Panie i Panowie z rządu i ze ZZ - nie tędy droga
Kryzysu nadprodukcji nie da się wyleczyć ŻADNYMI rozwiązaniami z repertuaru zarówno związkowego, jak i rządowego; to jest kwadratura koła, albo "Paragraf 22" - J. Hellera. Nie można zapewnić wszystkich dotychczasowych miejsc pracy z jednoczesnym dodatnim wynikiem finansowym kopalń.
To matematycznie niemożliwe; przecież aby kopalnie były rentowne - trzeba fedrować taniej, a to oznacza, że przy takich samych zarobkach - więcej węgla. Wiecej węgla oznacza, że nadprodukcja będzie jeszcze większa. Trzeba byłoby osiągnąć ceny poniżej cen węgla rosyjskiego. Wówczas prawdopodobnie okazałoby się, że nie ma go gdzie sprzedać (po zaspokojeniu krajowego popytu). Można sobie wyobrazić, iż przy dotychczasowym zatrudnieniu w kopalniach - prace polegałyby na unowocześnianiu kopalń, na ich modernizacji, by nie zwiekszać wydobycia, ale wówczas wyliczona cena węgla byłaby jeszcze wyższa. Można byłoby ja obniżyć kosztem wyrównania ceny przez budżet państwa, ale to się kłóci z prawem unijnym. Ponadto nadmierne inwestowanie w przemysł wydobycia wegla (przy nie najlepszych perspektywach jest nieracjonalne) - ostatnio zainwestowano 700 mln. zł. które nie pomogły rozwiązać nabrzmiałych problemów.
Zatem co? - Oczywiście, zmniejszenie zatrudnienia, racjonalizacja wydobycia, wygaszanie nierentownych kopalń, ale jednocześnie zapewnienie zwolnionym, dołowym (tylko) górnikom godziwych zarobków przy innej pracy. To nic nowego - tak w mysl Keynes'a został zażegnany wielki kryzys lat 1928 - 32. To są kryzysy nadprodukcji - zwiekszanie jej powoduje pogłębianie kryzysu. Trzeba to sobie uświadomić - nawet wzięcie "na garnuszek" tych zwolonionych dołowych górnikow jest działaniem bardziej racjonalnym, niż intensyfikowanie nieopłacalnej produkcji.
Recepta Keynes'a brzmiała -"zamiast zwiększać produkcję, należy ludzi od niej oderwać i podzielić ich na dwie grupy - jedna będzie miała za zadanie zakopywać w ziemi pieniądze, druga je odkopywać" . Na tym polegał cały "New deal" Roosevelt'a - ogromne prace infrastrukturalne (które nie przynosiły dochodu i nie służyły do produkcji dóbr materialnych) - były to głównie hydroelektrownie...
Łatwo pisać recepty - trudniej realizować. Tylko kto powiedział, że rządzenie państwem to łatwa rzecz. To powinna być służba - posłannictwo - nie można poddawac się bez refleksji unijnemu terrorowi. Niemcy jakoś potrafią omijać te przepisy. Wprawdzie w ekonomii i gospodarce nie wszystko da sie przewidzieć, ale to jednak coś innego niż założyć sobie klapki na oczy i niech sobie rynek sam rozwiązuje problemy. Jest jeszcze sfera społeczna. Jestem przeciwnikiem faworyzowania jednej grupy spolecznej (górników), ale jeśli idzie o górników dołowych, to jest jednak wyjątek - to praca niebezpieczna i szkodliwa dla zdrowia - nie można stosować do nich wszystkich ogólnych zasad. Dlatego też rząd (także poprzedni) powinien mieć gotowy scenariusz i przygotowane projekty inwestycji, które mogłyby wchłonąć nawet kilkadziesiąt tysiecy zwolnionych górników. W tym wypadku nie może to być tylko inicjatywa "niewidzialnej ręki rynku", tylko inicjatywa rządowa - to właśnie wielkie prace infrastrukturalne, które z natury rzeczy nie są w sferze zainteresowań prywatnych inwestorów - np. budowa wałów przeciwpowodziowych, dróg, torów kolejowych, prace przy tworzeniu bazy do produkcji energii elektrycznej poza energetyką węglową itp... Oczywiście rolą rządu jest tylko zapewnienie środków, plan, prowadzenie przetargów i... zapewnienie szybkiego tempa wdrażania inwestycjii.
- Janusz40 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz