„Ten, kto nie kocha, nie ma prawa rządzić”

avatar użytkownika kokos26

Te słowa premiera Donalda Tuska wzięte przez tabuny naiwnych widocznie całkiem na serio były tylko przedłużeniem całego przesłania kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej. Dzisiaj, kiedy po roku rządzenia widać jak na dłoni, że te hasła mają się tak do rzeczywistości jak reklamy telewizyjne firm farmaceutycznych w stylu „lek „X” pomaga każdej osobie w każdym wieku”, zaczyna się powolny proces podobny do trzeźwienia, ale jeszcze poprzedzający potwornego kaca.

Kiedy odtrąbiono wyborczy sukces, powołano rząd, a media dalej przekonywały gołosłownie, że nadymany przez nie balon spowodował zmianę języka, obyczajów, atmosfery to rzeczywistość jawiła się całkiem inaczej.

Platformę Obywatelską zaczął dopadać tak zwany „syndrom rezerwisty”. Polega on na tym, że w pewnym momencie respektowane dotąd przez żołnierzy reguły, rozkazy, karność idą na bok, a zastępuje je pewność siebie, bezczelność, cynizm i pas opuszczony nisko na same j..a.

Było tylko kwestią czasu, kiedy „młodzi, dobrze wykształceni z dużych miast” również zauważą różnice między reklamowanym towarem w atrakcyjnym opakowaniu, a jego zawartością. Wysunięcie na pierwszy plan takich potrafiących kochać inaczej polityków jak Niesiołowski, Palikot, Karpiniuk, Pitera, Nowak czy Komorowski uzmysławia wszystkim coraz bardziej, że oprócz nośnego hasła wymyślonego przez specjalistów od reklamy farmaceutyków i podpasek, zamiast miłości mamy rozpętaną niebywałą kampanię nienawiści skierowaną przede wszystkim w głowę państwa. Coraz większa rzesza rodaków prędzej uwierzy w ocieplenie klimatu spowodowane emisją do atmosfery CO2, niż w ocieplenie na scenie politycznej przyniesione przez siewców miłości z PO.   

Media jeszcze dwoją się i troją by podtrzymać mit "polityki miłości".

Symbolem krwawego reżimu junty Kaczyńskich było swego czasu zepchniecie przez policję z jezdni na chodnik protestujących pielęgniarek ze słynnego „Białego miasteczka”.

Dziś podkomendni Schetyny wśród medialnego zakłopotania przemawiają do protestujących „mrówek” na granicy za pomocą takich miłosnych akcesoriów jak broń gładkolufowa i gumowe pociski.

Wszystko to coraz bardziej przypomina małżeństwo, które raz w tygodniu w niedzielę idzie pod pachę do kościoła, aby wszyscy widzieli jak jest kochające się i udane. Jednak coraz więcej sąsiadów wie, że pod grubą warstwą pudru na twarzy małżonki kryją się siniaki, a uśmiechnięty małżonek to zwykły cyniczny sadysta, który od poniedziałku do soboty okłada swoją połowicę.   

Moim skromnym zdaniem PO z Donaldem Tuskiem znalazło się nad równią pochyłą i nie bardzo widzę osoby, które mogłyby to zmienić. Wypada, więc życzyć miłego zjazdu.

W końcu wiemy już wszyscy, że „Ten, kto nie kocha, nie ma prawa rządzić”.

napisz pierwszy komentarz