Zajrzałem na stronę GW zobaczyć czym żyją redaktorzy, kogo się obawiają, na kogo stawiają i oczywiście jaka obowiązuje linia redakcyjna – IPN burzą – wiadomo, ale komu stawiają pomniki? Krótka relacja – z jednego dnia Gazety Wyborczej.
Oblężona Twierdza Czerska i słońce cywilizacji Orlik
„Wałęsa ukrył się gdzieś w jakichś kontenerach i na wiecu pod bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej pojawił się ku zaskoczeniu poszukujących go tajniaków. (…)
„Jest jeszcze sprawa mieszkania, którą insynuowali autorzy książki "Wałęsa a SB". Wałęsa, sugerują, rzekomo miał je otrzymać w nagrodę za "wzorową służbę". Sprawa nie jest jasna. Po pierwsze, bardziej prawdopodobne, że Wałęsa wprowadził się do nowego M dlatego, że podczas znanego spotkania Edwarda Gierka z aktywem stoczni na zapytanie "Pomożecie" gromko odpowiedział "Pomożemy" , nie wypiera się zresztą tego. Gierek bardzo dobrze zapamiętał ten aplauz.
Po drugie, w pragmatyce reżimu było wówczas konformizowanie strategicznych dla jego stabilności grup społecznych rozdawaniem talonów na samochód, mieszkań, przyznawaniem nagród i orderów. Jedną z takich grup byli robotnicy Wybrzeża. Innymi słowy, Wałęsa mógł otrzymać mieszkanie po linii partyjnej, a nie jako wyraz wdzięczności resortu.”
A może Wałęsa po prostu ujawni, po jakiej linii dostał mieszkanie ? Zaremba nie może chwycić za telefon? Partyjnej, czy jako wyraz wdzięczności ? A Cenckiewicz i Gontarczyk i tak manipulują – pisze autor.
Reżyser Władysław Pasikowski na łamach "Gazety" zarzucił Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej cenzurowanie projektów filmowych, w tym jego "Kadiszu" o polskim antysemityzmie. Dyrektor PISF Agnieszka Odorowicz odpowiada na zarzuty
Donata Subbotko: Konkurs o Jedwabnem? Przecież jest gotowy scenariusz nawiązujący do tamtych wydarzeń, ten Pasikowskiego.
- Scenariusz Pasikowskiego nie jest o Jedwabnem. Jest niezgodny z prawdą historyczną, nawet tą drastyczną, przedstawioną w książkach Tomasza Grossa, jest wyrwany z kontekstu wojny. Sugeruje, że dziś za ujawnienie prawdy o Jedwabnem grozi prześladowanie i śmierć. Wszystko podane w sosie sensacji, w tonacji westernowej. (…)
Donata Subbotko: Istnieje ryzyko, że ktoś na świecie zrobi taki film wcześniej od nas i rzuci nam go - jak mówi pan Pasikowski - w twarz. Pewnie będziemy wtedy protestować. (…)
- A widz dowiaduje się, że gdzieś kiedyś w Polsce, w sennym miasteczku, dla pieniędzy i zemsty za nieodwzajemnione uczucia, polscy mieszkańcy wioski któregoś dnia spalili wszystkich Żydów. I że do dziś nic się nie zmieniło. Wieś się jednoczy, aby do ujawnienia tej zbrodni nie doszło, posuwając się do morderstwa jednego z bohaterów. A sekunduje temu młody ksiądz(…)
Donata Subbotko: Oczekuje więc pani scenariusza odzwierciedlającego rzeczywisty obraz tego, co się działo - ze scenami, jak Polacy palą Żydów w stodole, wrzucają widłami dzieci do ognia albo odrzynają dziewczynie głowę, a potem kopią jak piłkę? Przecież to byłaby właśnie ta, jak pani powiedziała, „Teksańska masakra piłą mechaniczną”.
I jeszcze na pierwszej stronie …
Leopold Unger pisze:
„Nic tak nie plami jak atrament. Stefan Olszowski, wieloletni członek władz PZPR odpowiedzialny w "najdelikatniejszych" okresach za prasę i propagandę, powinien być "w tym temacie" wyjątkowo wrażliwy.
Zestawieniem faktów z książkową wersją sagi Stefana Olszowskiego, szlachcica "de Olszowa, herbu Prus II", z rodziny korzeniami sięgającymi XIV wieku, powinni się zająć historycy.
Między innymi skutkami działania - dwukrotnego członka Biura Politycznego PZPR, dwukrotnego ministra spraw zagranicznych PRL;"
Dygresja: Zgroza ogarnia - ostatni komunista był członkiem Biura Politycznego, i to dwukrotnie. A taki Jaruzelski, były komunista (Olszowski jest ostatnim) ile razy był członkiem?
I dalej
"Potem, kiedy po marcu 1968 r. (razem z innymi) rozpętał rasistowską kampanię, której do dziś wymazać się nie da, i (także nie sam) skazał mnie na wygnanie. Olszowski jako szef Biura Prasy KC PZPR był w tych latach nie królikiem, a głównym Torquemadą antysemickiej czystki w prasie. (…)
To Olszowski, tak czy inaczej, poprzez MSW werbował "agentów bezpieki w prasie", nimi się otaczał, ich wyróżniał i awansował, na ich informacjach się opierał i nimi się kierował (mam ich pseudonimy - w większości rozszyfrowane - w mojej "teczce" z IPN).
Olszowski z taką energią przystąpił do akcji "przegrupowania" po stanie wojennym, że setki dziennikarzy straciło pracę i środki do życia.
No i tak skutecznie podjął w latach 1967-68 operacje "przesuwania", że kilkanaście tysięcy polskich Żydów przesunęło się na Zachód. (…) Olszowski będzie do końca kłamać. „
Tyle Leopold Unger o ostatnim komuniście PRL. Tylko dlaczego nie chcą lustracji swoich dziennikarzyna Czerskiej? i dlaczego postulują likwidację IPN?
Ale jest coś optymistycznego,
„Tusk wywieszając Orliki na sztandary chyba trafnie odczytał to co ludzi kręci.
Gdyby Tusk kopał związki zawodowe po kostkach, gdyby w kółko opowiadał o deficycie budżetowym i reformie finansów publicznych to szafa by grała. (…) Ale Tusk wziął sobie do rządu Boniego, czyli miłośnika negocjacji. Dał podwyżki nauczycielom. Wziął się za pomostówki, które i PiS chciał ukrócić. Mówi o solidarności pokoleń, solidarności wobec dzieci i emerytów. I ma trzy długie lata przed sobą.”
Czy ostatnie info jest na pewno optymistyczne? Mam pewne wątpliwości. Czy na Czerską nie dotarło, że miłośnikowi negocjacji Boniemu puszczają nerwy, a przez Warszawę przewalają się związkowcy? Czy jak redaktorzy z Czerskiej zobaczą ich pod redakcją z pełnymi taczkami, dopiero wówczas do nich dotrze co kręci ludzi?
- rekontra - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz