Kask Patriotyczny
Sporo zamieszania w środowisku „tzw. Prawdziwych Patriotów” wywołał kask Kamila Stocha. Celowo piszę w zgryźliwy i prześmiewczy sposób o Tak Zwanych Prawdziwych Patriotach w Cudzysłowie, bo wiem, że na blog ten zerka też plankton intelektualny sympatyzujący z obozem Palikota i władzy, a bardzo chciałbym, żeby każdy mógł znaleźć tutaj coś, co będzie go w stanie poruszyć i rozbawić.
Przechodząc już jednak do meritum, czyli wspomnianego kasku.
Wyobraźmy sobie, że nasz złoty medalista olimpijski udziela wywiadu i mówi, że z tą szachownicą to były tylko takie jaja. Po prostu podoba mu się ten logotyp, a że umieszcza się go na samolotach, to on, też w sumie lotnik, za namową znanego żartownisia Piotrka Żyły, postanowił ozdobić sobie nim głowę. W każdym razie na pewno nie ma w tym nic głębszego lub nie daj Boże politycznie-aluzyjnego. A tak w ogóle już niebawem kask zostanie przekazany Wielkiej Orkiestrze Świątecznej pomocy, żeby Juras go licytował i dzięki temu dzieciaki już nie chorowały. „Ma się to poczucie humoru, co nie Polsko? Siema, cmokusie, papatki! To mówiłem ja, Kamil!”
No więc wyobraźmy sobie coś takiego. Bez dwóch zdań opadają nam ręce i szczeny.
W okamgnieniu cała Strona Główna Salonu zapełnia się podnieconymi do granic możliwości Wywczasami, Monetami i Lchlipami, a Fakty TVN są zmuszone, by przez kolejne dwa tygodnie do minimum ograniczyć pasjonujące sprawozdania z życia Trynkiewicza poza celą, bo według badań na reprezentatywnej próbce 99 mieszkańców Warszawy, Miliony PolakówTM pragną, by mówić tylko o Kamilu, Który Ośmieszył Kaczystów Szachownicami.
OK, jest to wprawdzie mało prawdopodobne, ale, przynajmniej nie w tak przerysowane formie, jednak nie wykluczone.
Jakie zatem skutki dla nas (tak zwanych Prawdziwych Patriotów, he, he…) niosłoby takie zdeprecjonowanie wydarzenia, które w naszych głowach już przecież urosło do rangi Doniosłego Symbolu? Bez dwóch zdań Stoch miałby przechlapane. Mógłby nawet zostać szafarzem w Kościele św. Brygidy, a i tak nic by na to nie poradził. Wprawdzie sami przed sobą udawalibyśmy, że nic się nie stało, jednak nie byłby to już temat zbyt często poruszany. Można śmiało zakładać, że zostałby głównie smutek, żal i zgrzytanie zębami.
Jednak nie do końca, a przynajmniej nie tylko.
Niezależnie bowiem od tego, co sobie myślał Kamil Stoch zakładając ten przypominający wojskowy, z nitami jak w samolocie i ozdobiony biało-czerwonymi szachownicami kask na konkurs na tej obcej ziemi, my znowu coś wygraliśmy. Pokazaliśmy, jak jesteśmy czuli na gesty, jak bardzo łakniemy symboli, które dają nam siłę, poczucie więzi i dumy narodowej. Spontanicznie i oddolnie udowodniliśmy, że jednak coś nadal nas łączy i Polska nie jest tylko wrogą biurokracją Tuska, ale ma też drugą (czy raczej: pierwszą…), wykutą pokoleniami naszych przodków i wiekami historii stronę. Tego nic już nie zmieni. Nawet Kamil, gdyby jakimś cudem przyszło mu do głowy pleść skończone bzdury.
Piszący o nas pogardliwie „tzw. Polscy Patrioci” będą oczywiście twierdzić, że to pompatyczny bełkot, podbijanie bębenka, dmuchanie w złoty róg z okazji durnej imprezy sportowej, ale nawet oni muszę podskórnie czuć, że to nie był jedynie nic nie znaczący epizodzik. Tym bardziej więc nie bagatelizujmy tego sami, bo choć i nam może się to wydawać błahe, właśnie suma takich zdarzeń może sprawić, że coś się zmieni.
dzierzba
Filed under: dywagacje, historia, Internet, media, polityka, Polska, sentymenty, społeczeństwo
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz