A kto to jest ten cały Lemański?
Dość popularnym, choć mocno już zużytym sposobem na zdezawuowanie kogoś mniej lub bardziej znanego jest wyrażenie zdziwienia, że nie wie się o kogo chodzi. „A kto to jest ten Wojewódzki/Terlikowski/Nergal”, czy bliżej salonowego półświatka: ta Rudecka-Kalinowska, ten Seaman, ten Coryllus. Publiczne zadanie tego rodzaju pytania ma pokazać, jak bardzo jesteśmy ponad jakimiś tam, tak naprawdę nieważnymi sporami.
Zdarza się jednak czasem, że nie jest to tylko poza i faktycznie nie mamy pojęcia kim jest osobnik, który zdaje się robić dużo zamieszania.
Tak właśnie miałem ostatnio przy okazji niejakiego księdza Wojciecha Lemańskiego. Być może gdzieś tam kiedyś obiło mi się to nazwisko o uszy, ale do niedawna na pewno nie potrafiłbym bez szukania w Google napisać coś więcej na jego temat. Dopiero po ostatnich doniesieniach medialnych dowiedziałem się, że jest on męczennikiem za jeszcze nie do końca zdefiniowaną, ale na pewno inną niż katolicyzm wiarę.
Teraz mógłbym zagłębić się w ten temat. Dowiedzieć się, co konkretnie się mu zarzuca, jakjaką przyjął linię obrony, kto z zewnątrz go potępia, a kto wspiera. Na tej podstawie szybko wyrobiłbym sobie zdanie i mógłbym przyłączyć się do którejś ze stron. Na użytek własny lub jakichś kameralnych debat. Byłoby to zachowanie aktywne, w sam raz na sezon ogórkowy.
Akurat jednak nie mam na to ochoty.
Dla mnie Lemańskiego nie ma. Tak jak nie ma matki zamordowanego dziecka, które media poufale i tkliwie nazywają małą Madzią; nie ma zapomnianego chłopca, który dawno temu zatruł się muchomorem i była to długo wiadomość dnia, którą emocjonowały się miliony, a teraz pies z kulawą nogą nie interesuje się, co z jego wątrobą; nie ma wreszcie księdza, który płacze w zaprzyjaźnionych mediach, że zabrania mu się paplać, jak bardzo Kościół zawiódł jego oczekiwania, bo jest niewystarczająco postępowy.
Ci przykładowi ludzie (z różnych powodów) dla mnie nie istnieją i bynajmniej zubożyło to mojego świata. Dlatego też polecam wszystkim odcięcie się od tego całego chłamu dla gawiedzi i zadanie ostentacyjno-pozerskiego pytania „A kto to jest ten cały Lemański”. Dzięki temu nie zauważycie nawet, że zniknął ze szpalt gazet, bo wcześniej wyparouje z waszej głowy.
Filed under: dywagacje, media, polityka, Polska, społeczeństwo, słabe
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz