Golicyn, Bukowski, Besançon, tak, podzielam ich ocenę zdarzeń.

avatar użytkownika michael

*

Nie mam wątpliwości, że w Polsce po 1989 r. nie mamy w ogóle do czynienia z systemem demokratycznym, a recydywa komunizmu była wpisana w scenariusz „transformacji” od samego początku „historycznych przemian.

Ale gdy chodzi o przyszłość...

Transformacja to nie pstryknięcia palcami, nie kliknięcie myszką. Przewrócenie kartki kalendarza nie kreuje nowej rzeczywistości. Ogłupionym polskim i w równej mierze światowym intelektualistom, z Francisem Fukuyamą na czele, idiotycznie roi się, że Gorbaczow z kumplami coś tam w Białowieży podpisał i komunizm wyparował.

ZNIKŁ JAKBY GO NIGDY NIE BYŁO.

Z poniedziałku na sobotę mamy już kapitalizm i gospodarkę rynkową. Nie ma i nigdy nie było większej bredni. To jest sprzeczne z naturą, moja fizyczna intuicja nie może się z tym pogodzić. I o to Maryli zapewne chodzi.

Jeśli komunizm "był" chorobą, to do ozdrowienia chorego organizmu potrzebna jest "terapia", czyli właśnie "transformacja", która nie jest zjawiskiem natychmiastowym, jest procesem, który musi trwać i jak w każdej terapii musi zawierać właściwe leczeniu działania. Nawet gdyby komuniści odparowali, w popiół się obrócili znienacka, to z pewnością pozostaną skutki ich niegdysiejszego komunistycznego istnienia.

Tak jak toksyny i różne pochorobowe złogi w żywym organizmie, nic już nie mówiąc o materialnych stratach i ubytkach pozostawionych przez odeszłe bakterie.

To nie jest tak, jak wieczorne bajdurzenie Karola Modzelewskiego z Adamem Michnikiem, że komunistyczna partia powoli zanika, a komunistów jest mniej i mniej. To jest tak jak jest w przyrodzie albo w fizyce. Transformacja sama w sobie jest przeobrażeniem, które ma swoje prawa i właściwe zmianom zjawiska, które nie występują, których nie ma gdzie indziej. Wystarczyłoby, aby Karol z Adamem poczytali sobie podręcznik fizyki, powiedzmy coś o granicy faz. Co się dzieje pomiędzy dwoma stykającymi się półprzewodnikami. To byłoby dla nich dopiero odkrycie.

DLATEGO KONKRETNY POSTULAT FYM-a: "utworzenia swoistego kolegium ekspertów do wypracowania takich podstaw normalnego państwa w specyficznych warunkach wychodzenia ze zgnilizny komunistycznej", jest właściwym podejściem do zagadnienia.

To jest właściwy program przeprowadzenia społeczeństwa od rzeczywistego stanu w jakim było, do stanu umownie nazywanego normalnością, o której także wypadałoby coś wiedzieć. To polega na zajęciu się procesem transformacji, zamiast utopii budowy społecznej gospodarki rynkowej bez transformacji. Komunizm "bez" transformacji, nadal jest komunizmem, tyle że przystrojonym w kolorowe piórka, dla niepoznaki.

Pierwszy raz zaproponowałem zebranie takiej grupy ekspertów, w takim celu, w czasie I zjazdu "S". Wyobraź sobie, ten projekt został zaakceptowany przez najwyższe władze Związku, a początek jego realizacji został zaplanowany na 14 grudnia 1981 roku.

W ten sprytny sposób pomysł został udupiony i w takim stanie uśpienia pozostaje do dzisiaj. Wszelkie sugestie powrotu do tego projektu kwitowane są wzruszeniem ramionami. Przecież komunizm znikł późną jesienią 1989 roku. Po diaska zajmować się tą transformacją?

Mamy więc komunizm, bez transformacji. A opowieści o jego zniknięciu są jedynie nie sprawdzoną pogłoską.

___________________________________________

Inspiratorami tego tekstu są:

FYM i Zdzisław Krasnodębski http://blogmedia24.pl/node/12489
"Koniec Polski czy koniec demokracji?"

FYM & Zdzisław Krasnodębski http://www.rp.pl/artykul/61991,292618_Krasnodebski__Rewolucja_Tuska_.html
"Rewolucja Tuska"

 

 

* * *

______________________
następny - poprzedni

 

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Komunizm "bez" transformacji, nadal jest komunizmem

a ogłoszenie w telewizorze przez symaptyczna aktorke , ze własnie w tym momencie, w 1989 roku nagle upadł, było największym kłamstwem propagandowym . pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika FreeYourMind

2. michael

no to nieźle :) Dzięki za wyróżnienie, pozdr
avatar użytkownika UPARTY

3. Nie podzielam ich opinii - nawet częściowo.

Po pierwsze, kiedy upadł komunizm. Komunizm nie upadł i w najbliższy czasie nie upadnie. Grupa ludzi wyznających tę ideologię może się co najwyżej skurczyć do "O", ale pozostanie on w bibliotekach, pozostanie jako punkt odniesienia nawet dla niekomunistycznych książek i zawsze będzie groźny. Jeśli zaś chodzi o system organizacji społeczeństwa, o sposób działania instytucji państwowych i prywatnych to w zakresie stosunków cywilno-prawnych nigdy nie był wprowadzony. Kodeks Cywilny wprowadzony w 1961 lub 62 roku był bardzo podobny do prawa cywilnego II RP . Jedyną istotną zmianą było uznanie zatrudnienia na stałe jako dożywotniego, mimo iż mogło ustać za wypowiedzeniem trzymiesięcznym. Po drugie, oczywiście polityka karna i całe prawo administracyjne było nowe i bardzo archaiczne. Źródłem prawa stała się bowiem decyzja urzędnicza. Tu dochodzimy do istoty komunizmu, do określenia pola transformacji. Wprowadzenie komunizmu to wprowadzenie do sytemu społecznego ludzi mogących stanowić prawo, ludzi gatunkowo różnych od pozostałych. Ci właśnie ludzie działając w swoim interesie, czasem prywatnym czasem grupowym demolowali nasze społeczeństwo, zabijali i dręczyli ludzi. Tak więc z tego punktu widzenia istotą transformacji likwidującej komunizm jest uznanie, że kobieta i mężczyzna są sobie równi co do godności. Wynika z tego, że ja jestem równy co do godności pijaczce sprzedającej na ulicy zerwane z czyjś działki kwiaty, ale i każdy inny mężczyzna jest jej równy co do godności. Wynika z tego, że ja jestem równy co do godności każdemu innemu mężczyźnie, bez względu na jego status materialny, formalny, czy wykształcenie. Wczoraj strasznie się wkurzyłem na stwierdzenie, ze byli dobrzy partyjni. Bo właśnie ci dobry partyjni byli istotą komunizmu, byli kwintesencją zła, bo wstępując do partii chcieli zmienić swój status społeczny, chcieli być ludźmi mogącymi więcej od wszystkich pozostałych, dzielili społeczeństwo co do godności. Wsadzając sobie legitymację partyjną do dowodu osobistego, nie byli narażeni na pobicie przez milicję, mogli pijani jeździć samochodem, bo milicja nie miał prawa zabrać im prawa jazdy bez zgody organizacji partyjnej, to oni wprowadzili zabójczy dla nas wszystkich zwyczaj prowadzenia po alkoholu, to oni na zebraniach decydowali kto jak ma się zachowywać w pracy, itd itp. I w tym kontekście nie ma znaczenia po co dany człowiek wstępował do partii. Wystarczyło, że sam zaliczył się do grupy lepszych, ze innych uważał za gorszych. Swoim czynem dzielił społeczeństwo. Jak zwalczyć ten podział. Zwalczyć ten podział można tylko w ten sposób, że uznaje się iż podstawową formą komunikacji społecznej jest wymiana dóbr i usług wymienialnych, że w życiu społecznym nie ma lepszych i gorszych a liczy się tylko to co dany człowiek dał z siebie drugiemu, drugim, społeczeństwu. Dlaczego odnosimy wrażenie, że żyjemy w PRL-Bis. W sumie to proste, bo mamy dwie grupy ludzi ; jedni to ci co uważają, że państwo to zbiorowy obowiązek i drugich, którzy uważają, że maja roszczenie wobec państwa z tytułu swojego istnienia. W skrócie oznacza to, że ci drudzy ( jak dawniej partyjni) mają roszczenie o swoje utrzymanie, o swoje zajęcie wobec tych co uważają, że państwo to zbiorowy obowiązek. Nierówność społeczna jest tutaj oczywista. Jedni mają się troszczyć o produkcje dóbr i usług wymienialnych mają pracować na utrzymanie wszystkich a drudzy troszczą się o własny interes, bo są, jak kiedyś członkowie partii, kimś, np. urzędnikiem, lekarzem, nauczycielem, czy dyrektorem. Co do zaś obecnej kondycji społeczeństwa polskiego to uważam, że aczkolwiek jesteśmy już bardzo zmęczeni to udało się nam utrzymać dobry kierunek przemian. Jesteśmy już o krok od wprowadzenia dychotomicznego podziału społecznego. Pisiory kontra reszta. Dlaczego jest to takie ważne. Otóż ich środowisko nie może bez nas żyć a my bez nich możemy. Jeżeli zerwiemy łączność społeczna z nimi, zmusimy okraków by opowiedziały się po jednej ze stron to ONI znikną ze sceny politycznej i społecznej. Sprawa jest prosta. Środowisko ludzi nastawionych na korzystanie z systemu może żyć tylko wtedy, gdy są w tym systemie inni, nastawieni na świadczenie na rzecz systemu. Jeśli ci co mogą z siebie coś dać nie uznają takiej potrzeby lub choćby żądają w zamian godziwego ekwiwalentu, wtedy dla tych lepszych nie ma na chleb. Jak to wygląda w praktyce. Ostatni przeczytałem artykuł o tym, że Pani Nina Terentiew jak pracowała w telewizji publicznej, to wszystko za co się wzięła zamieniło się w złoto a jak przeszła do Polsatu to już nie. Cóż takiego się stało. To proste w TVP pracowali ludzie różni ludzie, w tym i z naszego środowiska. Ci nasi byli punktem odniesienia weryfikującym jej działania. Mówiącym, że tego to nie wypada albo, że trzeba uwzględnić jeszcze to lub tamto. Gdy ich zabrakło- nie wzięła ich ze sobą do Polsatu ,bo ich nie lubiła- okazało się, że nie jest w stanie zrobić niczego sensownego. Tak samo jest w każdej innej dziedzinie. Tak więc warunkiem dokończenia zmian ustrojowych jest likwidacja pojęcia elity ogólnospołecznej, sprawiedliwych sędziów poszczególnych ugrupowań czy formacji. Oczywiście w pewnym sensie oznacza to również likwidację obecnego państwa, obecnego sytemu społecznego ale jest to tylko w pewnym sensie, bo mamy strukturę polityczną i społeczną która może tę ciągłość utrzymać. Są to Pisiry. Okazało się możemy z siebie wygenerować całkiem sprawny rząd, że możemy sami zapewnić funkcjonowanie państwa. Ci lepsi są nam już nie potrzebni. Dodatkowo mamy świadomość, że jest nas nie mniej niż 5 mln, czyli liczba wystarczająca do samodzielnego powołanie sobie państwa (państwa tej liczebności istnieją!)na miejsce III RP. Wydaje się, że właśnie uświadomienie sobie przez drugą stronę tych okoliczności jest przyczyną takiej nienawiści do nas. Kończąc już i tak długi tekst muszę się odnieść do jeszcze jednej kwestii, do porównania obecnej sytuacji z epoką saską. Otóż jest to porównanie kompletnie chybione. W epoce saskiej nie istniało samodzielne państwo polskie, istniała Rzeczpospolita Obojga Narodów, teraz mamy państwo jednonarodowe. Następnie w epoce saskiej mieliśmy bardzo mało naszych miast. Miasta w większości były albo żydowskie albo niemieckie. Nie mieliśmy w związku z tym swoich rzemieślników, kupców itd. Mieliśmy koślawą strukturę społeczną a teraz mamy ją całkiem prawidłową. Dodatkowo większość chłopstwa w epoce saskiej nie maiła świadomości narodowej a teraz ma. Słysze często utyskiwanie nad tym, że 20 lat niepodległości obecnie jest o wiele mniej twórcze niż było w okresie międzywojnia. Nieprawda! Dorobiliśmy się całkiem pokaźnej rzeszy ludzi zajmujących się interesami i nawet udało się nam ponad 1 mln z nich ocalić przed unicestwieniem przez urzędników. W zeszłym roku była podjęta próba likwidacji tzw ryczałtowców przez manipulacje interpretacjami podatkowymi ale udało się to powstrzymać. Teraz urzędy skarbowe próbują znowu ich zniszczyć,ale jeśli znowu da się nam ich ocalić to chyba już wygramy. Dlaczego jest to takie ważne. Do ci ludzie są uzmysławiają istotę problemu, zmuszają do rozważenia czy system podatkowy ma być dostosowany do możliwości gospodarki czy do potrzeb państwa. W pierwszym wypadku wszyscy musza być w swoich działaniach nastawieni na dobro państwa a w drugim tylko ci, którzy sa producentami dóbr i usług wymienialnych. Jeśli przyjmiemy to pierwsze założenie, że system podatkowy musi być dostosowany do możliwości gospodarki wszyscy żyjący z budżetu będą musieli dbać przede wszystkim o gospodarkę a w drugim tylko o siebie. Czyli tu możemy zwalczyć komunizm. Proste, tylko bardzo trudne.

uparty

avatar użytkownika michael

4. @ UPARTY - Czytam z rosnącym szacunkiem...

Ale jednak widzę, zbyt fundamentalne różnice przy równocześnie superfundamentalnej zgodzie co do spraw najważniejszych. Taki stan nazywa się paradoksem. Przepraszam, z formalnego punktu widzenia, pojęcie paradoksu nie jest zbyt ścisłe, ale jest za to zrozumiałą ilustracją. Chodzi nam o pojawiające się w dziwnych miejscach sprzeczności. Widzę, obaj jesteśmy zgodni - komunizm jest złem, jest zły, realizowany jest przez złych ludzi i zawsze prowadzi do stale powiększającego się zła. Pojawianie się paradoksów jest niezłą szkołą myślenia, pozwala na kontrolę jego poprawności, ujawnia błędy w rozumowaniu. Dlatego starożytni Grecy celowo komponowali różne, słynne i do dzisiaj znane paradoksy, właśnie do testowania poprawności rozumowania. Przeczytałem z wielką uwagą Twój tekst i znalazłem dużo punktów,które mogą być źródłami prawdziwego błędu, albo tylko nieporozumienia. Jest tego tak dużo, że nie zmieści się to w jednej wypowiedzi. A ja nie jestem internetowym mikrobem, mam solidne zajęcie w realu i nie dam rady, tak za jednym podejściem. Uważam jednak, że te błędy i nieporozumienia są bardzo istotne, są wręcz strategicznie ważne, koniecznie trzeba o nich porozmawiać, bo są one powszechne, są to błędy które wręcz decydują o postawach politycznych bardzo wielu ludzi, są celowo wykorzystywane do manipulowania ludźmi w procedurach marketingu politycznego, czyli w wulgarnej propagandzie, uprawianej przez łajdaków takich jak dr Joseph Paul Goebbels i jego współcześni odpowiednicy. Nie są to tylko Twoje błędy, testowanie hipotez paradoksem ujawniło także moje, które także powinny być przedyskutowane. Proponuję aby zrobić to na raty, skupiając się w każdej z nich na jednym, konkretnie nazwanym błędzie. Nie mogę sobie niestety pozwolić na taką serię w bardzo krótkim czasie, ale postaram się. Za każym razem będę znakował te wypowiedzi kodem @ UPARTY MICHAEL #01 - czyli z numerkiem kolejnej wypowiedzi.