Rola jednostki w historii, czyli remis Legia - Real

avatar użytkownika elig

  Wczoraj [2.11.2016] zdarzyło się coś niebywałego.  Po raz pierwszy w historii polska drużyna piłkarska NIE przegrała ze słynnym Realem Madryt.  Zremisowała 3:3 - wprawdzie na własnym stadionie, ale przy pustych trybunach.  Real Madryt przybył do Warszawy ze swoimi największymi gwiazdami [m.in. z Ronaldo], ale legioniści grali z nimi jak równi z równymi.  Czternastego września 2016 ci sami piłkarze walczyli z Borussią Dortmund na tym samym stadionie.  Snuli się bez ładu i składu po murawie przegrywając 0:6.  Zirytowani kibice krzyczeli: "K...a mać - Legia grać!".  Co się zmieniło przez te 48 dni?

 Trener.  Albańskiego nieudacznika zastąpił Jacek Magiera.  Przez miesiąc i 8 dni odmienił on drużynę.  Ten przykład pozwala nam snuć rozważania nad rolą jednostki i przywództwa w historii.  Napoleon Bonaparte mawiał:  "Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana.".  Tak samo jest z piłką nożną, czego właśnie byliśmy świadkami.  Przyzwyczajeni jesteśmy do myśli, że o biegu historii decydują ruchy wielkich mas ludzi, względnie tajne knowania zakulisowych sił.  Powtarzamy bezmyślnie za Majakowskim:

"Jednostka – zerem, jednostka – bzdurą,
sama - nie ruszy pięciocalowej kłody,
choćby i wielką była figurą,".

 Każdą ideę ktoś jednak musi sformułować, a każdy ruch potrzebuje charyzmatycznego przywódcy, by stać się masowym.  Samymi tajnymi agentami nie da się wygrać.  Także sama dyplomacja nie wystarczy.  Potrzebni są ludzie o zdolnościach przywódczych, o czym Zachód zapomniał.  Widać to wyraźnie w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA.

 

napisz pierwszy komentarz