Przypominamy, że brzoza ma się świetnie!

avatar użytkownika dzierzba

Kultowa ponoć nie tylko w kręgu widzów „Tańca z Gwiazdami” Monika Olejnik, dzieli się dziś z czytelnikami Gazety Wyborczej swoimi przemyśleniami w sprawie jakże nieroztropnie i nieopatrznie znów roztrząsanej katastrofy smoleńskiej. Ironizując w sposób niezmiernie błyskotliwy, bo poprzez porównanie Antoniego Macierewicza do słynnego detektywa Sherlocka Holmesa, wyśmiewa jego próbę pokazania, że zderzenie tupolewa z brzozą nie jest jednak jeszcze do końca udowodnione.

Wybitna dziennikarka przyznaje, że wprawdzie i owszem, komisja Millera poprzez złe odczyty czarnych skrzynek nadwyrężyła ździebko swoją wiarygodność, ale co jak co, paradygmat o mocarnej niczym dąb Bartek brzozie nadal obowiązuje. Tak więc, choć dla inteligentnego inteligenta powinno być niezmiennie oczywiste, że brak zapisu głosu generała Błasika z kokpitu nie świadczy o tym, że go tam nie było, to w drodze wyjątku można było uznać, że ten akurat dowód na jego obecność trochę szwankuje.

Innymi słowy faktycznie uczyniono dla świętego spokoju drobny ukłon w stronę paranoików mających czelność poddawać w wątpliwość staranność śledztwa prowadzonego przez stronę polską i rosyjską, tym niemniej nie upoważnia to nikogo do podważania innych niepodważalnych ustaleń. Zwłaszcza, że sam Macierewicz, któremu tak łatwo przychodzi dezawuowanie dokonań ustaleń rządowych śledczych badających przyczyny rozbicia Tupolewa, jest niespecjalnie wiarygodny, „bo mógł w ciągu kilkudziesięciu minut znaleźć się w miejscu katastrofy, ale tego nie uczynił.” Gdyby tego było mało, jest też laureatem przyznawanej przez Nowe Państwo nagrody Grzegorza I Wielkiego. Papieża znanego Monice Olejnik poprzez Wikipedię z tego, że był niedouczony, przygłuchy i strachliwy oraz z pogardy dla zasad gramatyki.

Kończąc więc swój wywód o niezmiennie niezachwianej wiarygodności komisji Millera i zawsze nędznej i wątpliwej rzetelności Macierewicza błyskotliwym porównaniem posła PiS do papieża, pani Monika drwi jeszcze, że Antoni Macierewicz „wie, że dzwoni, ale nie wie ani gdzie, ani co.

Nie sposób się z tym nie zgodzić. Odróżnia go to od prowadzącej „Kropkę nad i”. Ta zdaje się doskonale wychwytywać dźwięk dzwonka wzywającego do odpowiedniej reakcji, bo  znów ktoś śmiał podważyć obowiązującą mantrę, że w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej wszystko już zostało powiedziane.


Filed under: dywagacje, media, polityka, Polska, raporty, społeczeństwo, słabe

napisz pierwszy komentarz