SMERT LACHOM LACHY ZA SAN

avatar użytkownika aleksander szumanski
ALEKSANDER SZUMAŃSKI KORESPONDENCJA Z KRAKOWA SMERT LACHOM LACHY ZA SAN Jan Niewiński - ps. "Sokół" (ur. 1920) – pułkownik WP, przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na ludności polskiej Kresów Wschodnich 27 marca 2012 wystosował poniższy list otwarty do Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego: List Otwarty do Prezydenta Komorowskiego Publikujemy za zgodą Pana Profesora Bogumiła Grotta list otwarty do Prezydenta Komorowskiego. List został przesłany od płk Jana Niewińskiego a dotyczy sprawy planowanych uroczystości „pojednania polsko-ukraińskiego” uplasowanych w rocznicę Akcji Wisła co budzi wielkie zastrzeżenia kresowian. Prof. zw. dr hab. Bogumił Grott - profesor zwyczajny UJ (od roku na emeryturze) historyk, politolog i religioznawca. Doktorat z historii (Śląsk-germanizacja), habilitacja – nauki polityczne, i długotrwały etat w Instytucie Religioznawstwa. Warszawa, 27 marca 2012 r Kresowy Ruch Patriotyczny Al. Ujazdowskie 6 A 00-461 Warszawa. Sz. Pan Bronisław Komorowski Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Warszawa LIST OTWARTY Panie Prezydencie! Po raz kolejny zwracamy się do Pana w ważnej narodowej sprawie. Dotyczy ona najokrutniejszego w naszych dziejach ludobójstwa, jakiego dokonali banderowcy na obywatelach polskich Kresów Wschodnich II RP. Mimo upływu 70 lat ofiary tych makabrycznych zbrodni wciąż czekają na godny pochówek, ich szczątki poniewierają się w nieoznaczonych, a w większości nieznanych miejscach. Jednocześnie zaistniała rzecz bez precedensu w skali świata. Sprawcom tego ludobójstwa nie tylko nie wymierzono kary, nie zostali oni potępieni, ale wzniesiono im setki pomników i znaków „sławy”: na Ukrainie, w państwach zachodnich, i – co budzi grozę – w Polsce. Należy podkreślić, że pierwszy pomnik Romana Szuchewycza – zastępcy dowódcy Batalionu SS „ Nachtigall ”, sprawcy pogromu Żydów i profesorów polskich oraz późniejszego dowódcy UPA, bezpośrednio odpowiedzialnego za rzeź Polaków i Ukraińców na Kresach – został wzniesiony w Buffalo w 1968 r. Z kolei pierwszy pomnik Stepana Bandery odsłonięto w Nowym Jorku w 1983 r. Natomiast od kilkunastu lat władze naszego Kraju nie zezwalają na postawienie w Warszawie pomnika dla uczczenia pamięci ponad 200 tysięcy ofiar banderowskiego ludobójstwa. Źródła tego kuriozum należy upatrywać u zarania „zimnej wojny”, kiedy zaistniało zapotrzebowanie na bezwzględnych ludobójców, zaprawionych terrorystów, ludzi bez skrupułów moralnych, znających jednocześnie realia sowieckie oraz języki rosyjski, ukraiński i polski. Kryteria te spełniali właśnie banderowcy, melnykowcy i członkowie SS-Galizien. Wszyscy oni zyskali przychylność i opiekę zachodnich demokracji, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych. Zostali zatrudnieni w służbach specjalnych i jako doradcy rządów tych państw. W zamian zapewniono im bezkarność, wysokie zarobki oraz stworzono warunki do fałszowania historii OUN-UPA. Uzyskali oni także wpływy w Radiu „Wolna Europa”, „Głosie Ameryki” oraz paryskiej „Kulturze”. Klasycznym przykładem (choć nie jedynym) jest kariera Mykoły Łebedia, szefa Służby Bezpeky OUN-B, oprawcy Polaków i tych Ukraińców, którzy odmawiali udziału w zbrodniach UPA. Został on zatrudniony przez CIA oraz otrzymał obywatelstwo amerykańskie. Prócz doradztwa i świadczenia „usług” wywiadowczych szkolił on między innymi żołnierzy amerykańskich przygotowywanych do wojny w Wietnamie. Panie Prezydencie! Trzykrotnie odmówił Pan patronatu nad uroczystościami rocznicowymi organizowanymi przez środowiska kresowe. Stanął Pan po stronie banderowskich ludobójców hańbiąc tym majestat urzędu prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Również Pierwsza Dama odmówiła patronatu nad konkursem dla młodzieży na temat wiedzy o Kresach RP, organizowanym przez Instytut Kresowy. Na miano skandalu zakrawa fakt, że na Pański wniosek Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna po raz trzeci zdjął z porządku obrad przygotowaną już i zaakceptowaną przez wszystkie kluby poselskie uchwałę ustanawiającą 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Co gorsza, również z Pańskiej inicjatywy parlamenty Polski i Ukrainy mają podjąć uchwałę o tzw. pojednaniu między obu narodami, a dokument ten ma być ogłoszony w 65. rocznicę Operacji „Wisła”, która położyła kres banderowskiej irredencie na Rzeszowszczyźnie. Ukraińcy i Polacy nie potrzebują pojednania, gdyż między obu narodami nie było i nie ma wzajemnych pretensji. Natomiast wybór daty ogłoszenia takiego dokumentu stanowi podeptanie pamięci Polaków bestialsko pomordowanych przez UPA i dalsze fałszowanie historii. Stanowczo żądamy wycofania się z tego projektu i ustanowienia przez Sejm 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Tzw. pojednanie nie jest potrzebne Polakom i Ukraińcom, ale stanowcze potępienie zbrodni UPA na narodzie polskim i ukraińskim oraz uznanie OUN i tzw. UPA za formacje zbrodnicze. Tylko prawda może stanowić solidny fundament dobrosąsiedzkich stosunków między Polską a Ukrainą. Taką myśl zawarliśmy w haśle obchodów 70. rocznicy: „Polska Ukraina – przyjaźń i partnerstwo, OUN-UPA – hańba i potępienie”. A za patronów obchodów obraliśmy żołnierza, poetę i żarliwego przyjaciela Ukraińców, por. Zygmunta Jana Rumla oraz wielkiego patriotę ukraińskiego, niezłomnego apostoła walki o prawdę historyczną, o honor i godność narodu ukraińskiego – dra hab. Wiktora Poliszczuka. Panie Prezydencie, znawcy przedmiotu twierdzą, że w polityce nie ma kategorii moralnych ani sentymentów. Liczą się tylko interesy i skuteczność. W tym kontekście nasuwa się pytanie: czy Pańskie działania służą interesom narodowym? Z poważaniem Przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego /Jan Niewiński/ Również środowiska kresowe i parlamentarzyści apelują do Bronisława Komorowskiego o godne upamiętnienie ofiar ludobójstwa popełnionego na Polakach przez Ukraińską Powstańcza Armię. W tym roku zostanie ponowiona próba przeforsowania uchwały 11 lipca Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian. Jacek Dybowski „Nasz Dziennik” 30.04 – 1.V. 2012: „Panie Prezydencie, polski Naród wielokrotnie walczył o wolność i niepodległość, nie tylko swoją, ale także naszych braci i przyjaciół państwa polskiego na całym świecie. Pamiętamy o nich, bo jeżeli my zapomnimy o bohaterach, dzięki którym dziś możemy mówić o Polsce wolnej i suwerennej, to kiedyś nasi potomni zapomną o nas, a historia surowo oceni. Jeżeli jednak w polityce nie można mówić o kategoriach moralnych i nie ma w niej miejsca na sentymenty, a liczą się wyłącznie interesy i skuteczność, to czy w naszym interesie nie możemy zabiegać o godność i pamięć przodków którzy zostali zabici przez zbrodnicze formacje? Czy nasza skuteczność nie przejawi się lepiej w świadomym i odważnym mówieniu o historii polskiej i ukraińskiej, o naszych wzajemnych, niekiedy trudnych relacjach”? Pyta w liście do prezydenta poseł Artur Górski ( Prawo i Sprawiedliwość). Problem godnego upamiętnienia polskich ofiar ludobójstwa UPA na Kresach Południowo – Wschodnich nabrzmiewa wśród parlamentarzystów i Kresowian z nową siłą, bo w przyszłym roku przypada okrągła, 70 rocznica tych tragicznych wydarzeń.- Ku mojemu zdziwieniu do tej pory ani polski rząd, ani prezydent nie włączają się w sposób aktywny w zamiar upamiętnienia męczeństwa Kresowian. Jeżeli chcemy budować dobre relacje z Ukrainą, to na pewno w pierwszym rzędzie należy wyjaśnić wszystkie te kwestie. Mamy obowiązek pamiętać w Polsce, o tych, którzy zginęli – mówi Górski. Powołując się na list otwarty płk. Jana Niewińskiego do Bronisława Komorowskiego wskazuje, że władze Warszawy odmówiły postawienia pomnika, który by upamiętniał rzeź wołyńską. –Jest to dla mnie niezrozumiałe, dlatego, ze przygotowany jest gotowy projekt. Środowiska wołyńskie, kresowe uważają, że państwo polskie ma moralne zobowiązanie wobec tych, co ginęli, co zginęli i potomków tych, co przeżyli. I tej powinności nie wykonuje. Prezydent Komorowski jest głową naszego państwa i powinien dać przykład w tym aspekcie. Nie chcę porównywać go do Lecha Kaczyńskiego, ale ten ostatni doskonale rozumiał jak ważne są sprawy historyczne i potrafił je wpleść w aktualną politykę międzynarodową. Tego nie potrafi obecna głowa państwa – zauważa parlamentarzysta. Jego zdaniem wygląda na to, że prezydent Komorowski odczuwa lęk. – Obawia się twardo upominać o pamięć historyczną dotyczącą życia i śmierci Polaków na Kresach. Zabrałem w tej sprawie głos z nadzieją, że prezydent zmieni swoje stanowisko – zaznacza poseł. Niewiński list otwarty do prezydenta skierował 27 marca 2012 roku. Na razie brak reakcji na apele ze strony Kresowian. – Nasze w władze nie mają zwyczaju odpowiadać na zwyczajne urzędowe pisma, a list otwarty był już ostatecznością. Natomiast to co się obecnie dzieje jest przerażające. Jeżeli na Ukrainie odbywają się oficjalne państwowe uroczystości żałobne w związku z 65. rocznicą akcji „Wisła”, a o 200 tys. pomordowanych w bestialski sposób Polakach nie mówi się zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce, to mamy do czynienia z prawdziwą tragedią – uważa Niewiński. „Mimo upływu 70 lat ofiary tych makabrycznych zbrodni wciąż czekają na godny pochówek, ich szczątki poniewierają się w nieoznaczonych, a w większości nieznanych miejscach. Jednocześnie zaistniała rzecz bez precedensu w skali świata. Sprawcom tego ludobójstwa nie tylko nie wymierzono kary, nie zostali oni potępieni, ale wzniesiono im setki pomników i znaków ”sławy” na Ukrainie, w państwach zachodnich, i - co budzi grozę – w Polsce” - czytamy w liście otwartym przewodniczącego KRP. Poseł Franciszek Jerzy Stefaniuk (PSL) próbował w zeszłym roku doprowadzić do przyjęcia przez Sejm uchwały w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian 11 lipca, kiedy nastąpiło apogeum ludobójstwa. Nie dopuścił jednak do tego ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna (PO). W tym roku Klub Parlamentarny PSL ponownie złożył projekt uchwały. Ludobójstwo ukraińskie połączone było z reguły ze stosowaniem najbardziej barbarzyńskich tortur. Chodzi tu o sięgające XVII i XVIII w. tradycje hajdamackie (powstania Chmielnickiego i "koliszczyzny" , stosowane już wtedy rąbanie ofiar siekierami, wrzucanie rannych do studzien, przerzynanie piłą, wleczenie koniem, wydłubywanie oczu, wyrywanie języków itp. Takich barbarzyńskich czynów Niemcy, a nawet sowieci (z reguły) nie dokonywali. Oczywiście było bicie i często bestialskie znęcanie się w czasie śledztw oraz w obozach koncentracyjnych (gdzie dochodziło jeszcze wielkie głodowanie i praca ponad siły, zbrodnicze eksperymenty medyczne u Niemców etc.), ale nie miało miejsca mordowanie połączone z obcinaniem czy wyrywaniem części ciała, przepiłowywaniem, rozpruwaniem brzuchów i wywlekaniem wnętrzności itp. Kierowana z zagranicy działalność OUN w okresie międzywojennym polegała na aktach terrorystycznych , dywersyjnych i sabotażowych skierowanych przeciwko polskiej władzy. Zamordowany został m.in. poseł Tadeusz Hołówko, minister Bronisław Pieracki i szereg policjantów. Z rąk Romana Szuchewycza / Tarasa Czuprynki / zginął kurator szkolny Jan Sopiński. OUN posiadała na terenie Polski swoje laboratoria chemiczne w których produkowano bomby i posiadała składy broni, prowadziła na szeroką skalę akcje sabotażowe – jej członkowie podpalali folwarki, niszczyli zboże, linie telefoniczne i telegraficzne. Celem zdobycia pieniędzy dokonywali napadów rabunkowych na urzędy i ambulanse pocztowe, a nawet na pojedynczych listonoszy. Obok tego dokonywane były zabójstwa również Ukraińców, którzy lojalnie wykonywali obowiązki wobec państwa polskiego. Z rąk ukraińskich zginął poeta ukraiński Sydir Twerdochlib, dyrektor gimnazjum ukraińskiego we Lwowie – Iwan Babij, dyrektor seminarium nauczycielskiego w Przemyślu – Sofron Matwijas, ginęli wójtowie ukraińscy. Ukraińskości nie dopomoże również „chrzest na Ukraińca” bł. Jana Pawła II. „Najbardziej znanym społecznie problemem związanym z „zaznaczeniem terenu” jest kwestia Cmentarza Obrońców Lwowa, zwanym popularnie Cmentarzem Orląt. Pierwsza nazwa jest „znielubiona” przez władze Lwowa. Spory o nekropolię ocierają się o kwestię czy stanowi ona pomnik chwały oręża polskiego, czy cmentarz wojenny. To miejsce jako unikalny zabytek lwowski boleśnie obala „wyssane z palca” tezy o odwiecznie „ukraińskim” Lwowie. Jest zwieńczeniem symboliki przez setki lat polskiej historii miasta, oraz tożsamości autochtonicznych mieszkańców, na którą zarówno sowieci, jak nacjonaliści ukraińscy mieli i mają jedną odpowiedź: „Lwów został założony przez księcia Daniela / Daniłę/ na cześć syna Lwa”. Ma to być jedyny, słuszny i uznawany dowód ukraińskości – powstały zresztą, gdy Ukraina jeszcze nie istniała. Cokolwiek by nie robić , nikt nie zmieni historii Polski przez zwalczanie polskich zabytków we Lwowie, czy zmieniając lwowskie kościoły na cerkwie. Jednak jakichkolwiek argumentów by nie używać, znów usłyszymy o księciu Danielu, który założył Lwów, opisywanym niemal w ten sposób, jakby już na wiele wieków przed powstaniem hymnu Ukrainy podśpiewywał go sobie zarówno w czasie łowów jak i w innym czasie. Argument ten ignorujący kilkaset lat historii, zakrawa na to samo oszołomstwo, którym wykazują się na szczęście śladowe ilości Polaków, mówiących o słowiańskim/ polskim / Berlinie. Kolejnym przykładem był fragment dwujęzycznego planu 13 historycznego seminarium. U góry znajdował się podpis ukraiński pisany „grażdanką”, pod spodem polskie tłumaczenie: Wiktoria Sereda / Lwiw /, Lucyna Kulińska / Krakiw /; Wktoria Sereda /Lwiw/, Lucyna Kulińska / Kraków/. Jak widać Kraków w tłumaczeniu na ukraiński przerobić można, ale Lviva w tłumaczeniu na polski Lwów już nie”. / według Aleksander Szycht za polskiekresy.pl /. W styczniu b.r. w czasie obchodów rocznicy bitwy pod Krutami odbył się we Lwowie marsz nacjonalistów ukraińskich z pochodniami. Uczestnicy marszu wznosili antypolskie okrzyki znane już przecież z przeszłości: „Smert Lachom – sława Ukrainie” „Lachy za San” „Riazy Lachiw” „Lachow budut rizaty i wiszaty” „Dosyć już Lachy paśli się na ukraińskiej ziemi, wyrywajcie każdego Polaka z korzeniami”. „Polak musi być świnią, bo się Polakiem urodził” – wieszczył „nasz wieszcz” – Czesław Miłosz, a za nazwanie Matki Boskiej przez Miłosza pogańską boginią Sejm RP ogłosił rok 2011 rokiem Miłosza, zapewne też w hołdzie miłoszowej pogańskiej bogini. Jaki prezydent taki zamach – ergo – jaki prezydent taki Sejm. Zapewne więc już niedługo Lviv tłumaczony będzie jako Bandersztadt, wpływając nieodwracalnie na ukraińskość tego miasta”. „Rzeczpospolita” z dnia 31 maja 2012 r. w tekście Wojciecha Wybranowskiego „Będzie kolejna wojna o Kresy” przypomina, iż 11 lipca 1943 roku UPA rozpoczęła pacyfikację polskich wsi. Po ukraińskiej prowokacji o „okupacji Lwowa przez Polskę” rozpoczyna się następna batalia o uchwalenie przez Sejm RP upamiętnienia 11 lipca Dniem Męczeństwa Kresowian. Na razie trwa gra na czas. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz skierowała projekt uchwały do rozpoznania Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Z kolei komisja sprawą się nie zajęła, a projekt odesłała do marszałek. Trwa więc przekładanka i mijanka w wykonaniu „poprawności politycznej” polskiego establishmentu. Wręcz złowrogo brzmią słowa prominentnego polityka PO: „…coroczne „wracanie do tematu” nie ma sensu. – Przyjęliśmy uchwałę, prezydenci Polski i Ukrainy złożyli kwiaty na grobach ofiar. Nie rozgrzebujmy politycznie przeszłości, to zaszkodzi przyszłości”. Tymczasem Ukraińcy grożą Polakom: „Myśmy za mało was, Polaków, wywieszali”. Aleksander Szumański Literatura („Nasza Polska” 29 maja 2012 r. korespondencja Anny Wiejak) Niepoprawni.pl Bandersztadt ukraińsko-hitlerowski Lwów „Głos Polski” Toronto Jan Majda Instytut Polonistyki UJ Kresy.pl Oto fotoreportaż Józefa Wieczorka z pikiety antybanderowskiej z dnia 28 maja 2011 roku przed stadionem KS „Cracovia” w Krakowie: http://wkrakowie.wordpress.com/2011/05/28/pikiet...
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz