Sukcesorzy sowieckiej dzikiej tłuszczy
W październikową sobotnią noc 2013 roku w al. Zwycięstwa w Gdańsku, tuż obok stojącego tam czołgu T-34 upamiętniającego sowieckich „wyzwolicieli” pojawiła się rzeźba przedstawiająca radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę i zatytułowana „Komm Frau”, czyli „Chodź Kobieto”.
Autorem tej odzwierciedlającej prawdę historyczną pracy był trójmiejski artysta Jerzy Bohdan Szumczyk. Nad ranem policja pospiesznie usunęła ważącą
Dlatego ze zdziwieniem i niemałym zaskoczeniem obejrzałem w poniedziałek 23 lutego na antenie TVP1 i to w dobrym czasie antenowym kręcony na Warmii dokument, „Bo jestem stąd”, którego pomysłodawcą był Krzysztof Ziemiec, a reżyserem Grzegorz Linkowski. Ten wstrząsający film już bez żadnych przemilczeń i zakłamań ukazał nam prawdziwe oblicze armii czerwonej, której zdziczenie i barbarzyństwo trudno z czymkolwiek porównać. Właśnie szukając takiego porównania przypomniała mi się czytana jeszcze w czasach, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej historyczno-przygodowa powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego, „O Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie”. To właśnie ta książka zapadła mi w pamięci i to nie z powodu głównego wątku opowiadającego o pięknej miłości młodego ubogiego polskiego szlachcica Janasza do bogatej miecznikówny Jadzi. Jako młody chłopak byłem wstrząśnięty opisami barbarzyństwa tatarskich ordyńców prowadzących polskie kobiety w jasyr. Opisów Czytelnikom raczej oszczędzę. Choć akcja książki toczyła się w XVII wieku to skala zdziczenia i zbydlęcenia tej azjatyckiej dziczy idealnie pasuje do zachowań sowieckiej hołoty, która w 1945 roku zapluskwiła całą Polskę. Czerwonoarmiejcy gwałcili masowo począwszy od dziesięcioletnich dziewczynek po osiemdziesięcioletnie staruszki. Nierzadko odbywali stosunki już ze zwłokami. Mordy, gwałty i grabieże to wizytówka sowieckiego żołdactwa.
Dlaczego dopiero teraz wyemitowano taki film? Pytanie jest czysto retoryczne gdyż w obliczu coraz bardziej realnego rosyjskiego zagrożenia ktoś po prostu przełożył wajchę, panicznie chcąc uniknąć kojarzenia salonu III RP z demonstrowaną jeszcze nie tak dawno temu miłością do bandyty i zbrodniarza Putina. Miłością i przyjaźnią scementowaną 10 kwietnia w Smoleńsku, jak twierdził Michnik w swoim „Liście do przyjaciół Moskali” pisząc: Dziś na krwi przelanej 70 lat temu w Katyniu i w sobotę pod Smoleńskiem rodzi się autentyczna polsko-rosyjska wspólnota losów. Dziękujemy wam - bracia Moskale - za współczucie, zrozumienie, spontaniczne akty solidarności i wszelką pomoc w związku z katastrofą. Brawo ojcze redaktorze, dziękujmy szczególnie z tę bezprecedensową pomoc okazaną w związku z katastrofą. Szczególnie dziękujemy za wrak i czarne skrzynki.
Ja jednak chciałem zadać inne pytanie. Doskonale mogę zrozumieć, że tematu masowych idących w miliony gwałtów, którym często towarzyszyły okrutne mordy unikano jak ognia w czasach PRL, kiedy to zadekretowano przyjaźń polsko-radziecką i braterstwo broni obu armii. Ale co stanęło na przeszkodzie, że przez ćwierć wieku trwania III RP, czyli po tak zwanym obaleniu komunizmu unikano mówienia nam prawdy o rzeczywistym obliczu „naszych wyzwolicieli”? I tu dochodzimy chyba do sedna sprawy. Otóż przy okrągłym stole zasiedli zdrajcy, a więc przedstawiciele komunistycznej partii ustanowionej przez ZSRR do trzymania za mordę miejscowej ludności zaś po drugiej stronie ton nadawali tak zwani przedstawiciele lewicy laickiej, których ojcowie i matki w większości przybyli na polskie ziemie wraz z tą azjatycka mordującą, gwałcącą i rabującą dziczą. Trudno dzisiaj takim „intelektualistom” typu Bauman i jemu podobni przyznać, że swoje dzisiejsze pozycje zawdzięczają zwykłym zwyrodnialcom, a ich drogie buty, garnitury, garsonki, krawaty i apaszki jeszcze pokolenie temu u ich przodków stanowiły swojskie zamienniki w postaci śmierdzących walonek i połatanych brudnych kufajek.
Pierwszego marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Pamiętajmy, że oni doskonale widzieli, co wyprawia na polskiej ziemi ta sowiecka hołota i jej polskojęzyczni sługusy. Może łatwiej będzie nam teraz zrozumieć, dlaczego podjęli się tej nierównej i beznadziejnej walki. Oni walczyli o nasz honor i ocalenie resztek człowieczeństwa w obliczu dzikiego azjatyckiego barbarzyństwa, które wkroczyło na nasze ziemie wprost z Dzikich Pól, a dzisiaj potomkowie tej zbrodniczej hołoty mianowali się intelektualną elitą.
Zachęcam też do przeczytania mojego komentarza o „Projekcie Palikot”
Artykuł opublikowano w Warszawskiej Gazecie
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz