Bajka o "końcu wielkich narracji" to atak marksizmu kulturowego
...czyli tzw."lewaków", działających - jak zawsze - na zlecenie oraz w interesie "Rotszyldów" tego świata...
- => Dyktat-Rotszyldow-im-wiecej-Europy-tym-lepiej
Wiecie, kto tak naprawdę sfinansował (oprócz cesarskiego sztabu generalnego z Berlina) "wielką rewolucję październikową" oraz miał z niej przez dekady niewyobrażalne profity? Polecam - => "Wall Street a rewolucja bolszewicka"
A ostatnie doniesienia o walce rodziców małego Alfiego w Wielkiej Brytanii z prerogatywami oraz aspiracjami bezdusznej neomarksistowskiej machiny sądowo-urzędniczej, są tylko kolejnym dzwonkiem alarmowym ostrzegającym o konieczności zrozumienia z jakim wrogiem ludzkość ma obecnie do czynienia.
Bo bez rozpoznania natury konfliktu
oraz charakteru prowadzonej przeciw nam wojny,
nie mamy szans na jej wygranie...
Zainspirował mnie kol. "grzechg", który pisząc niedawno o naszych bieżących zawirowaniach politycznych, użył sformułowania o - => Końcu-wielkich-narracji-w-walce-politycznej
Chodziło mu o to, że "Prawo i Sprawiedliwość jest na wojnie. Wojnie informacyjnej, wojnie na narracje, wojnie na wpadki, haki, wojnie na wyniszczenie.
Jeśli polityka rządu zostanie zakrzyczana, zarzucona kolejnymi wyliczeniami, manipulacjami i kłamstwami, jeśli to przykuje uwagę wyborców, może nastąpić trwały spadek poparcia społecznego. Jeszcze nie teraz. (...)
Dlatego Prawo i Sprawiedliwość musi produkować mniejsze narracje, wprowadzać drobne programy, krok po kroku, jeśli chce z powodzeniem wygrać cztery batalie wyborcze."
Ale użyta formuła - "o końcu wielkich narracji" - mi to kojarzy się raczej z myślą politologiczną drugiej połowy 20. wieku - => Wielka-narracja-upadku-wielkich-narracji
Bo zamiast dominujących i spójnych ideologii - "tłumaczących" nam ducha czasów oraz "obiektywne" procesy dziejowe - rzekomo nastał czas małych, równorzędnych narracji, przy założeniu, że "pluralizm poglądów jest stanem powszechnie akceptowanym oraz wartością samą w sobie. (...) społeczeństwo ponowoczesne zaczyna radzić sobie bez państwa, jednak stwierdzić należy, że nie radzi sobie samo – w miejsce państwa wkraczają choćby współczesne media tworzące własne narracje, przy czym te „własne” opowieści są traktowane jako jedyne prawdziwe, w sposób oczywisty lepsze od innych."
Ale mi to się po prostu wydaje, że cała ta gadka-szmatka o "końcu wielkich narracji", będąca fundamentem postmodernizmu - mającego przecież solidnie zamieszać nam w głowach - miała po prostu na celu staranne ukrycie obecności raka marksizmu kulturowego, powoli rozkładającego nasze normy i wartości cywilizacyjne oraz zżerającego nas i całą naszą cywilizację od środka.
No bo, jeśli już nie ma "wielkich narracji" - a przecież największą z nich był marksizm klasyczny
- z "walką klas", "dyktaturą proletariatu", gułagami,
wręcz orgiastycznym rozlewem krwi chrześcijan oraz niewyobrażalnym zamordyzmem itd
- to nie ma co się dopatrywać "drugiego dna" w pozornie niezwiązanych ze sobą kolejnych krokach i kroczkach
tej nowej, jeszcze groźniejszej mutacji marksizmu, czyli -
- feminiźmie,
- genderyźmie,
- "wyzwoleniu seksualnym" i wszechobecnej pornografii
- konsumeryźmie, skrajnym materialiźmie i hedoniźmie
- ideałach LGBT,
- europeiźmie,
- multikulturaliźmie,
- poprawności politycznej itd.,
- seksualizacji relacji ludzkich oraz przestrzeni publicznej
- ale przede wszystkim w postawieniu na głowie wszystkich dotychczasowych kryteriów prawdy, dobra i piękna
precyzyjnie, krok po kroczku, nakładających nam nowe-stare kajdany,
wedle decyzji jeszcze z lat 20. ub. wieku
(= > 12 kroków Szkoły Frankfurckiej
+
=> Jak zniszczyć narody i kulturę Europy
- czyli plan Coudenhove-Kalergi jako fundament Unii Europejskiej)
Sprytnie to sobie "chłopaki" wykombinowały...
A dziś codziennie za pośrednictwem mediów oraz szkół i uniwersytetów, jak Europa długa i szeroka, prowadzona jest potajemna wojna przeciwko wszelkiej odwiecznej normalności - od podważania znaczenia rodziny (a szczególnie roli ojca) i stawiania relacji damsko-męskich na głowie poczynając, poprzez atakowanie kultury, tożsamości oraz tradycji narodowej, aż po próby odgórnego wmawiania ludziom i narodom "tożsamości europejskiej".
A wedle "demokracji liberalnej"
(d-y-k-t-a-t-o-r-s-k-i-e !!!)
rządy
- bo przecież "nie ma wolności dla wrogów wolności ani tolerancji dla nietolerancyjnych!!!"
(a kto zawłaszcza sobie prawo wytyczania granic "wolności" i "tolerancji" - ano właśnie...)
powinny sprawować
(w zastępstwie "proletariatu", który w Europie zachodniej "nie dorósł do sprawy rewolucji")
- wszelkie "uciskane mniejszości"
- zamiast rządów legitymizowanych wolą większości wyborców, wyrażanej
w "powszechnych, równych, bezpośrednich, proporcjonalnych oraz tajnych wyborach parlamentarnych"
(jak to przykładowo ujmuje konstytucja III RP w art. 96).
I to jest sedno tej starannie skrywanej przed nami wielkiej narracji,
której rzekomo nie ma...
Bo permanentnie rządzić nami mają "ludzie rozumni, którzy zawsze mają rację",
a nie ci, których my sobie wybieramy...!!!
I tylko kraje Wyszehradu, pomne półwiecza
bezwzględnego aplikowania nam marksizmu w czystej postaci,
są dziś w stanie wyśmiać te jego "nowoczesne", brukselskie popłuczyny, dobrze wiedząc,
że zarówno "demokracja socjalistyczna", jak i ta "liberalna", tak się mają do demokracji,
jak krzesło elektryczne do poczciwego mebla kuchennego...
Ale za to "zaprzyjaźnione redakcje" bezustannie nas podtruwają, powolutku,
ale bez przerwy - bombardując nas "całą prawdą - całą dobę"...
P.S.
Ale w mediach narodowych pojawiają się już pierwsze jaskółki
coraz bardziej świadomej i stanowczej ofensywy antymarksistowskiej,
gdyż transwestysta "Rafalala", ku oburzeniu "sił postępu",
konsekwentnie jest tam ostatnio nazywany mężczyzną ...
(...a właśnie od pomieszania złego i dobrego,
prawdziwego z kłamliwym oraz chorego z normalnym
rozpoczyna się bezpardonowa walka o nasze serca i umysły,
bez której nie może się udać żadna rewolucja...)
A w tej neomarksistowskiej głównym hasłem jest przecież
- "Róbta, co chceta"
- bo oni to chcą nam dziś wmówić,
że już nie ma żadnych obiektywnych prawd, drogowskazów ani standartów,
a zaganiając nas do swego kolejnego już "raju na ziemi",
postawili przy wejściu wypasiony (lecz kłamliwy) wirtualny bilbord:
("Zjesz ciastko i będziesz mieć ciastko,
bo wszystko możesz i wszystko jest w twoim zasięgu")...
Ale gdy tylko marksistowscy hucpiarze znowu zaczynają bawić się w Pana Boga,
(bo oni zawsze "wiedzą lepiej" i zawsze "chcą dobrze"
- ale tak naprawdę - dla kogo?; nie zapominajmy na czyje zlecenie działają!!!)
ochoczo przy tym łamiąc wszystkie zakazy i nakazy Dekalogu,
(co m.in. oznacza władzę "zza biurka" - komu będzie się pozwalać żyć, a komu nie;
bo dla nich wszyscy jesteśmy niewolnikami i własnością państwa,
które ma prawo i obowiązek totalnie i brutalnie kontrolować przebieg naszego życia
- "od kołyski aż po grób"),
- to celem i efektem zawsze jest sprawienie ogłupionej i oszukanej ludności
prawdziwego piekła na ziemi...
A miłe dziś złego początki,
czyli starannie lansowany brak powagi
(zasługujesz przecież na "fun w życiu!!!"
+ "bezstresowe wychowanie"
+ dominacja praw dziecka nad uprawnieniami rodziców)
oraz śliska hagada o możności unikania wszelkiej odpowiedzialności...
(by po odczłowieczeniu i zinstrumentalizowaniu naszych wzajemnych relacji,
w końcu naszym jedynym wsparciem i "przyjacielem"
stało się państwo i jego funkcjonariusze,
zdominowani przez ideologię i system wartości neomarksistów).
P.S. 2
A skoro system ten został zaprojektowany przez chorych ludzi dla chorych celów,
to dziś już w wielu miejscach na świecie po prostu samopowiela się,
infekując coraz to nowe obszary oraz promując
kolejnych psychopatów szkodzących ludziom
P.S. 3
I dlatego cieszy mnie inicjatywa PAD,
by w nowej konstytucji umieścić
zapis o ochronie prawnej ojcostwa - => Rola ojców ma zostać podkreślona,
pamiętając, że atak neomarksistów na kulturę i tradycję europejską
rozpoczął się od przymusowej szkolnej edukacji seksualnej (już w roku 1919)
oraz zdemonizowania i zdetronizowania ojców
jako "autorytarnych, patriarchalnych tyranów",
(by "siłom postępu" łatwiej było później manipulować dziećmi
dorastającymi bez wyznaczającego granice ojcowskiego autorytetu).
P.S. 4
A pojawienie się "cywilizacji śmierci" w Europie
(bo ma nas być na świecie max. 500 milionów!!!
- => NWO-odkrywa-karty-czipowanie i max 500 milionów ludzi)
- a zwłaszcza nadal nas szokującej eutanazji
(bo aborcję to już nam wylansowano na "coś normalnego"
oraz prawie, że wprowadzono do kanonu "praw człowieka")
- jest prostą konsekwencją marksizmu kulturowego i jego etyki.
Bo jego celem jest takie zdeprawowanie naszego świata,
by dosłownie zaczął śmierdzieć i przestał się nadawać do życia...
‘Zachód zrobimy tak zepsutym, że będzie śmierdział’.
‘Musimy zorganizować intelektualistów i wykorzystać ich w taki sposób,
by z zachodniej cywilizacji zrobili odrażający smród.
Tylko wtedy, kiedy już zepsują wszystkie jej wartości i uczynią życie niemożliwym, ‘
będziemy mogli narzucić dyktaturę proletariatu’.)
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz