Wspomnienia Anny Anders- Nowakowskiej

avatar użytkownika Unicorn

Tematyka "Kresów w ogniu" pojawiała się u mnie wielokrotnie. Podobnie zachowanie mniejszości żyjących w II RP.  Temat znany ale w zasadzie nadal nie rozpoznany. Szczególnie pod kątem liczb. K. Jasiewicz swoją książką Rzeczywistość sowiecka 1939- 1941 w świadectwach polskich Żydów śmiało wkroczył na teren pełen pułapek i oskarżeń o "antysemityzm." Kiedyś, jak sądzę, zagadnienie zostanie całościowo zbadane, spopularyzowane i ocenione. Wbrew wszystkim, a szczególnie wbrew tym, których chore dusze nadal pozostają czerwone niczym krew niewinnie przelanych ofiar zbrodniczego reżimu. Wspomnienia autorki ocierają się raczej o "historię społeczną" i z mojego punktu widzenia są tylko fragmentami ciekawe- gdy opisują pewne aspekty życia w II RP. Wojenna epopeja stanowi najlepszą część książki. Prosto i bez koloryzacji. Jak wojna to i Kresy. Jak Kresy to zachowania mniejszości:

"Jadąc dalej musieliśmy przejechać jakieś małe miasteczko, którego nazwy nie pamiętam i nagle zobaczyliśmy czerwoną bramę z plakatami po rosyjsku i grupę ludzi z czerwonymi opaskami na rękawach. Przygotowany chleb i sól, aby serdecznie witać Czerwoną Armię. Cóż za zamieszanie zapanowało wśród tych ludzi, gdy rozpoznali w nas polskie wojsko! Byli to Ukraińcy i Żydzi, którzy w taki oto sposób odpowiadali na rządowy apel sowiecki i ulotki. To nie był jedyny wypadek tego typu na Kresach."

Za: A. Anders- Nowakowska, Mój ojciec generał Anders, Warszawa 2007, s. 53.

"Sporo było samochodów, bo poruszanie się w pojedynkę zrobiło się bardzo niebezpieczne. Ukraińcy i Żydzi, których w tych okolicach było pełno, napadali na takich podróżników, bijąc ich, kiedy się bronili i okradając doszczętnie", ibidem, s. 54.

"Czym prędzej załadowaliśmy się do samochodów i zaczęliśmy jechać z powrotem obrawszy za cel większe miasto, Łuck. Gdy przejeżdżaliśmy, niektóre wsie były jeszcze puste- ale inne częściowo spalone, pełne rozsierdzonych Ukraińców i Żydów, chcących się mścić na każdym spotkanym Polaku", ibidem, s. 56.

Autorka cytuje również często pamiętnik matki:

"Jakże inny był Lwów! Uwierzyć trudno, że w tak krótkim czasie miasto mogło całkowicie zmienić swój charakter. Ten kochany, pięknie położony, śliczny Lwów przywdział zupełnie obcą, nieznaną szatę. Wszędzie brutalnie bijące w oczy czerwone płachty i olbrzymiej wielkości transparenty ze Stalinem, Woroszyłowem i Mołotowem. Wieczorny wdzięk lwowskich uliczek znikł bez śladu. Nigdzie nie było słychać beztroskich piosenek i pogwizdywań spóźnionych bomblerów", ibidem, s. 63.

tags: , , , , , , , ,

napisz pierwszy komentarz