ORLĘTA GRODZIEŃSKIE Z 13-LETNIM BOHATEREM TADZIEM JASIŃSKIM - ŻYWĄ TARCZĄ

avatar użytkownika aleksander szumanski

 

ORLĘTA GRODZIEŃSKIE Z 13-LETNIM BOHATEREM TADZIEM JASIŃSKIM

                                              ŻYWĄ TARCZĄ

 Pod pretekstem ochrony mieszkających w II RP Ukraińców i Białorusinów, a naprawdę zgodnie z układem Ribbentrop-Mołotow, 17 września Armia Czerwona uderzyła na Polskę łamiąc pakt o nieagresji. Wiadomość o agresji była zaskoczeniem dla wszystkich.

 Naczelny wódz Edward Rydz-Śmigły wydał dyrektywę: "Z bolszewikami nie walczyć, chyba że w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia".

 Tak opisuje reakcję w Grodnie tamtejsza nauczycielka i działaczka społeczna Grażyna Lipińska:

 "Napaść sowiecka na Polskę! Jestem na ulicy. Podniecenie dużo większe niż było 1 września. Ludzie wybiegli z domów nie tylko po to, żeby się czegoś dowiedzieć, żeby upewnić się o nowym nieszczęściu lecącym na kraj, ale przede wszystkim po to, aby słowami, gestami, krzykiem, płaczem bezsilnym wyładować gniotące piersi oburzenie, przeogromne, przerastające nasz hart i rozum. Przeradza się ono później u jednych w niepokój, pęd do ucieczki - u drugich w pragnienie czynu, żądzę mściwej walki".

 BEZBRONNE MIASTO

 Mieszkańcy Grodna w końcu sierpnia 1939 r. dowiedzieli się z prasy, że 23 tego miesiąca w Moskwie podpisany został pakt o nieagresji pomiędzy Związkiem Sowieckim a Niemcami, zwany od nazwisk podpisujących go ministrów spraw zagranicznych paktem Ribbentrop-Mołotow, ale nie przewidywali, że wkrótce jego konsekwencje tak boleśnie w nich uderzą.

 W ujawnionym tekście paktu było tylko stereotypowe stwierdzenie, że oba państwa nie mają wobec siebie agresywnych zamiarów, ale już to oznaczało nową jakość w polityce europejskiej - oto nastąpiło porozumienie pomiędzy państwami, które do tej pory stały po przeciwnych stronach rysującej się konfrontacji, które kierowały przeciwko sobie najcięższe armaty w propagandowej wojnie.

 Prawdziwy sens układu zawarty był jednak w załączniku - tajnym protokole, w którym ZSRS i Niemcy dzieliły się strefami wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej. Już kilkadziesiąt godzin później treść tajnego protokołu znali Amerykanie, a także nasi sojusznicy Francuzi, ale nie uznali za stosowne, by poinformować o tym stronę polską.

 Grodno, miasto w województwie białostockim, było dużym garnizonem wojskowym. Znajdowało się tam Dowództwo Okręgu Korpusu nr III (na czele którego w 1939 r. stał gen. bryg. Józef Olszyna-Wilczyński), dowództwo 29. DP, dwa pułki piechoty (76. i 81.), 29. pułk artylerii lekkiej i inne drobniejsze jednostki.

 Już przed 1 września 29. DP została przetransportowana na zachód i wzięła udział w walkach z Niemcami w ramach armii "Prusy", 10 września resztę wojsk wysłano do Lwowa i wzięły one udział w obronie tego miasta. Poza bombardowaniami Grodno początkowo nie odczuwało bezpośredniego zagrożenia agresją. Dopiero po zajęciu przez Niemców Białegostoku (15 września) zaczęło to być realne. Ale i wówczas myślano wyłącznie o zagrożeniu ze strony Niemców. Szczególnie obserwowano szosę z Białegostoku do Grodna. Poszczególne kompanie, które osłaniały północno-zachodnie rubieże Grodna, ostrzeliwały patrole niemieckie, które zaczęły pojawiać się na motocyklach bądź w lekkich pojazdach.

Od początku wojny Niemcy naciskali na Związek Sowiecki, aby przystąpił do działań przeciwko Polsce. Stało się to jednak możliwe dopiero wtedy, kiedy Józef Stalin upewnił się, że Anglia i Francja nie dotrzymają w pełni zobowiązań sojuszniczych i nie przystąpią całością sił do wojny przeciwko Niemcom (tak postanowiono 12 września podczas narady we francuskim miasteczku Abbeville, ale nie poinformowano o tym strony polskiej).

 AKTYWNI KOMUNIŚCI BIAŁORUSCY I ŻYDOWSCY

 Równocześnie z agresją Armii Czerwonej podjęły działalność przygotowywane wcześniej przez Sowietów siatki dywersyjne, oparte na strukturach - formalnie rozwiązanej, ale utrzymującej stare kontakty - Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi, poparte przez sympatyków komunizmu wywodzących się w dużym stopniu spośród ludności białoruskiej, a w miastach - żydowskiej.

 W najłagodniejszej formie przejawiało się to w budowaniu bram powitalnych i przyjmowaniu agresorów z radością, co budziło zgrozę i zdumienie miejscowych Polaków.

 Były jednak także napady bandyckie na pojedynczych polskich żołnierzy i policjantów, ziemian, przedstawicieli administracji państwowej i samorządowej. Do prób dywersji komunistycznej doszło też w samym Grodnie już 17 września, jak wspomina jeden z młodych obrońców Grodna Jan Siemiński:

 "Wracająca z frontu (przeciw niemieckiego) kompania z harcerzami ochotnikami została ostrzelana ogniem z broni ręcznej i krótką serią maszynowej. Jak zdołaliśmy zauważyć, strzelano ze strychów domów mieszkalnych położonych przy ulicy Indurskiej".Snajperami byli żydowscy i białoruscy kolaboranci.

 Takich incydentów było więcej i powtarzały się w następnych dniach, ale sytuacja w samym mieście była opanowana. Natomiast do groźnej rebelii komunistycznej, i to na dużą skalę, doszło w pobliskim Skidlu.

 

Rebelia ta w historiografii sowieckiej uzyskała nawet miano powstania skidelskiego. Sytuacja w tym miasteczku powróciła do normy dopiero po interwencji karnej ekspedycji wysłanej z Grodna 19 września.

 W DUCHU PATRIOTYCZNYM

 W Grodnie, pomimo różnych incydentów ze strony dywersantów, dominowały nastroje patriotyczne. W mieście były dwa niepełne bataliony piechoty (z ośrodka zapasowego 29. DP) oraz batalion wartowniczy, różne grupy policjantów i żandarmerii, a przede wszystkim cywilni ochotnicy: harcerze, gimnazjaliści, urzędnicy - razem ponad 2 tys. ludzi, którzy mogli bronić miasta.

 Dowódcą garnizonu był początkowo płk w stanie spoczynku Bronisław Adamowicz, ale wielką rolę w przygotowaniach do obrony i później odegrali komendant miejscowej Rejonowej Komendy Uzupełnień mjr Benedykt Władysław Serafin i wiceprezydent miasta Roman Sawicki.

 

Walki w Grodnie rozpoczęły się od rana 20 września, kiedy to grupa czołgów sowieckich z żydowskimi enkawudzistami  pojawiła się niespodziewanie po zachodniej stronie Niemna i część z nich bez przeszkód, przez most, dotarła do centrum miasta.

Pierwszy dzień obrony to głównie walki z czołgami: w godzinach popołudniowych na obrzeżach i w centrum miasta było ich już kilkadziesiąt. Obrońcom brak było broni przeciwpancernej, ale zdeterminowani atakowali czołgi butelkami z benzyną. Wśród agresorów byli też młodzi białoruscy i żydowscy komuniści grodzieńscy, którzy przed wojną uciekli do ZSRS, a teraz we własnym mieście pełnili rolę przewodników:

 "Na ziemi leżał jeden bolszewik zabity, a drugi ranny, jakiś cywil niósł karabin i chciał kolbą zabić tego rannego, lecz posterunkowy Maskaluk przeszkodził mu w tym, co wywołało niezadowolenie wśród tłumu. Ten zaś ranny wołał: "Nie ubiwajtie, ja prijechał was oswabodit".

 

Co jeszcze bardziej rozjuszyło tłum. Przy zabitym posterunkowy Moskaluk znalazł jego prawo jazdy, w którym czytaliśmy: "Tiechnik wtorogo ranga Aleksandrowicz (imienia nie pamiętam), miesto rożdzienia gorod Grodno". Okazało się, że policja znała rodzinę tych Żydów, ten właśnie był ścigany za działalność komunistyczną i zbiegł do Rosji" (por. K. Liszewski, Wojna polsko-sowiecka 1939 r., Londyn 1988, s. 63).

 

SYMBOL OBRONY GRODNA

 

Pod wieczór strona sowiecka rozpoczęła silny ostrzał artyleryjski miasta. Obrońcy Grodna w nocy z 20 na 21 września podejmowali próby przepraw przez Niemen i atakowania tam przeciwnika. Siły obrońców tej nocy wzmocniły się, bo przybyła Rezerwowa Brygada Kawalerii "Wołkowysk" z gen. bryg. w stanie spoczynku Wacławem Przeździeckim, który z racji starszeństwa objął na kilkanaście godzin dowództwo obrony.

 

Od rana 21 września trwały walki, przy czym strona sowiecka zmieniła taktykę: 80 czołgów (a wkrótce dołączyły dalsze) i 15 samochodów pancernych przydzielono pododdziałom piechoty, które atakowały z różnymi efektami w poszczególnych punktach miasta.

 

Symbolem obrony Grodna stał się 13-letni Tadzio Jasiński, którego Sowieci użyli jako żywej tarczy. Tak opisuje jego śmierć Grażyna Lipińska:

 

"Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca.

 

Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi - grozi nam. Z podniesioną po bolszewicku do góry pięścią, wykrzywioną w złości twarzą, ochrypłym głosem krzyczy, o coś oskarża nas i chłopczyka.

 

Dla mnie oni nie istnieją, widzę tylko oczy dziecka pełne strachu i męki. I widzę, jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala.

 

Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem - to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. - Chcę mamy - prosi dziecko.

Nazywa się Tadeusz Jasiński, ma 13 lat, jedyne dziecko Zofii Jasińskiej, służącej, nie ma ojca, wychowanek Zakładu Dobroczynności. Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał...

 

Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec coraz słabszy, zaczyna konać. Ale kona w objęciach matki i na skrawku wolnej Polski, bo szpital wojskowy jest ciągle w naszych rękach (G. Lipińska, Jeśli zapomnę o nich..., s. 26).

 

Równocześnie w trakcie walki część obrońców ewakuowała się w kierunku na Litwę. Wieczorem w mieście pozostały już nieliczne punkty oporu, a nad ranem 22 września reszta obrońców Grodna, w tym wiceprezydent Roman Sawicki i mjr Serafin, opuściła Grodno lub rozproszyła się po domach. Tegoż dnia dochodziło jeszcze do wymiany ognia z małymi grupami obrońców. Straty Armii Czerwonej w czasie walk w Grodnie, według danych sowieckich, wyniosły: 53 zabitych, 161 rannych, 19 czołgów i 3 samochody pancerne wyeliminowane z walki.

 

BEZIMIENNE GROBY

 

Walki skończyły się, ale mieszkańcy Grodna nadal płacili cenę za obronę swojego miasta przed sowiecką agresją. W różnych punktach miasta i na jego obrzeżach: w lasku "Sekret", na Myśliwskiej Górce, w Nowej Kolonii (Poniemuń), pod wsią Pyszki i w innych miejscach, rozstrzelano około 300 obrońców Grodna.

 

W następnych tygodniach wyłapano i aresztowano następnych, jak np. por. rez. Piotra Boguckiego (w cywilu kierownik szkoły powszechnej im. Stefana Batorego), który dowodził harcerzami i innymi ochotnikami - został skazany na karę śmierci.

 

Kuriozalny proces odbył się w Grodnie w czerwcu 1940 r.: oskarżonym zarzucono udział w "antysemickim pogromie" we wrześniu 1939 r. - tak określono tłumienie komunistycznej rebelii w tym mieście po 17 września.

 

Część ofiar walk i mordów sowieckich dokonanych na obrońcach Grodna została przez tamtejszych mieszkańców pochowana, część pozostała w przypadkowych miejscach. W 1993 r. podczas prac budowlanych w Grodnie na terenie byłego majątku Druck dokonano ekshumacji szczątków ponad 90 obrońców, które przeniesiono na cmentarz wojskowy.

 

Leżą tam skromnie, pod bezimiennymi krzyżami, bez tablicy, bez informacji, że to oni stanęli w obronie miasta przed sowiecką agresją. Nadal nieznane jest miejsce pogrzebania pozostałych ofiar ludobójstwa dokonanego na obrońcach Grodna.

 

Nie wspomina się o nich w polskich podręcznikach do nauczania historii, tak jak np. o obrońcach Poczty Polskiej w Gdańsku. Warto tu jeszcze przytoczyć opinię historyka rosyjsko-białoruskiego Aleksandra Tatarenki ("Niedozwolona pamięć. Zachodnia Białoruś w dokumentach i faktach, 1921-1954, Sankt Petersburg 2006), który stwierdza, że jeden z pierwszych aktów masowej zagłady jeńców wojennych i ludności cywilnej, poprzedzających tragedię Katynia, miał miejsce w Grodnie we wrześniu 1939 roku.

 

 POLSKI HOLOCAUST Z RĄK ŻYDÓW NA KRESACH II RP

 

KIEDY ŻYDZI PRZEPROSZĄ POLAKOW ZA GRODNO 1939

 

NIKT NIE PAMIĘTA O POLSKIM HOLOCAUŚCIE

 

Maria Antonowicz:

 

Za polski Holocaust nikt nas nawet nie przeprosił.

 

http://forum.gazeta.pl/forum/w,13,18439,18439,KIEDY_ZYDZI_PRZEPROSZA_POLAKOW_ZA_GRODNO.html GAZETA.PL FORUM

 

My, Kresowiacy, straciliśmy nie tylko swoich bliźnich, ale także domy, ziemie,

rodzinne pamiątki, cały dobytek i groby, które pokrywa niepamięć, żeby wszelki

ślad po nas zaginął.

 

Polacy znają Holocaust Żydów i „Akcję Wisła”, a nie

znają „Akcji Syberia”.

 

Polacy znają mord kielecki, a nie znają liczby ofiar naszych dzieci, które zginęły na Syberii z głodu i zimna oraz hekatomby ofiar zsyłek, więzień i łagrów sowieckich. A przecież do tych ofiar przyczynili się w dużej mierze Żydzi, współpracujący z NKWD, a potem z UB.”

 

Dlaczego dotąd oficjalne koła żydowskie nie potępiły jawnej zdrady

i innych zbrodni, jakich się wobec Polski i polskich obywateli Żydzi dopuszczali przez cały czas okupacji sowieckiej?”

 

Gen. Władysław SIKORSKI do Agencji Żydowskiej 11 czerwca 1942:

 

Od 62 lat Polacy daremnie oczekują zadośćuczynienia Żydów.

 

U d o k u m e n t o w a n e zeznania świadków:

 

W pierwszych czołgach, atakujących Grodno znajdowali się grodzieńscy Żydzi,

którzy uciekli do Rosji Radzieckiej przed wybuchem drugiej wojny światowej.

 

Widziano: Aleksandrowicza, Lipszyca, Margulisa i innych. Wskazywali oni załogom

czołgów strategiczne punkty w mieście.

 

Mówi  Jan Siemiński, harcerz, wspominający inwazję na Grodno późnym wieczorem z 18/19  września 1939 roku:

 

Nim jeszcze nastąpiła obrona Grodna przed wojskami sowieckimi, wybuchła w

mieście zakrojona na szeroką skalę dywersja komunistycznej V Kolumny. Złożona

byla ona prawie wyłącznie z miejscowych Żydów, którzy  stanowili w 1939 roku

połowę ludności miasta.”

 

Od 17 września 1939 część ludności żydowskiej na Kresach entuzjastycznie

witała wojska sowieckie, masowo zapełniła szeregi tworzonej przez

okupantów „milicji ludowej”, denuncjowała i aresztowała licznych Polaków.

Istnieją na ten temat setki czy wręcz tysiące świadectw. Najbardziej „bojowy”

okazał się jednak ów odłam komunistyczny w Grodnie, który doprowadził tam do

jakiegoś na małą skalę powstania.”

 

Żydzi w Kołomyi pomogli załogom trzech czołgów sowieckich rozbroić tamtejszą

kompanię policji i Straży Granicznej w dniu 19 września 1939.”

 

(Z monografii prof. Ryszarda Szawłowskiego.)

 

...żydowscy dywersanci częściowo opanowali miasto i „rozprawiali” się z

miejscową państwową policją – niemiłosiernie mordując.”

 

...kiedy na chwilę zatrzymał się samochód, w którym jechało dwóch oficerów i

kierowca, z pobliskich domów wybiegła grupa uzbrojonych Żydów, wyciągnęli

żołnierzy i zakatowali ich, a później ciała ich porąbali siekierą i poukładali

na ulicy.”

 

DYWERSJA ŻYDOWSKIEJ KOMUNISTYCZNEJ V KOLUMNY

 

. Złożona była ona prawie wyłącznie z miejscowych Żydów, którzy  stanowili w 1939 roku połowę ludności miasta.”

 

Miejscowi Żydzi garnęli się tłumnie do szeregów sowieckiej milicji i NKWD, i

wraz ze swymi zwolennikami brali udział w wyłapywaniu polskich żołnierzy,

działaczy i studentów, którzy się zgłosili do obrony miasta.

 

Były serie egzekucji w całym Grodnie. Żydzi wrzeszcząc wskazywali Sowietom uciekających Polaków.”

 

Na mieście porozwieszali czerwone sztandary, nawet na dzwonnicy kościelnej

niedaleko rynku.”

 

...rozbrajali polskich żołnierzy...”

 

Żydowscy milicjanci pomagali... Między innymi poprzez pilnowanie i

eskortowanie wziętych do niewoli polskich żołnierzy.”

 

ZAMORDOWANIE POLAKÓW W OKOLICACH BRAŃSKA

 

Historyk Zbigniew Romaniuk, znany z niefortunnego wystąpienia w

polakożerczym „Shtetl-u” reżyserii niewdzięcznego Żyda Marzyńskiego,

stwierdził, że „Główna Komisja Badań Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu bada

obecnie sprawę szokującego mordu na 40 osobach z Ciechanowca, Brańska i

otaczających je terenów.

 

W czerwcu 1941 roku, dosłownie na godziny przed wejściem Niemców do Brańska, sowieckie NKWD w towarzystwie dwóch żydowskich policjantów z Brańska eskortowało wyżej wspomnianą grupę do więzienia w Białymstoku. Po drodze natrafili oni na działania wojenne i musieli zrobić odwrót. Blisko wioski Folwarki Tylwickie, niektórych więźniów rozstrzelano, innych z braku kul zabito bagnetami i kolbami karabinów.”

 

Ponadto – że wśród zamordowanych 23 czerwca 1941 roku w Folwarkach Tylwickich

były nauczycielki Helena Zaziemska i Szlezinger (z domu Klukowska?), oraz

przedsiębiorca, Ignacy Płoński.

 

Morderca Szechter http://forum.gazeta.pl/forum/w,13,18439,18439,KIEDY_ZYDZI_PRZEPROSZA_POLAKOW_ZA_GRODNO.html GAZETA.PL FORUM

 

 „Współwłaściciel kamienicy (przy ulicy św. Kingi 10 we Lwowie) Szechter (młody,

żonaty] wraz ze swym bratem i matką mieli przed wojną duży sklep spożywczy. Po

wkroczeniu 22 września 1939 roku Sowietów do Lwowa rozpoczął on pracę w NKWD.

Jego służąca, młoda Żydówka o imieniu Tinka, w tym czasie przychodziła do nas i

opowiadała, że jej pan przychodzi z pracy często w pokrwawionej koszuli.

 

Przekonywała nas, że jej pan morduje więźniów politycznych w więzieniach

lwowskich.”

 

(Relacja lwowianina w czasach wojny, Zbigniewa Schultza, w liście do J. R.

Nowaka z 28 marca 1996.):

 

Do bydlęcych wagonów ładowano polskie rodziny, nie wyłączając dzieci i

starców.”

 

Brano starców i niemowlęta, kaleki. (...) Spędzono z łóżek rodzące kobiety,

ciągnięto obłożnie chorych i sparaliżowanych.”

 

Dnia 12 VI 1941 r. o godzinie 6 rano, do domu wszedł Żyd Szerman z pięcioma

enkawudzistami... podjechały wozy i nas zawieziono na stację. ... W wagonie

razem z nami było 60 osób. W wagonie było bardzo gorąco. Wody nie było nawet po

trzy dni. Starcy i dzieci mdlały z gorąca. Tylko na większych stacjach

dostawaliśmy jedno wiadro wody, która została od razu rozchwytana. Po dwóch

tygodniach takiej ciężkiej jazdy dojechaliśmy do miasta Nowosybirska”.

 

POLSKA ELITA – JAK ŚCIGANA ZWIERZYNA

 

Większość aresztowanych stanowili urzędnicy polskiego rządu, obszarnicy,

oficerowie polskiej armii... Tej nocy (14.VI.40 w Święcianach) podobne akcje

miały miejsce na terenie całej Litwy; blisko 30 tysięcy ludzi, całymi

rodzinami, zostało aresztowanych i deportowanych na Syberię i do Kazachstanu.

 

Żydzi grali relatywnie wielką rolę w komunistycznym aparacie partyjnym, który

stał za tą akcją.”

 

(Yitzhak Arad, żydowski autor w „The Partisans”.)

 

ŻYDOWSKA MASAKRA W BEREZWECZU

 

Maria Antonowicz

 

Na terenie więzienia zastali doły pełne okaleczonych trupów, powiązanych

drutem. Część ciał nie posiadała kończyn, uszu, języka, Wszystko wskazywało na

to, że przed śmiercią byli okrutnie torturowani. Według relacji świadków mordu

dokonało NKWD przy udziale żydowskiej bojówki.

 

Więźniów których nie zdążono zamordować (podobno około 2000) pędzono na wschód (...) Na drodze kolo wsi Nikołajewo NKWD wymordowało całą kolumnę więźniów (...).

 

Nie znam przypadku ocalenia Polaka przez Żyda, a była ku temu okazja w czasie

okupacji sowieckiej i PRL.”

 

PLAN EKSTERMINACJI POLAKÓW NA KRESACH

 

Zbrojne wystąpienia żydowskie przeciwko wojskom polskim w Grodnie, Skidlu,

Zborowie, Lubomlu, Kamieniu Koszyrskim, Kołomyi, Różyszczach, Izbicy, Stepaniu,

Byteniu, Uściługu, Łunnie, Ostrynie, Indurze, Jeziorach i Folwarkach Tylwickich

były skonsolidowane. Były one pierwszym etapem planu eksterminacji Polaków

kresowych, który zrealizowali Żydzi w latach 1939-45:

 

1. Zdradzieckie ataki na wykrwawione z Niemcami wojsko.

2. Wymordowanie żołnierzy i ochotników, urzędników, inteligencji, obszarników

 

MATKA BIAŁOCZERWONA

 

                    Popatrz Mamo na Łyczaków

                    Tam brzmi chór Czerwonych maków

                    Tam jest Polska, u twych stóp

                    Tam jest kraj jedyny Lwów.

 

                    Nie płacz Mamo ja wnet wrócę

                    Lecz na chwilę odejść muszę

                    Nie płacz mamo w mej czerwieni

                    To Lwów tylko się zieleni.

 

                     Lwów nasz żyje, Polski Rota

                     Nic, że dzisiaj krwi Golgota

                     Nic, że dzisiaj stąpasz cieniem

                     Ja to z Obrońcami zmienię.

 

                     Nie płacz mamo na mą duszę

                     Ja na chwilę odejść muszę

                     By powrócić do twych stóp

                     I zobaczyć polski Lwów.

 

                                              Aleksander Szumański

 

  Źródła:

 

Głos Polski” Toronto

 

http://forum.gazeta.pl/forum/w,13,18439,18439,KIEDY_ZYDZI_PRZEPROSZA_POLAKOW_ZA_GRODNO.html

 

http://www.naszdziennik.pl/wp/10085,orleta-grodzienskie.html

 

Dr Jan Jerzy Milewski IPN Oddział w Białymstoku

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz