Red. Sekielski i płk Lesiak, czyli anatomia łajdactwa

avatar użytkownika kokos26

Komunistyczna dzicz, która z nadania Stalina dorwała się po wojnie do władzy, jak to z dziczą zwykle bywa, nie miała żadnego umiaru i hamulców, jeżeli chodzi o stopień zbydlęcenia i łajdactwa. Azjatyckim zwyczajem nie wystarczyło im fizyczne wyeliminowania przeciwnika. Trzeba było go jeszcze poniżyć i na sam koniec opluć. Temu służyło zamykanie polskich patriotów we wspólnych celach z niemieckimi zbrodniarzami czy przebieranie ich nawet w momencie, kiedy szli już na śmierć w hitlerowskie mundury. 

Panuje powszechne przekonanie, że komuchom można zarzucić wiele, ale nie można zaprzeczyć, że bezwzględnie tropili i skazywali niemieckich zbrodniarzy. Niestety to również była tylko propaganda, bo w 1958 roku w polskich zakładach karnych przebywało już tylko trzech ze wszystkich skazanych na niewykonane kary śmierci czy dożywocia niemieckich zbrodniarzy. To najprawdopodobniej, dlatego Wielka Brytania w 1950 roku zabroniła ekstradycji do Polski Ludowej schwytanych niemieckich morderców widząc jak w dziwnych okolicznościach wydostają się oni na wolność.

Część historyków twierdzi, że te nadzwyczajne i tajemnicze akty łaski były rewanżem komunistycznego reżimu za to, że na oryginalnych drukach i posługując się swoimi starymi pieczątkami niemieccy mordercy narodu polskiego preparowali dla ubeków antydatowane dokumenty, które miały świadczyć o współpracy Żołnierzy Niezłomnych z niemieckim okupantem.

W 2007 roku w opublikowanym we „Wprost” artykule, „Kaci na sprzedaż”, Dariusz Baliszewski pisał: „Od 1950 r. natomiast badacze zaobserwowali zjawisko masowego znikania z polskich więzień niemieckich zbrodniarzy wojennych. Przykłady można mnożyć: "Max Herbert Helmut Lange, (...), Niemiec, funkc. Gestapo, Ref. IV Oddz. Sipo w Krakowie i Radomiu. Ekstradowany 25 lutego 1947 ze strefy amerykańskiej za mordowanie, znęcanie się nad Polakami, udział w egzekucji 52 polskich więźniów politycznych. Skazany przez SOKr 30 czerwca 1950 na karę śmierci (...). Zwolniony 10 czerwca 1952 r.". Heinz Marwede, gestapowiec z Warszawy. Wydany nam przez Brytyjczyków w 1947 r. za udział w mordowaniu ludności. Skazany w 1950 r. na karę śmierci. Herbert Feller, gestapowiec z Tarnowskich Gór i Częstochowy, członek batalionu Dirlewangera, przekazany przez Rosjan w maju 1946 r. Skazany na karę śmierci 1 czerwca 1951 r. Wśród zbrodniarzy, którzy po 1950 r. znikli z więzień, znalazło się podobno ponad 800 osób, w tym słynna "krwawa Brygida" - Hildegard Lachert, skazana w Polsce, nagle "odnalazła się" w latach 70. na ławie oskarżonych oprawców z Majdanka w procesie w Düsseldorfie.”

Ten nieco przydługawy wstęp powinien nam otworzyć szerzej oczy na polityczny projekt zwany III RP zadysponowany przez Kreml i zrealizowany przez zdrajców, którzy zasiedli przy okrągłym stole. Oni podobnie jak stalinowcy postanowili wykorzystać funkcjonariuszy służb łajdackiego reżimu do walki z niepodległościową opozycją, a symbolem tego haniebnego przedsięwzięcia jest nie kto inny jak dzisiejszy „ekspert” dziennikarskiego cyngla Sekielskiego, czyli płk Lesiak.  

 Przypomnę, że słynna sfałszowana lojalka Jarosława Kaczyńskiego została wyprodukowana już w III RP, w tak zwanej wolnej Polsce. W 1993 roku Jarosław Kaczyński ujawnił z kolei istnienie słynnej instrukcji  UOP nr 0015/92 wydanej w październiku 1992 przez dyrektora Biura Analiz i Informacji UOP Piotra Niemczyka, który do dzisiaj jest wziętym ekspertem mainstreamu od służb specjalnych.

W oparciu o tę instrukcję miał zostać utworzony zespół płk Jana Lesiaka, który w 1993 opracował plan działań operacyjnych, którego jednym z elementów miała być inwigilacja niepodległościowej prawicy ze szczególnym uwzględnieniem takich partii jak: Konfederacja Polski Niepodległej, Porozumienie Centrum, Ruch dla Rzeczypospolitej, Ruch Trzeciej Rzeczypospolitej.

 Zamierzano kompromitować przywódców tych ugrupowań poprzez umieszczanie tajnych agentów UOP w środowiskach prawicowych. Pamiętajmy, że to jest właśnie wstydliwie skrywana historia III RP, a to przedsięwzięcie, jeżeli idzie o ocenę etyczno-moralną zasługuje na takie samo potępienie jak wykorzystywanie przez komunistów niemieckich zbrodniarzy do fabrykowania fałszywych dowodów przeciwko Żołnierzom Niezłomnym.

Tylko na tym tle możemy pojąć, kim jest podający się za dziennikarza Tomasz Sekielski. Wykorzystując w swoim programie taką postać jak niezwykle wpływowy i jednocześnie nikczemny oficer SB, renegat i zdrajca, płk Jan Lesiak, staje się takim samym jak on łajdakiem i jest wielce prawdopodobne, że to nie Sekielski posłużył się Lesiakiam, a było zupełnie na odwrót. Przedstawiony w bardzo charakterystyczny sposób z tajemniczą muzyką w tle dokument mający kompromitować, prof. Chrisa Cieszewskiego nie był dotąd znany historykom pomimo licznych kwerend w IPN i napisanych opracowań dotyczących środowiska opozycyjnego, w którym działał Cieszewski. Wszystko wygląda na to, że powraca „szafa Lesiaka”, a jej właściciel zamiast do śmierci gnić w więzieniu znowu jak za czasów komuny i w latach 90-tych prowadzi swoje esbeckie gry tym razem wymierzone wprost w Antoniego Macierewicza, którego sejmowy zespół tropi smoleńskich zbrodniarzy.

O tym, że chodziło o Antoniego Macierewicza niech świadczą odgłosy wydane natychmiast przez pudła rezonansowe Systemu:

Wojciech Czuchnowski: Macierewicz ugodzony własną bronią    

Monika Olejnik:  Tomasz Sekielski celnie ugodził Antoniego Macierewicza

Oto brzydzący się do tej pory lustracją Salon III RP postanowił tym razem przezwyciężyć to obrzydzenie i zlustrować profesora, który ośmielił się obalić teorię pancernej brzozy. Posłużyli się w tym celu dziennikarskim cynglem i jednym z najbardziej zasłużonych dla komuny oficerów SB.

Ciekawe czy Tomasz Sekielski wyjaśni kiedyś opinii publicznej, dlaczego nie był nigdy tak dociekliwy, jeśli chodzi o przeszłość jego byłego pryncypała Mariusza Waltera, zastępcy dyrektora do spraw programowych w TVN i tajnego współpracownika WSI Milana Subotica. Dlaczego nigdy nie alarmował społeczeństwa o zagrożeniu dla bezpieczeństwa państwa, kiedy ministrami spraw zagranicznych III RP byli współpracujący z komunistyczną bezpieką ministrowie spraw zagranicznych: Andrzej Olechowski - „MUST”, Włodzimierz Cimoszewicz – „CAREX”, Dariusz Rosati – „BUYER”, Adam Daniel Rotfeld - „ROT”, „RALF”, „RAUF”, „SERB”.

Dlaczego przy podobnej przejmującej muzyce w tle nie demonstrował teczek „Alka” i „Bolka”, którzy nie byli jakimiś tam emigrantami zza oceanu, lecz głowami polskiego państwa?

Mam nadzieję, że kiedyś w wolnej Polsce odpoczniemy w końcu od dziennikarskich łajdaków typu Sekielski i esbeckich kreatur typu płk Lesiak, którzy ciągle mają wpływ na naszą rzeczywistość i prowadzą bezkarnie swoje gry operacyjne, w dodatku na antenie telewizji publicznej.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie

Najnowszy numer tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz