Korwina lekcja dla bogerów Salonu24
Janusz Korwin-Mikke dał w twarz Boniemu. Ucieszyło to wielce osobników prymitywnych, którzy nie rozumieją, że w dzisiejszych czasach nie godzi się zachowywać w ten sposób. Ponieważ sam nie zaliczam się do pałającej świętym oburzeniem lub przynajmniej zniesmaczonej w ostentacyjny sposób intelektualno-kulturalnej elity, nie mogę nie pogratulować prezesowi Nowej Prawicy ciosu.
Ta zacna okazja przypomniała mi, że podobny brak kindersztuby, czyli nieumiejętność postępowania zgodnie z własnymi przekonaniami, bez oglądania się na ochy i achy przewrażliwionych obłudników, zaobserwować można praktycznie codziennie w salonowych dyskusjach.
Mam tutaj na myśli sytuacje, gdy pod notką pojawia się jakiś trollujący przybłęda robiący wszystko, byle tylko sprowadzić temat do absurdu i ku uciesze śliniących się klakierów uciec od meritum. Niejednokrotnie przy takiej okazji gospodarz bloga oraz chcący normalnie podyskutować, zaczynają zabawę w kulturalne upominanie, często wręcz zwracając się per Pan czy Pani do przybyłego motłochu. A czyż nie byłoby uczciwej odnieść się po Korwinowemu i od razu wywalić takie coś, dodając zamiast kopa serdeczne „Wyp…, ćwoku!”?
Filed under: dywagacje, Internet, lewica, media, polityka, Polska, sentymenty, społeczeństwo
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz