Hiszpański rząd w środę wysyła wojsko, a w piątek przeprasza
za niedzielne brutalne wyczyny wysłanych uprzednio do Katalonii ponad 10 tys. funkcjonariuszy policji i Gwardii Cywilnej [patrz {TUTAJ
}]. Wczoraj, w czwartek 5.10.2017, dowiedzieliśmy się, że:
"Według mediów do Barcelony zostały skierowane dwa oddzielne konwoje liczące łącznie 20 ciężarówek. Jak podało źródło w ministerstwie obrony, ich zawartość stanowią m.in. łóżka, kuchnie polowe, żywność, ubrania oraz artykuły higieny osobistej.
"Konwoje wyjechały w środę wczesnym rankiem z koszar wojskowych w prowincji Saragossa. Ich zadaniem jest zapewnienie wsparcia logistycznego dla hiszpańskiej policji oraz Gwardii Cywilnej, które zostały (wcześniej) skierowane przez Madryt do zablokowania niedzielnego referendum niepodległościowego w Katalonii" - ujawnił dziennik "El Confidencial".
Według gazety skierowani do Katalonii żołnierze wiedzieli o swojej misji od blisko tygodnia, czekając na rozkaz wyjazdu. (...) Z informacji potwierdzonych przez resort obrony wynika, że we wtorek do Barcelony dotrą także trzy okręty hiszpańskiej marynarki wojennej. Według źródeł w Madrycie jednostki mają pojawić się w stolicy Katalonii w związku z odbywającym się tam między 11 a 15 października Międzynarodowym Salonem Nautycznym." {TUTAJ}.
Dziś natomiast pojawiła się {TUTAJ} wiadomość:
"Przedstawiciel rządu Hiszpanii w Katalonii Enric Millo przeprosił za gwałtowne działania hiszpańskiej policji podczas zakazanego przez władze centralne niedzielnego referendum niepodległościowego w regionie. Gdy widzę te zdjęcia i gdy wiem, że ludzie byli bici, popychani, a jedna osoba była nawet hospitalizowana, nie mogę zrobić nic innego niż nad tym ubolewać i przeprosić w imieniu funkcjonariuszy, którzy interweniowali- powiedział Millo w telewizyjnym wywiadzie.
Były to pierwsze przeprosiny ze strony przedstawiciela rządu w Madrycie po niedzielnych starciach. Według agencji Reutera, może to być postrzegane jako pojednawczy gest w kierunku katalońskich przywódców, którzy planują wkrótce jednostronnie proklamować niepodległość regionu.".
Z dalszego ciągu tej informacji dowiadujemy się, iż w czwartek hiszpański Trybunał Konstytucyjny zakazał poniedziałkowej sesji parlamentu katalońskiego na którym mogła być proklamowana niepodległość Katalonii, zaś dzisiaj parlament ów postanowił zignorować zdanie TK:
"Kataloński parlament zbierze się w poniedziałek, wbrew orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Hiszpanii zakazującemu sesji, na której może zostać proklamowana niepodległość regionu - poinformował członek autonomicznego rządu Katalonii Raul Romeva.
Romeva, który odpowiada za sprawy międzynarodowe, powiedział BBC, że regionalny parlament podejmie decyzję na temat secesji. Parlament przedyskutuje, parlament zbierze się. Będzie debata i to jest ważne -oznajmił polityk, pytany o to, co się stanie w poniedziałek.
Według niego, kryzys zostanie rozwiązany politycznie, a nie na drodze sądowej.".
Około godziny temu rząd hiszpański oświadczył, iż:
"Rzecznik rządu Hiszpanii Inigo Mendez de Vigo oskarżył zwolenników secesji Katalonii o "zniszczenie współistnienia" w tym regionie. Zaapelował, by tamtejsze władze w celu rozpoczęcia dialogu zrezygnowały z planowanego ogłoszenia niepodległości regionu.
"Aby prowadzić dialog, należy trzymać się ram prawnych -podkreślił na konferencji prasowej Mendez de Vigo, który jednocześnie sprawuje w rządzie centralnym funkcję rzecznika oraz ministra oświaty, kultury i sportu.
Ostrzegł, że deklaracja niepodległości, jaką może ogłosić kataloński parlament, "nie wystarczy" oraz że niepodległe narody muszą zostać uznane przez społeczność międzynarodową.
Żaden kraj nie wyraził otwarcie poparcia dla niepodległości Katalonii, a Unia Europejska zapowiedziała, że jeśli region ogłosi oddzielenie się od Hiszpanii, zostanie usunięty ze Wspólnoty i będzie musiał ubiegać się o akcesję, a także zostanie pozbawiony prawa do korzystania z euro." {TUTAJ}.
W obliczu powstałego pata bardzo sensownie brzmi wczorajsza wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy:
"Prezydent skomentował reakcję Hiszpanii na referendum dot. niepodległości Katalonii oraz słowa wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, że "obowiązkiem każdego rządu jest podtrzymanie praworządności i czasem wymaga to proporcjonalnego użycia siły". - Patrząc chłodno, z daleka, na problem jaki ma dziś Hiszpania w związku z pewnymi roszczeniami, oczekiwaniami mieszkańców Katalonii (...) muszę powiedzieć, że byłem nieco zdumiony reakcją władz hiszpańskich, jeśli chodzi o kwestię tak zdecydowanego, powiedziałbym: tak brutalnego ataku na manifestantów, tych którzy chcieli wziąć udział w tym referendum - mówił prezydent.
Zaznaczył, że jeśli "tak, jak mówi KE i rząd hiszpański, przeprowadzenie tego referendum było całkowicie nielegalne i nie mieściło się w elementach hiszpańskiego prawa", to nie miałoby ono prawnego znaczenia, tylko "znaczenie polityczne i społeczne". Jak dodał, mimo, iż "pobito i zmasakrowano Katalończyków w Barcelonie, to referendum w taki, czy inny sposób i tak się odbyło". - Moim zdaniem popełniono błąd, zastosowano środki niewspółmierne do tego, jaka była sytuacja. Dziwię się osobiście gładkiemu przejściu pana wiceprzewodniczącego KE Timmermansa nad sprawą pobitych obywateli hiszpańskich, pobitych Katalończyków i ciężkich starć, i ataku policji hiszpańskiej - powiedział prezydent.
Według niego stosowanie przemocy "to jest zjawisko niebezpieczne dla państwa hiszpańskiego". Należało tego uniknąć, "posługiwać się tutaj metodami prawnymi a nie metodą siły" - dodał. - Uważam, że atak na protestujących był atakiem bezpodstawnym. I mówię to z całą odpowiedzialnością, i słowa pana Timmermansa, który mówił, że w obronie państwa prawa można użyć przemocy, no chyba się nie odnoszą do tej sytuacji, bo dla mnie przemoc jest ostatecznością - podkreślił Andrzej Duda.
- My z takiego założenia wychodzimy w Polsce. Ja widzę, że dla pana Timmermansa przemoc jest pierwszym sposobem działania, co jest chyba istotnym novum jeśli chodzi o zasady obowiązujące w UE, ale my sobie to zapamiętamy - dodał prezydent. Wyraził nadzieję, że działania dot. Katalonii będą mieścić się w granicach prawa i że UE oraz KE "spojrzą na sprawę w sposób obiektywny i że zostaną z tego wyciągnięte odpowiednie wnioski". {TUTAJ}.
Zgadzam się z nią całkowicie.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz