RZECZPOSPOLITA OBOJGA NARODÓW Z ŻONĄ Z BEZPIEKI W TLE

avatar użytkownika aleksander szumanski
RZECZPOSPOLITA OBOJGA NARODÓW Z ŻONĄ Z BEZPIEKI W TLE Paweł Jasienica był zachwycony swoją nową żoną. A tymczasem ona codziennie pisała na niego... raporty dla SB. Słynny pisarz ożenił się z jedną z najlepszych agentek bezpieki w historii PRL-u. Zofia O’Bretenny, zwana Neną, pisała swoje raporty w łazience, żeby Jasienica się nie zorientował. Często szła pisać do esbeckiego „lokalu konspiracyjnego”, a mężowi wmawiała, że idzie na zakupy. Bywało, że już trzy godziny po odwiedzinach u Jasienicy Melchiora Wańkowicza czy Stefana Kisielewskiego, bardzo szczegółowy raport Neny leżał na biurku oficera SB. A kobieta pobierała za donosy na męża sowite wynagrodzenia. Jasienica miał niezwykły dar: jego książki porywały młodych ludzi i budziły w nich historyczną pasję. Jednak jego dzieł w księgarniach nie znajdziesz, bo zdrada Neny O’Bretenny do dzisiaj wydaje zatrute owoce. Te książki nie są wznawiane. Dlaczego? Bo prawa autorskie należą nie tylko do jedynej córki pisarza, Ewy Beynar-Czeczott. Także do jego pasierba Marka, syna agentki. Pasierb był już dorosły, kiedy jego matka usidliła Jasienicę. Słabo się z pisarzem znał. Kiedy pani Ewa poznała całą prawdę o „pracy” swojej macochy, powiedziała: nie, nie będę już dzielić praw autorskich z jej synem. Bo to byłby dalszy ciąg wynagradzania za zdradę. Pani Ewa skierowała sprawę do sądu. Jednak dopiero przed dwoma tygodniami, po kolejnym odwołaniu, sąd przyznał jej pełnię praw autorskich. LEON LECH BEYNAR „Paweł Jasienica” to tylko pseudonim literacki. Naprawdę nazywał się Leon Lech Beynar. Beynarowie to stary szlachecki ród herbu Nowina. Jasienica był dumny ze swojego przodka, który podpisywał akt polsko- -litewskiej Unii Horodelskiej – ze strony litewskiej. Jego pierwszą miłością była Władysława, sierota wychowana przez starsze siostry. Poznali się w „Klubie Włóczęgów Wileńskich”, organizacji studentów, którzy spędzali czas na dyskusjach i wspólnych wędrówkach. Jednym z ich kolegów - włóczęgów był Czesław Miłosz. Leon i Władysława pobrali się w 1934 roku. Urodziła im się córka Ewa. W czasie wojny Leon walczył w AK przeciw Niemcom, a później przeciw komunistom. Był zastępcą słynnego majora AK Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Jednak w sierpniu 1945 roku w czasie potyczki kula rozszarpała mu udo. Leona ukrył proboszcz z Jasienicy. To tam narodził się jego pseudonim „Paweł Jasienica”. Jego żona Władysława zmarła w 1965 roku. A bezpieka podsunęła mu agentkę o pseudonimie „Ewa” – czyli Nenę O’Bretenny. NENA O'BRETENNY - TW ZOFIA DAROWSKA "EWA" Nena za młodu nazywała się Zofia Darowska. Brała udział w powstaniu warszawskim. Później trafiła do obozu w Niemczech i wyszła za Irlandczyka. To małżeństwo jednak się rozpadło. Nena wróciła z synem do Polski, już pod nazwiskiem O’Bretenny. Miała wielkie ambicje, chciała błyszczeć, a tymczasem zarabiała grosze na chałupniczej produkcji słomianych serwetek dla Cepelii. Znała jednak sławnych ludzi z opozycji, choćby Janusza Szpotańskiego, poetę i satyryka. Dlatego tajniacy złożyli jej propozycję współpracy... Przyjęła. Bezpieka załatwiła jej lepszą pracę, w dziekanacie na uczelni. Donosiła tam na studentów i profesorów. Spisała się, więc dostała pracę w recepcji Grand Hotelu. Była dosyć ładna i wyjątkowo bystra, trudno było jej nie lubić. Budziła zaufanie. W jej raportach roiło się od bardzo przydatnych dla komunistycznych służb szczegółów. W połowie lat 60. Nena dostała nowe zadanie operacyjne: zbliżyć się do Leona Beynara, czyli Jasienicy. Agentka siadała więc z przodu na jego spotkaniach autorskich. Zadawała mądre pytania, które ułożyli dla niej esbeccy konsultanci. Prosiła o autografy. Ale wokół Jasienicy zawsze był taki tłum, że pisarz nie zwracał na nią uwagi. A jednak w końcu się udało. Zaczepiła go na ulicy. – Ja w sprawie romansu... – zaczęła. Pisarz przystanął, zaskoczony. Nena poprosiła, żeby pomógł jej zdobyć materiały o XVII-wiecznej miłosnej historii Halszki Ostrogskiej. Udawała, że pisze o tym książkę. Historyk połknął ten haczyk. Zainteresował się, dał się zaprosić na kawę. A po śmierci żony bez pamięci zakochał się w tej uwodzącej go agentce. On miał 56 lat, ona 40. INTRYGA I DONOS W 1968 r. Jasienica ostro wystąpił przeciw władzom. Potępił antysemityzm, który rozpętali komuniści. Pierwszy sekretarz Władysław Gomułka zaczął wtedy publicznie atakować Jasienicę. Obrzucał go z trybuny fałszywymi zarzutami. Wkrótce do mieszkania pisarza zaczęli dzwonić jacyś ludzie z pogróżkami albo też panowało w słuchawce głuche milczenie. Nena przekonała wtedy pisarza, że dostała „cynk” o ludziach z Białegostoku i Narewki, gdzie w 1945 roku działał partyzancki oddział Jasienicy. Mówiła, że ludzie ci chcą się na nim fizycznie zemścić. Namawiała, żeby pisarz się do niej na jakiś czas przeprowadził. Jasienica się zgodził. „...mieszka u mnie Paweł Jasienica. Nastąpiło to (...) po wypadku pobicia Kisielewskiego” – napisała Nena dla SB 19 marca. – „Obecnie jest pod moją zupełną kuratelą, dzięki czemu wiem, z kim się kontaktuje i kto do niego dzwoni i przychodzi” – przechwalała się tydzień później. Jasienica zabierał ją na przyjęcia. Nena wreszcie zaczęła brylować w towarzystwie. Zaufali jej tacy czołowi opozycjoniści jak mecenas Jan Olszewski z żoną. A ona przeprowadzała intrygi i informowała bezpiekę o wszelkich ich kontaktach i nazwiskach współpracowników. 6 czerwca 1969 roku raportowała: słynny AK-owiec pułkownik Rzepecki powiedział Jasienicy, że na granicy złapano parę młodych Polaków, którzy przemycali paryską „Kulturę” i inne pisma. Znaleziono przy nich imienny wykaz polskich opozycjonistów, którym należy tę „bibułę” przekazać. Miało tam być też nazwisko Jasienicy. „Powyższe wiadomości przyniósł płk. Rzepeckiemu jego znajomy i współpracownik z okresu okupacji (z Komendy Głównej AK), który jest od szeregu lat pracownikiem w Prokuraturze. To już nie pierwsza wiadomość, którą przynosi J. Rzepeckiemu z terenu prokuratury (nazwiska nie znam)”. Po tak precyzyjnym raporcie SB miało spore szanse, żeby tego informatora opozycji namierzyć. Jeśli ten człowiek dostał się w ręce SB, jego los mógł być straszny. BEZPIECZNIACKIE ŁZY NA POGRZEBIE W końcu Jasienica oświadczył się Nenie. Wyszła za niego osiem miesięcy przed śmiercią pisarza. Tylko nieliczni zaczęli w końcu podejrzewać, że Nena może być agentką. Od pierwszej chwili sceptycznie oceniał ją słynny „Kisiel”. „Byłem u Jasienicy, postanowił mi bowiem przedstawić "swoją panią". Jest to osoba wyszczekana, inteligentna, bywała, jeszcze "akówka", ale coś mi za mądra” – zanotował Stefan Kisielewski. Na ich ślub przysłał kartkę, w której życzył panu młodemu rozumu. Jasienica zmarł w 1970 roku. Wdowa założyła na pogrzeb czarne okulary. Mecenas Siła-Nowicki swoją mowę nad grobem zakończył nieco patetycznie: „A święta ziemia polska, którą tak ukochał, niech go ogarnie swoimi ramionami i przytuli jak matka, jak małżonka, jak córka i siostra, jak ramiona jego towarzyszy broni” – powiedział. Nena w tym momencie zapłakała. Zresztą łez używała częściej, budziła nimi zaufanie. Donosiła na opozycjonistów jeszcze długo. Żyła dostatnio. Wkrótce zaczęła wyprzedawać wspaniałą bibliotekę Pawła Jasienicy. Zmarła w 1997 roku. Historycy wytykają zbytnie uproszczenia w historii według Pawła Jasienicy. Jego książki rzeczywiście nie nadają się na podręczniki dla studentów. Jednak ich siła leży gdzie indziej. One, w przeciwieństwie do wielu nudnych naukowych „cegieł”, budzą ogromne zainteresowanie historią. Po przeczytaniu Jasienicy wielu ludzi sięgnęło po bardziej specjalistyczne książki. Jeśli pasierb pisarza nie odwoła się od wyroku sądu, jeszcze w tym roku na półki księgarń wrócą słynne książki Jasienicy: „Polska Piastów”, „Polska Jagiellonów” czy „Rzeczpospolita Obojga Narodów”. Źródła: http://gosc.pl/doc/761493.Zona-z-bezpieki/3
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz