Jesień będzie nasza
Na starcie do wyborów prezydenckich System dysponował kandydatem mającym 80 procent społecznego zaufania. Po swojej stronie mieli wszystko, począwszy od rządu po służby specjalne, największe stacje telewizyjne i radiowe, pałacową służbę złożoną z dziennikarskich posługaczek i posługaczy, wielkie międzynarodowe korporacje, bankowo-lichwiarskie lobby, oraz polskojęzyczną prasę lokalną znajdującą się w 90 procentach w niemieckich rękach hołubiących tubylczych kacyków w skolonizowanej prowincji UE. Nie ma się też czemu dziwić, że przy tak potężnej i wydawałoby się niezwyciężonej armii krzątała się cała wataha komediantów, czyli tak zwanych artystów scen i estrad wszelakich. Przypominali oni jadący za zwycięskim wojskiem żołnierski burdel, albo chmarę bzyczących tłustych much uwijających się przy świeżo zrobionym krowim placku. Smrodek jaki rozprzestrzeniał się coraz bardziej wokół tej złodziejskiej sitwy tylko ich podniecał i rozochocał. No bo któż z tych wysługujących się władzy celebrytów mógł sobie odmówić wyszarpania dla siebie choćby kawałka tego radziwiłłowskiego czerwonego sukna tak, aby każdemu chociaż na płaszcz wystarczyło. Nie wspominam już szerzej o Michniku i jego drużynie gdyż oni przypominają dziś starego kataryniarza z siedzącą mu na ramieniu równie starą wyliniała małpą i kręcącego korbą by wydobyć z wysłużonego melodycznego wałka zgraną, oklepaną, nudną i znaną już wszystkim fałszywą muzyczkę.
Tylko wiedza o tym kogo się pokonało może dostarczyć nam prawdziwego smaku zwycięstwa. Dzisiaj wiemy już także, że sztab Komorowskiego wydał na kampanię o pięć milionów złotych więcej niż sztab Andrzeja Dudy. Jakże komicznie na tym tle brzmią słowa żałosnego nadwornego socjologa władzy, prof. Radosława Markowskiego z rządowej sondażowni CBOS, który zrobił z siebie po raz kolejny pajaca mówiąc po ogłoszeniu wyborczego wyniku: Gdyby mierzyć produktywność kampanii wyborczej, to jest to fatalny wynik Andrzeja Dudy. Szanowny panie Markowski wypadałoby w końcu spoważnieć zważywszy choćby na swoją siwą tapirowaną głowę.
Jednym słowem nie dali rady, a gen. Marek Dukaczewski tym razem nie otworzył szampana marki „Sowietskoje Igristoje”, ale zapewne upił się na smutno najpopularniejszą w Rosji wódką „Putinką”. Nie wiem czy szkolony przez GRU generał wie, że według słownika języka rosyjskiego jednoznacznie kojarzące się słowo „putinka” oznacza po prostu, „sezon na ryby”. W przypadku Dukaczewskiego mamy najwyraźniej do czynienia z sezonem na leszcze.
Tak Drodzy Czytelnicy nie istnieją armie niepokonane, a ci którzy w to wierzyli i od lat nie uczestniczyli w wyborach powinni po 24 maja zmienić zdanie. Ja sam szczerze muszę przyznać, że wątpiłem w to, że tę hołotę da się pogonić posługując się jedynie wyborczą kartką. Jak widać można tego dokonać i stać się to musi już w jesiennych wyborach parlamentarnych. Możemy ich dosłownie zmasakrować gdyż po dotkliwej porażce są najwyraźniej w rozsypce. Piszę dotkliwej, gdyż niewielka przewaga Andrzeja Dudy dopiero po zestawieniu sił i środków obu stron ukazuje nam prawdziwą skalę naszego zwycięstwa. W normalnym i poważnym państwie dysponującym uczciwymi i pluralistycznymi mediami rządzący Polską układ już dawno rozniesiony by został w drobny pył. Media powinny być niczym sprawiedliwy sędzia ringowy baczący uważnie, czy któryś z pięściarzy nie stosuje niedozwolonego dopingu, nie uderza poniżej pasa i czy obaj rywale mają jednakowe rękawice. Nie łudźmy się jednak, że System się poddał. Przypomnijmy sobie 2005 rok, kiedy po zwycięstwie PiS-u i Lecha Kaczyńskiego zaczęła się ta ordynarna i w sensie dosłownym krwawa jatka, której finałem był Smoleńsk. Pamiętajmy też o „seryjnym samobójcy”, który obawiam się nie osiągnął jeszcze wydłużonego wieku emerytalnego. Ale pamiętajmy też, że część osób przeczuwających przyszłą klęskę już myśli o tym jakby tu się przypodobać nowej władzy. Mam przeczucie, że część prokuratorów i sędziów ochłonie i będzie mniej rozgrzana. Służby specjalne powyciągają co nie co ze swoich sejfów, a ci mniej skompromitowani dziennikarze będą próbowali się przefarbować. Tak to już jest, że część każdego orszaku towarzyszącego absolutnej władzy czując nadchodzącą klęskę próbuje przejść na służbę do nowego pana, a nie brakuje i takich, którzy staną się uzbrojonymi w noże Brutusami. Idą ciekawe czasy i nie ma wątpliwości, że będzie się działo.
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Tu można polubić moja stronę
Nowy numer Polski Niepodległej już jutro w kioskach
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz