Naród, czyli między Baumanami, a bałwanami
Ostatnie wydarzenia, do jakich doszło na Uniwersytecie Wrocławskim potwierdziły po raz kolejny moje obserwacje o rosnącej lawinowo liczbie świadomych i patriotycznie nastawionych rodaków sytuujących się pomiędzy tytułowymi „Baumanami”, czyli postkomuną, jej zwolennikami i obrońcami, a „bałwanami”, czyli ludźmi, którzy ciągle jeszcze ulegają salonowej propagandzie i przyjmują narrację, według której zachowanie się młodzieży podczas prelekcji stalinowskiego bandyty było skandaliczne, a reakcja władz słuszna.
Pojawiły się również głosy, że mamy do czynienia z jakimś przełomem i wyraźnym skrętem na lewo, a władza symbolizowana dzisiaj przez Tuska, wspierana przez Czerską i Wiertniczą, wyraźnie staje po stronie komunistycznych zbrodniarzy.
Warto w tym momencie nieco odświeżyć naszą pamięć i przypomnieć, że nie dzieje się nic nowego.
Jest to prosta konsekwencja, dalszy ciąg tego, co zaczęło się w 1989 roku oraz kontynuacja pamiętnych i haniebnych działań rządu „pierwszego niekomunistycznego premiera”.
W styczniu 1990 roku podczas ostatniego zjazdu PZPR na rozkaz Kawalerów Orderu Orła Białego, Tadeusza Mazowieckiego i Aleksandra Halla, przemianowane na OPMO (Oddziały Prewencji Milicji Obywatelskiej) jednostki byłych zomowców, wzmocnione antyterrorystami brutalnie zaatakowały protestujących przeciwko komunie młodych Polaków, głównie z Federacji Młodzieży Walczącej. Wszystko zaczęło się w Warszawie, a po kilkunastu godzinach przeniosło do Gdańska gdzie członkowie FMW zajęli budynek KW PZPR, w którym to komuniści niszczyli swoje archiwa.
Tak więc dzisiejsza reakcja władz Wrocławia to tylko kontynuacja i ochrona zdobyczy Magdalenki oraz okrągłego stołu, czyli kolaboracyjnego państwa potworka, jakie nam ufundowali komuniści ze staranie dobranymi przez Kiszczaka „opozycjonistami”.
Wierzę głęboko, że kiedyś prezydent Wrocławia Rafał Dudkiewicz odpowie za, jak się wyraził „nacjonalistyczną hołotę”, a cały ten czerwono-różowy Salon hołubiący komunistycznego zbrodniarza Baumana i jemu podobnych zepchniemy na polityczny margines będący jedynie nic nieznaczącym dziwolągiem i socjologiczną egzotyczną ciekawostką.
Za Dutkiewiczem murem stanęli, premier, minister spraw wewnętrznych, minister nauki i szkolnictwa wyższego, władze Uniwersytetu Wrocławskiego oraz tak zwane wiodące media.
Warto dzisiaj tak na chłodno przyjrzeć się wrocławskiemu incydentowi i wielkiej propagandowej hałaśliwej nagonce na młodych polskich patriotów.
Czy oni chcieli wywlec tego stalinowskiego bandytę na wrocławski rynek by go tam powiesić? Czy chcieli posadzić go na nodze od taboretu i zrywać mu paznokcie by potem strzelić mu w potylicę i zakopać w jakimś dole oraz posypać wapnem?
Nie. Nic z tych rzeczy. Ci młodzi ludzie tylko głośno zaprotestowali przeciwko fetowaniu, gloryfikowaniu i nieustannemu podtykaniu nam przed oczy różnej maści zdrajców, zbrodniarzy oraz katów polskiego narodu i to w aureoli wielkich myślicieli i autorytetów.
To po prostu staje się już nieznośne i nie do zaakceptowania dla coraz większej części polskiego społeczeństwa i jest to reakcja jak najbardziej pozytywna oraz zdrowa gdyż wynikająca z narodowego instynktu przetrwania.
Oni chcą nam narzucić, jako „autorytety” zwykłych stalinowskich morderców zdrajców i bandziorów, a kiedy zaprotestujemy, nawet tylko werbalnie, to wysyłają przeciwko nam umundurowanych osiłków z gazem i bronią gładko lufową.
Kto wie czy z inicjatywy Gazety Wyborczej władza nie wprowadzi powszechnego obowiązku nazywania stalinisty Baumana „jednym z najbardziej fascynujących intelektualistów współczesnego świata”, jak pisał Paweł Wroński, renegata Jaruzelskiego „ojcem demokracji”, a Kiszczaka oczywiście „człowiekiem honoru”.
Co charakterystyczne rozgrzeszający Baumana z jego haniebnej przeszłości Salon jednocześnie oskarża młodych protestujących ludzi o wprowadzenie już niemal osiemdziesiąt lat temu „getta ławkowego”.
Oto rozgrzeszony bandyta ze swoją haniebną przeszłością, którą wielu Polaków jeszcze pamięta i młodzi ludzie oskarżani o coś, w czym nie mogli uczestniczyć z uwagi na upływ lat nawet ich ojcowie.
Oto strażnicy moralności i prawa, którzy nie przepuszczą żadnemu żołdakowi oddelegowanemu przymusowo na wieżyczkę strażniczą w obozie koncentracyjnym i jednocześnie odpuszczający hurtowo winy stalinowskim kanaliom, które mordowały Polaków i zniewalały nasza Ojczyznę.
Ludzi reagujących zdrowo i broniących honoru Polski tak określił w Radiu TOK FM socjolog dr Sergiusz Kowalski, co skwapliwie podchwyciła Gazeta Wyborcza:
- Nie ma silnej bariery immunologicznej między głównym nurtem polityki a jej marginesami. W związku z tym z marginesów się przelewa
Otóż z marginesów zawsze się przelewa i w końcu przeleje, kiedy władzę i rząd dusz sprawuje prawdziwy antypolski margines, który przez lata za pomocą tub propagandowych wmawia, że jest głównym i jedynie słusznym nurtem.
To wy wylądujecie na marginesie i śmietniku historii gdyż to tam jest najwłaściwsze dla was miejsce.
Artykuł opublikowany w ogólnopolskim tygodniku Warszawska Gazeta
Polecam moją nową książkę, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami śp. Arkadiusza "Gaspara"
Gacparskiego, jak i poprzednią, „Jak zabijano Polskę”.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6
Najnowszy numer ogólnopolskiego tygodnika Warszawska Gazeta już od jutra w kioskach
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz