Spędziłem ostatnio we Lwowie trochę czasu. Po pierwsze był to czas związany z moją działalnością zawodową, a oprócz tego kibicowałem i wspierałem wzniesieniu Monumentu upamiętniającego mord dokonany na profesorach Uniwersytetu Lwowskiego w 1941 roku. Zajmuję się tym, ot tak czysto po ludzku i z racji tego, że miałem taki kaprys i takie możliwości i koligacje. Moje uczestnictwo w otwarciu pomnika było apolityczne i niezwiązane z jakimikolwiek działaniami na gruncie stowarzyszeń, czy organizacji włączonych w ideę postawienia monumentu. Pojechaliśmy więc do Lwowa na tę uroczystość reprezentować potomków ofiar. Była to uroczystość czysto polityczna, gdzie jakoś tak umknęła bokiem grupa reprezentująca tych, których upamiętnia sam piękny Monument. Najważniejsze jest, że monument ten powstał, że strona ukraińska wykazała chęć wsparcia idei, podobnie z reszta jak i politycy polscy. Historycy ukraińscy wykazują od pewnego czasu zainteresowanie sprawą mordu i badają dostępne im źródła, powstają też pierwsze opracowania. Bez politycznego wsparcia idei, pomnik ten prawdopodobnie nigdy by nie powstał. Oczywiście nie powstał za darmo…Monument jest jeszcze niedokończony. Trzeba jednak pamiętać, ze sprawa zakończenia oficjalnych prac na Cmentarza Orląt też toczyła się powoli, zakończyła się długo po oficjalnym otwarciu,  a napisy były przedmiotem negocjacji parę ładnych lat…To takie miejscowe klimaty są…
Były więc  piękne wystąpienia mówiące o pojednaniu, były płomienne mowy nasycone patriotyzmem, szczególnie ze strony ukraińskiej i…myślę, że czeka nas (Polaków i Ukraińców) długa droga jeszcze - droga ogłady, kultury politycznej, pamięci historycznej, wzajemnego szacunku i prawdy. Tej prawdy nie da się uzyskać i odzyskać jeszcze długie lata. Dalej będziemy (Polska i Ukraina) areną igrzysk politycznych, chłodnych kalkulacji i zbijania korzyści na dzisiejszych uwarunkowaniach za pomocą manipulacji wiedzą historyczną. W chwili samego święcenia Monumentu przez biskupów trzech obrządków, na chwile wyszło słońce, mimo, ze pogoda była nienajlepsza. Uwieczniłem to na dołączonych zdjęciach   Niech to będzie przesłaniem dla wszystkich pochylających się nad skomplikowaną historią stosunków polsko-ukraińskich…
Wykonałem na miejscu kilkaset zdjęć w ciągu kilku dni. W tym czasie przewinęło się przez moją głowę tak wiele myśli związanych ze Lwowem, historią i życiem, że potrzebuję czasu, aby to ułożyć. Na pewno nie skończy się to na jednym wpisie. Spędziłem kilka cudownych dni we Lwowie, ciesząc się z dobrego towarzystwa, mając możliwość znów odwiedzić ciekawe miejsca, a także pomóc komuś w walce z historią  rodziny - gdzie miało miejsce wiele jakże traumatycznych i ciężkich przeżyć, stanowiących cień na jego życiu i najbliższych od 1941 roku. To dla mnie ważne…