Opozycja ma przecież swój program i trochę o nauczycielach...
Motto (z pamięci):
"Powtórzę trzeci raz: stworzyliśmy Koalicję Obywatelską po to, żeby odsunąć PiS od władzy" – Włodzimierz Czarzasty, szef SLD na konwencji tej partii w dniu dzisiejszym - 31.03.2019 roku.
Tak mniej więcej wygląda program dla Polski i Polaków reprezentowany przez ten dziwaczny konglomerat "pustych", ale krzykliwych, totalnych i targowickich opozycjonistów.
A co będzie potem, jeżeli faktycznie by otrzymali w jesiennych wyborach wystarczająco dużo głosów, aby utworzyć rząd?
O tym ani PO ani reszta tych dziwaków nie prawi, bo nie mają o czym. Bo jeżeliby mieli jakiś strategiczny plan dla naszej Ojczyzny, to przed wyborami do Parlamentu Europejskiego używaliby go jako argumentu swojej powagi i propaństwowego oraz propolskiego nastawienia a teraz jest po prostu śmiesznie, ale i straszno.
Ich przecież zadowala tylko władza a nie praca dla dobra Polski i Polaków. Stąd te słowa W. Czarzastego, ale też podobnie wyrażał się G. Schetyna i inni z paczki III RP, czyli PRL-bis. Można by rzec, że jest całkiem odwrotnie: barwy biało czerwone ich mierżą i to dla nich symbol PiS-u a nie Polski i - wedle mojego subiektywnego odczucia – dobrze dla nich by było aby ta Polska faktycznie została wchłonięta w regionalizm Unii Europejskiej jako jednego państwa Europa a nie Europy Suwerennych Ojczyzn. A taka jedna Europa to coś w stylu drugiego ZSRR, o czym często piszę używając na jej określenie złów Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. Zresztą każdy totalitaryzm zawsze wcześniej czy później upadał i inaczej nie będzie w przypadku dotychczasowego formatu lewackiej, socjal-komunistycznej Unii Europejskiej.
Tak, tylko władza dla samej władzy i czerpania z niej profitów, nawet kosztem naszej niepodległości i suwerenności, tych resztek, które nam jeszcze zostały. A jak potrafili kłamać przed wyborami i aferalnie rządzić po wyborach, to już PO i PSL pokazali przez 8 lat rujnowania Polaków i naszej Ojczyzny.
Nie przestanę się zadziwiać niektórym rodakom, którzy dalej głosują na starą gwardię rządzącą Polską przed 1989 roku i w większości po 1989 roku. III RP ich niczego nie nauczyła?
Oczywiście można mniej więcej powiedzieć, że głosują za nimi ci, co zyskali "będąc tyle lat przy korycie" oraz ich pociotkowie i znajomi znajomych, ale osobiście znam ludzi porządnych, którzy mają tak wyjałowione i zmanipulowane mózgi, że po prostu już mówią ich językiem i językiem ich mediów, czyli np. TVN-nu czy bulwarowej już Gazety Wyborczej. Ich mi szkoda, bardzo szkoda, że już nie potrafią myśleć. Natomiast tymi pierwszymi gardzę, bo w większości to antypolacy lub po prostu karierowicze oraz ci, którzy boją się o własną przyszłość za kratkami więzień lub kieruje nimi strach przed prawdą implikującą do niechlubnej, ale właściwej ich oceny na kartach naszej historii.
Totalna i targowicka opozycja od samego początku mówiła, że będzie tą totalną i będzie wykorzystywała i ulicę, i zagranicę w celu odsunięcia Zjednoczonej Prawicy od władzy i robiła wszystko, żeby ziścić ten swój cel. Niestety dla nich, ulica nie pomogła w żadnym aspekcie ich haseł zagranica też ogranicza się tylko do kilku komisarzy unijnych, bo tak naprawdę UE ma większe problemy nie tylko w postaci imigrantów, ale też z powodu powolnego zrozumienia przez Europejczyków, że obecny kierunek budowy UE prowadzi ich donikąd lub do przepaści, jak to robią lemingi.
A co to wszystko ma do rzeczy z zapowiadanym strajkiem nauczycieli? Wbrew pozorom bardzo dużo.
S. Broniarz, jako prezes ZNP, ma swoje ukorzenienie moralno-etyczne jeszcze z czasów PRL. Perezem jest już od 1998 roku i zapewne chciałby dłużej a zbliżają się wybory na prezesa ZNP. Jest członkiem elit III RP i zawsze był przeciw PiS-owi.
No a tym liderom III RP już przecież nic nie pomogło w "odsunięciu PiS-u od władzy" a próbowali wszystkiego, też podburzania różnych grup zawodowych, od policjantów i wojskowych zaczynając aż po lekarzy i pielęgniarki a teraz kończąc na nauczycielach. Po drodze jeszcze jakieś wspieranie środowisk LBTQ, pseudowalka o Konstytucję czy wolność w zakresie aborcji, itd, itp. Nic nie pomogło.
Wszystkie inne grupy zawodowe nie dały się w końcu zmanipulować a jak będzie z nauczycielami?
Tak naprawdę ten ogłoszony przez prezesa ZNP strajk nauczycieli, to tylko akcja przedwyborcza i polityczna, w której wykorzystuje się zapewne trudną sytuację materialną nauczycieli...
Tyle tylko, że co robił pan S. Broniarz, gdy w 2012 roku płace nauczycieli zostały "zamrożone" przez rząd PO-PSL? Dlaczego wtedy nie ogłaszał strajku ani nie wszedł na drogę sporu zbiorowego z ówczesnym rządem? Tego nie wie nikt!? (vide: co zrobi Piechniczek, tego nie wie nikt).
Dziś ten Pan S. Broniarz jest jakże pronauczycielski chociaż rząd ZP sukcesywnie realizuje swoje obietnice wyborcze, ale przecież nie można wszystkiego naraz. Nauczyciele od 2017 roku dostali podwyżki rzędu 16% brutto a z zapowiedzi rządu można wnosić, że od stycznia 2020 roku byłaby kolejna podwyżka. Czy to naprawdę za mało? To mniej więcej (z dopuszczalnymi odchyleniami) tyle, o ile zwiększył się średnio dochód rodziny poprzez program 500+ a przecież nauczyciele z tegoż programu również korzystają. A już termin ogłoszenia strajku i zapowiedzi np. nie wystawiania ocen rocznych dla uczniów ani przeprowadzenia egzaminów jest barbarzyństwem na dzieciach, ale nie tylko.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tak jak ruch feministyczny jest de facto ruchem antykobiecym, tak postępowanie Pana S. Broniarza jest antynaczycielskie, albo tak jest postrzegane przez większość rodziców i uczniów. Nie pomogło nic totalniakom, to teraz szukają kolejnych grup zawodowych i mam nadzieję, że nauczyciele wykażą się mądrością i etyką nauczycielską.
I jeszcze jedno. Tak naprawdę sztywne żądanie podwyżki dla nauczycieli rzędu 1000 zł brutto od podstawy wynagrodzenia tak naprawdę wyniosłoby około 1800 zł brutto ze wszystkimi dodatkami. I jeszcze - to już subiektywnie - uważam, że każda podwyżka kwotowa z budżetu państwa jest antymotywacyjna dla pracujących, ponieważ zmniejsza ich skłonność do dobrej i wydajnej pracy oraz podnoszenia swoich kwalifikacji.
Rozumiem, że każdy chciałby zarabiać więcej a w sytuacji dobrego stanu finansów publicznych te dążenia są coraz większe. Nie oznacza to natomiast, że nagle wszyscy otrzymają tyle, ile chcą... bo szybko okazałoby się, iż państwo by zbankrutowało i nauczyciele mogliby dostawać np. mniej pieniędzy (jak np. w sferze budżetowej w Grecji). Trzeba być realistą i myśleć strategicznie, długofalowo i tego życzę nauczycielom – nie dajcie się zmanipulować i wykorzystywać! Lepiej mieć trochę niższą podwyżkę, ale dającą jakieś przyszłe bezpieczeństwo finansowe, niż krótkookresowo dostać więcej, by potem nagle dostawać mniej lub wcale.
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz