Wszyscy o kanonizacji, a ja o Edwardzie Gierku
No cóż, o kanonizacji Jana Pawła II napisano w ostatnich dniach tyle, że nie jestem w stanie dodać niczego sensownego. Mogę ty... No cóż, o kanonizacji Jana Pawła II napisano w ostatnich dniach tyle, że nie jestem w stanie dodać niczego sensownego. Mogę tylko wspomnieć jego wizytę w Warszawie w 1979 roku. Miałam szczęście być jej świadkiem. NIC nie da się porównać z tym wybuchem wolności i poczucia godności. Już wtedy wiedziałam, że polski papież jest świętym.
Przyczyną, dla której postanowiłam właśnie teraz napisać o Edwardzie Gierku jest dzisiejsza publikacja w "PlusMinus", weekendowym dodatku do "Rzeczpospolitej" /26-27.04.2014/. Ukazał się tam wywiad Roberta Mazurka z historykiem Jerzym Eislerem zatytułowany "Gierek był sowieckim agentem" /początkowy fragment - / http://www.rp.pl/artykul/365403,1105189-Gierek-byl-sowieckim-agentem.html //.
Ponad cztery lata temu w lutym 2010 napisałam tekst "Edward Gierek jako przedmiot uwielbienia" / http://piwnica.tkm.cc/arch/elig3/154306,edward-gierek-jako-przedmiot-uwielbienia.html / w którym stwierdziłam:
" Uświadomiłam sobie wtedy, że legenda "złotej dekady" gierkowskiej jest znacznie bardziej trwała niż można by sądzić. Wcale nie szkodzą jej jakoś liczne publikacje próbujące ukazać prawdę o tej epoce. W książce "Polactwo", na przykład, Rafał Ziemkiewicz nie pozostawia na Gierku suchej nitki, porównując jego rządy z panowaniem króla Sasa, poświęcając przy tym analizie tego okresu większośc rozdziału piątego. Mariusz Ziomecki w artykule w "Antysocjalistycznym Mazowszu" / http://www.asme.pl/113157618312512.shtml / pisze o tym, że mit Gierka jako uczciwego komunisty jest z gruntu fałszywy. Gierek i jego rodzina kradli tak, jak inni, z tą różnicą, że po internowaniu Gierka w stanie wojennym, władze odebrały im większą część majątku. Zabrano też Gierkowi emeryturę i musiał się on utrzymywać z belgijskiej renty. Rolicki i Kutz zawsze robili co mogli, by przedstawiać Gierka w jak najlepszym świetle, ale nawet oni musieli przyznać, iż wielka jego kariera zaczęła się od tego, że w 1951 roku na polecenie KC PZPR złamał strajk w kopalni Kazimierz -Juliusz w Sosnowcu, wykorzystując to, iż pracował tam i zginął jego ojciec. Górnicy zostali przez niego oszukani: zamiast spełnienia postulatów spotkały ich represje. W nagrodę za ten wyczyn został on wkrótce awansowany na I sekretarza KW w Katowicach. Za jego panowania Śląsk i Zagłębie były bastionem stalinizmu i nie jest wcale przypadkiem, że w roku 1953 Katowice przemianowano na Stalinogród /nazwa ta przetrwała do 1956 r./.".
W świetle wypowiedzi Eislera wydaje się, że moje wyobrażenie o początkach i charakterze kariery Gierka było z gruntu fałszywe. W omawianym wywiadzie czytamy:
"Tymczasem bardzo wiele wskazuje na to, że Edward Gierek był przez lata radzieckim agentem.
No to pojechał pan po bandzie.
To tylko hipoteza, ale pewne jest, że Gierek cieszył się wyjątkowymi, nadzwyczajnymi wręcz względami w Moskwie. Co to znaczy? Od lat 60. stawiano na niego jednoznacznie i otwarcie, ale to się zaczęło dużo wcześniej, bo w latach 40.
Przecież Gierek był wtedy robotnikiem w Belgii!
Właśnie! Tam przyjeżdżali z Moskwy kominternowscy inspektorzy, na których świetne wrażenie zrobił prawdziwy komunista, górnik, Edward Gierek. Właśnie w Belgii, zdaniem znanego historyka i działacza komunistycznego Andrzeja Werblana, zadzierzgnęły się szczególne więzy łączące Gierka z towarzyszami radzieckimi.".
W dalszym ciągu Eisler mówi, że w paździeniku 1956 do Warszawy przyleciał Nikita Chruszczow i jako przyjaciół sojuszu polsko-radzieckiego wymienił: Konstantego Rokossowskiego, Zenona Nowaka, gen Franciszka Jóźwiaka i właśnie Edwarda Gierka. W późniejszych latach Gierek był zapraszany na Krym, by spotkać się na wakacjach z Leonidem Breżniewem. Gierek zdecydowanie wyprzedził Gomułkę w hołdach wobec Moskwy.
Od siebie dodam, że to przeciez Edward Gierek w 1976 roku wpisał sojusz ze Zwiazkiem Sowieckim do polskiej konstytucji. Mazurek zapytuje:
"W 1948 roku do Polski (...) przyjeżdża 35-letni Gierek, który całe życie spedził na Zachodzie, i nic? Ani razu nie okazał sie szpiegiem francuskim?". Eisler odpowiada:
"Dla mnie to dodatkowy argument. Ten młody człowiek cały czas awansuje, wspina się po szczeblach partyjnej hierarchii w Katowicach, by w 1954 roku trafić do KC, a dwa lata później do Biura Politycznego.".
Hipoteza Eislera jest niezwykle prawdopodobna. Wynika z niej, iż prawdziwy początek wielkiej kariery Gierka nie miał miejsca w Zagłębiu przy tłumieniu strajków, ale w Belgii - podczas jego działalności jako agenta Kominternu, zaufanego Moskwy.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz