Skąd ten fetor? Z czyich gaci?
Cóż to takiego się stało, że odwieczny obrońca Systemu i wierny sługa koalicji PO-PSL dzisiaj ustawia się w kontrze do swoich idoli? Dlaczego jego słynne - Tusku musisz - nagle zamieniło się wKopaczyno musisz…, ale odejść?
Posłuchajmy, co Jacek Żakowski powiedział w wywiadzie dla „Super Expressu”: Nominacje nowych ministrów nie mają znaczenia. Jedyną szansą na poprawienie notowań Platformy Obywatelskiej jest zmiana premiera. […] To byłby wyraźny sygnał, że Platforma chce dokonać jakichś zmian. Dalej jest jeszcze ciekawiej, a nawet śmieszniej. Żakowski mówi: Gdy zmian dokonywał Donald Tusk, wpisywały się one w jakąś koncepcję polityczną. Zmiany Ewy Kopacz w nic się za cholerę nie wpisują. A więc nie mają znaczenia.
Coś mi się wydaje, że zbliża się czas, kiedy zamiast peanów na cześć króla Europy Donalda stanie się on wkrótce głównym oskarżonym o doprowadzenie do upadku Platformy i obciążony odpowiedzialnością za utratę przez nią władzy. Przecież Żakowski atakując Kopaczową doskonale wie, że na czele Platformy i rządu postawił ją sam Tusk. On doskonale zdaje sobie sprawę, że ostatnie gorączkowe i chaotyczne dymisje to nie suwerenne decyzje szefowej rządu, ale wynik wskazówek Tuska i Ostachowicza zadysponowanych dzięki gorącej telefonicznej linii, Bruksela-Warszawa. Żakowski tak naprawdę rozpoczął atak na Tuska i zasugerował zmianę na stanowisku premiera, ale taką, która uniezależni PO od byłego sternika, który niczym włoski kapitan i tchórz Francesco Schettino, jako pierwszy ewakuował się z tonącej polskiej Costa Concordii. Tusk nie tylko osierocił swoich partyjnych poddanych. On na pastwę losu wystawił swoich kumpli aferzystów i całą tę medialną psiarnię, która przez całe lata osłaniała antypolską działalność tego wyjątkowego szkodnika.
Trudno mi to powiedzieć, ale Żakowski ma rację. On, jako pierwszy z lokajów salonu dał do zrozumienia, że baba z Szydłowca ciągnie ten cały układ rządzący na samo dno. Najbardziej dramatyczne z jego punktu widzenia jest to, że Kopaczowa w ogóle nie zdaje sobie sprawy ze swojej umysłowej ciasnoty i mimo tego, że jest zwykłą polityczną pacynką naciągniętą na dłoń aktora-animatora poruszającego palcami z Brukseli, ona uwierzyła, że sama rządzi i z tej frajdy nie ma ochoty rezygnować. Ona zachłyśnięta władzą w ogóle nie dostrzega, że zbliża się do skraju przepaści. Przypomniał mi się stary kawał, który świetnie obrazuje myślowe horyzonty Kopaczyny i jej kompletne oderwanie się od rzeczywistości oraz niezrozumienie sytuacji, w której się znalazła.
Oto na szubienicy stoi skazaniec z założoną pętlą na szyi. Zanim uruchomiona zostanie zapadnia podchodzi do niego kat pytając o ostatnie życzenie, na co słyszy:
- Proszę o kufel zimnego wspaniałego piwa. Prośba zostaje spełniona i w uwolnione na chwilę z pęt dłonie skazańca trafia zamówienie - jak pisał Prus w „Lalce” - o kolorze starego miodu, pianie jak śmietana i smaku szesnastoletniej dziewczyny. Nagle konsternacja i zaskoczenie. Człowiek, który za chwilę już nie będzie żył degustację rozpoczyna od zdmuchnięcia obfitej piany. Widząc zdziwioną minę kata tłumaczy: - zawsze tak robię, bo piana bardzo szkodzi na nerki.
I właśnie z tego powodu jestem wielkim zwolennikiem trwania Kopaczowej na stanowisku. Im dłużej ona kontynuuje powierzoną jej przez Tuska misję tym ja staję się jej coraz bardziej zagorzałym fanem. Ona zdmuchuje codziennie tę pianę i w poczuciu nieśmiertelności rusza na polityczne salony nie zauważając, że porusza się po nich jak pijany słoń w składzie porcelany. Wyobraźmy sobie, jaka bezradność, wściekłość i strach musi towarzyszyć obserwującym ją członkom oraz lokajom salonu III RP. Ja się wcale nie dziwię, że Żakowskiemu puszczają nerwy, a Monice „Stokrotce Olejnik zwieracze, kiedy pisze: Ciekawe, jak się dzisiaj czuje Donald Tusk, który zostawił to g... swojej następczyni.
Moi drodzy wylęknieni medialni funkcjonariusze władzy, owa „następczyni” nie wdepnęła w to g…o przypadkowo. Ona sama w tym szambie tkwi od dawna po uszy i świetnie się w nim czuje. Ja nie spekuluję, ale jestem pewien, że już wkrótce swoją złość będziecie wyładowywać nie na niej, ale na Tusku. To on zabrał najsprawniejszą szalupę i w kapoki zaopatrzył Arabskiego, Grasia i Bieńkowską, a wam spłatał niezłego psikusa desygnując na stanowisko premiera kogoś tak żałośnie beznadziejnego jak Kopacz. Przecież ona nie potrafi nawet wymyślić czegoś oryginalnego i własnego jak tylko powtarzanie po Tusku jego zaklęć z expose wygłoszonego, w 2007 roku, kiedy obejmując władze mówił: Słowo "zaufanie" będzie w związku z tym mottem nie tylko tego wystąpienia, ale, mam nadzieję, całej naszej kadencji i całego okresu, w którym przyjdzie mnie z moimi współpracownikami rządzić. To zaufanie stało się fundamentem nowej politycznej umowy Polaków.
A teraz Kopacz w październiku 2014 roku: Moim zadaniem, najważniejszym zadaniem będzie przede wszystkim zwiększenie i odbudowanie zaufania Polaków do rządu, polityki i polityków. Wiem, że to zadanie bardzo ambitne, ale wiem też, że realne. Pierwszy krok do jej realizacji to stała rozmowa z ludźmi i wsłuchiwanie się w ich problemy.
I w poniedziałek 15 czerwca 2015 roku podczas przedstawiania następców odwołanych po aferze taśmowej ministrów: To, na czym najbardziej mi zależy to wasze zaufanie. Ja i moi ministrowie dzień po dniu ciężką pracą będziemy o nie zabiegali.
Jak widzimy banda oszustów i złodziei już niemal od ośmiu lat łupi na bezczelnego Polaków przy jednoczesnym apelowaniu do nich o zaufanie. Ze słowem zaufanie na zakłamanych gębach inwigilują ponad dwa miliony osób bijąc niechlubne rekordy w Unii Europejskiej. Apelują o zaufanie, kiedy miliony naszych rodaków zmusili do emigracji, a zasięg ubóstwa według danych GUS od 2008 roku stale rośnie i dzisiaj w skrajnej biedzie żyje prawie trzy miliony Polaków. Nigdy o tych ludzi nie upominaliście się dziennikarska psiarnio i dyżurni eksperci dbając jedynie o własny interes i dobre samopoczucie rządzących szkodników. Wasza bezczelność, oderwanie od rzeczywistości, kompletne wyobcowanie ze społeczeństwa i wyczuwalny strach owocuje coraz bardziej chamskimi komentarzami. Oto stary cwaniak, salonowiec i dyżurny socjolog Systemu oraz nieślubny syn niepiśmiennej tkaczki z Pabianic, prof. Janusz Czapiński apeluje: – Rośnie fundamentalistyczny radykalizm w młodym pokoleniu Polaków. Módlmy się, by jak najszybciej wyemigrowali, dzięki czemu ochronimy porządek. Jakże przerażony musi być ten wróg polskości i Kościoła skoro nawołuje do modlitwy o pozbycie się z Polski młodego pokolenia?
Z kolei inny lokaj i ekspert salonu, zdeklarowany gej, prof. Ireneusz Krzemiński ma nas za idiotów i tak tłumaczy skutki afery taśmowej: Ludzie poczuli się dotknięci. Czym? Tymi pieniędzmi wydawanymi na wina, tymi ośmiorniczkami, które znowu nie takie najdroższe są, mówiąc szczerze. […] Ludzie poczuli się dotknięci tym, co jest skutkiem polskiego sukcesu.
Niestety jeszcze jakiś czas musimy przyglądać się jak ta hołota okupująca Polskę zdmuchuje pianę i raczy się bursztynowym płynem. Ale sadząc po metamorfozie Żakowskiego zaczynają się pojawiać i tam głosy tych, którzy zauważyli, ze stoją na zapadniach, a na ich szyjach zaciskają się pętle. Nie sądzę, że będą chcieli wisieć na tych stryczkach sami. Już wkrótce zaczną denuncjować króla Europy, Tuska. Póki, co zostało im tylko budowanie atmosfery psychozy i strachu w stylu Michnika wieszczącego narodziny dyktatury i Lisa piszącego, że: – Do władzy szykuje się właśnie partia nowego prezydenta. Nad jej programem unosi się silny fetor autorytaryzmu, a z wypowiedzi jej oficjeli i propagandowych akolitów wyziera pragnienie zemsty.
Szanowny redaktorze Lis proszę zerknąć we własne portki i zalecić to samo Żakowskiemu, Michnikowi, Czapińskiemu i Krzemińskiemu. Nie zaszkodzi też zajrzeć w majtki „Stokrotce” Olejnikowej. Coś mi się zdaje, że ten silny fetor, który tak wyraźnie wyczuwa Lis unosi się właśnie z tamtych wstydliwych okolic. Myślę, że nie jest to skutek waszych dolegliwości żołądkowo-jelitowych, ale przeraźliwego strachu.
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Tu można polubić moją stronę
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz