CZY MOŻNA BYĆ GŁUCHYM I NIE MIEĆ ADWOKATA W SĄDZIE ?

avatar użytkownika aleksander szumanski
BLOGERÓW POD SĄD - PRAWO NA LEWO W tak zwanym majestacie prawa pozbawiono pana Wiesława Piłata - blogera z Opola prawa do obrony w postępowaniu sądowym. Ile jeszcze „błędów proceduralnych” zamierza popełnić polski wymiar sprawiedliwości? W opolskich sądach jest to możliwe. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Pan Wiesław Piłat, to ciekawa postać. Jako kapitan żeglugi śródlądowej i główny mechanik przez prawie 20 lat pracował na barkach i holownikach na Odrze. W roku 1991 wyjechał na kontrakt do Dubaju. Spędził tam ponad 10 lat, zatrudniony jako inżynier konserwacji statków. Nadzorował naprawy główne silników, turbin parowych i gazowych na amerykańskich okrętach wojennych i brytyjskich tankowcach. Po powrocie do kraju prowadził własny zakład naprawy silników wysokoprężnych, ale przede wszystkim walczył o zdrowie. Stał się ofiarą poważnych błędów medycznych, na skutek których od 13 lat porusza się o dwóch kulach (dwie endoprotezy biodrowe i kolanowa prawej nogi, poskręcana po złamaniu kość udowa prawej ze stałym przykurczem nogi). Poza tym cierpi na poważny niedosłuch (ma tylko 25 proc. słuchu, musi korzystać z aparatu). Jest gorącym patriotą. Gdy kalectwo stało się przyczyną tego, że większość czasu musiał spędzać w domu, zajął się wnikliwymi studiami internetowymi nad najnowszą historią Polski. Dobra znajomość angielskiego pozwalała mu wyszukiwać materiały źródłowe w zagranicznych bibliotekach internetowych, nawet w bibliotece Departamentu Stanu USA. Swoimi spostrzeżeniami, często krytycznymi wobec polskich funkcjonariuszy „uratowanych grubą kreską” przed odpowiedzialnością za czyny popełnione w latach 80. i wcześniej, dzielił się z innymi internautami. Język miał dobitny i nierzadko soczysty, bo to były marynarz, przedstawiciel „męskich” zawodów. Publikowanie w Internecie stało się przyczyną jego poważnych kłopotów. W grudniu 2012 r. Prokuratura Rejonowa w Opolu wniosła przeciwko niemu akt oskarżenia, zarzucając mu publiczne znieważenie i zniesławienie rzecznika prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu oraz dwóch policjantów Komendy Miejskiej Policji, a także nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i znieważanie grup osób z tego powodu. W dniu 28 grudnia 2012 r. Sąd Rejonowy w Opolu wydał wyrok nakazowy, którym skazał W. Piłata na zapłacenie grzywny w wysokości 1.000 zł i 640 zł kosztów sądowych. Bloger wniósł sprzeciw od wyroku, który został przyjęty, a więc proces toczył się na zasadach ogólnych. Wszystkie jednak rozprawy odbyły się podczas nieobecności oskarżonego. Wykorzystano jego nieznajomość procedury karnej i nie pouczano go, gdy w sposób niestandardowy usprawiedliwiał nieobecność na procesie, i to nawet wówczas, gdy pytał o właściwy sposób postępowania. Np. w dniu 5 sierpnia 2013 r. o godz. 13:19 wysłał do sądu pocztą elektroniczną zaświadczenie o tymczasowej głuchocie, którego nie dołączono do akt. Bloger stracił kompletnie słuch, gdyż go „przewiało” (a ma „normalnie” tylko 25 % słuchu – to choroba zawodowa), więc nie miał możliwości uczestniczyć w rozprawie. Sąd nie uwzględnił informacji o głuchocie. Rozprawa toczyła się podczas jego nieobecności. Przesłuchano świadków policjantów i zamknięto przewód sądowy. Odroczono wydanie wyroku do 4 września 2013 r. z uwagi na „zawiłość sprawy”, pomimo tego, że ten sam materiał dowodowy był podstawą wydania wyroku nakazowego. O terminie wydania wyroku bloger nie wiedział, więc nie stawił się na jego ogłoszeniu. W dniu 4 września 2013 r. wydano wyrok (sygn. VII K 1444/12) pozbawienia wolności (rok i 2 miesiące z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres próby wynoszący 2 lata) oraz grzywnę w wysokości 800 zł, zgodnie z życzeniem prokuratury, zgłoszonym na rozprawie w dniu 28.08.13 r., mimo że ten sam materiał dowodowy był podstawą wydania wyroku nakazowego zasądzającego tylko karę grzywny. Ponadto orzeczono o kosztach sądowych w wysokości 1000 zł. Bloger nie zaskarżył wyroku w terminie, gdyż nic o nim nie wiedział. Dowiedział się dopiero z Postanowienia z dnia 2 października 2013 r. o sprostowaniu pomyłek pisarskich w wyroku. W tej sytuacji złożył z opóźnieniem apelację od wyroku. W apelacji podnosił, że cała rozprawa toczyła się pod jego nieobecność, pomimo wielu chorób, które usprawiedliwiał oraz, że podczas części procesu był głuchy. Apelacji nie przyjęto, twierdząc, że brak jest podstaw do przywrócenia terminu do jej złożenia. W. Piłat wniósł zażalenie do Sądu Okręgowego w Opolu, ponownie podnosząc, że z powodu nieobecności na ostatniej rozprawie, gdy był chory (głuchy), nie wiedział nic o terminie ogłoszenia wyroku. Byłam obecna na posiedzeniu Sądu Okręgowego w dniu 5 grudnia 2013 roku (sygn. akt VII Kz 424/13). Sędziowie obradowali w składzie: SSO Józef Szulc Przewodniczący VII Wydziału, SSO Artur Grabowski – wiceprzewodniczący Wydziału i SSO Waldemar Krawczyk – rzecznik prasowy Sądu (sprawozdawca). Prokurator popierał zażalenie W. Piłata, a mimo to zostało ono odrzucone (lakonicznie stwierdzono, że bloger nie dotrzymał terminu z własnej winy – (sic!), ale pouczono go, że może się ubiegać o wznowienie procesu, gdyż ujawniła się nowa okoliczność, że podczas procesu w pierwszej instancji był głuchy. Niestety, jak się potem okazało, Sąd złożył tą deklarację bez zamiaru jej poważnego potraktowania. Wrócę do tego w dalszej części artykułu. Przedtem – kilka uwag na temat aktu oskarżenia. Nielogiczny akt oskarżenia i wytyczne prokuratora Seremeta. Treść aktu oskarżenia dowodzi, że zarówno opolscy prokuratorzy, jak i sędziowie w niezwykle nonszalancki sposób podchodzą do ustalania stanu faktycznego i do wykładni przepisów prawa. Blogerowi zarzucano, że miał znieważyć i zniesławić publicznie (sic!) Rzecznika Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji oraz dwóch policjantów Komendy Miejskiej poprzez wysyłanie na skrzynkę internetową rzecznika niegrzecznych maili dotyczących pracy tych osób (art. 226 par. 1 kk i art. 212 par. 2 kk). Abstrahując od faktu, czy bloger w ogóle to robił (w tym czasie odbywał się w jego mieszkaniu remont i do komputera miały dostęp inne osoby), to jak mógł zniesławiać przed opinią publiczną rzecznika i dwóch policyjnych funkcjonariuszy, skoro inkryminowane listy były wysyłane na skrzynkę internetową tegoż rzecznika, czyli znane tylko jemu samemu? Czyżby rzecznik odbierając listy kierowane do niego, był jednocześnie i pokrzywdzonym, i publicznością? Zaiste, logika w wymiarze sprawiedliwości zasadniczo odbiega od tej, którą posługują się zwyczajni obywatele. Inna refleksja na tle aktu oskarżenia jest związana z zarzutami popełnienia przestępstw z art. 256 i 257 kk. Bloger miał, zdaniem prokuratury, nawoływać do nienawiści z powodów narodowościowych i znieważać grupy osób z uwagi na narodowość na prowadzonym przez siebie blogu w okresie od 1 października 2007 r. do 13 grudnia 2008 r., czyli ponad 5 lat temu. Piłat nie zaprzecza, że przypisywane mu sformułowania pochodzI z tej strony internetowej, ale blog jest od wielu lat martwy, miał niską oglądalność, a zamiarem autora nie było – jak podaje – nawoływanie do jakiejś nienawiści lub znieważanie. Uważa, że jego zastrzeżenia nie dotyczyły grupy narodowościowej Żydów, ale bolszewików pochodzenia żydowskiego oraz syjonistów. Podobnie, krytyczne uwagi nie były adresowane wobec Niemców, a dotyczyły tylko hitlerowców. Bloger uważa, że ma prawo do posiadania krytycznych poglądów i ich dobitnej ekspresji, wywołanej gniewem i oburzeniem z powodu krzywd wyrządzonych Polakom. Co ciekawe, postępowanie z art. 256 i 257 kk było początkowo umorzone, ale jego wznowienia zażądał Prokurator Apelacyjny z Wrocławia. Wyraźnie daje się w tej sprawie odczuć, że priorytety prokuratora Seremeta, dotyczące szczególnie wytrwałego ścigania przestępstw przeciwko czci oraz tzw. przestępstw z nienawiści są poważnie traktowane przez nadzór prokuratorski. To bardzo dziwna – moim zdaniem – polityka. Multum błędów proceduralnych i pułapka na oskarżonego Pomijając kwestie oceny zaangażowania prokuratury i sędziów w karanie za korzystanie z wolności słowa i drastyczny wymiar kary, bezsporne jest, że każdy oskarżony powinien mieć zagwarantowane prawo do obrony. Jak to wyglądało w przypadku blogera W. Piłata? Ano tak. Po pierwsze, sprawę rozpoznano podczas jego nieobecności, gdy zgodnie z przepisami była ona obowiązkowa, czego nie zapewniono. Po drugie, oskarżony w postępowaniu sądowym nie miał obrońcy, pomimo tego, że w trakcie procesu przedstawił zaświadczenie od laryngologa, stwierdzające głęboki niedosłuch czuciowo-nerwowy, a więc obrona była obligatoryjna na mocy art. 79 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Wykorzystano brak doświadczenia procesowego blogera i zastawiono na niego swoistą „pułapkę”. Sąd – jak się zdaje –celowo nie pouczał oskarżonego o błędnych formach usprawiedliwiania przez niego nieobecności (np. poprzez pocztę elektroniczną). Nie brał pod uwagę niepełnosprawności oskarżonego. Nie zabiegał o to, aby wyrok był wydany z uwzględnieniem jego wyjaśnień. Nie uwzględnił głuchoty podczas części procesu, potwierdzonej dokumentem lekarskim. Po pouczeniu przez Sąd Okręgowy, że możliwe jest ubieganie się o wznowienie procesu z powodu głuchoty, bloger złożył wniosek o wznowienie sprawy z urzędu, dołączając zaświadczenie lekarskie. Później przedłożył jeszcze historię choroby z oddziału ratunkowego z dnia 19 lipca 2013 r., potwierdzającą nagłe drastyczne pogorszenie słuchu z powodu obustronnego zapalenia przewodów słuchowych. W dniu 16 stycznia 2014 r. Wiceprzewodniczący VII Wydziału w Sądzie Okręgowym w Opolu wysłał zawiadomienie do W. Piłata, że brak jest podstaw do wznowienia sprawy z urzędu (nie uzasadniając tego w żaden sposób). Bloger był zaskoczony zmianą stanowiska Sądu i powiadomił mnie o tym. Skierowałam do Rzecznika Prasowego Sądu pytanie m.in. o to, jakim dokumentem procesowym odmówiono wznowienia sprawy i na jakiej podstawie prawnej? W ciągu kilku dni wydano stosowne zarządzenie (podpisane przez SSO Artura Grabowskiego).W jego uzasadnieniu podano, że przedstawiona dokumentacja lekarska nie potwierdzała całkowitego zaniku słuchu, a tylko jego pogorszenie i że „na posiedzeniu odwoławczym w Sądzie Okręgowym w Opolu w dniu 05 grudnia 2013 r., sygn. akt VII Kz 424/13, na którym Wiesław Piłat był obecny, także nie stwierdzono okoliczności utrudniających obronę, a stopień upośledzenia słuchu skazanego, nie uniemożliwiał porozumienia się z nim i zrozumienia przez niego wypowiedzi innych osób”. To - moim zdaniem - skandaliczne stanowisko. Sędzia bezprawnie „wystąpił” w roli biegłego lekarza i na podstawie swoich wysoce subiektywnych obserwacji z grudnia 2013 r. (sprzecznych zresztą z tym, co sędziowie artykułowali na sali sądowej) „ocenił” stan słuchu blogera w sierpniu 2013 r. Potem jeszcze wyznaczono W. Piłatowi obrońcę z urzędu celem sporządzenia wniosku o wznowienie postępowania albo poinformowania sądu, że nie stwierdza podstaw do wniesienia wniosku. Przewodniczący Wydziału, sędzia Szulc swoją decyzję uzasadnił w ten sposób, że bloger cierpi na głęboki niedosłuch, a nadto, że istnieją okoliczności utrudniające W. Piłatowi obronę (art. 79 par. 2 kpk), czyli dokładnie odwrotnie niż sędzia Grabowski. Wydawało się, że pojawiło się światełko w tunelu. Adwokat z urzędu pisze usprawiedliwienie dla sądu. Złudzenia jednak trwały krótko. Adwokat z urzędu napisała wyjątkowo stronniczą opinię. Stwierdziła, ze brak jest podstaw do wznowienia sprawy. Skoncentrowała się wyłącznie na usprawiedliwianiu dotychczasowych postanowień Sądu. Podała, iż Sąd Okręgowy wypowiedział się już z urzędu negatywnie w kwestii, czy zachodziły podczas procesu w pierwszej instancji przesłanki dla istnienia obrony obligatoryjnej bądź to z uwagi na głuchotę oskarżonego, bądź z uwagi na okoliczności utrudniające obronę. Przytoczyła orzecznictwo, że tego rodzaju orzeczeń nie można zaskarżyć, ani też okoliczności tych podnosić – jako już zbadanych - w żądaniu wznowienia na wniosek strony. Podała jednak nieprawdę, gdyż sędzia Szulc – przydzielając blogerowi adwokata z urzędu – uzasadnił to właśnie okolicznościami z art. 79 par. 1 i 2 kpk. Nadto adwokatka niezgodnie z prawdą stwierdziła, że nie istnieją podstawy do wznowienia postępowania na podstawie art. 540 kpk (ujawnienie po wydaniu orzeczenia nowych faktów lub dowodów nieznanych uprzednio sądowi). Smutne to, gdy przeciwko renciście, niepełnosprawnemu, patriocie, rzetelnemu obywatelowi zatroskanemu o stan państwa, wytacza się – absolutnie bezpodstawnie – całą armadę pseudo- argumentów, na mocy których jego troska o kraj jest kwalifikowana jako działalność kryminalna. Smutne to, gdy penalizowane są zachowania zasługujące na uznanie z powodu prawych intencji, nawet gdy ostro formułowane lub oparte na kontrowersyjnych poglądach. Smutne to, gdy prawnicy wymiaru sprawiedliwości nie dają nawet minimalnych szans oskarżonemu na obronę jego racji. Smutne to tym bardziej, że te same organa ścigania, które z uczciwego człowieka zrobiły przestępcę, nie potrafią od dłuższego czasu znaleźć oszusta, który ograbił pana W. Piłata na kwotę około 84 tys. złotych. Może za bardzo się koncentrują na ściganiu przestępstw przeciwko czci? Mam nadzieję, że może znajdzie się wśród młodych prawników zdeterminowany adwokat pro bono, który zawalczy o cześć blogera. Serdecznie do tego zachęcam. Dokumenty, źródła, cytaty: Tekst Krystyna Górzyńska http://www.warszawskagazeta.pl/ Artykuł opublikowany w „Warszawskiej Gazecie” Nr 28, 11-17 lipca 2014 r., str. 18-19 Publikacja http://niepoprawni.pl/blog/2218/czy-mozna-byc-gluchym-i-nie-miec-adwokata-w-sadzie http://aleksanderszumanski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1126&Itemid=2 http://blogopinia24.pl/blog/49-czy-mo%C5%BCna-by%C4%87-g%C5%82uchym-i-nie-mie%C4%87-adwokata-w-s%C4%85dzie http://3obieg.pl/czy-mozna-byc-gluchym-i-nie-miec-adwokata-w-sadzie
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz