Sukcesorzy sowieckiej dzikiej tłuszczy

avatar użytkownika kokos26

 W październikową sobotnią noc 2013 roku w al. Zwycięstwa w Gdańsku, tuż obok stojącego tam czołgu T-34 upamiętniającego sowieckich „wyzwolicieli” pojawiła się rzeźba przedstawiająca radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę i zatytułowana „Komm Frau”, czyli „Chodź Kobieto”.

Autorem tej odzwierciedlającej prawdę historyczną pracy był trójmiejski artysta Jerzy Bohdan Szumczyk. Nad ranem policja pospiesznie usunęła ważącą 300 kg rzeźbę i choć zdążyło ją obejrzeć zaledwie kilkanaście osób wybuchł wielki skandal. Protestował rosyjski ambasador, deputowani do dumy i co nie dziwi polskie pseudoelity z lewakami i postkomuchami na czele. Jak można tak obrażać i znieważać bohaterską i niezwyciężoną Armię Czerwoną? – krzyczano. Ich bezczelność poszła dalej i obfitowała w podłe łgarstwa o tym, jakoby ów azjatycki motłoch dał nam wolność i niepodległość. Masowe, idące w miliony gwałty, jakich dokonywało sowieckie dzikie żołdactwo były jeszcze nie tak niedawno tematem tabu. Oczywiście ktoś czasami napomknął coś na ten temat na antenie TVP Historia lub mrugnął dyskretnie okiem, jak Kutz w filmie „Pułkownik Kwiatkowski”. Ale to wszystko, na co było stać III RP.

 

Dlatego ze zdziwieniem i niemałym zaskoczeniem obejrzałem w poniedziałek 23 lutego na antenie TVP1 i to w dobrym czasie antenowym kręcony na Warmii dokument, „Bo jestem stąd”, którego pomysłodawcą był Krzysztof Ziemiec, a reżyserem Grzegorz Linkowski. Ten wstrząsający film już bez żadnych przemilczeń i zakłamań ukazał nam prawdziwe oblicze armii czerwonej, której zdziczenie i barbarzyństwo trudno z czymkolwiek porównać. Właśnie szukając takiego porównania przypomniała mi się czytana jeszcze w czasach, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej historyczno-przygodowa powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego, „O Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie”. To właśnie ta książka zapadła mi w pamięci i to nie z powodu głównego wątku opowiadającego o pięknej miłości młodego ubogiego polskiego szlachcica Janasza do bogatej miecznikówny Jadzi. Jako młody chłopak byłem wstrząśnięty opisami barbarzyństwa tatarskich ordyńców prowadzących polskie kobiety w jasyr. Opisów Czytelnikom raczej oszczędzę. Choć akcja książki toczyła się w XVII wieku to skala zdziczenia i zbydlęcenia tej azjatyckiej dziczy idealnie pasuje do zachowań sowieckiej hołoty, która w 1945 roku zapluskwiła całą Polskę. Czerwonoarmiejcy gwałcili masowo począwszy od dziesięcioletnich dziewczynek po osiemdziesięcioletnie staruszki. Nierzadko odbywali stosunki już ze zwłokami. Mordy, gwałty i grabieże to wizytówka sowieckiego żołdactwa.

Dlaczego dopiero teraz wyemitowano taki film? Pytanie jest czysto retoryczne gdyż w obliczu coraz bardziej realnego rosyjskiego zagrożenia ktoś po prostu przełożył wajchę, panicznie chcąc uniknąć kojarzenia salonu III RP z demonstrowaną jeszcze nie tak dawno temu miłością do bandyty i zbrodniarza Putina. Miłością i przyjaźnią scementowaną 10 kwietnia w Smoleńsku, jak twierdził Michnik w swoim „Liście do przyjaciół Moskali” pisząc: Dziś na krwi przelanej 70 lat temu w Katyniu i w sobotę pod Smoleńskiem rodzi się autentyczna polsko-rosyjska wspólnota losów. Dziękujemy wam - bracia Moskale - za współczucie, zrozumienie, spontaniczne akty solidarności i wszelką pomoc w związku z katastrofą. Brawo ojcze redaktorze, dziękujmy szczególnie z tę bezprecedensową pomoc okazaną w związku z katastrofą. Szczególnie dziękujemy za wrak i czarne skrzynki.  


Ja jednak chciałem zadać inne pytanie. Doskonale mogę zrozumieć, że tematu masowych idących w miliony gwałtów, którym często towarzyszyły okrutne mordy unikano jak ognia w czasach PRL, kiedy to zadekretowano przyjaźń polsko-radziecką i braterstwo broni obu armii. Ale co stanęło na przeszkodzie, że przez ćwierć wieku trwania III RP, czyli po tak zwanym obaleniu komunizmu unikano mówienia nam prawdy o rzeczywistym obliczu „naszych wyzwolicieli”? I tu dochodzimy chyba do sedna sprawy. Otóż przy okrągłym stole zasiedli zdrajcy, a więc przedstawiciele komunistycznej partii ustanowionej przez ZSRR do trzymania za mordę miejscowej ludności zaś po drugiej stronie ton nadawali tak zwani przedstawiciele lewicy laickiej, których ojcowie i matki w większości przybyli na polskie ziemie wraz z tą azjatycka mordującą, gwałcącą i rabującą dziczą. Trudno dzisiaj takim „intelektualistom” typu Bauman i jemu podobni przyznać, że swoje dzisiejsze pozycje zawdzięczają zwykłym zwyrodnialcom, a ich drogie buty, garnitury, garsonki, krawaty i apaszki jeszcze pokolenie temu u ich przodków stanowiły swojskie zamienniki w postaci śmierdzących walonek i połatanych brudnych kufajek.

Pierwszego marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Pamiętajmy, że oni doskonale widzieli, co wyprawia na polskiej ziemi ta sowiecka hołota i jej polskojęzyczni sługusy. Może łatwiej będzie nam teraz zrozumieć, dlaczego podjęli się tej nierównej i beznadziejnej walki. Oni walczyli o nasz honor i ocalenie resztek człowieczeństwa w obliczu dzikiego azjatyckiego barbarzyństwa, które wkroczyło na nasze ziemie wprost z Dzikich Pól, a dzisiaj potomkowie tej zbrodniczej hołoty mianowali się intelektualną elitą.  

 

Zachęcam też do przeczytania mojego komentarza o „Projekcie Palikot”

Artykuł opublikowano w Warszawskiej Gazecie

www.warszawskagazeta.pl

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz