Kilka uwag o o pierwszych politycznych i ekonomicznych skutkach epidemii.
Najpierw skutki polityczne. Po pierwsze Platforma, czy jak tam się oni teraz zwą doprowadziła do tego, że Antpisie zaczęło zgrzytać. PSL i Lewica zostawili PO i Konfederacje w sytuacji mocno nie komfortowej. Wyszło na to, że platformersi to są to wariaci. To może być początek końca całej ich formacji. Wariatów bowiem ludzie się boją. Tak więc mogą się stać obiektem lęku , obiektem którego istnieniu będą przypisane wszystkie strachy. Niewątpliwie bardzo w tym pomógł poseł Zembaczyński , gdyż wyglądał wręcz uroczo. Ta jego maseczka i gogle tak bardzo podobne do maski akwalungu wywarły na mnie duże wrażenie. Tak samo niezwykle elegancka maseczka Pani chyba Nowickiej, która jeszcze dała się przyłapać na robieniu sobie selfie. Pokazała tym samym, że jest to maskarada i jaki jest jej sens.
Większość ludzi jednak bardzo się zakażenia boi i takie żarty mogą się im wydawać niestosowne, mocno niestosowne, bo odbiorą to jako drwinę z nich samych.
W rezultacie scena polityczna w Polsce zaczyna się układać tak, że mamy dwie poważne partie o rodowodzie PRL-owskim , czyli PSL i Lewicę a po drugiej stronie PiS.
Drugą wielką postacią ostatniego czasu jest poseł Nitras, który zdradził, że PO jest już dogadana z Gowinem, bo inaczej o przejęciu władzy nie mogli by nawet marzyć. To też dobrze, bo zawsze lepiej jest mieć pewność a nie tylko przypuszczenie. Przypomnę, że Gowin przyznał rację PO, iż powinno się odbyć normalne posiedzenie Sejmu. Po tej deklaracji Nitras był już pewien, że dojdzie do zmiany władzy w Polsce. Teraz może się to znacząco odwlec w czasie, bo zdaje się, że Lewica i PSL nie są już zainteresowane przejęciem władzy. Wyjaśnienie wydaje się być proste. Boją się, że nachodzący kryzys gospodarczy musi zmieść każdą władzę i dla tego PSL tak gustownie przerobił plakat Pani Kidawy -Błońskiej. Tu się jednak mogą mylić. Jest bowiem szansa i to wcale nie mała, że skutki kryzysu zostaną zamortyzowane lepiej niż w innych krajach.
Bo kryzys tak na prawdę zaczął się w Polsce półtora roku temu, choć jeszcze nie było widać jego objawów. Od półtora roku banki zaczęły hamować kredyt dla firm prywatnych, sądy już jawnie sabotowały prawa osób fizycznych nie będących celebrytami i wręcz zachęcały tzw element” do gnębienia zwykłych ludzi. Chodziło o stworzenie czegoś na kształt „fali” w wojsku, bo to pomaga utrzymać porządek społeczny, który jest jeszcze porządkiem w zasadzie neopeerelowskim. Pierwszym objawem kryzysu był nagły wzrost wpływów z vat`u w styczniu i lutym. To wymaga wyjaśnienia. Wzrost wpływów z vat`u jest wtedy, gdy firmy sprzedają ale nie kupują, więc nie vat`u do odliczenia. Czyli już w grudniu zeszłego roku firmy ograniczyły zakupy a skoncentrowały się wyprzedaży tego co miały, czyli zamierzały ograniczyć swoją aktywność w przyszłości. To była zapowiedź kryzysu. Powszechny stał by się on zapewne latem, może na początku jesieni i obciążał by PiS. Byłby też uzasadnieniem dla zmiany rządu a jak widać Gowin dość życzliwie od jakiegoś czasu patrzy na pomysły opozycji. W tej chwili nadchodzący nieuchronnie kryzys nie będzie przypisany PiS`owi a epidemii, z którą jak się wydaje chyba PiS da sobie radę. Pierwsza publicznie powiedziała o tym posłanka Cośtam -Wielgus zauważając, że PiS to ma szczęście, że wybuchła epidemia. Jeśli zaś chodzi o prządek społeczny, to ton zaczął nadawać PiS i jego propozycje, w sumie również i obyczajowe, znalazły powszechną akceptację. To może w przyszłości dać szansę do istotnych reform w kraju. PiS bowiem zdobył autorytet i to powszechny.
Jeżeli się zastanawiamy dlaczego Antypis chce tradycyjnych posiedzeń Sejmu to przede wszystkim po to by pokazać, ze obostrzenia PiS`u są nie potrzebne.
Ciekawy w tym wszystkim jest też głos A.Macierewicza, stwierdzający, że obostrzenia w Kościołach są przesadne.
Teraz o ekonomii. W prasie ekonomicznej od dłuższego czasu zaczęły pojawiać się artykuły mówiące o tym, z nie ma sensu utrzymywania małej i średniej przedsiębiorczości, bo w nich jest niska wydajność pracy, nie możliwości osiągnięcia efektu synergii i w ogóle prywaciarze to wstrętni ludzie.
Tu zagadnienie też jest proste. Przemysł europejski, zwłaszcza Dorzecza Renu stał się niekonkurencyjny. Próba ograniczenia rozwoju innych krajów, zwłaszcza Indii poprzez tzw, politykę klimatyczną spełzła na niczym jak USA wycofały się z Porozumienia Paryskiego a Wielka Brytania wystąpiła z Unii. Następnym bowiem nieuchronnym krokiem będzie śladem USA wypowiedzenie tego porozumienia. To zaś spowoduje ekspansję dużych i mniejszych firm do Indii, które zresztą do tej ekspansji już się przygotowują. Przypomnę ten wspaniały manewr z unieważnieniem ich banknotów o większych nominałach, co prowadzi do likwidacji prywatnych biznesów opartych o obrót gotówkowy i z czasem skieruje ludzi do pracy w większych firmach.
W Niemczech też tak się dziwnie złożyło, że pakiety stymulujące gospodarkę nie docierały do małych i średnich firm. Oprócz tego, że małe i średnie firmy są nie lubiane przez administracje i elity to jest jeszcze problem. Małe firmy nie maja aparatu księgowo biurowego, który może być partnerem dla biurokracji. W firmie, gdzie jest duża administracja pojawienie się nowego formularza na 40 stronach to nic strasznego. W średniej firmie to duży kłopot. Ale w wielu jakoś sobie z nim poradzą natomiast w małej formularz jest nie do wypełnienia. A jak do otrzymania pomocy potrzeba wypełnić kilka albo nawet kilkanaście takich formularzy, to nawet średnie firmy sobie z tym nie poradzą a programy komputerowe do ich automatycznego wypełnienia są bardzo drogie i trzeba jeszcze płacić za subskrypcje no i oczywiście przeszkolić pracowników do ich obsługi. Poza tym wielu danych małe firmy w ogóle nie gromadzą, więc szczegółowego formularza nie wypełnią, bo nie wiedza co wpisać w poszczególne rubryki. Tak więc administracja nie ma jak pomóc małym firmom, bo tak po prostu, bez podkładek nie potrafi.
Nie inaczej było w Polsce. Propozycja radykalnego podniesienia płacy minimalnej oznaczała bankructwo większości małych i średnich przedsiębiorstw żyjących z konkurencyjnego rynku. Duże firmy zwłaszcza obsługujące sferę budżetową lub tzw sektor publiczny ( np. spółki akcyjne, ale nie tylko) działają w zasadzie w warunkach bądź to monopolu bądź oligopolu i zawsze wzrost płac wpiszą w cenę towaru. Firmy bezpośrednio rynkowe tego zrobić nie mogą. Ponieważ był to program międzynarodowy, to liderzy lewactwa pozbyli się na czas akcji nawet Coca-coli która sprzedając na rynku detalicznym też była w sferze „do odstrzału”.
Teraz cały ten plan wziął w łeb.
Bo jego istotą było przejęcie kapitałów tych małych firm, a zwłaszcza strumieni pieniędzy do nich płynących . Jak pieniądze przestały do nich płynąć, to zrobił się kłopot. Zdechły zanim zostały przejęte a nie ma jeszcze możliwości absorpcji zatrudnionych w nich ludzi. Trzeba więc jakoś je podtrzymać przy życiu a nie ma jak. Jedynym wyjściem było by upodmiotowienie ludzi, czyli zwiększenie zarobków ludzi tak by zarabiali trochę więcej niż potrzebują na życie a to jest nie możliwe, bo wtedy nie będzie jak finansować, ani elit, ani programów socjalnych.
Nie wiem dokładnie jak duży będzie nas czekać kryzys, wiem tylko, że potężny. Nie wiem też kiedy on wybuchnie z cała siłą. Przez pierwszych kilka miesięcy po epidemii będą działać programy pomocowe, ale jak się skończą to po krótkim czasie okaże się, czy w ogóle jest co zbierać z gospodarki.
Nie wątpliwie dojdzie do obkurczenia się rynku detalicznego w krajach do tej pory będących największymi konsumentami, do wielkiego przemieszczenia się pracowników, na pewno spadnie rentowność produkcji. Najważniejszą zaś zmianą będzie spadek miejsc pracy w tzw „działach obsługowych” i czeka nas też spadek zarobków. W sumie to może być armagedon.
Zważmy, że już teraz mówi się o tym, że Włochy będą chciały opuścić UE i zapewne to zrobią, bo nikt nie lubi być pozostawiony samemu sobie w dużym kłopocie. To zaś może z dużym prawdopodobieństwem zakończyć pomysł globalizacji i w dalszej konsekwencji prowadzić do podziału dużych międzynarodowych korporacji. Rzecz w tym, ze do czasu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE był to największy obszar gospodarczy świata. Jak tu zacznie się fragmentacja globalnego rynku, to pójdzie ona dalej.
Tak więc ta epidemia może być symbolicznym zakończeniem XX wieku. Zaczął się on po I wojnie światowej, ok 1918 roku i zakończy się prawdopodobnie w 2020. I czort z nim.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz