Koniec Rzepy, umarł mainstreem! Hura! Hura! Hura!
Ulga i satysfakcja. Pamiętacie państwo jak od wiosny 2005 roku pouczano nas, że powinniśmy się zmienić, być bardziej europejscy, bardziej tolerancyjni, że nie można potępiać w czambuł, ani agentów, ani obcych nam kulturowo Rusko-Polskich, że należy pochylać się ze zrozumieniem nie tylko nad każdą potrzebą seksualną każdego osobnika pod groźbą tego, że wyginiemy jak dinozaury, co raczył zauważyć nasz premier, ale również zapewnić każdemu, kto ma pieniądze, możliwość posiadania na własność jakiegoś stworzenia, najlepiej dziecka niezamożnych rodziców.
Na szczęście ci, którzy starali się wytykać nam niedoskonałość naszej argumentacji, krzywili się na prostotę naszych argumentów, która nie pozwała im stanąć po naszej stronie zostali na lodzie. Bo jak na razie wygląda na to, że zaczynają ginąć rozmaite Semki i Warzechy. Giną , bo ich nisza ekologiczna przestaje istnieć. Okazuje się że „świat” nie nas nie potrzebuje, że my mamy coraz więcej miejsca dla siebie a oni coraz mniej. To oni są dinozaurami!
Giną z powodu pychy. Oni myśleli, że mogą być bezstronnymi sędziami świata wokół nich, że mogą niejako lewitować nad światem i patrząc z góry oznajmiać głupiej ludności nie tylko co widzą, ale również co o tym sądzą. Znowu okazało się, że jeżeli ktoś opłaca sędziego, to nie po to by zapoznać się z jego poglądami tylko po to, by wydał on „słuszne orzeczenie”.
W sumie większą przeszkodą w uformowaniu się naszego środowiska była Rzepa niż GW. Rzepa bowiem rozmywała nasze granice. Nie pozwalała na jednoznaczne określenie kto jest swój a kto obcy. To Rzepa prezentowała obok siebie artykuły z różnych stron sporu zrównując w ten sposób nasze racje z racjami naszych adwersarzy. To była manipulacja polegająca na tym, że każdy przekaz składa się z przynajmniej dwóch elementów, z zawartości logiczno - informacyjnej i z formy przekazu.
Oczywiście sensem każdego przekazu jest jego pierwszy człon, człon logiczno-informacyjny a forma literacka jest narzędziem, jest nośnikiem. Zestawienie obok siebie świetnie wykształconych i bardzo wprawnych rzemieślników słowa w służbie gorszych racji z dość niewprawnymi zwolennikami lepszej doktryny było manipulacją, było bardzo blisko promocji zła.
Można oczywiście się zapytać, czy to wina Rusko-Polskich, że mają zdolnych propagandzistów, ale jest to złe postawienie problemu. Bo ich winą jest to, że my ich nie mamy, że nie mamy ludzi nawykłych do „robienia dobrego wrażenia” i jednoczesnego reprezentowania słusznych wartości. Ich erudycja jest tylko względnie wspaniała, oni są pod tym względem lepsi od nas, ale dla tego, że tych naszych, którzy byli zdolni, albo zabito, albo wypchnięto na emigrację. Nikt „z naszych” nie miał zapewnionego przez lata bytu materialnego by móc poświęcać swój czas na doskonalenie języka, wyglądu, czy sposobu mówienia. Został więc w naszym środowisku przerwana ciągłość kulturowa, ciągłość przekazu tradycji w tym zakresie. Oczywiście została zachowana w warstwie logiczno-informacyjnej i to pozwoliło odbudować też i warstwę formalną ale to trwało.
Oni więc korzystali do tej pory zarówno z tego, że Rosjanie zabili znaczną część naszej inteligencji w Katyniu a Niemcy tu na miejscu poczynając od profesorów UJ w Krakowie a kończąc na wykształconych robotnikach Warszawskiej Woli. Trwało to co prawda ponad 50 lat, ale wreszcie się dokonało. Nasze środowisko wreszcie na tyle się umocniło, że dla nich nie już miejsca. A więc „Alleluja i do przodu”.
P.S.
Nawiasem mówiąc od dawna się zastanawiam nad fenomenem Krakowa. Otóż tamtejsze środowisko w ogóle nie ma stresu związanego z tym, że tradycyjne autorytety i osoby będące nośnikami dobrych tradycji zostały przez Niemców zabite. Czy ci co teraz „są kimś” w Krakowie nie zastanawiają się nad tym, kim by byli, gdyby warunkiem ich kariery była akceptacja ze strony tych , których Niemcy zabili? Oni nie mogą być zwolennikami polityki historycznej!
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz