polakom, tak jakby był rzecznikiem tamtejszych
władz.

– Nie mamy natomiast wsparcia od Władysława Bartoszewskiego. Przecież
minister polskiego rządu powinien działać w interesie polskich
obywateli – mówi pani poseł. I dodaje, że to wsparcie rządu byłoby
pomocne choćby po to, aby skutecznie walczyć z niemieckimi roszczeniami
majątkowymi, bronić interesów Polonii w Niemczech czy też przeciwdziałać
fałszowaniu przez Niemcy historii.

Arciszewska-Mielewczyk wskazuje, że obecne władze poniosły wiele
porażek w swojej niemieckiej polityce. Jest to polityka uległości,
zadowalania się nic nie znaczącymi gestami.

– Minister Bartoszewski jako sukces Polski uznał to, że Erika
Steinbach nie znajdzie się w radzie muzeum wypędzonych. Tylko że to nic
nie znaczy, bo przecież koncepcja muzeum, jego wymowa pozostały takie,
jak chciała przewodnicząca Związku Wypędzonych – tłumaczy prezes
Powiernictwa Polskiego.

Pojednanie w jedną stronę

Przez tzw. salon Władysław Bartoszewski traktowany jest również jako
jeden z symboli pojednania polsko-żydowskiego. Jednak w świetle faktów
jego rola w budowaniu dobrych relacji między Polakami a Żydami jest
wysoce dyskusyjna, by nie powiedzieć wprost – szkodliwa.

Ksiądz profesor Waldemar Chrostowski, który jeszcze w latach 80. XX
wieku był jedną z pierwszych osób, która organizowała dialog
polsko-żydowski, zalicza Bartoszewskiego do grona liberalnych katolików,
którzy uważają, że polska strona powinna uznawać wszystkie postulaty
podnoszone przez stronę żydowską.

To dlatego Bartoszewski jako szef Międzynarodowej Rady Państwowego
Muzeum w Oświęcimiu poparł decyzję o usunięciu w grudniu 1997 r. krzyży z
terenu byłego niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau (Rada nad tym nie
głosowała).

Ksiądz profesor wspomina, że początkowo Rada, w której również
zasiadał, starała się szanować wrażliwość polską i żydowską, uczciwie
też dyskutowano o wszystkich problemach.

– Zmieniło się to w połowie lat 90., gdy do Rady został dokooptowany
Władysław Bartoszewski, który na jej posiedzeniach reprezentował w
zasadzie żydowski punkt widzenia – relacjonuje ks. prof. Waldemar
Chrostowski.

Wybitny biblista nie kryje, że przeciwstawiał się takiemu kierowaniu
Radą przez Bartoszewskiego. W efekcie po jednym z posiedzeń Rady, gdy
ks. prof. Chrostowski zakwestionował sens kierowania tym gremium przez
Bartoszewskiego, przez kilkanaście miesięcy nie zwoływano jej posiedzeń.

A w 2000 roku miejsce ks. prof. Waldemara Chrostowskiego zajął ks.
Michał Czajkowski, podobnie jak Bartoszewski niekryjący swojego
filosemityzmu. Później przyznał się, że był długoletnim tajnym
współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.

W utożsamianiu się z żydowskim punktem widzenia Władysław
Bartoszewski przekraczał rozsądne granice. Podczas wizyty w Izraelu w
1999 roku ówczesny szef polskiej dyplomacji przepraszał Żydów za rzekomy
„antysemityzm polskich ciemniaków” żyjących na prowincji, czyli polski
minister dopuścił się za granicą publicznej krytyki własnego Narodu.

Jednocześnie nie protestował przeciwko oczernianiu Polski i Polaków w
Izraelu. Tak było choćby w 2000 roku, gdy na forum Knesetu padały
oskarżenia wobec Polaków o antysemityzm i wspieranie Niemców w
mordowaniu Żydów. Bartoszewski to wszystko zbył milczeniem.

Co znamienne, minister Bartoszewski zamiast bronić Polaków za
granicą, gorliwie zajął się walką z niektórymi polonijnymi działaczami.

Na jego celowniku znalazł się m.in. prezes Kongresu Polonii
Amerykańskiej Edward Moskal. Przy pomocy polskich służb dyplomatycznych w
USA Władysław Bartoszewski podważał pozycję prezesa Moskala, a
oskarżenia o szkodzenie Polsce i rzekomy antysemityzm były na porządku
dziennym.

Edward Moskal mówił wtedy, że ta kampania przypomniała mu podobne
działania, jakie prowadzili komuniści. Gdy list z wyrazami poparcia dla
Moskala wysłał Jan Kobylański, przywódca Polonii w Ameryce Południowej,
minister Bartoszewski doprowadził do odwołania go ze stanowiska
polskiego konsula honorowego w Urugwaju.

Krzysztof Losz

http://www.naszdziennik.pl/mysl/51012,upadek-legendy.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. M.Borawski/Nasz Dziennik Bez

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Bez wizji, bez ambicji


Polska polityka zagraniczna w wydaniu
liberalnym od 1989 roku nie umiała znaleźć ani celu, ani oparcia dla
swoich działań na arenie światowej.

Nawet postronny obserwator dochodzi do konstatacji, że ostatnie
dwadzieścia lat niepodległego państwa polskiego nie wiązało się ze
zdefiniowaniem suwerennej polityki zagranicznej.

Władysław Bartoszewski, pełniąc dwukrotnie urząd ministra spraw
zagranicznych, wpisywał się w kontekst tak prowadzonych działań na
arenie międzynarodowej. Powstaje wrażenie, że ten styl uprawiania
polityki bardziej przypomina czasy PRL: szukanie czynnika dominującego w
naszej części kontynentu i podwieszanie się pod cele, które ów
dominujący czynnik ustalił.

Wyprzedaż suwerenności

Układ sił w świecie i w Europie Środkowej od lat dziewięćdziesiątych
określony był przez porozumienie amerykańsko-niemieckie, a dalej – przez
rodzący się układ niemiecko-rosyjski. Czasy prezydentury Billa Clintona
bardzo jednoznacznie określały taki układ. Oczywiście w jakimś stopniu
respektowano też interesy rosyjskie w regionie.

Polska polityka zagraniczna jakby zawieszona została na tej wizji, za
główne cele stawiając sobie wejście do struktur euroatlantyckich.
Naturalnie warunki tej akcesji określały państwa dominujące w tej
przestrzeni.

Tak więc zostało przeprowadzone wejście Polski do NATO, ale bez
obecności militarnej USA w naszym kraju (to bowiem naruszałoby interesy
rosyjskie). Akcesja do Unii zaś odbywała się przy konsekwentnej redukcji
polskiego potencjału przemysłowego i masowej wyprzedaży kluczowych
elementów gospodarki narodowej (przykład: wyprzedaż sektora
finansowo-bankowego).

Wszystko to doprowadziło do sytuacji, że gospodarka polska stała się
strefą całkowicie zależną od czynnika zewnętrznego, w szczególności od
gospodarki niemieckiej. Utrata własności w sferze bankowej to
praktycznie wyzbycie się decyzyjności w przestrzeni gospodarczej
(polityka finansowo-kredytowa należy wszak do kluczowych, jeśli mówimy o
zarządzaniu gospodarką).

Polska polityka zagraniczna nie postawiła sobie w dziedzinie
gospodarczej żadnych celów, które by można nazwać mianem suwerennych.
Trudno wszak za suwerenne uznać procedury dostosowawcze polskiego prawa
do tzw. standardów unijnych. Wypłukiwanie z polskiego życia
gospodarczego rodzimej własności musiało nas uzależniać od sił
zewnętrznych. Nawet w przestrzeni medialnej nie zadbano o niezależność w
zakresie własności.

Ostatnich kilka wypowiedzi obecnego ministra spraw zagranicznych
Radosława Sikorskiego doskonale pokazuje, jak dalece nasza polityka
zagraniczna wyzbyła się podmiotowości. Nawoływanie Niemców do „przejęcia
pełnej odpowiedzialności” za Europę w ustach kierownika polskiej
polityki zagranicznej ma się nijak do polskiej tradycji czy do ambicji
Narodu, który przez całe wieki odgrywał potężną rolę w Europie
Środkowej.

Bezwarunkowa kapitulacja

Ktoś powie: wszak Polska, w przeciwieństwie do niektórych krajów
regionu, zachowała niezależność w polityce fiskalnej, bo nie przyjęła
waluty euro. Owszem, tylko że stało się to wbrew celom, jakie postawił
przed sobą obecny rząd. Wszak Donald Tusk chciał, by euro zagościło na
gruncie polskim już w 2012 roku. Nie stało się tak nie za sprawą
polskich władz, ale na skutek światowego kryzysu finansowego. Czyli
ostatki gospodarczej suwerenności ocalone zostały jakby wbrew celom
obecnego rządu.

W całym ostatnim dwudziestoleciu pojawił się moment zachwiania układu
niemiecko-amerykańskiego w Europie. Były to czasy prezydentury George’a
Busha i wojny irackiej. Kierownictwo polityki polskiej podwiesiło się
pod cele amerykańskie, uważając, że przyniesie to Polsce korzyści.
Problem polegał na tym, że trzeba tu było zdefiniować własne dążenia i
twardo o nie zawalczyć.

Niestety, zabrakło tej elementarnej umiejętności. Wynikało to z
przekonania rządzących, że my możemy się co najwyżej „zawiesić” na
jakimś silnym podmiocie, a nie podejmować twardą grę międzynarodową. I
tak udział w wojnie irackiej i nasz sojusz z USA nie przyniósł Polsce
żadnych wymiernych korzyści ani w sferze gospodarczej, ani politycznej
(za prezydentury Baracka Obamy USA wróciły do celów geostrategicznych
zdefiniowanych za prezydentury Billa Clintona).

Polski interes narodowy

Oczywiście sceptycy zadają ogólne pytanie o możliwości niezależnej
gry na arenie międzynarodowej przy tak mocno zglobalizowanym świecie. Co
Polska może robić, biorąc pod uwagę uwarunkowania międzynarodowe? Cele
tu są oczywiste, wynikają z naszej tradycji.

Po pierwsze – obrona polskiej kultury przed napływem druzgocącej
neomarksistowskiej ideologii nowej lewicy. W tej materii rządy liberałów
są mocno kapitulanckie (przykład: ustawa penalizująca klapsa, parytety
płciowe na listach wyborczych, projekt ustawy o związkach partnerskich
itp.).

Po drugie – wzmacnianie wszelkich sojuszy środkowoeuropejskich, które
osłabiałyby coraz mocniejszy układ niemiecko-rosyjski w regionie. Za
czasów rządów koalicji prawicowej PiS – LPR – Samoobrona widać było
próby aranżowania pewnych ruchów w tym temacie. Jednakże dzisiaj
przykład braku należytego wsparcia przez nasz rząd dla Viktora Orbána
dobrze ilustruje polskie zagubienie w tej tak ważnej kwestii.

Gdybyśmy zatem zapytali, co środowiska liberalne (dominujące od lat
na polskiej scenie politycznej) osiągnęły lub zaproponowały w sferze
polityki zagranicznej, mielibyśmy potężny kłopot. Problem bowiem nie
polega nawet na kwestii wykonawczej.

Środowiska te bowiem mają problem już na poziomie definiowania celów
(wejście do Unii trudno uznać za taki autonomiczny cel). Zewnętrzny
obserwator nabiera przekonania, że nad Wisłą próbuje się realizować
zewnętrzne wytyczne, nie wnosząc nic oryginalnego (podmiotowego) do
polityki europejskiej. Największy zatem problem naszej zagranicznej
polityki to uwiąd myśli i woli politycznej.

Prof. Mieczysław Ryba

http://www.naszdziennik.pl/mysl/51013,bez-wizji-bez-ambicji.html#.Ug2VDX...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Honorowy konsul nadaje...

Spotykałem ich w różnych sytuacjach. Uśmiechnięci, wyluzowani, królowie życia. W pałacu niedaleko Szczecina poznałem Roberta, podówczas konsula honorowego Estonii. Czy mówił po estońsku? A po co?

Prywatnie był za to bliskim znajomym jednego z głównych oskarżonych w dawnych procesach mafii paliwowej. W tym czasie jeszcze się trochę dziwiłem, zastanawiał mnie bliski związek pomiędzy dyplomatą i biznesmenem podejrzewanym o spore przekręty. Potem przestałem już robić zdziwione miny.

Ryszard C. makler inwestujacy pieniądze Jacka Dębskiego na giełdzie, opowiadał mi o wizytach na krakowskich Balicach innego konsula honorowego – Jeremiasza Barańskiego. Tu troche się pochwale. Jak odkryłem (niestety jakoś to moje odkrycie nie przebija się do głównych mediów, no, ale tam królują takie wyroby jak Robert Z. Przestawiający się jako dziennikarz śledczy) status honorowego konsula Liberii załatwił Barańskiemu niejaki podpułkownik Wiktor But. Stało się to dzięki poręczeniu ze strony Słoweńca Nikolasa Omana. Te „honorowe konsulaty” służyły „komandzie gospodina Buta” jako przykrywka do rozległego procederu handlu bronią. Barański uczestniczył wtedy w handlu autriackim orężem i to ostatecznie powiesiło go w celi. Ryszard C., mówiąc to trząsł się ze strachu. Genialny makler, prywatnie kiedyś nauczyciel fizyki w jednym z krakowskich techników (dobrze, że większość jego relacji nagrałem). Wtedy pojąłem, ze bywają honorowi konsule, których lepiej na swej drodze nie spotykać. A w polskiej dyplomacji tacy honorowi konsule, to niemalże reguła. Ostatecznie o proweniencji wielu z nich przekonał mnie późniejszy los Jacka Dębskiego. Potem spotkałem jeszcze kilku honorowych konsulów, którzy jednak lepiej posługiwali się giwerą niż dyplomatycznym protokołem.

By było jasne wcale nie piję tu do konsula honorowego Brazylii niejakiego Grzegorza Hajdarowicza, nie - ten zatrudnia tylko w swojej firmie byłego dyplomatę polskiego pracującego kiedyś w naszej ambasadzie w Brasilii. Na domiar złego Brazylijczycy gnębią naszego konsula Hajdarowicza - ciemni nie wiedzą, że to magnat medialny i człowiek wielkiej, filmowej nawet, urody i kultury... i inteligencji – za wycinanie jakiejś tam rzadkiej rośliny. Słowem całkowity brak estymy wobec dyplomaty najlepiej czującego się w towarzystwie pana Grasia na czerwonym dywanie pod śmietnikiem.

Opowiadam wam jednak o konsulach, których – tak czy owak – znam, a jednak najbardziej intryguje mnie pewien honorowy konsul, którego nigdy nie poznałem. Jest bowiem taka postać, wżeniona w jedną z najbogatszych rodzin z Monaco, która od dwudziestu lat jest niekwestionowanym, acz honorowym, konsulem polskim (na pewno polskich pieniędzy) w skalistym raju Monaco. W wielu kręgach – nie wiedzieć czemu – konsul ów zwany jest „parkingowym”. Pan Wojciech od wielu lat opiekuje się finansami polskiej śmietanki. Często do niego przyjeżdżają, no bo kto nie chciałby trochę posiedzieć w Monaco i nieco pogrzać się w blasku światowych sław?

Pewien, legendarny już w moim umyśle, człowiek przesłał mi ciekawą informację: „NFOZ,PFRON,CERPO, Afera Paliwowa , restrukturyzacja PZU, za wszystkimi tymi Aferami stoją te same osoby. Pan Konsul to ciekawa postać organizująca ...(tu wyciąłem ze względu na konsekwencje prawne - WG) tych dość łatwo zarobionych pieniędzy. Tylko dlatego został i jest Konsulem. „Nie mam dowodów na to, że tak w istocie jest, niemniej mój informator, był w pewnym czasie, jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Polsce. W rzeczywistości to ciekawy zachodni biznesmen, który tak został wciągnięty w postesbecką sieć w Polsce, że ledwo uszedł z życiem i wiele lat poświęcił na jakie takie oczyszczenie swojego nazwiska. Dziś, w jednym z krajów Zachodniej Europy, jest cenionym specjalista prawa międzynarodowego. Według jego informacji pana konsula odwiedzał nawet pewien urzędujący wówczas polski premier. Prawda, że ciekawe jest to, niejawne dla przeciętnego śmiertelnika, drugie życie polskiego establishmentu, ci konsulowie (znam jeszcze kilka innych przypadków), dyplomaci, to słodkie bajorko obecnego MSZ.

Jeśli dzisiejsi władcy MSZ myślą, że mogą bezkarnie legalizować sobie na Zachodzie swoje „ciężko zarobione pieniądze”, to doradzałbym daleko idącą ostrożność. Nietykalności Władimira Putina tu, nad Wisłą, nie przewiduje, a czyny i rozmowy ciagle są skrupulatnie spisywane. Kiedyś przecież, tanecznym krokiem, wkroczymy w mickiewiczowską „dyplomację i łowy”. Wieszcz wiedział co pisze

Witold Gadowski
http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/honorowy-konsul-nadaje...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Czerska specjalizuje sie w kalumiach na Polaków

Turnau przekonany




"Nasz Dziennik" specjalizuje się w publikowaniu sylwetek osób publicznych, których nie poważa. Wczoraj zajął się Władysławem Bartoszewskim.
Tenor tekstów Piotra Bączka, Krzysztofa Losza i prof. Mieczysława Ryby nie zaskoczył mnie, bo nie spodziewałem się po tej gazecie rzetelnej informacji historycznej. I nawet nie przeczytałbym zapewne owych trzech artykułów, gdyby nie mój wyssany z mlekiem matki klerykalizm.

Otóż wczoraj rano zatelefonował do mnie dominikanin Franciszek Józef Puciłowski, któremu zwykłem ulegać nie tylko z racji jego kapłaństwa, ale także dlatego, że jest człowiekiem mądrym nad wyraz, jak też różnych scjencji, osobliwie historycznej, pełnym. Poinformował mnie po pierwsze, o tej publikacji; po drugie, że napisał do tamtejszej redakcji ostrą polemikę; po trzecie, że "Gazeta Wyborcza" musi się koniecznie tą sprawą zająć. W przeciwieństwie jednak do ojca Franciszka Józefa w moim Kościele rzymskokatolickim polskim już się niemal niczemu nie dziwię.

Nie zdziwiłem się na przykład tezą Krzysztofa Losza, że Władysław Bartoszewski - mówiąc syntetycznie - ulega Żydom: Polaków za antysemityzm krytykuje, zamiast ich bronić przed izraelskimi atakami. Dodam tylko, że nie tylko on idzie na starozakonnym pasku. Był taki papież Jan Paweł II, był taki arcybiskup Józef Życiński. Władysław Bartoszewski jest w doborowym towarzystwie szkodliwych filosemitów. "Nasz Dziennik" nie tylko mnie nie zdziwił, nawet jakby trochę przekonał. Amen!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Steinbach gani Polskę za

Steinbach gani Polskę za "niewystarczające wspieranie" mniejszości niemieckiej

Steinbach gani Polskę za "niewystarczające wspieranie" mniejszości niemieckiej

Erika Steinbach, szefowa Związku Wypędzonych (BdV) zganiła w
sobotę Polskę za "niewystarczające wspieranie mniejszości...
czytaj dalej 


Prezydent Joachim Gauck i kanclerz Angela Merkel przekazali uczestnikom
obrad jedynie pisemnie życzenia. Przemówienie wygłosił natomiast
węgierski minister ds. zasobów ludzkich Zoltan Balog.
Za "niezbyt optymistyczny" uznała natomiast dotyczący Polski raport
komitetu ekspertów Rady Europy z realizacji postanowień Europejskiej
Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych odnoszący się do
wspierania mniejszości niemieckiej.

A Polska ma braki

-
Niestety wyraźnie widać, że pomimo spełnienia niektórych zobowiązań w
Polsce nadal istnieją liczne poważne braki; należy mieć nadzieję, że
zaproponowane propozycje ulepszeń zostaną teraz zrealizowane -
powiedziała Steinbach. Szefowa BdV wezwała niemiecki rząd do bardziej
zdecydowanych działań w celu skłonienia strony polskiej do wypełnienia
zobowiązań. Jej apel został przyjęty oklaskami.

Jak podkreśliła
Steinbach, język niemiecki był w Polsce przez całe dziesięciolecia
zakazany i obecnie należy jego naukę wspierać. - Nie wolno pozwolić na
to, by obecna sytuacja trwała nadal - powiedziała.Steinbach wyraziła zadowolenie z powodu rozpoczęcia w czerwcu budowy
muzeum wysiedleń w Berlinie. Jak podkreśliła, to założona przez nią
fundacja Centrum przeciwko wypędzeniom zainicjowała dyskusję na temat
takiej placówki. - Bez naszej fundacji i naszych przekonujących
argumentów nie byłoby dziś fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie -
zaznaczyła.  Ośrodek dokumentacji pod kuratelą niemieckich władz poświęcony
przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów w XX wieku ma powstać w
stolicy Niemiec do 2016 roku. 

Steinbach ponowiła postulat
ustanowienia w Niemczech dnia pamięci o ofiarach przymusowych wysiedleń.
Pochwaliła władze Bawarii i Hesji za wprowadzenia takiego święta na
terenie tych krajów związkowych.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. czy Angela Merkel i publicyści nazwali buczących Niemców bydłem?

Angela Merkel wyburczana i wygwizdana w Aschaffenburgu (Bawaria) 18.07.2013
Zgromadzeni krzyczą: ABWÄHLEN (ODWOŁAĆ!)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

49. Jedna

z moich kolezanek, (mialem raz szanse ale spieprzylem, bo nie zauwazylem, ze to bylo to jedno male okienko w ciagu pieciu lat) pare razy mi powtorzyla: "Kazdy sie musi zestarzec. Trzeba tylko robic to ladnie".Maryla miala na imie.Wysoka blondyna-prawniczka (rocznik 1961, a sprawa miala miejsce 10 lat temu), a maz podjal prace wlasne na Karaibach.Glupi puscil pare, ze wesolo tam jest.

avatar użytkownika Maryla

50. Tymczasowy

"Kazdy sie musi zestarzec. Trzeba tylko robic to ladnie".

Z Bartoszewskim jest problem, bo on tak "starzeje się" od lat co najmniej 50-ciu.
Specyficzny przypadek, jak Kuc czy Niesiołowski. Taki typ.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

51. A Tuszczanemu

Lata pomykaja jak tygodnie (biorac pod uwage facjate). To juz jest wrak zaby stojacej w drzwiach kuzni kowalskiej.

avatar użytkownika Maryla

52. Tymczasowy

:))) masz rację, twarz mu blednie, włos mu rzednie, psuja mu sie zęby przednie .
Wrak żaby :)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

53. Bartoszewski dla


Bartoszewski
dla wPolityce.pl: Usunięcie pomnika "czterech śpiących"? "Mam dość
innych spraw, są obecnie wybory w Niemczech. Ja właśnie wyjeżdżam"

"Dziękuję za uwagę, ale nie mam nic do powiedzenia" - rzucił na
koniec Bartoszewski. Kolejnego pytania nie udało nam się już nawet
zadać.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. ZNALAZŁ SIE STRASZNY DZIADUNIO!!!!!

Bartoszewski
w ślad za prasą rosyjską rzucił się z właściwym sobie wdziękiem na
lidera polskiej opozycji. "Kaczyński pluje na Polskę"

"Jarosław Kaczyński pluje na Polskę. Jeżeli ktoś pluje na własną
głowę państwa i na własne państwo obelżywymi słowami, złośliwościami,
symbolami, to pluje sam na siebie."



Erika Steinbach wraca do gry. Całe Niemcy będą czcić ofiary wypędzeń

Najnowsza umowa koalicyjna podpisana przez szefów partii tworzących
koalicję w Niemczech wspomina o dniu pamięci o tych, którzy po wojnie
zostali wypędzeni. To życiowy sukces Eriki Steinbach.
Dzień ten prawdopodobnie
będzie obchodzony 20 czerwca, czyli w Światowy Dzień Uchodźcy,
rozszerzający w Niemczech ONZ-owskie święto na ofiary wypędzeń.



W umowie koalicyjnej poprzedniej wielkiej koalicji z 2005 r. była
mowa o "widocznym znaku" wypędzeń w Berlinie, który "upamiętni bezprawie
wypędzeń i skaże je na zawsze na banicję". Z kolei w poprzedniej umowie
koalicyjnej CDU/CSU-FDP wspomniano o wspieraniu budowy muzeum
wypędzonych. W 2011 r. chadecy proponowali ustanowienie ogólnokrajowego
dnia pamięci 5 sierpnia, czyli w rocznicę podpisania Stuttgardzkiej
Karty Wypędzonych z 1950 r. Wtedy sprzeciwiła się temu Centralna Rada
Żydów, gdyż dokument nie wspomina o niemieckich zbrodniach z lat
1939-1945. Obecnie dzień pamięci o wypędzonych pojawił się w dokumencie
stanowiącym podstawę rządzenia na najbliższe cztery lata po raz
pierwszy. Steinbach może to uznać za swój życiowy sukces.



Pomysł na Centrum przeciwko Wypędzeniom Steinbach forsowała od
późnych lat 90. Sprzeciwiały się temu Polska i Czechy, obawiając się, że
placówka wypaczy prawdę historyczną, pokazując wysiedlenia Niemców po
1945 r. w oderwaniu od przyczyn przemieszczania ludności po wojnie
wywołanej przez nazistowskie Niemcy.



Po wieloletnich licytacjach na argumenty parlament niemiecki w 2008
r. powołał fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, która ma za
zadanie stworzenie centrum dokumentacji powojennych wysiedleń Niemców.
Centrum będzie podlegać mającemu dawać rękojmię niezależności Muzeum
Niemieckiej Historii w Berlinie.



I choć Steinbach, która jako posłanka CDU głosowała w 1990 r.
przeciwko ratyfikacji polsko-niemieckiego traktatu granicznego,
ostatecznie nie weszła do władz fundacji, to ziścił się jej sen o
centralnym położeniu muzeum wypędzonych w sercu Berlina, czyli w budynku
Deutschlandhaus nieopodal placu Poczdamskiego. W czerwcu br. Angela
Merkel położyła pod muzeum kamień węgielny. Na realizację projektu
władze przeznaczyły 29 mln euro. Placówka ma zostać otwarta w 2016 r.



Oprócz centrum dokumentacyjnego, w Deutschlandhaus powstanie wystawa
stała poświęcona XX-wiecznym deportacjom i czystkom etnicznym. Będzie
ona bazowała na otwartej w 2010 r., a później uzupełnianej, wystawie
Eriki Steinbach "Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX
wieku". W Polsce krytykowano, że ekspozycja pomijała fakt, iż to Niemcy
byli agresorami w 1939 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. „Dumni z Polski”: Władysław

„Dumni z Polski”: Władysław Bartoszewski spotkał się z laureatami naszego konkursu

Były opowieści o historii Polski, autografy i wspólne ubieranie choinki.
Laureaci konkursu Kancelarii Premiera „Dumni z Polski” przez 2 godziny
rozmawiali z ministrem Władysławem Bartoszewskim o tym, dlaczego warto
być dumnym z naszego kraju. 



Family photo

Współczesny patriotyzm

- Jak mnie pytacie dzisiaj, czym jest patriotyzm, to mówię tak: to
jest jak pytanie, czy kochasz bardziej mamę czy tatę. Dorosły człowiek,
jak już nie jest dzieckiem, to takich pytań nie słyszy. Kocha się, i to
jest prywatna sprawa.
Ale czy ktoś mówi: „Ja oddycham”? Nie, wariat
chyba albo człowiek po ciężkiej chorobie płuc. Patriotyzm dawniej to nie
było coś, o czym się mówi. Gdyby kolega zapytał kolegę: „Czy Ty jesteś
patriotą”, to w najlepszym razie dostałby kuksańca w głowę, że zwariował
- tłumaczył Władysław Bartoszewski.

Demokracja = odpowiedzialność

Minister przypomniał też, że wolność to jednocześnie
odpowiedzialność. - Im więcej wolności, tym więcej odpowiedzialności.
Demokracja to ma być pełna wolność, czyli pełna odpowiedzialność -
podkreślił Władysław Bartoszewski

Kameralne spotkanie

Minister przez 2 godziny rozmawiał z laureatami konkursu „Dumni z
Polski”. Potem uczestnicy spotkania podpisali się na bożonarodzeniowych
bombkach i wspólnie ubrali choinkę.

Niespodzianką była też wycieczka po Kancelarii Premiera. Przewodnik
oprowadził naszych gości po zakamarkach siedziby szefa rządu.

Konkurs „Dumni z Polski”

Konkurs „Dumni z Polski” ruszył na kilka dni przed Świętem
Niepodległości. Chcieliśmy w optymistyczny sposób świętować 11
listopada. Zachęciliśmy internautów, aby dostrzegli pozytywne zmiany
wokół nas i opowiedzieli, dlaczego są dumni z Polski.

Fragmenty prac konkursowych

Wpłynęło do nas w sumie 115 odpowiedzi. Jury postanowiło nagrodzić 10 osób.

Lista laureatów konkursu „Dumni z Polski” oraz fragmenty konkursowych prac

 

Katarzyna Być

Tu jestem szczęśliwa, tu narodziła się moja córka, całkiem niedawno
przecież, bo 11 miesięcy temu. I nigdzie nie będzie mi tak dobrze jak w
domu, polskim domu.

Robert Czekański

Bo uwielbiam złote pola rzepaku na początku maja w Kotlinie
Kłodzkiej, wspaniałe kolory jesieni w warszawskich Łazienkach, morenowe
wzgórza na trasie do Gdańska i iluminację toruńskiej starówki. Bo nie
sposób Polskę poznać do końca, odkryć każdą jej tajemnicę, skrywane
skarby.

Edyta Dąbrowska

Jestem dumna z Polski, bo mamy wspaniałą historię, wspaniałą
przyrodę, wspaniałych wielkich i mądrych ludzi (patrz: Jan Paweł II),
wspaniałych „małych” ludzi (patrz: sąsiad obok mnie) (…) I tylko my mamy
czterech pancernych i psa :)

Karol Frejlich

Jestem dumny z naszej znanej na całym świecie gościnności. Kocham
Polskę za zalewajkę i schabowego z ziemniakami. Za to, że dbamy o
rodzinę i najbliższych oraz potrafimy być odpowiedzialni za tych,
których oswoimy. Kocham ją też za nasze piękne, polskie dziewczyny (tak
szczerze to z naszych dziewczyn jestem dumny najbardziej).

Ewelina Maria Karwowska

Jestem dumna z Polski, bo tylko tutaj najpełniej można przeżywać
miłość, przyjaźń, doświadczyć uśmiechu ze strony zupełnie obcych Tobie
ludzi. Jestem dumna z Polski, bo tylko na dźwięk polskiego hymnu
wzruszam się i wzrasta we mnie nadzieja na przyszłość.

Luiza Marcak

Jestem dumna z Polski również dlatego, że jest ojczyzną Polaków, choć
stereotypowo narzekających na otaczający ich świat, to w rzeczywistości
pełnych serdeczności i gościnności.

Łukasz Sęk

Urodziłem się 4 czerwca 1989 roku i mówię o sobie, że jestem
rówieśnikiem wolnej Polski. Tak samo jak ja zmieniam się i dorastam z
roku na rok, tak samo rozwija się i idzie do przodu nasz kraj. Jestem
dumny, że mogę w lipcu wsiąść w samochód i bez przeszkód zwiedzić całą
Europę, a jak mówię za granicą , że przyjechałem z Polski, to jeszcze
dostaję najczęściej uśmiech i dobre słowo w prezencie.

Jakub Sieczko

Jestem dumny z tego, że na moich oczach Polska się modernizuje. To
kraj o innej infrastrukturze niż choćby 10 lat temu. Jestem dumny z
tego, że jako Polak mogę dziś przekroczyć zachodnią granicę i widzieć
pewną różnicę, ale nie doznawać już kulturowego szoku.

Piotr Wójcik

Będąc w tym roku w Grecji usłyszałem coś niesamowitego. Kiedy
podszedł do mnie Grek , powiedziałem mu, że jestem Polakiem. A on
stwierdził „Wielki kraj , wielcy ludzie, Gdansk, Sopot, Waleza” i kazał
go pozdrowić. Dla takich chwil chce się żyć.

Joanna Zasztowt

Cieszę się, że przestajemy się wstydzić i wreszcie wyzbywamy się
kompleksu niższości. Nie, nie jesteśmy od nikogo lepsi czy gorsi.
Jesteśmy inni. Jestem dumna z tego, że dostrzegamy naszą odmienność i
traktujemy ją jako atut, a nie uciążliwy balast, bo polskość to zarówno
śląska gwara, warszawska swada, jak i góralski śpiew.

 



https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/dumni-z-polski-wladysl...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Co dalej z Ukrainą? Jak

Co dalej z Ukrainą? Jak będzie wyglądać Europa Wschodnia? - Stanisław Michalkiewicz

-----


Merkel odznaczona najwyższym izraelskim odznaczeniem

Prezydent Izraela Szymon Peres odznaczył kanclerz Republiki
Federalnej Niemiec Angelę Merkel najwyższym cywilnym odznaczeniem
Prezydenckim Medalem Wyróżnienia. Odznaczenie przyznaje się ludziom,
"którzy dokonali niezwykłego wkładu na rzecz Państwa Izrael lub
ludzkości poprzez swój talent, służbę, bądź w innej formie”.

Merkel otrzymała Medal za „niezachwiane wsparcie dla Izraela
i prowadzenie edukacji na rzecz przeciwdziałania antysemityzmowi”.
– Nie boisz się występować przeciwko antysemityzmowi oraz prowokacjom
– powiedział Peres podczas ceremonii. – Nigdy nie wahałaś się
przekazywać nam narzędzi za pomocą których możemy się bronić. Stanęłaś
przeciwko pomysłowi uzbrojonego w broń atomową Iranowi – kontynuował
prezydent nawiązując od militarnego wsparcia Izraela przez Niemcy.
Merkel podkreśliła, że jej gabinet musi uznawać restrykcje unijne
dotyczące oznaczania produktów pochodzących z osiedli żydowskich, jednak
nie zamierza popierać bojkotu.
Kryzys bliskowschodni. Trwają negocjacje z Angelą Merkel

Merkel potwierdziła niemieckie stanowisko w kryzysie bliskowschodnim,
którego fundamentem jest postulat istnienia dwóch państw - izraelskiego
i palestyńskiego.
Berlin będzie reprezentował Izrael w krajach, gdzie nie ma izraelskich konsulatów.W rozpoczętych w poniedziałek wieczorem konsultacjach międzyrządowych bierze udział niemal cały niemiecki rząd.

Wśród szeregu podpisanych porozumień uwagę
niemieckich mediów zwróciła umowa o reprezentowaniu przez Niemcy Izraela
w tych krajach, gdzie nie ma izraelskich przedstawicielstw
dyplomatycznych.
Merkel uznała to porozumienie za dowód zaufania
ze strony Izraela. Niemiecka kanclerz otrzymała z rąk prezydenta
Szimona Peresa najwyższe izraelskie cywilne odznaczenie państwowe.

Przed wizytą w Izraelu Merkel potwierdziła
zasadę obowiązującą w niemieckiej polityce zagranicznej, zgodnie z którą
bezpieczeństwo Izraela jest niemiecką racją stanu.

W przyszłym roku Niemcy i Izrael będą uroczyście obchodzić 50. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych.

ZPwN Rodło: Dyskryminacja Polaków w Niemczech (Stefan Hambura)


Bartoszewski
zapowiada marcową wizytę Merkel w Polsce. Jego niemiecki odpowiednik:
"nie można zapomnieć wydarzeń, kiedy Niemcy rozpętały napaścią na Polskę
II wojnę światową"

"Zawsze pamiętamy też o tym, co zawdzięczamy narodowi polskiemu,
jesteśmy wdzięczni za to, co zostało uczynione jeszcze przez rokiem
1989. To dzięki odwadze i determinacji narodu polskiego możliwy był
upadek muru, gdyż to naród polski przeciwstawił się jako pierwszy
dyktaturze komunistycznej."


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Wierzę w Putina, może

Wierzę w Putina, może bardziej, niż wielu innych. Doceniam jego
mądrość i jego przewidywalność. Przewidywalność jest częścią myśli
europejskiej - powiedział Władysław Bartoszewski w rozmowie z niemieckim
dziennikiem "Thueringer Allgemeine". Bartoszewski jest sekretarzem
stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie Donalda Tuska.




Wywiad Bartoszewskiego dla niemieckiej gazety opisuje portal dw.de. Były szef MSZ, a obecnie doradca Tuska, swój stosunek do Rosji określa w rozmowie z Niemcami jako "realistyczny".
- Wierzę w Putina, może bardziej, niż wielu innych. Doceniam jego
mądrość i jego przewidywalność. Przewidywalność jest częścią myśli
europejskiej -
mówi Bartoszewski.



Sekretarz stanu w kancelarii premiera znalazł wiele ciepłych słów dla
Władimira Putina, który właśnie dokonał zbrojnej aneksji Krymu: "Putin jest wytworem swojego czasu i swojego pokolenia. On dobrze zna się na sprawach europejskich i niemieckich. W końcu, jak wiemy, pracował w Niemczech. Można mu zarzucić wszystko, ale nie naiwność". Bartoszewski dodał też, że ceni inteligencję Putina.

http://niezalezna.pl/53042-wladyslaw-bartoszewski-mowi-niemcom-doceniam-...


„Rosja jest potężnym i dużym państwem, które rozciąga się na dwa
kontynenty. To ma również psychologiczne konsekwencje", mówi w
dzisiejszym (18.03.) wydaniu dziennika z Turyngii były szef MSZ
Władysław Bartoszewski, który swój stosunek do Rosji określa jako
„realistyczny”. „Miliony ludzi nie wiedzą dokładnie kim są.
Europejczykami, a może Azjatami? Francuz, Niemiec czy Polak nie zadaje
sobie takiego pytania. Oni są Europejczykami. (...) Są podobni w tym, co
myślą, jedzą, jak się ubierają, jakiej muzyki słuchają”. Zdaniem
polskiego polityka tylko dlatego eksperymenty, takie jak Unia
Europejska, jak również przynależność Polski do NATO, miały szansę
powodzenia.

Na pytanie, jak określiłby dziś oficjalne stanowisko Polski wobec Rosji
W. Bartoszewski przypomniał, iż jako doradca premiera był świadkiem
rozmów między Angelą Merkel a Donaldem Tuskiem o kryzysie na Ukrainie i
może zapewnić, że politycy reprezentują tę samą linię: „Między
stanowiskami kanclerz Merkel a premiera RP nie ma istotnych różnic, co
odnosi się również do poglądów, jak należy zachowywać się stosunku do
Rosji".(..)

Na - jak przyznał to sam prowadzący wywiad -
abstrakcyjne pytanie w kontekście aktualnych wydarzeń: "Czy można sobie
wyobrazić rozszerzenie Trójkąta Weimarskiego do czworokąta, do którego
należałaby Rosja?", profesor stwierdził, iż może sobie wyobrazić
sytuację, że za 100, 200 lat Europejczycy nie będą w stanie zrozumieć
dzisiejszych różnic w stanowiskach i interesach. - Podobnie jak dziś
mało kto może pojąć, dlaczego pięć imperiów rozpoczęło pierwszą wojnę
światową.


Każda miłość jest możliwa

"Stąd bierze się ta logika?" - dopytywał niemiecki
dziennikarz, na co Władysław Bartoszewski stwierdził, iż byłoby w tym
mniej więcej tyle logiki, ile w fakcie, że on, były więzień Auschwitz,
od ponad 50 lat angażuje się w zbliżenie polsko-niemieckie. - Siedem lat
siedziałem w komunistycznym więzieniu, nie u Rosjan, ale w domu, w
Polsce. W 1981, po zakończeniu stanu wojennego byłem przez kilka
miesięcy internowany. Czy mogłem wtedy przypuszczać, że będę ministrem
spraw zagranicznych RP? Lub że dostanę złoty medal od rosyjskiego
ministra spraw zagranicznych? - konstatuje były szef polskiego MSZ.

Osobiste pytanie, skąd bierze tyle energii, prof.
Bartoszewski skwitował krótkim: "Bóg tak chciał. Albo moi wrogowie nie
zasłużyli na nic lepszego!".

http://www.dw.de/prof-bartoszewski-w-thueringer-allgemeine-wierz%C4%99-w...

Merkel apeluje o szybką pomoc finansową dla Ukrainy

Kanc­lerz Nie­miec An­ge­la Mer­kel opo­wie­dzia­ła się, pod­czas po­sie­dze­nia klubu par­la­men­tar­ne­go swo­jej par­tii CDU, za szyb­kim uru­cho­mie­niem po­mo­cy fi­nan­so­wej dla Ukra­iny, po­mi­mo obec­no­ści w ukra­iń­skim rzą­dzie osób mo­gą­cych mieć związ­ki z fa­szy­zmem.Dyskusja wśród deputowanych Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej dotyczyła problemu, czy należy już teraz, przed demokratycznymi wyborami rozpisanymi na 25 maja, przekazywać Ukrainie fundusze. W rządzie ukraińskim część tek objęli politycy uważani za faszystów - wyjaśnia dpa.

Komisja Europejska przyjęła na początku marca pakiet wsparcia dla Ukrainy, który może mieć wartość co najmniej 11 mld euro i dotyczyć kilku najbliższych lat. Warunkiem uzyskania tego wsparcia jest rozpoczęcie reform przez Ukrainę, w tym podpisanie porozumienia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/merkel-apeluje-o-szybka-pomoc-finansowa-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

58. Sławomir SieradzkiWywiad z

Sławomir Sieradzki
Wywiad z Bartoszewskim warto przeczytać w oryginale. Jego słowa o Putinie nie były, niestety, wyrwane z kontekstu


"Władysław Bartoszewski nie pierwszy raz zaskoczył. Wystarczy
przypomnieć słynny wywiad dla „die Welt”, gdzie powiedział w kontekście
polskiego antysemityzmu, że „podczas okupacji mniej się bał
umundurowanego Niemca, niż Polaka”...

Parówkowy portal postanowił stanąć w obronie Władysława
Bartoszewskiego, który w wywiadzie dla dziennika „Thüringer Allgemeine”
wyraził się o Putinie w kilku pozytywnych zdaniach.
Młodemu
apologecie Bartoszewskiego nie spodobało się, że kilka mediów
konserwatywnych zacytowała to... co wyboldowała i podkreśliła rządowa
niemiecka rozgłośnia radiowo-telewizyjna "Deutsche Welle" na swojej stronie
internetowej. Rozgłośnia ta, wypełniając zadania medialne narzucone
przez rząd federalny, nie może sobie pozwolić na atak na ulubiony rząd
kraju w Europie Środkowej.

Podwładny duetu Machała-Lis próbuje więc dowieść, że wypowiedzi
Bartoszewskiego – w kontekście całego tekstu – znaczą coś innego, niż to
co literalnie powiedział pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw
dialogu międzynarodowego.

Wywiad z Bartoszewskim warto przeczytać w oryginale, by nie być
posądzonym o manipulacje (choć, powtórzmy, nie jest to raczej możliwe w
tej sprawie w przypadku redakcji Deutsche Welle). Przypomnijmy więc, co
powiedział Bartoszewski. Na pytanie dziennikarza:

Czy Putin igra z ogniem? (Spielt Putin mit dem Feuer?)

Odpowiedź:

Sporadycznie tak to może wyglądać. Jednak ja wierzę w Putina może bardziej niż wielu innych. Cenię jego mądrość i jego przewidywalność.
Przewidywalność przynależy do europejskiej myśli. (Gelegentlich scheint
es so zu sein. Aber ich glaube an Putin vielleicht mehr als viele
andere. Ich schätze seine Klugheit und seine Berechenbarkeit. Berechenbarkeit gehört zum europäischen Denken.)

Niemieckiego dziennikarza musiało chyba „zatkać“, gdy usłyszał komplement Bartoszewskiego na temat „przewidywalności” Putina - Berechenbarkeit. Powtórzył więc tę kwestię, aby się przekonać, że się nie przesłyszał:

Czyli uważa pan Putina za przewidywalnego polityka? (Sie halten Putin für einen berechenbaren Politiker?)

Bartoszewski odpowiedział:

Według mnie powinien on więcej rozmyślać na temat Rosji, aniżeli chcieć zmieniać inne kraje i pozbawiać mocy zawarte traktaty.

Po czym płynnie zmienił temat i zaczął opowiadać o swoich rozmowach niemieckim ambasadorem w Wiedniu, gdzie Bartoszewski był ambasadorem RP.

Doradca premiera Tuska także w innych miejscach pozytywnie odnosił
się do Putina. Chwalił jego inteligencję oraz powiedział, że jest on

wychowankiem swego czasu i swojej generacji. Jest dobrze
rozeznany w sprawach europejskich i niemieckich, bo pracował w
Niemczech.

Potem jeszcze pochwalił Putina za dobre zorientowanie w stosunkach amerykańskich.

Aż dziw bierze, że trzeba przypominać, że Putin nie pracował w
Niemczech, ale służył Związkowi Sowieckiemu jako rezydent KGB we
wschodnioniemieckim Dreźnie. A do jego obowiązków należało nadzorowanie
łamania ludzkiej woli i kręgosłupów. Poza tym to „doskonałe orientowanie
się” w relacjach wewnętrznych innych państw pochodzi z rosyjskich
danych wywiadowczych, a nie jakichś nadzwyczajnych zdolności gospodarza
Kremla.

Parówkowy publicysta wyciąga generalny wniosek,
że to nie Bartoszewski przesadził w pochwałach rosyjskiego rozbójnika,
lecz wszyscy inni przesadzili w krytyce Bartoszewskiego.

Co prawda opinię, że ktoś jest inteligentny, faktycznie można uznać
za komplement. Ale podobno Mariusz Trynkiewicz też jest inteligentny, a
jednak jego wysokie
IQ traktowane jest jedynie jako jeden z mniej ważnych cech jego osoby,
na dodatek służący mu jego niecnym celom. Także do złych celów Putin
wykorzystuje swoją inteligencję i szkoda czasu na jej chwalenie.

Zarzucając (między innymi naszemu portalowi) manipulację,
parówkowy portal twierdzi, że wysyłając tyle komplementów pod adresem
prezydenta Federacji Rosyjskiej chciał w ten sposób wskazać, że Angela
Merkel nie miała racji, gdy wyszły na jaw jej słowa z rozmowy z
prezydentem USA, że „Putin stracił kontakt z rzeczywistością.” Jednak
ani razu Bartoszewski nie zakwestionował opinii pani kanclerz. Może więc
zrobił to „między wierszami”?

Być może, ale nauczeni doświadczeniem wiemy, że Władysław
Bartoszewski nie pierwszy raz zaskoczył. Wystarczy przypomnieć słynny
wywiad dla „die Welt”, gdzie powiedział w kontekście polskiego
antysemityzmu, że „podczas okupacji mniej się bał umundurowanego Niemca,
niż Polaka”. Niemiecka polityka relatywizacji własnych win i przerzucania ich na innych, wystawi pomnik Bartoszewskiemu za te słowa.

Podziwianie Putina przez Bartoszewskiego i pokładanie ufności
w gospodarzu Kremla jest faktem i nie potrzeba tu nic głębiej
analizować, ani niuansować.

WYWIAD Z BARTOSZEWSKIM W ORYGINALE.

WYWIAD OMÓWIONY PRZEZ PORTAL „Deutsche Welle”.


"Komorowski, Tusk i Bartoszewski wpisują się w tradycję Targowicy"


Stanisław
Pięta, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z Superstacją wyraził
oburzenie wobec wypowiedzi profesora Władysława Bartoszewskiego, doradcy
Donalda Tuska. – Wierzę w Putina, może bardziej niż wielu innych.
Doceniam jego mądrość...

(...)
Po raz pierwszy Władysław Bartoszewski otrzymał pieniądze z tej fundacji, zanim jeszcze objął urząd szefa polskiej dyplomacji. Po upływie 16 miesięcy, gdy ustępował ze stanowiska, w fundacji zadecydowano o przekazaniu Bartoszewskiemu kolejnych środków finansowych. Informacje o wsparciu dla Władysława Bartoszewskiego można znaleźć w raporcie Fundacji Roberta Boscha nt. jej działalności w latach 1974–2000.

„Po zmianach politycznych w Polsce był ambasadorem w Wiedniu, następnie ministrem spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej, senatorem i obecnie znów jest ministrem spraw zagranicznych. Fundacja wspiera pracę Władysława Bartoszewskiego nad jego wspomnieniami na temat porozumienia niemiecko-polskiego, jako ważnego dokumentu czasów, i przeznaczyła na ten cel 132 000 DM [ok. 280 tys. zł]” – zapisano w raporcie.
– Wspieramy go, bo on wspiera nas – wyjaśniał pomoc udzieloną Władysławowi Bartoszewskiemu w rozmowie z portalem Niezależna.pl prof. Joachim Rogall z centrali Fundacji Roberta Boscha, mieszczącej się w Stuttgarcie. Wskazywał też na trwającą od długich lat dobrą znajomość Władysława Bartoszewskiego z prominentną figurą niemieckiej polityki – Hansem Meierem z CDU. Meier znalazł się w radzie naukowej niemieckiego Muzeum Wypędzeń.

http://niezalezna.pl/54712-wladyslaw-bartoszewski-finansowany-przez-niemcow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

59. Nieoczekiwany awans naukowy Władysława Bartoszewskiego

fot. wPolityce

fot. wPolityce

Władysław Bartoszewski jednak profesorem? Na dodatek doktorem habilitowanym? A jakże! Dla prestiżowej oficyny, jaką jest wydawnictwo naukowe PWN ważniejsze jest najwyraźniej budowanie fałszywej legendy niż rzetelne informowanie.

Nawet na oficjalnej stronie
Bartoszewskiego - pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu
międzynarodowego – nie ma słowa o tym, że ten zasłużony dla polskiej
walki o niepodległość człowiek ma jakikolwiek stopień czy tytuł naukowy.
Tymczasem wydawnictwo naukowe PWN mianowało najwyższym polskim stopniem naukowym człowieka, który wedle danych encyklopedycznych, nie jest magistrem.


fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Owszem, „profesorem” mianował go w latach 80. bawarski rząd
landowy, ale to coś w rodzaju tytułu honorowego. Na tej zasadzie można
nazwać Lecha Wałęsę doktorem, bo tytułów honoris causa od różnych
uniwersytetów ma chyba tuzin lub więcej.

Każdy, kto jest ciekawy wykształcenia Władysława Bartoszewskiego i wie jak posługiwać się internetem, dowie się prawdy po kilkunastu sekundach serfowania. Po co narażać kombatanta na uwagi dotyczące fałszowania rzeczywistości?


http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/193895-nieoczekiwany-awans-naukowy-wladyslawa-bartoszewskiego-wedlug-wydawnictwa-pwn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. BARTOSZEWSKI JAK KASZPIROWSKI :)))


Bartoszewski wywołuje dreszcze w najnowszym spocie Platformy. "Polska nie jest nazwą na mapie!" ZOBACZ WIDEO!

YT

"Jesteśmy w tej chwili wobec wyborów. Musimy być obecni, musimy brać udział w decyzjach. Bo jesteś człowiekiem Europy!".




Klip „Człowiek Europy” to zachęta do wyborców, by ci ruszyli do urn. I oddali głos na PO.

Jesteśmy w tej chwili wobec wyborów. Musimy być obecni, musimy brać udział w decyzjach. Bo jesteś człowiekiem Europy!

— krzyczy Bartoszewski, mocno gestykulując.

Kiedyś, gdy Polska cierpiała, nikt nie marzył, co będzie dziś. Kraj pogrążony w szarości, smutny, nabiera kolorów i zawdzięczamy to właśnie Tobie! (…) Polska nie jest nazwą na mapie, Polska jest Tobą!

— wskazuje Bartoszewski potencjalnego widza spotu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. ULUBIONA STALINOWSKA LISTA CZERSKIEJ, COŚ LICHA :))

Szanowny Panie Prezesie
Brak nam słów, by wyrazić nasze zażenowanie i oburzenie słowami pani posłanki prof. Krystyny Pawłowicz, która na antenie telewizji "Superstacja" obraziła Władysława Bartoszewskiego - więźnia Auschwitz, więźnia stalinowskiego, bohatera Polski podziemnej.

Pani Krystyna Pawłowicz, podkreślając, że nie widziała materiału Platformy Obywatelskiej z udziałem Bartoszewskiego, wzywającego Polaków do udziału w wyborach do Parlamentu Europejskiego, powiedziała m.in., cytujemy, że Bartoszewski "siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku", że "to pastuch powiedziałabym słabej klasy" oraz że "osoby w starszym wieku powinny dać sobie spokój".

My, niezależnie od swego wieku, nie damy sobie spokoju. Oczekujemy od pana Prezesa zdecydowanych przeprosin za karygodne słowa przedstawicielki Pana partii.

Pańskie milczenie będzie oznaczało, że zgadza się Pan na opluwanie polskich bohaterów.

Warszawa, 9 maja 2014

Klara Bielawka, aktorka
Prof. Barbara Hanicka, scenograf
Antoni Ferency, dramaturg
Beata Fudalej
Joanna i Jerzy Illgowie
Danuta Kuroniowa
Krystian Lupa, reżyser
Paweł Łysak, reżyser
Bronisław Maj
Wojciech Malajkat,
Krystyna i Daniel Olbrychscy
Maja Ostaszewska
Małgorzata i Jacek Ostaszewscy
Elżbieta i Krzysztof Pendereccy
Jerzy Radziwiłowicz
Małgorzata Szcześniak, scenograf
Andrzej Starmach, właściciel galerii
Monika Sznajderman, wydawca
Paweł Sztarbowski, dramaturg
Bartosz Szydłowski, reżyser
prof. Karol Tarnowski
Krystyna Zachwatowicz-Wajda i Andrzej Wajda
Krzysztof Warlikowski, reżyser
Anna Wasilewska, tłumaczka
Anna i Stanisław Wejman
Henryk Woźniakowski, prezes Znak
Zbigniew Zamachowski
Antoni Potocki

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,95892,15933682,List_otwarty_do_Jaroslawa_Kaczynskie...

----------------
Co tak naprawdę powiedziała Pawłowicz o Bartoszewskim? Jest pełne nagranie rozmowy

Wśród komentatorów znalazła się posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Parlamentarzystka przyznała wprawdzie, że Bartoszewski ma pewne zasługi z czasów wojny, skupiła się jednak na czymś zupełnie innym.

- Jest to pastuch, powiedziałabym, słabej klasy. No i niech pastuch się schowa i już nie poucza ani bydła, ani nikogo innego - mówiła, dodając, że "osoby w starszym wieku powinny dać sobie spokój".

Przed laty, wymieniając wady rządów PiS, Bartoszewski stwierdził, że czas „nazwać rzeczy po imieniu i - jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków - » przestać uważać bydło za niebydło «”.

- Bartoszewski straszy, przyłączył się do straszenia Polaków i wcale się nie dziwię. Nie widziałam go. Widziałam tylko zdjęcie. Siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku, bo wszystkie światła jakieś pogaszone dziwnie - opisywała film z jego udziałem.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15931010,Jak_poslanka_Pawlowicz_obrazila_prof...

Olejnik: "Durne babsko". Nowicka: "Korwin-Mikke w spódnicy"

Wybryk posłanki PiS poruszył wiele osób.

"Pawłowicz to synonim upadku tytułów i stopni w polskiej nauce" - napisała jeszcze w czwartek na Twitterze Barbara Nowacka, kandydatka Twojego Ruchu do europarlamentu.

Wicemarszałkini Sejmu Wanda Nowicka stwierdziła dziś w Radiu ZET: - Pawłowicz chce być takim Korwin-Mikkem w spódnicy, kimś, z kim tak naprawdę porządni ludzie nie powinni się zadawać.

Monika Olejnik zastanawiała się z kolei na Facebooku, "czy Pawłowicz wie, że Bartoszewski był więźniem Auschwitz i więźniem politycznym w komunie". I skomentowała ze złością: "Durne babsko".

Zdaniem Frondy jednak "naprawdę trzeba być ignorantem, by nie zauważyć, że w słowach o krześle elektrycznym nie ma nic gorszącego".

Tusk: Prof. Bartoszewski to honorowy senior RP

Do wypowiedzi Pawłowicz podczas konferencji prasowej odniósł się również premier Donald Tusk. - Nie tylko dla mnie i całego mojego pokolenia, ale i ludzi młodych prof. Władysław Bartoszewski jest takim honorowym seniorem RP - powiedział. I dodał, że zasługuje on na respekt i szacunek. Same słowa posłanki PiS nazwał "niezwykle aroganckimi i niegrzecznymi". Ale zwrócił również uwagę, że posłanka wypowiada takie sądy nie tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu całej partii, którą reprezentuje.
---------------------------------------------------------------------------
Jaki "profesor" takie obrończynie, czerwone


„Rozumiem konwencję Pawłowicz”. „Niektórym wolno więcej”



– Prof. Bartoszewski sam przed laty zaproponował podobną konwencję, obrażając opozycję. Nie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

62. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Wszystkie te panienki, które się podpisały mogą naskoczyć Pani profesor Krystynie Pawłowicz.
O Bartoszewskim powiedział prawdę a Pan Dyda u Piaseckiego wypadł jak przedszkolak

Ja na wpis stokrotki na fejsie podałem wypowiedź Pani profesor Modelskiej.

http://w451.wrzuta.pl/film/3YltWCgbQmf/prof._mira_modelska-creech_o_w_ad...

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

63. Szanowny Panie Michale

cała ta hałastra "może naskoczyć|" Pani Profesor Krystynie Pawłowicz. Nam też :)
Juz mam mdłości od obywatela Bartoszewskiego, bo non stop w TVN24 siedzi na tym krześle i wrzeszczy do mnie.
Ciekawe, ile Tusk wydał z naszych podatków dla TVN24, że tak co chwila puszczają Strasznego Dziadunia? Innych reklam wyborczych nie ma, tylko Straszny Dziadunio?
Może to i dobrze, obrzydzi ludziom tę PO-wską Eurokomunę do cna, jak im będzie pluł w talerze przy kolacji.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. to jakaś mania PO, żeby wkładać ludziom paluchy do oczu?

straszny Dziadunio wtyka palucha krzycząc - Ty, kolejna Rózia , co mówi, że jest grafini(po mężu). A gdzie kultura? U Dziadunia i Rózi? Nie nauczyli w domu?

Spot wyborczy Róży Thun

krynica mundrości

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. Władysław Bartoszewski - studium zasad i miłości do Polaków

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. psychiatra, wykluczenia, totalniacy w akcji , Nałęcz jak Stalin

Odnosząc się do pieniędzy, które otrzymał Bartoszewski, Żelichowski stwierdził, że w globalnym świecie nie ma w tym nic dziwnego. - Jeżeli profesor Bartoszewski zasłużył, żeby go taki lub inny kraj uhonorował, to powinniśmy być dumni jako Polacy, że nasz rodak dostał nagrodę – stwierdził na antenie Radia ZET.

Z tą oceną nie zgodził się Jacek Sasin z Prawa i Sprawiedliwości, który ocenił, że 132 tysiące marek Bartoszewski „zainkasował jako urzędujący minister spraw zagranicznych”.

– Tak ważny członek rządu nie powinien brać pieniędzy z obcych państw, bo to jest nieetyczne. Dostał te pieniądze za wspieranie rozwoju stosunków polsko-niemieckich, co można różnie tłumaczyć – powiedział Sasin.

W następnym zdaniu Sasin zasugerował, że Bartoszewski mógł za otrzymane pieniądze kształtować polską debatę publiczną w sposób korzystny dla Niemiec.

– Ważne jest to, żebyśmy my mieli świadomość, że ktoś dostaje pieniądze i wygłaszając opinię nie jest w nich niezależny, bo jest finansowany przez państwo, które może mieć interes w tym, żeby ta osoba takie lub inne opinie wyrażała – powiedział poseł PiS.

Sasin dodał, że zgadza się z Jarosławem Kaczyńskim w ocenie posłanki Pawłowicz. - Ja bym takich słów nie użył, ale życzę sobie, żeby w polityce była symetria. Żeby krytykować profesor Pawłowicz, ale chłoszczącej krytyce poddać profesora Bartoszewskiego, kiedy mówił o bydle, kiedy obrażał Polaków i Polskę. Wtedy takiej krytyki nie słyszałem. To, że ktoś ma zasługi, nie oznacza, że jest świętą krową i nie wolno go krytykować – mówił poseł PiS.

- To jest żenujące – powiedział Tomasz Nałęcz, kiedy Sasin skończył mówić. Doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ocenił, że Uniwersytet Stefana Wyszyńskiego wystawia sobie złe świadectwo zatrudniając posłankę PiS.

– Ja bym studenta wygonił z grupy, gdyby on mówił takim językiem. A okazuje się, że można, a przy okazji prezes robi reklamę Korwina-Mikke, co jest unikalnym przypadkiem – dziwił się profesor.

Nałęcz skrytykował Jarosława Kaczyńskiego za to, że zwykle jest wrażliwy na sprawy historyczne, a w tym przypadku pomija, że Bartoszewski był więźniem obozu Auschwitz-Birkenau. – Jak usłyszałem Kaczyńskiego o tych pieniądzach, to pomyślałem: Chryste Panie, człowieku, przecież proponujesz na pierwszym miejscu w Warszawie człowieka, który żyje za niemieckie pieniądze, bo jest profesorem niemieckiego uniwersytetu - mówił doradca prezydenta.

- Ale wszyscy o tym wiedzą – wtrącił Sasin. – Tylko o to chodzi.

- Aha. Czyli jak członek PiS bierze pieniądze z Niemiec, to w porządku, a jak profesor Bartoszewski, to nie? Jeżeli ktoś uważa, że profesor Bartoszewski wygłasza swoje poglądy za niemieckie pieniądze, to niech wybierze się do Marka Balickiego – podsumował Nałęcz, pijąc do faktu, że polityk Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest psychiatrą.

Przewodniczący klubu parlamentarnego PO ocenił, że słowa o pieniądzach dla Bartoszewskiego są wypowiadane po to, żeby odwrócić uwagę od występu Krystyny Pawłowicz. – Reakcje posłów Sasina i Kurskiego przypominają mi reakcje „Trybunu Ludu” sprzed lat. Kiedy polski literat dostał nagrodę na Zachodzie, natychmiast był nazywany „psem łańcuchowym kapitalizmu” albo agentem CIA. Leciał stek ataków, to było straszne. Panowie, trochę intelektualnej powagi, bardzo proszę – zwrócił się do Sasina.

http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/458512,klotnia-o-wladysl...



Spotkanie zorganizowane z okazji 92. urodzin prof. Władysława Bartoszewskiego

Liczne szacowne osoby domagają się od prezesa PiS przeprosin za słowa posłanki Krystyny Pawłowicz o Władysławie Bartoszewskim. Prawie siedem tysięcy osób polubiło ich apel na stronie Wyborcza.pl. Gdybym używał fejsa, tobym zahejtował. Nie ludzi, ale list i lajki.
Przepraszanie to poważna sprawa. Przepraszać należy, kiedy się coś zrobi niechcący albo nieświadomie. A Jarosław Kaczyński chcący i świadomie zbudował...

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,15943378,Prezesie__nie_przepraszaj__Zmien_sie...

Jarosław Kaczyński Nokautuje TVN (12.05.2014)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Krystyna Grzybowska: Jeśli nie wiesz jak się zachować..

fot. Youtube

fot. Youtube

Nie wiem czy Władysław Bartoszewski jest profesorem
zwyczajnym, nadzwyczajnym czy profesorem honoris causa, za zasługi dla
nauki i
kultury. I szczerze mówiąc nie bardzo mnie to obchodzi.

Poznałam
Władysława Bartoszewskiego osobiście podczas którejś z jego wizyt w
Republice Federalnej Niemiec, kiedy wręczono mu jedną z licznych
niemieckich nagród. Był tytułowany profesorem i nie przyszło mi do
głowy, żeby w to wątpić. Był Bartoszewski otoczony szacunkiem, w
Niemczech a także we własnym
kraju. Wierzyliśmy, że przyzwoitość jest jego największą cnotą. Napisał
też niewielką książeczkę o sobie zatytułowaną „Warto być przyzwoitym”,
która cieszyła się wielkim powodzeniem w Niemczech, przetłumaczona na
język niemiecki i
dostosowana do tamtejszego odbiorcy.

Wybitny felietonista Antoni Słonimski, z którym podobno Bartoszewski
się przyjaźnił napisał genialne zdanie, które powinno być przestrogą dla
każdej osoby publicznej:

Jeśli nie wiesz, jak należy się w jakiejś sytuacji zachować, na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie.

I Bartoszewski wykorzystał tę sentencję do budowania własnego
wizerunku. Nie wiem, ile w życiorysie, jak słyszę bohaterskim,
Władysława Bartoszewskiego było momentów przeczących przesłaniu
Słonimskiego, do niedawna wierzyłam mu na słowo.

Ale stało się coś, co kazało mi zwątpić w przyzwoitość autora książki „Warto być
przyzwoitym”. Oto na konwencji PO w
roku 2007 pan profesor honoris causa nazwał rząd PiS - u
dyplomatołkami. Na tym nie koniec, numerem popisowym było nazwanie
Polaków bydłem, no i pogardliwe:

Polska to brzydka panna bez posagu, która nie powinna być zbytnio wybredna.

Ale to nie wszystko, takich „kwiatków” było dużo więcej.

Władysław Bartoszewski mógłby z powodu swoich zasług dla
Polski zapisać się w historii jako człowiek godny i skromny, co
przynależy osobie w wieku sędziwym
, która stanie wkrótce przed
Bożym uchem igielnym, przez które będzie musiała przejść jego pycha,
kłamstwo i coś co zakrawa na niedostatek godności osobistej.

Skąd w Bartoszewskim tyle pogardy dla Polski i Polaków, skąd tyle podziwu dla Niemiec i dla Rosji Putina? Czyżby stracił kontakt z rzeczywistością i z własnym
narodem. Świadczy o tym spot wyborczy, w którym Bartoszewski wymierza swój starczy palec wskazujący w ekran i groźnym głosem wzywa mnie, bym głosowała na Platformę Obywatelską.

Dreszcz przechodzi człowiekowi po plecach, bo jeśli nie zagłosuję na kandydata Tuska, to co mnie czeka? W tym spocie wyczuwa się nienawiść do ludzi, którzy mają inne poglądy niż partia PO i co gorsza, nie zamierzają ich ukrywać.
Oni wychodzą z założenia, że jednak warto być przyzwoitym, zawsze, bez
względu na to, jaka partia rządzi i od której można spodziewać się profitów.

Bartoszewskiemu profitów nie brakuje, w kraju i za granicą, być może
chciałby być autorytetem politycznym oraz moralnym. To się staruszkom
zdarza, dobrze jeśli pouczają wnuki w domowych pieleszach, gorzej, jeśli
wygłupiają się publicznie.

Krystyna Grzybowska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. i kto to mówi ? :))tonący brzydko się chwyta

"To było prostackie, chamskie". Jest skarga na Pawłowicz

Jeszcze dziś PO złoży do Komisji Etyki Poselskiej wniosek o ukaranie posłanki PiS Krystyny Pawłowicz za słowa o prof. Władysławie Bartoszewskim. Zdaniem polityków Platformy słowa te są "niegodne, prostackie, chamskie" i kompromitują Sejm.
Pawłowicz - komentując w mediach spot wyborczy PO z udziałem Bartoszewskiego, apelującego o udział w eurowyborach - powiedziała: - Jest to pastuch słabej klasy. Niech pastuch się schowa i nas nie poucza. Siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku, bo wszystkie światła jakieś pogaszone dziwnie.

- Mówienie tego o człowieku, który był więźniem obozu koncentracyjnego Auschwitz, mówienie tego o jednym z najwybitniejszych autorytetów współczesnej Polski jest zachowaniem niegodnym posła Rzeczpospolitej, zachowaniem niegodnym obywatela RP, jest po prostu zwykłym bezczelnym zachowaniem - ocenił na dzisiejszej konferencji prasowej szef sztabu PO, europoseł Tadeusz Zwiefka."Dlaczego pani poseł ma tytuł profesora?"

- Można by powiedzieć i zapytać, dlaczego pani Pawłowicz ma tytuł profesora RP - to uwłacza gronu profesorskiemu jednego z najwybitniejszych polskich uniwersytetów. Można by powiedzieć: wykształcenie wyższe, ale brak podstawowego - dodał Zwiefka.

Szef sztabu Platformy przypomniał ubiegłotygodniową zapowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że porozmawia z Pawłowicz na temat jej słów. - Dzisiaj nawet nie ma ochoty tej rozmowy przeprowadzać - stwierdził europoseł. Szef Prawa i Sprawiedliwości pytany we wtorek w Poznaniu o słowa swej klubowej koleżanki uznał sprawę za zamkniętą.

"Kompromituje nie tylko brać akademicką"

Dlatego też PO jeszcze dziś zamierza złożyć do komisji etyki wniosek o ukaranie posłanki PiS. Zdaniem rzecznika sztabu PO Pawła Olszewskiego słowa Pawłowicz były "niegodne, prostackie, chamskie". - Uważam, że nie tylko kompromituje brać akademicką, ale również polski Sejm - ocenił poseł Platformy.

PO chce, by ewentualna kara, jaką komisja może zdecydować się nałożyć na Pawłowicz, była "kierunkowskazem dla jej potencjalnych wyborców, aby następnym razem nie dawać jej szansy w wyborach". - Liczymy na to, że również prezes PiS zreflektuje się i będzie starał się przynajmniej jakieś konsekwencje wyciągnąć - dodał Olszewski.

Kaczyński: "Krótko mówiąc, zamknijmy temat"

Odnosząc się do wniosku Platformy, Kaczyński powtórzył dziś na konferencji prasowej w Krajniku (woj. zachodniopomorskie), że uważa sprawę Pawłowicz za zakończoną. - Nie chcemy być zmuszani do tego, żebyśmy musieli składać różnego rodzaju wnioski do komisji etyki na przykład dla tych, którzy nie reagowali na niesłychane po prostu wypowiedzi np. pana Bartoszewskiego o bydle, o nekrofilii politycznej, o tym, że Polska jest brzydką panną na wydaniu. Można by tutaj cytować i cytować. Nikt w partii, do której [Bartoszewski - red.] nie należy, ale z którą jest przecież związany, na to jakoś nie reagował. Krótko mówiąc więc: zamknijmy ten temat - dodał prezes PiS.

Komisja etyki za naruszenie zasad etyki poselskiej może ukarać posła upomnieniem, zwróceniem uwagi lub naganą.

YT

YT

Tadeusz Płużański w swoim felietonie na łamach „Super
Expressu” odnosi się do słów Władysława Bartoszewskiego o „bydle”,
przypominając jednak, że to mało istotna sprawa w
porównaniu z innym wydarzeniem.

Jest coś bardziej niesłychanego w długim życiorysie „profesora”. To odmowa Orderu Orła Białego dla Witolda Pileckiego. Prawdziwy bohater nie został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej przez bohatera nadmuchanego

— pisze publicysta.

Płużański przekonuje, że za taką decyzją Bartoszewskiego stała małostkowość polityka Platformy.

Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego,
postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater
niemieckiego KL
Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie
siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim
być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i
przez 2,5 roku tworzył więźniarską konspirację zbrojną

— czytamy w „SE”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. :) typowy Polak czyli Straszny Dziadunio w akcji

ostatnia prosta kampanii zaskakuje. Politycy prężą muskuły, premier robi medialne tournee, a Platforma (dokładniej jej kandydat - Paweł Zalewski) zaprasza Władysława Bartoszewskiego na konferencję do Sejmu.

Nie występuje tu w imieniu premiera, nie występuje również w imieniu partii premiera. (..) Należę do tej większości obywateli polskich, którzy nie należą do partii, ale na wybory się wybierają. Jestem więc typowym Polakiem

— rozpoczął minister w Kancelarii Premiera. No właśnie - typowy Polak raczej wysokim urzędnikiem państwowym nie jest, ani nie występuje w spocie partii rządzącej.

Chciałem ludzi przekonać i próbowałem to zrobić - do udziału w wyborach. Nie po to walczyliśmy 45 lat z komuną, abyśmy teraz, mając 25 lat swobody wyrażenia poglądów, przy wszelkich brakach naszej demokracji, a swobód to nam nie brakuje – być może nawet jest ich za dużo. (…) Po to siedziałem 7 lat w komunistycznych wiezieniach, aby różni posłowie i posłanki mogli dowolnie mówić każde głupstwo. (…) Nie wiem czy mieliby to odwagę mówić to, gdyby cokolwiek im za to groziło

— kontynuował Bartoszewski, powoli przechodząc do publicznego wsparcia w tej kampanii Pawła Zalewskiego.

Stajemy w realnej sytuacji, na niewiele dni przed wyborami. Zadaje sobie pytanie – również w gronie rodziny – a co ty zrobisz? Mówię prawdę: będę głosował w Warszawie, na kogoś z ludzi PO, do których mam zaufanie. Ta partia, będąc kierowniczą u władzy, w koalicji z drugą mniejszą – wykazała znaczną zdolność państwowotwórczą w rozumieniu współdziałania z Europą, na której nam zależy niemniej niż jej na nas. Potrzebna jest budowana konstrukcji, która nie jest związana z jedną kadencją jednego rządu, ale które leżą w interesie wszystkich polaków – w większości bezpartyjnych. Z tej listy popieram kogoś, kto może w Warszawie tak znany, jak osoby już w warszawie reklamowane, które mają pewne poparcie mechaniczne. (…) Będę głosował na warszawski numer 3 czyli na posła Pawła Zalewskiego. Dlaczego? Nie jest to ani mój kuzyn, ani przyjaciel, ani dobry znajomy. Już teraz dobry znajomy – przez to co robi. (…) Nie znałem go 20 lat temu, nie wiedziałem, że istnieje, on nie wiedział pewnie, że ja istnieję. W tej chwili z przekonania go popieram. Patrzę na to, że nie ludzie w moim wieku, ale ludzie w sile wieku, z doświadczeniem, ze znajomością Europy i języków mają działać

— mówił minister.

Bartoszewski odniósł się także do wystawiania na listach celebrytów czy sportowców - chyba zapominając, że przecież od takich nie stroni Platforma Obywatelska

Kilka tygodni temu – niektórym się nie podobało – w znanej audycji telewizyjnej pani Kolendy-Zalewskiej, zresztą bardzo fachowej i doskonałej dziennikarki i komentatorki, wyraziłem nastawienie, żeby nie lansować sportowców, gwiazd kina, ‘a la gwiazd’. Co te osoby mają do powiedzenia w sprawach polski w Unii Europejskiej? To jest piękny zawód, ja sam jestem człowiekiem kultury – długoletnim byłym prezesem polskiego Penklubu. (..) Nigdy gdybym nie uważał, że jak jestem zaprzyjaźniony z jakąś poetką liryczną, to powinienem ją wystawiać jako kandydata do działań politycznych w Brukseli. (…) Tam potrzeba ludzi, którzy nie błyszczą jakimś przejściowym blaskiem, ale są fachowcami

— pouczał Bartoszewski.

Wychwalał także cechy i działania posła Zalewskiego

Obserwowałem działalność pana posła Zalewskiego, jeszcze w poprzednim układzie, kiedy pracował w komisji spraw zagranicznych, tu w parlamencie i jego odwagę cywilną, zdroworozsądkową, o dobre 10 lat młodszego polityka, który miał odwagę przeciwstawiać się pewnym układom, jeżeli wiedział że są bezsensowne. (…) To nie ma nic wspólnego z personaliami! Sympatia i miłość to są sprawy inne, a działalność dla państwa to inne. (…) Cechy posła Zalewskiego wskazują, że to jest człowiek dialogu. On może rozmawiać. (…) Poseł Zalewski wykazał wielką, nawet ponad wiek, dojrzałość, zrozumienie prawideł gry, umiejętność poruszania się za granicą i reprezentowania Polski. Mieliśmy szczęście, bo znaleźli się inni posłowie – np. poseł Lewandowski – wybitny od finansów którzy potrafili dla Polski pracować. Przecież my wybieramy jako Polacy dla Polski! Owszem, też dla zdrowia Europy, ale nie może być Europa zdrowa, jeżeli jeden organ będzie chory. Chodzi o to, żeby działali ludzie, którzy są zdrowi na umyśle – żeby nie trzeba ich było najpierw posyłać do psychiatry, żeby potem zgodzić się na nich głosować, a takich niestety mamy niemało. Poseł Zalewski akurat w te kategorię nie wpada. (…) Ja, moja rodzina, moi przyjaciele oddamy na niego głos z przekonania.

Jeżeli Zalewski jest tak „człowiekiem dialogu”, jak Katarzyna Kolenda-Zalewska „fachową i doskonałą dziennikarką” to można sobie wyobrazić jak będzie wyglądało porozumienie z europosłem PO.

Słuchając wypowiedzi Władysława Bartoszewskiego, dotyczące choćby wątku psychiatrycznego, trudno stwierdzić czy jego poparcie pomoże posłowi Zalewskiemu.

http://wpolityce.pl/polityka/196813-wyborcza-recepta-bartoszewskiego-cho...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. kampanijne bredzenia strasznego dziadunia

"Wszyscy jesteśmy pastuchami" - Bartoszewski odpowiada Pawłowicz...

 

Dowiedziałem się nieoczekiwanie, że mój apel do rodaków o udział w wyborach do PE wzbudził różne namiętności - mówi Władysław Bartoszewski w krótkim spocie "Wszyscy jesteśmy pastuchami". - Do przykrych należały te, które pochodzą od osób, których nie znam, o których się nie wypowiadałem, do których nie mówię, które mnie nie interesują
Na początku maja Władysława Bartoszewskiego - więźnia Auschwitz, uczestnika powstania warszawskiego, działacza Polskiego Państwa Podziemnego - mogliśmy oglądać w spotach zachęcających Polaków, by wzięli udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. To cenny głos, bo choć bardzo ważne, przyciągają one do urn mniej wyborców niż krajowe.

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,16016406,_Wszyscy_jestesmy_pastuchami____Bart...

on, ludź Europy :)))

Prof. Bartoszewski: Wszyscy jesteśmy pastuchami

----------------------------------------------------

Miałam polskich współpracowników, którzy
chętnie ze mną pracowali. Jak sami przyznawali, widzieli, że jestem
bezkonfliktowym i miłym człowiekiem, a nie jakimś "polakożercą" - mówiła
Erika Steinbach w wywiadzie dla "Stuttgarter Nachrichten" i dodała, że
nie powinna była atakować Władysława Bartoszewskiego.

Erika Steinbach,
ustępująca ze stanowiska przewodniczącej niemieckiego Związku
Wypędzonych (BdV), w wywiadzie udzielonym gazecie "Stuttgarter
Nachrichten" wyjaśnia, że wrogie stanowisko Polski wobec jej organizacji
było dla niej zrozumiałe. "Z tym musi liczyć się każdy przewodniczący
BdV. W kraju naszych sąsiadów egzystują dwa światy. Miałam polskich
współpracowników, którzy chętnie ze mną pracowali. Jak sami przyznawali,
widzieli, że jestem bezkonfliktowym i miłym człowiekiem, a nie jakimś
'polakożercą'" - stwierdziła.

Na pytanie, co jako
przewodnicząca związku przedsięwzięła wobec krytyki ze strony Polski,
Erika Steinbach wyjaśnia, że zawsze, jak na przykład w czasie swojego
wystąpienia w Warszawie
w 1999 roku, podkreślała, że Polaków i Niemców więcej łączy, niż
dzieli, i że musi istnieć możliwość podjęcia wspólnych działań. "Bardzo
mnie cieszy, że w Polsce jest wiele konstruktywnych kontaktów między
poszczególnymi ludźmi. Wypędzeni są od wielu lat najlepszymi
budowniczymi pomostów na wschód" - zaznaczyła.Nieuzasadniona krytyka


Jak dodała, przewodniczący Związku Wypędzonych musi być
przygotowany na nieuzasadnioną krytykę, i tak było już przed okresem jej
przewodnictwa. "Bardzo często ignoruje się to, że BdV od samego
początku chciał koegzystencji narodów w Europie w duchu pojednania" -
powiedziała. Dlatego przed założeniem fundacji napisała do ambasadorów
państw, w których Niemcy żyli i żyją, przedstawiła im koncepcję fundacji i poprosiła o wsparcie.


Przyznała też, że swego czasu napisała także do Władysława
Bartoszewskiego, polskiego pełnomocnika ds. stosunków z Niemcami, z
prośbą o spotkanie.

Żałuje tych słów


Na uwagę dziennikarza stuttgarckiej gazety, że uprzednio jednak
ostro atakowała Bartoszewskiego, insynuując, że ma on zły charakter,
Erika Steinbach wyjaśniała, jak do tego doszło. "Władysław Bartoszewski,
po początkowo zupełnie odmiennych sygnałach, generalnie atakował i
izolował wypędzonych, fundację i mnie. Wtedy przebrała się u mnie
miarka, za co potem przeprosiłam" - tłumaczyła.

Zapytana o
celowość ustalenia w Niemczech Dnia Wypędzonych, chadecka polityk
broniła tej decyzji, twierdząc, że dzień taki jest jak najbardziej
potrzebny w kraju, gdzie prawie jedna trzecia społeczeństwa ma coś
wspólnego z wypędzeniami. "Trzeba przypominać o losie wypędzonych. Jest
to elementarna część naszej historii" - dodała.

Na
pytanie, czy żałuje jakiegoś stwierdzenia, jakie padło w okresie jej
przewodnictwa w BdV, Erika Steinbach przyznała: "Powinnam była
zaoszczędzić sobie uwag o panu Bartoszewskim, nawet jeżeli jego
zachowanie wobec wypędzonych uważałam za niesprawiedliwe. To było
niepotrzebne i żałuję tego".

Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

www.zimbio.com

www.zimbio.com

Na pewno żałuję tego, że powiedziałam o Władysławie Bartoszewskim, iż ma zły charakter. Jego ataki pod moim adresem przelały czarę goryczy. Profesor jest sędziwym, zasłużonym człowiekiem, nie tylko w Polsce, ale i w Niemczech

mówi Erika Steinbach w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wywiad ma charakter pożegnalnego - Steinbach żegna się bowiem ze
stanowiskiem przewodniczącej Związku Wypędzonych. Na pytanie dlaczego
głosowała przeciwko ratyfikacji polsko-niemieckiego traktatu
granicznego w 1991 roku, Steinbach barwnie porównuje:

A może warto zapytać polski posłów jak by się zachowali,
gdyby w sejmie głosowano nad traktatem granicznym dotyczącym Kresów
Wschodnich, znajdujących się obecnie w granicach Rosji, Białorusi,
Litwy i Ukrainy?
Nie ja jedna głosowałam przeciwko ratyfikacji traktatu

— mówi niemiecka polityk.

Steinbach skarży się również na reakcję Polaków po II wojnie światowej:

Duża część mojej rodziny od wielu pokoleń mieszkała na Śląsku. W 1946 roku została przymusowo wysiedlona z Polski w bydlęcych wagonach. Moja matka nigdy nie zapomniała, jak rolnik ze Szlezwiku-Holszytna na widok fali uciekinierów i przesiedleńców, powiedział: „Jesteście jak karaluchy, gorsi niż zaraza”. On miał szczęście. Po przesunięciu granic po II wojnie światowej mógł pozostać w swoich stronach ojczystych. Wypędzeni spotykali
się z jawną niechęcią i wrogością ze strony rodaków. Dzisiaj większość
cudzoziemców ubiegających się o azyl w Niemczech może liczyć na lepsze
traktowanie niż pokolenie moich rodziców

— ubolewa.

*Na koniec pytanie o swoje błędy na stanowisku przewodniczącej Związku Wypędzonych. Nieduże…

Na pewno żałuję tego, że powiedziałam o Władysławie
Bartoszewskim, iż ma zły charakter. Jego ataki pod moim adresem przelały
czarę goryczy. Profesor jest sędziwym, zasłużonym człowiekiem, nie
tylko w Polsce, ale i w Niemczech. Powinnam powstrzymać się przed
tego rodzaju komentarzem

— ocenia Steinbach.

http://wpolityce.pl/swiat/206310-erika-steinbach-zegna-sie-z-wypedzonymi...




Niemcy zachwyceni Bartoszewskim


„Pomimo ciężkich doświadczeń, Bartoszewski nigdy nie sprawiał wrażenia osoby zgorzkniałej”.


W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego „Frankfurter
Allgemeine Zeitung” wraca do przemówienia Władysława Bartoszewskiego z
września 1980 roku. Gazeta nie ukrywa swojego zachwytu politykiem.Bartoszewski
zastanawiał się w 1980 roku, „czy ta walka była warta poniesienia tylu ofiar".

Gazeta swój wywód dotyczący Bartoszewskiego kończy stwierdzeniem, że już jako publicysta antykomunistycznego podziemia
pracować na rzecz polsko-niemieckiego pojednania; że w 1995 roku, jako
minister spraw zagranicznych, „wygłosił w Bundestagu przemówienie – po
niemiecku, w którym przypomniał, jaki los Niemcy zgotowali Polakom, ale
nie omieszkał też nawiązać do koszmaru wypędzenia Niemców", bo 'zło jest
złem' – jak się wyraził.

Czyli
wszystko jasne – mordujący Polacy mordowani przez Niemców są takimi
samymi ofiarami wojny, jak Niemcy, którzy musieli się przeprowadzić.
Wyczucie polskiego interesu narodowego u Bartoszewskiego zawsze było
wielkie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Niemiecki rząd ustanowił

Niemiecki rząd ustanowił narodowy Dzień Pamięci Wypędzonych

Po Muzeum, niemiecki rząd wprowadza kolejna formę
czczenia tak zwanych wypędzonych. Dziś gabinet Angeli Merkel zdecydował o
ustanowieniu Dnia wypędzonych. Ma on być obchodzony 20 czerwca.

Niemiecka polityka historyczna od wielu lat koncentruje się na
pomniejszaniu odpowiedzialności Niemiec za zbrodnie II wojny światowej. 
Jednym z elementów tej taktyki jest podkreślanie cierpień
„wypędzonych”: Niemców, którzy na podstawie decyzji władz niemieckich, a
także na podstawie ustaleń tak zwanej wielkiej trójki w roku 1944 i w
latach kolejnych  opuścili wschodnie tereny dawnej III Rzeszy.

Przesiedlenia, którym czasami towarzyszyły zbrodnie (popełniane
zazwyczaj przez sowieckich żołnierzy) traktowane są w Niemczech jako
niesprawiedliwość dziejowa i wielka krzywda wyrządzona niemieckiemu
narodowi. To dlatego między innymi Erika Steinbach. przewodnicząca
Związku Wypędzonych, od lat domaga się upamiętnienie tych wydarzeń.

 Oczekiwania ziomkostw spełnił rząd Angeli Merkel. Najpierw utworzono
muzeum, teraz zaś ustanowiono Dzień  Pamięci o Ofiarach Ucieczek i
Wypędzeń.   Decyzja o dniu pamięci zapadła pięć  dni przez 75 rocznicą
agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Bartoszewski i Lemański na

Bartoszewski i Lemański na rocznicy likwidacji getta (Lemański przebrany za księdza))

W piątek na cmentarzu żydowskim i stacji Radegast zostały zorganizowane obchody 70. rocznicy likwidacji Litzmannstadt Ghetto. Do Łodzi przyjechało m.in. 200 Ocalałych i ich rodzin, Władysław Bartoszewski, ambasadorzy Izraela i Stanów Zjednoczonych, oraz władze miast, z których pochodzili zamordowani Żydzi.
Litzmannstadt Ghetto było najdłużej działającym gettem na polskich terenach okupowanych przez Niemców. Przeszło przez nie 200 tys. Żydów. Jego mieszkańcy zostali zamordowani w obozach zagłady w Chełmnie nad Nerem i w Auschwitz-Birkenau. W piątek zostały zorganizowane uroczystości upamiętniające 70. rocznicę ostatniego transportu ze stacji Radegast.

Symcha Keller, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi: - Wśród 200 tys. więźniów getta były również osoby, które znalazły się w nim z własnej woli; które nie chciały pozostawić ukochanych osób. W getcie znalazło się ok. 800 W getcie znalazło się ok. 800 chrześcijan, głównie z Europy Zachodniej, którzy zostali jednym transportem w 1942 roku wysłani do komór gazowych w Chełmnie nad Nerem. Za tym murem cmentarnym pochowano 200 tys. żydowskich mieszkańców Łodzi, w tym prawie 50 tys. zmarłych z chorób i głodu w getcie, ale cmentarz ten był również miejscem egzekucji polskich partyzantów walczących z niemieckim mordercą.
Przewodniczący Gminy mówił także o złym stanie, w jakim znajduje się synagoga przy ul. Rewolucji 1905 r.: - Łódź jest miastem niezwykłym. To tutaj trzy narody i trzy wyznania budowały razem swoje miasto - domy, szpitale, szkoły i to, co najbardziej symboliczne - swoje świątynie. Pozostało w Łodzi wiele pamiątek po tamtych czasach, ale jest również jedno miejsce, miejsce jak krwawiące rana - jest to ostatnia, niezniszczona przez Niemców łódzka synagoga. Wszystkie zostały zniszczone już w 1939 r. Jej stan prawny i stan techniczny zagraża jej przetrwaniu, grozi jej katastrofa. Pragnę, aby obok naszych wewnętrznych refleksji pozostał trwały ślad, jakim będzie ocalenie naszej ostatniej łódzkiej synagogi.




Hanna Zdanowska: - Pośród 630 tys. mieszkańców Łodzi przed wybuchem drugiej wojny światowej jedną trzecią stanowili Żydzi. Łódzka diaspora licząca 200 tys. osób była wówczas jedną z największych w Europie. Tę ciągłość i tradycję przerwała okrutna wojna. Łódź pamięta jednak o swoich korzeniach, o ludziach, którzy budowali i rozbudowywali to miasto.

List od prezydenta Bronisława Komorowskiego przeczytał jego doradca Henryk Wujec: - Przed 70 laty okupujący Polskę Niemcy dokonali ostatecznej likwidacji utworzonego przez siebie w 1940 roku Litzmannstadt Ghetto. Był to ostatni akt dramatu Żydów łódzkich oraz uwięzionych w getcie Żydów pochodzących z innych regionów Polski i Europy, a także Romówi i Sinti. Mimo przeszło siedmiu dekad, które dzielą nas od tamtych tragicznych wydarzeń, cierpienie zadanym w getcie ludziom nie przestaje przerażać.

Oddając cześć ofiarom zagłady przywracamy im godność, której pozbawiła ich straszliwa totalitarna ideologia. Odpowiadamy na skierowany do nas, uwieczniony na pomniku w Chełmnie nad Nerem, poruszający apel: "Prosimy o rozgłoszenie tego morderstwa po całym świcie". Pamięć tych okrucieństw przekażemy kolejnych pokoleniom. Pamięć ta jest formą szacunku dla ofiar, a i przestrogą dla świata, w którym żyjemy. Świata, który zbyt często zapomina, że tolerowanie rasizmu, nacjonalizmu i imperialnych rojeń prowadzić może do niewyobrażalnych zbrodni.

List wysłał także premier Donald Tusk. Przeczytał go Władysław Bartoszewski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: - Dziś z perspektywy lat jako testament cierpienia, łez i krwi mieszkańców getta łódzkiego pozostaje moralny nakaz konsekwentnego przeciwstawienia się dyskryminacji ludzi z powodu ich narodowości, rasy, pochodzenia czy wyznania, nakaz podejmowania ryzyka w obronie wolności i godności człowieka. Szczególną czujność budzić muszą wszelkie przejawy antysemityzmu, gdziekolwiek by się one nie przejawiały i jakkolwiek nie byłyby one kamuflowane. Podkreślam: każda forma zła ma swoje początki, którym można i należy zawczasu zapobiegać. Jeżeli istnieje więc grzech ludzkości porównywany ze skalą możliwego zła, to jest to grzech zaniedbania i obojętności.

Obowiązek strażnika pamięci spoczywa też na Łodzi i taką rolę pełnią dzisiejsze uroczystości odbywające się w wielkim polskim mieście, które jako jedyne w tak dalece zaawansowanej formie dokonało rekonstrukcji i konserwacji miejsc masowej deportacji i ludobójstwa, ale także jest obok Yad Vashem w Jerozolimie miejscem pamięci o tych, którzy noszą tytuł Sprawiedliwych Między Narodami, gdyż w infernalnie trudnych warunkach zdali egzamin z człowieczeństwa. Życzę nam wszystkim, abyśmy, gdy zaistnieje taka potrzeba, także potrafili egzamin ten zdać.

Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego: - Pewnego dnia w niezrozumiały sposób nasi sąsiedzi zniknęli, wywieziono ich, zostały puste domy, puste miejsca, puste fabryki, puste sklepy. Część z nich została poddana eksterminacji w Chełmnie nad Nerem, w Auschwitz-Birkenau i w innych obozach, a część trafiła tu do Łodzi, do getta. Mówiąc o tym, przywracając pamięć, powtarzając naszą historię, będziemy zapobiegać w przyszłości takim niezrozumiałym, tragicznym zdarzeniom i zbrodniom. Mam nadzieję też, że będąc tutaj, spotykając się, rozmawiając ze sobą, będziemy przekazywać wyraźny sygnał, sygnał tego, że byście pamiętali, że czekamy tutaj na was - na pamiętających; że brakuje nam tutaj waszych przodków, że brakuje was, ale że brakuje tu w Łodzi młodych ludzi, Żydów. Chcielibyśmy wracać do tradycji wielokulturowej wspólnej ojczyzny. Traktujcie to nasze każde bolesne spotkanie jako zaproszenie do bywania tu w Łodzi, zaproszenie do wspólnej przyszłości.

Zvi Rav-Ner, ambasador Izraela w Polsce, zwrócił się do łódzkiej młodzieży, która stała na stacji Radegast ze szkolnymi sztandarami: - To jest wasz świat. Wy musicie pilnować, żeby nie było Radegast w przyszłości. Wy musicie zrobić wszystko, żeby to nie wróciło - nie tylko tu w polskiej demokracji, Unii Europejskiej, ale wszędzie na świecie. To jest wasz obowiązek. Nigdy więcej!

W uroczystościach wzięło udział m.in. 56 Ocalałych z getta, ponad 140 osób potomków Ocalałych, dostojnicy różnych wyznań, w tym Jan Cieślar, biskup Diecezji Warszawskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, oraz metropolita łódzki arcybiskup Marek Jędraszewski, byli prezydenci Łodzi zasłużeni dla przypomnienia historii łódzkiego getta: Marek Czekalski i Jerzy Kropiwnicki, a także przedstawiciele ambasad Niemiec, Austrii, Czech i Luksemburga, reprezentanci środowisk romskich oraz 300 nastolatków z Izraela. Kwiaty i znicze zostały złożone przez harcerzy ZHP także przed budynkiem tzw. "Kuźni Romów", gdzie był obóz cygański, oraz przed Pomnikiem Pękniętego Serca, gdzie istniał obóz koncentracyjny dla polskich dzieci.

Cały tekst: http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,16554471,Bartoszewski_i_Lemanski_na_r...


Wystąpienie Prezydenta RP w Bundestagu

Ostatnie 25-lecie to niewiarygodna wprost historia wspólnego
budowania przez Polaków i Niemców zjednoczonej Europy - powiedział
Prezydent RP Bronisław Komorowski w Bundestagu podczas uroczystości z
okazji 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

- Nie mogę i nie chcę ukryć wzruszenia także z innego, ważnego dla
mnie powodu –  że urodziłem się już po wojnie na Dolnym Śląsku, w
okolicach Wrocławia, w polskiej rodzinie wypędzonej z byłych terenów
wschodnich Rzeczypospolitej. Ale urodziłem się w domu, który opuściła
wcześniej jakaś nieznana niemiecka rodzina. Bawiłem się zabawkami
jakichś dzieci niemieckich. Ta rodzina doświadczyła historii, podobnej,
do tej, której doświadczała moja rodzina. Doświadczyła historii, której
tragiczny rozdział rozpoczął się 75 lat temu, 1 września 1939 roku.
Dobrze więc rozumiem ból związany z doznanymi krzywdami i utratą stron
rodzinnych
– mówił do zgromadzonych w Bundestagu prezydent Komorowski.
 


Krzysztof Szczerski pytał na Twitterze, czy przesłyszał się, że w
Berlinie prezydent Bronisław Komorowski „zrównał niemieckich
wypędzonych i polskich Kresowian”.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. Straszny Dziadunio dalej w rządzie?

czy jest w gronie doradców Komorowskiego?

Podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim akty powołania otrzymało
ponadto 18 ministrów. Wśród nich jest pięciu nowych i trzynastu
pracujących w rządzie Donalda Tuska.
 
Prezydent mówił, że nowa premier i jej rząd stoją przed poważnym i
trudnym wyzwaniem. Nowej szefowej rządu życzył umiejętności koncentracji
na sprawach najważniejszych.

Uroczystość powołania rządu Ewy Kopacz

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,3031,prezydent-powolal-rzad-ewy-kopacz.html


Wpadka niemieckich mediów. Zdjęcia wypędzonych pochodziły m.in. z nazistowskich kronik

Wpadka niemieckich mediów. Zdjęcia wypędzonych pochodziły m.in. z nazistowskich kronik

Niemiecki historyk Stephan Scholz twierdzi, że liczne zdjęcia
wykorzystywane przez media do zilustrowania losu niemieckich...
czytaj dalej »

Niemiecki historyk Stephan Scholz twierdzi, że
liczne zdjęcia wykorzystywane przez media do zilustrowania losu
niemieckich wypędzonych z Europy Wschodniej po II wojnie światowej
powstały w rzeczywistości wcześniej, czasem na zamówienie propagandy
nazistowskiej. Niemieckie telewizje ARD i ZDF potwierdziły wykorzystanie
niewłaściwych materiałów.

Zdaniem naukowca z Oldenburga taki
nieprawdziwy materiał znalazł się między innymi w trzyczęściowym serialu
"Wypędzeni" wyemitowanym w roku 2001 przez pierwszy program telewizji
publicznej ARD. W części pierwszej "Ucieczka" znalazła się
kilkusekundowa sekwencja pochodząca z nazistowskiej kroniki filmowej
Wochenschau z 1940 roku.

Zdjęcia uciekających kobiet z dziećmi, przedrukowywane często przez
magazyny typu "Geo" i gazety "Sueddeutsche Zeitung" czy "Bild" jako
przykłady ucieczki Niemców przed nadciągającą Armią Czerwoną w latach
1944/1945, zostały wykonane przez brytyjskiego fotografa Freda Ramage i
przedstawiają byłe więźniarki obozów koncentracyjnych, które przyjechały
po wojnie do Berlina z Łodzi.

Z kolei w dokumencie "Wielka
ucieczka" drugiego programu telewizji publicznej ZDF wykorzystano
zdjęcie z filmu nakręconego w 1927 roku, ukazującego losy Niemców na
Górnym Śląsku po I wojnie światowej. ZDF także pokazała zdjęcia z
nazistowskiej kroniki Wochenschau z 1940 roku w filmie o zatopieniu
przez radziecki okręt podwodny statku "Wilhelm Gustloff" w 1945 roku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Deklaracja nowego szefa

Deklaracja nowego szefa Związku Wypędzonych

Nowy szef Związku Wypędzonych deklaruje chęć otwarcia „nowego rozdziału” w relacjach z Polską.

Poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk, była prezes Powiernictwa
Polskiego, ocenia, że Bernard Fabritius będzie kontynuował retorykę
Eriki Steinbach. Dotychczasowa szefowa związku, znana ze swych antypolskich wystąpień,
zrezygnowała ze stanowiska po 16 latach. Bernard Fabitius zastąpi ją w
przyszłym miesiącu.

- Ja tutaj zwrotu nie widzę, bo gdyby miał inne zdanie, to byśmy
już na przestrzeni wielu lat usłyszeli, że nie zgadza się z panią
Steinbach, że retoryka jest zbyt jaskrawa i niszcząca stosunki
polsko-niemieckie itd. Takich reakcji ze strony tego pana nie było i
niezależnie od tego, kto będzie w tej chwili tę funkcję piastował, to
tutaj będzie polityka kontynuacji –
podkreśliła poseł PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk.

Dziś mija dokładnie 57 lat od kiedy w RFN powstał Związek Wypędzonych.

Muzeum Historii Żydów Polskich ważne w relacjach polsko-żydowskich

Otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich wydobędzie wszystko, co ważne,
dobre, ale i bolesne w relacjach polsko-żydowskich - ocenił prezydent
Bronisław Komorowski w przeddzień otwarcia wystawy stałej muzeum. We
wtorek Bronisław Komorowski, wraz z prezydentem Izraela Reuwenem
Riwlinem, weźmie udział w uroczystym otwarciu wystawy stałej Muzeum
Historii Żydów Polskich POLIN.
To przyniesie wydobycie wszystkiego ważnego, pięknego, ale i
bolesnego w całych tysiącletnich relacjach polsko-żydowskich" -
powiedział prezydent podczas poniedziałkowego spotkania z darczyńcami
muzeum. Jak podkreślił prezydent, przyniesie to także "swoisty impuls,
inwestycję - polityczną i emocjonalną - w przyszłość relacji
polsko-żydowskich i polsko-izraelskich".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

BronisławKomorowski wyraził też przekonanie, że ta niezwykła
uroczystość jest możliwa "dzięki wszystkim treściom, które wiążą się ze
sztandarem Solidarności".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

- W tym roku obchodzimy w Polsce 25-lecie naszej wolności,
niepodległości, także naszej demokracji, a to w ramach wolnej Polski,
procesu demokratyzowania naszego życia było możliwe odczytanie na nowo i
wydobycie wielu treści związanych z tysiącletnią tradycją współżycia
Polaków i Żydów, tu na ziemiach polskich - powiedział prezydent.

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

W jego ocenie będzie to podkreślenie faktu, że cząstką polskiej
wolności jest także przypomnienie i swoiste spuentowanie tych
tysiącletnich relacji, a także nadziei na przyszłość. Prezydent
podziękował darczyńcom muzeum i wyraził przekonanie, że wspólnym
mianownikiem decyzji i motywacji, które "doprowadziły do powstania
muzeum były silne emocje na rzecz nie tylko przeżycia historii stosunków
polsko-żydowskich, ale również zbudowania tych relacji na przyszłość z
myślą o jak najbliższym sąsiedztwie ducha i pamięci".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

- Chciałem państwu życzyć jak największej ilości tych dobrych emocji,
które w moim przekonaniu dadzą się przełożyć także na emocje pozytywne w
relacjach polsko-żydowskich właśnie w stosunku do osób, które będą to
muzeum zwiedzały - mówił prezydent. Podziękował także za inicjatywę
zbudowania w sąsiedztwie muzeum pomnika upamiętniającego Polaków
ratujących Żydów, co także uznał za "mądrą i dobrą inwestycję w dobre
relacje i emocje polsko-żydowskie". Podkreślił także, że wtorkowa
uroczystość będzie dla niego "przeżyciem, wielkim honorem i radością".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

Muzeum Historii Żydów Polskich powstało naprzeciwko Pomnika Bohaterów
Getta na warszawskim Muranowie. Autorem inicjatywy utworzenia placówki
było Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. W 2005 r. ogłoszono
werdykt jury na projekt muzeum, który wygrał fiński architekt Rainer
Mahlamaki. W 2006 r. została podpisana umowa pomiędzy Ministerstwem
Kultury i Dziedzictwa Narodowego i m.st. Warszawa a projektantami, zaś w
czerwcu 2007 r. w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego i byłego
prezydenta Niemiec Richarda von Weizsaeckera odbyło się uroczyste
wmurowanie aktu erekcyjnego.

We wtorek zostanie otwarta wystawa stała muzeum, która zajmie
podziemny poziom i będzie składała się z ośmiu galerii, które na
powierzchni ponad 4 tys. m kw. zobrazują tysiącletnią historię
społeczności żydowskiej osiadłej na ziemiach polskich. Towarzyszyć jej
będą, organizowane w powstałych już salach, wystawy czasowe. W budynku
znajdują się także m.in. już przygotowane sale projekcyjne i warsztatowe
Centrum Edukacyjnego oraz wielofunkcyjna sala: audytoryjna, kinowa i
koncertowa.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

75. w ramach "drugiej fali ożywienia"

W Polsce bycie Żydem bezpieczniejsze i łatwiejsze

Szef Centrum Wspólnoty Żydowskiej w Krakowie (Jewish Community Center), Jonathan Ornstein wyraził się bardziej dobitnie. Wypowiadając się dla magazynu The Tablet w listopadzie 2012 r. stwierdził, iż „Polska jest jedynym krajem w Europie, gdzie powiodły się próby reaktywowania wspólnoty żydowskiej. W większości przypadków próby wskrzeszenia tej wspólnoty w krajach europejskich nie były pozytywnym doświadczeniem. Polska jest jedynym krajem na świecie, w którym bycie Żydem na co dzień jest bezpieczniejsze, łatwiejsze i bardziej akceptowalne niż gdzie indziej”. Dodał, że w tej chwili w naszym kraju ma miejsce druga fala ożywienia żydowskiego, która wiąże się z budowaniem instytucji żydowskich. I chociaż - jak zaznaczył - jest to proces długotrwały, postęp już w tej chwili jest niewiarygodnie szybki.
----------------------------
Tekst z początku br., ale warto go przypomnieć tym bardziej, że postęp jest
"niewiarygodnie szybki"....
Read more: http://www.pch24.pl/kneset-w-krakowie--zydzi-z-optymizmem-patrza-na-pols...

basket

avatar użytkownika Maryla

76. Bartoszewski mówi o spotkaniu

Bartoszewski mówi o spotkaniu Kopacz-Merkel na dywanie: „Poznałem obie panie. Nie znały się, bo nie było powodów”

PAP/Krzysztof Świderski

PAP/Krzysztof Świderski

Władysław Bartoszewski odebrał w czwartek nadany mu przez opolską radę miasta
tytuł honorowego obywatela Opola. Zapowiedział, że jeszcze w listopadzie dojdzie do spotkania
premier Ewy Kopacz i kanclerz Angeli Merkel w Krzyżowej.

Tytuł honorowego obywatela miasta Opola nadany został Bartoszewskiemu w czwartek podczas uroczystej
sesji rady miasta. Uczestniczyli w niej m.in. opolscy parlamentarzyści, samorządowcy,
przedstawiciele opolskich instytucji, służb mundurowych, duchowieństwa i środowiska naukowego.
Laudację na cześć honorowego obywatela Opola wygłosiła b. wieloletnia senator z Opolszczyzny prof.
Dorota Simonides. Mówiła, że Bartoszewski to „człowiek nieprzeciętny”.

Nie tylko wielki wzrostem,
ale też wielki działaniem

— powiedziała.

Simonides mówiła o zasługach Bartoszewskiego dla Polski, Europy i świata. Relacjonowała, że był on
żołnierzem AK, powstańcem warszawskim, najmłodszym więźniem Auschwitz, najstarszym internowanym w
grudniu 1981 roku, a wcześniej, na przełomie lat 40. i 50., więzionym. Była senator mówiła także o
pracy Bartoszewskiego w dyplomacji, ich wspólnym zasiadaniu w ławach senatorskich oraz działalności
na rzecz stosunków polsko-żydowskich i polsko-niemieckich.

To architekt mostów polsko-niemieckich

— zaznaczyła, przywołując jego wystąpienie z Bonn z 1995
roku, które Bartoszewski wygłosił na uroczystej sesji Bundestagu i Bundesratu z okazji 50. rocznicy
zakończenia II wojny światowej.

Były szef MSZ, obecnie nadal - mimo 92 lat - czynny wysoki urzędnik państwowy, podczas swojego
wystąpienia w Opolu wspominał z kolei m.in. wizyty na Uniwersytecie Opolskim, w tym ten, podczas
którego odbierał doktorat honoris causa w 2008 r. Opowiadał także o kulisach powoływania go na
ministerialne stanowiska czy o rozmowach z ówczesnym prezydentem RP Aleksandrem Kwaśniewskim ws.
powołania b. premier Hanny Suchockiej na stanowisko ambasadora RP przy Stolicy Apostolskiej.
Bartoszewski mówił, że musiał do tej nominacji prezydenta przekonywać i w końcu - jak mówił - powiedział mu:

Pani prezydentowa, jak wiem, jest katoliczką. Ale pan prezydent twierdzi, że jest
agnostykiem. To co pana obchodzi kto jest tam (w Watykanie - przyp. PAP) ambasadorem?.

W końcu -
podsumował honorowy obywatel Opola - Kwaśniewski nominację podpisał.

Bartoszewski, pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, zapowiedział też w czwartek, że
wkrótce - „w ciągu listopada” - dojdzie do kolejnego spotkania kanclerz Angeli Merkel i premier Ewy
Kopacz - w Krzyżowej.

Ja te panie ze sobą zapoznałem w Berlinie 9 października tego roku (…) Nie
znały się, bo nie było powodów

  • dodał i wyjaśniał, że wynikało to „różnic całkowitych sfer działania”.

To spotkanie w Krzyżowej ma się odbyć jako reminiscencja spotkania, które aranżował niezapomniany
w tym działaniu ksiądz arcybiskup Alfons Nossol w roku 1989 (…) - pomiędzy Helmutem Kohlem, a Tadeuszem Mazowieckim

— tłumaczył Bartoszewski.

Od tamtego spotkania w Krzyżowej na Dolnym Śląsku - dawnym ośrodku niemieckiej opozycji
antyhitlerowskiej - minie niedługo 25 lat. 12 listopada 1989 roku kanclerz Helmut Kohl i premier
Tadeusz Mazowiecki uczestniczyli razem we mszy św. w Krzyżowej, podczas której doszło między nimi
do symbolicznego gestu pojednania. Wydarzenie to było elementem historycznej wizyty Kohla w Polsce
- pierwszej po przemianach z 1989 roku i na kilka dni przerwanej z powodu zburzenia muru berlińskiego.

Z wnioskiem o nadanie Bartoszewskiemu tytułu honorowego obywatela Opola wystąpili przewodniczący
opolskiej Rady Miasta Roman Ciasnocha, prezydent Opola Ryszard Zembaczyński oraz radni klubu PO. W
uzasadnieniu nadanego we wrześniu tytułu napisano m.in., że jest to „postać wyjątkowa, często
bezkompromisowa, której wystąpienia publiczne często przypominają kim jesteśmy i do czego zmierzamy
bez dialogu i porozumienia nawet wobec dawnych wrogów”.

Dla Opola i jego mieszkańców Pan Władysław
Bartoszewski jest symbolem wolności, bohaterem odrodzonego Państwa Polskiego i gwarantem dobrej
współpracy międzynarodowej, która jest nieodzowna w zjednoczonej Europie

— głosi uzasadnienie wniosku.

Rada Miasta Opola na sesji we wrześniu nadała też tytuły honorowych obywateli miasta Jerzemu
Buzkowi i Hansowi-Gertowi Poetteringowi, którzy odbiorą je 3 listopada.

Choć wszystkie trzy uchwały dot. honorowych obywateli przegłosowano we wrześniu jednogłośnie, to
część radnych PiS w głosowaniach nie wzięła udziału. Jak tłumaczył wtedy PAP radny PiS Marek Kawa,
ze względu na fakt, że jego zdaniem były to „kandydatury polityczne”, wskazane bez wcześniejszych
konsultacji i niedługo przed wyborami. W wywiadach udzielanych opolskim mediom lokalnym Kawa mówił
też, iż nie chciał głosować za Bartoszewskim, bo „to człowiek, który obrażał jego środowisko”.

http://wpolityce.pl/polityka/220233-bartoszewski-mowi-o-spotkaniu-kopacz-merkel-na-dywanie-poznalem-obie-panie-nie-znaly-sie-bo-nie-bylo-powodow

Siemoniak: Polacy widzą w Niemcach i Bundeswehrze najbliższego przyjaciela

Polacy widzą w Niemcach i Bundeswehrze swojego
najbliższego sojusznika, partnera i przyjaciela - oświadczył Tomasz
Siemoniak po zakończeniu spotkania niemieckiej minister obrony Ursuli
von der Leyen z dowódcami Bundeswehry, na którym był gościem honorowym.

Siemoniak zaapelował do niemieckiej generalicji o konkretne kroki
wzmacniające NATO wobec agresywnej polityki Rosji. Ministrowie podpisali
również list intencyjny o współpracy wojsk lądowych obu państw. Zgodnie
z jego treścią, dojdzie do wymiany batalionów, które podporządkują się
dowództwu drugiego kraju. To pierwszy taki krok świadczący o zaufaniu
– podkreślali ministrowie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. Kopacz ponownie spotka się z

Kopacz ponownie spotka się z kanclerz Niemiec

Do spotkania dojdzie przy okazji uroczystego otwarcia pierwszej stałej wystawy przygotowanej przez Muzeum Historii Polski.
20 listopada w Krzyżowej premier
Ewa Kopacz spotka się z kanclerz Niemiec Angelą Merkel - poinformowała
rzeczniczka rządu Iwona Sulik. 25 lat temu w Krzyżowej doszło do
symbolicznego gestu pojednania kanclerza Helmuta Kohla i premiera
Tadeusza Mazowieckiego.
- Są takie plany. Kanclerz Niemiec będzie w Krzyżowej 20 listopada, premier Kopacz spotka się z Angelą Merkel
- powiedziała Sulik, zapytana o tę sprawę. Jak dodała, prowadzone są
rozmowy na temat dokładnego programu uroczystości.Premier Kopacz i
kanclerz Merkel mają wziąć udział w uroczystym otwarciu pierwszej stałej
wystawy pt. Odwaga i pojednanie przygotowanej przez Muzeum Historii Polski na terenie zespołu pałacowego w Krzyżowej z okazji 25. rocznicy pojednania polsko-niemieckiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika TW Petrus13

78. cyt ;)

". Odwaga i pojednanie przygotowanej przez Muzeum Historii Polski na terenie zespołu pałacowego w Krzyżowej z okazji 25. rocznicy pojednania polsko-niemieckiego."

Od wieczora do świtu,klaskać uszami z zachwytu,obie z majtkami na głowie!.50 miliardów odszkodowania za pozostawione mienie żydowskie,jesteśmy winni (Polacy,Semici mieszkających na terenach okupowanej Polski NIE!!!). Teraz w ramach pojednania z Hitlerowskimi Niemcami,jesteśmy winni (Niemcom - nie hitlerowskim:)) odszkodowanie za pozostawione w panice przed agresją sowietów,mienie Niemców Hitlerowskich.Jahve na chwałę -żydowska kabała :))).
Gdyby Ribentrop i Mołotow mieli odrobinę w rozumku - oleju proroka! - Druga Wojna Światowa Nigdy By Nie Wybuchnęła,a PO co?,wszystko mafia oda bez walki!.
Ale żeby to pojąć nie trza Mądrości Króla Salomona,wystarczy skromna pokorna mądrość Królowej z Saby! - aby???


 

avatar użytkownika Maryla

79. Niemiecka fundacja ujawniła


Niemiecka fundacja ujawniła zarys
wystawy o wypędzeniach w XX wieku [ZDJĘCIA]

Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie ujawniła w środę zarys stałej wystawy, która za kilka lat będzie prezentowana w powstającym obecnie muzeum w Berlinie, poświęconym przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku.

Wystawa umożliwia wgląd w pracę fundacji; umożliwia zapoznanie się z jej warsztatem - powiedział dziennikarzom dyrektor fundacji Manfred Kittel. Ekspozycja znajduje się w renomowanym Niemieckim Muzeum Historii DHM w Berlinie; będzie pokazywana do 18 stycznia 2015 roku. Członek rady naukowej fundacji, polski historyk Krzysztof Ruchniewicz wyraził zdziwienie, że wystawę pokazano bez konsultacji z tym międzynarodowym gremium.

Nic o tym nie wiedziałem - powiedział Ruchniewicz, jeden z dwóch polskich uczestników rady naukowej. W 22 działach wystawy, z których każdy jest poświęcony odrębnemu tematowi, autorzy pokazali zagadnienia, które będą stanowiły punkty ciężkości przyszłej ekspozycji - począwszy od deportacji Ormian w czasie I wojny światowej, poprzez wypędzenia podczas II wojny światowej i po 1945 roku, aż po czystki etniczne na Bałkanach w latach 90. Osobne części ekspozycji niemieccy muzealnicy poświęcili wypędzeniom ludności polskiej z ziem przyłączonych w 1939 roku do III Rzeszy oraz losom Żydów pod niemiecką okupacją. Kolejne działy zajmują się przymusowymi wysiedleniami Niemców po 1945 roku oraz ich losom w RFN. Autorzy przywiązują dużą wagę do inicjatyw zmierzających do pojednania byłych wysiedleńców z Polakami. Eksponowany jest m.in. herb Gdańska ofiarowany przez Lecha Wałęsę pochodzącemu z Gdańska obywatelowi Niemiec, który po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 roku wspierał gdańszczan dostawami lekarstw. Pominięto natomiast drażliwe sprawy z powojennej historii - kwestionowanie przez niemieckie ziomkostwa polskich granic czy obecność we władzach Związku Wypędzonych osób o nazistowskiej przeszłości. Kittel zapewnił, że fundacja przedstawi problematykę wypędzeń w "sposób wyważony, uwzględniający różne punkty widzenia". - Pokażemy szeroką gamę poglądów - powiedział historyk, dodając, że nie będzie uciekał od trudnych tematów. - Naszym zadaniem jest porozumienie między narodami - podkreślił Kittel. Oprócz wystawy ilustrującej pracę Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie Niemieckie Muzeum Historii pokazuje poświęconą problematyce czystek etnicznych i wypędzeń wystawę "Twice a stranger" zaprojektowaną przez grecką firmę Anemon Productions. Ruchniewicz powiedział, że po interwencji rady naukowej fundacji z ekspozycji usunięto jako niezgodną z najnowszym stanem badań część dotyczącą relacji polsko-niemieckich. Wystawa stała będzie głównym elementem ośrodka dokumentalno-informacyjnego w Berlinie poświęconego przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku. Na siedzibę wybrano znajdujący się w centrum Berlina nieopodal placu Poczdamskiego biurowiec Deutschlandhaus. Rozpoczęta latem zeszłego roku przebudowa obiektu, planowana na rok 2016, zakończy się prawdopodobnie kilka lat później. Inicjatywa upamiętnienia niemieckich uchodźców wyszła w 1999 roku od szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach. Wysunięty przez nią projekt budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom spotkał się z bardzo krytycznym przyjęciem w Polsce i Czechach. Spór o Centrum doprowadził w połowie minionej dekady do poważnego kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich. Aby załagodzić konflikt, w 2005 roku odpowiedzialność za projekt przejął rząd Angeli Merkel. Bundestag powołał do życia Fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją merytorycznie renomowanej placówce naukowej - DHM.

Pobierz

Wspólnota rozbójnicza walczy z Polską

Szanowni Państwo!

Pierwsza dekada listopada znakomicie pokazuje, że tradycyjny,
tysiącletni naród polski musi dzielić terytorium państwowe z
polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, odziedziczoną po komunie. Żeby
bowiem mówić o jednym narodzie, musi on pielęgnować przynajmniej jakiś
jeden wspólny ideał. Od roku 1944, kiedy to Sowieci zainstalowali w
Polsce swoją agenturę, z narodu polskiego wypączkowała wspomniana
wspólnota rozbójnicza, pomagająca im w ujarzmieniu narodu polskiego. 
Ciekawe, czy ten wątek zostanie kiedyś wyeksponowany w Muzeum Historii
Żydów Polskich – a powinien, bo chyba nigdy w historii Żydzi, którzy w
tej polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej stanowili rodzaj „partii
wewnętrznej”, nie mieli w Polsce tak dobrego fartu, jak w czasach
stalinowskich, kiedy to awansowali do roli szlachty mniej wartościowego
narodu tubylczego. I nie mówię nawet o takim Jakubie Bermanie, który
mógłby zostać patronem wspomnianego Muzeum, czy o Hilarym Mincu lub
Romanie Zambrowskim – którym Stalin powierzył misję tresowania narodu
polskiego do komunizmu, tylko o tysiącach funkcjonariuszy aparatu
terroru, aparatu partyjnego i administracyjnego. Każdy z nich w czasach
stalinowskich mocniej lub słabiej przyłożył rękę do zbrodni, dzięki
czemu awansował zarówno w pozycji społecznej, jak i materialnej.

I oto 8 listopada przedstawiciele już trzeciego pokolenia tej
wspólnoty rozbójniczej będą manifestować w Warszawie – tym razem w
kostiumie „antyfaszystów” i przeciwko „nacjonalizmowi”. Nacjonaliści
bowiem twierdzą, że Polska powinna być dla Polaków – z czym najwyraźniej
trzecia generacja polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej pogodzić się
nie może. Najwyraźniej uważa ona, że Polska nie jest dla Polaków – co
oczywiście zmusza do postawienia pytania – a w takim razie – dla kogo?
Wyraźna odpowiedź na razie jeszcze nie pada – bo widocznie animatorzy i
protektorzy rozbójniczej młodzieżówki nie chcą Polaków przedwcześnie
płoszyć – ale kiedy przyjdzie czas, to wszystko zostanie nam objawione.
Warto przypomnieć, że wspomniana, polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza
już raz wystąpiła zbrojnie przeciwko niepodległościowym aspiracjom
narodu polskiego. Mam oczywiście na myśli stan wojenny w grudniu 1981
roku – ale ten precedens zawsze może się powtórzyć – o czym świadczy
choćby podpisana 24 stycznia br. przez prezydenta Komorowskiego ustawa o
tzw. „bratniej pomocy”, a więc o uczestnictwie obcych  formacji
zbrojnych w tłumieniu rozruchów na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

Manifestacja 8 listopada organizowana jest w przeddzień rocznicy
Kryształowej Nocy w Niemczech, kiedy to hitlerowcy dokonali pogromu
tamtejszych Żydów. Urządzanie z tej okazji antyfaszystowskiej
manifestacji akurat w Warszawie stwarza wrażenie, że Polska w jakiś
sposób jest z tamtym pogromem związana, a poza tym – że w naszym kraju
dzieje się coś niepokojącego i groźnego, czemu należy położyć kres. To
wrażenie i ta sugestia wychodzi naprzeciw dwóm skoordynowanym politykom
historycznym: niemieckiej i żydowskiej. Celem niemieckiej polityki
historycznej jest stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za
II wojnę światową, zaś celem żydowskiej polityki historycznej jest
przerzucanie tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego
najwyraźniej została wytypowana Polska. Tylko bowiem przerzucenie
odpowiedzialności na winowajcę zastępczego umożliwia kontynuowanie
materialnego eksploatowania holokaustu. Z tych powodów obydwie polityki
historyczne nie tylko są ze sobą ściśle skoordynowane, ale będąca ich
następstwem propaganda sufluje światu wizerunek Polaków, jako narodu
zbrodniarzy, wobec których powinno się zastosować intensywna pedagogikę
wstydu. Uczestnicy warszawskiej manifestacji 8 listopada nie tylko
wychodzą naprzeciw tej propagandzie, ale w dodatku wystawiają jej
certyfikat wiarygodności. Czy robią to świadomie, czy z głupoty – to nie
jest takie ważne, bo w polityce skutki liczą się bardziej niż intencje.
Celem zaś tej propagandy jest przekonanie opinii międzynarodowej, że
Polaków nie można zostawić samopas, ze trzeba roztoczyć nad mini
kuratelę starszych i mądrzejszych, bo w przeciwnym razie ZNOWU zrobią
coś okropnego. Ta propagandowa formuła, podobna zresztą do tej, która w
wieku XVIII miała stanowić pozór moralnego uzasadnienia rozbiorów
Polski, dzisiaj też służy w charakterze pozoru moralnego uzasadnienia
dla scenariusza rozbiorowego. Okazuje się, że trzecie pokolenie
polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej kontynuuje dzieło swoich ojców i
dziadków z ta różnicą, że dzisiaj wysługują się komu innemu.

red. Stanisław Michalkiewicz


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. Berlin: MSW odrzuca wniosek o


Berlin: MSW odrzuca wniosek o status mniejszości narodowej dla Polaków


Berlin: MSW odrzuca wniosek o status mniejszości narodowej dla Polaków

Niemieckie MSW odrzuciło wniosek Związku
Polaków w Niemczech (ZPwN) o przyznanie mieszkającym w tym kraju Polakom
statusu mniejszości narodowej. O decyzji resortu poinformował
pełnomocnik ZPwN mecenas Stefan Hambura.

Według niemieckiego MSW obywatele RFN
pochodzenia polskiego mieszkający na stałe w Niemczech nie spełniają
warunków koniecznych do uznania ich za mniejszość narodową, nie będąc -
zdaniem strony niemieckiej - ludnością "rodzimą i "tradycyjnie osiadłą"
na tych terenach.

Ponad miesiąc temu Hambura skierował do
pełnomocnika rządu ds. przesiedleńców i mniejszości narodowych,
sekretarza stanu w MSW Hartmuta Koschyka wniosek o wpisanie Polaków do
rejestru mniejszości narodowych.Związek Polaków w Niemczech istnieje od 1922


W uzasadnieniu zwracał uwagę, że istniejący od 1922 roku Związek
Polaków w Niemczech został zlikwidowany po napadzie III Rzeszy na
Polskę we wrześniu 1939 roku. Gestapo aresztowało wówczas blisko 2 tys.
działaczy polonijnych, część z nich deportowano do obozów
koncentracyjnych. 27 lutego 1940 roku rząd niemiecki zakazał
działalności ZPwN i skonfiskował jego majątek. Po wojnie działalność
ZPwN reaktywowano.

"Do dzisiaj w Niemczech mieszkają
osoby należące do polskiej mniejszości, które spełniają kryteria
ustalone przez niemiecki rząd" - pisze polski prawnik. Jak podkreśla, są
to potomkowie członków mniejszości polskiej z czasów przedwojennych
mieszkający w Zagłębiu Ruhry, Berlinie, Hamburgu i innych częściach
Niemiec. Władze niemieckie powinny uznać ten fakt, niezależnie od
liczebności tej mniejszości.

Uznanie mniejszości wymagałoby zmiany ustawy


W odpowiedzi na wniosek ZPwN niemieckie MSW zwraca uwagę, że
niemiecki parlament, ratyfikując w 1997 roku Konwencję Ramową Rady
Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, zaliczył do nich tylko
Duńczyków, Fryzyjczyków, Serbołużyczan i Romów. Włączenie kolejnej
mniejszości wymagałoby zmiany ustawy ratyfikacyjnej przez parlament.


W traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 1991
roku, będącym do dziś podstawą prawną polsko-niemieckich relacji, mowa
jest - w przeciwieństwie do mniejszości niemieckiej w Polsce - o
"osobach w RFN, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są
pochodzenia polskiego albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji
polskiej". Autorzy traktatu przyznali obu grupom podobne prawa, w tym
prawo do zachowania tożsamości bez jakiejkolwiek próby asymilacji wbrew
ich woli.

Stara i nowa Polonia


Niemiecka Polonia była w okresie powstawania traktatu grupą
bardzo zróżnicowaną. Oprócz mającej niemieckie obywatelstwo "starej"
Polonii, której korzenie sięgają XIX wieku, w RFN przebywało kilkuset
tysięcy Polaków z "nowej emigracji", często o nieuregulowanym statusie
pobytu.

Najliczniejszą grupę stanowiły osoby, które
wyemigrowały z Polski głównie w latach 70. i 80. na podstawie opcji
narodowościowej jako "Niemcy", zachowując jednak poczucie tożsamości
polskiej. Twórcy traktatu z 1991 roku argumentowali, że dzięki przyjętym
rozwiązaniom z praw mogą korzystać wszystkie kategorie osób związanych z
Polską. Liczebność wszystkich tych grup szacuje się na dwa miliony.


W odpowiedzi na polski wniosek niemieckie MSW zwraca uwagę, że
zapisy traktatu z 1991 roku są dowodem na to, że zarówno Berlin, jak i Warszawa
uznały, iż w Niemczech nie ma polskiej mniejszości.
Hambura
zapowiedział podjęcie dalszych działań, w tym wkroczenie na drogę
sądową.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

81. "Jeżeli jest kant, trzeba





Skąd nagle się okazuje, że istnieje więź mentalna,
uczuciowa i logiczna między dniem powrotu Komendanta z Magdeburga, a
awanturami skierowanymi przeciw siłom umiarkowanym?
Gdyby te awantury były skierowane przeciwko siłom zdecydowanie lewicowym, to nie pochwalałbym ich, ale zauważałbym logikę. Ale jaka jest logika zwalczania patriotów polskich?

— mówił Władysław Bartoszewski, odnosząc się do protestów i manifestacji organizowanych 11 listopada na ulicach Warszawy.

Pytany przez tvn24 o ocenę
tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą i na terenie Rosji, były
minister spraw zagranicznych odparł, że widzi dużą różnicę, jeśli
chodzi o bezpieczeństwo w porównaniu z latami 1918-1939.

Byliśmy małym i słabym państwem wobec narastającej potęgi Niemiec i równocześnie przy wzrastającym imperializmie, zamaskowanym hasłami ideologicznymi, ze strony Związku Sowieckiego

— ocenił.

Zdaniem Bartoszewskiego dziś nie istnieje bezpośrednie zagrożenie ze strony zachodniej. A co z putinowską Rosją?

Co do strony wschodniej byliśmy przekonani, że przełom lat 1989/1990/1991, do wycofania się wojsk sowieckich, ten cały proces wydawał się w perspektywie historycznej, a nie politycznej. Okazało się, że nie ma żadnej recepty… Nikt tego nie uczy, na żadnej uczelni…

— stwierdził.

Przypomniał, że gdy powstawała niepodległa Ukraina, to Polska jako pierwsza uznała jej niepodległość.

Ale uznała ją i Moskwa. Wydawało się, że skoro tam doszło do jakiegoś
porozumienia i środowiskami nieprzejrzystymi (…), to budziło nadzieję,
że powstaje jakaś forma europeizacji w myśleniu

— kontynuował.

Bartoszewski tłumaczył, że na Ukrainie zmarnowano bardzo dużo czasu, jeśli chodzi o reformy wewnętrzne i zmianę myślenia. A co z bezpieczeństwem naszego kraju?

Jako bezpartyjny państwowiec mówię: bezpieczeństwo Polski zmniejszyło się

— zaznaczył.

TVN dopytywał też o popularność Marszu Niepodległości i środowisk narodowych. Bartoszewski odparł, porównując polskie realia do ataku Andersa Breivika w Norwegii.

To zjawisko nie jest polską specyfiką, co jest słabą pociechą, ale
pewną informacją, którą trzeba posiadać. Zjawiska tego typu pojawiają
się nie tylko w Norwegii, ale i Holandii… (…) W polskim wydaniu
szczególnie rzeczą niezrozumiałą i przewrotną wydaje mi się kwestia
pamięci. Przed wojną świętem głównym był dzień 3 maja. Kościół mądrze to
podchwycił i dla stworzenia dalej sięgającej jedności utworzono święto
Matki Bożej Królowej Korony Polskiej

— dodawał.

Przypominał, że dzień 11 listopada był obchodzony przed wojną głównie
przez piłsudczyków, a nie środowiska narodowe. Jego zdaniem to
bardzo dziwna logika.

Skąd nagle się okazuje, że istnieje więź mentalna,
uczuciowa i logiczna między dniem powrotu Komendanta z Magdeburga, a
awanturami skierowanymi przeciw siłom umiarkowanym?
Gdyby te awantury były skierowane przeciwko siłom zdecydowanie lewicowym, to nie pochwalałbym ich, ale zauważałbym logikę. Ale jaka jest logika zwalczania patriotów polskich?

— zastanawiał się.

Te zjawiska są groźne, bo gdzie przebiega granica między resztkami
zdrowego rozsądku, a sympatiami mentalnymi - nigdy nie wiadomo. Jeśli
słyszę z jakiegokolwiek powodu interpretowanie spisku przeciwko Europie
Środkowo-Wschodniej, paktu Ribbentrop-Mołotow, uzasadnionego
politycznie, to jeżeli takie mogą się utwierdzać koncepcje, to nic nie
jest pewne. Nie jest pewny żaden system sojuszów, zobowiązań,
żaden system etyczny

— dodawał.

Zapewnił, że jeśli „układ się nie zmieni”, to będzie mu służył do
„ostatniego tchu”. A jeśli będzie zmiana władzy? Bartoszewski
zapowiedział, że uda się na „wcześniejszą emeryturę”.

Dwa głosy

Na Święto Niepodległości wydobyły z siebie głos autorytety partii rządzącej - komentuje Hanna KarpNa Święto Niepodległości wydobyły z siebie głos autorytety partii
rządzącej. Władysław Bartoszewski, pełniący funkcję sekretarza stanu w
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu międzynarodowego, udzielił
bardzo obszernego wywiadu dla jednej z komercyjnych stacji. Kilka
fragmentów tej rozmowy warto przypomnieć, gdyż zawierała przynajmniej
kilka drastycznych, nazwijmy to delikatnie: zgrzytów, które jednak nie
były przypadkiem.

Bartoszewski mówił o niepodległości, Marszałku Józefie Piłsudskim,
nacjonalizmach. Bardzo niestosowna w przededniu Święta Niepodległości i
świętowania narodowego zrywu była uwaga, gdy pytany o popularność Marszu
Niepodległości wśród warszawiaków porównał polskie realia do
morderczego ataku Andersa Breivika na rodaków w Norwegii: „To zjawisko
nie jest polską specyfiką, co jest słabą pociechą, ale pewną informacją,
którą trzeba posiadać. Zjawiska tego typu pojawiają się nie tylko w
Norwegii, ale i w Holandii”. Zestawienie potrzeby świętowania wybicia
się przez Polaków na niepodległość z przykładem szowinistycznego mordu
jest wielce niepokojące. I rodzi pytanie: czy to tylko przypadkowe
porównanie czy może wyraz nowej – ukrytej – politycznej strategii rządu
pani Ewy Kopacz?

W innym momencie rozmówca zapytany o polską politykę po „epoce Tuska”
mówił, że jeśli „nie zajdą żadne wstrząsające zmiany w Polsce”, nie
widzi „potrzeby żadnych zasadniczych zmian”. Zaś działania krytykujących
rządy PO – PSL zestawił z aktywnością agentury lub zachowaniami
wymagającymi interwencji psychiatry: „W tym kraju nie jest potrzebna
rewolucja – jeśli ktoś tak głosi, to są to działania agenturalne” albo
„zjawisko, które mój przyjaciel Stefan Niesiołowski” nazywa „przykładem
psychiatrycznym”.

Tak się jednak szczęśliwie złożyło, że Polacy w przededniu Święta
Niepodległości mogli usłyszeć jeszcze inny głos – a to za sprawą
Telewizji Trwam i jej powszechnej dostępności na cyfrowym multipleksie.
Był to głos ks. bp. Józefa Zawitkowskiego, który bardzo mocno wybrzmiał w
homilii wygłoszonej podczas spotkania Rodziny Radia Maryja w Wołominie.
Słowa księdza biskupa – w kontekście Święta Niepodległości – brzmiały
wielce dramatycznie i alarmująco. Ksiądz biskup Zawitkowski ostrzegał,
pomijając zasady politycznej poprawności, że bolszewickie zagrożenie
było niczym wobec współczesnych zagrożeń: „To już nie dzika horda
bolszewicka. To wykształcone politycznie bestie. Nic już nie mamy
własnego. Ani bogactwa, ani majątku, ani uznania, ani wzięcia. Decydenci
uwłaszczyli siebie. To owoc Okrągłego Stołu. Brawo, bohaterowie! Naród
umiera!”

Ksiądz biskup podkreślił, jak bardzo wzrosła pobożność „bezbożnych
przed wyborami”: „idą do Komunii i ci, co złorzeczyli wcześniej samemu
Bogu i Jego przykazaniom”. Warto zapamiętać słowa kaznodziei z Łowicza –
są ważniejsze od wszystkich innych słów, które zalały nas w Święto
Niepodległości.




Arciszewska-Mielewczyk: Niemcom lepiej się rozmawia z osobami
takimi jak Bartoszewski. Ale ja nie jestem przedstawicielką Bundestagu!

mypis.pl

"Jestem posłanką polskiego parlamentu i
mnie interesuje działanie w polskim interesie, w tym jak rozwiązywać
problemy Polaków żyjących w Niemczech".

Czy ostry list napisany przez szefostwo niemiecko-polskiej
grupy parlamentarnej landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii pokazuje
bardzo groźną tendencję w polityce niemieckiej?

CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ NEWS. Poseł Arciszewska persona non grata w Niemczech za krytykę filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”

Czy ta tendencja to ustawianie Polaków w pozycji jedynie
zadowolonych z relacji niemiecko-polskich, nawet jeśli niekoniecznie
wszyscy mogą radować się z takich zjawisk jak „polskie obozy
zagłady”, czy produkcje filmowe typu „Nasze matki, nasi ojcowie”?

O tym wszystkim rozmawiamy z posłanką PiS Dorotą
Arciszewską-Mielewczyk, oskarżoną w ostrym tonie przez Niemców o
„niszczenie dobrych relacji”.


wPolityce.pl: Czy pod wpływem krytyki ze strony naszych
niemieckich sąsiadów zaprzestanie pani mówić o trudnych sprawach
między naszymi państwami?

Dorota Arciszewska-Mielewczyk: Jestem zaskoczona tą
krytyką. Jest film z tej konferencji i każdy może sobie ocenić, czy
można mnie krytykować za psucie stosunków polsko-niemieckich.
Martwi mnie ten list, jego ton, który kreuje dziwną rzeczywistość.
Pojechałam tam do Düsseldorfu na zaproszenie, pojechałam jako polityk
polskiego parlamentu po to, aby mówić o problemach, choć
chwaliłam to, co jest dobre we wzajemnych relacjach. Podziękowałam
Niemcom za to.
Mam pewne przypuszczenia co do przyczyn powstania tego listu. Myślę, że
niemieccy politycy najczęściej mają do czynienia ze słodkimi,
sielankowymi rozmowami na temat relacji polsko-niemieckich. Nikt z
naszymi niemieckimi partnerami nie rozmawia chyba o realnych problemach.

Czyli co, kilka lat rządów ekipy Donalda Tuska
wystarczyło, aby przyzwyczaić Niemców, że o relacjach między nami można
mówić tylko dobrze, albo wcale?

Tak, tak chyba jest. I teraz, gdy oni nagle usłyszeli kogoś, kto
wypunktował im trudne kwestie. Tu wchodzi w grę to, że my politycy, nie
możemy oczywiście skupiać się na dobrych stronach, lecz podnosić te
trudne, po to, aby je rozwiązywać.
Widać jednak, że Niemcom przeszkadza mówienie o trudnych sprawach, wolą
obraz sielankowy. Być może to nimi wstrząsnęło. Może pierwszy raz
usłyszeli, że są problemy między naszymi krajami. Jednak trzeba Niemców
przygotowywać na to, że możemy ich działania krytykować.
Jestem posłanką polskiego parlamentu i mnie interesuje działanie w
polskim interesie, w tym jak rozwiązywać problemy Polaków żyjących w
Niemczech. Ja nie jestem przedstawicielką Bundestagu!
Bardzo niepokojący jest ton tego listu: „pamiętajcie, na przyszłość o
tych naszych sugestiach!”. To jest trochę niebezpieczne, bo parlament
landowy, który na potrzeby kongresu wypożyczył salę, być może chce teraz
listę gości układać, skoro w liście jest sugestia, że nie chcą jednej
uczestniczki, bo ośmieliła się mówić o jakichś problemach.

Tym listem Niemcy de facto pokazują jak postrzegają Polskę.
Wedle nich nie mamy prawa odzywać się i krytykować ich działań, bo
samo to może naruszać „znakomite relacje”.

Właśnie. Obok mnie siedział pan Kurt, który został po przerwie, mimo
że się gdzieś śpieszył, aby odpowiedzieć na moje pytania. Zależało mi na
rozmowie z tymi ludźmi, przecież w końcu po to tam pojechałam. Bardzo
sympatyczne było podejście z jego strony do mnie i dlatego zadaję sama
sobie pytanie: komu zależało, aby taki list powstał? Bo przecież jak
się w niego wczytać, to on mnie pomawia, bo to co jest napisane, to w
ogóle nie miało miejsca. Szczerze mówiąc, to jestem w szoku, bo
wychodzi na to, że nie mamy prawa mówić o problemach. Przez jakiś czas
miałam nawet nadzieję, że ci nasi niemieccy gospodarze na kongresie
mogliby być naszymi ambasadorami w Bundestagu i mówić tam, że Polaków
bolą „polskie obozy”, portal „Porta Polonica”, który prezentuje agentów SB i
komunistów jako „twarze Polski”, czy filmy takie jak „Unsere Väter,
unsere Mütter” no i wreszcie kwestie statusu mniejszości polskiej.
A teraz odnoszę wrażenie, że może komuś bardzo zależeć, aby mnie
wyoutować poprzez próbę przedstawienia mnie w złym świetle.

Jeśli ktoś zapozna się z listem, a nie zobaczy filmu z pani
wypowiedzią, to faktycznie może uznać, że jest pani „czarną owcą
świetnych relacji polsko-niemieckich”.

Tak i to jest bardzo niedobry kontekst. To jest próba eliminacji
ludzi, którzy mają coś do powiedzenia o realnych problemach we wspólnych
relacjach. Zdaję sobie sprawę, że lepiej się Niemcom rozmawia z osobami
takimi jak Władysław Bartoszewski.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

FILM Z KONFERENCJI. Od 1:17:00 przemówienie posłanki Arciszewskiej-Mielewczyk, które tak bardzo nie podobało się Niemcom.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

82. Berlin: Spór o wystawę o




Berlin: Spór o wystawę o wypędzeniach w XX wieku. „Wysiedlenia Niemców nie miały być centralnym aspektem tej ekspozycji”

Fot. sfvv.de

Polscy historycy, którzy zgodzili się wejść
do rady naukowej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" dziwią
się, że ich stanowisko jest ignorowane przez szefa fundacji Manfreda
Kittela.

Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze dziś o kryzysie w
fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” będącym następstwem
konfliktu między szefem fundacji Manfredem Kittelem a radą naukową, w
której są reprezentowani historycy polscy.

Istniejąca od sześciu lat niemiecka fundacja „Ucieczka, Wypędzenie,
Pojednanie” przygotowuje wystawę, która ma być prezentowana w
powstającym obecnie w Berlinie ośrodku dokumentacyjno-informacyjnym poświęconym przymusowym wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku.

W zeszłym tygodniu (5 listopada) kierownictwo fundacji pokazało w Niemieckim Muzeum Historii (DHM) w Berlinie zarys przyszłej stałej wystawy i tematy, które mają stanowić punkt ciężkości tej ekspozycji. Jak pisze „FAZ
po prezentacji fundacja znalazła się „w głębokim kryzysie”, a rada
naukowa, w której reprezentowani są także polscy historycy, straciła
zaufanie do dyrektora fundacji Manfreda Kittela.

Powodem konfliktu jest punkt ciężkości przyszłej ekspozycji.
Jedną z jej części - „Twice a stranger”, poświęconą problematyce czystek
etnicznych i wypędzeń na świecie - zaprojektowała grecka firma
Anemon Productions. Zdaniem członków rady naukowej zawiera ona szereg
merytorycznych błędów dotyczących relacji polsko-niemieckich. Po
interwencji naukowców część dotycząca Polski została usunięta.

Na tym jednak nie koniec. Naukowcy alarmują, że pomimo
wcześniejszych ustaleń, że przymusowe wysiedlenia Niemców mają być tylko
„jednym z akcentów” planowanej stałej wystawy w przyszłym centrum
informacyjno-dokumentacyjnym, zaprezentowane je jako „główny akcent”.

FAZ
zaznacza, że szef fundacji Kittel od dawna odznacza się „ambiwalentnym
podejściem” do problemów wojny i wysiedleń. Według gazety do rady
naukowej należy szereg znanych historyków z Niemiec i z zagranicy.

Jeżeli wszyscy wyrażają wątpliwości co do tego, czy Kittel jest
właściwą osobą, by poradzić sobie z „delikatnym i kompleksowym tematem
wypędzeń”, to „powinno to dać do myślenia niemieckiej minister kultury

—pisze „FAZ” sugerując zmiany personalne. Członek
rady naukowej fundacji, polski historyk Krzysztof Ruchniewicz
krytykował w zeszłym tygodniu postępowanie Kittela, wyrażając
zdziwienie, że wystawę pokazano bez konsultacji z radą naukową.

Nic o tym nie wiedziałem

—powiedział Ruchniewicz. Wystawa stała będzie głównym elementem
ośrodka dokumentalno-informacyjnego w Berlinie poświęconego przymusowym
wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku.

Na siedzibę wybrano znajdujący się w centrum Berlina
nieopodal placu Poczdamskiego biurowiec Deutschlandhaus. Rozpoczęta
latem zeszłego roku przebudowa obiektu, planowana na rok 2016, zakończy
się prawdopodobnie kilka lat później.

Inicjatywa upamiętnienia niemieckich uchodźców wyszła w 1999 roku od
szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach. Wysunięty przez nią
projekt budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom spotkał się z bardzo
krytycznym przyjęciem w Polsce i Czechach. Spór o Centrum doprowadził w
połowie minionej dekady do poważnego
kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich.

Aby załagodzić konflikt, w 2005 roku odpowiedzialność za projekt
przejął rząd Angeli Merkel. Bundestag powołał do życia Fundację
Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją merytorycznie
renomowanej placówce naukowej - DHM.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

83. Wystawa w Niemieckim Muzeum

Wystawa w Niemieckim Muzeum Historii uderza w Polskę

Wystawa w Niemieckim Muzeum Historii dot. wysiedleń
Niemców z Polski uderza w Polskę i Polaków – informuje jeden z
dzienników. Ekspozycja została przedstawiona bez kontekstu historycznego
i bez konsultacji Rady Naukowej działającej w ramach muzeum fundacji
Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie.

Radę oburzył również fakt zorganizowania – wbrew ich stanowisku –
ekspozycji zapowiadającej przyszłą wystawę w siedzibie centrum
dokumentacyjno informacyjnym. Naukowcy alarmują, że pomimo
wcześniejszych ustaleń, przymusowe wysiedlenia Niemców mają być
wyłącznie  “jednym z głównych akcentów” ekspozycji.

Sprawą nie jest zdziwiona poseł Dorota Arciszewska- Mielewczyk, członek sejmowej komisji spraw zagranicznych.

- Strona niemiecka idzie w retorykę, którą reprezentowała pani
Steinbach będąc szefem Związku Wypędzonych, a nowy przewodniczący to
kontynuuje tym bardziej, że jest to w tak poważnej placówce jak Muzeum
Historii Niemiec. Ja reprezentuję PiS, które składało projekty dot.
Muzeum Historii Polski i reagowaliśmy, kiedy narracja w Muzeum II Wojny
Światowej nie odpowiadała temu, żeby przedstawiać i patrzeć przez
pryzmat polskiej tragedii. My sami musimy mieć muzeum Golgoty Wschodu i
Zachodu. To są rzeczy do wykonania, które powinniśmy od dawna
realizować. Czas jest stracony pod rządami PO, która wycofała się z
bardzo wielu projektów
– powiedziała poseł Dorota Arciszewska- Mielewczyk.

Powołany przez Erikę Steinbach projekt budowy Centrum przeciwko
wypędzeniom spotkał się z krytycznym przyjęciem w Polsce. W efekcie
doprowadził do poważnego kryzysu w stosunkach polsko-niemieckich.

Aby załagodzić konflikt, w 2005 roku odpowiedzialność za projekt
przejął rząd Angeli Merkel Bundestag utworzył Fundację Ucieczka,
Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją merytorycznie renomowanej
placówce naukowej – DHM.

UNESCO potwierdziło w 2001 roku, że kościół to światowe dziedzictwo
kultury. Dzięki troskliwym opiekunom: księdzu proboszczowi Waldemarowi
Pytelowi (od października biskupowi diecezji wrocławskiej) i jego żonie
Bożenie z roku na rok robi się coraz piękniejszy i coraz szerzej otwiera
się na gości. Tutaj więcej o kościele:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,16971798,Jak_wielka_stodola_zos...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

84. Bartoszewski: w lutym





Bartoszewski: w lutym polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe

W lutym w War­sza­wie od­bę­dą się pol­sko-nie­miec­kie
kon­sul­ta­cje mię­dzy­rzą­do­we - po­in­for­mo­wał peł­no­moc­nik
pre­mier ds. dia­lo­gu mię­dzy­na­ro­do­we­go Wła­dy­sław
Bar­to­szew­ski.

- 2 lutego odbędą się rozmowy rządu polskiego i rządu niemieckiego w
Warszawie. Przyjedzie kilkanaście osób z Berlina do nas na rozmowy o
charakterze roboczym - powiedział Bartoszewski.


Premier
Ewa Kopacz odwiedziła stolicę Niemiec i spotkała się z kanclerz Angelą
Merkel na początku października; była to jej druga podróż zagraniczna, z
pierwszą udała się kilka dni wcześniej do Brukseli. Prosto z Berlina
Kopacz pojechała do Paryża.

Rozmowy polskiej premier w tych trzech stolicach
były poświęcone głównie polityce klimatyczno-energetycznej przed
posiedzeniem Rady Europejskiej. Omawiano także kwestie bezpieczeństwa w
związku z sytuacją na Ukrainie oraz relacje dwustronne polsko-niemieckie
i polsko-francuskie, a także współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego.

Premier Kopacz i kanclerz Niemiec spotkają się w czwartek w Krzyżowej na Dolnym Śląsku - dawnym ośrodku
niemieckiej opozycji antyhitlerowskiej. 25 lat temu w Krzyżowej doszło
do symbolicznego gestu pojednania kanclerza Helmuta Kohla i premiera
Tadeusza Mazowieckiego.


Fot. PAP/epa




Mec. Hambura nie został wpuszczony do ambasady RP w Berlinie. Przeszkadza w "pojednaniu polsko-niemieckim"?

fot. wPolityce.pl

"Nie podano mi powodów, dla których konsul
Tadeusz Oliwiński nie wpuścił mnie mimo posiadania przeze mnie
wszystkich koniecznych pełnomocnictw od szefa Związku – Józefa
Malinowskiego."



Schetyna i Steinmeier o wojnie na Ukrainie: Do rozwiązania konfliktu jest daleko

Polska
i Niemcy w ten sam sposób patrzą na sytuację na wschodzie - ocenił
minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna po rozmowach w Berlinie
ze swoim niemieckim odpowiednikiem.

Grzegorz Schetyna mówił, że polsko-niemieckie spojrzenie jest wspólne, zarówno jeśli chodzi o ocenę sytuacji na Ukrainie jak i politykę sankcji. Szef dyplomacji dodawał, że w tej sprawie powinno się działać w formacie weimarskim, czyli z udziałem Francji. Schetyna przypomniał, że w najbardziej krytycznym momencie wydarzeń w Kijowie
to właśnie ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji
doprowadzili do powstrzymania rozlewu krwi. Jak ocenił, była to
najskuteczniejsza akcja polityki zagranicznej w Kijowie.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który we wtorek rozmawiał w Moskwie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, oceniał z kolei, że jest obecnie bardzo daleko do załagodzenie konfliktu na wschodzie Ukrainy. - Mimo
to, i jest to nasze wspólne zdanie, musimy nadal pracować nad
możliwościami załagodzenia konfliktu. Tak, żeby spirala przemocy nie
rozkręciła się do tego stopnia, że znowu będziemy musieli doświadczać
większej konfrontacji militarnej
- mówił Steinmeier. Apelował też, aby mimo porażek nie spisywać na straty porozumienia pokojowego z Mińska.

Frank-Walter Steinmeier, Grzegorz Schetyna, Władysław Bartoszewski


------------------------------------------------------------

  • Berlin wypędzi dyrektora od wypędzeń. Za wystawę o czystkach etnicznych

    Rządowa fundacja budująca w Berlinie muzeum wypędzonych miała załagodzić
    polsko-niemiecki spór o historię. Jej dyrektor wywołał jednak skandal.
    Chyba zapłaci za to głową.

  • "Wystawa o wypędzeniu Niemców może powstać wyłącznie w duchu
    międzynarodowego dialogu. Konflikt w fundacji zagraża realizacji tego
    projektu" - oświadczyło wczoraj Stowarzyszenie Niemieckich Historyków.
    To kolejne echa trwającego kilka tygodni sporu między Manfredem Kittlem,
    znanym historykiem i dyrektorem fundacji Ucieczka, Wypędzenie,
    Pojednanie, która buduje w Berlinie muzeum wypędzeń, a naukowcami z jej
    rady naukowej. Kittlowi zarzucają oni nadużycie zaufania i
    niekompetencję.

    Poszło o wystawę, którą Kittel na własną
    rękę zorganizował w renomowanym Niemieckim Muzeum Historycznym w
    Berlinie. Ekspozycja miała być przedsmakiem tego, co będzie można
    zobaczyć w muzeum. I o to właśnie wybuchł spór. Kittel ściągnął do
    Berlina grecką wystawę o czystkach etnicznych towarzyszących konfliktom
    między Grekami a Turkami.

    Do wystawy dołączono część
    poświęconą wypędzeniom Niemców z Polski. Bez nawiązania do II wojny
    światowej i niemieckich zbrodni, czyli bez opisania przyczyn powojennych
    deportacji. Tak jakby to źli Polacy ni stąd, ni zowąd wyrzucili z domów
    niewinnych Niemców, którzy nic złego im nie zrobili. W części
    poświęconej roli wypędzonych w powojennych Niemczech zabrakło słowa o
    tym, że m.in. negowali oni uznanie granicy na Odrze i Nysie.


    Do tego okazało się, że to właśnie wypędzenie Niemców ma być głównym
    motywem muzeum. Z wcześniejszych zapowiedzi wynikało jednak, że muzeum
    ma się koncentrować nie tylko na Niemczech, ale opisywać
    dwudziestowieczne czystki etniczne i wysiedlenia. Kittel postanowił to
    zmienić, nie konsultując tego z 15-osobową radą naukową, w której
    zasiadają dwaj polscy naukowcy - prof. Czesław Madajczyk z PAN i prof.
    Krzysztof Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Członkowie rady
    podnieśli alarm, a nawet grozili dymisją. Kittel musiał usunąć część
    wystawy poświęconą Polsce. Ale na tym awantura się nie skończyła.


    To kolejny odcinek trwającego od dobrych kilkunastu lat serialu
    "upamiętnienie wypędzeń". Na początku XXI w. grająca w nim główną rolę Erika Steinbach,
    szefowa Związku Wypędzonych i posłanka CDU, rzuciła hasło budowy
    Centrum przeciw Wypędzeniom - placówki naukowej, która będzie
    upamiętniać losy Niemców deportowanych po wojnie ze Śląska, z Pomorza,
    Prus Wschodnich czy Sudetów. Przeciwko tym planom zaprotestowali
    politycy niemieckiej lewicy, władze Polski i Czech. Obawiano się, że
    wypędzeni nie będą uczciwie opisywać przeszłości.

    Kanclerz Angela Merkel,
    by załagodzić spór, postanowiła, że muzeum wypędzonych zbuduje
    niemiecki rząd. Powołano fundację, a w międzyczasie znaczenie Steinbach,
    szczególnie po wypowiedziach sugerujących, że w 1939 r. Polska
    sprowokowała Hitlera do ataku, zmalało do zera. Tydzień temu przestała
    być przewodniczącą Związku. Zastąpił ją Bernd Fabritius, przesiedleniec z
    Siedmiogrodu, który do kwestii deportacji Niemców z Polski ma większy
    dystans. A na konflikt, jaki rozpętał Kittel, patrzy krytycznie. -
    Pojedyncze osoby nie zaszkodzą temu projektowi - mówił w niedzielę
    dziennikarzom "Die Welt".

    Nad głową Kittla tymczasem
    zbierają się chmury. W czwartek nad jego losem ma się pochylić minister
    kultury. Niewykluczone, że dyrektor straci stanowisko. Patrząc na liczbę
    negatywnych komentarzy na jego temat w prasie, można uznać to za
    prawdopodobne. Nawet sprzyjający wypędzonym konserwatywny "Frankfurter
    Allgemeine Zeitung" zarzucił Kittlowi, że zmarnował szansę.







  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Merkel w Krzyżowej: stąd

    Merkel w Krzyżowej: stąd popłynął sygnał o pojednaniu narodów polskiego i niemieckiego »

    Tak o symbolicznym spotkaniu przed laty w Krzyżowej mówiła obecna tam dziś kanclerz Niemiec Angela Merkel. 25 lat temu w dolnośląskiej wsi doszło do spotkania premiera Polski Tadeusza Mazowieckiego i kanclerza Niemiec Helmuta Kohla, w czasie którego odprawiono "Mszę Pojednania".

    Premier Ewa Kopacz powiedziała natomiast, że spotkanie Helmuta Kohla i
    Tadeusza Mazowieckiego wynikało z chrześcijańskiej pokory, bez której
    trudno mówić o pokoju. "Za tym gestem poszły dobre zmiany w stosunkach
    polsko - niemieckich" - dodała. Jak zauważyła premier
    Kopacz, relacje polsko - niemieckie pokazują, że nie jesteśmy
    zakładnikami historii, lecz możemy wyciągać z niej wnioski. Zaznaczyła
    jednak, że musimy reagować na próby fałszowania historii.


    Kanclerz podkreśliła, że wielu Polaków mieszka w Niemczech, a Niemców w Polsce - są oni zaangażowani w rozwój współpracy.

    - Polacy w Niemczech i Niemcy w Polsce okazują się budowniczymi pomostów pomiędzy naszymi krajami. 10 lat po przystąpieniu do UE nasza współpraca jest ściślejsza niż kiedykolwiek, nasze rządy prowadzą regularnie dialog, podzielamy wspólne cele i interesy, podzielamy te same wartości - powiedziała Merkel.

    Dodała, że "na tej podstawie oba kraje przejmują odpowiedzialność w Europie i za Europę". Wskazała, że odnosi się to do wielu dziedzin m.in. współpracy z Francją w ramach Trójkąta Weimarskiego oraz stosunków Unii Europejskiej i państw wschodnich.

    Kanclerz Niemiec podkreśliła, że 25 lat temu Mazowiecki i Kohl wysłali w świat przesłanie o pamięci i pojednaniu. Uznała, że Krzyżowa symbolizuje pojednanie, zrozumienie i partnerstwo. Jak mówiła, msza, do której doszło w Krzyżowej po upadku muru berlińskiego, "stanowiła kamień milowy na drodze do pojednania".

    - Dopiero po zakończeniu zimnej wojny otworzyły się drzwi, które umożliwiły powszechne pojednanie - mówiła Merkel.

    Fot. PAP/Kulczyński

    Merkel: Polska i Niemcy za bezpieczeństwem i wolnością; Kopacz o pojednaniu

    Polska i Niemcy opowiadają się za bezpieczeństwem i wolnością. To
    widać szczególnie wobec kryzysu na Ukrainie - mówiła kanclerz Angela
    Merkel w czwartek w Krzyżowej. Zaznaczyła przy tym, że z Rosją trzeba
    prowadzić dialog. Premier Ewa Kopacz podkreśliła wagę pojednania z
    Niemcami.


    Schetyna wzywa Niemcy do aktywności na arenie międzynarodowej

    Grzegorz Schetyna opowiedział się na łamach "Sueddeutsche Zeitung" w
    piątek za przygotowaniem już teraz nowych sankcji wobec Rosji, by można
    je było szybko wdrożyć w przypadku kolejnego ataku na Ukrainę; wzywa
    Niemcy do większej aktywności w Europie.
    MSZ: Polski głos w Berlinie o polityce zagranicznej Niemiec (komunikat) »
    MSZ informuje:

    - Biorąc pod uwagę niemieckie przywiązanie do integracji
    europejskiej, Berlin jest szczególnie predestynowany do ucierania
    kompromisów i jedności w ramach UE – powiedział wiceminister Tomasz
    Orłowski podczas konferencji organizowanej przez European Council on
    Foreign Relations i MSZ Niemiec "Co myśli Europa – niemiecki wkład w
    spójną europejską politykę zagraniczną i obrony".

    Konferencja, która odbyła się w dniu 21 listopada 2014 r., stanowiła
    zakończenie cyklu debat pod nazwą "Przegląd 2014 – świeże spojrzenie na
    niemiecką politykę zagraniczną". W berlińskim wydarzeniu wzięli też
    udział sekretarz stanu w MSZ Niemiec, Markus Ederer, były dyrektor
    generalny ds. zewnętrznych i polityczno-wojskowych w Sekretariacie
    Generalnym Rady Europejskiej, Robert Cooper, były ambasador Francji w
    Niemczech, Bernard de Montferrand oraz dyrektor ECFR, Mark Leonard.Wiceminister Orłowski zachęcał partnerów niemieckich do większego
    zaangażowania w działania w ramach Wspólnej Europejskiej Polityki
    Zagranicznej i Bezpieczeństwa. - Jeżeli Niemcy będą słabe i
    niezdecydowane, taka też będzie Europa - powiedział wiceszef polskiej
    dyplomacji, dodając również, że europejska polityka zagraniczna może
    zostać dodatkowo wzmocniona przez polsko-niemieckie partnerstwo i bliską
    współpracę.



    Jak Angela Merkel zaskoczyła Ewę Kopacz



    Jak Angela Merkel zaskoczyła Ewę Kopacz


    Rozmowa Leonida Sigana z politologiem Konradem Rękasem o oświadczeniu kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

    Doszło do spotkania
    kanclerz Niemiec Angeli Merkel i premier Polski Ewy Kopacz. Podczas
    obchodów w Krzyżowej pani Merkel niespodziewanie oświadczyła, że
    „bezpieczeństwo w Europie można osiągnąć tylko przy współpracy z Rosją”.
    Co Pan o tym sądzi?

    Przede
    wszystkim należy zwrócić uwagę, że jest to bardzo symboliczne miejsce
    dla stosunków polsko-niemieckich. Tam właśnie 25 lat temu odbyło się
    znamienne spotkanie kanclerza Helmuta Kohla i premiera Tadeusza
    Mazowieckiego, które rozpoczęło nowy etap w stosunkach
    polsko-niemieckich, a dokładniej rzecz biorąc, oznaczało zgodę Polski na
    zjednoczenie Niemiec.

    Trzeba
    przyznać, że oświadczenie pani Merkel dla wielu polskich polityków było
    zaskoczeniem. Polska, uczestnicząc w różnego rodzaju antyrosyjskich
    akcjach, stale wspierając oficjalny Kijów, była przekonana, że działa
    przy pełnym poparciu Berlina. Tymczasem, obiektywni obserwatorzy
    europejskiej sceny politycznej już dawno zwrócili uwagę na to, że
    dyplomacja europejska, ta do której nie dosięgneła „ręka Waszyngtonu”,
    nie była zainteresowana eskalacją konfliktu. Ponadto antyrosyjskie
    sankcje, o czym głośno mówi Putin, uderzyły przede wszystkim w
    gospodarki tych krajów, które je inicjowały. To wszystko jest bardzo
    poważnie omawiane wśród państw członkowskich Unii Europejskiej, w tym
    Niemiec.

    Mogę
    powiedzieć jedno - Polska z wielką starannością wypełniła zadanie
    Waszyngtonu. Ale w tym samym czasie „minęła się” ze swoimi głównymi
    partnerami europejskimi. Angela Merkel powiedziała o tym, o czym w samej
    Polsce wielu mówi już od dłuższego czasu - nie tylko ukraiński, ale
    każdy kryzys europejsko-rosyjski powinien być rozwiązany wspólnymi
    wysiłkami, drogą dialogu. A to, że Polska do tej pory stara się
    ignorować ten fakt, pokazuje tylko ślepotę polskiej dyplomacji.

    Oświadczenie
    pani kanclerz znacząco różni się od oficjalnego podejścia Warszawy do
    tego problemu. Czy premier Ewa Kopacz była gotowa odpowiedzieć na słowa
    Angeli Merkel?

    Sądząc
    nawet po powściągliwych reakcjach głównych polskich mediów, nasz
    establishment nie był gotowy na takie oświadczenie. Z drugiej strony,
    jest w tym również wina głównych krajowych mediów i polskich polityków,
    którzy ani razu nie zająknęli się o tym, że antyrosyjski radykalizm w
    Polsce na europejskiej scenie politycznej jest wyjątkiem. Nikt z nich
    nie donosi polskiej opinii publicznej, że z punktu widzenia Europy ważne
    jest ustanowienie dobrosąsiedzkich stosunków z Rosją, a nie pogłębianie
    konfliktu.

    Co
    prawda, premier Ewa Kopacz jest w dość komfortowej sytuacji w porównaniu
    do swojego poprzednika. Po pierwsze, w rządzie nie ma już radykalnie
    nastrojonego polityka, jakim był Sikorski. Po drugie, nie jest ona
    obciążona błędami rządu Donalda Tuska.

    Tym
    samym, być może pod wpływem spotkania w Krzyżowej premier Kopacz będzie
    mogła dokonać zmian w polityce Polski w sostunku do Rosji. Niemiecki
    punkt widzenia oznacza, że taki wektor polityki zagranicznej jest po
    prostu niezbędny. A wcześniej prowadzona pod dyktando Waszyngtonu polska
    polityka zagraniczna całkowicie się przeżyła.
    Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_11_21/Jak-Angela-Merkel-zaskoczyla-Ewe-Kopacz-3920/



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. drugie pokolenie Bartoszewskich dozyna watahy?





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Hambura: „Wszystko wskazuje

    Hambura: „Wszystko wskazuje na to, że polska dyplomacja nie chce przeciwdziałać skutkom rozporządzenia Göringa”.
    http://wpolityce.pl/swiat/224799-hambura-wszystko-wskazuje-na-to-ze-pols...

    ojciech Tyczyński, dyr. departamentu w polskim MSZ powiedział na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Mniejszości Polskiej w Niemczech, że:

    Uważamy, że ta koncepcja (wsparcia dyplomatycznego i politycznego mniejszości polskiej w Niemczech – przyp. red.) i przyniosłaby więcej szkód Polakom jako całej grupie w Niemczech niż korzyści.

    Obecni na posiedzeniu przedstawiciele Polonii niemieckiej długo nie mogli wyjść z szoku po tym kolejnym już „wywieszeniu białej flagi” przez państwo polskie. Zwłaszcza, że jeszcze niedawno podczas expose nowy minister spraw zagranicznych powiedział, że „będzie się z uwagą przyglądał statusowi Polaków w Niemczech”.
    O wypowiedzi Tyczyńskiego oraz całej działalności polskie dyplomacji na kierunku niemieckim rozmawiamy z mec. Stefanem Hamburą, berlińskim prawnikiem reprezentującym Związek Polaków w Niemczech, który był wczoraj w Warszawie na posiedzeniu Parlamentarnego zespołu ds. Mniejszości Polskiej w Niemczech

    wPolityce.pl: Czy też odniósł pan wrażenie, że – abstrahując oczywiście od języka jakim się posługiwano, jest pan w siedzibie Auswärtige Amt w Berlinie, a nie w MSZ w Warszawie?

    Mec. Stefan Hambura: Takie wrażenie mogłem odnieść, gdyż to co nam wczoraj przedstawiono na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. mniejszości polskiej w Niemczech było szokiem dla wszystkich obecnych. Nie wierzyłem, że aż tak daleko może pójść urzędnik polskiego MSZ.

    Pani poseł Dorota Arciszewska-Mielewczyk powiedziała wprost o reprezentowaniu przez tych urzędników interesów niemieckich. Pan się z tym zgadza?

    Co do konkluzji tak.

    A co do szczegółów?

    Nie wiem, bo nie jestem tam na co dzień. Ale kiedyś opowiadano, że z niemieckiego MSZ trafiały do polskiego MSZ i de facto były one jedynie tłumaczone na język polski, a zawartość merytoryczna pozostawała bez zmian, tak jak ją wymyślono w Berlinie. Nie wiem, czy te czasy już minęły, czy nie.

    Czy to pokłosie wieloletnich inwestycji materialnych Niemców w polski narybek intelektualny, dyplomatyczny, który właśnie przynosi Berlinowi profity w postaci bezproblemowo poświęcania polskich interesów? Czy może – zapytam wprost: działania agentury niemieckiej, korzystającej np. z aktywów Stasi?

    Na ten temat nic nie wiem, na agenturę nie mam dowodów. Ale, gdy się obserwuje zachowania pewnych polityków lub urzędników, no to działają tak, aby jedynie nie drażnić strony niemieckiej.

    Nie zadrażniać strony niemieckiej, która w kontekście polskiej mniejszości utrzymuje stan formalno-prawny z 1940 roku?

    To nie jest stan formalno-prawny, a skutki tego rozporządzenia Göringa z 1940 r. No bo jeśli zostały w wyniku tego rozporządzenia zlikwidowane polskie spółdzielnie, banki, a majątek skonfiskowany, no to skutki tego wciąż obowiązują, bo majątek nie został po wojnie oddany, nie zostały zwrócone banki ani spółdzielnie.

    No dobrze, to przyjmijmy, że obecnej władzy skutki działalności Göringa pasują.

    Wszystko wskazuje na to, że polska dyplomacja nie chce tym skutkom przeciwdziałać.

    Czy w takiej sytuacji Polacy w Niemczech będą chcieli obejść nieudolną polską dyplomację, podobnie jak do 1989 r. polska diaspora obchodziła z daleka ambasady PRL? Czy jednak będzie się starała zmusić państwo polskie do działania?

    Już obchodzą. Losy tzw. okrągłego stołu - który miał się odbywać przynajmniej raz w roku, a od 2011 odbył się raz i następny nie wiadomo kiedy się odbędzie – pokazują, że nie można liczyć na polski rząd. Chociaż wydawało się, że słowa min Schetyny w exposé, w którym powiedział o uważnym przyglądaniu się statusowi Polaków w Niemczech, niosą nadzieję, że polski rząd wstanie z kolan.

    Rozmawiał Sławomir Sieradzki

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. niezawodny Dziadunio, a co z rtm Pileckim, Kossak-Szczucką?

    Jeśli w Auschwitz Polacy byli dla Niemców podludźmi, to Żydzi byli jak robactwo

    Niewyobrażalne były uczucia 18-letniego chłopaka, który we wrześniu
    1940 r. stanął po raz pierwszy na placu apelowym Auschwitz I wśród 5,5
    tys. innych Polaków jako więzień nr 4427 - pisze WŁADYSŁAW BARTOSZEWSKI

    Dziesięć lat temu, 27 stycznia 2005 r., na placu apelowym w kompleksie
    obozów Auschwitz-Birkenau przemawiałem obok mojej koleżanki, francuskiej
    Żydówki Simone Veil, w 60. rocznicę kresu cierpień setek tysięcy ludzi.
    Mówiłem wówczas o niewyobrażalnych uczuciach 18-letniego chłopaka,
    który we wrześniu 1940 r. stanął po raz pierwszy na placu apelowym
    Auschwitz I wśród 5,5 tys. innych Polaków jako więzień nr 4427. Oświęcim to miejsce, w którym przez pierwsze 15 miesięcy istnienia więźniowie polscy byli sami. Wolny świat nie interesował się naszymi cierpieniami i naszą śmiercią mimo ogromnego wysiłku tajnych organizacji oporu w obozie, które starały się przekazać wiadomości na zewnątrz.

    To tutaj w roku 1940 miał miejsce początek zorganizowanego ludobójstwa wyprzedzający decyzję o ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej. Latem 1941 r. przywieziono do Auschwitz kilkanaście tysięcy jeńców Armii Czerwonej i to na nich i na polskich więźniach wypróbowano w nocy z 3 na 4 września działanie gazu trującego cyklon B. Nikt z nas nie był wówczas w stanie wyobrazić sobie, że to jedynie zbrodniczy test przed ludobójstwem metodami przemysłowymi.

    Budowa komór gazowych i krematoriów w Oświęcimiu-Brzezince - Auschwitz-Birkenau to tylko techniczne elementy przedsięwzięcia. Tu, w Polsce, na ziemi ojczystej Dawida Ben Guriona, Szymona Peresa, Isaaca Bashevisa Singera i Artura Rubinstei-na, zbudowano decyzją Berlina ośrodek wyniszczenia znienawidzonych Żydów.

    Pamiętajmy, że jeśli w Auschwitz-Birkenau Polacy dla Niemców byli podludźmi, to Żydzi z całej Europy traktowani byli nie jako podludzie, ale jako robactwo.

    Polski ruch oporu alarmował wolny świat. Rządy Wielkiej Brytanii i USA już pod koniec 1942 r. były dokładnie zorientowane, co się tutaj dzieje. Rozmawiałem o tym z polskim emisariuszem Janem Karskim w Warszawie, przed jego wyjazdem z kurierską misją na Zachód w październiku roku 1942. Żadne państwo świata nie zareagowało w sposób adekwatny na notę polskiego ministra spraw zagranicznych z 10 grudnia 1942 r. nawołującego do "znalezienia środków uniemożliwiających Niemcom stosowanie metod masowego mordu".

    Środków skutecznych nie znaleziono, bo nie usiłowano ich znaleźć.

    Przebywający podczas wojny w odległym Londynie prawnik Rafał Lemkin sformułował naukowe pojęcie "genocide", czyli ludobójstwo. Teraz to pojęcie jest powszechnie znane, choć nie od razu się przyjęło. Jego autorem był Polak, polski Żyd. To wszystko to bardzo dziwny zbieg przypadków.

    Dziś ostatni więźniowie Auschwitz-Birkenau obecni na uroczystości mają około 90 lat, ale każdy z nas, jeszcze żyjących, i ci, którzy już odeszli, mają prawo wierzyć, że nasze cierpienie i śmierć miały sens dla wszystkich ludzi bez względu na ich pochodzenie etniczne czy wyznawaną religię.

    Popioły milionów ofiar powinny zobowiązywać nowe pokolenia do godności dla każdego człowieka, do czynnego przeciwstawiania się nienawiści i pogardzie ludzi wobec ludzi. A w szczególności do sprzeciwu wobec ksenofobii i antysemityzmu, nawet gdyby obłudnie nazywany był antysyjonizmem.

    W tym roku na tym największym na świecie cmentarzu bez grobów w imieniu więźniów przemawiać będą polski więzień nr 118 Kazimierz Albin i polska Żydówka, obywatelka Izraela Halina Birenbaum. Mówić będą po polsku na polskiej ziemi z pamięcią o tym, jacy ludzie - jakiej narodowości i jakiej ideologii - zgotowali innym ludziom ten los.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17302684,Nigdy_o_tym_dosc_mowic.html#ixzz3Py6...
    http://wyborcza.pl/1,75968,17302684,Nigdy_o_tym_dosc_mowic.html


    Dlaczego zabrakło miejsca dla rodziny rtm. Pileckiego?
    Organizatorzy obchodów rocznicy wyzwolenia Auschwitz nie zaprosili
    dzieci Rotmistrza...

    Podczas uroczystości na terenie obozu KL
    Auschwitz-Birkenau organizatorzy spodziewają się ok. 300 byłych
    więźniów. Zamordowany przez komunistów Rotmistrz Pilecki może liczyć
    tylko na miejsce na muzealnej ekspozycji.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. Naród składa szczere życzenia

    Naród składa szczere życzenia Bartoszewskiemu, a urzędnicy KPRM je kasują. Czego się boją?

    http://wpolityce.pl/polityka/234308-narod-sklada-szczere-zyczenia-bartos...

    Fot. Facebook

    Fot. Facebook

    Kancelaria Premiera szykuje niespodziankę dla prof.
    Władysława Bartoszewskiego, który 19 lutego obchodzi 93. urodziny. Z tej
    okazji wszyscy chętni mogą złożyć zasłużonemu dla utrwalenia obecnej
    władzy jubilatowi życzenia na Facebooku. Internauci, którzy ochoczo
    przyłączają się do akcji, szybko się przekonują, że wcale nie jest to takie proste.

    Nad losem utworzonego przez KPRM profilu czuwa niezmordowane oko cenzora, który kasuje nieprawomyślne życzenia. I wcale nie chodzi o posty z wulgaryzmami.

    Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się dziecinnie proste.

    Co trzeba zrobić?

    — Dołącz do naszego wydarzenia.

    — Napisz na tablicy wydarzenia post z życzeniami. Możesz zamieścić również zdjęcie, na którym >trzymasz kartkę z życzeniami :)

    Życzenia wydrukujemy i przekażemy jubilatowi

    — czytamy na profilu „Złóż urodzinowe życzenia Władysławowi Bartoszewskiemu”.

    Wszystkim tym, którzy dziwią się zaangażowaniu kancelarii premiera w tworzenie laurki dla Bartoszewskiego, urzędnicy wyjaśniają:

    minister Bartoszewski jest w kierownictwie Kancelarii Premiera i tutaj urzęduje. Zatem życzenia dla niego są jak najbardziej na miejscu.

    Życzenia zdrowia, 200 lat życia oraz wyznania w stylu „jest Pan dla mnie jedynym żyjącym autorytetem” oczywiście zostają. Co więcej - urzędnicy KPRM nawet w nocy za nie dziękują.

    Gorzej z życzeniami tych internautów, którzy pamiętają „wyskoki” pana „profesora” z ostatnich lat, kiedy to Bartoszewski nie
    przebierając w słowach nazywał ludzi o odmiennych niż jego poglądach
    „bydłem”, „nekrofilami” czy „dyplomatołkami”
    . Posty,
    które o tym przypominają, są szybko kasowane, a ich autorzy surowo
    napominani. Ale internauci i tak nie dają za wygraną.

    Gdyby tylko była okazja podziękować Bartoszewskiemu za
    nazwanie bydłem wszystkich tych, którzy myślą inaczej niż on pewnie nie
    byłoby tylu komentarzy negatywnych.
    Wiec proszę się nie dziwić, chyba ze podobnie jak były profesor uważacie, że w dobrym tonie jest takie określanie kogokolwiek

    — pisze jeden z internautów.

    A inny pyta:

    A dzień urodzin Rotmistrza Witolda Pileckiego kancelaria również będzie świętować..? Tego Rotmistrza,Witolda Pileckiego, który uciekł z KL Auschwitz, do którego dobrowolnie trafił w 1940 r. w celu m.in. zdobycia informacji o niemieckich zbrodniach..?!

    Oburzeni użytkownicy
    Facebooka wskazują, że ukrywanie niewygodnych faktów z życia
    Bartoszewskiego to zakłamywanie historii. Ale przecież nie o prawdę tu
    chodzi, ale o dobre samopoczucie szanownego jubilata. Tym bardziej, że
    zbliżają się wybory i znów będzie potrzebny.

    bzm

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. "Szczęściem jest zdrowie".


    "Szczęściem jest zdrowie". Władysław Bartoszewski kończy 93 lata


    Premier Ewa Kopacz złożyła życzenia Władysławowi Bartoszewskiemu

    Dziś (19 lutego) minister Władysław Bartoszewski obchodzi swoje 93. urodziny. Szefowa rządu życzyła jubilatowi dużo zdrowia. Minister otrzymał od premier Ewy Kopacz kwiaty i upominek z dedykacją: „Przyjacielowi i wielkiemu człowiekowi”.
    Premier Kopacz wręcza bukiet róż ministrowi Bartoszewskiemu

    Od 2007 r. sekretarz stanu i pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego.


    Złóż urodzinowe życzenia Władysławowi Bartoszewskiemu na Facebooku


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Bartoszewski: Putin

    Bartoszewski: Putin przyjedzie? Powinien przyjechać Ribbentrop

    Władysław
    Bartoszewski w wywiadzie nie szczędzi słów krytyki pod adresem
    rosyjskich władz, a zwłaszcza prezydenta Rosji. Nie podoba mu się pomysł, że Władimir Putin mógłby przyjechać na
    Westerplatte, na obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

    Władysław Bartoszewski uważa, że polskie władze nie powinny jechać do Moskwy na majową defiladę zwycięstwa, bo jak podkreśla, sytuacja może stać nie niezręczna, jeśli na przykład na defiladzie pojawią się jednostki, które wcześniej walczyły na wschodzie Ukrainy i samoloty, które latały nad Donbasem. Poza tym, to obchody nie tyle zakończenia II wojny światowej, co radzieckiej wielkiej wojny ojczyźnianej.

    Kreml uważa, że w 1939 roku to nie była wojna, tylko akcja stabilizacyjna. Wystarczy poczytać radzieckie noty z 16 września, które usiłowali wręczyć ambasadorowi Wacławowi Grzybowskiemu, dowodząc w nich, że państwo polskie przestało istnieć, i w związku z tym wszelkie umowy między Polską a Związkiem Radzieckim przestają obowiązywać – przypomina Bartoszewski w rozmowie z „Polską” i dodaje: – II wojna miała kilka etapów, tymczasem Rosjanie uważają, że ona się rozpoczęła dopiero w czerwcu 1941 roku w wyniku zdrady ich sojusznika.

    Bartoszewski, jako minister w Kancelarii Premiera odpowiedzialny za dialog międzynarodowy jest przekonany, że Władimir Putin nie powinien pojawić się na obchodach 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, na Westerplatte.

    To nie była jego wojna! – odpowiada ostro. – Jeśli on miałby przyjechać, to na tej samej zasadzie z grobu powinien wstać Ribbentrop i też się tam pojawić.

    Daleko idąca analogia – zauważa dziennikarz „Polski”.

    Daleko? – odpowiada Władysław Bartoszewski. – A czy pan sobie wyobraża, jak byśmy w Polsce reagowali, gdyby w Niemczech powstała teraz partia, która zaczęłaby relatywizować zachowania Joachima von Ribbentropa? Albo żądała rewizji procesów norymberskich i rehabilitacji osób w ich wyniku straconych? Tymczasem są znane wypowiedzi z Moskwy, że pakt Ribbentrop-Mołotow to był przykład normalnej dyplomacji. Jeśli to była normalna dyplomacja, która przyniosła nam Auschwitz i Katyń, to ja dziękuję za taką normalność!


    Władysław Bartoszewski: Moskwa nie jest odpowiednim miejscem na wspominanie ofiar II wojny światowej


    Władysław Bartoszewski: Moskwa nie jest odpowiednim miejscem na wspominanie ofiar II wojny światowej/© fot. Grzegorz Jakubowski

    -
    Jeśli Putin miałby przyjechać na obchody zakończenia wojny na
    Westerplatte, to Ribbentrop powinien wstać z grobu i też się tam pojawić
    - mówi Władysław Bartoszewski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. TESTAMENT DZIADUNIA


    Fot. wPolityce.pl/TVN24


    "Prof." Bartoszewski popiera prezydenta Komorowskiego: "Wierzę w siłę rozsądku Polaków, ich głęboki patriotyzm"

    Władysław Bartoszewski popiera Bronisława Komorowskiego w jego drodze do drugiej prezydentury. Urzędnik KPRM zabrał głos na Konwencji prezydenta.


    Drodzy przyjaciele – myślę, że tak powiedzieć mogę, bo innych osób tu się nie spodziewam

    — zaczął „prof.” Bartoszewski.

    Mówiła tu przedstawicielka młodego pokolenia, mówili inni ludzie,
    mówił do Ciebie Bronku nasz wspólny szef – Jerzy Buzek – w którego
    rządzie zasiadaliśmy obaj. Poznaliśmy się w takiej służbie:
    Ojczyźnie, Bogu, ludziom

    — kontynuował Bartoszewski.

    Odniósł się również do ostatniej książki Bronisława Komorowskiego, która już odbiła się szerokim echem w Polsce.

    W najostatniejszej swojej książce napisałeś o mnie: w odniesieniu do
    wspomnień z ośrodka internowania, gdzie spędziliśmy obaj kilka
    niezapomnianych miesięcy: „Najlepsze wspomnienia miałem z Władysławem
    Bartoszewski. (…) Ta szczególna więź przetrwała do dziś”. Dziękuję!

    — wspomniał.

    Dodał, że przyjaźń **”przetrwała i w nim, w pełnym poszanowaniu
    kontynuacji, w trudnych warunkach, pod pewnymi względami trudniejszych
    niż internowania – bycia prezydentem”.

    To nie jest łatwy kawałek chleba, ale Ty się tego podjąłeś i
    wykonałeś to perfect! Tak że lepiej nikt chyba nie mógłby tego pokonać.
    Różni życzliwi ludzie pytają mnie jak się miewam, a ja odpowiadam wtedy:
    „Dziękuję, bardzo dobrze, moi wrogowie na nic lepszego nie zasłużyli”

    — ciągnął Bartoszewski.

    I odniósł się do wyborów.

    Wierzę w siłę rozsądku Polaków, głęboki patriotyzm – głębszy niż wyklarowany okrzykami, wierzę w Polskę, w mój trudny naród
    – ale lepszego nie mamy i dobrze, że on jest jaki jest i że mamy
    takiego prezydenta. Zakończę autoironią: pytają mnie niektórzy dlaczego
    Ty tak popierasz Bronisława Komorowskiego, a ja mówię: słuchajcie, ja mam 94 lata życia, on będzie 5 lat prezydentem, przynajmniej on, a nie kto inny mnie pochowa!

    — zakończył.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. „Nie chcę, aby jakiś idiota

    „Nie chcę, aby jakiś idiota przemawiał nad moim grobem!”

    YT

    YT

    Ja już rok temu namawiałem Bronka do reelekcji i mówiłem, że nie chcę, aby jakiś idiota przemawiał nad moim grobem

    wyjawia na łamach „Newsweeka” Władysław Bartoszewski.

    Doradca premier Ewy Kopacz w dość długiej rozmowie uzasadnia,
    dlaczego - jego zdaniem - Polacy powinni wybrać urzędującego prezydenta.
    I Platformę. Bo jeśli nie…**

    Liczę się z ludźmi. Ale niekoniecznie z głupimi. Oczywiście, nie
    każdy, kto mnie obraża, jest głupi, ale każdy, kto wybiera
    nieodpowiedzialnych ludzi, jest głupi. Ludzi, którzy Polskę, jej
    historię i jej przyszłość traktują niepoważnie. Jako ubaw, hecę, zabawę

    — przestrzega.

    Bartoszewski ujawnia też kulisy swojego zaproszenia na wiec poparcia Bronisława Komorowskiego.

    Bronek zadzwonił do mnie i poprosił, żebym przyszedł na konwencję inaugurującą jego kampanię. Dostałem na nią grzecznościowe zaproszenie od PO, bezimienny druczek i zastanawiałem się, czy iść, ale Bronek powiedział: „Przychodź i siadaj obok mnie, bo my obaj bezpartyjni”

    — opowiada.

    Z tym ostatnim zdaniem nawet byśmy się zgodzili, ale że nie chcemy
    się wyzłośliwiać, to przejdziemy do kolejnego fragmentu wywiadu.
    Bartoszewski wraca do sprawy… przemowy nad jego grobem.

    Ja już rok temu namawiałem Bronka do reelekcji i mówiłem, że nie chcę, aby jakiś idiota przemawiał nad moim grobem.
    W końcu jestem kanclerzem szanownej Kapituły Orła Białego. Mam
    przewidziane miejsce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Jakieś
    słowo mi się na pogrzebie należy

    — tłumaczy.

    I dodaje:

    Lubię prostotę w sposobie bycia, szczerość. Komorowski właśnie taki
    jest i dlatego ciągle uważam, że ma szansę na wygraną w pierwszej turze.
    (…) Komorowski i tak zostanie prezydentem, w pierwszej czy drugiej
    turze, a dla Polski ważne jest, jak to się stanie

    — zaznacza Bartoszewski.

    W jego opinii „Polska potrzebuje” zwycięstwa Komorowskiego w
    pierwszej turze bardziej niż… sam kandydat. Doprawdy, „Newsweek” stara
    się jak może, by do tego doszło, ale pan Władysław mógłby być w tym
    szeregu gorliwców choć pół kroku z tyłu.

    Szkoda, że jest inaczej.


    Po Obamie jego urzędnik, dyrektor FBI, fałszuje historię. Fałszywie oskarża Polaków, ofiary zbrodni hitlerowskich Niemiec 

    To, że jest dziś z nami ambasador Niemiec pokazuje, jak bardzo ten
    kraj się zmienił od czasów wojny, to krzepiący przykład -
    stwierdził
    profesor.

    "Szalom dla Izraela"

    Władysław Bartoszewski mówił też o ponadczasowych wartościach. -
    Wywodzą się z 10 przykazań i dotyczą godności życia człowieka, jego
    wolności i tolerancji wobec niego, to jest potrzebne każdej generacji,
    każdego wyznania w każdym kraju świata. Biada narodowi, który odejdzie
    od takich wartości - przestrzegał.

    - Chwała pamięci tym, co polegli, chwała ludziom dobrej woli, pokój,
    szalom dla Izraela, szalom dla ludzi dobrej woli - zakończył swoje
    wystąpienie Bartoszewski.

    Bartoszewski o szefie FBI: zajmuje się tyle samo sprawami żydowskimi, ile ja Kolumbią

    Bartoszewski o szefie FBI: zajmuje się tyle samo sprawami żydowskimi, ile ja Kolumbią

    - Ten pan w Stanach Zjednoczonych zajmuje się tyle samo
    sprawami żydowskimi w Europie Wschodniej, ile ja Kolumbią, o której...
    czytaj dalej  »

    Bartoszewski,
    pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, wziął udział w
    obchodach 72. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.

    Bartoszewski powiedział, że nie obchodzi
    go zwykły "głupi gość z Ameryki". Za irytujące i denerwujące uznał
    jednak to, że "głupia" wypowiedź padła z ust wysokiego amerykańskiego
    urzędnika. - Nie obchodzi mnie, jeżeli ktoś jest powiedzmy w Chile
    głupi, ale obchodzi mnie, jeżeli amerykański polityk koło prezydenta
    jest głupi. (...) Powinien przynajmniej orientować się w stosunkach w
    Unii Europejskiej i w NATO, i wiedzieć o roli Polski w Unii - stwierdził
    Bartoszewski.

    Jak ocenił, Comey w Stanach Zjednoczonych
    prawdopodobnie zajmuje się tyle samo sprawami żydowskimi w Europie
    Wschodniej, co on na przykład Kolumbią, o której wie niewiele.

    Ambasador Izraela w Polsce Anna Azari przypomniała, że w tym tygodniu w
    Izraelu obchodzono Dzień Pamięci Ofiar i Bohaterów Holokaustu (po
    hebrajsku Jom HaSzoa), ustanowiony w latach 50. w związku z datą wybuchu
    Powstania w Getcie Warszawskim. - Kiedy to święto powstało, tylko
    powstańcy byli uznawani za bohaterów, a heroizm był zarezerwowany tylko
    dla tych, którzy walczyli w getcie z okupantem - zwróciła uwagę.

    Na
    przestrzeni lat podejście to jednak się zmieniło. - Dzisiaj idea
    heroizmu to także życie podczas tych strasznych dni, to przetrwanie
    Holocaustu, a także utrata życia w tym wielkim koszmarze. Specjalne
    miejsce wśród tych bohaterów przeznaczone jest dla Sprawiedliwych Wśród
    Narodów Świata, którzy ryzykowali swoje życie, aby ratować tak wielu
    Żydów - powiedziała.

    I podkreśliła: - Pamiętajmy, rozwijajmy
    wszystkie wartości związane z dialogiem i tolerancją, ponieważ one są w
    tym momencie najważniejsze.

    W czasie uroczystości naczelny rabin
    Polski Michael Schudrich odmówił modlitwę kadisz. Przedstawiciele władz,
    organizacji i grup społecznych złożyli pod pomnikiem wieńce. Licznie
    zebrani na uroczystości Warszawiacy i przyjezdni przypinali do ubrań
    żółte żonkile.



    -----------------------
    http://wpolityce.pl/historia/196233-bartoszewski-zablokowal-posmiertne-p...

    Jest coś bardziej niesłychanego w długim życiorysie „profesora”. To odmowa Orderu Orła Białego dla Witolda Pileckiego. Prawdziwy bohater nie został uhonorowany najwyższym odznaczeniem Rzeczypospolitej przez bohatera nadmuchanego

    — pisze publicysta.

    Płużański przekonuje, że za taką decyzją Bartoszewskiego stała małostkowość polityka Platformy.

    Bartoszewski, blokując pośmiertne odznaczenie dla Pileckiego, postąpił dla siebie logicznie. Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i przez 2,5 roku tworzył więźniarską konspirację zbrojną

    — czytamy w „SE”.

    Pilecki ostatecznie otrzymał pośmiertnie Order Orła Białego. Przyznał go prezydent Lech Kaczyński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    94. nie może,a dlaczego ?

    wszyscy wiemy
    pozdr

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    95. Z ostatniej chwili: Władysław

    Fot. YouTube


    Z ostatniej chwili: Władysław Bartoszewski nie żyje

    Dziś w szpitalu MSW w Warszawie zmarł
    Władysław Bartoszewski, pełnomocnik rządu ds. dialogu międzynarodowego,
    dwukrotny szef MSZ.


    Ja już rok temu namawiałem Bronka do reelekcji i mówiłem, że nie chcę, aby jakiś idiota przemawiał nad moim grobem.
    W końcu jestem kanclerzem szanownej Kapituły Orła Białego. Mam
    przewidziane miejsce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Jakieś
    słowo mi się na pogrzebie należy

    Przewaga Bronisława Komorowskiego nad pozostałymi pretendentami do
    prezydentury systematycznie topnieje - zauważa CBOS. W ciągu ostatniego
    miesiąca liczba jego zwolenników zmniejszyła się o kolejnych 5 punktów
    procentowych. W lutym na obecnego prezydenta chciało głosować o 20 proc.
    więcej ankietowanych niż w kwietniu.
    Natomiast rośnie
    poparcie dla głównego rywala Bronisława Komorowskiego Andrzeja Dudy. Na
    kandydata PiS chce głosować 26 proc. ankietowanych deklarujących swój
    pewny udział w majowych wyborach. CBOS przeprowadził sondaż w dniach 16-22 kwietnia 2015 r. na liczącej
    1027 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.



    Adam Michnik:Bez Władysława Bartoszewskiego trudno będzie bronić polskiej normalności


    Ta śmierć okryła żałobą całą Polskę demokratyczną. Polskę ludzi myślących i uczciwych.

    Władysław Bartoszewski nie żyje

    W wieku 93 lat zmarł Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera
    ds. dialogu międzynarodowego, historyk, więzień Auschwitz, żołnierz AK.
    Taką informację TVP Info potwierdziło źródło PAP.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Pogrzeb Bartoszewskiego

    Pogrzeb Bartoszewskiego dopiero za 9 dni. Zostanie pochowany 4 maja na Powązkach

    4 maja spocznie w Alei Zasłużonych na wojskowych Powązkach. Będzie to pogrzeb państwowy z asystą honorową - informuje radio RMF FM.

    Premier Ewa Kopacz wspominała jej ostatnie spotkanie z ministrem
    Bartoszewskim – w środę 22 kwietnia, kiedy jechali wspólnie na obchody
    25-lecia odnowienia stosunków polsko-izraelskich.
    „Mówił całą drogę o
    przygotowaniach do polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych, które
    odbędą się w poniedziałek w Warszawie” – dodała.

    „Wiem, że podczas tych konsultacji pan profesor będzie z nami. Odczytam jego wystąpienie” – oświadczyła premier Ewa Kopacz.

    Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego odbędzie się w poniedziałek 4
    maja - poinformowała rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. - W
    Archikatedrze św. Jana Chrzciciela odprawiona zostanie msza św, a potem
    na warszawskich Powązkach Wojskowych odbędzie się ceremonia pogrzebowa.

    W porannej audycji niemieckiego radia
    publicznego Deutschland Funk przypomniano zasługi Władysława
    Bartoszewskiego dla „pojednania polsko-niemieckiego”. Nie zabrakło
    zdania wypowiedzianego przez Bartoszewskiego w wywiadzie dla „die Welt”:

    Jako działacz podziemia bardziej bałem się Polaków niż Niemców.




    Rodzina Władysława Bartoszewskiego – żona Zofia, syn Władysław Teofil

    Władysław Bartoszewski był dwukrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną była Antonina Bartoszewska, z domu Mijal, lekarka, z którą się rozwiódł. Mają syna Władysława Teofila Bartoszewskiego, urodzonego w 1955 roku. Syn profesora jest historykiem i doktorem antropologii, był wykładowcą na Oxfordzie, pracował m.in. w Credit Suisse i w PGE Domu Maklerskim, a od zeszłego roku jest wiceprezesem w spółce Exatel.

    Żoną Władysława Teofila, a synową zmarłego Władysława jest Amerykanka Alexandra Richie, historyczka i pisarka, autorka książki „Warszawa 1944. Tragiczne Powstanie”.

    Drugą żoną Bartoszewskiego jest Zofia Bartoszewska z domu Makuch, która jest magistrem filologii polskiej. Bartoszewski był jej drugim mężem, z pierwszym miała ona syna Piotra Karola. Zofia i Władysław pobrali się w 1967 roku.

    -----------------------------------------------
    Empatia dla Niemców

    Władysław Bartoszewski obserwował też, w jaki sposób Niemcy dokonują rozprawy z własną przeszłością. Także w kraju należał do tych, którzy nie obawiali się poruszać tematów tabu. W kwestii Jedwabnego i antysemityzmu w Polsce reprezentował jednoznaczną postawę, która nie wszystkim się podobała. Podobnie, jak jego przemówienie w Bundestagu z okazji 50-lecia zakończenia II wojny światowej w kwietniu 1995. Wtedy, jako minister spraw zagranicznych RP, ze zrozumieniem wypowiadał się o losie ofiar przymusowych wysiedleń i cytował Jana Józefa Lipskiego: „Zło nam wyrządzone nie może być usprawiedliwieniem zła, które sami wyrządziliśmy. Wysiedlanie ludzi z ich domów może być w najlepszym razie mniejszym złem, nigdy - czynem dobrym”.W 1995 roku niektórzy zarzucali mu potem przesadną empatię wobec Niemców, dzisiaj taka ponadnarodowa postawa nikogo nie dziwi.

    Róża Romaniec
    http://www.dw.de/w%C5%82adys%C5%82aw-bartoszewski-nie-%C5%BCyje-kiedy-my...

    Festival filmPOLSKA 2015

    100 filmów na 10-lecie przygotował organizujący festiwal filmPOLSKA
    2015 Instytut Polski w Berlinie. Jubileuszowe wydanie przeglądu odbędzie
    się od 22 do 29 kwietnia 2015.  

    Lubiany przez publiczność i filmowców festiwal udowodnił, że mimo
    szerokiej oferty kulturalnej Berlina, w tym mieście jest miejsce dla
    polskiego kina.

    Z drugiej strony znajomość polskiej kinematografii wśród szerokiej
    publiczności ogranicza się jednak do znanych nazwisk - Wajda,
    Kieślowski, Holland.

    Teraz dołączył do nich Pawlikowski. „Ida“ wykonała ogromną robotę -
    przetarła szlaki, zaciekawiła.
    Ale nawet dziennikarze i krytycy nie
    znają polskiej twórczości filmowej i - z wyjątkiem kilku specjalistów -
    pytają o rozwój kina w Polsce, o ciekawe nazwiska, nowe trendy i co
    właściwie warto obejrzeć.

    --------------------------------------------------

    Władysław Bartoszewski zmarł - żydowska mniejszość w Polsce w żałobie.
    http://pinkpantherii.salon24.pl/643690,wladyslaw-bartoszewski-zmarl-zydo...

    Jak po Bronisławie Geremku i Tadeuszu Mazowieckim. Polacy natomiast zastanawiają się czym się zmarły dla nich zasłużył. Reszta jest milczeniem.

    Fot. bundeskanzlerin.de

    Niemieckie
    media o Bartoszewskim: „Uznał współwinę swojego narodu w wypędzeniu
    Niemców. I większość opinii publicznej w Polsce poparła ten kurs”

    Niemieckie gazety podkreślają „wielką
    empatię”, którą Bartoszewski miał czuć do sąsiadów zza Odrą. „Tusk jako
    premier podniósł to stanowisko do rangi doktryny rządu mianując go
    pełnomocnikiem ds. dialogu z Niemcami”.

    ytamy w niedzielnym wydaniu „FAZ”.

    W interesie pojednania z Niemcami Bartoszewski nie tylko uznał, że
    sąsiad Polski na Zachodzie po wojnie zmienił się na lepsze, lecz także w
    przemówieniu w Bundestagu w 1995 roku uznał współwinę swojego narodu w
    wypędzeniu Niemców. Narodowokatolicka prawica atakowała go za to
    zaciekle, ale większość opinii publicznej poparła ten kurs

    —ocenia autor. Donald Tusk jako premier podniósł stanowisko
    Bartoszewskiego do rangi doktryny rządu mianując go
    pełnomocnikiem ds. dialogu z Niemcami

    —podkreślił Schuller.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. To fragment dłuższej

    To fragment dłuższej wypowiedzi dr Ewy Kurek o Władysławie Bartoszewskim pochodząca z wykładu poświęconego stosunkom polsko-żydowskim a wygłoszonego dzisiaj w ramach Akademii WNET.

    "...Pan Bóg czasem, jak chce kogoś pokarać to karze człowieka zbyt długim życiem - to jest przypadek Bartoszewskiego..."- Fragment, wykładu dr Ewy Kurek w ramach Akademii WNET, poświęcony Władysławowi Bartoszewskiemu.
    Całość wykładu, którego tematyka dotyczyła kwestii stosunków pomiędzy Polakami i Żydami, wkrótce na radiownet.pl i tym kanale YouTube.

    Leszek Żebrowski o "profesorze" Bartoszewskim

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. Ostatni wywiad z prof.

    Ostatni wywiad z prof. Bartoszewskim


    Żegota była bezprecedensową formą
    braterskiego, zaufanego i solidarnego działania Polaków i Żydów w jednej
    organizacji, która nie była polska ani żydowska, była polsko-żydowska.
    Pomagała osobom dotkniętym paragrafami aryjskimi.

    Podaje się, że Irena Sendlerowa uratowała 2500 dzieci. Można powiedzieć, ile Żegota uratowała istnień ludzkich?




    - Kluczem do rozumienia sytuacji wobec totalnego terroru są dwa
    słowa: "ratować" i "uratować". Było dziesiątki tysięcy wyrobionych
    dokumentów, ale ile z nich ocaliło ludzi, a ile nie? Nie wiem i nikt
    uczciwie nie może tego powiedzieć. Wszelkie uogólnienia są uczuciowe.
    Uważam, że uogólnienie to jest wróg faktów, uogólnienie jest zawsze
    uproszczeniem. Bardzo się tego wystrzegam.



    Gdy pracowałem na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, chodziła
    do mnie na zajęcia pani Ewa Kurek, która do czasu pisała porządnie o
    pomocy udzielanej dzieciom żydowskim w klasztorach. Już nie ma mojego
    poparcia od lat, dlatego że pisze bzdury. Przyjęła tę zasadę, że
    wszystko, co polskie i co katolickie, to ma rację. Ma albo nie ma.


    Wiele osób z Żegoty w latach 50. zajmowało
    wysokie stanowiska w aparacie państwowym, kilku było posłami, jeden był
    sędzią Sądu Najwyższego. Ciekawe zresztą, tak szlachetne osoby. Czy to
    pana, stalinowskiego więźnia, oddalało od dawnych kolegów?





    - Z moich kolegów to Leon Feiner, niestety, zmarł tuż po wojnie.
    A Adolf Berman, póki był jeszcze w Polsce, wyjechał w 1950 roku,
    zajmował się życiem żydowskim, został przewodniczącym Centralnego
    Komitetu Żydów Polskich. W 1946 r. założyliśmy Ligę do Walki z Rasizmem,
    byłem tam ja, Adolf Berman i inne osoby z Żegoty. Szybko się jednak
    okazało, że możemy tylko zwalczać amerykański rasizm wobec Murzynów. To
    nas nie interesowało. Adolf Berman przed wojną nie był komunistą, jego
    brat był, ale co to ma do rzeczy. Wyjechał w 1950 r. do Izraela i tam
    rzeczywiście działał w partii komunistycznej.



    Gdy pojechałem pierwszy raz do Izraela w 1963 roku rozmawiałem
    dużo z Gideonem Hauserem, już było po procesie Adolfa Eichmanna, w
    którym był oskarżycielem, i on pełnił funkcję przewodniczącego Rady Yad
    Vashem.



    Uczeń lwowskiego gimnazjum, wyjechał z Polski, mając czternaście
    lat. Zapytałem go o Adolfa Bermana. Jestem w Polsce w opozycji, jawnej,
    byłem represjonowany, mam odsiedziane już sześć i pół roku w
    komunistycznych więzieniach, a tutaj okazuje się, że mój przyjaciel z
    Żegoty Adolf Berman jest członkiem komitetu centralnego waszej partii
    komunistycznej. Hauser odpowiedział dowcipem: „Adolfa wezwał jego brat
    Jakub w 1949 roku, » słuchaj, tak dalej być nie może, albo wstępujesz do
    partii, albo wyjeżdżasz «. I wiesz co, jemu się pokręciło, on wyjechał
    i wstąpił do partii. Adolf to jest uczony, psycholog z doktoratem,
    zasłużony dla pomocy dzieciom w getcie, ale politycznie jest głupi”.



    A jak inni ludzie z Żegoty po wojnie się akomodowali? To nie
    jest moja sprawa. Nigdy nie byłem od pilnowania ani od moralności. Sam
    przed aresztowaniem byłem ulokowany w PSL, w "Gazecie Ludowej", ale
    proszę pamiętać, że szefem zarządu stołecznego PSL był wtedy Stefan
    Korboński, a szefem wydziału informacji i prasy, czyli parasola
    organizacyjnego nad prasą, czyli też nad "Gazetą Ludową", był po swoim
    powrocie z Moskwy Kazimierz Bagiński, aresztowany w procesie szesnastu.



    W czasie wojny pracowałem społecznie w Radzie Pomocy Żydom
    "Żegota", a później instytucjonalnie w Referacie Żydowskim Delegatury
    Rządu, czyli w strukturach londyńskich Polskiego Państwa Podziemnego, i
    ja nigdy tego nie ukrywałem. Jedno, czego wtedy nie mówiłem, to to, że
    przynależałem po wojnie do podziemnej organizacji Nie gen. Fieldorfa
    [ps. "Nil"], to był krótki okres. Mnie nie ciągano za to, bo nie
    wiedzieli. O tym co nieco wiedziało tylko dwóch moich przełożonych w AK,
    adwokat Kazimierz Ostrowski, któremu jeszcze zdążyłem przywiesić order
    od Wałęsy, on był rocznik 1907 i doczekał się nowej Polski, i Kazimierz
    Moczarski. Ostrowski nie siedział, Moczarski nie powiedział.



    Teraz się zapomina, że ludzie ukrywali swoją przeszłość. Zwracam
    uwagę drogiej koleżanki na dziwną okoliczność. Pięćdziesiąt lat leżał
    mój raport niewydrukowany o Żegocie, nagrany w Yad Vashem w 1963 r.


    Wydany niedawno w Polsce. Sadził pan
    drzewko upamiętniające Żegotę i przy sposobności poproszono pana o
    złożenie relacji. Mówił pan ponad dziesięć godzin. Czytałam,
    olśniewające, jak pan wszystko pamiętał.





    - A nie zabrałem żadnych notatek, żadnej kartki. Byłem pewien
    rewizji na lotnisku. Ten raport nie był drukowany w Izraelu, ponieważ
    nie był przeze mnie autoryzowany. Mogli go używać tylko dla celów
    naukowych, wewnętrznych. Uważałem, że nie mam prawa wymieniać publicznie
    ludzi Żegoty, którzy żyją i robią kariery w Polsce Ludowej, gdy
    tymczasem ja opisuję ich działania w organizacji zależnej od rządu
    londyńskiego i lojalnej wobec niego.


    Często spotykał się pan w czasie wojny z odmową, gdy chodziło o pomaganie Żydom?




    - No, ja tak na ślepo to nie chodziłem. Przykładowo, zrobiłem
    maturę z siedemnastoma kolegami w 1939 r. Spośród tych kolegów było może
    dwóch, do których bym się zwrócił o pomoc. Do jednego się zwróciłem,
    skutecznie.



    A dlaczego ja pomagałem Żydom? Spędziłem dzieciństwo w bardzo
    nietypowym otoczeniu dla małego polskiego chłopca. Kilka kroków od ulicy
    Tłomackie i od Nalewek. Mój ojciec, urzędnik bankowy, dostał tam
    służbowe mieszkanie przy banku. Bawiłem się z żydowskimi dziećmi, innych
    tam nie było, nawet mówiłem trochę w jidysz.



    U nas w domu bywali żydowscy koledzy mojego ojca ze świata
    bankowego i ze świata numizmatyków, bo mój ojciec był numizmatykiem i
    filatelistą. Najbliższą przyjaciółką mojej matki w latach, gdy pracowała
    w biurze, była Halina Medresówna, córka inżyniera Medresa, dyrektora
    technicznego elektrowni w Warszawie. Mieszkali w Alejach Jerozolimskich.
    Bywałem w tym domu z moją mamą jako chłopiec może dziesięcioletni.



    Inżynier Medres mawiał do mojej mamy: "Pani Beato, pani ma synka
    i synek zdrowo rośnie, a wie pani, ja mam jednego syna i co pani powie,
    on robi w komunizmie". Jego syn to był późniejszy generał Wiktor Grosz.
    Halina zginęła w getcie, bo nie chciała wyjść z getta sama, a myśmy
    mogli ją jedną wyciągnąć. Ja to bardzo przeżywałem w 1942 roku. Dlaczego
    o tym wszystkim mówię? Nieprzypadkowo. Dla mnie koledzy Żydzi to była
    normalność.



    W czasie wojny zamieszkałem na Żoliborzu. A Żoliborz był pod tym
    względem cudownym unikatem w Warszawie. Zygmunt Gross przeżył wojnę na
    aryjskich papierach na Żoliborzu, gdzie przetrwało wiele osób: Kazimierz
    Brandys, przez jakiś czas Mieczysław Jastrun, Adolf Rudnicki.



    Mieszkałem wtedy na Mickiewicza 37. Ten dom stoi do dziś, był
    niezniszczony, to wyjątkowe w Warszawie powstańczej. To był dom
    dwupiętrowy, spółdzielnia nazywała się Znicz, i to było mieszkanie
    własnościowe, kupione przez mojego ojca dla mnie na lokatę kapitału.



    Naprzeciwko mnie mieszkała kobieta trzydziestokilkuletnia, z
    dwojgiem dzieci w wieku przedszkolnym. Jak do mnie ktoś przychodził,
    słyszałem chrobotanie koło łańcucha. Bardzo uważałem na te drzwi
    naprzeciwko. Minęła wojna, mój profesor Stanisław Płoski - starszy
    kolega z AK, historyk, PPS-owiec, Zofii Romaszewskiej ojciec - załatwił
    mi kartę wstępu na bardzo tanie obiady do stołówki Ministerstwa Pracy.
    Siedzę w tej jadalni, wyczulony, stary konspirator, przy dużych stołach
    siedzi z dwieście pięćdziesiąt osób, czuję na sobie czyjś wzrok, w ciągu
    kolejnych dni. Dyskretnie staram się rozeznać i widzę
    trzydziestokilkuletnią przystojną brunetkę w typie, którym mogłaby
    zajmować się Żegota.



    Co się okazało? Podeszła do mnie któregoś dnia i mówi: "Pan
    mieszkał na Mickiewicza. A ja byłam pańską sąsiadką". "A to pani się
    mnie bała?". A ona mówi: "No wie pan, jak było, jakie czasy". A ja
    mówię: "No mnie pani może mówić śmiało, ja pracuję u profesora
    Płoskiego, w Komisji Badania Zbrodni Niemieckich". Ona mnie uściskała.
    To była Żydówka, która mieszkała vis-a-vis mnie. Była płochliwa i stąd
    to szuranie przy drzwiach.


    A jakby cała Polska była Żoliborzem, to ilu - panie profesorze - więcej Żydów by przeżyło wojnę?




    - To jest pytanie o rolę elit. Ja się w tym troszkę pogubiłem,
    bo wydawało mi się długo, chciałem tak ufać, że mój naród jest lepszy od
    wielu innych. Choćby dlatego, że był bardzo doświadczony. Nie bardzo
    miałem też czas się rozejrzeć, już w wieku dokładnie osiemnastu lat i
    siedmiu miesięcy byłem w Auschwitz.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17819663,Ostatni_dzien_z_Bartoszewskim.html



    Jarosław Kurski

    Żegnamy Przyjaciela. Był dla nas wzorem Polaka

    Wiedział, że naród nie składa się z samych aniołów, że z heroizmem często sąsiaduje podłość, a obok wielkości stoi małość.Byliśmy zaszczyceni tym, że prof. Władysław Bartoszewski obdarzał
    "Gazetę Wyborczą" swoją przyjaźnią. W 2010 r. przyjął od nas wyróżnienie
    Człowieka Roku "Gazety Wyborczej"


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,17819582,Zegnamy_przyjaciela.html

    Izraelski parlament specjalną sesją upamiętni Władysława Bartoszewskiego
    Jak
    poinformowało Polskie Radio, izraelski parlament – Kneset specjalną
    sesją plenarną upamiętni w dniu jego pogrzebu Władysława
    Bartoszewskiego.
    Polskie Radio, powołując się na komunikat ambasady Izraela w Polsce
    poinformowało, ze w dniu pogrzebu, o godzinie 16.30 w trakcie
    uroczystego posiedzenia przewodniczący Knesetu Juli Edelstein
    w obecności posłów i polskiego ambasadora w Izraelu wygłosi
    okolicznościowe przemówienie.


    Wszystko przychodzi i odchodzi

    Ale ponieważ wszystko przychodzi w samą porę, to i na
    zastanawianie się nad tymi perspektywami przyjdzie czas po długim
    weekendzie, kiedy podczas grillowania zapadną decyzje co do pierwszej
    tury wyborów tubylczego prezydenta.
    Ale nie tylko zjawiska przyrodnicze pojawiają się o właściwej porze.
    Weźmy na przykład pana Władysława Bartoszewskiego, którego pogrzeb
    odbędzie się 4 maja na warszawskich Powązkach. Czyż nie umarł w samą
    porę? Skoro dyrektor FBI oskarżył tubylczy naród polski o udzielenie
    pomocy złym nazistom w holokauście, a Biały Dom podobnież zakazał mu
    rewokować, to nieomylny to znak, że czas Władysława Bartoszewskiego nie
    tylko się skończył, ale nawet – że stał się on swego rodzaju przeszkodą w
    sytuacji, gdy operacja na naszym mniej wartościowym narodzie tubylczym
    wchodzi w decydującą fazę.

    Przed emigracją na tamten świat

    Pan Jakub Bierzyński, „wizjoner, badacz i aktywny komentator rynku mediów”, nie wchodzi w żadne szczegóły, tylko na łamach „Wirtualnej Polski” idzie na całość, stwierdzając bez ceregieli, że „cały świat” ma na rękach krew ofiar holokaustu, a „Polacy nie są wyjątkiem”. Że „Polacy nie są wyjątkiem”, to już wiemy choćby z deklaracji pana dyrektora Comeya. Taki los wypadł nam w tej rozgrywce. Ale tu proszę - „cały świat!”.
    W tej sytuacji tylko patrzeć, jak Światowy Kongres Żydów zwróci się do
    Eskimosów, by w ramach ekspiacji dostarczyli gdzie trzeba wyznaczoną
    ilość baryłek tranu z wieloryba, a do Indian z Amazonii – by pod tym
    samym pretekstem zaczęli zbierać orzechy i dostarczać je do wskazanych
    punktów.

    "Władysław Bartoszewski wzorcem dla kolejnych pokoleń"

    Mam nadzieję, że Władysław Bartoszewski będzie wzorcem dla kolejnych
    polskich pokoleń, dla mnie jest – mówił Prezydent RP w radiowej
    „Trójce”. Podkreślał, że Władysław Bartoszewski reprezentował postawę
    służby i niesłychanie żarliwego patriotyzmu.
    Zdjęcie numer 11 w galerii - Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego na Powązkach Wojskowych. Trwa msza pogrzebowa

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. News na żywo jak Geremek, Jaruzelski


    Władysław Bartoszewski spocznie na Powązkach. Żegna go rodzina, przyjaciele, politycy

    Władysław Bartoszewski spocznie na Powązkach. Żegna go rodzina, przyjaciele, politycy

    W samo południe w Warszawie rozpoczęły się uroczystości
    pogrzebowe prof. Władysława Bartoszewskiego. Bierze w nich udział...
    czytaj dalej »




    „Żegnamy ostatniego z wielkich świadków i uczestników historii wojny, okupacji, Oświęcimia i Powstania Warszawskiego”



    Prof. Władysław Bartoszewski odszedł w wieku 93 lat, dziś żegnamy
    go po raz ostatni. Uroczystości pogrzebowe o charakterze państwowym
    rozpoczęły się w południe w warszawskiej...


    Prof. Bartoszewski spocznie na Powązkach Wojskowych. W archikatedrze najwyższe władze państwowe w Archikatedry
    pogrzeb prof. bartoszewskiego


    Prof. Bartoszewski spocznie na Powązkach Wojskowych. W archikatedrze najwyższe władze



    Telebimy na pl. Zamkowym i na cmentarzu


    Ze względu na obecność gości zagranicznych oraz dużą liczbę
    osób, która chce wziąć udział w pogrzebie, na Powązkach wyznaczone będą
    specjalne sektory dla przybyłych. Na cmentarzu będą ustawione telebimy,
    na których wszyscy, także oddaleni od miejsca ceremonii, będą mogli
    śledzić uroczystości.
    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17855112,Wladyslaw_Bartoszews...




    Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. Najważniejsze osoby w państwie żegnają zmarłego polityka



    Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. Najważniejsze osoby w państwie żegnają zmarłego polityka/© Grzegorz Jakubowski

    Pogrzeb
    Władysława Bartoszewskiego. Mszą święta w Bazylice Archikatedralnej św.
    Jana Chrzciciela w Warszawie rozpoczęły się w poniedziałek uroczystości
    pogrzebowe profesora Władysława Bartoszewskiego. W nabożeństwie biorą
    udział najbliżsi zmarłego oraz przedstawiciele świata polityki.

    "Żegnamy wielkiego przyjaciela i nauczyciela"

    Uroczystości pogrzebowe Władysława Bartoszewskiego

    Żegnamy Władysława Bartoszewskiego – naszego wielkiego przyjaciela i
    naszego ważnego, wybitnego nauczyciela. Także mojego przyjaciela i
    mojego nauczyciela - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas
    uroczystości pogrzebowych Władysława Bartoszewskiego. Uroczystościom na cmentarzu przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Modlitwę odmówił też naczelny rabin Polski Michael Schudrich.

    Wystąpienie na uroczystościach pogrzebowych Władysława Bartoszewskiego

    Uroczystości pogrzebowe Władysława Bartoszewskiego. Msza żałobna w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela

    Żegnamy dzisiaj Władysława Bartoszewskiego, człowieka któremu
    historia postawiła niezwykle trudne, wręcz karkołomne zadania, a on je
    wszystkie podjął, i to podjął zwycięsko! - powiedział Prezydent RP
    Bronisław Komorowski.

    Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. Msza w archikatedrze, uroczystości na Powązkach Wojskowych

    Wspomnieniem odczytanym przez spikera Knesetu izraelski parlament upamiętnił Władysława Bartoszewskiego, zmarłego 24 kwietnia.

    Ambasador Polski w Izraelu Jacek Chodorowicz zaznaczył, że to wyjątkowy sposób upamiętnienia zagranicznego polityka.

    We wspomnieniu, odczytanym przez przewodniczącego Knesetu Juli-Joela Edelsteina, nawiązano "głównie do zasług prof. Bartoszewskiego w budowaniu relacji polsko-żydowskich i polsko-izraelskich oraz faktu, że był Sprawiedliwym wśród Narodów Świata i honorowym obywatelem państwa Izrael" - powiedział Chodorowicz.

    W sesji poświęconej pamięci zmarłego, która odbyła się w ramach regularnego posiedzenia Knesetu, uczestniczył premier Benjamin Netanjahu i przedstawiciele izraelskiego rządu oraz dyplomaci, w tym ambasador Izraela w Polsce do 2014 roku Zwi Rav-Ner, a także delegacja polskiej ambasady i reprezentanci Instytutu Yad Vashem.

    "Prof. Bartoszewski wielokrotnie odwiedzał Izrael, starając się utrzymywać kontakty ze swoimi żydowskimi przyjaciółmi również w okresie, kiedy nie było jeszcze wznowionych stosunków dyplomatycznych między naszymi krajami. Będąc ministrem spraw zagranicznych niepodległej Polski, a potem sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, szukał zawsze sposobów, by pogłębić relacje między Polakami a Żydami" - głosi odczytane w poniedziałek oświadczenie. Podkreślono, że wraz ze śmiercią prof. Bartoszewskiego nie tylko Polska i Izrael, ale cała ludzkość "straciła ważny autorytet moralny".

     
    Pogrzeb Władysława Bartoszewskiego. Tusk: Wszyscy sądziliśmy, że jest niezniszczalny [ZDJĘCIA+VIDEO]

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. Kościół Michnika chował Geremka, Jaruzelskiego, teraz u Nycza



    • Ksiądz Wojciech Lemański na mszy

      Ks. Lemański na mszy pogrzebowej mimo suspensy. Kuria komentuje

    • Pomiędzy kapłanami, którzy pomagali celebrować mszę pogrzebową prof.
      Władysława Bartoszewskiego pojawił się były proboszcz parafii w
      Jasienicy - ksiądz Wojciech Lemański. Jako, że Watykan
      nałożył na niego karę suspensy - czyli zakaz sprawowania posługi
      kapłańskiej i noszenia sutanny, pojawiły się pytania, czy to kuria
      wyraziła zgodę na udział w pogrzebie. Pierwsze wypowiedzi władz Kościoła nie pozostawiają złudzeń. Na
      razie mogę powiedzieć, że jest to w dużym stopniu inicjatywa ks.
      Lemańskiego, nieuzgodniona z osobami, z którymi powinien to uzgodnić
      -
      powiedział portalowi gosc.pl rzecznik kurii, Mateusz
      Dzieduszycki.


    Nie tylko politykom trzeba o tym przypomnieć, skandalistom w Kościele w pierwszej kolejności.

    Ostrzeżenie dla polityków

    Ksiądz abp Stanisław Gądecki wczoraj na Jasnej Górze zwracał uwagę, że katolicki polityk nie może abstrahować od zasad wiary


    ----------------------------------------
    kard. Nycz chachmęci - musiał dac zgodę Lemańskiemu, inaczej ten nie znalazł by sie przy ołtarzu !
    Kłamstwo kłamstwem pogania, a wierni patrzą i widza.
    Świątynię należało by poddać egzorcyzmom oczyszczającym.


     Rzecznicy prasowi archidiecezji warszawskiej i warszawsko-praskiej wydali oświadczenie, dotyczące udziału ks. Wojciecha Lemańskiego w Mszy pogrzebowej przy trumnie Władysława Bartoszewskiego.
    http://gosc.pl/doc/2466534.Ks-Lemanski-na-pogrzebie-kurie-wyjasniaja
    "Bezpośrednio przed uroczystością władze kościelne zostały poinformowane o tym, że ks. Wojciech Lemański zamierza włączyć się do koncelebry Mszy św. pogrzebowej prof. Władysława Bartoszewskiego. Ze względu na efekt zawieszający rekursu w sprawie suspensy ksiądz Wojciech Lemański nie jest pozbawiony możliwości odprawiania mszy świętej. Należy jednak podkreślić, że od decyzji jego sumienia zależało, czy stosowna rzeczą będzie włączenie się do liturgii pogrzebowej prof. Władysława Bartoszewskiego. Ze względu na charakter uroczystości nie podejmowano dalszych kroków wobec obecności księdza Wojciecha Lemańskiego w trakcie uroczystości pogrzebowych" - głosi oświadczenie podpisane przez rzeczników prasowych archidiecezji warszawskiej i warszawsko-praskiej ks. Przemysława Śliwińskiego i Mateusza Dzieduszyckiego.



  • Po wczorajszym udziale księdza Wojciecha
    Lemańskiego w pogrzebie prof. Władysława Bartoszewskiego, kuria wydała
    kolejne oświadczenie. Zaleca, by ksiądz nie wprowadzał dezinformacji,
    nie gorszył wspólnoty Kościoła i powstrzymał się od uczestnictwa w
    publicznych koncelebrach. Jednocześnie pozwala księżom z diecezji na to,
    by odmawiali wpuszczania go za ołtarz.
    "Wobec pojawiających się wątpliwości wokół
    osoby księdza Wojciecha Lemańskiego, kuria warszawsko-praska informuje,
    że dla uniknięcia sytuacji powodujących we wspólnocie Kościoła
    dezorientację, niejasność, a nawet...



    Abp Hoser o udziale ks. Lemańskiego w celebracjach

    „Wobec pojawiających się wątpliwości wokół osoby ks. Wojciecha
    Lemańskiego, Kuria Warszawsko-Praska informuje, że dla uniknięcia
    sytuacji powodujących we wspólnocie Kościoła dezorientację, niejasność, a
    nawet zgorszenie, Biskup Warszawsko-Praski zaleca, aby na terenie
    Diecezji Warszawsko-Praskiej ks. Wojciech Lemański powstrzymał się od
    celebracji i koncelebr publicznych. Księża proboszczowie, korzystając z
    przysługujących im uprawnień, mogą nie wyrazić zgody na odprawianie
    przez ks. Lemańskiego Mszy świętej” – oświadczył rzecznik prasowy
    diecezji warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki. Dodał, że „poza
    Diecezją Warszawsko-Praską decyzje w tej sprawie pozostawione są trosce i
    roztropności ordynariuszy miejsca”.


    zobacz więcej »

    Wśród koncelebransów pojawił się ks. Wojciech Lemański, mimo że na
    duchownego nałożono karę suspensy, a więc zakazu lub ograniczenia
    przynależnych stanowi kapłańskiemu czynności (np. odprawiania mszy).Rzecznik
    kurii warszawsko-praskiej Mateusz Dzieduszycki komentował później na
    Twitterze, że suspensa wobec księdza Lemańskiego nie została odwołana.
    Później na stronie diecezji pojawił się komunikat mówiący, że władze
    kościelne o uczestnictwie ks. Lemańskiego w mszy zostały poinformowane
    bezpośrednio przed nabożeństwem.


    Zgorszenie ks. Lemańskiego

    Zgorszenie ks. Lemańskiego

    Kuria warszawsko-praska ostro skrytykowała udział
    zawieszonego ks. Wojciecha Lemańskiego w mszy żałobnej prof.
    Władysława...
    czytaj dalej »



    --------------------------------------------------------------
    Wesołyje Rebiata na pogrzebie Władysława Bartoszewskiego.



    image



    image



    image

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. Polacy chcieli przemówić na

    W niedzielę w rocznicowych uroczystościach w dawnym KL Dachau po raz
    pierwszy wziął udział niemiecki kanclerz. - Nie, nie zapomnimy. Będziemy
    pamiętać. Dla dobra ofiar, dla naszego dobra i dla dobra przyszłych
    pokoleń - mówiła Angela Merkel.

    Wśród gości była też
    polska wicemarszałek Sejmu Elżbieta Radziszewska.
    Organizatorzy powitali
    ją podczas uroczystości, dodając, że Polacy to największa grupa ofiar
    obozu - stanowili jedną trzecią z ok. 250 tys. więźniów. Właśnie dlatego
    polscy dyplomaci zabiegali, by przedstawiciel Polski mógł zabrać w
    Dachau głos. Niemcy
    odmówili. Z jednego źródła dowiedzieliśmy się, że "nein" przyszło z
    Urzędu Kanclerskiego. Z drugiego - że z publicznej telewizji ARD, która
    przygotowała scenariusz uroczystości.

    To nie pierwszy
    dyplomatyczny zgrzyt wokół uroczystości. Podczas przygotowywania w
    połowie kwietnia obchodów w dawnym KL Ravensbrück, gdzie Niemcy więzili
    ponad 40 tys. Polek (na wielu dokonywano eksperymentów medycznych),
    okazało się, że niemieccy organizatorzy nie przewidują przemówienia
    prezydentowej Anny Komorowskiej,
    która planowała przybycie na
    uroczystości z polskimi więźniarkami. Sytuację uratowała pierwsza dama
    RFN Daniela Schadt, która też postanowiła odwiedzić Ravensbrück i
    poparła zabiegi Warszawy. Organizatorzy musieli ustąpić i Anna
    Komorowska zabrała głos.

    Na tych obchodach polska
    delegacja miała składać kwiaty jako druga po przewodniczącej
    międzynarodowego komitetu skupiającego byłe więźniarki Ravensbrück.
    Przed uroczystościami ambasada Francji złożyła oficjalny protest
    przeciwko niesłusznemu - zdaniem Paryża - uprzywilejowaniu Polaków.
    Protest uwzględniono i Polaków przesunięto do tyłu.
    Ostatecznie podczas
    obchodów zapanował bałagan i kolejność delegacji się pomyliła. Polki
    złożyły więc wieniec tak, jak pierwotnie planowano - jako drugie w
    kolejności.

    Kolejny skandal wybuchł w Ravensbrück już po
    części oficjalnej, gdy gości zaproszono do stołu. VIP-y jadły na
    porcelanowej zastawie, a byłe więźniarki - jak podał tygodnik "Der
    Spiegel" - na tekturowych talerzykach.

    Podczas obchodów
    rocznicy wyzwolenia KL Sachsenhausen bałaganu już nie było, więc wieniec
    z biało-czerwonymi szarfami przedstawiciele ambasady składali gdzieś na
    końcu. Wcześniej swój złożyli Austriacy.
    O Austrii wprawdzie trudno
    mówić jako o ofierze Hitlera (wielu esesmanów zaangażowanych w Holocaust
    było Austriakami), ale niemiecki protokół wymagał, by hołd pomordowanym
    oddawać w porządku alfabetycznym. Litera A jest zaś przed P. Podobnie
    było w Buchenwaldzie, gdzie przed Polakami byli Węgrzy (Hungary),
    którzy
    podczas wojny byli sojusznikami III Rzeszy i pomagali w deportowaniu
    węgierskich Żydów do obozów zagłady.

    Głównymi gośćmi w
    tych dwóch ostatnich obozach byli natomiast ministrowie francuskiego
    rządu, który obstawił większość uroczystości rocznicowych w Niemczech.
    Na polskie przemówienia zabrakło miejsca w programie.
    - To ostatnia
    okazja, by obchodzić okrągłe rocznice razem z ludźmi, którzy przeżyli to
    piekło - miał tłumaczyć jeden z francuskich dyplomatów.


    Niezwykłą aktywność Paryża niemieccy dyplomaci tłumaczyli w zakulisowych
    rozmowach tym, że francuski rząd szuka każdego sposobu, by poprawić
    swój fatalny wizerunek w oczach wyborców. - Tylko czy wypada to robić
    przy takiej okazji i w takim miejscu? - pyta jeden z polskich
    dyplomatów.

    Edukacja o reżimie NSDAP

    1 maja, w 70. rocznicę wyzwolenia Monachium przez wojska
    amerykańskie, w centrum miasta otwarte zostało Centrum Dokumentacji i
    Edukacji o Historii Narodowego Socjalizmu.


    Centrum stoi naprzeciwko reprezentacyjnego budynku Budowli Wodza
    (Führerbau), w którym obecnie mieści się monachijska wyższa szkoła
    muzyczna i teatralna. Centrum oprócz pracy naukowej prezentuje także
    stałą ekspozycję, która zyskała już przychylne oceny widzów.

    Jednak w opinii niemieckiej Katolickiej Agencji Informacyjnej (KNA)
    wiele zastrzeżeń może budzić prezentacja roli Kościoła katolickiego w
    III Rzeszy. W ocenie agencji jest „kontrowersyjna” i „powierzchowna”.
    Informacje na temat znajdują się w różnych miejscach ekspozycji i nie są
    powiązane w jedną zwartą całość. Wiele miejsca poświęca się
    konkordatowi zawartemu w 1933 r. przez III Rzeszę i Stolicę Apostolską
    oraz polityce dopasowania się Kościoła do nowej rzeczywistości. Znacznie
    mniej oporowi chrześcijan bawarskich, z których wielu zginęło już w
    pierwszych miesiącach brunatnej dyktatury.

    Autor komentarza przypomina, że Kościół katolicki w Niemczech był
    jedyną instytucją, która przed objęciem władzy przez Hitlera zabraniała
    katolikom członkostwa w NSDAP. Później zaś wielokrotnie krytykowała
    zarówno ustawy rasowe, jak również programy eutanazji i ustawy rasowe.
    Złożona była rola kard. Michaela von Faulhabera, metropolity Monachium w
    tamtym okresie. W latach 20. był on zdecydowanym przeciwnikiem nazizmu,
    później jednak wsparł Hitlera, gdy w 1933 r. podpisał konkordat, który
    dawał podstawy do normalizacji stosunków między Kościołem a państwem. W
    miarę gdy narodowy socjalizm coraz bardziej ograniczał swobody w
    państwie oraz ingerował w wychowanie młodzieży, kard. Faulhaber coraz
    bardziej stanowczo zabierał głos przeciwko nazistom, co w prezentowanej
    ekspozycji nie zostało należycie przedstawione. Był on także jednym z
    głównych autorów encykliki „Mit brennender Sorge”, potępiającej nazizm,
    wydanej w 1937 r. przez Piusa XI. Wystawa w Centrum nie wspomina o
    jezuicie o. Rupercie Mayerze, męczenniku, beatyfikowanym przez Jana
    Pawła II w 1987 r. podczas uroczystości na stadionie olimpijskim w
    Monachium.  

    O tym, że rola prześladowań Kościoła katolickiego w czasach dyktatury
    NSDAP jest nadal przemilczana, świadczyło także wystąpienie kanclerz
    Angeli Merkel na oficjalnych uroczystościach wyzwolenia KL Dachau. Choć
    obóz był największym w dziejach chrześcijaństwa miejscem martyrologii
    duchowieństwa, kanclerz RFN wspominała wyłącznie o cierpieniu Żydów,
    którzy nie przeważali wśród ofiar tego obozu.



    Niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady w Dachau k/ München / Monachium / 




    Kapłańska Golgota Zachodu

    Kapłańska Golgota Zachodu

    W 70. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Dachau przypomniano o setkach zamęczonych tu duchownych.

    Obchody zakończenia II wojny światowej bez Hollande’a i Merkel

    Na obchodach zakończenia II wojny światowej w Gdańsku,
    które organizuje kancelaria Bronisława Komorowskiego, zabraknie m.in.
    francuskiego prezydenta Francois Hollande’a i kanclerz Niemiec Angeli
    Merkel.

    W uroczystościach wezmą udział głowy państw – Litwy, Rumunii,
    Ukrainy, Cypru, Chorwacji i Bułgarii. Niemcy będzie reprezentował były
    prezydent Horst Koehler, a Francję minister obrony.

    Europoseł Ryszard Legutko podkreśla, że Polska straciła jakiś czas
    temu inicjatywę w organizacji obchodów upadku komunizmu czy II wojny
    światowej.

    Prym wiedzie tu Rosja, która chce, aby postrzegali ją jako ofiarę II
    wojny i oswobodziciela, a nie jako współsprawcę – zwraca uwagę polityk.

    - Na tą prezydencką imprezę trzeba patrzeć raczej jako na
    element kampanii wyborczej, ponieważ wokół będzie dużo szumu, dużo
    będzie o tym w mediach. Natomiast ośrodki medialne, które są służalcze
    wobec partii rządzącej, nie wspomną o tym, że za tą całą bogatą oprawą
    pojawia się smutna rzeczywistość – że to nie my jesteśmy centralnymi
    aktorami w obchodach. To jest przykład na to, że zostaliśmy
    zmarginalizowani
    – zauważył europoseł Ryszard Legutko.

    Uroczystości z udziałem głów państw poprzedzi dwudniowa
    Międzynarodowa Konferencja Historyków, która rozpocznie się  jutro w
    Europejskim Centrum Solidarności. W czwartek, późnym wieczorem, po
    zakończeniu dyskusji, uczestnicy spotkania wezmą udział w
    uroczystościach na Westerplatte.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. zjazd Związku

    Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapewniła nowego przewodniczącego Związku
    Wypędzonych Bernda Fabritiusa o swoim poparciu dla działalności
    ziomkostw. Podziękowała też jego poprzedniczce Erice Steinbach za
    16-letnie kierowanie organizacją. Rząd niemiecki będzie nadal stał po stronie wypędzonych, zarówno w
    dobrych czasach, jak i wtedy, gdy trzeba będzie rozwiązać jakiś problem -
    powiedziała Merkel podczas organizowanego co roku przez BdV przyjęcia w
    Berlinie. - Wypędzenia są bezprawiem, zarówno te, które wydarzyły się
    wczoraj, jak i te, które mają miejsce dzisiaj - oświadczyła szefowa
    rządu. Jak podkreśliła, o powojennych cierpieniach milionów Niemców będą
    pamiętały także przyszłe pokolenia.

    W tym kontekście
    wskazała na znaczenie Dnia Pamięci o Ofiarach Wypędzeń, obchodzonego po
    raz pierwszy w tym roku. Jej zdaniem takie święto przyczyni się do
    zwrócenia przez opinię publiczną większej uwagi na problematykę ucieczek
    i wypędzenia, a także na cierpienia związane z utratą stron ojczystych
    oraz na wkład wysiedlonych w odbudowę RFN.Dzień Pamięci ustanowiony został pod naciskiem ziomkostw z inicjatywy
    partii chrześcijańsko-demokratycznych - CDU i CSU. Obchodzony będzie 20
    czerwca - w Światowy Dzień Uchodźcy ustanowiony wcześniej przez ONZ.


    Merkel podkreśliła, że obchody mają "połączyć przeszłość z
    teraźniejszością", przypominając też o ponad 50 milionach uciekinierów
    we współczesnym świecie.

    Merkel dziękuje Erice Steinbach


    Zapewniając BdV o swoim poparciu, Merkel zwróciła uwagę, że rząd
    wspiera działalność placówek muzealnych i oświatowych poświęconych
    historii Niemców w Europie Środkowowschodniej kwotą 23 mln euro rocznie.
    Podziękowała ziomkostwom za utrzymywanie kontaktów z krajami ich
    pochodzenia, w tym Polską i Czechami.

    Szefowa
    niemieckiego rządu podziękowała Steinbach za kierowanie przez 16 lat
    BdV. Zwracając się do niej, Merkel powiedziała, że była "twarzą i
    głosem" związku. - Zdecydowanie i nie owijając w bawełnę, walczyła pani o
    sprawy wypędzonych, zdobywając uznanie, ale i krytykę, a nawet stając
    się obiektem szykan - zaznaczyła Merkel. Pomimo tego Steinbach -
    podkreśliła Merkel - "pozostała wierna swojemu celowi, jakim było
    utrwalenie pamięci o ofiarach wypędzeń".

    Fabritius
    określił Merkel mianem "solidnej partnerki" BdV. Podziękował za poparcie
    w staraniach o ustanowienie Dnia Pamięci o Ofiarach Wypędzeń.
    Deklarował współpracę ze wszystkimi demokratycznymi siłami w Niemczech.

    Fabritius deklaruje poprawę relacji z Polską


    Pochodzący z Siedmiogrodu w Rumunii działacz kieruje BdV od
    listopada ubiegłego roku. Po objęciu stanowiska deklarował chęć poprawy
    relacji z władzami w Polsce.

    Przyjechał do RFN w 1984
    roku jako przesiedleniec. Bawarski chadek jest gejem; żyje w
    zarejestrowanym związku ze swoim partnerem.

    Merkel
    przyjmuje co roku zaproszenie BdV, demonstrując poparcie dla organizacji
    reprezentującej Niemców przymusowo wysiedlonych po wojnie z krajów
    Europy Środkowej i Wschodniej oraz ich potomków. Członkowie ziomkostw i
    ich sympatycy głosują w większości na chrześcijańskich demokratów.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. W tygodniku „Die Zeit“ Alice

    W tygodniku „Die Zeit“ Alice Bota pisze o osobistych i zasłyszanych spotkaniach z śp. Bartoszewskim. Opisuje ona we wspomnieniu o Bartoszewskim wydarzenie, kiedy „raz milczał”.

    Jemu, temu Polakowi, zabrakło w Niemczech słów

    —twierdzi Bota. Historię tę pochodzącą z 1986 roku opowiedział autorce artykułu redaktor naczelny hamburskiego tygodnika Giovanni di Lorenzo.

    Był on studentem Bartoszewskiego, który po wyjściu z internowania i otrzymaniu zezwolenia na wyjazd za granicę został pracownikiem naukowym w Instytucie Nauk Politycznych i stosunków Międzynarodowych im. Rodzeństwa Scholl w Monachium (podlegającym Uniwersytetowi Ludwiga-Maksymiliana).

    Któregoś dnia jeden ze studentów wygłaszał referat, „w którym pomniejszał odpowiedzialność Niemców za zbrodnie”. Di Lorenzo opowiada, że „przewracały mu się flaki”, gdy słuchał tego i zaprzeczył.

    Ale nikt nie protestował. Prof. Bartoszewski też milczał

    —mówi. To nie dawało mu spokoju przez wiele lat. Nie rozumiał, dlaczego Bartoszewski nie zareagował, nie opowiedział o Auschwitz, o niemieckiej okupacji o walkach AK z okupantem. Po latach, kiedy Bartoszewski został ambasadorem w Wiedniu, pojechał i zapytał, dlaczego wtedy milczał.

    Dowiedział się, że „Bartoszewski poczuł się zbyt urażony, żeby cokolwiek odrzec studentowi”. Alice Bota zauważa, że być może to wyjaśnia, dlaczego prof. Bartoszewski dobrze rozumiał się z Herbertem Czają i Herbertem Hupką, poprzednikami Eriki Steinbach.

    On całe swoje życie angażował się na rzecz pojednania, kiedy słowo to nie było między Polakami i Niemcami niezobowiązującą frazą, lecz tworzyło polityczną jakość

    —podkreśla Bota. To bez wątpienia prawda, jednak odnośnie milczenia Bartoszewskiego, Bota się myli. Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw dialogu międzynarodowego wielokrotnie milczał, gdy Polska i Polacy byli oczerniani, a najnowsza historia fałszowana.

    Jak pisze „Nasz Dziennik” Bartoszewski był chwalony za to, że budował porozumienie polsko-niemieckie. Ale niestety na niemieckich warunkach.

    Widać to było zwłaszcza w 1995 roku. Minister zabiegał wtedy o to, aby Niemcy zaprosili Wałęsę na berlińskie obchody 50. rocznicy zakończenia II wojny światowej. „Niemieccy przyjaciele” Bartoszewskiego nie zamierzali jednak tego robić, ale żeby nie tracić tak spolegliwego sojusznika, szefa MSZ zaproszono na uroczyste posiedzenie Bundestagu i Bundesratu (28 kwietnia 1995 roku), gdzie wygłosił przemówienie. Niemcom to się bardzo opłaciło. Bartoszewski jako pierwszy polski polityk tej rangi przeprosił Niemców za powojenne wysiedlenia

    —przypomina gazeta. Nie dziwi więc to, że w kolejnych latach były minister bagatelizował fałszowanie najnowszej historii przez Niemców czy też działalność Eriki Steinbach i jej Związku Wypędzonych i tym podobnych stowarzyszeń.

    Jednocześnie – jak przypomina „ND” były żołnierz AK pozwolił sobie w wywiadzie dla niemieckiej „Die Welt” na wypowiedź, że podczas okupacji bardziej bał się swoich sąsiadów, innych Polaków niż okupujących Polskę Niemców. Bo Polacy mogli go wydać za niesienie pomocy Żydom.

    Jego słowa poszły w świat. I doskonale pasowały do niemieckiej narracji, że Polacy są współwinni Holokaustowi, że są narodem antysemitów. Podczas wizyty w Izraelu w 1999 roku ówczesny szef polskiej dyplomacji przepraszał więc Żydów za rzekomy „antysemityzm polskich ciemniaków” żyjących na prowincji, czyli polski minister dopuścił się za granicą publicznej krytyki własnego Narodu.

    Jednocześnie nie protestował przeciwko oczernianiu Polski i Polaków w Izraelu. Tak było choćby w 2000 roku, gdy na forum Knesetu padały oskarżenia wobec Polaków o antysemityzm i wspieranie Niemców w mordowaniu Żydów. Bartoszewski to wszystko zbył milczeniem.

    Ryb, Deutsche Welle, Nasz Dziennik

    http://wpolityce.pl/polityka/243455-die-zeit-o-bartoszewskim-raz-milczal...

    We Wrocławiu będzie ulica imienia prof. Władysława Bartoszewskiego?

    Radny miejski Sebastian Lorenc chce, żeby jedna z ulic we Wrocławiu
    nosiła imię prof. Władysława Bartoszewskiego. Złożył w tej sprawie
    wniosek formalny do przewodniczącego rady miejskiej i chce, żeby radni
    zajęli się tym pomysłem na najbliższej sesji, 21 maja.
    - Niedawno pożegnaliśmy postać wybitną i niezwykle zasłużoną dla naszego
    kraju - prof. Władysława Bartoszewskiego. Jego wkład w nagłośnienie
    ludobójstwa dokonanego przez nazistów na ludności żydowskiej, jak i
    powojenna walka o uwolnienie naszego kraju z łańcuchów komunizmu
    stawiają Go na równi z takimi bohaterami, jak rotmistrz Pilecki czy
    Irena Sendlerowa - napisał w uzasadnieniu swojego wniosku radny Lorenc.

    We Wrocławiu nie będzie ulicy imienia prof. Władysława Bartoszewskiego
    Komisja kultury wrocławskiej rady miejskiej odrzuciła propozycję
    radnego Sebastiana Lorenca (Bezpartyjni Samorządowcy), by jedna z ulic
    we Wrocławiu nosiła imię prof. Władysława Bartoszewskiego.
    - Niedawno pożegnaliśmy postać wybitną i niezwykle zasłużoną dla naszego
    kraju, prof. Władysława Bartoszewskiego. Jego wkład w nagłośnienie
    ludobójstwa dokonanego przez nazistów na ludności żydowskiej, jak i
    powojenna walka o uwolnienie naszego kraju z łańcuchów komunizmu
    stawiają go na równi z takimi bohaterami, jak rotmistrz Pilecki czy
    Irena Sendlerowa - napisał w uzasadnieniu swojego wniosku radny Lorenc.

    Decyzję o nadaniu nazw ulic w mieście podejmuje rada miejska, ale
    wcześniej dana nazwa musi zostać zatwierdzona przez komisję kultury
    rady. A ta propozycję radnego odrzuciła. Dlaczego? W uzasadnieniu
    napisano, że nie minęło jeszcze pięć lat od śmierci profesora.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    104. Putin w obecności Merkel

    Putin w obecności Merkel usprawiedliwiał pakt Ribbentrop-Mołotow

    Prezydent Rosji Władimir Putin w niedzielę usprawiedliwiał pakt
    Ribbentrop-Mołotow, oświadczając, że jego celem było zapewnienie
    bezpieczeństwa ZSRR. Oznajmił też, że Polska "padła ofiarą polityki,
    którą sama próbowała prowadzić w Europie".


    Od ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich nie minęło 12 godzin. A Niemcy już się boją"Nowy prezydent widzi różnice między Warszawą a Berlinem " - alarmuje w
    tytule dziennik "Die Welt" na czołówce swojego portalu. Cytuje jedną z
    wypowiedzi Andrzeja Dudy z kampanii, w której Duda
    mówi, że między Polską a Niemcami w wielu kwestiach są różnice zdań. -
    Musimy z Berlinem rozpocząć intensywny dialog - mówił przyszły (według
    badania IPSOS) prezydent RP. M.in. w kwestii dofinansowywania stoczni
    przez państwo, bo nie może być tak, że niemieckie mogą dostawać
    publiczne pieniądze, a polskie nie.

    "Die Welt" przypomina
    też, że nowy prezydent w kampanii sprzeciwiał się, by Polska płynęła w
    "głównym nurcie" unijnej polityki, domagając się niezależności.
    Korespondent "Die Welt" przypomina, że zmiana warty w Pałacu
    Prezydenckim może być przygrywką do zmiany rządu na jesieni. A gdyby
    Jarosław Kaczyński objął władzę, to Polskę może czekać nie tylko zupełne
    zejście z kursu obranego osiem lat temu przez Donalda Tuska, ale także
    orbanizacja

    Czytam niemiecką prasę i mam déja vu. Niecałe
    10 lat temu, gdy prezydentem został Lech Kaczyński, niemieccy
    publicyści bardzo przed nim przestrzegali. A prezydent elekt sam
    dostarczał im argumentów. Niemcy
    ze zdumieniem i z przerażeniem przyjmowali jego postulaty, by
    przywrócić w Polsce karę śmierci czy zdecydowany kurs przeciwko
    mniejszościom seksualnym. Andrzej Duda
    w kampanii nie zaprezentował tak "mocnych" poglądów. Ale niemieccy
    komentatorzy w przeciwieństwie do wielu polskich wyborców o IV RP nie
    zapomnieli.

    "Süddeutsche Zeitung" o Dudzie pisze per
    nationalkonservativer, czyli narodowo-konserwatywny. Dla liberalnych
    czytelników tego dziennika tego typu określenie kojarzy się źle.
    Narodowi w Niemczech są neonaziści. A Duda do tego - jak wylicza
    wydawany w Monachium dziennik - to populista, którego "SZ" zrównuje z
    Orbánem.

    Także określenie Hinterbänkler, czyli szerzej
    nieznany poseł z dalszego szeregu, za którym stoi Jarosław Kaczyński,
    polityk, który w Niemczech ma fatalną reputację. - Polska stoi przed
    politycznym podziałem, jazdą w nieznane i możliwe, że przed mocnym
    skrętem na prawo - przestrzega dziennik. Jeszcze przed pierwszą turą
    przestrzegał przed polską "niespodzianką z prawej strony".


    "Frankfurter Allgemeine Zeitung", konserwatywny dziennik, już pisze o
    prawicowym zwrocie w Polsce. Dudę porównuje do popularnej gwiazdy rocka.
    - W kampanii prezentował się jako ojciec, który zna codzienne potrzeby
    Polaków i wie o tym, że wielu potrzebuje pieniędzy - kwituje dziennik.


    Lewicowy "Frankfurter Rundschau" zastanawia się z kolei, czy
    Dudzie uda się faktycznie być prezydentem wszystkich Polaków. Bo kraj po
    wyborach jest bardzo podzielony.

    Tygodnik "Der Spiegel" zauważa, że klęska Bronisława Komorowskiego to cios w plany Ewy Kopacz, by wygrać jesienne wybory parlamentarne. Po południu zapowiada analizę o sytuacji w Polsce.


    Generalnie z niemieckich relacji bije zaskoczenie i niepokój. Bo
    w ciągu 10 lat wiele się między Berlinem a Warszawą zmieniło. Polska z
    roli biednego, mało ważnego krewnego Niemiec wyrosła na ważnego unijnego
    gracza. Było tak dobrze. A teraz fochów Warszawy - jakich się
    komentatorzy spodziewają - nie będzie można tak jak za poprzednich
    rządów PiS zbyć wzruszeniem ramion.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    105. Schetyna nie wie kim jest rtm Pilecki i Zofia Kossak-Szczucka?

    To cos jak Straszny Dziadunio, ten też zapomniał był.



  • Schetyna o Bartoszewskim w Yad Vashem: to człowiek symbol

  • Jest symbolem wszystkiego, co Polacy w trakcie Holokaustu zrobili dla
    ratowania swoich żydowskich sąsiadów - mówił o Władysławie Bartoszewskim
    szef MSZ, który przebywa z wizytą w Izraelu.
    Grzegorz Schetyna odwiedził instytut Yad Vashem, poświęcony ofiarom
    Holokaustu. Jedno z drzew w Ogrodzie Sprawiedliwych Wśród Narodów
    Świata, sadzonych, żeby uczcić osoby, które ratowały Żydów w czasie
    drugiej wojny światowej, poświęcono Władysławowi Bartoszewskiemu.


    Minister: jesteśmy wdzięczni




    - Nie ma dobrych, normalnych relacji polsko-izraelskich dzisiaj
    bez pamięci o tym, co spotkało naród żydowski w Europie i na terenach
    Rzeczpospolitej - mówił Grzegorz Schetyna, który zatrzymał się przy
    drzewach upamiętniających zmarłego w kwietniu b. r. Bartoszewskiego i
    Radę Pomocy Żydom "Żegota". To ostatnie w 1963 r. zasadził sam
    Bartoszewski. - Jest symbolem tego wszystkiego, co Polacy w trakcie
    Holokaustu zrobili dla ratowania swoich żydowskich sąsiadów - wspominał
    Schetyna, który zapalił też znicz i złożył wieniec w Sali Pamięci.
    Towarzyszyli mu ambasadorowie Polski w Izraelu Jacek Chodorowicz i
    Izraela w Polsce - Anna Azari.



    Minister wpisał się też do księgi pamiątkowej. "Szczególnie
    wdzięczni jesteśmy za szacunek okazywany przez Yad Vashem Sprawiedliwym
    Wśród Narodów Świata, w tym najliczniejszej grupie, jaką stanowią
    Polacy, którzy z narażeniem życia własnego i swoich bliskich ratowali
    Żydów" - napisał.


    Spotkanie z prezydentem i premierem




    Schetyna weźmie też udział w konferencji poświęconej 25.
    rocznicy wznowienia stosunków polsko-izraelskich i obejrzy na pierwszym
    zagranicznym pokazie film Sławomira Gruenberga "Karski i władcy
    ludzkości" o wysłanniku Polskiego Państwa Podziemnego, który opowiedział
    światu o Holokauście.



    W czasie czterodniowej wizyty w Izraelu minister spotkał się z
    prezydentem Reuwenem Riwlinem i przewodniczącym Knesetu Juli-Joelem
    Edelsteinem. W poniedziałek spotka się z premierem Benjaminem Netanjahu i
    wystąpi na Forum Biznesu Polska-Izrael w Tel-Awiwie.



    W służbie jazgotu i ciszy

    Izraelski prezydent Riwlin, w przeddzień swojej
    ubiegłorocznej wizyty w Warszawie, gdzie uczestniczył w uroczystości
    otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich, udzielił wypowiedzi dla PAP, w
    której wspomniał m.in., że doskonale pamięta o sprawie tych majątkowych
    roszczeń, o „złożonych obietnicach i podpisanych umowach”. Te „obietnice” i te „umowy
    nadal pozostają tajemnicą dla polskiej opinii publicznej i
    charakterystyczne jest, że mimo rozpalonych do białości antagonizmów
    między Platformą Obywatelską, a Prawem i Sprawiedliwością, żaden poseł
    PiS nigdy nie pofatygował się z zainterpelowaniem pana ministra
    Sikorskiego, ani pana ministra Schetyny w tej sprawie.
    Pan minister Schetyna twierdzi, że pojechał tam
    walczyć o prawdę historyczną – tak, jakby to właśnie Izrael tę prawdę
    historyczną fałszował i właśnie stamtąd wypływały oszczerstwa o „polskich obozach zagłady
    - a przecież tak chyba nie jest, no nie? Komunikat niestety niewiele
    wyjaśnia. Przeciwnie – prowokuje do stawiania pytań – na przykład co
    konkretnie oznacza „przełamywanie wadliwych kodów pamięci” w
    związku z II wojna światową? Kto te wadliwe kody zakodował, na czym ta
    wadliwość polega i dlaczego trzeba takie sprawy załatwiać akurat w
    Izraelu? Nie są to zresztą pytania ani najważniejsze, ani jedyne. Oto
    czytamy w komunikacie, że „strony wyrażają także zadowolenie z odnowienia życia żydowskiego w Polsce oraz deklarują wsparcie dla jego dalszego rozwoju”.

    Rzecz w tym, że każde życie, zwłaszcza rozwijające się, czy „odnawiające”,
    a nie wygasające, wymaga solidnych podstaw materialnych, mówiąc prost –
    wymaga pieniędzy. Co w tym kontekście oznaczać może deklaracja
    polskiego ministra spraw zagranicznych o „wsparciu” dla „dalszego rozwoju
    żydowskiego życia w Polsce? Czy przypadkiem nie wychodzi ona naprzeciw
    wysuwanym przez stronę żydowską wobec Polski żądaniem spełnienia
    roszczeń majątkowych, szacowanych na 60, a może nawet 65 miliardów
    dolarów? Pan minister Schetyna kiedyś wspominał, że realizacja tych
    roszczeń nie pociągnęłaby za sobą żadnych negatywnych następstw dla
    Polski, więc takie przypuszczenie nie byłoby pozbawione podstaw. Tym
    bardziej, że izraelski prezydent Riwlin, w przeddzień swojej
    ubiegłorocznej wizyty w Warszawie, gdzie uczestniczył w uroczystości
    otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich, udzielił wypowiedzi dla PAP, w
    której wspomniał m.in., że doskonale pamięta o sprawie tych majątkowych
    roszczeń, o „złożonych obietnicach i podpisanych umowach”. Te „obietnice” i te „umowy
    nadal pozostają tajemnicą dla polskiej opinii publicznej i
    charakterystyczne jest, że mimo rozpalonych do białości antagonizmów
    między Platformą Obywatelską, a Prawem i Sprawiedliwością, żaden poseł
    PiS nigdy nie pofatygował się z zainterpelowaniem pana ministra
    Sikorskiego, ani pana ministra Schetyny w tej sprawie. A przecież
    zmuszenie któregoś z nich do udzielenia odpowiedzi mogłoby dodatkowo
    pogrążyć Platformę Obywatelską jako obóz zdrady i zaprzaństwa – chyba,
    że obydwa ugrupowania w tej sprawie idą ręka w rękę ponad podziałami.
    Milczenie spostrzegawczych i szalenie dociekliwych dziennikarzy zarówno z
    mediów niezależnych, jak i mediów niepokornych, sprzyja najgorszym
    podejrzeniom – chociaż nie można przecież wykluczyć, że wizyta pana
    ministra Schetyny w Izraelu ma na celu podtrzymanie słabnącej pozycji PO
    na polskiej scenie, podobnie jak wizyta pani premierzycy u papieża
    Franciszka.

    Stanisław Michalkiewicz


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    106. Eurodeputowany PO Marek Plura

    Eurodeputowany PO Marek Plura publicznie zażądał wprowadzenia w Polsce... niemieckiego Dnia Wypędzonych
    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/256707-eurodeputowany-po-marek-plura-p...

    youtube.pl

    youtube.pl

    Górny Śląsk świętuje dziś 93-rocznicę przyłączenia części Górnego Śląska do Polski po zwycięskich powstaniach śląskich. A co chcą świętować ślązakowcy i miejscowi separatyści? Niemiecki Dzień Wypędzonych.

    Dzień Wypędzonych powinniśmy upamiętniać również w Polsce ponieważ podobnie jak miliony Niemców, tak i miliony Polaków zostało wygnanych z własnych domów, z własnej ojczyzny, a tysiące z nich zginęły

    — powiedział „Dziennikowi Zachodniemu” eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Marek Plura.

    Nawiązał w ten sposób do Dnia Wypędzonych, które obchodzone jest w
    Niemczech. Za ustanowieniem tego święta u kanclerz Angeli Merkel bardzo
    lobbował Związek Wypędzonych i Erika Steinbach osobiście. Udało im
    się i od tego roku jest to niemieckie święto. „Wypędzonym” chodziło o 20
    czerwca, bo dziś jest oenzetowski Światowy Dzień Uchodźcy.

    Kolejny dramat to los Ślązaków, narodu, który przez wiele
    stuleci żył harmonijnie łącząc tożsamość słowiańska i germańska. Po 1945
    roku zmuszano Ślązaków, by wyrzekli się swej tożsamości, by stali się
    Polakami pozostającymi w swoich domach, bądź Niemcami wygnanymi w nieznane

    — dodał Plura. Nie za bardzo wiadomo, co miał na myśli mówić o „harmonijnym życiu” tożsamości słowiańskiej i germańskiej. Kulturkampf, HAKAT-ę za rządów Ottona Bismarcka? A może o latach jeszcze bardziej „harmonijnych”, czyli 1939-45?

    Plura
    już wcześniej, jako poseł Platformy Obywatelskiej, zasłynął. To on
    publicznie opowiedział się za wymianą klasycznych polskich lektur na…
    lektury niemieckie.

    Na dzisiejszy apel Plury odpowiedzieli na forum pod artykułem fani tej „harmonijnej” współpracy:

    My nie wyrzeknymy sie naszygo heimatu A wy poloki
    bydziecie jak nasze starzyki w 1945 kofry pakowac ! To za niedugo
    przidzie - godzina prowdy!

    — napisał jakiś Zefel.

    Dzień Wypędzonych został ustanowiony przez rząd
    niemiecki, a tu okazuje się, że ktoś w Polsce chce to świętować. Na
    dodatek wrzuca się to w dniu, gdy obchodzimy rocznicę przyłączenia
    części Górnego Śląska do Polski. To przedziwna sytuacja. Ale jak tu się
    teraz dziwić, że może to wywołać konflikty na Śląsku, które są następnie
    wykorzystywane do napędzania kolejnych konfliktów przez różne
    środowiska. Trudno to komentować w spokojny sposób

    — mówi dla portalu wPolityce.pl śląski historyk dr Andrzej Krzystyniak.

    Bardzo ostro o słowach Plury mówi jego kolega partyjny – Piotr Spyra, wicewojewoda śląski.

    Absolutnie nie zgadzam się z tymi słowami! Nie zgadzam się z
    dwóch powodów. Po pierwsze, że na Śląsku 20 czerwca jest dniem, w którym
    obchodzimy rocznicę powrotu części Górnego Śląska do Polski.
    Po drugie dlatego, że wysiedleń Niemców nie można traktować jako element
    śląskiej specyfiki czy Tragedii Górnośląskiej. To tragedia niemieckiego
    Wschodu. Dla nas – Górnoślązaków rok 1945 ma wymiar tragiczny, ponieważ
    „wyzwoliciele” traktowali naszych przodków – mówiących piękną śląską
    gwarą, jak Niemców. Wielu z nich zamordowano, innych wywieziono do ZSRS. To budziło gorycz, gniew i było powodem wielu nieszczęść w naszych rodzinach

    — powiedział nam Piotr Spyra.

    Także według niego pomysłodawcom przeniesienia niemieckiego święta na grunt polski chodzi o wywołanie konfliktu narodowościowego na Śląsku.

    Jak się wydaje, ci którzy chcą ustanowić śląski „dzień wypędzonych”
    wywołują świadomy konflikt. Chcą wypchnąć polskość Śląska na margines.

    Próżno szukać w dzisiejszym wydaniu „Dziennika Zachodniego” informacji o
    rocznicy przyłączenia części Górnego Śląska do Polski w 1922 roku. Może
    gdzieś jest, ale skrzętnie ukryta, aby nie rzucała się w oczy
    czytelnika. Nie ma się co dziwić, wszak „DZ” jest własnością Verlagsgruppe Passau…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Nowy szef fundacji założonej

    Nowy szef fundacji założonej przez "Wypędzonych"

    Tygodnik
    "der Spiegel" poinformował, że w przyszłym tygodniu poznamy nazwisko
    nowego szefa Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie.


    steinbach

    Nowy szef fundacji założonej przez "Wypędzonych"



    Tygodnik "der Spiegel" poinformował, że w przyszłym tygodniu
    poznamy nazwisko nowego szefa Fundacji Ucieczka, Wypędzenie,
    Pojednanie.

    Redakcja wymienia historyków Michaela Schwartza i Winfrida Haldera jako kandydatów na wakujące stanowisko.

    Zadaniem powołanej przez Bundestag w
    2008 roku Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie jest utworzenie w
    Berlinie ośrodka dokumentacyjno-informacyjnego poświęconego przymusowym
    wysiedleniom Niemców i innych narodów europejskich w XX wieku.
    Placówka,
    która miała rozpocząć działalność w przyszłym roku, powstanie
    prawdopodobnie dopiero w 2018 roku.

    Poprzedni szef Fundacji, Manfred Kittel,
    odszedł w grudniu ze stanowiska w atmosferze skandalu. Rada naukowa
    fundacji, w której reprezentowani są także polscy historycy, zarzucała
    mu m. in. nadmierne akcentowanie problematyki niemieckich wysiedlonych.

    "Der Spiegel" pisze, że odpowiedzialna
    za politykę kulturalną minister stanu w urzędzie kanclerskim Monika
    Gruetters chce utrzymać nazwisko następcy Kittla w tajemnicy do chwili
    wyboru przez Radę Fundacji.

    Jeden z kandydatów, Schwartz, jest
    bezpartyjnym pracownikiem renomowanego Instytutu Historii Współczesnej w
    Monachium, specjalistą od czystek etnicznych w Indiach, Afryce
    Południowej i na Filipinach. Kontrkandydatem jest konserwatywny historyk
    Halder kierujący obecnie ośrodkiem im. Gerharda Hauptmanna w
    Duesseldorfie, silnie związanym z niemieckimi ziomkostwami.

    Kittel był autorem otwartej w
    listopadzie w Niemieckim Muzeum Historii (DHM) wystawy, pomyślanej jako
    zapowiedź przyszłej ekspozycji stałej. Jego praca spotkała się z ostrą
    krytyką rady naukowej fundacji. Ich zdaniem dyrektor wbrew wcześniejszym
    ustaleniom skoncentrował się na wysiedleniach Niemców, chociaż miały
    one być tylko jednym z wielu elementów ekspozycji. Naukowcy wytknęli mu
    też szereg błędów merytorycznych.

    Spór o upamiętnienie niemieckich ofiar
    przymusowych wysiedleń od wielu lat zatruwa stosunki polsko-niemieckie.
    Inicjatywa zbudowania Centrum przeciwko Wypędzeniom wyszła pod koniec
    lat 90. od ówczesnej szefowej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach.
    Jej propozycja spotkała się z bardzo krytycznym przyjęciem w Polsce i
    Czechach.

    W celu rozwiązania konfliktu w 2005 roku
    odpowiedzialność za projekt, realizowany przez ziomkostwa skupione
    wokół Steinbach, przejął niemiecki rząd. Bundestag powołał do życia
    Fundację Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie i podporządkował ją
    merytorycznie renomowanej placówce naukowej - DHM. Berlin nie zgodził
    się na wejście Steinbach do rady fundacji.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    108. Polscy historycy odchodzą

    Polscy historycy odchodzą z niemieckiej fundacji
    Polscy
    historycy: prof. Krzysztof Ruchniewicz i Piotr Madajczyk zrezygnowali
    z zasiadania w radzie naukowej Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie,
    Pojednanie".
    Naukowcy złożyli rezygnację w reakcji na nominację nowego szefa fundacji - informuje Polskie Radio.

    Nowym dyrektorem fundacji został historyk niemiecki Winfrid Halder.
    Dotychczas kierował on ośrodkiem "Gerhart Hauptmann Haus", który zajmuje
    się pielęgnowaniem pamięci o byłych terytoriach niemieckich
    znajdujących się we wschodniej Europie.
    Decyzja o powołaniu Haldera na nowego szefa fundacji nie spodobała się
    niektórym członkom rady naukowej. Polskie Radio otrzymało list, jaki
    wysłał prof. Ruchniewicz do władz fundacji. Tłumaczy w nim, że nie zna
    nowego dyrektora ani jego naukowych kwalifikacji.

    Fundacja
    "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" pracuje obecnie nad wystawą
    upamiętniającą wysiedlenia jakie miały miejsce w Europie po II wojnie
    światowej. Za powołanie fundacji odpowiada niemiecki rząd, który zrobił
    to, by odpowiedzieć na działalność Związku Wypędzonych.

    Związek
    Wypędzonych kilka lat temu chciał utworzyć tzw. "Centrum przeciwko
    Wypędzeniom" i swoimi działaniami doprowadził do ostrych spięć
    w relacjach polsko-niemieckich.

    Fundacja "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie"


    Federalna Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie została powołana
    do życia 30 grudnia 2008 r. w Berlinie, jako niesamodzielna fundacja
    prawa publicznego. Podmiotem prowadzącym jest Niemieckie Muzeum
    Historyczne w Berlinie.

    Celem Fundacji Ucieczka, Wypędzenie,
    Pojednanie jest podtrzymywanie w duchu pojednania pamięci o ucieczkach
    i wypędzeniach w XX wieku w kontekście drugiej wojny światowej oraz
    w kontekście narodowosocjalistycznej polityki ekspansji i eksterminacji.
    Ucieczka i wypędzenie Niemców postrzegane są na tle europejskich
    wypędzeń w XX wieku.

    Centrum Wystaw, Informacji i Dokumentacji
    będzie zlokalizowane w Deutschlandhaus przy Anhalter Bahnhof w Berlinie,
    pochodzącym z lat dwudziestych XX wieku budynku, znajdującym się pod
    ochroną konserwatora zabytków.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. Bundestag ma dziś wybrać nową

    Bundestag ma dziś wybrać nową radę ds. wypędzonych

    Bundestag ma dziś
    wybrać nową Radę Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Po tym, jak
    na jej czele stanął w poniedziałek  historyk z Duesseldorfu Winfrid
    Halder, z rady fundacji wycofało się kilka osób – w tym jej przewodniczący Stefan Troebst i dwóch naukowców z polski.

    Troebst w rozmowie z PAP
    wyraził obawę, że nowy dyrektor też będzie kładł akcent na problemach
    niemieckich wypędzonych kosztem zagadnień międzynarodowych, co zrobi
    “fatalne wrażenie” w Polsce. Zwrócił uwagę na próby całkowitego
    pominięcia rady naukowej w procesie wyboru dyrektora.

    Historyk prof. Mieczysław Ryba mówi, że
    wybór nowego szefa fundacji wpisuje się w prowadzoną od lat politykę
    części środowisk historycznych w Niemczech.

    -
    Zdecydowanie, mamy do czynienia z działaniem, które przeakcentowuje
    cierpienia ofiar niemieckich kosztem pokazania tego, czym była polityka
    przesiedleń, wysiedleń i mordów, a zarazem zbrodni dokonywanych w czasie
    okupacji przez Niemców na różnych narodowościach, w tym na Polakach.
    Kwestia przesiedleń czy wysiedleń jest dla Niemców takim „alibi
    historycznym” ku temu, żeby się deklarować czy żeby pokazywać się w
    świecie jako naród ofiar, a nie jako naród zbrodniarzy
    – powiedział prof. Mieczysław Ryba.

    Spór o upamiętnienie niemieckich ofiar
    przymusowych wysiedleń przez wiele lat zatruwał stosunki
    polsko-niemieckie. Inicjatywa zbudowania Centrum przeciwko Wypędzeniom
    wyszła pod koniec lat ‘90 od ówczesnej szefowej Związku Wypędzonych
    Eriki Steinbach. Jej propozycja spotkała się z bardzo krytycznym
    przyjęciem w Polsce i Czechach.

    Powraca temat roszczeń żydowskich wobec Polski

    W Amerykańskim kongresie powraca temat roszczeń żydowskich wobec
    Polski. Grupa 46 kongresmenów naciska na Departament Stanu.
    200 miliardów złotych –
    takiej kwoty oczekują od Polski niektóre środowiska żydowskie. Ma to być
    rekompensata za majątek należący, przed II wojną światową, do Żydów , a
    potem przejęty przez Niemców, następnie komunistów, a obecnie
    użytkowany przez państwo polskie lub polskich obywateli. Zwrotu tych
    majątków lub wypłaty rekompensat domaga się 46 Kongresmenów. W liście do
    sekretarza Stanu Johna Kerrego, piszą:

    „70 lat po holokauście i 25 lat
    po upadku żelaznej kurtyny istotny odsetek nieruchomości niegdyś
    należących do Żydów, skonfiskowanych przez nazistów i ich kolaborantów
    podczas holokaustu, nie został zwrócony prawowitym właścicielom lub ich
    spadkobiercom”

    List, podpisany zarówno przez demokratów
    jak i republikanów, odnosi się do deklaracji z Terezina z 2009 roku.
    Postuluje ona jak najszybsze uregulowanie kwestii majątków należących do
    gmin wyznania mojżeszowego i organizacji żydowskich. Problem w tym, ze
    te sprawy w Polsce reguluje ustawa z 1997 r. Gminy żydowskie odzyskały
    już majątek i to wielokrotnie większy od ich potrzeb. Dziś wspólnota
    mojżeszowa liczy kilka tysięcy osób. Przed wojną było to  ponad 3
    miliony. Autorzy listu odnoszą się tez do majątków prywatnych należących
    do żydów.

    -
    Przedwojenna Rzeczpospolita miała 35 mln obywateli. To byli obywatele
    Polscy różnych narodowości. Polska była krajem wielu mniejszości
    narodowych. Bardzo trudne jest teraz takie klasyfikowanie mienia ze
    względu na narodowość –
    powiedział europoseł Janusz Wojciechowski.

    Wykład Komorowskiego – gorzej niż niezręcznie
    Wydawało się, że pożegnanie Bronisława Komorowskiego z Niemcami będzie niezręczne. Rzeczywistość okazała się znacznie gorsza.

    Jerzy Haszczyński,

    Polski prezydent zaangażował się ponad miarę w uprawianie niemieckiej polityki historycznej.

    Wczoraj,
    nie znając treści wygłoszonego w Berlinie w środę wieczorem wykładu,
    napisałem, że wpisuje się on w obchody rocznicowe nieudanego zamachu na
    Adolfa Hitlera z 20 lipca 1944 r
    . i kreowanie głównego spiskowca
    Clausa von Stauffenberga na symbol niemieckiego oporu przeciwko
    Führerowi. A przecież poglądy von Stauffenberga na temat Polaków czy
    Żydów były niemal wzorcowo hitlerowskie, on po prostu chciał szybciej
    skończyć wojnę i zmniejszyć liczbę niemieckich ofiar.

    I o tych poglądach, które „dzisiaj trudno akceptować", Komorowski
    nawet wspomniał, ale nie powstrzymało go to od wymienienia jednym tchem
    Polskiego Państwa Podziemnego, Armii Krajowej i spiskowców pod wodzą
    pułkownika von Stauffenberga. Wszyscy reprezentowali „jaśniejszą stronę
    europejskiej historii". A von Stauffenberg to chyba nawet najjaśniejszą,
    bo, jak powiedział prezydent Polski, odwaga Niemców sprzeciwiających
    się nazizmowi była „często nieporównywalna z niczym innym".

    Użycie w odniesieniu do wydarzeń drugiej wojny światowej określenia
    „nieporównywalna z niczym innym" budzi kontrowersje, a gdy jest
    jednocześnie pochwałą Niemców, to już tylko oburzenie.

    Bronisław Komorowski wykazał się całkowitym brakiem wrażliwości, nie
    wyciągnął żadnych wniosków z gniewnych reakcji w Polsce, które wywołują
    słowa o „polskich obozach" czy zrównywanie Polaków z niemieckimi
    nazistami. Nie zrozumiał wieloletniego polsko-niemieckiego sporu o
    centrum wypędzeń, w którym nasi sąsiedzi chcieli w jednym szeregu
    umieścić ofiary i sprawców.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. "Lobby wypędzonych w

    (..)

    Czy należy spodziewać się w Polsce ataków na Fundację, którą łączy się z osobą Eriki Steinbach i na planowaną wystawę?


    - Takie reakcje, oczywiście, już były i dobrze, że to zauważono i
    zainteresowano się tą problematyką. Ale oczywiście to nie jest już ta
    temperatura dyskusji, jaka jeszcze była przed kilku laty. Warto przede
    wszystkim chyba podkreślić jedną rzecz, że ta wystawa tak czy siak po
    prostu powstanie. O tym jesteśmy przekonani. Natomiast rzeczą bardzo
    istotną jest to, co ona będzie pokazywać. Dlatego bardzo się cieszę, że
    być może zanim powstanie ta wystawa, w Gdańsku będzie prezentowana
    wystawa poświęcona II wojnie światowej i jej skutkom.


    Poza tym nasze gremium naukowe podkreślało, że reprezentujemy
    Bundesstiftung, czyli Fundację Federalną. Nie reprezentujemy natomiast -
    co nas niejednokrotnie dziwiło i być może wynikało po prostu z
    niewiedzy dziennikarzy - ani Eriki Steinbach, ani Centrum i na pewno nie
    chcemy budować muzeum wypędzeń. To, co chcieliśmy stworzyć, to przede
    wszystkim nowoczesne centrum informacji, dokumentacji migracji w XX
    wieku. I to jest trochę coś więcej. Czyli nie chcieliśmy poprzestać na
    problemie wysiedlenia, wypędzenia Niemców itd., ale przede wszystkim
    pokazać szerszy kontekst tych przymusowych migracji w całym XX wieku.
    Tym bardziej, że w końcu także i dzisiaj jesteśmy konfrontowani z tym
    problemem. I to nie jest jakaś rzecz historyczna, tylko taka, która się
    dzieje na co dzień. I zastanawiając się w naszym gronie, kto mógłby być
    następcą dyr. Kittela, szukaliśmy też osoby, która ma szersze spojrzenie
    na tę problematykę, byłaby otwarta na to, co się dzisiaj dzieje, a nie
    tylko zamknięta właśnie w tej historycznej problematyce dotyczącej
    jednego z aspektów historii Niemiec.

    * Prof. Krzysztof
    Ruchniewicz jest renomowanym polskim historykiem specjalizującym się w
    historii najnowszej, historii Niemiec, stosunkach polsko-niemieckich w
    XX w., integracji europejskiej, dziejach Polaków w Niemczech,
    międzynarodowych badaniach podręcznikowych, jest dyrektorem Centrum
    Studiów Niemieckich i Europejskich im. W. Brandta Uniwersytetu
    Wrocławskiego

    Artykuł pochodzi z serwisu ''Deutsche Welle''

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. Niemiecka prasa: „Polacy kochają Merkel.

    http://wpolityce.pl/swiat/260345-niemiecka-prasa-polacy-kochaja-merkel-d...

    Na łamach „Südwest Presse” Jens Mattern pisze, a raczej pisał (artykuł został dziś zdjęty ze strony internetowej SWP po fali skarg ze strony Polaków w Niemczech-red.) o podziwie, jakim Polacy darzą niemiecką kanclerz, zaznaczając, że do lamusa historii trafił już stereotyp „ohydnego Niemca”.

    Nawet narodowo-konserwatywna opozycyjna partia PiS przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi jak dotąd nie podejmuje antyniemieckiej retoryki. Jak wynika z sondaży Angela Merkel jest najpopularniejszym zagranicznym politykiem

    —pisze autor artykułu i przypomina, że podziw Polaków idzie tak daleko, że magazyn ‘Wprost” w 2013 r. okrzyknął niemiecką kanclerz „Człowiekiem Roku”, ponieważ była czynnikiem stabilizującym UE w kryzysie finansowym.

    Przed dziesięciu laty wyglądało to jeszcze zupełnie inaczej

    —czytamy w artykule „Polacy podziwiają Merkel”. Posłanka CDU do Bundestagu Erika Steinbach była „ohydną Niemką” i prasa przedstawiała ją wręcz w pozie dominy w esesmańskim mundurze. Wtedy pełniła jeszcze funkcję szefowej Związku Wypędzonych i napierała na budowę „Centrum przeciwko Wypędzeniom”. Mattern zaznacza, że „Polacy obawiali się, że ktoś chce wepchnąć ich w rolę sprawców”.

    Dopiero, kiedy wpływy Steinbach w 2008 r. zmalały, sytuacja się odprężyła. Polska, która w latach 1939-1945 przeżyła hitlerowską okupację, reagowała bardzo wrażliwie, kiedy niemiecka prasa nieopacznie używała pojęcia ‘polskie obozy koncentracyjne’, który jakby ściemniać miał winę Niemców za Holokaust

    —dodaje. Autor twierdzi, że większość Polaków już się nie boi potęgi Niemiec. Były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w 2011 r. w Berlinie w odniesieniu do kryzysu euro powiedział wręcz, że mniej boi się niemieckiego przywództwa niż niemieckiej bezczynności.

    Jednak w obecnej chwili nawet niemiecka polityka wobec Grecji nikogo nad Wisłą specjalnie nie wzrusza. Polacy na własnej skórze doświadczyli po przełomie 1989 roku, co znaczy zaciskanie pasa

    —przekonuje publicysta „SWP”.

    Ryb, swp.de, Deutsche Welle

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Ale żenada! Bartoszewski kolejnym dobrem narodowym?

    bartoszewskiKPRM2608


    KPRM zachęca: Polacy! Nadsyłajcie fotografie. Powstanie mozaika – Wielki Portret Bartoszewskiego.

    Rząd zapowiada kolejne Dni Otwarte w KPRM. Okazuje się, że tym razem głównym bohaterem, istnym dobrem narodowym jest zmarły niedawno tzw. profesor Władysław Bartoszewski. Z okazji dni otwartych Kancelaria zaprasza do żenującej akcji - Wielki Portret Władysława Bartoszewskiego.

    Jak informuje KPRM,
    wystarczy załadować swoje zdjęcie portretowe, wpisać adres e-mail i
    gotowe, zaś zdjęcie można przesyłać od środy, 26 sierpnia, od godz. 10,
    do niedzieli, 6 września, do godz. 23.59. „Z nadesłanych fotografii
    powstanie mozaika – Wielki Portret Władysława Bartoszewskiego” - czytamy
    w komunikacie Kancelarii.

    Istna mozaika wdzięczności będzie prezentowana w Kancelarii Premiera podczas Dni Otwartych oraz na stronie Dniotwarte.premier.gov.pl.

    Hołd oddany
    Bartoszewskiemu ma być jednym ze sposobów uczczenia zmarłego urzędnika.
    Na gości KPRM czeka również „wyjątkowa wystawa o Władysławie
    Bartoszewskim”. Bartoszewski zapewne będzie traktowany jednostronnie,
    tak samo, jak PO traktowała go za życia. Wystawa o tytule „Bartoszewski
    1922 – 2015 Więcej niż przyzwoitość” - jak pisze KPRM - to opowieść o świadku historii
    i dwudziestowiecznej Polsce. „O niezwykłym człowieku, który mówił dużo i
    mądrze. O poczuciu humoru, które pozwalało budować mosty między
    narodami” - pisze KPRM.

    Ciekawe czy na tej
    wystawie znajdzie się miejsce dla obrażania przez Bartoszewskiego części
    Polaków, których nazywał „bydłem”, czy znajdzie się jego milczenie w
    Knessecie, gdy Żydzi obrażali Polaków i oskarżali ich o
    Holokaust, czy też wyśmiewanie się z tego, że Jarosław Kaczyński nie ma
    rodziny – co miało miejsce w 2010 roku, niedługo po tragedii
    smoleńskiej. Bartoszewski ma oprócz blasków różne cienie w postawie i
    działaniu. Jednak dla PO był jednoznacznie pozytywny.

    I zapewne dlatego KPRM organizuje żenującą
    akcję budowy ogólnonarodowego portretu Władysława Bartoszewskiego.
    Polaku stań się choć kawałkiem wielkiego „autorytetu” zachęca KPRM.
    Żenada...

    https://dniotwarte.premier.gov.pl/

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Bartoszewski przedsmakiem

    CIR: Wielki Portret Władysława Bartoszewskiego – już tylko 5 dni na przesłanie zdjęć
    Tylko do niedzieli, 6 września, Kancelaria Premiera zbiera zdjęcia, z
    których powstanie niezwykła mozaika – Wielki Portret Władysława
    Bartoszewskiego. Internauci mogą przesyłać swoje fotografie na stronie http://dniotwarte.premier.gov.pl,
    a cała akcja to przedsmak wrześniowych Dni Otwartych w Kancelarii,
    których bohaterem jest w tym roku Władysław Bartoszewski. Podczas
    wrześniowych Dni Otwartych będzie można również obejrzeć wystawę
    „Bartoszewski 1922 – 2015. Więcej niż przyzwoitość”. To opowieść o
    świadku historii i dwudziestowiecznej Polsce. O niezwykłym człowieku,
    który mówił dużo i mądrze. O poczuciu humoru, które pozwalało budować
    mosty między narodami.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. Oświadczenie MSZ Polski i

    Oświadczenie MSZ Polski i Niemiec ws. przyznania Nagrody Polsko-Niemieckiej za 2015 r. (komunikat)

    - MSZ informuje:

    Ministrowie Spraw Zagranicznych Polski i Niemiec z zadowoleniem przyjęli decyzję Członków Komitetu Nagrody Polsko-Niemieckiej o przyznaniu jej pośmiertnie ministrowi Władysławowi Bartoszewskiemu.

    Nagroda dla ministra Bartoszewskiego, jako jednego z głównych architektów polsko-niemieckiego pojednania, stanowi uznanie dla jego wielkich zasług dla rozwoju przyjaznych stosunków dwustronnych.

    W skład Komitetu wchodzi po 5 osobistości z Polski i Niemiec. Współprzewodnicząca Komitetu po stronie polskiej - podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys wskazała, że Nagroda jest uhonorowaniem wieloletniego zaangażowania ministra Bartoszewskiego w kształtowanie trwałych, dobrosąsiedzkich relacji polsko-niemieckich.

    Dietmar Woidke, Współprzewodniczący Komitetu po stronie niemieckiej, podkreślił natomiast, że decyzję o przyznaniu Nagrody ministrowi Bartoszewskiemu Komitet podjął jednogłośnie.

    Uroczysta ceremonia wręczenia Nagrody spadkobiercom ministra Bartoszewskiego przez Ministrów Spraw Zagranicznych Polski i Niemiec odbędzie się w 2016 roku, w którym będziemy obchodzić 25. rocznicę podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy - dokumentu o fundamentalnym znaczeniu dla współczesnych relacji polsko-niemieckich. Ministrowie uznali, że rocznica ta będzie stanowić znakomitą okazję dla uczczenia pamięci o Władysławie Bartoszewskim.

    Nagroda Polsko-Niemiecka, wręczana przez Ministrów Spraw Zagranicznych obu krajów, jest najważniejszym wyróżnieniem przyznawanym w relacjach polsko-niemieckich.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. „Władysław Bartoszewski był


    „Władysław Bartoszewski był bohaterem polskiej historii”. Otwarto wystawę poświęconą profesorowi.


    Chcemy odtworzyć to, co dla nas bardzo cenne i przypomnieć wyjątkowego
    człowieka. Człowieka, z którym miałam zaszczyt pracować przez kilka...
    więcej

    Chcieliśmy przedstawić postać prof. Władysława Bartoszewskiego, który
    zmarł w kwietniu tego roku, a dosłownie do ostatnich dni pracował w
    kancelarii jako pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego.
    Wystawa opowiada o całym jego życiu, ale nie w sposób linearny.
    Podzieliliśmy ją na trzy części, które obrazują dzieła jego życia –
    powiedział kurator wystawy Cyryl Skibiński.
    Wystawa „Bartoszewski 1922 – 2015. Więcej niż przyzwoitość” to główna atrakcja II edycji Dni Otwartych w Kancelarii Premiera, które potrwają do 27 września.

    "Szedł zawsze prostą drogą i mówił, że „dobre zawsze wraca”, ale też „warto w życiu być przyzwoitym” i tej zasady bardzo mocno się trzymał" – wspominała premier Ewa Kopacz. Szefowa rządu podkreśliła, że pomimo doznanych krzywd Władysław Bartoszewski był architektem budowania pojednania polsko-niemieckiego. "Był człowiekiem, który mówił, że trzeba wybaczać. Był budowniczym Europy" – powiedziała.


    Fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie bardziej europejska? Ma być nakierowana na pojednanie


    Niemiecka minister stanu ds. kultury Monika Gruetters opowiedziała się w piątek za nadaniem sparaliżowanej dymisjami Fundacji...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    116. Wezwanie ambasadora Niemiec

    fot. PAP/Radek Pietruszka/ec.europa.eu


    Wezwanie ambasadora Niemiec do MSZ to jasny sygnał: Polska nie jest „brzydką panną na wydaniu”!


    Waszczykowski nie mógł postawić na dywaniku
    aroganta Schulza, ale widok potykającego się na schodach MSZ Rolfa
    Nikela też pójdzie w świat. Będzie świadczył o tym, że nie pozwolimy
    sobą w Europie pomiatać.

    Komisja Europejska łagodzi stanowisko wobec Warszawy? "Utrata Polski byłaby błędem"

    Niemiecki komisarz został upomniany przez przewodniczącego Komisji
    Europejskiej za negatywne wypowiedzi dotyczące Polski. Tak mówią
    nieoficjalnie unijni urzędnicy.

    Szef Komisji Europejskiej upomina komisarza Guenthera Oettingera za krytykę Polski

    Unijni
    urzędnicy nieoficjalnie przyznają, że szef Komisji Europejskiej,
    Jean-Claude Juncker upomniał komisarza Guenthera Oettingera za krytykę
    Polski. Zdaniem Junckera, takie słowa nie powinny paść.
    Rzecznik rządu Niemiec: Nie rozważamy nałożenia sankcji na Polskę
    Steffen
    Seibert, rzecznik niemieckiego rządu poinformował, że Niemcy
    nie rozważają możliwości zastosowania wobec Polski sankcji. Ich
    wprowadzenie było sugerowane jako konsekwencja przyjętych ostatnio
    nowelizacji ustaw o mediach publicznych i...


    Szymański: "Byłoby dobrze, aby relacje polsko-niemieckie nie padały ofiarą nadpobudliwości niektórych polityków"


    "Z entuzjazmem przyjmujemy informacje,
    które płyną do nas w ostatnich dniach z Brukseli i Berlina. Świadczą one
    o tym, że dla wielu polityków europejskich pewne sprawy są lepiej
    rozumiane niż do tej pory".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    117. Bartoszewski, ks. Zieja i

    Fot. wPolityce.pl


    Bartoszewski, ks. Zieja i rtm. Pilecki - będą nowi patroni drzewek w Ogrodzie Sprawiedliwych

    ładysław Bartoszewski, Witold Pilecki i ks. Jan Zieja to patroni kolejnych drzewek w warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych, które zostaną posadzone w tym roku - ogłoszono podczas gali w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

    Władysław Bartoszewski podczas okupacji był członkiem Rady Pomocy Żydom „Żegota”. Prof. Adam Daniel Rotfeld przypomniał w niedzielę, że Bartoszewski kierował się w życiu zasadami chrześcijańskimi i często powracał do słów, które po zwolnieniu z Auschwitz skierował do niego ks. Jan Zieja:

    Nie lituj się nad sobą, bo nie po to Bóg cię ocalił, żebyś rozmyślał o swoich trudnościach i problemach, tylko po to, żebyś dawał świadectwo prawdzie, po drugie, żebyś wiedział, jak straszne mogą być losy ludzi. I żebyś robił wszystko, żeby uchronić innych ludzi od takich okropności.

    Słowa te, jak podkreślał Rotfeld, stały się dla Bartoszewskiego drogowskazem na całe życie; za doznane zło odpłacał dobrem - był orędownikiem pojednania pomiędzy Polską a Niemcami i stał się w tej kwestii człowiekiem -instytucją.

    W oczach współczesnych Władysław Bartoszewski wyznaczał standardy męstwa, moralności w życiu publicznym i przyzwoitości. Zachęcał do postaw nacechowanych odwagą cywilną. Postulował, by młodym pokoleniom wpajać przekonanie, że warto trwać przy swoich zasadach - nawet wtedy, gdy jest to trudne i bolesne. Swoim życiem potwierdzał, że warto być przyzwoitym. Był dla kilku pokoleń swoistą latarnią morską, która żeglowaniu przez życie wyznacza trwale linię podziału między dobrem a złem

    — mówił Rotfeld.

    Kolejny patron drzewka w warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych to rotmistrz Witold Pilecki - żołnierz AK, który celowo dał się aresztować w ulicznej łapance i uwięzić w obozie koncentracyjnym Auschwitz, aby zebrać informacje na temat jego funkcjonowania i zorganizować tam ruch oporu. Był więziony w obozie 2 lata i 9 miesięcy. Wszystkie jego raporty dotarły do dowództwa AK, ale do uwolnienia więźniów nie doszło - podziemie nie było w stanie podołać organizacyjnie akcji uwolnienia setek tysięcy osób przebywających na terenie obozu. Sam Pilecki uciekł z obozu, brał potem udział w powstaniu warszawskim. Po wojnie został aresztowany przez UB i po wielomiesięcznym śledztwie został zamordowany 25 maja 1948 roku. Spoczął w nieznanym grobie.

    W tym roku w warszawskim Ogrodzie Sprawiedliwych zostanie także posadzone drzewko pamięci księdza Jana Zieji. Już w 1931 roku w pracy „Res sacra Homo” ks. Jan Zieja spisał zasady, których zobowiązywał się przestrzegać całe życie:

    Każdego człowieka, bez różnicy wiary, narodowości, stanowiska społecznego i domniemanej wartości moralnej, będziemy uważali za brata, szczerze i konsekwentnie potwierdzając to uczynkami swoimi.

    Podczas okupacji Jan Zieja współpracował z Radą Pomocy Żydom „Żegota”, był kapelanem Komendy Głównej AK. Po wojnie był rektorem warszawskiego kościoła sióstr wizytek na Krakowskim Przedmieściu. Gdy w 1976 roku zawiązał się Komitet Obrony Robotników, ks. Zieja był jego członkiem.

    Ksiądz Jan Zieja na wszystkich etapach życia występował w obronie najsłabszych, krzywdzonych i prześladowanych a zarazem - przeciwko nienawiści, która rodzi się zwykle doświadczanych represji. Sprawiedliwej postawie księdza towarzyszyła odwaga formułowania swoich racji. Ks. Zieja - żywy dowód na istnienie Boga - stał się uosobieniem prawdy

    — mówił Zbigniew Gluza, prezes Fundacji Ośrodka KARTA.

    W czerwcu 2014 roku na skwerze im. generała Jana Jura-Gorzechowskiego na warszawskiej Woli otworzono pierwszy w Polsce Ogród Sprawiedliwych. Co roku sadzone są tutaj drzewka dedykowane tym w Europie i poza nią, którzy ratowali życie innych lub występowali w obronie ludzkiej godności - w czasie nazizmu i komunizmu, ludobójstw, masowych mordów, zbrodni przeciw ludzkości, popełnionych w XX i XXI wieku. Towarzyszące im symboliczne kamienie opatrywane są inskrypcjami wyjaśniającymi za jaki czyn dana osoba została uhonorowana.

    Jako pierwsi w warszawskim Ogrodzie upamiętnieni zostali: Marek Edelman, Magdalena Grodzka-Gużkowska, Jan Karski, Antonia Locatelli, Tadeusz Mazowiecki, Anna Politkowska. Rok później - w kwietniu 2015 roku w Ogrodzie Sprawiedliwych posadzono drzewka Petrowi Hryhorence, Hasanowi Mazharowi i Nelsonowi Mandeli.

    Europejski Dzień Pamięci o Sprawiedliwych - święto obchodzone 6 marca - ustanowione zostało 10 maja 2012 przez Parlament Europejski. Ma na celu uhonorowanie pamięci osób, które sprzeciwiały się reżimom totalitarnym i masowym zbrodniom w XX i XXI w. 6 marca przypada rocznica śmierci Mosze Bejskiego (ur. w 1921 w Działoszycach) - inicjatora Ogrodów Sprawiedliwych w Jerozolimie oraz współtwórcy definicji „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

    Europejski Dzień Pamięci o Sprawiedliwych został ustanowiony decyzją Parlamentu Europejskiego z inicjatywy włoskiego Komitetu Światowego Ogrodu Sprawiedliwych - Gariwo. Organizacja ta postuluje utworzenie na całym świecie Ogrodów Sprawiedliwych na wzór ogrodu w Yad Vashem w Jerozolimie, gdzie uhonorowane są osoby, które ratowały Żydów w czasie Holokaustu. Dotąd utworzono Ogrody Sprawiedliwych m.in. w Armenii, Bośni, Rwandzie, Włoszech i Francji.

    Parlament Europejski podjął tę inicjatywę, by pojęcie „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, odnoszące się do ludzi pomagającym Żydom w okresie Holokaustu, rozszerzyć na cały świat i na inne tego typu zjawiska. Za „Sprawiedliwych” twórcy idei Europejskiego Dnia Pamięci uważają osoby, które ryzykowały własnym życiem, aby ocalić innych oraz tych, którzy występowali w obronie ludzkiej godności w okresie totalitaryzmu nazistowskiego i komunistycznego, w czasie ludobójstw i masowych mordów oraz wszystkich zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych w XX i XXI wieku. Ma on cel głównie edukacyjny, promujący postawy sprzeciwu wobec reżimów i pomocy osobom szykanowanym.

    Inicjatywa Muzeum Historii Żydów Polskich dziwi. Wygląda na to, że Bartoszewski jest dla MHŻP takim samym bohaterem jak zamordowany przez komunistów ochotnik do Auschwitz rtm. Pilecki. A może nawet Bartoszewski miał zdaniem MHŻP więcej zasług? W relacji nie ma wzmianki o laudacji na cześć Pileckiego. Nie było jej? Dziwi również próba rozmycia zjawiska pomagania Żydom podczas II wojny światowej na zjawiska pomocy wszystkim pomagającym ofiarom ludobójstwa. Czyżby komuś przeszkadzał fakt, że „Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata” ratujący Żydów przed Holokaustem to głównie Polacy?

    KL,PAP

    Gala "Sprawiedliwi 2016" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

    Gala "Sprawiedliwi 2016" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

     


    - Niezależnie od prawnych i państwowych gwarancji, respekt dla praw
    moralnych musi być głęboko zakorzeniony w ludzkich sumieniach – mówił
    minister Wojciech Kolarski na gali "Sprawiedliwi 2016”, która odbyła się
    w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

    Gala "Sprawiedliwi 2016" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. Niemiecka ambasada


    fot. Twitter/Amb_Niemiec

    Niemiecka ambasada uhonorowała Władysława Bartoszewskiego. Główna sala otrzymała jego imię

    W sali im. prof. Bartoszewskiego będą odbywać się najważniejsze spotkania organizowane przez niemiecką ambasadę.


    We wtorek w Teatrze Polskim odbędzie się dedykowana pamięci Władysława Bartoszewskiego debata zatytułowana "Warto być przyzwoitym, czyli o tym jak zachować przyzwoitość w nieprzyzwoitym świecie?". Wydarzenie objęła patronatem TVN24. X Publiczna Debata Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita i Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana przy współudziale Polskiego PEN Clubu odbędzie się we wtorek (26.04) w Teatrze Polskim (Scena Kameralna, wejście od ul. Sewerynów). Początek o godz. 17.45. Transmisję można będzie śledzić na portalu tvn24.pl. Do debaty wprowadzą Stanisław Obirek (teolog i historyk) i prof. Monika Płatek (prawniczka). Później głos zabierze publiczność. Dyskusję poprowadzi Iwona Smolka. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/debata-stowarzyszenia-otwarta-r...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. KOD chce wystawić pomnik

    KOD chce wystawić pomnik Bartoszewskiemu! Akcji patronują Michnik, Lis, Komorowski, Niesiołowski… Monument stanie na Krakowskim Przedmieściu?


    fot. Wikimedia Commons/CC BY-SA 2.0/Sławek/Heinrich-Böll-Stiftung/CC BY-SA 3.0 pl/Michał Józefaciuk
    fot. Wikimedia Commons/CC BY-SA 2.0/Sławek/Heinrich-Böll-Stiftung/CC BY-SA 3.0 pl/Michał Józefaciuk

    Kpiny z godnego upamiętnienia śp. Lecha Kaczyńskiego
    i pozostałych ofiar tragedii smoleńskiej nie przeszkadzają szerokiemu
    obozowi „obrońców demokracji” inicjować budowy innego pomnika. Aktywiści
    KOD, wsparci wieloma tuzami establishmentu III RP ogłaszają zbiórkę funduszy na budowę monumentu Władysława Bartoszewskiego.

    Zła zmiana minie. Wtedy z państwa PiS również pozostaną tylko złe wspomnienia i niechciane pomniki

    — szydził niedawno Adam Szejnfeld.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Szejnfeld
    porównuje upamiętnienie ofiar 10/04 do monumentu Lenina!? „Zła zmiana
    minie. Pozostaną tylko niechciane pomniki”. Szczyt szyderstwa!

    Pomnik Prezydenta RP, który zginął
    na obcej ziemi jest, wedle tej narracji „niechciany”, natomiast wielce
    pożądany okazuje się pomnik Władysława Bartoszewskiego, który o Lechu
    Kaczyńskim i jego bracie sprawującym urząd premiera, mówił m.in.:

    Nie mam zamiaru patrzeć, jak jedna rodzina niszczy kraj.
    Co do premiera, to w swoim życiu podobno
    był raz za granicą w toalecie we Frankfurcie. Mówię podobno, bo być może
    był tam dwa razy. Zresztą nawet gdyby był na pięciu
    wycieczkach z Orbisem czy Gromadą, nie powinien zajmować
    się sprawami zagranicznymi.

    Tymczasem inicjatorzy budowy pomnika Bartoszewskiego ogłaszają się na Facebooku pod hasłem „Warto być przyzwoitym”.

    My niżej podpisani, Członkowie Założyciele Komtetu Społecznego, chcąc
    upamiętnić wyjątkowe zasługi profesora Władysława Bartoszewskiego,
    wybitnego dyplomaty, polityka, dziennikarza, społecznika, Sprawiedliwego
    Wśród Narodów Świata, dla rozwoju demokracji w Polsce oraz umacniania
    dialogu miedzy narodami, powołaliśmy Komitet Społeczny Budowy Pomnika
    Władysława Bartoszewskiego przy Komitecie Obrony Demokracji

    — piszą.

    Kpiny z godnego upamiętnienia śp. Lecha Kaczyńskiego
    i pozostałych ofiar tragedii smoleńskiej nie przeszkadzają szerokiemu
    obozowi „obrońców demokracji” inicjować budowy innego pomnika. Aktywiści
    KOD, wsparci wieloma tuzami establishmentu III RP ogłaszają zbiórkę funduszy na budowę monumentu Władysława Bartoszewskiego.

    Zła zmiana minie. Wtedy z państwa PiS również pozostaną tylko złe wspomnienia i niechciane pomniki

    — szydził niedawno Adam Szejnfeld.

    Pomnik Prezydenta RP, który zginął
    na obcej ziemi jest, wedle tej narracji „niechciany”, natomiast wielce
    pożądany okazuje się pomnik Władysława Bartoszewskiego, który o Lechu
    Kaczyńskim i jego bracie sprawującym urząd premiera, mówił m.in.:

    Nie mam zamiaru patrzeć, jak jedna rodzina niszczy kraj.
    Co do premiera, to w swoim życiu podobno
    był raz za granicą w toalecie we Frankfurcie. Mówię podobno, bo być może
    był tam dwa razy. Zresztą nawet gdyby był na pięciu
    wycieczkach z Orbisem czy Gromadą, nie powinien zajmować
    się sprawami zagranicznymi.

    Tymczasem inicjatorzy budowy pomnika Bartoszewskiego ogłaszają się na Facebooku pod hasłem „Warto być przyzwoitym”.

    My niżej podpisani, Członkowie Założyciele Komtetu Społecznego, chcąc
    upamiętnić wyjątkowe zasługi profesora Władysława Bartoszewskiego,
    wybitnego dyplomaty, polityka, dziennikarza, społecznika, Sprawiedliwego
    Wśród Narodów Świata, dla rozwoju demokracji w Polsce oraz umacniania
    dialogu miedzy narodami, powołaliśmy Komitet Społeczny Budowy Pomnika
    Władysława Bartoszewskiego przy Komitecie Obrony Demokracji

    — piszą.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. Kontrowersje wokół pomnika

    Kontrowersje wokół pomnika prof. Bartoszewskiego w Sopocie


    Pomnik prof. Władysława Bartoszewskiego ma stanąć w Sopocie dopiero
    za dwa lata, ale już budzi ogromne kontrowersje. To zagrywka czysto
    polityczna- tak o pomyśle budowy pomnika mówią radni PiS.
    - Władysław Bartoszewski, z całym szacunkiem dla pozytywnych działań,
    które w swoim życiu podejmował, nie jest postacią, której powinniśmy
    stawiać pomnik - twierdzi Michał Stróżyk, radny PiS w Sopocie. -
    Pamiętam, jak zawiązał się komitet budowy pomnika Marii i Lecha
    Kaczyńskich. Wówczas prezydent Karnowski mówił, że w mieście jest już
    dość pomników, tym bardziej tych, które budzą kontrowersje. Nie rozumiem
    więc, czemu teraz zmienił zdanie. Pod koniec swojego życia profesor
    Bartoszewski obrzucał przedstawicieli mojego ugrupowania ciężkimi
    inwektywami. Jeżeli mamy stawiać pomnik, to komuś takiemu jak Witold
    Pilecki. Tego rodzaju postaci należy upamiętniać.

    Profesor Bartoszewski był wielkim Polakiem. Rozmowa ze Sławomirem
    Rybickim

    Wśród pomysłodawców budowy monumentu prof. Bartoszewskiego znalazły się
    osoby ściśle związane z Komitetem Obrony Demokracji na Pomorzu. Gorącym
    orędownikiem tej idei, rzeczywiście, jest także Jacek Karnowski. Jak
    tłumaczą radni PiS, to właśnie z powodu jawnej niechęci prezydenta
    Sopotu do partii rządzącej oraz jego uczestnictwa w demonstracjach KOD
    pomysł budowy pomnika traktują jako zagrywkę czysto polityczną.

    - Celem jest podsycenie atmosfery konfliktu - mówi Piotr Meler, radny
    PiS w Sopocie. - Moment, w którym pan prezydent zaangażowany jest w
    uliczne protesty i w jakąś próbę obalenia władzy, nie jest odpowiedni na
    podejmowanie tego typu decyzji.

    O rzekomych celach Jacka Karnowskiego bez ogródek wypowiada się także
    radny Bartosz Łapiński z sopockiego PiS: - To już kolejna inicjatywa,
    która jest instrumentalnie wykorzystywana przez pana prezydenta. Jego
    ambicją jest polityka ogólnokrajowa. Wszystko, co robi, ma mu zapewnić
    łatwiejsze wejście do niej.

    Sam prezydent zarzuty odpiera krótko. - Wiem, że wiele osób chciałoby
    się mnie pozbyć z Sopotu, ale będzie im ciężko - mówi Jacek Karnowski i
    dodaje, że prof. Bartoszewski jest jednym z ostatnich wielkich
    autorytetów w Polsce. - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś podważył
    autorytet człowieka, który cierpiał w Auschwitz i więzieniu
    stalinowskim, który był żołnierzem Armii Krajowej, który przecież
    położył podwaliny pod współpracę polsko-niemiecką, z czego korzysta
    teraz rząd pani premier Szydło. To był zawsze człowiek niezależny. Razem
    z Lechem Kaczyńskim uczestniczył w budowie Muzeum Powstania
    Warszawskiego. Pracował zarówno w rządzie Józefa Oleksego, jak i Donalda
    Tuska.


    Czytaj
    więcej:
    http://www.polskatimes.pl/fakty/kraj/a/kontrowersje-wokol-pomnika-prof-bartoszewskiego-w-sopocie-radni-pis-go-nie-chca,10342043/

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. PiS przeciw skwerowi dla

    W uznaniu dla jego dokonań prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz
    skorzystała z przysługującego jej przywileju i dała zgodę, by radni nie
    czekali z nadaniem nazwy pięć lat od jego śmierci, jak jest to
    przyjęte. Dotychczas zdarzyło się to tylko raz - w przypadku Jana
    Nowaka-Jeziorańskiego, który ma ulicę na Gocławiu. Razem z Bartoszewskim
    wyjątek od reguły pani prezydent zrobiła także dla Bronisław Geremka.


    Imieniem Bartoszewskiego ma zostać nazwany skwer przy ul. Ogrodowej 5 na Woli.
    Taki wniosek podpisało 3 tys. mieszkańców, poparł go m.in. senat
    Uniwersytetu Warszawskiego. We wtorek nadanie skwerowi tej nazwy
    opiniowali radni Woli. List z poparciem dla tej inicjatywy wysłał do
    warszawskich samorządowców b. prezydent Bronisław Komorowski, na sesji odczytał go poseł PO i prezes Towarzystwa Przyjaciół Woli Michał Szczerba.



    Okazało się jednak, że dzielnicowi radni PiS są przeciwni
    nadaniu skwerowi imienia Bartoszewskiego. Jeden z nich dowodził, że
    Bartoszewski na skwer nie zasługuje, bo rzekomo blokował nagrodzenie
    Orderem Orła Białego płk Witolda Pileckiego (ta teoria jest popularna
    wśród działaczy prawicy, sam Bartoszewski kiedyś w wywiadach mówił, że
    sprawa w ogóle nie stawała na kapitule orderu, w której zasiadał).
    Innemu nie podobało się, że Bartoszewski "dostał order od Niemców"
    (chodzi o Order Zasługi Republiki Federalnej Niemiec przyznany
    Bartoszewskiemu w 2001 r. za pracę na rzecz pojednania między Polakami,
    Niemcami i Żydami). Jeszcze innemu przeszkadzało, że Bartoszewski
    zostanie uhonorowany nazwą wcześniej, niż Lech Kaczyński (wniosku o taką
    na razie nikt nie złożył).

    Na koniec dyskusji dziewięciu
    radnych PiS zagłosowało przeciwko nadaniu nazwy skwerowi. Wniosek
    poparło 15 pozostałych radnych, głównie z PO.
    - Ubolewam nad zachowaniem
    radnych PiS, którzy nie tylko głosowali przeciwko nazwaniu skweru
    imieniem profesora, ale buczeli i kwestionowali jego patriotyzm,
    dokonywane wybory i opinie. Coś takiego nigdy nie powinno się wydarzyć -
    uważa Michał Szczerba.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Skwer Władysława

    Skwer Władysława Bartoszewskiego znajduje się przy ul. Ogrodowej między
    al. Jana Pawła II i ul. Białą. Zmarłego w 2015 r. ministra spraw
    zagranicznych, historyka, autora książek o Warszawie,
    uczestnika powstania warszawskiego, więźnia obozu w Auschwitz i
    komunistycznych karcerów stolica uhonorowała w symbolicznym miejscu. To
    tutaj organizacja Żegota, w której działalność podczas II wojny
    światowej zaangażował się Władysław Bartoszewski, niosła pomoc żydom
    stłoczonych przez Niemców w getcie. Wejście do niego prowadziło przez
    sądy od strony Leszna, a na tyłach tego gmachu przy ul. Ogrodowej z
    jedzeniem, ubraniami i fałszywymi dokumentami czekali na Żydów działacze
    Żegoty.




    Na otwarcie skweru, oprócz prezydent warszawy Hanny
    Gronkiewicz-Waltz - przyszli m.in. lider Komitetu Obrony Demokracji
    Mateusz Kijowski, prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński,
    Barbara Nowacka z Inicjatywy Polska i Andrzej Halicki z PO. Zgromadzeni
    mieszkańcy trzymali transparent z cytatem "Warto być przyzwoitym".

    Prezydent Warszawy nie czekała pięć lat


    O nadanie skwerowi imienia Władysława Bartoszewskiego zabiegał
    Mariusz Malinowski, działacz partii Nowoczesna. Dla swojego pomysłu
    zdobył poparcie byłego prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego i prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, a także kilka tysięcy podpisów. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zgodziła się, by radni miejscy nie czekali z głosowaniem, aż minie pięć lat od śmierci patrona skweru.


    - Postać Władysława Bartoszewskiego powinna być powodem do dumy.
    To budowniczy mostów, wzór państwowca, patriota, mąż stanu. Dobrze
    zasłużył się Polsce i miastu stołecznemu - mówiła Hanna
    Gronkiewicz-Waltz podczas sesji Rady Warszawy 20 października.
    Zapowiedziała wtedy, że uroczystość otwarcia skweru zorganizuje
    bezzwłocznie i tak też się stało.

    Żaden radny nie był
    przeciw nazwaniu skweru imieniem Władysława Bartoszewskiego, ale PiS nie
    wziął udziału w głosowaniu. Za jego wynik
    dziękował syn Władysława Bartoszewskiego. - To dla mnie moment
    wzruszający - mówił.Na uporządkowanie skweru Władysława Bartoszewskiego Rada Warszawy przewidziała w budżecie miasta 1 mln zł.

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21069283,skwer-wladyslawa-b...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    123. Zdewastowali tablice na

    Sprawa nadania skwerowi imienia Władysława
    Bartoszewskiego od początku wzbudzała kontrowersje. Mimo że wniosek
    podpisało 4 tys. mieszkańców dzielnicy, poparł go też senat Uniwersytetu
    Warszawskiego, przeciwko protestowali radni Prawa i Sprawiedliwości. Jednemu z nich przeszkadzało m.in. to, że profesor zostanie uhonorowany wcześniej, niż Lech Kaczyński. Więcej o sprawie: Skwer im. Bartoszewskiego. Radny PiS pyta: zostanie uhonorowany nazwą wcześniej niż Lech Kaczyński?

    Zdewastowany skwer prof. Bartoszewskiego na warszawskiej Woli.Miejska Wola / Twitter

    Zniszczone
    tablice zostaną wymienione. Ale nie tylko. W przyszłym roku dzielnica
    zapowiada kompleksowy remont skweru. Sprawę skomentował Krzysztof
    Strzałkowski, burmistrz dzielnicy Wola. Jego zdaniem ktoś celowo
    zamalował tablice.

    http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141637,21078251,zdewastowali-skwer-bartoszewskiego-nie-minely-dwie-doby.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    124. ad wypowiedzi "mieszadła"

    Zegota,to jedno i Zofia Kossak-Szczucka
    a drugie to pan Bartoszewski
    jakoś te dwie sprawy nie bardzo pasują do siebie gazeto michnika i ketmana
    a tak na marginesie tematu
    czy jest jakaś tablica pamiątkowa,poświęcona pani Zofii Kossak-Szczuckiej?
    pytanie skierowane oczywiscie do"mieszadła"
    serd pozdrowienia

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    125. Komorowski i Tusk odsłonili


    Komorowski i Tusk odsłonili tablicę poświęconą Bartoszewskiemu. "Sięgamy po doświadczenia ojców założycieli polskiej…

    "Czujemy ogromną wdzięczność dla całego pokolenia, które
    przygotowało nas - nas ludzi polskiej Solidarności - do walki o
    wolność".
    autor: PAP/ Warżawa

    Uroczystość miała miejsce w przededniu 2. rocznicy śmierci
    Bartoszewskiego. Pamiątkową płytę zamontowano na ścianie budynku przy
    ul. Powstańców Warszawy, gdzie ma swoją siedzibę sopocki ZAiKS.
    W obiekcie tym Bartoszewski od końca lat 60. regularnie spędzał
    święta wielkanocne.

    Czujemy ogromną
    wdzięczność dla całego pokolenia, które przygotowało nas - nas ludzi
    polskiej Solidarności - do walki o wolność (…) Oni mieli za sobą drogę
    idącą przez wiele dziesięcioleci, przez wiele często bolesnych, ale
    niesłychanie ważnych dla nas doświadczeń

    — powiedział w czasie uroczystości Komorowski.

    Sięgamy
    świadomie po doświadczenia wielkich ludzi (…), ojców założycieli
    polskiej wolności, ludzi, którzy całe życie służyli wolnej Polsce,
    a my (…) mieliśmy to szczęście, że mogliśmy iść razem z nimi polską
    drogą ku wolności

    — mówił były prezydent.

    Dodał,
    że symboliczne jest sięganie po wzorce ludzi, którzy „zaświadczyli
    swoim życiem, że dobrze wiedzą, na czym polega nie tylko patriotyzm
    deklaratywny, ale też patriotyzm służby, patriotyzm codziennej pracy,
    troski o wspólnotę, o wspólną wartość, jaką stanowi ojczyzna,
    patriotyzm, który szanuje innych - z innymi poglądami
    i drogami życiowymi”.

    To jest to wielkie doświadczenie, które zostawili nam i naszym następcom tacy ludzie, jak Władek Bartoszewski

    — powiedział Komorowski.

    Rzeczywiście
    my wszyscy jesteśmy tym pokoleniem, które pokolenie Władysława
    Bartoszewskiego uczyło patriotyzmu, uczyło, co znaczy demokracja


    podkreślił wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Dodał, że dla niego
    osobiście Bartoszewski był „takim promieniem światła, na które można
    było się skierować”.

    autor: PAP/ Warżawa
    autor: PAP/ Warżawa

    Poza
    byłym prezydentem i jego żoną Anną, wicemarszałkiem Senatu Bogdanem
    Borusewiczem, na uroczystości pojawił się także szef Rady Europejskiej
    Donald Tusk z żoną Małgorzatą
    . Ponad sto osób, które
    przyglądały się uroczystości przed siedzibą ZAiKS, zarówno
    Komorowskiego, jak i Tuska przywitało gromkimi brawami.

    autor: PAP/ Warżawa
    autor: PAP/ Warżawa

    Wśród gości pojawili się także prof. Joanna Muszkowska-Penson - 96-letnia lekarka, więźniarka Pawiaka i Ravensbruck, działaczka AK i „Solidarności”, Danuta Wałęsa oraz lider KOD Mateusz Kijowski.

    Na pamiątkowej
    tablicy, którą odsłonięto w niedzielę, znalazła się podobizna
    Bartoszewskiego i napis „Władysław Bartoszewski 1922-2015. W tym budynku
    w latach 1968-2015 wielokrotnie przebywał wielki Polak - honorowy
    obywatel Sopotu - honorowy członek Stowarzyszenia Autorów ZAiKS”.

    Wykonanie
    tablicy według projektu autorstwa rzeźbiarza Adama Arabskiego zleciło
    miasto. Prace zostały sfinansowane ze zbiórki publicznej.

    autor: PAP/ Warżawa
    autor: PAP/ Warżawa

    W Sopocie
    trwają starania o postawienie Władysławowi Bartoszewskiemu pomnika.
    W komitecie honorowym dedykowanym temu przedsięwzięciu zasiadają m.in.
    trzej byli prezydenci - Komorowski, Aleksander Kwaśniewski oraz Lech
    Wałęsa oraz działacze KOD, w tym Kijowski.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. W centrum Sopotu – na placu

    Odsłonięcie pomnika Władysława Bartoszewskiego w Sopocie



    W centrum Sopotu – na placu przed głównym dworcem
    kurortu - odsłonięto w niedzielę wieczorem pomnik Władysława
    Bartoszewskiego. To pierwsze tego typu upamiętnienie zmarłego w 2015 r.
    żołnierza AK, działacza opozycji w II RP i ministra spraw zagranicznych w
    III RP.

    W uroczystości odsłonięcia figury wzięli udział byli m.in. prezydenci RP Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski, przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk, marszałek Senatu Tomasz Grodzki, wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.

    Na miejscu był też syn – poseł z PSL Władysław Teofil Bartoszewski. Przez
    60 lat był moim ojcem, był moim przyjacielem i był moim mentorem.
    Miałem z nim bardzo bliskie stosunki, wprowadził mnie do życia
    państwowego – dyskretnego, ale państwowego i zawsze za jego wiedzą i
    zgodą działałem
    – powiedział.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    127. Borusewicz: Bartoszewski

    Borusewicz: Bartoszewski mówił, że należy sprzeciwiać się złu, niezależnie od kosztów

    Władysław Bartoszewski był człowiekiem, który mówił, że należy
    działać, sprzeciwiać się złu, niezależnie od kosztów - powiedział
    wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (KO), otwierając konferencję
    "Polityka i przyzwoitość. Wartości Władysława Bartoszewskiego".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl