No i co z lewicą?
Półtora roku temu rozważałem kondycje polskiej lewicy. Już wtedy jawnedla mnie było, że lewica pod wodzą Grzegorza Napieralskiego długo nie przetrwa.Szefa SLD zniszczyła wewnętrzna opozycja. Na jego miejscu rozsiadają się jużjego adwersarze: Ryszard Kalisz czy Wojciech Olejniczak. W jego fotelu, fotelulidera polskiej lewicy, już rozsiada się Janusz Palikot. Pytaniem jest czy RuchPalikota ma coś wspólnego z lewicą, po za hasłami antyklerykalnymi oraz innymiwątkami światopoglądowymi. Dla wielu ludzi lewicy jest on liberałem bądźpopulistą. I tak jest naprawdę. Ja sam jestem zwolennikiem tej drugiej opcji.Dla wielu Palikot jest depozytorem miejsca, w którym lewica być powinna: trzeciejsiły politycznej w Polsce.
Te wybory po raz kolejnypokazały, że w Polsce umacnia się system dwóch partii wiodących. PlatformaObywatelska i Prawo i Sprawiedliwość umacniają się na scenie politycznej. Poczterech latach wciąż zagospodarowują prawie 70% sceny politycznej. OsłabienieSLD potwierdza tę tezę. Wejście do Sejmu Ruchu Palikota wynika z zamiłowaniawielu Polaków do populistów. Polacy dali się nabrać na to, że Palikot jeszczeprzy władzy nie był. Głosowanie na Palikota może także, okazać się lżejszepsychologicznie. W oczach jego wyborców nie niesie on ze sobą bagażu władzy.Głosowanie na Palikota wynika z tego, że istniej ważny dla polskiej demokracjiargument: „on jeszcze nie rządził”. Jest wykorzystywany mimo oczywistejnieprawdy w nim zawartej.
Interesującą nas kwestią jestjednak sama „lewicowość” Janusza Palikota. Czy można mówić o nim, jako oczłowieku nowoczesnej lewicy? Czy jest politykiem idei? Czy w polskichwarunkach może zająć miejsce postkomunistycznej lewicy? Hipotetycznie możemyzałożyć, że na wszystkie te pytania odpowiedź będzie przecząca. Po pierwsze,„nowoczesny lewicowiec” Palikot, był wcześniej politykiem o wiele bardziejumiarkowanym. Swoją przysięgę poselską zakończył słowami „Tak mi dopomóż Bóg”,finansował katolickie pismo, sprzeciwiał się ściągnięciu krzyża z Salisejmowej, a także uważał go za symbol narodowy. Dziś używa argumentówcałkowicie odwrotnych. Palikot nie jest więc nowoczesnym lewicowcem, aleprzedstawicielem nowej rasy polityków, a raczej postpolityków. Celem samym wsobie jest sukces wyborczy. Podobni politycy zmieniają się na potrzeby każdychwyborów, tak jak każą im się zmienić: sytuacja polityczna czy preferencjewyborcze. To wszystko sprawia, że nie można mówić o nim, jako o politykuwiernym idei. Ostatnie pytanie, które każe widzieć w Palikocie mesjaszapolskiej lewicy, musi być podparte zupełnie innymi argumentami. Janusz Palikotjest nielubiany wśród elity polskiej lewicy. „Krytyka polityczna”,Stowarzyszenie „Ordynacka” to ciała, które będą się od niego dystansowały.Winiarza z Biłgoraja nie kochają także politycy Sojuszu Lewicy Demokratycznej.To oni są głównymi ofiarami jego działań. Może się okazać, że w przyszłymSejmie, Palikot będzie całkowicie izolowany, również przez polityków SLD.
Pojawiały się jednak głosy, żesam lider Ruchu może liczyć się w walce o fotel lidera Sojuszu. Doszłobywówczas do zjednoczenia obu grup w Sejmie. O ile są może na górze partiiNapieralskiego ludzie, którzy byliby skłonni do takiego rozwiązania, toPalikota nikt nie zaakceptuje na dole partii. Scenariusz okazuje się całkowicienierealny. Sam Palikot nie ma, więc żadnych predyspozycji do bycia lideremlewicy w Polsce. Siłą tego człowieka jest medialny wizerunek, politycy się nataki wizerunek nie nabierają.
W konsekwencji uważam, że JanuszPalikot jest wybrykiem, którego szybko rozliczy demokracja. Jednak jest wSejmie. Chcąc nie chcąc identyfikuje się jako przedstawiciel lewicy.
Zajmijmy się teraz tymi, którzy mianolewicy noszą ze sobą od lat 90. Sojusz Lewicy Demokratycznej przegrał, co mógł.Reprezentacja tej partii w Sejmie jest najniższa w jej historii, partia niewprowadziła posłów we wszystkich okręgach wyborczych, nie jest pewne czy będziejej dane mieć swojego wicemarszałka. Grzegorz Napieralski już zakończył swojąmisję. Nie tylko jego winą jest obecna kondycja Sojuszu. Jeszcze żaden lidertej partii nie miał tak gigantycznych kłopotów z wewnętrzną opozycją. DrużynaNapieralskiego wyniknęła z obaw ustępującego szefa SLD. Była budowana z myślą oobronie przed zjednoczonymi siłami Kalisza, Olejniczaka, Czarzastego i innych.Napieralski miał szczęście, że nikt wcześniej nie skonstruował grupy działaczy,która strąci go z fotela.
W SLD wszystko jest przeszłością.Partia musi budować się od nowa. W jakim pójdzie kierunku? Kto będzie liderem? Czybędzie liderować lewicy? Te wszystkie pytania są ważne, bo mimo wyborczejporażki, SLD wciąż jest politycznym depozytorem wartości lewicowych w Polsce.Przynajmniej w umysłach elit lewicy. Wydaje się, że dzisiaj w SLD potrzebabuldożera. Partia jednak nie zniknie. Ma za sobą dużą machinę partyjną, ogromnezaplecze działaczy i środków trwałych, wiele kontaktów z biznesem, środowiskamiestablishmentu. Ma także tradycje, która tu będzie decydująca. Być może ze zmienioną nazwą, zmienionymkierownictwem, zmienionym programem - idea Sojuszu przetrwa.
Kierunek obrany przez Sojusz musibyć atrakcyjny i dla lewicowych elit, i dla potencjalnych wyborców. Na świeciew ostatnich dniach przeszły marsze „Oburzonych”. Jest to naturalne zapleczelewicy politycznej. W Polsce ta manifestacja nie wyszła, ale na pewno istniejeelektorat, który utożsamia się z postulatami ruchu, który zapełnił ulice miast.SLD dla takich ludzi jest całkowicie nieautentyczny. Brak autentyzmu wynika znadmiernego zliberalizowania programu partii. Ponad to przesadą była umowa zBussines Centre Club. Takiego ugrupowania nie można już nazywać lewicą.Politycy tej partii całkowicie zatracili wrażliwość społeczną. Tego lewicowyelektorat nie wybacza. On oczekuje ciągłego zainteresowania. Dużo lepiej w tejdziedzinie radzi sobie „centrowa” Platforma Obywatelska.
Kwestia wyboru nowego lideraSojuszu rozbija się w mediach od dnia wyborów. Napieralski zostanie zastąpionyprzez kogoś nowego. Giełda nie jest pełna nazwisk. Po za tym politycznibukmacherzy nie dają szansy komuś nowemu, komuś z zaplecza metapolitycznegolewicy w Polsce. Idealnym kandydatem dla SLD, w obecnej sytuacji, jest SławomirSierakowski. Tylko czy zechce wejść do już teraz, poważnie rwącej rzeki. Takadecyzja, podparta osobami które zajmą się strukturą partii, może być początkiembudowania prawdziwej lewicy.
Palikot się skończy. To nadziejaSojuszu Lewicy Demokratycznej na lepszą przyszłość. W tym upatrywać trzebaewentualnego liderowania lewicy przez SLD. Możliwy jest jeszcze jeden, conajmniej ciekawy scenariusz. System partyjny już niedługo może zbliżyć się dodwupartyjnego, z ewentualnymi, małymi partiami trzecimi. W takiej sytuacjimiejsce lewicy może zająć …Platforma Obywatelska. Lider PO w tej kampaniizgłaszał zainteresowanie lewicowymi postulatami. Za taką drogą przemawiawciągnięcie lewicowych polityków(Arłukowicz, Rosati, Borowski), ale takżemożliwe przesunięcie elektoratu na lewo.
Ostatnim pytaniem jest: czy możepojawić się ktoś trzeci? Wydaje się, że będzie to naprawdę trudne. W tej chwilinie widać ewentualnego środowiska, które mogłoby zaistnieć ponad tymi, którzyjuż są na scenie politycznej. Dlatego nie potrafię teraz rozważyć takiejewentualności. Zakładam, że nie jest to możliwe w przeciągu nowej kadencjiSejmu.
- tomow - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz