Podwojenie ceny energii elektrycznej, to gospodarcza katastrofa Polski

avatar użytkownika Janusz40

Skokowy wzrost ceny energii elektrycznej, jaki ma miejsce obecnie w Polsce wynika głównie z "konieczności" kupowania "pozwoleń na emisję CO2. Ta konieczność wynika z przyjętego przez Polske (jednoosobowo przez premiera D. Tuska) pakietu ENERGETYCZNO-klimatycznego. Polega to na tym, że począwszy od 1018 roku wielkie instalacje przemysłowe (przede wszystkim elektrownie węglowe) emitujące CO2 muszą wykupować pozwolenia na tę emisję. Ostatnia cena za emisję CO2 do atmosfery zbliża się do poziomu 25 EUR za tonę a podczas spalania jednej tony węgla powstaje ponad 3 tony CO2, 

          CO2 powstaje także ze spalania benzyn i gazu (niewiele mniej niż przy spalaniu węgla, także z hodowli i tzw CO2 komunalny. Ścisłym nadzorem objęte są tylko wielkie instalacje przemysłowe (innymi słowy, to Polska musi kupować największe ilości tych "pozwoleń na emisję CO2". Może porównywalne ilości kupują Niemcy spalające wielkie ilości węgla brunatnego. Ale już Francja, Włochy czy Anglia nie mające tych instalacji zbyt dużo - kupują znikome ilości owych pozwoleń, a emitują C)2 ok 1,5 razy więcej niż Polska (każde z nich). Ilość emitowanego do atmosfery CO2 jest podawana w Eurostacie. Zresztą mając zużycie paliw w poszczególnych państwach (węgla, benzyn i gazu) - zdolny uczeń szkoły średniej może ob liczyć ilość emitowanego CO2 do atmosfery w ciągu parunastu minut. Po co armia urzędników liczących emisję każdej oddzielnie instalacji??? Oczywiście - uczciwie policzona emisja (nawet bez hodowli i tej komunalnej - wskazuje, że Polska zajmuje gdzieś czwarte miejsce w UE a biorąc pod uwagę ilość emisji CO2 na mieszkańca, to w trzeciej dziesiątce. Np. państwa Beneluksu emitują 4 razy więcej CO2 na głowę mieszkańca niż Polska. Jeszcze odgrywa tu dużą rolę czynnik zalesienia powierzchni kraju, co było uwzględnione w tzw. "Układach Paryskich" - tyle tylko, ze praktycznie jeszcze nic z tego nie wynika. Ale Polska jest liderem jeśli idzie o ilość zakupowanych "pozwoleń...". To głęboko niesprawiedliwe i nie ma nic wspólnego z walką o czystość powietrza. Można sie zgodzić, że w Polsce jest smog, ale nie powstaje on w wyniku spalania węgla w elektrowniach, lecz w wyniku spalania śmieci w milionach domowych pieców grzewczych jakie są w Polsce i z tym, należy bezwzględnie walczyć.

 

         Głównymi "trucicielami świata są oczywiście Chiny, Indie, Rosja, US, Brazylia. Szczególnie Chiny; dość powiedzieć, że Chiny potrafią w tydzień wyemitować CO2 więcej niż wynośi roczna redukcja emisji CO2 w Europie i US razem wziętych.

 

          UE wyszła przed szereg w walce ze smogiem - chwała jej za to, lecz obciążenia są skrajnie niesprawiedliwe. Ta "walka" odbywa się głównie kosztem Polski. Cóż to znaczy w praktyce? To znaczy tyle, że energia elektryczna w Polsce będzie systematycznie drożała (już nie o 50 %, ale nawet kilkakrotnie). Obecne dopłaty do cen prądu dla ludności i niektórych zakładów przemysłowych, to droga donikąd. Już Komisja UE sprzeciwia się przeznaczania funduszu ze sprzedaży „pozwoleń…” na owe wspomaganie, ale i tak tych pieniędzy nie wystarcza i kasa idzie z budżetu. To kula u nogi naszej gospodarki. Natomiast pozostawienie rynkowych cen energii elektrycznej (np. dwukrotnie wyższych niż obecnie) skazuje mieszkańców na obniżenie standardu życia a przemysł na generalną plajtę. To oznacza gospodarczą katastrofę. Żadna gospodarka na świecie nie sprosta konkurencji w przypadku podwojenia ceny energii elektrycznej.

       Podpisując ów pakiet D. Tusk uzyskał jakże cenne klepnięcie w plecy w wykonaniu Sarkozy’ego, który wówczas pełnił tzw „prezydencje” UE. DT prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy ze skutków działania tego pakietu, tym bardziej, że w założeniu były one odłożone w czasie. Podejrzewam, że gdyby nawet wiedział, toi tak by pakiet podpisał. W jego hierarchii wartości wspomniane klepnięcie w plecy było więcej warte niż położona na szali perspektywa zubożenia całego pokolenia Polaków…

 

         Ten pakiet ENERGETYCZNO-klimatyczny, który ochoczo podpisał w 2008 r. premier Tusk nie ma nic wspólnego z ochroną klimatu, to działanie czysto polityczne skierowane przeciwko Polsce, przeciwko możliwości jej gospodarczego wzrostu, który mógłby zagrozić „starym” państwom unijny. Obecne dopłaty do cen prądu dla ludności i niektórych zakładów przemysłowych, to droga donikąd. Już KUE sprzeciwia się przeznaczania funduszu ze sprzedaży "pozwoleń..." na owe wspomaganie, ale i tak tych pieniędzy nie wystarcza i kasa idzie z budżetu. To kula u nogi naszej gospodarki. Natomiast pozostawienie rynkowych cen energii elektrycznej (np dwukrotnie wyższych n iż obecnie) skazuje mieszkańców na obniżenie standardu życia a przemysł na generalną plajtę. To oznacza gospodarczą katastrofę. Żadna gospodarka na świecie nie sprosta konkurencji w przypadku podwojenia ceny energii elektrycznej.       

         Konkludując: należy w najpilniejszym możliwie trybie zażądać renegocjacji pakietu, a w przypadku oporu ze strony Komisji UE – zawiesić jego działanie przez Polskę. Wszelkie ewentualne „sankcje” (łącznie z Polexitem) są mniej uciążliwe dla Polski niż respektowanie ustaleń tego pakietu ENERGETYCZNEGO (klimatyczny jest on tylko w nazwie – to pakiet wybitnie POLITYCZNY).

 

        Jeszcze jedno – na ten temat zamieściłem już kilkadziesiąt wpisów także na tym portalu. Odzewu wśród polityków – żadnego. Uczciwie tylko wspomnę, że jedynym politykiem, który próbował stworzyć międzynarodowe gremium zdolne obalić pakiet na poziomie UE – był Ludwik DORN. Nie dał rady – Cześć mu za to i chwała. Tu potrzebne jest zdecydowane odważne działanie rządu…

napisz pierwszy komentarz